Cienie mroku

Door xjuxxx

20.5K 2.4K 995

Nie była wojowniczką, ani magiem, jak można przypuszczać po jej zdolnościach. Była kimś innym, czymś innym. J... Meer

Prolog
MAPA
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52

Rozdział 6

495 67 31
Door xjuxxx

Błędy poprawiła @starliteyesx

(Za co dziękuję i oczywiście zapraszam do niej)


   Śnieżyca opanowała górzystą przestrzeń. Przybywało warstw śnieżnego puchu, osadzającego się na drewnianym domku. Jego dość stare deski sprawiały wrażenie, jakby z trudem utrzymywały ciężar śniegu. Nieważne jednak, jak dużo by go było: chatka pozostałaby nienaruszona za sprawą pewnego, ciągle utrzymującego się, zaklęcia. Wewnątrz też działało jedno: obejmowało kominek, dzięki czemu ogień nieustannie dawał ciepło. Domek nie był duży, posiadał tylko jeden pokój z kominkiem oraz oddzielne pomieszczenie na łazienkę. Mimo tak małej przestrzeni, cztery osoby zdołały się zmieścić. Derwan stał przy jednym z okien obok drzwi i wpatrywał się w spadające na szklaną taflę szyb śnieżynki. Ari starał się znaleźć coś do jedzenia, a Kari, stojąc nad leżącą na podłodze Mirą, świdrowała ją złowrogim wzrokiem. Wcześniej nalegała, aby zostawić kobietę na zewnątrz, jednak chłopcy bez słowa zanieśli ją do domku.

   - Powinniśmy ją związać - stwierdziła Kari, gdy zauważyła, że blondwłosa poruszyła ręką. Jej twarz wyglądała spokojnie i po groźnej kobiecie, która zabiła tylu Ludzi Beztwarzy, nie było śladu. W tym stanie nie stanowiła zagrożenia, chociaż Kari miała momentami wrażenie, że tatuaże na jej ciele co jakiś czas się poruszają. Sama nie była pewna, czy sobie to wymyśliła, czy może faktycznie tak było.

   - Czym? Spodniami Ariego? - zadrwił Derwan, przenosząc wzrok na przyjaciółkę. Ta jednak nie zauważyła tego i wciąż wpatrywała się w leżącą kobietę.

   - Zapomnijcie! - głos Ariego dobiegł z łazienki w akompaniamencie trzasku przeszukiwanych szafek. - To moje ostatnie.

   Kari przewróciła oczami, Derwan pozostał niewzruszony.

   - Ona jest niebezpieczna - mruknęła raczej do siebie, niż do towarzyszy. W jej słowach było słychać coś więcej, niż strach.

   - To dobrze - przyznał książę, podchodząc do białowłosej. - Właśnie takiej osoby szukaliśmy.

   - Nie mówisz poważnie. - W tonie Karii, a także w jej minie, można było wyczytać zawód. Mimo świadomości, że chłopak ma rację, nie chciała dopuścić jakiejkolwiek kobiety bliżej księcia.

   Ari wyszedł z łazienki i stanął w drzwiach, przysłuchując się wymianie zdań dwójki. Nie chciał się odzywać, bo wiedział, że i tak zostanie uciszony. Ważniejszy głos od niego miała jego siostra, a ten ostateczny - i tak Derwan. To on podejmował wszelkie ważne decyzje, był przecież księciem. A że głupim i mało rozważnym, to już inna kwestia.

   - Widziałaś, jak walczy. Z jej pomocą możemy przestać uciekać. Będziemy mogli skupić się na szukaniu sojuszników. Potrafi posługiwać się mieczem i magią. Jeżeli mnie tego wszystkiego nauczy, będę miał szansę wygrać z bratem.

   - Mieliśmy znaleźć kogoś w Królestwie...

   - Zmiana planów - wszedł jej w słowo Derwan, po czym usiadł na jednym z dwóch łóżek. Wlepił wzrok w ogień w kominku i zaczął przyglądać się tańcowi płomieni... Przypominał mu walczącą Mirę.

   - Moim zdaniem...

   - Zgadzam się z Derwanem - wtrącił w końcu Ari, zaskakując samego siebie. Czuł, że nie przypadkowo kobieta pojawiła się właśnie teraz. Dzięki niej mogą zyskać ogromną przewagę, co w tej chwili było na wagę złota.

   - Ty... - Zaśmiała się nieprzyjemnie Kari, machnąwszy beztrosko ręką w stronę brata. - Nikogo nie obchodzi twoje zdanie. W końcu się na coś przydaj i znajdź nam jakieś jedzenie.

   Ari przełknął ślinę i lekko przygasł. Uciekł wzrokiem na zaciskające się na framudze drzwi palce. Derwan ze złością spojrzał na białowłosą. Miał dość jej pogardliwego zachowania wobec brata, nie stanął jednak w obronie przyjaciela. Mimo że ta dwójka była mu bliska jak rodzeństwo, nie byli prawdziwie spokrewnieni; za to Kari i Ari byli biologicznymi bliźniętami, dlatego już dawno uznał, że nie będzie wchodził między nich.

   - Może to ty w końcu na coś się przydaj i przynieś mi poduszkę - odezwała się Mira, ku zaskoczeniu pozostałych. Ręką masowała plecy. - Strasznie tu niewygodnie - dodała, unosząc się do pozycji siedzącej. Jej wzrok wędrował między zszokowaną trójką. Najwyraźniej nie spodziewali się, że kobieta obudzi się tak szybko. - No co? Przeszkodziłam wam w czymś? - Zaśmiała się cicho, stając na nogi. Nadal była trochę zmęczona, ale te parę godzin snu wystarczyło jej, aby choć trochę zregenerować siły. Teraz, gdyby coś zjadła, byłaby nawet w dobrym humorze. - Dlaczego ułożyliście mnie na podłodze, podczas gdy są tu dwa łóżka? - zapytała, lekko zła.

   - Byłaś zbyt ciężka - odpowiedział szczerze Derwan, jednak szybko zrugał się w myślach. Widział w niej przyszłego sojusznika i zdawał sobie sprawę, że obrażając ją, szybciej stanie się jego wrogiem, niż przyjacielem. Kari niemile zaśmiała się potwierdzająco, za to Ari upomniał księcia spojrzeniem.

   - Następnym razem, to twoje zagrożone życie będzie dla mnie za ciężkie do uratowania - zadrwiła Mira, rozwiązując kaftan. Już po chwili zdjęła go i rzuciła wprost w palący się w kominku ogień. Pozostała jedynie w białej tkaninie, ciasno opinającej nieduże piersi. Niestety podczas walki i on został uszkodzony, więc zaczęła go zdejmować.

   - Co ty robisz?! - krzyknęła oburzona Kari. Szybko zakryła ręką twarz księcia, a w brata rzuciła poduszką, gdy Mira odsłoniła piersi.

   - Muszę się przebrać.

   - Przy nas?!

   - A mnie to nie przeszkadza - stwierdził zadowolony Ari, nie spuszczając wzorku z kobiety, która zaczęła obwiązywać nowy, znaleziony w szafie materiał wokół klatki piersiowej.

   Derwan odchrząknął, niechętnie odwracając wzrok. Według niego właśnie tego wymagała kultura, mimo że najchętniej popatrzyłby na ciało kobiety. Ozdobione tatuażami, było intrygujące. Tak też uważał Ari, nieco inne zdanie na ten temat miała Kari.

   - To jest mój dom, jestem u siebie, a wy jesteście gośćmi. - stwierdziła, nakładając nowy kaftan. Ten był ciemnozielony, po bokach posiadał granatowo-złote zdobienia. - To wy powinniście robić wszystko, żeby mi nie przeszkadzać, nie odwrotnie.

   - Hasło Królestwa Niebiesiech Mórz. Więc stamtąd pochodzisz - zauważył Derwan, zerkając na ubraną już kobietę.

   - Nie pochodzę, po prostu zaadaptowałam ich podejście do życia - przyznała, swobodnie rozsiadając się na łóżku i przyglądając się chłopakowi. Książę zaimponował jej swoją wiedzą. Królestwo Niebieskich Mórz to niewielkie państewko, które posiadało więcej wody niż ziemi, dlatego nie miało dużego znaczenia w skali świata. Niektórzy nawet nie zaliczali go do królestw i nazywali po prostu Wyspą Niebieskich Mórz. - Chyba powinniśmy porozmawiać? Nie uważacie? - dodała, uśmiechając się szeroko do każdego z osobna.

   Kari prychnęła lekceważąco.

   - Dopiero się obudziła, a już się rządzi - burknęła, siadając obok księcia. Ten jedynie lekko się przesunął, gdy poczuł, że jest zbyt blisko przyjaciółki. Ari, widząc sytuację, przybył księciu na pomoc i usiadł pomiędzy nimi. Białowłosa zabijała brata wzrokiem, ale nie odezwała się.

   - Więc, książę, może przedstawisz mi swoją kompanię - zasugerowała Mira, nie przestając się szczerzyć.

   - Powiedziałeś jej? - W głosie Kari, kolejny raz tego dnia, było słychać rozczarowanie. Jednak tym razem nie chodziło o zazdrość, ale o bezpieczeństwo.

   - Wiedziała, kim jestem. - Zerknął na przyjaciółkę i znów skierował wzrok na Mirę. - Pytanie za pytanie, odpowiedź za odpowiedź. Co ty na to?

   - Mnie pasuje - przytaknęła. - Ja już zadałam pytanie.

   Chłopak kiwnął głową, po czym wskazał dłonią towarzyszy.

   - To jest Ari, a to jego bliźniaczka Kari.

   Nastała chwila ciszy, w której było słychać jedynie dźwięk strzelającego w ognisku drewna. Spokojna atmosfera szybko została zastąpiona przez głośny śmiech Miry.

   - Ari i Kari - Chichotała. - Przecież to prawie takie same imiona. Dodano tylko jedną literkę. Wasi rodzice musieli nie mieć pomysłu na drugie imię. - Nie mogła powstrzymać tego wybuchu wesołości, choć sama nie była pewna, dlaczego ją to tak śmieszy. Może przez absurd sytuacji albo jowialność swojego humoru. Nie była pewna.

   Ari uśmiechnął się, Derwan nie zareagował, za to Kari... w niej obudził się prawdziwy potwór.

   - To ty się nazywasz jak jakiś koń - wysyczała białowłosa, ściskając rękę na kolanie brata, który, z powodu zajmującego śmiechu Miry, nawet tego nie zauważył.

   - Znana jestem pod znaczne gorszymi imionami, Mira to akurat jedno z tych ładniejszych - odpowiedziała kobieta, wcale nie przejmując się słowami Kari. Jeżeli chodziło o słowa, bardzo trudno było ją nimi skrzywdzić.

   Derwan, widząc, że białowłosa chciała odpowiedzieć na zaczepkę, w celu przerwania bezcelowej wymiany zdań, nakazał głośnym głosem, nieznoszącym sprzeciwu:

   - Koniec. Teraz czas na moje pytanie. - Skierował na chwilę wzrok na ogień, jakby upewniając się, że to, o co chciał zapytać, było najlepszą opcją. - Mówiłaś mi, że potrzebujesz mojej pomocy, a ja twojej, dlaczego?

   Mira westchnęła. Właśnie tego pytania nie chciała usłyszeć, bo jeszcze nie potrafiła na nie odpowiedzieć.

   - Sama do końca nie jestem tego pewna. Właśnie dlatego chciałam z tobą porozmawiać: aby zrozumieć, dlaczego potrzebujemy siebie nawzajem. - Kobiecie nie umknęło nieprzyjemne spojrzenie Kari. Zignorowała je i kontynuowała. - Tydzień temu miałam wizję. Widziałam cię, jak ćwiczysz wśród drzew Niebieskiego Lasu. Bogini Wody dała mi znak, żebym cię znalazła. Znana jest z tego, że pomaga dotrzeć do siebie zbłąkanym duszom. Tak więc, gdy pokazała mi ciebie, oznaczało to, że w tej chwili jesteśmy sobie najbardziej potrzebni.

   - Nic z tego nie rozumiem, ale brzmi nieźle - mruknął Ari, zafascynowany całą historią. Siostra szturchnęła go. Z trudem powstrzymywała się od sprowokowania słownej potyczki z kobietą.

   - Teraz moja kolej. Dlaczego byliście w Niebieskim Lesie?

   - Tą drogą zmierzaliśmy do Królestwa Wiecznej Zimy.

   Kobieta patrzyła z niedowierzaniem na księcia. Czekała, aż powie, że tylko żartował i poda prawdziwy powód. Gdy to nie nadeszło, postanowiła się upewnić, że dobrze słyszała.

   - Do Królestwa Wiecznej Zimy? Przez Niebieski Las?

   - Głucha jesteś, idiotko? Przecież... - urwała białowłosa, gdy dostała mocnego kuksańca w bok od brata.

   Mira zignorowała to.

   - Do Królestwa Wiecznej Zimy jest wiele dróg, a wy wybraliście tę najbardziej niebezpieczną? Gratuluję. Teraz mam was za jeszcze większych debili, niż chwilę temu.

   - Tak się składa, że uciekaliśmy, a droga przez las wydawała się najbezpieczniejsza - sprostował Ari widząc, że i jego siostra, i książę zamilkli, urażeni słowami kobiety. On jako jedyny wydawał się nimi niewzruszony, bo prawda była taka, że nie miał żadnego udziału w decyzji i wyborze drogi przez las.

   - Wnioskuję, że uciekaliście przed ludźmi i zamiast schować się między innymi ludźmi, wbiegliście prosto w paszczę potworów. - Wzięła mocny wdech widząc niezrozumienie na twarzach całej trójki. - Czy wy w ogóle wiecie, czym jest Niebieski Las?

   - Lasem z niebieskimi drzewami - odburknęła Kari, pewna swej odpowiedzi.

   - Tak - przyznała Mira i zaczęła tłumaczyć powoli, jakby miała do czynienia z dziećmi. Właściwie, porównując ich wiek do wieku kobiety, tak właśnie było. - Jest też jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc, jakie istnieją. Pamiętacie Ludzi Beztwarzy, z którymi walczyłam parę godzin temu? To były jedne z najsłabszych istot, jakie zamieszkują tamte tereny. Żyją tam stworzenia o wiele groźniejsze i silniejsze. Niektóre mają tysiące lat i są odporne na broń czy magię. Tylko głupcy zapuszczają się w te rejony.

   - Lub ci, którzy chcą się ukryć - dodał książę, jakby na swoją obronę.

   Kobieta zaprzeczyła ruchem głowy.

   - Lepiej zginąć śmiercią zadaną przez innego człowieka, niż przez istoty w Niebieskim Lesie. Tam śmierć nabiera całkiem innego znaczenia i nie zawsze oznacza koniec życia.


Jak myślicie, dlaczego Bogini Wody połączyła losy księcia i Miry? 

Ga verder met lezen

Dit interesseert je vast

43.3K 2.6K 181
Tłumacze to manhwe na discordzie jeśli ktoś chciałby przeczytać zapraszam Demoniczny kultywator, Xie Tian, uważa się za jedynego słusznego kandydata...
2K 368 33
Dziesięć lat po tragicznym wydarzeniu nikt nie spodziewa się, że coś lub ktoś naruszy względny spokój. Łowcy żyją tak, jak kiedyś, szkoląc nowych rek...
448K 18.7K 199
Nazwa dzieła, o której nie wiedziałam bo jest na razie chińskim znaczkiem na początkach rozdziału którego nikt nie przetłumaczył, to " A tender heart...
843K 59.4K 133
Tytuł: The Monster Duchess and Contract Princess Polski tytuł: Potworna Księżna i Kontraktowa Księżniczka Autor: Rialan Tłumaczenie z języka angiel...