MESSAGE 2

De GhelexiLenelox

14.1K 989 1.4K

Hoseok dostaje się na staż na komisariacie w Gimpo. Początkujący policjant oddziału detektywistycznego dzieli... Mais

bohaterowie
prolog
1 - Osoby, które znamy od lat mogą się zmienić
2 - Sprawa będąca ważniejsza ode mnie?
3 - Żałuję tak wiele, ale czasu nie mogę cofnąć
4 - Odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu
5 - Przypływ, po którym nastał odpływ
6 - Tylko nie ty...
7 - Być blisko siebie
8 - Lata praktyki nie gwarantują doskonałości
9 - Pozostawiane karteczki zawsze kojarzone były z dobrem
10 - Poszukiwanie miłości, a jednocześnie wskazówek
12 - Puzzle są po to, aby je ułożyć do końca
13 - Całość można ułożyć ze wszystkich puzzli, a jeden celowo zostaje zgubiony
14 - Puszczam cię wolno, lecz nie jesteś świadomy niewidzialnej smyczy
15 - Przez cały czas byłem winny...
16 - Listy spadające z nieba
epilog
pytania + dodatek
Nowe SOPE

11 - Przeszłość trzymana w nieodpowiedniej dłoni

439 35 31
De GhelexiLenelox

     Od dziecka wiedziałem, że nic nie mogło trwać wiecznie. Tata zawsze tłumaczył, że jeśli chce się osiągnąć coś w życiu to nie mogłem się dać zdekoncentrować. Zasady te zostały mi wpojone od lat, lecz zwykłem nie słuchać nikogo pewnego czasu.

     Przynajmniej tak mi się wydawało, lecz oczywiście się myliłem.

     Zanim jednak dojdę do momentu, w którym rzekomo miałem kontrolę nad własnym życiem oraz samodzielnym myśleniem muszę wyznać swoje grzechy.

     Dałem się zmanipulować, myśleć tak jak mi kazano, czułem się niekiedy jak robot, któremu wgrano odpowiednie drogi i rozwiązania, które nie było do końca dobre. Zacząłem się buntować, lecz tego nikt nie widział, a ja poszedłem w bardzo złym kierunku...

     Do klubu 23.

     Pierwszy raz poszedłem tam jako 16-latek. Od zawsze wiedziałem jaki jestem, wolałem chłopców, widok ich ciał sprawiał, że w męskiej szatni pociłem się z podniecenia. Pragnąłem, któregoś z nich dotknąć, wyjazdy z klasą na basen były dla mnie jak marzenie. Wcześnie zacząłem interesować się życiem seksualnym, a internet pozwolił mi zaspokoić ciekawość bardzo szybko. Lecz ciągle czegoś było mi brak... Nie czegoś... A raczej kogoś.

     Tańczyłem na środku parkietu i bawiłem się świetnie widząc dorosłych, którzy robili nieprzyzwoite rzeczy na moich oczach. W klubie 23 widziałem oazę, miejsce, w którym mogłem doświadczyć wielu rzeczy, ale nigdy nie zdecydowałem się na to, aby przekroczyć granicę i puścić się jak tania szmata w męskiej ubikacji. Nie byłem taki i nie chciałem taki być.

     Przychodziłem tam jedynie dla zabawy, kiedy byłem poza zasięgiem wzroku surowych zasad rodziny, a także moich przyjaciół. Chciałem być po prostu sobą, nie udawać... Znaleźć szczęście i...

     Pewnego wieczoru je odnalazłem.

     Zauważyłem jak jakiś chłopak tańczył na jednej z rur, które były przytwierdzone do lady barowej. Od razu przykuł on moją uwagę, serce zabiło mocniej widząc te nieśmiałe rumieńce idące w parze z erotycznymi ruchami ciała. Jego twarzyczka była usłana białymi włosami. Sądząc po młodzieńczym wyglądzie spekulowałem, że byliśmy mniej więcej rówieśnikami.

     Kiedy białowłosy zakończył swój występ i ubrał się w rzeczy, które tak dużo nie odsłaniały podbiegłem do niego nim ten schował się w kantorku.

     — Stój! — chwyciłem za podarty płaszcz, za którym chciał się ukryć.

     — Odwal się od mnie! — warknął, ale ja nie dałem za wygraną.

     — Chcę tylko pogadać!

     — Niby o czym?!

     Chłopak odwrócił się w moją stronę i zmierzył wrogim spojrzeniem. Wyczuwałem w nim wściekłość, lecz przeważał wstyd. Od razu wyczułem, że on nie był tam z własnej woli...

     — Ja... — zabrakło mi języka w gębie. — Ja... Chciałem, może byś... Chciałbyś zatańczyć. Ze mną! Nie dla mnie...

     — Czemu ja? — zapytał, wyczuwając jakąś dziwną aurę, która biła ode mnie.

     — Bo jesteś inny. Wyróżniasz się spośród wszystkich.

     Ostatecznie chłopak zgodził się na jeden taniec, a każdego następnego razu na parkiecie dołączały także pocałunki. Zaczęliśmy się spotykać. Byliśmy parą, lecz wiedziałem, że w pewnej chwili będę musiał z tym skończyć. Mój los był wtedy przesądzony. Wpływowi rodzice, którzy gdyby mogli wybraliby mi nawet żonę. Nie mogłem jednak go odtrącić... Zaprosiłem chłopaka do siebie na oglądanie filmów, lecz zamiast tego wolałem wreszcie doświadczyć tego uczucia jakim był stosunek. Yoongi wił się na materacu i zaciskał palcami poduszkę. Podobało nam się, lecz... Po naszym pierwszym razie nasze drogi się rozeszły. Mama białowłosego znalazła stałą pracę i mogła powolutku się ustatkować. Min nie musiał już zarabiać w tak poniżający sposób i chciał zapomnieć o tym co kiedykolwiek się wydarzyło w klubie 23. Nie przyszedł tam już nigdy więcej i złamał mi tym samym serce. Zacząłem się pocieszać w sposób najmniej przyzwoity. Pozwalałem się brać od tyłu w męskim kiblu i jęczeć przy tym jak dziwka.

     Zacząłem liceum. Moi przyjaciele Jin oraz Namjoon nie wiedzieli, że jestem gejem i miałem nadzieję, że tak pozostanie już na zawsze. Sprawy zaczęły się komplikować, gdy... Yoongi zaczął uczęszczać do tego samego liceum co ja, a w dodatku... Dołączył do tej samej klasy. Namjoonowi spodobało się jego puste spojrzenie i kamienny wyraz twarzy. Na początku potrafił się śmiać z naszą paczką, nasza relacja znów się poprawiła i okazało się, że Yoongi chciał więcej. Pragnął znów kochać się ze mną w łóżku, lecz ja... Musiałem odmówić, bo zakochałem się w kimś innym. Kogoś, kogo znałem jedynie przez internet. Wtedy moja relacja z Yoongim się popsuła, ale ja nie przejąłem się tym zbytnio. On mnie zranił, a ja zraniłem jego, lecz w moim przypadku pocieszenie nadeszło szybko. Poznałem niewinnego chłopaka o króliczych ząbkach, w którym zakochałem się bez pamięci.

     To właśnie wtedy myślałem, że mam kontrolę, że zaczynałem układać swoje życie, ale... Moje szczęście zniszczyło spotkanie z Jinem i Namjoonem w obecności Jungkooka. Lider zaczął podejrzewać mnie o to, że jestem pedałem, a ja się wyparłem... Jak tchórz... Wyparłem się Kooki'ego, a nawet własnego ja...




~ Taehyung POV ~




     — Tae... — Taeyon musnęła moją dłoń swoim palcem, a w jej oczach widziałem iskierki. — Wiedz, że możesz to jeszcze naprawić. Nigdy nie jest za późno.

     — Porzuciłem przeszłość za sobą. Teraz żyje zupełnie inaczej. Bez rodziców, którzy się mnie wyparli, a z mężczyzną, który daje mi szczęście.

     — Tak bardzo mi przykro... Moi rodzice zawsze mi mówili, że...

     — Powiedz to — popatrzyłem na dziewczynę, której było wstyd. — Za dzieciaka, który ma wszystko? A wujka i ciocię miałaś za małżeństwo, które nie widzi dalej poza swój czubek nosa?

     Blondynka spuściła głowę i nie zaprzeczyła żadnemu mojemu słowu.

     — Jakkolwiek by to nie zabrzmiało — kontynuuowałem. — Ja zawsze czułem, że rodzice mi niczego nie dali tylko odebrali...

     — Nie miałam o tym pojęcia...

     — Skąd mogłaś o tym wiedzieć? Jesteś pierwszą osobą, której mówię o swojej przeszłości — uśmiechnąłem się do kuzynki. — To nasi rodzice się pokłócili, a nas dołączyli do sporu wpajając różne kłamstwa i nienawiść.

     — I twierdzę, że nie jest za późno na zmiany — Taeyon próbowała zbliżyć do mnie swoją dłoń, a wtedy ja chwyciłem ją delikatnie.

     — Nigdy nie jest za późno. Sama to przed chwilą powiedziałaś — ponownie posłałem jej uśmiech, a ona obdarowała mnie także uniesionymi kącikami ust, lecz bardzo nieśmiało.

     — Jak myślisz...? Ktoś zauważył, że zniknęliśmy?

     — Jestem tego pewny. Nie bój się. Mój chłopak nas znajdzie i... Uratujemy Jungkooka.

     — Uratujemy — powiedziała blondwłosa, która wierzyła także w swojego przyjaciela, którym był Hoseok.




~ Hoseok POV ~



     Im bliżej klubu się znajdowaliśmy tym tym bardziej Yoongi zaczął się stresować. Nie rozumiałem jego obaw, przecież nie szliśmy tam na zabawę, ani nic podobnego. Musiałem porozmawiać z właścicielem tego klubu, on na pewno miał powód, aby zmienić nazwę tego miejsca. Zmiana na neonowym logo nie była znacząca, ale jednak... Coś musiało się wydarzyć.

     — Na pewno myślisz, że to ma coś wspólnego z tą sprawą? — zapytał mnie białowłosy.

     — Jestem o tym przekonany w 90%. To jeszcze nie 100%, ale zawsze to dość okazała liczba.

     — Skąd takie podejrzenie? — dopytywał dalej.

     — Wiesz... Trochę szperałem na temat osób zabitych i ojciec Namjoona, jak i ta kobieta, pani Boo mieli wspólnego znajomego. A raczej znali tę samą osobę.

     — Czyli? O kogo dokładnie ci chodzi?

     — Wybacz, że to powiem, ale... Kim Taehyunga.

      Białowłosy zatrzymał się w miejscu, a ja ze wstydem spojrzałem na swojego chłopaka.

     — Hoseok... Powiedz, że ty o tym nie myślisz... Powiedz mi — białowłosy nalegał, abym skłamał?

      Nie mogłem tego zrobić. Ja nigdy go nie oszukam... Wiedziałem, że Yoongi skrywał przede mną jakieś sekrety, ale ja... Nie potrafiłem.

     — Przykro mi, Yoongi, ale ja nie pozwolę, aby ktoś ciebie wrabiał, a zwłaszcza Tae. On skrzywdził Jungkooka, teraz stara się zemścić. Nie mam jeszcze podważających dowodów, ale je znajdę.

     — Czy ty kompletnie zgłupiałeś?! — mój chłopak uniósł swój ton głosu i nie chciał, abym mówił dalej. — Taehyung był moim przyjacielem! — krzyknął.

     — Właśnie był! — mi także puściły nerwy. — Czemu się pokłóciliście?! Co takiego się między wami wydarzyło, co? — krzyk przerodził się w ton, który z każdym kolejnym słowem się zniżał. Wzruszyłem ramionami i spuściłem swoje ręce nie mając już siły. Tak bardzo chciałem chronić, Yoongi'ego, ale... On musiał być ze mną w końcu szczery. — Cokolwiek by to nie było... Proszę, powiedz mi o co chodzi. Sam dobrze widzisz, że ta sprawa jest ze sobą powiązana. Doskonale wiesz, że ktoś pragnie na tobie zemsty... Możesz pomóc sobie, nam i uratować inne osoby, które są zagrożone. Pamiętaj, że w tej sprawie brali udział moi przyjaciele, gdy ciebie szukałem!

     Mijający nas ludzie spoglądali na nas jak na kłócące się ze sobą małżeństwo. Yoongi zmierzwił swoje włosy i popatrzył na mnie zaciskając swoje wargi. Czekałem długo na jakiekolwiek jego słowo, które finalnie nie padło z ust Mina.

     — Nie mogę, Hobi...

     Spuściłem swoją głowę, bo z całego serca wierzyłem, że Yoongi zda sobie sprawę z powagi całej sytuacji. Niestety się pomyliłem, a strach w głębi mojego serca narastał. Nie podejrzewałem bowiem jedynie Taehyunga, lecz także...

     Własnego chłopaka...

     Był tylko jeden sposób, aby rozwiać te wszystkie wątpliwości.

     Wyciągnąłem swoją dłoń ku chłopakowi, a ten popatrzył na mnie z zaskoczeniem. On chyba czasem zapominał jak bardzo byłem w stanie go kochać.

     — Chodźmy, Yoongi. Porozmawiajmy z właścicielem klubu i wszystko stanie się jasne.

     Białowłosy skinął głową i ujął moją dłoń niepewnie. Jego kroki były ociężałe, a ja szedłem w kierunku drzwi wejściowych z nadzieją, że... W końcu będę bliżej rozwiązania całej tej sprawy.

     Impreza trwała tutaj w najlepsze. Tancerze, całujące się pary, dwie lesbijki, które macały się na krześle przy stoliku w ciemnym kącie. Nic się nie zmieniło odkąd tutaj byłem ostatnio z Taeyon.

     Przeszliśmy prosto do lady, a barman, który pomógł mi ostatnio znaleźć Jungkooka uśmiechnął się do mnie.

     — O! Pan policjant — powiedział z uśmiechem na twarzy i polerował on pokal do piwa. — Podać coś?

     No tak... Zwrócił się tak do mnie, bo ostatnio zrobiłem tutaj małą awanturę i wymachiwałem nieswoją odznaką...

     — Nie. Jesteśmy na służbie — powiedziałem, wskazując także na mojego partnera po fachu.

     — Szkoda. Dziś mamy do każdego shota darmowe piwko — wysoki mężczyzna po raz kolejny radośnie się do mnie zwrócił. — O co chodzi? — dopytał, łapiąc za kolejny pokal.

     — Chcieliśmy porozmawiać z właścicielem tego klubu. Mamy do niego parę pytań.

     — W takim razie słucham? — popatrzyłem na barmana podejrzanie, a on zaczął rzuć gumę.

     — Pan jest właścicielem? — spytałem, a on wskazał na swoją osobę.

     — Lubię dbać o swój interes. Z tej perspektywy widzę wszystko, dokładnie wiem kto wchodzi i wychodzi. Nie tylko przez drzwi, hah — zaśmiał się w głos i zerknął na mojego białowłosego towarzysza.

     Wzrok barmana skierowany był tylko na Mina, a mnie zaczęło to powoli wkurzać, a więc postanowiłem przejść do rzeczy.

     — Mamy pytania związane ze zmianą nazwy tego klubu — wyznałem, a wtedy barman popatrzył na mnie. Położyłem swoją rękę na drewnianym blacie, a w głębi duszy trzęsłem portkami.

     — O co dokładnie chodzi? — rosły mężczyzna z owłosionymi rękami podparł się o blat i słuchał dalej.

     — Chcielibyśmy wiedzieć kto zainicjował zmianę nazwy. Stało się to tuż po odkryciu pierwszego zabójstwa w Seulu.

     — Sądzicie, że to ma jakiś związek? — zapytał, a po słowie zabójstwo mężczyzna zaczął poważnie podchodzić do sprawy.

     — Jesteśmy prawie pewni — dodałem.

     — A więc to tak... — barman podrapał się po głowie, a ja zmrużyłem brwi.

     — Zależy mi na szybkiej odpowiedzi. Życie kolejnej osoby jest zagrożone — wyznałem, chcąc złapać za rękę Yoongi'ego i nie pozwolić mu, aby oddalił się ode mnie choćby na krok.

     — Dobrze, powiem wam — wysoki mężczyzna sięgnął pod ladę i wyjął z niej jakiś plik dokumentów. — Ogląda pan telewizję, prawda? — zapytał, a ja ani nie potwierdziłem, ani nie zaprzeczyłem. — Występuje w różnych reklamach taki niebieskowłosy chłopak. Dałbym sobie rękę uciąć, że gdzieś go już kiedyś widziałem. W każdym bądź razie to on zapłacił mi sporą sumę pieniędzy po to, abym zmienił nazwę klubu z 23 na 24.

     — Podał powód? — dopytałem.

     — Nie, po prostu złożył świetną ofertę, a ja się zgodziłem. Zmiana nazwy przyniosła kolejne korzyści, ponieważ również zmieniła się nazwa firmy przez co mogłem zaoszczędzić pieniądze na premiach pracowniczych. Biznes się kręci.

     — Czyli zrobił to pan czysto biznesowo? — spytałem, a mężczyzna potwierdził.

     — Tak. Tutaj mam jego podpis Kim Taehyung firma La'Roche.

     — Ma pan kopie dokumentu? Jeśli tak to będę go potrzebował w sprawie śledztwa.

     — Proszę — mężczyzna wręczył mi dokument. — Jeśli to ma pomóc w sprawie to jasne.

     — Dziękujemy bardzo — odparłem, a mężczyzna milczał patrząc tylko na Yoongi'ego, który zaczął kierować się do wyjścia.

     Nie rozumiałem mojego chłopaka, ale szybko zacząłem mijać tancerzy i próbowałem dogonić Mina. Ta informacja jaką uzyskałem dała jasne spojrzenie na całą sytuacją. Yoongi został oczyszczony z zarzutów, ale także... Dowiedział się, że Taehyung chciał się go pozbyć i wsadzić go do więzienia...




~ Taeyon POV ~




     — Czyli to ty zmieniłeś nazwę tego klubu... — połączyłam wreszcie fakty, ale nie miałam pojęcia w jakim celu mój kuzyn to zrobił.

     — Tak... — westchnął. — Chciałem ukryć fakt, że chodziłem do takiego miejsca, ale także zależało mi na tym, aby ochronić Yoongi'ego.

     — Bałeś się, że zabójca wykorzysta informacje przeciwko tobie? — spytałam.

     — Dokładnie...

     — Ale skąd wiedziałeś, że zabójca będzie próbował cię dopaść? Zniszczyć? Upokorzyć? — dopytywałam i nie mogłam doszukać się w tym sensu. Po chwili wszystko jednak stało się jasne.

     — To nie była pierwsza karteczka jaką otrzymałem... Tuż po pierwszym zabójstwie, czyli pana Kim... Dostałem wiadomość od tego psychola.

     — Co było tam napisane?

     — Poznam każdy twój sekret, Taehyung. Takie były słowa napisane na karteczce, ale także dostałem ostrzeżenia, że jeśli komuś o tym powiem to Yoongi'emu stanie się krzywda. Zacząłem łączyć fakty. Wiedziałem, że sprawa sprzed lat jest połączona, więc... Musiałem chronić nie tylko jego, ale też byłego chłopaka... Prędzej czy później zabójca by się dowiedział o klubie, więc zmieniłem jego nazwę. 23 czy 24. W Seulu jest mnóstwo podobnych miejscówek. Niezbyt oryginalnie, ale... Jak widać to nie podziałało. Nie wiedziałem jak on myśli, co planuje, zawsze był dwa kroki przede mną.

     — Taehyung, spokojnie... Wydostaniemy się stąd, nasi przyjaciele nas uratują i rozwiążemy tę zagadkę. Razem.

     — Boję się o nich...

     — Ja też, ale się nie poddamy. Wiemy, że zabójca chce wrobić Yoongi’ego twoim kosztem, więc w tym aspekcie mamy przewagę — powiedziałam z głębokim przekonaniem, lecz gdy spojrzałam przed siebie uświadomiłam sobie, że nadal byliśmy w pułapce.




~ Mingyu POV ~




     Już po pierwszej minucie zerwania przez telefon poczułem, że popełniłem ogromny błąd. Niestety nie zrobiłem niczego tylko siedziałem w kuchni zajadając swój stres. Uderzałem się co chwilę w ten mój pusty łeb i nie mogłem uwierzyć, że tak łatwo pozwoliłem zniszczyć swój związek, który tworzyliśmy przez lata z Taeyon.

      Nie mogłem dłużej czekać i siedzieć bezczynnie. Musiałem ratować to co można było odbudować. Wierzyłem w to. Taeyon, kochanie... Daj mi szansę. Nie mogę cię stracić.






~ Jiyong POV ~





      Umówiłem się z młodszym od siebie chłopakiem w barze przy skrzyżowaniu. Postanowiłem trochę zmienić swój wizerunek i w grę weszła w końcu golarka. Jungkook szedł w moją stronę, a ja ukradkiem poprawiłem swoje włosy, które wziąłem na żel, po czym szybko schowałem dłoń w kieszeni spodni. Widok chłopaka sprawił, że od razu się uśmiechnąłem. Szatyn miał idealnie ułożone włosy, długą szarą bluzkę, która była uszyta nieco na skos i przykrywała trochę jego czarne spodnie. Jego szyję zdobił srebrny naszyjnik i naprawdę miałem ciarki.

     Kookie podszedł do mnie bliżej i od razu zauważył pewną zmianę.

     — Ogoliłeś się — młodszy odsłonił swoje króliczek zęby.

     — Nadszedł czas na zmiany — powiedziałem, nie zdradzając głównego powodu swojej przemiany.

     — Tak, wyglądasz lepiej — student zaczął ze mną flirt i to mi się coraz bardziej podobało. Zaczęliśmy kolejną grę, która miała doprowadzić mnie do rozwiązania całego śledztwa.

     Przepuściłem młodszego w drzwiach i kroczyłem za nim pozwalając mu wybrać stolik. Przyznam szczerze, że będąc na służbie jeszcze nigdy się tak nie stresowałem. Nie miałem bowiem tak seksownego, a zarazem uroczego świadka. Jungkook mógł okazać się kluczem w tej całej sytuacji. Znał on Hoseoka, Yoongi'ego i Taeyon, którą także będę musiał przesłuchać.

      Jutrzejszy dzień będzie pełen zadań do wykonania. Przesłuchania, rozmowy, biuro, a także odwiedzenie klubu 23. Youngbae dał mi cynk, że nazwa tej siedziby została zmieniona zaraz po pierwszym zabójstwie, a więc to na pewno będzie się łączyło ze zbrodniami. Czyżby zabójca chciał zatuszować jakieś ślady za sobą? Nie ze mną te numery. Odgadnę kto kryje się za tą całą sprawą i osobiście zapuszkuję tego szaleńca, ale dziś...

      Chcę spędzić miło czas z tym chłopcem, a także ostrożnie go podejść i wyciągnąć z niego informacje.

      Zamówiłem dla nas piwa, które przyniosła nam kelnerka i zaczęliśmy luźną rozmowę. Z każdą minutą coraz bardziej lubiłem tego studenta. Nie sądziłem, że wyda się on być osobą tak interesującą, a jednocześnie zabawną. Nie przestawałem się uśmiechać i z zauroczeniem spoglądałem jak opowiadał mi kolejne sytuację ze swojego życia. Dostrzegłem, że nie wymieniał on imion, ani nazwisk, czyli także się pilnował. Jungkookie, czy ty naprawdę chcesz się bawić w tę nieczystą grę? Od razu radzę ci się wycofać, bo na pewno ze mną nie wygrasz. Jestem od ciebie o wiele dłużej w tej branży.

      Jego próby jednak mnie nie denerwowały, wręcz przeciwnie, zaczęły mi imponować. Chciał wyciągnąć ze mnie informacje czy po prostu to była dziecinna ciekawość moją pracą? Nie byłem pewny czy on chciał jakiś poszlak, ale z doświadczenia wiedziałem, że ostrożności nigdy nie było za wiele.

     — Długo znacie się z Hoseokiem? — zapytałem wreszcie, bo w końcu byłem tu w sprawach służbowych, o których często zapominałem podczas naszej wymiany zdań.

     — A czemu pytasz?

     — Czysta ciekawość — wzruszyłem ramionami. — Sierżant z Gimpo bardzo go chwali i myśli nad tym, aby przydzielić go pod moje skrzydła.

     — Naprawdę?! — chłopak wpadł w moje sidła. — Hoseok hyung może pracować i zostać w Seulu?

     — Tak — uśmiechnąłem się. — Dla ciebie to chyba dobra wiadomość, prawda? Jesteście przyjaciółmi.

     — Nie da się ukryć, ale... Wątpię, żeby się zgodził.

     — Niby czemu? — zdziwiły mnie jego wątpliwości.

      Młodszy na chwilę się zawahał i miał do siebie żal, że alkohol powoli rozwiązywał mu język. Nie mogłem jednak pozwolić na to, aby go spłoszyć.

     — A w sumie. Przecież nie będziemy rozmawiać na takie tematy — uniosłem swoje kąciki ust. — Napijmy się.

     Jungkook chwycił za kufel z trzecim już piwem, a ja zrobiłem dokładnie to samo. Napiliśmy się ponownie i kontynuowaliśmy rozmowę.

     — Przepraszam, że pytam hyung, ale... Czemu tutaj ze mną jesteś? — spojrzałem w jego nieco zamglone oczy i poczułem w sercu lekkie ukłucie. — Przecież jesteś w związku.

     Czyli w końcu nadszedł moment kolejnych kłamstw?

     — Wiesz... — położyłem swoją rękę na dłoni młodszego chłopaka. — Ja i Taehyung... Ostatnio w ogóle nie mamy dla siebie czasu. Mój chłopak pracuje więcej ode mnie, woli towarzystwo statystów, fotografów, nie dogadujemy się zbytnio ze sobą — posmutniałem, ale to z powodu tego, że zacząłem ranić siebie, a także dwóch świetnych chłopaków.

     Jungkook także stał się przygnębiony, czego oczywiście nie chciałem. Pewnie moje kłamstwo sprawiło, że zaczął mi współczuć z powodu nieudanego związku. Młodszy po chwili jednak znalazł lekarstwo na mój zmyślony ból. Uniósł on po raz kolejny naczynie z alkoholem i zaproponował, abyśmy wypyli go do dna.

      Taki z ciebie zawodnik? Czyżby napoje procentowe były u ciebie na porządku dziennym? Chyba zbytnio się ten student przeceniał, ale to zaczęło mi imponować. W pewien dziwny, pokręcony sposób.



***




     W barze wciąż słyszeliśmy śpiew jednej z pracownic. Muzyka na żywo pobudzała nas do kontynuacji kolejnych tematów i wcale nie miałem zamiaru wracać zbyt wcześnie. Chciałem zostać tutaj do rana z Jungkookiem. No może nie konkretnie tu... ale na pewno z nim. Cholera... Jak mi szumiło w głowie... Najpierw trzy piwa, potem szoty, a teraz jeszcze jakaś europejska wódka została postawiona na nasz stolik.

     — Ja to zamawiałem? — zapytałem kelnerki, która posłała mi uroczy uśmiech.

     — I nawet pan zapłacił — wyznała największy sekret we wszechświecie.

     — O kurwa. Jaki ja bogaty jestem! — chwyciłem młodszego za rękę i oboje śmialiśmy się jak głupi.

     Kelnerka wolała nas zostawić, bo wiedziała, że albo któryś z nas zaraz zleci z krzesła albo zwymiotuje pod stolik.

     Chwyciłem za naczynie, do którego młodszy chciał się przyssać jak do butelki z mleczkiem.

     — Nie, nie... Mam pomysł! — powiedziałem, a młodzieniec podparł swoją głowę na dłoniach. — Weźmy tę butelkę i wypijmy ją później.

     — A niby gdzie? — zapytał, uroczo się przy tym uśmiechając.

     — Skoro jestem taki bogaty to może... To znaczy — złapałem się za tył głowy. — Pójdziemy do jakiegoś hotelu? Ja płacę rzecz jasna. I tak nie masz czym wrócić teraz. Jest zbyt późno — dodałem.

     — Ty możesz wrócić do domu. Mieszkasz niedaleko — powiedział szatyn.

     — Skąd wiesz, że mieszkam nieopodal? — zapytałem podejrzliwie.

     — Przecież mi o tym powiedziałeś ze trzy razy już.

     — Taaak?

     — Tak, hyung.

     — O matko... Przepraszam cię, już ledwo kontaktuje.

     — To w takim razie chodźmy już do tego hotelu — dodał i zaczęliśmy łapać równowagę podczas wstawania z krzeseł.

      Wyjście z baru i zaczerpnięcie świeżego powietrza także dobrze nam zrobiło, ponieważ uśmiechy nie chciały zejść nam z twarzy. Objąłem Jungkooka, a w drugiej ręce trzymałem butelkę z wódką, która zamierzałem dokończyć w obecności szatyna w jakimś wygodnym łóżku. Praca detektywa miała plusy oraz minusy, a ten przypadek nie wiedziałem jak miałem określić... Szykowałem się na pewną zdradę swojego chłopaka i było mi z tym cholernie źle, lecz także... Polubiłem tego słodkiego studenta.

     Skręciliśmy w boczną uliczkę i musiałem zacząć działać dopóki alkohol kompletnie wywietrzy moje prawdziwe zamiary spod świadomości. Złapałem chłopaka za biodra i pchnąłem go na ścianę. Młodszy spoglądał na mnie ze zdziwieniem i lekko uchylonymi ustami...

     Ustami...

     ... w które się wpiłem bez opamiętania.

     Młodszy był zaskoczony i przez parę chwil nie uczestniczył w tej przyjemności. Naparłem na niego mocniej, a wtedy Kookie chwycił mnie za mój pasek u spodni i przyciągnął bliżej. Swoje palce po chwili wbił w moje plecy. Seria pocałunków trwała, a ja nie sądziłem, że będę aż tak pobudzony przez tego studencika...

      Po chwili jednak się ocknąłem i przerwałem nasze łapczywe pocałunki. Jungkook spuścił swój wzrok, a ja uśmiechnąłem się nerwowo.

     — Wybacz...

     — Nic nie szkodzi. Tylko...

     — Nie przeszkadza ci to, że jestem od ciebie dużo starszy? — zapytałem.

     — A ile masz lat?

     — 35.

     — Nie martw się. Od zawsze miałem od siebie starszych facetów.

     — A czy mnie masz? — poruszałem sugestywnie brwiami, a wtedy młodszy spojrzał głęboko w moje oczy.

     — Nie, ale chciałbym...











***

Rozdziały będą się teraz pojawiać częściej, ponieważ...

W końcu wiem jak zakończyć to opko! 😍

Nie będzie miało ono alternatywnego zakończenia, wykorzystam je w jakiejś innej swojej pracy, a tutaj... Rozegram to inaczej 😏

Do następnego ❤

Continue lendo

Você também vai gostar

92.1K 3.2K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
61.3K 2.3K 36
Stworzeni dla siebie prędzej czy później w sobie się zakochają Ship: Yoonmin Data rozpoczęcia: 23 lipca Data zakończenia 1 części: 31 sierpnia
143K 11.8K 81
|zakończone| •Jestem synem współzałożyciela ogromnej korporacji. Nie wiem jakim cudem jestem tu, gdzie teraz. W ciemnym, pustym pomieszczeniu. Przywi...
113K 6.7K 37
„Bez problemu mógłbym pociągnąć za spust" Okładkę wykonała dla mnie cudowna @nightsouls9