Nadchodził wieczór. Niebo zaszło pomarańczowo różowym kolerem, a słońce prawieże już zaszło za horyzonetm. Na podwórku było bardzo ciepło: wciąż 25 stopni.
Alexandra właśnie wiedziała w salonie i klikała coś na klawiaturze laptopa. Valeria w tym czasie poszła do sklepu po Coca-Colę, chleb i kilka innych rzeczy.
Gdy Alex w pełni pochłonęły jakieś głupie filmiki na YouTube dostała niespodziewanego sms'a. Wpojrzała na wyświetlacz.
Nash
Co robicie? Możemy do was wpaść? Tylko podaj adres :)
Uśmiechnęła się sama do siebie i szybko odpisała.
Pewnie :) Calzedonia 10/2. Czekamy!
Odłożyła telefon na stolik obok. PO chwili znó przyszedł sms.
Będziemy za godzinę ;)
Alex ani trochę się nie przejęła. W końcu... nie podoba się jej Nash... chyba. Sama tego nie wiedziała. Zamknęła laptopa i włączyła iPod'a. Puściła swoją ulubioną listę utworów i podkręciła głośniki na maksa.
Po chwili przyszła Alex z trobę zakupów.
- Hej. - Powiedziała do przyjaciółki i się uśmiechnęła.
- Hej. - Powiedziała Alex i podbiegła do przyjaciółki zaglądając do torby z zakupami. - Kupiłaś?
- Yhym. - Mruknęła Val odstawiając zakupy na blat kuchenny.
- Daj, daj, daj! -Nawoływała Alex.
- Czekaj! - Powiedziała uśmiechnięta Valeria. - Tutaj je mam. - Podeszła do swojej torebki, która stała w korytarzu i wyjęła z niej pudeło Reese's i podała je Alex.
- Jej! - Krzyknęła Alexandra i uściskała mocno Val.
- A tak wogóle. - Zaczęła Valeria i podeszła do zakupów i wyjęła paczkę Laysów, którą otworzyła i zaczęła ją jeść. - Dzwonił do mnie Cameron i mówił, że mają przyjść.
- No tak. - Alex oparła się ręką o blat. - NIe gniewasz się, żę się zgodziłam?
- Nie. Czemu? - Przełknęła kolejny chips.
- No nie wiem.
- Ej. - Val oblizała palce. - Ale pamiętasz? Nie podobają się nam.
W oczach Alexandry pojawiło się coś na zdanie: "Prosze cie. Nash jest zajebisty. Ruchałabym go."
- Nie podobają. - Zaprzeczyła pzryjaciółka.
Kilkanaście minut później dziewczyny zdąrzyły ogarnąć już trochę dom i same poszły się przebrać.
Valeria: szarą sukienkę ,sięgającą jej do połowy ud, na cieniutkich ramiączkach, a włosy spięła w niezbyt ładny kok. Na szyi zawiesiła długi naszyjnik z serduszkiem.
Alexandra: czarne krótkie materiałowe spodenki, biały t-shirt z napisem "L.A.", a włosy zostawiła rozpuszczone. NA jej rękach pojewiło się kilka branzoletek.
Równo o 18:00 do ich drzwi zapukali chłopacy.
Valeria otworzyła. Oczami napotkała Nasha i Camerona: Nash niósł w jednej ręce wino, a w drugiej cztery kieliszki; Cam trzymał torbę z czymś co bardzo ładnie pachniało.
- Hej. Wejdźcie. - Powiedziała Val i wskazała ręką na salon. Zamknęła za nimi drzwi. Nash wszedł do salonu witając się z Alex, a Cam zanim wszedł do pokoju obrócił się szybko do Valerii i pocałował ją w policzek.
Dziewczyna nic nie powiedziała tylko poczuła jak krew napływa jej do policzków. "Nie podoba ci się. Nie pododba ci się." - Wmawiała sobie. Weszła do salonu.
- Przyniosę korkociąg. - Oznajmiła Alex, a Val poczłapała za nią do kuchni.
Gdy dziewczyny weszły do kuchni Valeria oparła się plecami o ścianę i głośno westchnęła.
- Zobacz. - Wskazała na swoje policzki. - Mocno widać.
Przyjaciółka odwróciła się i od razu zrozumiała o co chodzi.
- Pocałował cie?! - Spytała krzycząc szeptem.
Val pokiwała twierdząco głową i przygryzła dolną wargę wytrzeszczając oczy.
Po minucie, gdy Val ochłonęła, dziewczyny wróciły do salonu. Na stole, przy którym zawsze jadły swoje posiłki, stały teraz cztery pudełeczka z chińszczyzną.
- Zapraszam. - Uśmiechnął się Cam.
Alex podała Nashowi korkocią, a on otworzył wino i nalał je do kieliszków, które potem rozdał każdemu z nich. Dziewczyny usiadły na przeciwko siebie. Obok Alex usiadł Nash, a obok Val Cameron.
Cam rozdał wszystkim pałeczki i otworzyli pudełeczka z jedzeniem.
- Ale to pachnie. - Powiedziała Valeria rozłamując pałeczki.
- Na ogół nie jadamy takich rzeczy, ale raz na jakiś czas fajnie jest zjeść coś innego niż ciągle McDonald. - Powiedział z pełną buzią Nash. Widocznie był głodny.
Alex bez trudu poradziła sobie z oswojeniem się z pałeczkami i już po chwili wkładała do ust kolejne "porcje" makaronu. Valeri szło troche gorzej. PO jakimś czasie męczenia się z dwoma drewnianymi patyczkami powiedziała:
- Idę sobie po widelec. - Odsunęła krzesło.
- Poczekaj. - Powiedział Cam i przełknął jedzenie. - Trzymaj. - Położył dwa patyczki na jej dłoni. - Musisz trzymać to tak i potem tylko kontrolowac to palcem wskazującym. - Umieścił dokładnie patyczki na jej dłoni i uśmiechnął się do dziewczyny.
Gdy poczuła dotyk jego dłoni, od razu poczyła motylki w brzuchu. Dlaczego? Przecież on się jej nie podobał. Wiem, dziwne.
Wróciła do wcześniejszej pozycji i już poradziła sobie z pałeczkami. W niektórych momentach jeszcze wypadał z nich makaron, ale potem udało się jej kontrolować nieokiełznane ruchy tych pałeczek.
Po chińszczyźnie Nash rozdał każdemu ciasteczko z wróżbą.
Pierwsza otworzyła Alex.
- "Miłość jest tuż, tuż. Miej oczy szeroko otwarte." - Przeczytała. - Ciekawe. - Oderwała oczy od kartki i powiedziała do Nasha - Teraz twoja kolej.
- Okay. - Nash napił się wina i rozłamał ciasteczko, z którego wyciągnął kartkę. - "Nie patrz w przeszłość. Patrz w przyszłość." Coś za mądre te zagadnienia jak na mnie. - Zaśmiał się, a wszyscy do niego dołączyli. - Teraz Cam. Dawaj. - Nash znów napił się wina. Valeria również się napiła ze swojego kieliszka.
- "Zawsze dostrzegaj piękno w codziennych rzeczach." - Powiedział uśmiechnięty.
- Właśnie. Dostrzegaj takie rzeczy, bro. - Powiedział Nash.
- A niby nie dostrzegam, bro? Na przykład teraz. Jest pięknie. - Spojrzał na Valerię, która automatycznie spuściła głowę by ukryć rumieniec, ale po chwili znów podniosła głowę.
- Ja też dostrzegam takie piękno. - Powiedział Nash i objął ramieniem Alex, która uśmiechnęła się szeroko.
- Ja też. - Powiedziała.
Nash zdjął z niej swoje ramie. Tak naprawdę, gdyby się jej on podobał, to wzięła by tą rękę i znwó położyła sobie na ramieniu, ale on się jej nie podoba, więc tego nie zrobi.
- A ty Val? - Spytała Alex i schrupała swoje ciasteczko.
- Eh. Zobaczmy. - Oznajmiła i rozłamała swoje ciastko wyjmując z niego karteczkę. - "Zaryzykuj. Lepiej cierpieć przez moment, niż żałować przez całe życie." - Przeczytała wyraźnie. Upiła łyk ze swojego kieliszka.
Reszta posiłku minęła w bardzo miłej atmosferze. Chłopacy opowiadali dziewczynom swoje śmieszne historie z życia wzięte, a dziewczyny wsłuchiwały się w nich jak nigdy w nikogo i po chwili wybuchały gromkim smiechem wraz z chłopakami. Dziewczyny bawiły się świetnie. Chłopacy zresztą też.
Po posiłku postanowili zagrać na x-box'sie na kinect'cie w tańce.
Pierwszą parą były dziewczyny, a drugą chłopacy.
Zaczęło się od grupy dziewczyn, które "tańczyły" do jednej z piosenek Lady Gagi. Wygrała Alex. Valeria jej pogratulowała, ale po chwili wszyscy wraz z Alex wybuchli śmiechem.
Nadeszła kolej chłopaków. Mieli zatańczyć do piosenki Bruno Marsa. Gdy włączyła się piosenka zaczęli "tańczyć". Ale słowo "tańczyć" jest złym słowem, żeby to określić. Prędzej "godowy taniec" bardziej się wpasuje w to co oni wyczyniali. Na początku gry więcej punktów zdobył Nash, ale po chwili wyprzedził do Cam.
- Ej! Wygrywasz. - Krzyczał Nash do Cama machając biodrami.
- Widzisz króla? Tak, tak! To ja! - Krzyczał Cameron wymachując rękami w te i we wte.
Wszyscy tak się śmiali, że każdy pomyślałby, że umrą, bo nie mogli złapać powietrza w płuca. A szczególnie dziewczyny się śmiały. Valeria się popłakała.
Gdy nadeszła godzina 23:00 chłopacy powiedzieli, że muszą już iść. Nash miał jeszcze odebrać brata od jakiegoś kolegi i potem go odwieźć do domu.
- To do kiedyś! - Powiedział Nash.
- Może się jeszcze jutro jakoś złapiemy? - Spytał Cameron obserwując dziewczyny.
- Jutro nie możemy. - Powiedziała Val.
- O. Szkoda. A czemu? - Spytał Nash.
- Mamy babski dzień. - Mrugnęła do niego Alex.
- Ou. - Uśmiechnął się Nash.
Cameron podszedł do dziewczyn przytulając najpierw Alex a potem Valerię. Gdy ją objął wsadził jej w dłoń jakąś karteczkę. - Pa. -Powiedział jeszcze, a potem Nash przytulił się z dziewczynami, a Alex cał całusa w policzek.
Gdy chłopacy wyszli, dziewczyny zaczęły sporzątać w salonie. Valeria otworzyła karteczkę, którą dał jej Cameron: "PIęknie dzisiaj wyglądałaś :)" .
Val uśmiechnęła się sama do siebie, a Alex to zauważyła.
- Co tam masz? - Zapytała z głupim uśmieszkiem na twarzy.
- Nic. - Valeria wzruszyła ramionami.
- Kłamczucha. Co to? - Wystawiła Alex rękę, a Val podała jej papierek. - Uuuu. -Powiedziała Alex i się zaśmiała, a jej przyjaciółka wyrwała z jej ręki swoją własność.
- Daj spokój. - Uśmiechnęła się Valeria i dziewczynny zaczęły znów sprzątać salon.