'' Miłość przetrwa... Wszystk...

By _YOI2512_

74.2K 6.2K 7.6K

Minęło wiele lat od ukończenia szkoły, a marzenia Deku się spełniają. Bycie bohaterem nie jest jednak tak pro... More

JEDEN
DWA
TRZY
CZTERY
PIĘĆ
SZEŚĆ
SIEDEM
OSIEM
DZIEWIĘĆ
DZIESIĘĆ
JEDENAŚCIE
DWANAŚCIE
TRZYNAŚCIE
CZTERNAŚCIE
PIĘTNAŚCIE
SZESNAŚCIE
SIEDEMNAŚCIE
OSIEMNAŚCIE
DZIEWIĘTNAŚCIE
DWADZIEŚCIA
DWADZIEŚCIA JEDEN
DWADZIEŚCIA DWA
DWADZIEŚCIA TRZY
DWADZIEŚCIA CZTERY
DODATEK 1
DODATEK 2 [18+]
DODATEK 3

DODATEK 4 [18+]

3K 123 584
By _YOI2512_

Polecam włączyć sobie jakąś spokojną i dobrą piosenkę, bo dzisiaj z okazji Walentynek zamierzam Was rozpieścić 😏💖 (cicho, że opublikowane dzień przed, plus to najdłuższy rozdział w tej książce xD)

***

Midoriya poznał Todorokiego kilkanaście długich lat temu.

Ich znajomość nie zawsze wyglądała idealnie, a raczej można by powiedzieć, że przez większość czasu znajdowała się okropnym stanie...

Na początku, prawie w ogóle sobie nie ufali ani się nie rozumieli. Powoli jednak zaczęli się do siebie przekonywać, a kiedy byli jeszcze niedoświadczonymi zbytnio nastolatkami, dali się ponieść emocjom i wejść w związek. Nie trwał on jednak zbyt długo i zakończył się dość burzliwie. Po tym niemiłym incydencie, między nimi tak właściwie nie było nawet znajomości, ale wzajemna obojętność. A wszystko z powodu pewnego kłamstwa i wiążących się z nim nieporozumień...

Ale nawet mimo tego okropnego okresu, po trzynastu latach ich losy znowu się ze sobą splątały i w wyniku tego zaczęli od nowa. Tym razem wszystko toczyło się o wiele lepiej. Wzajemnie sobie wybaczyli, udowodnili, że im zależy, bezgranicznie sobie zaufali, a po kilku miesiącach Shoto zgodził się nawet zostać narzeczonym najsilniejszego bohatera świata - Deku. Następnie zamieszkali razem, otworzyli własną Agencje Bohaterską, odnowili stare znajomości i oznajmili całemu światu, że są razem. Na szczęście, zyskali wiele wsparcia i wreszcie mogli wieść spokojne życie.

Tak naprawdę, już nic nie stało na przeszkodzie do ich szczęścia.

Wspólnie uznali, że przyszedł chyba najlepszy moment na kolejny duży krok, którego wyczekiwali w napięciu ich fani, rodzina oraz przyjaciele, ale najbardziej oni sami.

Izuku analizując wydarzenia z przeszłości, przełknął głośno ślinę, wpatrując się przy tym w spore lustro na ścianie przed sobą. Kilka lat temu, w Kyoto, wykrzyczał Todorokiemu prosto w twarz, że go nienawidzi i nigdy więcej się do niego nie odezwie...

Wtedy nawet nie przeszło mu przez myśl, że sprawy potoczą się dalej w ten sposób, iż dziś będzie od wczesnego ranka przygotowywać się do ślubu z dokładnie tym samym mężczyzną, którego niegdyś tak okropnie potraktował.

Los bywał przekorny, ale Izuku nawet przez chwilę nie żałował tego, co wydarzyło się w jego życiu, bo gdyby nie to, kto wie, gdzie by się teraz znajdował. A tu, w tym miejscu i w tym momencie, wszystko wydawało się być idealne.

Ale jak para najsilniejszych bohaterów się na to zdecydowała?

Otóż... Był wczesny ranek, akurat Deku miał za sobą zarwaną noc, ponieważ prowadził patrol w ostatnio niebezpiecznej dzielnicy Tokio. Po zakończeniu pracy, postanowił odwiedzić jeszcze na chwilkę Shoto w ich agencji. Razem zajęli miejsce na dachu wysokiego, szklanego budynku i ze spokojem obserwowali wschodzące zza innymi wieżowcami słońce, które malowało niebo na przepiękne, jaskrawe kolory.

Izuku prawie przysypiając, opierał się na ramieniu ukochanego i pił powoli kawę, która i tak nie mogła pomóc mu w całkowitym pozbyciu się znużenia. A przecież musiał jeszcze jakoś znaleźć się w domu...

Zielonowłosy jednak nie myślał wtedy o tym problemie. Właściwie, był zbyt zmęczony, by myśleć o czymkolwiek. Tylko wpatrywał się w niesamowity widok budzącego się do życia miasta, które dzięki niemu było bezpieczne.

Wtedy właśnie niespodziewanie odezwał się Shoto.

- Pobierzmy się - powiedział zupełnie zwyczajnym tonem, patrząc bez żadnego wyrazu twarzy na Midoriyę, który po nieprzespanej nocy miał pod oczami spore sińce, a na głowie i twarzy sam pył oraz pot... Ale dla białowłosego nie miało to najmniejszego znaczenia. I tak był przepiękny.

- C-Co? - Deku dopiero po chwili się ocknął, a kawa prawie wyleciała z jego rąk. Wyprostował się i popatrzył na narzeczonego z szeroko otworzonymi oczami.

Co prawda, sam mu się oświadczył, ale sądził, że na ślub będzie musiał namawiać Todorokiego trochę dłużej... A tymczasem on zaproponował to jako pierwszy.

Oczywiście, Izuku natychmiast się zgodził.

W ten sposób zaczęli wszystko ustalać i doprecyzowywać. Nieopisaną pomocą wykazała się matka zielonowłosego oraz ich najlepsza przyjaciółka - Ochaco. Obie wciągnęły się we wszelkie przygotowania, tak bardzo, że Shoto i Izuku nie mieli zbytnio co robić. Oni ustalili jedynie najlepszy dla zaproszonych gości termin, także samą ich listę oraz opłacili wszelkie wydatki. Wybrali także miejsce i zarezerwowali bilety dla siebie oraz gości...

Tak oto, po kilku miesiącach intensywnych przygotowań, wypełnionych lekkim stresem i ekscytacją, znaleźli w kwietniu, aby uniknąć masy turystów, na słonecznych przez cały rok wyspach. Było to bowiem miejsce wymarzone przez Midoriyę na zawarcie przysięgi małżeńskiej. Bohater miał do niego także pewien sentyment, ponieważ to tu właśnie spędził jeden z najlepszych tygodni w swoim życiu - ten, który przeżył tu z Todorokim.

Nie wyobrażał sobie więc wspanialszego miejsca na powiedzenie Shoto 'Tak', niż piaszczystej plaży z turkusową wodą, dodatkowo pięknym zachodem słońca i spokojnym szumem fal oceanu.

Teraz Midoriya poprawił jeszcze raz marynarkę swojego białego garnituru, w której kieszeni znajdował się mały, pasujący kolorystycznie bukiecik kwiatów. Spoglądając w lustro, widział swoje zaczesane do tyłu włosy, błyszczące zielone oczy, uwierający nieznacznie szyję krawat i resztę schludnego ubioru. Prezentował się wyjątkowo elegancko i poważnie, a jego serce biło w niespokojnym tempie, gdyż już za moment miało stać się coś tak niezwykłego i stresującego jednoczenie.

Niemal podskoczył do góry, kiedy drzwi od pomieszczenia, w którym przebywał, zostały otworzone przez uśmiechniętą szeroko Ochaco.

Ubrana była w perłoworóżową, długą i zwiewną sukienkę, a w jednej z jej dłoni znajdował się piękny bukiet jasnych kwiatów. Deku zauważył od razu, że za nią znajduje się ktoś jeszcze.

Była to niska, siwiejąca kobieta, której tęczówki wciąż były intensywnie zielone. Kiedy jej spojrzenie spotkało się z tym syna, zatrzymała się ona w miejscu i zasłoniła usta ręką, a w jej oczach momentalnie pojawiły się łzy.

- Mamo... - uśmiechnął się pocieszająco bohater, widząc jej wzruszenie, choć sam musiał powstrzymać się przed tym, aby nie uzewnętrznić tych wszystkich kumulujących się w nim emocji. Tym bardziej, że Inko prowadziła wózek inwalidzki, na którym siedział schorowany bohater wszech czasów - All Might.

To właśnie on, mimo tego, że musiał poruszać się na wózku, miał poprowadzić Midoriyę do ołtarza.

Tak też się stało.

Ceremonia wyglądała, jakby wyjęto ją wprost z marzeń Izuku. Midoriya czuł, jak niekontrolowanie drżą mu nogi, kiedy szedł po usypanej z płatków róż ścieżce, trzymając za ramię słabego, lecz uśmiechającego się ze wzruszeniem All Mighta.

Blondyn powoli poprowadził Deku do uplecionego z przepięknych białych kwiatów łuku ślubnego. Na jego środku stał uśmiechnięty ciepło urzędnik, a po jego prawej stronie wpatrzony tylko w zielonowłosego Shoto, dla którego żaden widok na tej wyspie nie był tak zniewalający, jak Deku i jego błyszczące, zielone oczy.

Kilka metrów za łukiem, zaczynała się już linia błękitnego oceanu, którego fale delikatnie uderzały o brzeg i tworzyły z szumem palm odprężającą muzykę, która towarzyszyć miała temu wydarzeniu.

Po obu stronach łuku stali ich świadkowie, czyli Ochaco oraz Katsuki. Izuku i Shoto nawet przez chwilę się nie zawahali, wybierając właśnie ich.

Czerwonooki blondyn starał się ukryć swoje emocje, jednak i tak uśmiechał się słabo, za to brunetka nawet nie kryła wzruszenia.

W pierwszych rzędach miejsce zajmowała mająca już łzy w oczach matka zielonowłosego oraz rodzeństwo Todorokiego. Nie było obecnego ojca kolorowowłosego ani jego matki, jednak widok Pani Midoriyi i tak wynagradzał mu brak ich obojga.

Cała uroczystość nie była długa i odbywała się na ubitej z piasku, uroczej, bezludnej plaży. Todoroki i Midoriya po jednej stronie mieli widok na zachodzące leniwie za linią horyzontu słońce, a po drugiej na szczęśliwych i poruszonych gości. W dużej mierze byli to ich wspólni przyjaciele, a więc w większości inni bohaterowie. Wielu z nich chodziło z nimi do liceum, tak więc znali się od lat, co sprawiało, że Midoriyi jeszcze trudniej było nie rozkleić się przed swoim narzeczonym, ale już za moment mężem.

Izuku wsłuchiwał się z bijącym mocno sercem w szum fal i wiatru oraz w melancholijny głos urzędnika, który udzielał im ślubu. Przy tym nieprzerwanie patrzył tylko w oczy Todorokiego, który stał przed nim w idealnie dopasowanym, również białym, garniturze. Mężczyzna spoglądając w jego dwukolorowe tęczówki, przypomniał sobie te wszystkie najlepsze chwile, które dane było im razem spędzić.

I pomyśleć, że czekało ich jeszcze więcej...

- Tak, biorę... - gdy piegowaty wypowiedział wreszcie te dwa, upragnione słowa, które z trudem dały radę przejść mu przez gardło, zauważył pojawiające się w oczach Shoto łzy.

Todoroki szybko je otarł, a delikatny uśmiech nawet na moment nie zniknął z jego pobliźnionej twarzy, którą Deku i tak uważał za najprzystojniejszą na świecie. Tego dnia obaj byli naprawdę szczęśliwi i wiedzieli też, że zasłużyli na to, szczególnie po tym wszystkim, co musieli w życiu przejść.

Całując się na tle zachodzącego słońca, czuli słony smak własnych łez, głośne wiwaty najbliższych i wirujące nad nimi płatki kwiatów oraz ziarenka ryżu, ale zdecydowanie najbardziej spodobało im się nowe uczucie wsuniętych na palce złotych obrączek.

Oczywiście wszystko uwieczniała para zaufanych fotografów, a oni z szerokimi uśmiechami, trzymając się mocno za ręce, odwrócili się do uśmiechniętych gości. Równo z zachodem słońca, na ukrytym pod ogromnym białym namiotem parkiecie, rozpoczęła się zabawa. Sala była ozdobiona mnóstwem pachnących kwiatów, białych balonów i innych dekoracji, a jedna ściana była specjalnie usunięta, aby dawać widok na przepełniony pomarańczowo-fioletowymi barwami ocean.

Było jeszcze jasno, kiedy Izuku i Shoto rozpoczęli pierwszy taniec, a atmosfera była przecudowna. Poruszali się idealnie w rytm spokojnego utworu, doprowadzając widzów do łez. Gości było zaledwie pięćdziesiąt, bo byli to jedynie najbliżsi, jednak i tak wszyscy świetnie się bawili, tańczyli oraz rozmawiali do późna.

A jeszcze podczas głośnej zabawy, Izuku i Shoto zniknęli z sali nieco wcześniej, a właściwie nakazała im to Ochaco, tłumacząc, że kategorycznie nie mogą spędzić całej nocy poślubnej wśród gości...

Mężczyźni na drogę powrotną wybrali plażę. Wracali powoli samym brzegiem, a Izuku mając dosyć piachu, który zalegał w jego butach oraz skarpetkach, po prostu je zdjął i przez resztę drogi do hotelu szedł, trzymając je w jednej ręce, kiedy drugą podawał kolorowowłosemu.

Wpatrywali się wspólnie w ciemne, bezchmurne niebo, które tej nocy zachwycało ilością gwiazd. Od tafli wody obijał się srebrny księżyc, a teraz już Shoto Midoriya nie mógł zdecydować się, czy lepszy jest widok szerokiego oceanu, czy może gwiazd, lecz po spojrzeniu na Izuku, szybko zrozumiał, że zdecydowanie najpiękniejsze były oczy jego męża, w których odbijało się to wszystko...

W pewnym momencie zaważyli nawet samotną spadającą gwiazdę, na którą Izuku zareagował z takim entuzjazmem, jakby był małym dzieciakiem. Od razu polecił drugiemu mężczyźnie, aby pomyślał o jakimś życzeniu. Sam zamknął oczy, jakby nad czymś myślał, a po chwili uśmiechnięty je otworzył i spojrzał na ukochanego. Shoto, trochę rozbawiony, utkwił wzrok w zimnym piasku pod ich nogami.

- O czym pomyślałeś? - zaśmiał się cicho zielonowłosy, ściskając mocniej jego dłoń.

- Powiem ci później... - odpowiedział tajemniczo, a Deku tylko westchnął i spojrzał znowu z rozmarzeniem w niebo.

- Ja zażyczyłem sobie, żeby w rankingu pojawił się znowu pewien wspaniały bohater... - mruknął tonem, który wyrażał już o wiele mniej radości.

- Kto? - spytał białowłosy, obserwując uważnie zapatrzoną w gwiazdy twarz Izuku.

Przez myśl przeszło mu, że może chodzić o Wszechmocnego, ale zdziwił się tą nagłą zmianą w nastroju piegowatego, który wyglądał teraz na zasmuconego.

- Ty - odpowiedział krótko i nieco pewniej Symbol Pokoju, patrząc prosto w oczy męża.

Shoto był na tyle zaskoczony, że się zatrzymał, co zrobił też zmieszany Izuku. Czerwonowłosy naprawdę nie spodziewał się usłyszeć takiego życzenia, bo dotychczas starali się omijać ten temat. W końcu angażował się bardzo w prowadzenie ich Agencji Bohaterskiej, jednak minęło sporo czasu, od kiedy ostatni raz włożył na siebie swój kostium i wziął udział w jakiejś akcji.

- Myślisz, że moje marzenie ma szansę się spełnić? - zapytał po chwili milczenia zielonooki, patrząc z żalem na piasek i wyróżniające się w nim muszle oraz kamienie. Trochę zmartwiła go ta krępująca cisza, a nie chciał popsuć atmosfery przed samą nocą poślubną...

- Wydaję mi się... - zaczął Shoto, nie mogąc powstrzymać się przed niewielkim uśmiechem - Że tak - dodał cicho, ale bez zawahania, bo uświadomił sobie, że najbardziej zależało mu tylko na tym, aby jego mąż był szczęśliwy.

Choć nie wydawało mu się to specjalnie potrzebne, mógł wrócić do bohaterstwa, by tylko sprawić, aby z twarzy zielonowłosego zniknął ten smutny grymas.

Zaraz po tej wypowiedzi, poczuł ciepło bijące od obejmującego go z ogromnym uśmiechem Izuku.

Zakończyli swój spacer kilka minut później, kiedy trafili przed szklane drzwi luksusowego hotelu, który, aby mieć spokój, musieli wynająć w całości. Niby nikt, poza zaproszonymi gośćmi, nie wiedział, że się pobrali, ale woleli być przezorni i oświadczyć to światu dopiero za jakiś czas, aby zaraz nie dopadli ich tu paparazzi. Wydatki, które wiązały się z całym ślubem i tak niewiele dla nich znaczyły. Za ratowanie ludzi oraz pojedyncze wywiady otrzymywali aż za dużo pieniędzy.

Kiedy wreszcie zamknęli drzwi od własnego pokoju, Shoto zapalił światło, które oświetliło wyraźnie całe pomieszczenie urządzone głównie w białych, szarych i brązowych barwach. Była to duża, urządzona nowocześnie oraz estetycznie sypialnia. Midoriyi w oczy natychmiast rzuciła się jedna rzecz. Na sporym łóżku, zaścielonym równiutko śnieżną pościelą z delikatnym motywem egzotycznych kwiatów, pozostawiony był pewien prezent.

Deku podszedł więc bliżej i zobaczył, że był to kosz zapakowany świeżymi kwiatami, butelką drogiego szampana oraz kartką z życzeniami. Uśmiechnął się łagodnie, podnosząc kartkę, by wczytać się w złożone im życzenia, a kiedy skończył, przeniósł wzrok na ciemną szafkę nocną, na której znajdowały się jeszcze dwa szklane kieliszki. Mężczyzna miał zamiar się odwrócić, by zobaczyć, gdzie udał się jego mąż, ale uprzedził go dotyk cudzych dłoni w pasie oraz ciężar czyjeś głowy na barku.

Poczuł, że Shoto delikatnie go do siebie przyciągnął i wczytał się również w życzenia, a raczej przeleciał je szybko wzrokiem. Piegowaty opuścił ręce, w których trzymał kartkę i przymknął oczy, czując nad nad kołnierzykiem swojej białej koszuli łaskoczący dotyk warg.

Co prawda, był zmęczony, ale przynajmniej cały stres odnośnie tego, czy wszystko pójdzie po jego myśli, wreszcie go opuścił, tak więc teraz mógł się trochę zrelaksować.

Jednak białowłosy odsunął się, pozostawiając nieco omotanego mężczyznę samego przy łóżku.

Zielonooki otworzył oczy, słysząc po prawej stronie ciche chrząknięcie. Odwrócił głowę w tamtą stronę i ujrzał opierającego się o framugę drzwi od łazienki Shoto.

- Dołączysz? - zapytał, patrząc uważnie na zmieszanego nieznacznie bohatera.

Na policzkach zielonowłosego znajdowały się już lekkie rumieńce. Trzymał on nadal rękach kartkę, a z zaczesanymi do tyłu włosami, brakiem krawata i rozpiętymi górnymi guzikami od koszuli, sprawiał, że kolorowowłosy nie miał ochoty już dłużej czekać.

- Tego szampana napijemy się później - rzucił jeszcze Shoto, rozwiązując niespiesznie własny krawat, który wylądował po chwili na panelach.

Izuku odłożył kartkę z uroczymi życzeniami z powrotem do kosza, a potem posłał krótkie spojrzenie w stronę czerwonowłosego, który opierał się barkiem i głową o framugę drzwi od łazienki, wpatrując się spod półprzymkniętych powiek w swojego męża.

Shoto naprawdę nie mógł przywyknąć do myśli, że nosi już nowe nazwisko. Czuł radość z tego, że mógł je zmienić i to jeszcze na takie samo, jakie nosił jego ukochany. Jego własne mimowolnie źle mu się kojarzyło, ale teraz nie zamierzał myśleć o niczym nieprzyjemnym.

Widząc niewyjaśnione zawstydzenie u piegowatego, poszedł wolnym krokiem do ogromnego okna, za którym znajdował się skąpany w mroku ogród oraz plaża. Chwilę zapatrzył się w ten widok, ale przypominając sobie, że zaraz będzie mieć sto razy wspanialszy, zasłonił rolety i odwrócił się w stronę Izuku, którego źrenice w drobnym stopniu się rozszerzyły. Wyższy mężczyzna zatrzymał się tuż przed nim, a wtedy usta Midoriyi wreszcie się otworzyły.

- Ale to jes... - nie zdążył dokończyć zdania odnośnie prezentu, ponieważ jego mąż już przyciągnął go do siebie i zamknął jego usta pocałunkiem.

Deku uznał, że powinien się jednak uciszyć, więc zamknął oczy i przeniósł ręce na ramiona ukochanego. Z coraz sprawniejszymi ruchami języka białowłosego, stopniowo zaciskał na jego barkach palce i oddawał się z każdą sekundą bardziej tej przyjemności, nie zauważając nawet, kiedy zbliżyli się do drzwi łazienki, które były już otworzone.

Piegowaty nie zdążył nawet zobaczyć, jak klimatycznie oraz bogato była urządzona, bo jego partner już przyszpilił go do zimnej ściany i wpił się znowu w jego usta. Zielonowłosy nie miał zamiaru dłużej zwlekać, więc także przyciągnął go do siebie, zanurzając palce w jego biało-czerwonych włosach.

Wreszcie odsunęli się od siebie, bo zabrakło im tlenu, a Izuku spoglądając w oczy ukochanego, postanowił znowu się odezwać, mając nadzieję, że tym razem nie zostanie uciszony... Choć do takiej formy uciszania, jaką stosował jego ukochany, nie miał żadnych sprzeciwów.

- Wanna czy prysznic? - zapytał, unosząc jeden kącik ust do góry, przez co dłonie Shoto natychmiast znalazły się na guzikach jego koszuli.

Kolorowowłosy chwytając za jej biały materiał, mocno przyciągnął do siebie bohatera i po raz kolejny pocałował, rzucając uprzednio 'prysznic'. Kiedy ich wargi napierały na siebie coraz bardziej, Midoriya uderzył plecami o chłodną ścianę prysznica, wyłożoną brązowymi kafelkami.

Shoto odsunął od niego głowę tylko na chwilę, a Deku z bliska mógł zobaczyć, jak wiele pożądania jest w jego dwukolorowych tęczówkach. Znajdowali się już pod prysznicem, lecz wciąż w ubraniach, więc czerwonowłosy w pierwszej kolejności dokończył mocowanie się z guzikami koszuli męża, a dopiero później swojej.

Ich ubrania szybko lądowały za otworzonymi szeroko drzwiami kabiny, a oni wreszcie nie mieli na sobie już niczego, poza obrączkami, których oboje nie chcieli zdejmować ani na chwilę. Shoto zagłębiając się w pocałunku z piegowatym, na oślep uruchomił zimną wodę, która i tak nie mogła ostudzić ich zapału.

Następnie białowłosy uniósł nagle Midoriyę do góry, przez co ten musiał złapać się mocno ramion męża, a nogi opleść wokół jego bioder. Po niedługiej chwili Izuku opierał głowę o ścianę z zamkniętymi oczami, trzymając się kurczowo Shoto, który pocałunkami zaczął pieścić jego szyję, a rękami uda.

Kiedy zakończyli swój wyjątkowo długi prysznic, założyli na siebie białe, puszyste szlafroki. Deku jako pierwszy wkroczył z zadowoleniem do sypialni i usiadł na szerokim łóżku, tuż obok kosza. Jego wzrok skierował się na wyglądającą całkiem obiecująco butelkę szampana. Lecz kiedy tylko chwycił ją do ręki, cała jego uwaga przeniosła się na wychodzącego właśnie z łazienki mężczyznę. Zarzucony na jego umięśnione ciało szlafrok był dość luźny i eksponował idealnie jego szyję, po której spływały jeszcze pojedyncze krople wody, a jego biało-czerwone włosy, zaczesane niedbale do tyłu, mieszały się ze sobą.

Kiedy tylko ich spojrzenia się spotkały, Deku musiał przygryźć wargę i odwrócić wzrok na etykietę trzymanego w dłoniach alkoholu. Obaj byli świadomi tego, że chcą spędzić jeszcze kilka miłych chwil przed świtem, więc kiedy tylko Shoto zajął miejsce tuż obok Izuku, ten bez skrępowania odłożył butelkę do kosza, a kosz na ziemię i zajął miejsce na kolanach białowłosego.

- Kocham cię... - westchnął jeszcze niesamowicie spokojnie Shoto, co brzmiało niezwykle przyjemnie dla ucha piegowatego.

Zielonowłosy delikatnie się uśmiechnął i złożył na ustach ukochanego pocałunek. Był on już spokojniejszy, ale i tak ponownie ich pobudzał. Deku miał wrażenie, że już nigdy nie chciałby wypuszczać z objęć męża, ani nawet nie tracić go z zasięgu wzroku. Zupełnie, jakby się uzależnił, co sądząc po jego dwukolorowych, hipnotyzujących tęczówkach, mogło być możliwe...

Całowali się powoli, a palce czerwonowłosego niespiesznie radziły sobie z zawiązanym niedbale paskiem siedzącego na jego udach mężczyzny. W końcu owy pasek łatwo ustąpił, a Deku zbliżył się do ukochanego jeszcze bardziej.

Niedługo później, Shoto odsunął swoje usta od tych piegowatego, ale wynagrodził mu to natychmiast przeniesieniem pocałunków na jego delikatną szyję, która po kąpieli tak wspaniale pachniała.

Izuku czuł na skórze ciepły oddech mężczyzny, subtelny dotyk jego warg oraz łaskoczące kosmyki dwukolorowych włosów. Poczuł też wyraźnie, jak Shoto zasysa się na jednym z fragmentów jego bladej szyi, ale było to tak przyjemne, że nie myśląc o śladach, jakie będzie mógł podziwiać nazajutrz, odchylił głowę do tyłu, by dać mu jeszcze lepszy do tego miejsca dostęp.

Shoto zsunął też luźny szlafrok z barków bohatera. Jego miękki materiał zatrzymał się dopiero przy łokciach Deku, ale i tak ukazał sporo - pokryte piegami ramiona, umięśnioną klatkę piersiową i kilka jasnych blizn, które gdzieniegdzie odznaczały się na jego ciele. Białowłosemu nie przeszkadzało to ani trochę. Był wręcz oczarowany, patrząc już chyba po raz tysięczny na ciało siedzącego na nim ukochanego, który trzymał na jego karku dłonie i spod ciemnych rzęs wpatrywał się zamglonym lekko wzrokiem w jego kolorowe tęczówki.

Midoriya jednak zauważył to, że Shoto przypatrywał się jego bliznom, więc sam ujął delikatnie prawą rękę czerwonowłosego, która znajdowała się akurat na jego biodrze. Piegowaty podniósł ją na wysokość swojej twarzy i przeniósł wzrok z oczu męża, na jego przedramię, które zasłaniał rękaw szlafroka. Zielonowłosy bez słowa chwycił za biały materiał i podwinął go do wysokości łokcia kolorowowłosego.

Dopiero wtedy Shoto zrozumiał, o co chodziło.

Izuku ze smutkiem wbił spojrzenie w długą linię, która widniała na jego bladym przedramieniu. Mężczyzna musiał wziąć głęboki wdech, gdy poczuł, że piegowaty składa w tym miejscu pocałunki i to tak delikatne, jakby obawiał się, że jego ręka zaraz się rozsypie.

Białowłosy po chwili osłupienia, poczuł w okolicy swojej paskudnej blizny też coś mokrego i ciepłego. Szybko zorientował się, że były to łzy Midoriyi. Wyrywając się nieco z zahipnotyzowania tą sytuacją i nie mogąc znieść dłużej bólu, jaki przeszywał jego serce, objął mocno Deku, który wciąż trzymał ostrożnie jego nadgarstek.

Izuku oparł brodę na jego ramieniu i pozwolił łzom swobodnie spływać po policzkach. Wsiąkały one w szlafrok Shoto, który właściwie dopiero pierwszy raz żałował tak bardzo swoich decyzji. Blizna była ewidentnym świadectwem tego, że w przeszłości chciał się zabić, ale czy pomyślał wtedy o tym, co poczuje Izuku? Oczywiście, że nie, a chociaż dużo o tym nie rozmawiali, to i tak wiedział, jak często Deku musiał o tym myśleć.

Teraz mógł jedynie wyszeptać ciche 'Przepraszam' i przytulać do siebie drżące ciało męża, który w odpowiedzi również mocno go objął. W ciszy wtulali się w siebie, a czerwonowłosy czuł, że to z pewnością jedna z najbardziej intymnych chwil w jego życiu...

Nigdy nie pozwalał nikomu spoglądać na swoje blizny, nie lubił ich pokazywać nawet Izuku, a on złożył na nich właśnie kilka czułych pocałunków... To całkowicie roztapiało jego serce.

- Nie chcę cię stracić - wydukał przez łzy zielonooki, pociągając głośno nosem.

Jego twarz wciąż ukryta była we wgłębieniu szyi Shoto, który jedną ręką dotknął niepewnie miękkich loków mężczyzny, a drugą położył na jego plecach. Sam nie mógł powstrzymać łez, które wypłynęły z jego oczu i dotknęły nagiego ramienia Deku, który czując to, uchylił nieznacznie mokre powieki, uspokoił z trudem nierówny oddech i odsunął się niechętnie od ramienia mężczyzny, na którym leżał, aby lepiej się mu przyjrzeć.

Teraz obaj płakali, wpatrując się w siebie ze słabymi uśmiechami, a Shoto wyciągnął rękę, na której znajdowała się złota obrączka i pogładził kciukiem polik męża.

- Nie stracisz. Obiecuję... - powiedział niezwykle pewnie i spokojnie, a piegowaty nie mogąc powstrzymać znowu łez, dotknął niesamowicie ostrożnie własnymi ustami tych jego, zamykając przy tym załzawione oczy.

Trzymając w ramionach w zasadzie cały swój świat, kolorowowłosy wiedział, że już więcej nie zrobi niczego, co mogłoby zasmucić czy zaniepokoić Midoriyę. Obejmował go tak, jakby nie zamierzał już nigdy wypuścić i taką miał też ochotę, dopóki Deku sam nie oderwał się od niego. Piegowaty miał nieco zaczerwieniony nos i powieki, ale i tak uśmiechnął się nieznacznie, pociągając znowu nosem.

- Nie roztrząsajmy tego... Chcę, żeby po dzisiejszej nocy zostały nam same dobre wspomnienia... - zaczął cicho, a w jego oczach coś jakby się zmieniło, chociaż czerwonowłosemu mogło się to jedynie przywidzieć.

- Dobrze - zgodził się cicho Shoto, obserwując po chwili z lekkim zdezorientowaniem Midoriyę, który poprawił swój szlafrok, narzucając go znowu na swoje ramiona i zawiązując na biodrach pasek.

A powinien go chyba zdjąć...

Deku utkwił wzrok w pościeli, wyglądając dość niepewnie, jakby zbierał się znowu do powiedzenia czegoś. Shoto miał nadzieję, że nie chciał rezygnować z reszty nocy, jaka im została, więc chwycił go za biodra i pociągnął lekko na bok, dając mu do zrozumienia, żeby położył się już na materacu.

Wyglądało na to, że zielonowłosy zapomniał nagle, co chciał mu powiedzieć... Albo zwyczajnie z tego zrezygnował i zdecydował się przejść do działań.

Nie dał przewrócić się na bok, by kolorowowłosy nad nim zawisnął. Zamiast tego niespodziewanie przeniósł na niego swój wzrok, wyrażający nagle o wiele więcej zdecydowania, i sam wpił się w jego wargi.

Zdziwiony trochę Shoto chciał coś powiedzieć, przez co rozchylił bardziej usta, myśląc, że piegowaty da mu dojść do głosu, lecz on wykorzystał to tylko, aby pogłębić ich pocałunek.

Po kilku sekundach popchnął nawet białowłosego na plecy, nie odsuwając się od jego twarzy ani o centymetr.

Nie dając czasu zaskoczonemu mężowi na reakcję, zielonooki zaczął rozwiązywać pasek od jego szlafroka. Shoto czuł na swoich udach ciężar bohatera, a w ustach istny raj, bo całowali się tak namiętnie, jakby chcieli przekazać sobie tym pocałunkiem każde ukryte w nich uczucie, lecz jedna rzecz sprawiała, że czuł się dość dziwnie.

Nie potrafił zliczyć już, ile razy kochał się z Midoriyą, bo jeśli bardzo tego potrzebowali, mogli zrobić to nawet w biurze swojej agencji... Jedną rzecz pamiętał jednak bardzo dobrze - Izuku nigdy nie zachowywał się aż tak... Dominująco.

Czyżby dzisiejszej nocy między nimi miało zmienić się coś więcej, niż sam status związku? Kolorowowłosy szczerze nie potrafił sobie na to odpowiedzieć, bo w jego głowie huczało od zbyt wielu myśli. Dodatkowo, rozpraszający był dotyk i gorący oddech zielonowłosego, który zniżył swoje niemniej namiętne pocałunki na wysokość obojczyka oddychającego głęboko z zamkniętymi oczami Shoto.

Bohater numer dwa z trudem uchylił nieco swoje powieki i wbił wzrok w rażący żyrandol. Dopiero to uświadomiło mu, co się działo. Nie, że było to nieprzyjemne, bo było i to niewyobrażalnie, ale czuł się dość nieswojo z tym, że niespodziewanie to Izuku nad nim górował. Przez to podparł się na łokciach i spojrzał z oniemieniem na Deku, który akurat tworzył czerwony ślad na jego podbrzuszu.

Białowłosy nie miał nawet pojęcia, co powiedzieć, bo szczerze, to nawet nie miał ochoty, aby mężczyzna przerwał. Poza tym, odpowiedź przyszła sama, bo piegowaty nie odrywając ust od jego rozgrzanej skóry, posłał mu tak zmysłowe spojrzenie, że Shoto dosłownie sparaliżowało.

Wreszcie zielonooki z lekkim rozbawieniem odchylił się od ciała męża i podparł się rękami na materacu po obu stronach jego ud.

- Robię coś nie tak? - zapytał z nutką niepewności Deku, widząc szeroko otworzone oczy drugiego mężczyzny, chociaż wiedział dobrze, że to mu się podoba. Świadczył o tym chociażby jego przyspieszony oddech i to, że powstrzymywał się od westchnięć, kiedy pieścił ustami jego klatkę piersiową.

- Nie... Ale nie chcesz chyba... - wykrztusił z siebie z trudem czerwonowłosy, patrząc wciąż z niedowierzaniem na uśmiechniętego spokojnie Midoriyę.

- Chcę - oznajmił nadzwyczajnie opanowanym tonem Deku, a białowłosy nie zdążył nawet zamknąć swoich otworzonych szeroko ust, kiedy Izuku zszedł z niego bez wytłumaczenia.

Okazało się, że poszedł po pozostawiony przy drzwiach łazienki krawat, a kiedy wrócił na łóżko, na biodra osłupiałego męża, to całując delikatnie jego skroń, zawiązał mu go na oczach...

Ciemny materiał całkowicie pozbawił zaskoczonego Shoto wzroku, jednak nie protestował, czując przy uchu przyprawiający go o szybsze bicie serca szept.

- Od teraz jesteś już tylko mój - Izuku zaznaczył bardziej zmysłowym tonem ostatnie słowo, wsuwając dłoń pod materiał szlafroka białowłosego, który przez ten przyjemny dotyk odchylił głowę do tyłu i prawie westchnął.

Nie miał pojęcia, co stało się z jego uroczym i niewinnym Midoriyą, jednak przeczuwając, że czeka go niezapomniana noc poślubna, nie zamierzał protestować. Posłusznie położył się znowu na miękkim łóżku i teraz mógł zdać się głównie na zmysł słuchu oraz dotyku... A akurat dotyk języka Deku sprawiał, że czuł przyjemne mrowienie w podbrzuszu.

Shoto w ostatniej chwili powstrzymał się od wydobycia z siebie nieprzyzwoitego dźwięku, kiedy zielonowłosy bardzo sprawnie zmienił ich pozycje. Teraz to Deku znajdował się pomiędzy jego rozszerzonymi nogami, przyciskając blisko swoje biodra do krocza Shoto, który choć niczego nie widział, bardzo dobrze to czuł.

Zasłonięte oczy sprawiały, że czuł dziwną ekscytację, a każde muśniecie palców i ust Izuku przyprawiało go o niezwykle przyjemne dreszcze, przeszywające całe jego ciało.

Nim dobrze się zorientował, leżał pod zielonowłosym z szeroko rozchylonymi nogami, odsłaniając wszystko. Mimo że nie mógł zobaczyć, gdzie znajduje się spojrzenie męża, to odnosił wrażenie, że czuje na sobie czyjś palący wzrok.

Trochę stresowało go to, że pierwszy raz miał być pasywem, jednak wiedział, że Deku będzie postępował z ostrożnością, jak we wszystkim, co robił. Poza tym, jak miał się zamartwiać, czując się tak nieziemsko, gdy język Izuku znalazł się na wewnętrznej części jego ud i zmierzał powolnie do góry?

Tamto miejsce zielonowłosy musiał sobie szczególnie upodobać, bo Shoto czuł co chwila, że powstają tam piekące ślady. Jego palce mimowolnie zacisnęły się na pościeli, kiedy niespodziewanie poczuł zimny oddech na obojczyku.

- Wolisz na plecach czy brzuchu? - usłyszał znowu troskliwy szept ukochanego, choć jego sposób mówienia wcale nie pasował do tego, co właśnie robił.

Białowłosy przez chwilę nie pojmował nawet, że zadano mu pytanie, bo zbyt bardzo skupiony był na palcach sunących po jego biodrze.

- Shoto? - do uszu pozbawionego wzroku mężczyzny dobiegł rozbawiony głos ukochanego, który wyrwał go z transu.

Nie zmieniało to faktu, że nadal nie wiedział, co odpowiedzieć. Nagle zrozumiał, dlaczego podczas ich poprzednich zbliżeń, Deku tak często się rumienił. Teraz robił dokładnie to samo - czuł na swoich polikach i uszach piekący rumieniec, wyobrażając sobie obie z tych pozycji. Nawet nie potrafił zdecydować, którą wybrać, jednak wolałby tę mniej zawstydzającą. Problem w tym, że obie wydawały mu się równie niezręczne, skoro to on miał być tym na dole...

- To może... - westchnął Izuku, zauważając brak odzewu męża. W następnej chwili łapiąc go mocno za biodra, pociągnął go do góry, a sam usiadł, sprawiając tym, że zmieszany mężczyzna musiał złapać się jego ramion i wylądować na jego biodrach.

Shoto nawet nie potrafił zareagować na to, kiedy ręce męża zsunęły mu z ramion szlafrok. Poczuł od razu, jak miękkie usta zielonowłosego przylegają do jego skóry. Zdawało się, że muskający leniwie jego szyję Izuku chciał przedstawić mu całą przyjemność, jaką sam poprzednio otrzymywał, a mężczyzna wplatający dłonie w wilgotne jeszcze, zielone loki, nie mógł przyznać, że nie chciałby jej poznać.

Jednak jeszcze bardziej chciał spojrzeć w zniewalające, szmaragdowe oczy męża, przez co jedną ręką sięgnął do krawata, który zsunąłby już ze swoich oczu, gdyby nie mocny uścisk w nadgarstku. Deku stanowczo odciągnął jego rękę, a zaskoczony tym białowłosy mimowolnie uległ. Nawet nie przeszło mu już przez myśl, aby ponownie spróbować odsłonić oczy, gdy niespodziewanie poczuł, jak jego partner zagryza się na jego sutku. Przez to niekontrolowanie zadrżał i wciągnął głośno przez usta powietrze, prostując się przy tym i wbijając paznokcie w kark Midoriyi, który na to mruknął cicho z rozbawieniem, nie odrywając wciąż ust od wyjątkowo wrażliwej strefy ukochanego.

Po jeszcze kilku chwilach tej pieszczoty, Shoto poczuł, że dłonie zielonowłosego chwytają go pod udami i pociągają do góry. Musiał przez to oprzeć swój ciężar na kolanach i niepewnie umieścić ręce na umięśnionych ramionach Deku. Za to, gdy ręce męża na chwilę gdzieś zniknęły, zrozumiał, że zdejmuje on z siebie szlafrok, co wywołując u niego dziwną falę gorąca, okazało się słusznym przypuszczeniem.

Zaraz także Shoto pozbawiony został cienkiego materiału, który i tak właściwie go nie zasłaniał, ale tylko wisiał na jego łokciach. Jego biały szlafrok wylądował głucho na podłodze, a on nie mając pozwolenia na ponowne zajęcie miejsca na kolanach Deku, wciąż obejmował jego kark, aż nagle poczuł między swoimi pośladkami nawilżone czymś zimnym palce.

Mimo prób powstrzymywania się, cicho jęknął i nieznacznie się zgiął, opierając głowę na barku mężczyzny, gdy ten wsunął w niego pierwszy palec. Naprawdę nic mogło równać się z tym uczuciem, które czerwonowłosy przedtem mógł sobie jedynie wyobrażać...

Onieśmielony, pierwszy raz od bardzo dawna, Shoto zwrócił uwagę także na to, że jego serce zaczęło bić w szaleńczym rytmie, a poliki zrobiły się jeszcze bardziej piekące od rumieńców. Przez to tylko bardziej schował twarz w ramieniu bohatera, który sprawiał wrażenie opanowanego, ale tylko dlatego, że kolorowowłosy nie mógł zobaczyć, jak naprawdę był czerwony, ani jak dużo niepewności wyrażała jego twarz. Okropnie bał się, że zrobi coś nie tak. W końcu była to nowa sytuacja także dla niego, ale przynajmniej teoretycznie wiedział, co powinien robić. Mimo że kolorowowłosy się nie odzywał, Izuku wyczuwał jego drżenie, głębszy oddech oraz to, jak wbijał mu w ramiona paznokcie.

Próbował rozluźnić Shoto, składając pocałunki wzdłuż jego szyi, a szczególnie w pobliżu ucha, na co białowłosy reagował uroczym marszczeniem brwi i zaciskaniem warg, by nie wydusić z siebie żadnego dźwięku.

- Shoto, wszystko w porządku? - zapytał z troską piegowaty, kontynuując ostrożnie przygotowywanie ukochanego, którego skóra była niesamowicie gorąca... Ale tylko po jednej stronie, gdyż z drugiej biło od niej chłodem.

Mężczyzna w odpowiedzi kiwnął słabo głową, a Deku cicho westchnął.

- Mów coś - mruknął zielonooki, ocierając się nosem o skroń męża, by jakoś zmusić go do rozluźnienia.

- Pośpiesz się... - na tym skończyła się wypowiedź Shoto, który chociaż nie mógł nadal niczego zobaczyć, odszukał rękami twarz męża, którą nagle do siebie przyciągnął, aby złączyć ich usta w namiętnym pocałunku.

Deku odwzajemniał pocałunek, jedną ręką podtrzymując kolorowowłosego, a drugą rozciągając wciąż jego ciasne wnętrze. Po chwili uznał jednak, że jego mąż jest już gotowy, więc nakierował go na swojego penisa i pozwolił mu na to, aby sam ustalił tempo. Shoto na samym początku mocno się skrzywił, odczuwając rozrywający go niemal od środka ból, lecz przez subtelny dotyk Midoriyi, który gładził jego policzek i plecy, łatwiej było mu przywyknąć.

Wreszcie to nieprzyjemne uczucie z każdym uniesieniem się i opadnięciem bioder białowłosego, zaczynało zamieniać się w nieopisaną rozkosz.

Deku z trudem łapał oddech, podobnie jak jego ukochany, który niesamowicie dobrze się na nim poruszał, przyprawiając go o przyjemne dreszcze i niepowstrzymane westchnięcia. Zielonowłosy zauważył jednak, że spoconemu mężczyźnie zaczyna brakować sił, a jego nogi z przyjemności drżą, więc zatrzymał go i bez uprzedzenia zmienił pozycje, popychając go znowu na plecy. Czerwonowłosy ochoczo przystał na to, że piegowaty znowu nad nim zawisł i sam zawiesił nogi na jego plecach, a po chwili Izuku zaczął poruszać się w nim, z początku powoli i ostrożnie, a później coraz szybciej i głębiej, przez co Shoto powstrzymywał się przed tym, by dosłownie nie zapłonąć...

Kolorowowłosy musiał ze wstydem przyznać, że tym razem to on szybciej skończył. Kiedy szczytował, wygiął się w łuk i wbił głęboko paznokcie w łopatki piegowatego, jęcząc cicho oraz rozpływając się niemal przez zasysające się na jego obojczyku wargi zielonookiego.

Kolejnym wspaniałym uczuciem, które dopiero poznał, nadeszło chwilę później, gdy Midoriya doszedł w jego wnętrzu, zalewając go ciepłą cieczą, a następnie opadł ze zmęczeniem na jego klatkę piersiową. Shoto objął wtedy jego rozgrzany kark, odczuwając już tylko zupełny spokój i przyćmiewające myśli znużenie...

Oraz ten wyjątkowy stan, który rozpalał od wewnątrz ich serca.

Miłość.

Chociaż nawet to słowo nie oddawało w pełni tego, co działo się w jego głowie. Zrozumiał, że chyba już zupełnie zwariował na punkcie tego zielonowłosego bohatera.

Nie zamierzał go opuszczać ani patrzeć bezczynnie na jego łzy...

Już nigdy więcej.

A najlepszym dowodem tego postanowienia była złota obrączka, wsunięta na jego smukły palec, która połyskiwała w słabym świetle wschodzącego za niedociągniętą roletą słońca.

***

(Przeczytajcie moje pitolenie na dole, pls)

No, mam nadzieję, że trochę Was zaskoczyłam i zrobiłam z Deku dobrego seme, co udało mi się dopiero po wypiciu hektolitrów herbaty i trzech załamkach, ale cóż, czego nie robi się dla wattpada i swoich czytelników. Mam nadzieję, że wyszło w miarę okej XDD

A teraz... Mam dobrą i złą wiadomość.

Zła - tutaj nie pojawi się już żaden więcej rozdział... Przepraszam, ale napisałam wszystko, co siedziało mi w głowie, nie mam weny na kontynuację tej historii.
Ale spokojnie, to nie ostatnia książka TodoDeku na moim profilu!

Dobra - jeśli polubiliście tę opowieść i lubicie także ship Kirishima x Bakugo, na moim profilu znajdziecie za niedługo NOWĄ KSIĄŻKĘ Z KIRIBAKU. Tytuł to 'Zdrajca', mam nadzieję, że Was zaciekawi, bo będzie pisana w podobnym klimacie. Jest już na moim profilu.

Tak więc, widzimy się w następnej książce! Życzę jutro udanych Walentynek 💖

Continue Reading

You'll Also Like

72.3K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
143K 1.6K 45
Fizjoterapeuta Kim Dan nigdy nie miał szczęścia. Schorowana babcia, groźni lichwiarze i stary szef, który uniemożliwia mu znalezienia nowej pracy, sp...
24.6K 1.6K 40
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
1.2K 97 9
Ostatnia klasa w Academy. Deku nie zawsze umie być miły. Bakugo w końcu poszedł się zbadać.