Czerwona nić

By Nagarwa

11.5K 746 520

Nie można uciec, przed swoim przeznaczeniem. More

O przeznaczeniu, słów kilka
Po nitce, do kłębka
Prawdę ci powie...
waiting for a train
Dzień, w którym umarłam
Gdzie zbłądziło, moje serce?
Twoim spojrzeniem
Głupia koza
Just so you know
Czarny rycerz

Ty nie jesteś Marinette!

905 64 73
By Nagarwa

Chciałam to opublikować dzisiaj, po mam nadzieję, zdanym egzaminie z anestezji, ale co mi tam. Niech wisi ;)


 - Nie bój się mnie - odparł łagodny, kobiecy głos, a Marinette poczuła jak wszystkie włosy na szyi Adriena stają dęba. Zamknęła pięść i ostrożnie, powolnym ruchem starła z ust świeżą stróżkę krwi.

 - Wiem, że byliście przyjaciółmi - chyba nigdy dotąd nie czuła się równie źle. Skąd wie?  a po za tym, co znaczy "Byliście"? chciała zapytać, lecz podświadomie czuła, że nie powinna. Zamiast tego powoli odwróciła się w stronę swojej matki, bojąc się, by nie sprowokować kolejnego ataku. Nic jednak nie mogło przygotować ją na to, co zastała.

Ledwie niespełna metr od niej stała Sabine Cheng, jednak ten obraz jej matki, wyraźnie różnił się od tego, jaki zapamiętała w dniu wyjazdu. Sabine wyraźnie wyszczuplała. Już wcześniej należała do drobnych kobiet, jednak obecny jej stan wyraźnie zmartwił dziewczynę. Wyglądała jak cień dawnej siebie. Obraz nędzy i rozpaczy dopełniały podkrążone oczy kobiety, oraz prosta, czarna sukienka, która wyraźnie do niej nie pasowała. Wyglądała na chorą i zmęczoną.

 - Zastanawiasz się skąd wiem? - rzuciła mimochodem, jakby czytając w jej myślach, a Marinette poczuła jak niewidzialna ręka powoli zaciska się na jej gardle - Razem z Tomem domyśliliśmy się dawno temu. Na początku spanikowaliśmy, gdy nie zastaliśmy jej w pokoju. Sam rozumiesz, było już późno, a ona zniknęła. Baliśmy się, ze stałą się jej jakaś krzywda, bądź została kolejną ofiarą Władcy Ciem, nie minęło jednak pięć minut, kiedy wróciłeś z nią na taras. Spadł nam kamień z serca.

Mówiąc to Sabine zaczęła powoli przechadzać się po pokoju, przeglądając rzeczy córki, za co Marinette była jej dozgonnie wdzięczna. Gdyby tylko baczniej przyjrzała się jej minie, na pewno domyśliła by się prawdy.

To nie z Czarnym Kotem się wymykała i nie z jego powodu znikała wieczorami. Nie była jednak pewna co bardziej ją zaskoczyło. To,  że jej rodzice od dawna już wiedzieli, że ich córka znika z domu, to że od dłuższego czasu przymykali na to oko, czy też w końcu to, że jej rodzona matka chyba właśnie insynuowała jej związek z Czarnym Kotem.

 - Pewnie myślisz, że jesteśmy wyrodnymi rodzicami, skoro zgadzaliśmy się by nasz córka minimum parę razy w tygodniu, znikała wieczorami z własnego pokoju - kontynuowała, a Marinette poczuła, że zaraz pęknie jej serce.

 - Nie! Nigdy, ja...

 - Pozwól mi proszę dokończyć - odparła szybko kobieta, posyłając jej pełne bólu spojrzenie - Po waszych nocnych spacerach zawsze wracała szczęśliwsza, uśmiechnięta. Jakby za twoją sprawą wracały do niej siły.

Co ona mówi...

 - Gdy cię zabrakło, coś w niej zgasło. Nie myśl proszę, że cię obwiniam. Chciałam po prostu żebyś wiedział, że... że razem z Tomem jesteśmy ci wdzięczni.

Moja własna matka pomyślała Marinette Moja własna matka jest ode mnie mądrzejsza i zobaczyła to, czego ja nie mogłam, choć miałam to na wyciągnięcie ręki.

Pogrążona w swoich myślach, nawet nie zauważyła, kiedy Sabine zbliżyła się do niej. Dzieliły ich zaledwie centymetry, gdy Marinette zorientowała się, co się święci, jednak było już za późno na reakcję.

Sabine Cheng  ostrożnie wspięła się na palcach i najzwyczajniej w świecie przytuliła Czarnego Kota. Marinette na chwilę zamknęła oczy i odwzajemniła uścisk. Sabine nie mogła tego wiedzieć, lecz ten drobny objaw życzliwości, był czymś, czego jej córka właśnie potrzebowała. Nie wiedziała jeszcze, jak długo przyjdzie się jej mierzyć z rzeczywistością pod postacią Adriena i Czarnego Kota. Teraz przynajmniej miała pewność, że będzie jej odrobinę lżej.

 - Dziękuję - wyszeptała ledwie słyszalnym głosem. Sabine jednak nie musiała usłyszeć, by zrozumieć sens słów blondyna. Gdy jednak odwróciła się i już miała zniknąć, jej matka w niezaprzeczalnie dobrej wierze, powiedziała coś, co nieodwracalnie połączyło wszystkie elementy układanki.

  - Nam też okropnie jej brakuje...

Marinette w tej właśnie sekundzie, podziękowała wszystkim Bogom, o których istnieniu kiedykolwiek słyszała. Nie wiedziała skąd znalazła w sobie siłę, lecz zdołała wydostać się z tarasu rodziców i czym prędzej ruszyła przed siebie. Byle dalej, od jej własnego pokoju.

Nie wiedziała jak długo biegła, nie miało to jednak najmniejszego znaczenia. Zatrzymała się w końcu na jednym z dachów budynków, dzielnicy, której nie kojarzyła. Poczuła się tutaj w miarę bezpiecznie, dlatego też oparłszy się o ceglany komin, wypowiedziała zaklęcie:

 - Plagg chowaj pazury

 - O matko dzieciaku, po co ty tak biegłeś?! Znaczy się biegłaś! Po co ty tak biegłaś?!

 - Plagg... - zaczęła powoli Marinette, czując jak pod wpływem emocji zaczynają opuszczać ją resztki sił.

 - Co znowu? - zapytał mało uprzejmie, krzyżując drobne, czarne łapki na torsie - Tylko nie mówi mi, że nie wzięłaś serca, bo inaczej nici z podwózki do domu. Basta, dimenticare, będziesz łapać stopa do domu!

 - Plagg, odpowiedz mi, ale szczerze. Od jak dawna ja, Marinette... Od jak dawna ja nie żyję?


***


Bolała ją głowa, a w ustach czuła dziwny, gorzki posmak. Marinette ciężko przetoczyła się na brzuch, uderzając przy tym w bliżej niezidentyfikowany przedmiot, prawą dłonią. Przeklęła w myślach, dudniło jej w głowie.

 - Wstawaj księżniczko - rzucił w jej stronę, łagodny dziewczęcy głos, po czym Marinette poczuła jak coś opada na jej pościel.

Ciemnowłosa dziewczyna wreszcie szerzej otworzyła oczy.

 - Alya! - wydobyło się z jej ust, na znak protestu. Szybko jednak otumaniony alkoholem i wydarzeniami dnia poprzedniego umysł, nadgonił zaległości.

Gdzie ja jestem?

 - Więcej z tobą nie piję Dupain-Cheng - odparła oskarżycielsko Alya, wygodnie rozsiadając się w fotelu - Masz łeb jak sklep! Gdzieś ty się tak zahartowała, jesteś po jakimś specjalnym szkoleniu, czy co?!  - ciągnęła niezrażona Alya, pociągając przy tym potężny łyk płynu z swojego kubka.

Kawa pomyślała ciemnowłosa, tocząc właśnie wprost heroiczny bój, pomiędzy sobą, a przyciąganiem ziemskim Sączy kawę

Marinette przetarła twarz dłonią i gdy już miała postawić stopy na podłodze, stało się coś, czego Alya najmniej się spodziewała. Spoglądając w dół, na podkoszulek i majtki, w których spała dziewczyna histerycznie pisnęła, po czym rzucając się na prowizorycznie zaścielonej kanapie, szczelnie owinęła się niemal w wszystko, co znalazło się w zasięgu jej ręki.

 - Wszystko z tobą w porządku Marinette? - spytała z wyraźną nutą troski w głosie mulatka - Znowu masz gorączkę?

 - Jesteście obleśne!

 - Słucham?! - oburzyła się i to nie na żarty Alya.

 - I do tego nieodpowiedzialne! - ciągnęła swój wywód Marinette, a z każdym jej  kolejnym słowem, Alya czuła się jak w ukrytej kamerze - Śpicie tutaj na wpół nagie, do tego same! A jeśli w pobliżu czaiłby się jakiś podglądacz?! Albo zboczeniec?! Do tego upiłyście się wczoraj! Czy wy myślicie, że Czarny Kot patroluje każdy zakręt i przybiegnie na krzyki wszystkich niewiast?!

 - Nie no, trzymajcie mnie bo nie wyrobię - odparła młoda Césaire krzyżując przy tym ręce na klatce piersiowej i uważnie przyglądając się przyjaciółce - Czyś ty się wczoraj upaliła? A może masz mikro wylew? Albo ten zboczeniec to ci się marzy!

 - Marzy mi się - zaczęła powoli Marinette - to się w końcu obudzić! To najbardziej szalony sen, jaki w życiu śniłem.

 - Śniłem?

 - Ty nie jesteś Marinette! - odparła oskarżycielsko czerwona kwami, celując drobną łapką w jego stronę.

 - Ja pier... - zaczęła Alya, jednak pozostała część jej słów utonęła, gdzieś w ogólnym zamieszaniu, które powstało wraz z pojawieniem się kwami.

 - Nie, nie jestem - zaczęła Marinette, która wcale nią nie była - A ty nie jesteś Plagg.

- Adrien?

- Ty jesteś kwami Biedronki, prawda? - spytała dziewczyna, uważnie rozglądając się dookoła - A to nie jest sen..

 - Nie, nie jest - przytaknęła Tikki, wciąż z pewną dozą rezerwy, przypatrując się Adrienowi.

 - Czy ty aby - zaczął niepewnie - nie powinnaś być ukryta?

 - Wyjątkowe sytuacje, wymagają podjęcia wyjątkowych środków - odparła dziarsko Tikki.

 - Co tu się odwala?! - niemal wykrzyczała Alya, dzięki czemu Adrien jak zarówno Tikki przypomnieli sobie o obecności kolejnej osoby.

 - Przepraszam, ale to nie czas na tajemnice - wyjaśniła szybko kwami, rzucając pozostałej dwójce przepraszające spojrzenie - Mogłam się ujawnić, ponieważ każde z was jest posiadaczem miraculum i niejednokrotnie udowodniło czystość swoich intencji. Adrien to Czarny Kot, a Alya - tutaj na chwilę zawiesiła głos - jest Lisicą.

 - Co?! - tym razem to chłopak, w ciele Marinette był wyraźnie zaskoczony.

 - A Marinette to Biedronka - dokończyła Alya.

 - Właśnie - przytaknęła Tikki, co u Adriena wywołało jeszcze większe zdziwienie. Alya za to skierowała się w stronę barku.

 - Masz zamiar pić? O tej godzinie? - zapytał Adrien, na co Alya, której twarz nie wyrażała już kompletnie żadnych emocji, pokazała mu środkowy palec.

 - Zastanówmy się - podjęła Tikki, udając, iż jej uwadze umknął gest Alyi - Dlaczego to się dzieje? Myśl Adrien! Dlaczego ktoś, coś chce żebyś tu był?!

 - Nie wiem! - rzucił Adrien, opadając bezwładnie na poduszki. Nie zdążyło jednak opaść ostatnie pierze, gdy nagle zerwał się z posłania - Który dzisiaj jest?

 - Co?

 - Jaki dzisiaj mamy dzień - zaczął rozgorączkowany, po czym rzucił się pędem w poszukiwaniu najbliższego kalendarza. Kusy strój Marinette stanowił już najmniejszy problem.

 - Aha! - wrzasnął wyraźnie uradowany, a Alya wraz z Tikki wymieniły się porozumiewawczym spojrzeniem - Tak jak myślałem, 8 sierpień!

 - Więc? - zaczęła zachęcająco Alya, potrząsając przy tym zawartością szklanki.

 - Mamy mniej niż 24 godziny by ją uratować - zawyrokował, a ciężar jego słów zawisł między nimi - Dzisiaj w godzinach wieczorny Władca Ciem powoła do życia nowego złoczyńcę, który w starciu z Biedronką pokona ją i odbierze jej życie, a to wszystko ponieważ... - Adrien zawiesił głos, a jego oczy, nie wiedzieć już po raz, który od tamtego razu zaszły łzami - Ponieważ mnie przy niej nie będzie.




Continue Reading

You'll Also Like

927K 21.3K 49
In wich a one night stand turns out to be a lot more than that.
1.1M 37.1K 63
𝐒𝐓𝐀𝐑𝐆𝐈𝐑𝐋 ──── ❝i just wanna see you shine, 'cause i know you are a stargirl!❞ 𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 jude bellingham finally manages to shoot...
147K 16.6K 23
"𝙏𝙤𝙪𝙘𝙝 𝙮𝙤𝙪𝙧𝙨𝙚𝙡𝙛, 𝙜𝙞𝙧𝙡. 𝙄 𝙬𝙖𝙣𝙣𝙖 𝙨𝙚𝙚 𝙞𝙩" Mr Jeon's word lingered on my skin and ignited me. The feeling that comes when yo...
810K 27.2K 54
Y/n Dupain-Cheng never got along with her fraternal twin sister Marinette. With opposite, colliding personalities, the two have a final fight that e...