HOPE

由 callmeyourbitchxx

345K 8.8K 7K

Może takie moje powołanie? Tęsknić za tobą nieustannie. 更多

1. Kiedy urosły ci cycki?
2. Uciekaj.
3. Mógłbyś ze mnie zejść, proszę?
4. To ty mi się władowałaś do łóżka w nocy
5. Zostajesz po lekcjach.
6. Marzyłem o tym, odkąd zobaczyłem twoje zdjęcie.
7. Będziesz mieszkać u Jake'a
8. Nie jesteś mi obojętna.
9. McDonald's czy KFC?
10. I co teraz?
12. Liam, przestań!
13. Jesteś zazdrosna
14. Victoria, moja dziewczyna
15. A potem ogarnęła mnie ciemność
16. Nie mogę cię stracić..
17. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz
18. Zabiłem ją
19. Nie chcesz tego?
20. Jest i moja ulubiona para
21. Jesteście razem
22. Kim ty naprawdę jesteś?
23. Znasz ją, tato?
24. Było już tak blisko
Epilog

11. Tylko proszę, zabezpieczajcie się

12.8K 339 422
由 callmeyourbitchxx

- Ty jeba.. - zaczęłam nakładając kolejną porcję sosu, kiedy on wyrwał ją i przytrzymał moje nadgarstki. Chwycił mnie w talii, posadził na blacie, a gdy zaczął się przybliżać i był kilka centymetrów od mojej twarzy rzekł:

- I co teraz?

Moje serce biło niesamowicie szybko, a oddech stał się przyspieszony. Spojrzałam na jego usta, a wtedy to już stało się samo.

Chwyciłam go za szyję i z całą siłą wpiłam się w jego usta, poczułam jak uśmiecha się przez pocałunek i lekko przygryza moją wargę. Otworzyłam lekko usta, gdy ten szybko odnalazł mój język swoim.

Dłonie, które wcześniej trzymał na mojej talli przeniósł na pośladki i posadził mnie przyciskając nasze krocza do siebie. W takiej pozycji chwycił mnie mocniej i przeniósł na kanapę w salonie.

Położył mnie na niej i zaczął zdejmować swój poplamiony t-shirt. Obserwowałam jego sylwetkę przygryzając wargę, no bo.. Wow.

Pochylił się nade mną i chwycił za rąbek mojej koszulki pytając o pozwolenie. Spojrzałam w jego rozszalałe oczy i nie mogłam odmówić, więc tylko kiwnęłam głową, gdyż nie byłam w stanie nic powiedzieć.

I wtedy po raz kolejny mu się oddałam i w tamtym momencie nie obchodziło mnie, że po tym zapewne znowu wyjdzie bez słowa.

Matko, ale ja byłam głupia.

Zaczął powoli zdejmować moją górną część garderoby, ale widząc jego nieudolne starania, po prostu chwyciłam ją i szybkim ruchem przerzuciłam przez głowę. Spojrzałam na jego piękną twarz, gdy ten zamiast we mnie był wpatrzony w moje piersi odziane w zwykły biały stanik.

Przewróciłam oczami i powtórzyłam mój ruch kładąc moje dłonie na jego szyi i ciągnąć go w dół do moich ust.

Znów zaczęliśmy się całować, coraz szybciej i szybciej..

Oderwał się na chwilę ode mnie i zaczął całować mój policzek, szczękę, szyję i już miał dojść do mojego dekoltu, gdy pisnęłam.

- Lubisz to? - zaśmiał się cicho, ponownie zbliżając się do mnie.

- Spagethi! - krzyknęłam.

- Spagethi? - powtórzył zdziwiony.

Zrzuciłam go z siebie i w samym staniku i jeansach pobiegłam do kuchni.

Westchnęłam z ulgą, spoglądając na sos, który jeszcze się nie przypalił.

Chwyciłam łyżkę mieszając go trochę.
Odwróciłam się w stronę salonu patrząc na Liama zbliżającego się w moją stronę.

- W takim wydaniu mógłbym oglądać cię codziennie - powiedział spoglądając to na sos, to na mnie. Zarumieniłam się lekko.

- Debil - powiedziałam i zaczęłam cedzić makaron.

Chwyciłam talerze i zajęłam się nakładaniem makaronu, pod czujnym wzrokiem tego idioty obok.

- Zaraz wracam - mruknęłam, jakby go to obchodziło i ruszyłam w stronę salonu, aby nałożyć z powrotem moją koszulkę.

Chwyciłam ją i ruszyłam do kuchni, mając na celu ubrać ją w drodze lecz przeszkodziły mi w tym otwierające się migem drzwi wejściowe.

- Victoria?

- Ciocia Eve? - zapytałam.

- Mama? - pojawił się obok mnie Liam.

***

- Ja też byłam kiedyś nastolatkiem, na prawdę.

- Ale to nie.. - zaczęłam.

- Dla mnie to żaden problem. Tylko proszę, zabezpieczajcie się - uśmiechnęła się do mnie ciepło, gdy ja zakryłam dłońmi moją czerwoną twarz.

Od jakiś dziesięciu minut siedziałam właśnie z Liamem i ciotką w salonie, bo ta poprosiła mnie o rozmowę. Cały czas powtarzała, że nie będzie miała problemu jeśli coś między nami będzie, ale to nic w porównaniu do tego, gdy zaczęła tłumaczyć co to antykoncepcja i jakie są jej formy.

Spojrzałam na Liama, który przez cały okres rozmowy śmiał się jak pierdolnięty.

Myślałam, że już gorzej być nie może, ale nagle ciotka wyciągnęła ze swojej torebki prezerwatywę. Wyciągnęła jebaną gumkę i wysunęła rękę w stronę Liama, który ochoczo przyjął ją, zerkając na moją bordową już twarz.

Eve ostatni raz się do mnie uśmiechnęła, po czym wstała i ruszyła do toalety na dole.

Ja również wstałam i szybko ruszyłam do góry, mając już dość.

Niestety, tak jak podejrzewałam Liam poderwał się z miejsca i podbiegł do mnie.

Chwycił mnie w talii i szepnął mi na ucho:

- To co, Vicky? Trzeba będzie chyba ją jakoś wykorzystać.

Ruszyłam do mojego tymczasowego pokoju, ostatni raz się na niego spojrzałam i dobitnie powiedziałam "spierdalaj" zatrzaskując drzwi.

Oparłam się o nie plecami i usiadłam na ziemi. Spojrzałam na okno, przez które do mojego pokoju wpadały smugi światła. Zaczęłam myśleć o tym, co wydarzyło się na dole i mimowolnie przygryzłam wargę.

Liam Levis, niby zwykły nastolatek, a tak trudno go rozgryźć.

Ciekawe co on o tym myśli i co ma w głowie, jeśli w ogóle się tym przejął, bo ważniejsze pytanie brzmi, co ja mam w głowie?

Fakt, pociąga mnie. Jest naprawdę przystojny i nie wiem co we mnie widzi. Jest dużo ładniejszych lasek ode mnie, a to ze mną się całował.

Za dużo sobie wyobrażam. Wstałam z podłogi z myślą o spakowaniu się do szkoły, z racji tego, że jutro poniedziałek. Cholerny poniedziałek.
I mimo, że jest połowa dnia, to i tak przecież nie mam co robić. A im szybciej zacznę, tym szybciej skończę.

Wtedy przypomniałam sobie o ważnej kwestii, jaką jest to, że nie wzięłam ze sobą wszystkich książek, a większość została w domu.

Ruszyłam w stronę pokoju Jake'a, mając nadzieję, że nic nie widział, a tym bardziej nie słyszał. Przez tą całą akcję kompletnie zapomniałam o jego istnieniu. Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się po pokoju lecz nikogo tam nie zastałam.

Za żadne skarby nie poproszę o nic Liama, więc zeszłam do cioci Eve i teraz się zastanawiam, czy ta pierwsza opcja nie byłaby lepsza.
Zobaczyłam ciocię, gdy ta siedziała w kuchni jedząc spaghetti, które przyrządziłam z Liamem, a ktorego nawet nie posmakowałam.

- Ciociu, wiesz może gdzie jest Jake? - zapytałam.

Zamyśliła się chwilę.

- Napisał mi wczoraj w nocy, że nocuje dziś u kolegi, myślałam że wiesz o tym - zmarszczyłam brwi.

- Najwidoczniej nie - posmutniałam, czemu nic mi nie powiedział?

- Pomóc Ci w czymś, słońce? - uśmiechnęła się ciepło.

- W zasadzie to chciałam tylko, żeby mnie podrzucił do domu po książki, które potrzebuję na jutro do szkoły.

- Żaden problem, i tak miałam pojechać za chwilę do centrum, więc mogę podrzucić cię po drodze - zaproponowała, na co kiwnęłam głową. - Victoria, a co ty na to, żeby jechać ze mną kupić sukienkę? Kolega Edwarda niedługo się żeni, a dobrze wiesz, że ja jestem nieogarnięta w tych sprawach - zaśmiała się.

- Byłabym zaszczycona - uśmiechnęłam się.

***

- A co powiesz na tą? - uniosłam głowę, gdy Eve wyszła z przymierzalni. Miała na sobie piękną bordową sukienkę, która sięgała jej do kolan. W pasie była obowiązana wstążką tego samego koloru, a jej rękawy sięgały do łokci. Sukienka była obcisła, dzięki czemu ładnie podkreslała atuty ciotki. Jak na swój wiek bardzo dobrze się trzymała. Była ładna i prosta, czyli idealna w stylu Eve.

- Jest cudowna, musisz ją wziąć - uśmiechnęłam się.

Ciocia odwzajemniła uśmiech i wróciła do przymierzalni. Spojrzałam jeszcze raz na telefon, a konkretniej na wiadomość, którą wysłałam Jake'owi. Zapytałam się gdzie jest i czemu nic mi nie powiedział. Nadal nie dostałam odpowiedzi.

Eve przymierzyła jeszcze kilka sukienek lecz żadna nie dorównywała tej w kolorze bordowym, więc ostatecznie wybrała właśnie ją.

Mama Jake'a poszła do kasy, a ja wyszłam ze sklepu patrząc na ludzi, którzy przemierzali centrum handlowe. Niektórzy spieszyli się, aby odkryć różne nowości, inni zaś chodzili smętnie ze zmęczoną miną. Zwróciłam uwagę na uroczą parę staruszków, którzy siedzieli na ławeczce zaraz obok dużej fontanny, która mieściła się w samym środku centrum. Trzymali się za rękę i rozmawiali ze sobą patrząc sobie prosto w oczy.

Chciałabym za pięćdziesiąt lat móc usiąść że swoją miłością i na spokojnie porozmawiać. Niestety tak to już jest, że czasy i ludzie się zmieniają, a coraz trudniej jest uwierzyć w prawdziwą miłość. Ja rownież przestaję w nią wierzyć.

- Już możemy wracać - wyrwał mnie z przemyśleń głos ciotki, która znalazła się obok mnie i ruchem głowy zachęciła mnie do wyjścia.

Droga minęła nam na rozmawianiu jakiś pierdołkach, a gdy wróciliśmy do domu było już przed siedemnastą.

Weszłam do mojego tymczasowego pokoju i zastałam w nim siedzącego na łóżku Jake'a.

- No proszę, ktoś tu powstał z martwych - powiedziałam mu i rzuciłam na stolik moje książki, które zgarnęłam w drodze do centrum. - Tak trudno już odpisać na głupiego sms? - spojrzał na mnie dziwnie.

- Sms? Przepraszam, telefon mi się rozładował i kompletnie o nim zapomniałem. Byłem u starego znajomego i zdążyłem wysłać tylko sms do mamy, a on nie miał ładowarki do iphona i no - tłumaczył się.

- Starego znajomego? Ty nie masz starych żadnych znajomych - uniosłam lewą brew.

- Wtedy dwa lata temu, gdy byłem na wakacjach w Los Angeles poznałem chłopaka, chwilę się kolegowaliśmy, ale kontakt się urwał. To nie było nic takiego poważnego, więc nic nie mówiłam - kłamał, ewidentnie kłamał. Zawsze gdy kłamie skacze mu lekko prawa brew, wiem od tym, odkąd się zaprzyjaźniliśmy. Kiwnęłam głową na znak, że mu wierzę i wyprosiłam go z pokoju, bo chciałam się "pouczyć".

Dowiem się, o czym mi nie mówi.

Chwyciłam mój plecak i wrzuciłam w niego potrzebne książki, podczas pakowania dostałam sms od Patricka.

Od: Patrick

Dziś, 21:00, impreza u mojego kolegi, co ty na to?

Do: Patrick

raczej odpadam :/ jutro mam szkole

Chwilę później dostałam kolejną wiadomość.

Od: Patrick

Jesteś pewna?

Od: Patrick

Jakbyś zmieniła zdanie to pisz :)

Wysłałam uśmiechniętą buźkę i zaczęłam robić matmę.

Po godzinie mojego załamania psychicznego i garści włosów mniej w końcu wstałam, aby pójść coś zjeść.

Wyszłam na korytarz i usłyszałam czyjeś jęki.

Jęki wydobywające się z pokoju Liama.

- Liam, tak! - usłyszałam kobiecy głos. - Szybciej! Właśnie tak! Jezu..

Jęki stawały się coraz głośniejsze i były wydobywane na zmianę przez Liama i jakąś szmatę.

A ja stałam na środku korytarza z otwartą buzią, bo moje serce w tamtym momencie zamarło.

Wyciągnęłam telefon i weszłam w wiadomości.

Do: Patrick

jednak będę

Od: Patrick

Cieszę się :D Przyjadę o 21

---

Chyba drama time hehe

Piszcie co sądzicie :)

Do następnego xx


继续阅读

You'll Also Like

134K 12.1K 29
Poznaj historię córki głównego bohatera z "Wszystko, co skrywa twoje serce" Można powiedzieć, że życie Penelope Porter było idealne. Miała kochającą...
593K 31.3K 69
Kiedy przyjaciele oznajmiają Lauren, że pierwszą część wakacji będzie zmuszona spędzić bez nich, dziewczyna jest załamana. Jako jedyna z całej paczki...
141K 10.4K 45
Kto nie marzy o przeżyciu historii rodem z wielkiego ekranu? Gorzej kiedy twoje życie faktycznie zaczyna przypominać film, ale okazuje się on tandet...
11.9K 721 19
Ponieważ nawet najbardziej zniszczone dusze zasługują na ocalenie. Drugi tom dylogii Bracia Branham - kontynuacja „Tonąc w Błękicie". ___ - tekst za...