'' Miłość przetrwa... Wszystk...

By _YOI2512_

74K 6.2K 7.6K

Minęło wiele lat od ukończenia szkoły, a marzenia Deku się spełniają. Bycie bohaterem nie jest jednak tak pro... More

JEDEN
DWA
TRZY
CZTERY
PIĘĆ
SZEŚĆ
SIEDEM
OSIEM
DZIEWIĘĆ
DZIESIĘĆ
JEDENAŚCIE
DWANAŚCIE
TRZYNAŚCIE
CZTERNAŚCIE
PIĘTNAŚCIE
SZESNAŚCIE
SIEDEMNAŚCIE
OSIEMNAŚCIE
DZIEWIĘTNAŚCIE
DWADZIEŚCIA
DWADZIEŚCIA JEDEN
DWADZIEŚCIA DWA
DWADZIEŚCIA TRZY
DWADZIEŚCIA CZTERY
DODATEK 2 [18+]
DODATEK 3
DODATEK 4 [18+]

DODATEK 1

1.8K 116 1K
By _YOI2512_

Jeśli ktoś nie oglądał filmu 'Two Heroes', to wyjaśnię tylko:

'I-Island - sztucznie poruszająca się wyspa zamieszkana przez ponad dziesięć tysięcy naukowców prowadzących badania nad mocami. Wyspa została stworzona, aby zgromadzić najlepszych światowych badaczy w bezpiecznym miejscu, gdzie ich połączone talenty mogłyby studiować dary.'

'I-Expo - wydarzenie organizowane na I-Island, które pokazuje wszystkie postępy technologiczne wyspy. Sponsorzy wydarzenia zapraszają na nie najlepszych bohaterów, a podczas niego ludzie mogą używać swoich darów w miejscach publicznych. W wydarzenie wliczony jest także dostęp do różnych pawilonów, kawiarni, pokazów muzycznych i wielu innych atrakcji.'

Teraz domyślcie się o czym będzie rozdział

X D

(przykro mi, ślubu i dzieci jeszcze nie ma)

*

Zjazd absolwentów po dwudziestu latach od ukończenia szkoły był niezwykłym wydarzeniem, szczególnie, że szkołą tą było liceum 'U.A.', a owymi absolwentami obecnie jedni z najlepszych bohaterów w Japonii.

Izuku stresował się okropnie od rana, chociaż wcześniej brał już udział w kilku takich zjazdach i zawsze miło je wspominał. Jednak tym razem wiedział, że będzie trochę... A tak właściwie to zupełnie... Inaczej.

Wszystko przez to, co postanowił powiedzieć kilka miesięcy temu w pewnym wywiadzie. Zarówno on, jak i Shoto, miał już dość ciągłych domysłów dziennikarzy, którzy sami zauważyli po pewnym czasie, że ich ciągłe spotkania i przeprowadzanie wspólnych akcji ratowniczych, może znaczyć coś więcej, niż zwykłą przyjaźń...

Pewnego dnia, po wielogodzinnym prowadzeniu ewakuacji płonącego budynku, późniejszym go zabezpieczaniu i złożeniu szczegółowego raportu policji, Deku mógł wreszcie odetchnąć, gdyby nie natrętni reporterzy, którzy okrążyli go natychmiast i niemal zaatakowali mikrofonami, tym samym uniemożliwiając mu ucieczkę.

- Co z poszkodowanymi?! Jak wyglądają straty?! Co było przyczyną pożaru?! Czy są ofiary śmiertelne?! Dlaczego nie pojawił się Shoto?! - pytania dziennikarzy mieszały się w jego głowie i niewiele z nich potrafił zrozumieć, ponieważ słyszał tylko jeden, głośny bełkot.

Słowami, jakie wyraźnie wychwycił, było tylko 'pożar', 'ofiary' i oczywiście 'Shoto' - bohater, który posługiwał się od zawsze jedynie imieniem, ponieważ nie chciał być kojarzony ze swoim sławnym nazwiskiem.

- Jest chory, nie miał siły, żeby przyjść... - odpowiedział ze zmęczeniem, bez najmniejszego namysłu, że brzmi to podejrzanie, a dopiero po chwili, przez zdziwione spojrzenia zebranych wkoło ludzi, zrozumiał, że nie powinien był tego powiedzieć - To znaczy... - chciał już się z tego jakoś wyratować, lecz gdzieś obok rozbrzmiało podejrzliwie pytanie.

Pytanie, które krążyło po mediach od jakiegoś czasu i które szczerze go bawiło, ale również niepokoiło, ponieważ miało w sobie dużo prawdy, która nie powinna wyjść na jaw.

- Czy ciebie i Shoto coś łączy?

Jeszcze nikt nie odważył się zadać mu tego pytania wprost. Widział je w różnych artykułach, komentarzach, postach, ale nigdy nie usłyszał go od nikogo na żywo.

Przez to utkwił zdziwiony wzrok w młodej reporterce, która patrzyła mu prosto w oczy z niezachwianą pewnością siebie. Inni dziennikarze spoglądali to na nią, to na Symbol Pokoju w zdumieniu, a czas wciąż płynął. Zielonowłosy uśmiechnął się dość nerwowo i otworzył usta, by zaprzeczyć, lecz... Po prostu. Zawahał się.

Miał ochotę przyznać się do tego już dawno. Ludzie nie byli ślepi. Widzieli jego spojrzenia, które kierował w kierunku Todorokiego, zauważali ich drobne gesty i to, ze ich drogi zbyt często się ze sobą splatały. Nazywali ich najlepszymi przyjaciółmi, ale też kochankami. Wokół nich narosło już tak wiele teorii, że nie mając siły na kolejne kłamstwa, Deku odwrócił głowę od zadowolonej jego zmieszaniem reporterki i wbił wzrok w asfalt.

Miał już trzydzieści siedem lat, a wciąż nie potrafił kłamać.

Jego serce biło jak szalone, a jego pięści odruchowo się zacisnęły. Przymknął oczy, czując dziwne przygnębienie i ogromny strach.

- Tak - westchnął krótko, a wszystkie szepty wokół momentalnie ucichły.

Zrobiło się zupełnie głucho. Nawet wiatr osłabł, reporterzy wstrzymali oddechy, a przejeżdżające w oddali samochody chyba się zatrzymały, bo przez moment Deku nie słyszał zupełnie nic.

- Że... Co? - wyszeptała z niedowierzaniem ta sama kobieta, ogromnie zaskoczona taką odpowiedzią. Szykowała się raczej na wytłumaczenia typu 'jesteśmy dobrymi przyjaciółmi', które zamierzała podważać, a nie tak brutalnej prawdy.

- Deku, potwierdzasz, że łączy cię z Shoto coś więcej, niż przyjaźń? - odezwała się tym razem inna osoba po drugiej stronie, a wszyscy z zapartym tchem i nastawionym wprost na niego kamerami i mikrofonami oczekiwali w napięciu jego odpowiedzi.

- Tak - powtórzył nieco pewniej z lekką irytacją, podnosząc głowę.

Dlaczego to, kogo kochał, było dla innych aż tak ważne?
Dlaczego czuł, że teraz wszystko zacznie się psuć?
I dlaczego wszyscy z przerażeniem milczeli?

Nie miał pojęcia, ale było to równie stresujące, co denerwujące. Chciał wyjść z tego osłupiałego tłumu, uciec na stację i wrócić swoim autobusem do domu, gdzie czekał na niego Shoto...

- Co dokładnie? - usłyszał kolejne pytanie, przez co otworzył wreszcie oczy i zauważył, jak wiele uważnych spojrzeń jest skierowanych prosto w niego.

Pierwszy raz od dawna poczuł się tak przytłoczony. Jakby stanął przed wyzwaniem, z którym nie miał szans, choć jego moc była wszechmocna. Jednak musiał to powiedzieć, nawet jeśli czekali, aż przyzna, że to jedynie żart...

- To mój narzeczony - wykrztusił z siebie słabo, uśmiechając się marnie, przy tym czując, jakby coś uderzyło go mocno w brzuch.

Tak przynajmniej czuł się kilka miesięcy temu. Tamto wspomnienie było tym najwyraźniejszym, a resztę pamiętał jak przez mgłę, ponieważ przez zmęczenie i stres omal nie stracił wtedy przytomności.

Dzisiaj było to dla niego dość zabawne. Okazało się, że jego przypuszczenia, iż zostanie znienawidzony, były jak najbardziej słuszne... Jednak o wiele więcej osób zaczęło wyrażać swój podziw i uznanie za to, że dał radę się do tego przyznać. Ludzie po tamtym dniu wpadli w istny szał, a ich związek zrobił taką furorę, że Izuku nie mógł już się wyrobić z odbieraniem telefonów od gratulujących mu znajomych, ani tym bardziej pomieścić wszystkich otrzymywanych ciągle prezentów.

I chociaż Midoriya obawiał się, że przez to odżyją dawne nieprzyjemności związane z Shoto, stało się wręcz przeciwnie. Media i internet skupiły się nagle tylko na fakcie, że są razem, nie tym, co wydarzyło się w ich życiu. Ich popularność, szczególnie Todorokiego, wzrosła jeszcze bardziej i to na skalę światową. Zaczęli otrzymywać wiele niezręcznych pytań, a gdy pokazywali się razem, wywoływali takie poruszenie, że wreszcie postanowili na pewien czas zniknąć, wyjechać, ukryć się i odpocząć, przynajmniej dopóki sytuacja się nie uspokoi.

Jednak nic nie wskazywało na to, by ich temat miał choć trochę się ostudzić, bo ich urlop wywołał tylko kolejne plotki.

- Wiedziałeś, że wyjechaliśmy po to, żeby wziąć ślub? - Izuku usłyszał za sobą lekko rozbawiony głos Shoto, więc odwrócił się ku niemu z zapytaniem, lecz zrozumiał wszystko, gdy zauważył, że jego narzeczony leżąc na łóżku, wpatruje się w swój telefon. Musiał zapewne przeczytać on jeden z nagłówków kolejnego bzdurnego artykułu na ich temat.

Zielonowłosy dopakowywał akurat ostatnie rzeczy do swojej walizki, więc tylko westchnął i uśmiechnął się nieznacznie, po czym odwrócił znowu do bagażu.
Chociaż przez poprzedni tydzień, byli zupełnie odcięci od świata zewnętrznego, teraz, gdy ich wakacje kończyły za kilka godzin, Shoto postanowił z ciekawości zobaczyć, jak wiele ich ominęło.

Tydzień na prywatnej wyspie, poleconej przez Momo, był właśnie tym, czego im brakowało. Byli tu zupełnie sami, nikt nie wiedział, gdzie zniknęli i nie było nikogo, kto dałby radę im przeszkodzić. Dzięki temu spędzili wyjątkowo przyjemny czas, jedząc codziennie przepyszne dania, kąpiąc się w ocenie, próbując swoich sił w surfingu, opalając się przy drinkach, spacerując co wieczór po plaży, obserwując zachody słońca i kochając się niespiesznie przy uspokajającej melodii szumu fal i roślin.

Deku wypoczął tu na tyle, że zapomniał całkowicie o codzienności, której problemy zaczęły powracać dopiero ostatniego dnia, kilka godzin przed przyjazdem helikoptera, który miał zabrać ich z tego raju. Izuku nie miał najmniejszej ochoty wracać, jednak oczekiwany był gdzie indziej, bo na kolejnym wydaniu I-Expo, na które zapraszany był co roku. Tym razem jednak była to idealna okazja, by zorganizować klasowe spotkanie, ponieważ większość uczniów dawnej klasy 'A' też była tam zaproszona.

Izuku nie wyobrażał sobie, jak z jednego raju, w kilka godzin będzie musiał przenieść się do drugiego, jednak musiał się z tym zmierzyć. I-Expo nie wydawało mu się jeszcze tak złe, gdyby nie świadomość, że nie będzie mógł tam nawet przejść w spokoju przez chodnik...

Po zapięciu suwaka walizki, usiadł na skraju łóżka i przeniósł lekko przybity wzrok na wczytanego w tekst w swoim telefonie Todorokiego, który również zerknął na niego kątem oka.

- Nie smuć się, jeszcze kiedyś tu wrócimy - szepnął pocieszające Shoto, uśmiechając się delikatnie, co udzieliło się w nieznacznym stopniu Midoriyi.

- Tak, z pewnością będziemy mieli na to czas - westchnął ciężko zielonowłosy, ogarniając spojrzeniem meble sypialni, do których tak już przywykł.

Ich pokój był niewielki, jednak bardzo klimatyczny, z obszernym małżeńskim łożem, sporą szafą, miękkim dywanikiem, dużymi szklanymi oknami oraz przesuwanymi drzwiami na taras. Znajdowały się w nim jeszcze ozdobione hawajskimi kwiatami drzwi, które prowadziły na korytarz.

Shoto wolał nie odpowiadać na jego marudzenie, a zamiast tego odrzucić swój telefon na bok i podnieść się do siadu, by objąć go mocno od tyłu.

- Przyjedziemy tu jeszcze tyle razy, na ile będziesz mieć ochotę, obiecuję - wyszeptał, a piegowaty mimowolnie uśmiechnął się trochę szerzej. Z jednej strony cieszył się zwykłą bliskością ukochanego, a z drugiej czuł narastający w sobie stres przez zbliżające się wydarzenie, organizowane na I-Island.

Zielonowłosy wiedział, że znowu spotka wielu ważnych ludzi, dawnych przyjaciół, udzieli masy wywiadów i pojawi się na tysiącach zdjęć oraz że odżyją w nim stare wspomnienia. Co, jeśli coś znowu poszłoby nie tak? Może za bardzo brał wszystko do siebie... Zbyt przywykł do układania w głowie czarnych scenariuszy, których próbował pozbyć się teraz Shoto, poprzez ciepłe muśnięcia, które składał na płatku ucha ukochanego.

- Ile mamy jeszcze czasu? - zapytał z niechęcią Midoriya, przymykając oczy, kiedy poczuł palce narzeczonego na brzuchu, pod swoją luźną i niedopiętą zresztą koszulą.

- Wystarczająco, by zdążyć zrobić to jeszcze raz - mruknął wprost do jego ucha, a plecy Izuku przeszedł przyjemny dreszcz.

Zapominając znowu o problemach, odchylił głowę na bok i bez sprzeciwu pozwolił białowłosemu na scałowywanie kolejnych skrawków jego obsypanej piegami oraz bliznami skóry...

*

- I co? Gdzie ma być ten durny plac zabaw? - prychnął ze znudzeniem Bakugo, poprawiając ułożenie swojego synka, śpiącego smacznie w nosidełku przypiętym do klatki piersiowej mężczyzny.

- Zaraz... - westchnęła Ochaco, podnosząc z nosa na linię włosów swoje przeciwsłoneczne okulary, by lepiej przyjrzeć się trzymanej w rękach mapie ogromnego obiektu, w którym się znajdowali, czyli I-Island.

Nie łatwo było się tu połapać, mimo że bywali tu poprzednio już kilka razy. W tym roku budzili jednak większe zaciekawienie, niż zazwyczaj, oczywiście przez incydent z Eido, w który byli dość mocno wmieszani. Przez to, co któryś przechodzień przystawał na chwilę i spoglądał na nich z zachwytem, a co odważniejszy, który nie obawiał się groźnej miny Katsukiego, prosił ich o autograf lub szybkie zdjęcie.

- Mei, wracaj tu! - warknął blondyn, widząc, że ich córka znowu ugania się za jednym z niewielkich robotów, rozwożących przeróżne ulotki i oferujących pomoc, którą odrzuciła jednak pewna siebie Ochaco. Może gdyby od razu poprosiła robota o wskazanie im drogi, nie tkwiliby w jednym miejscu od kilkunastu minut...

Mała dziewczynka spojrzała na niego z zawiedzeniem i zaczęła niespiesznie wracać w ich stronę, kiedy jej mama starała się bezskutecznie zrozumieć skomplikowane oznaczenia na mapie.

- Ugh, to nie ma sensu... Gdzie jest niby plac Wszechmocny? - szepnęła pod nosem, marszcząc brwi, a Bakugo zerknął na spory znak, pod którym się zatrzymali.

- Nie przypadkiem tu? - zapytał z lekkim zirytowaniem, a jego żona spojrzała na niego z zaskoczeniem, po czym rozglądnęła się wokół i sama zauważyła oznaczenie, na którym wielkimi złotymi literami wyryte było 'Plac Wszechmocny'.

- Och... - uśmiechnęła się drobnym zażenowaniem, po czym zwróciła głowę w kierunku licznych fontann i spacerujących między nimi ludzi - A więc powinniśmy iść tam - dodała pewnie, dumna z tego, że udało jej się wreszcie odnaleźć właściwą drogę.

Katsuki wywrócił tylko oczami i ruszył za kobietą, do której w międzyczasie dołączyła się ich córka, łapiąc swoją matkę za rękę i pytając z zaciekawieniem o każdego mijanego bohatera. Ochaco odpowiadała spokojnie na każde pytanie dziewczynki, oglądając się co jakiś czas na podążającą za nimi głowę rodziny, który z małym dzieckiem przy pasie i różowym misiem swojej córki w ręce, nie zdawał się być już tak groźny.

W końcu, po wielu kolejnych minutach spacerowania, wśród ludzi dostrzegli zebrany wokół czegoś, bądź kogoś, tłum. Szybko zauważyli, że znajdował się tam Deku, udzielając z szerokim uśmiechem wywiadu jednemu z najbardziej znanych kanałów telewizyjnych i przyglądający się temu w kole wokół fani oraz pojedynczy dziennikarze, czekający na swoją szansę.

- Nawet nie próbuj - Katsuki powiedział ostrym tonem, dostrzegając w oczach żony błysk, jednak zanim jego słowa zdążyły do niej dotrzeć, ta już wyciągnęła rękę wysoko do góry i zawołała przyjaciela, odsłaniając szereg białych zębów.

Zdziwiony Izuku odnalazł ich wzrokiem, po czym sam posłał im wieki uśmiech i odmachał, a potem powiedział coś do zmieszanego dziennikarza i udał się w ich stronę. Tłum sam przed nim się rozstąpił, a wszyscy spoglądali teraz na niego oraz rodzinę Bakugo z zaciekawieniem.

Do zielonowłosego pierwsza wyrwała się Mei, która z radością wskoczyła w jego ramiona, krzycząc uroczo 'Wujku!'. Midoriya zakręcił się z nią kilka razy, wywołując jej głośny śmiech i odstawił, by przywitać się z Ochaco, a następnie Katsukim, którego mina nieco skwaśniała.

- Jak miło cię znowu widzieć - westchnęła szczęśliwa brunetka, a jej mąż jedynie milczał, stojąc obok i udając, że zaciekawiła go jedna z odbywających się nieopodal prezentacji, dotyczącej właściwości najnowszych urządzeń, ulepszających czyjeś moce.

- Rety, ale się opaliłeś - dodała, mierząc wzrokiem zaróżowiałą od gorąca twarz bohatera, który ubrany był oczywiście w swój standardowy zielony kostium - Ale to chyba oczywiste. Mów, jak wrażenia z wakacji, podobno jakieś wyspy, co? A właśnie... Gdzie Todoroki? - spytała ciszej, rozglądając się ukradkiem z zaciekawieniem, a zielonowłosy zaśmiał się nieznacznie.

- Przygotowuje się do prezentacji naszej Agencji Bohaterskiej na otwarciu - odparł spokojnie, a źrenice brunetki się rozszerzyły. Nawet Katsuki zmarszczył brwi i spojrzał na niego z niezrozumieniem.

- Założyliście wspólną agencję?! - zawołała z niedowierzaniem.

- Ciszej, ciszej... - starał się opanować jej podekscytowanie Deku, jednak jej oczy zamieniły się już w dwa wielkie krążki - To jeszcze tajemnica... Ogłaszamy to dzisiaj, gdzieś za... - westchnął, spoglądając na umieszczony kilka metrów dalej słup z wielkim zegarem - Piętnaście minut... Wiecie co, chyba powinien już iść, obiecałem, że do niego dołączę - dodał, uśmiechając się przepraszająco.

- Och, na trudno... Ale będziecie na wieczornym spotkaniu, prawda? Iida załatwił ogromną salę, bufet, fotografów, zespół... - zaczęła wymieniać z jeszcze większym przejęciem, oczekując niecierpliwie jego potwierdzenia.

- Oczywiście - odparł pewnie, choć poziom stresu wzrastał w nim z każdą minutą, przybliżającą go do wieczora. Mieli się tam pojawić wszyscy z ich rocznika, nawet wielu nauczycieli, a on został poproszony o wygłoszenie mowy powitalnej... Co innego było mówić przed tłumem nieznajomych, a przed ludźmi, na których opinii mu zależało - Ale teraz naprawdę muszę już lecieć, do zobaczenia - pożegnał się, a Ochaco pozwoliła mu odejść, choć miała z nim jeszcze wiele do obgadania.

- Do zobaczenia! - krzyknęła jeszcze brunetka, a zaraz po niej Mei, kiedy zielonowłosy założył swoją maskę i z pospiechem zaczął kierować się w stronę wielkiej wieży, umieszczonej pośrodku olbrzymiej wyspy.

Pomachał im po raz ostatni i by uniknąć kolejnych przeszkód w formie dziennikarzy i fanów, wzbił się z łatwością ku górze, wywołując wokół okrzyki zdumienia.

W odpowiednim budynku znalazł się kilka minut przed rozpoczęciem, a tam z pomocą personelu skierował się na odpowiednią salę, na którą wpuszczano jedynie najważniejszych i najbardziej wpływowych bohaterów, biznesmenów oraz dziennikarzy. Było to ogromne pomieszczenie z wieloma rzędami równych krzeseł, na których zasiadali już wszyscy zaproszeni goście. Swoim niespodziewanym przybyciem zwrócił uwagę wielu osób, jednak bez słowa skierował się do pierwszych rzędów, gdzie zasiadali kierownicy jednych z najlepszych Agencji Bohaterskich.

Wśród nich siedział też znudzony czekaniem Shoto, który nie był ubrany w swój standardowy kostium bohaterski, ale idealnie dopasowany czarny garnitur z ciemnoniebieskim krawatem. Elegancji i atrakcyjności dodawał mu jeszcze przesunięty bardziej na prawo przedziałek, przez który jego białe włosy nachodziły na te czerwone. Nie chodziło tylko o sam fakt, że chciał prezentować się w pełni poważnie, ale też o to, że nie pokazywał się w stroju bohatera już od kilku miesięcy, a Midoriya czuł, że nie powinien na niego naciskać. Miał wrócić do bohaterstwa, kiedy był na to gotowy...

Tak czy inaczej, Todoroki wyglądał na całkowicie opanowanego i przygotowanego do zbliżającej się gali, dopóki wolnego miejsca nie zajął przy nim Izuku. Wtedy skierował na niego swój zaskoczony wzrok, a po chwili cicho odetchnął z ulgą. Zielonowłosy ściągnął swój kaptur oraz maskę i posłał mu przepraszająco-pocieszający uśmiech.

- Myślałem, że już nie przyjdziesz... - mruknął czerwonowłosy z nutką smutku w drżącym nieznacznie głosie.

Może inni nie zauważyli by tej drobnej różnicy, ale Deku, który spędził z nim już tak wiele czasu, potrafił wychwycić nawet najmniejszą zmianę w jego nastroju po głosie, ponieważ wyraz jego twarzy zazwyczaj pozostawał niewzruszony. Teraz słyszał wyraźnie, że Shoto mimo swego pewnego wyglądu, okropnie się stresował.

- Nie zostawiłbym cię samego przy tak ważnym wydarzeniu - odparł spokojnie piegowaty, chwytając jego rękę tak, by inni nie zwrócili na to zbytniej uwagi - wyjdziemy tam razem, damy radę - uśmiechnął się pokrzepiająco, a białowłosy odwrócił wzrok ku pustej scenie.

To Midoriya był od zawsze bardziej otwarty i pewny siebie. Shoto za to nienawidził takich zbiorowych wydarzeń, jak rozdawanie nagród czy wygłaszanie przemówień, ponieważ czuł wtedy na sobie te wszystkie oceniające go spojrzenia. Wolał rozwiązywać sprawy po kryjomu, nie afiszować się swoimi osiągnięciami przed kamerami i nie ściągać na siebie uwagi... Niestety, przez siedzącego przy nim bohatera został wypchnięty brutalnie przed szereg, a swój wzrok kierowało na niego mnóstwo nieznajomych.

Był narzeczonym bohatera numer jeden. Pieprzonym narzeczonym, chociaż byli facetami. Już nie tylko niedoszłym samobójcą, kłamcą i przestępcą, ale jeszcze 'pedałem'. Była to mieszanka, która wywoływała wiele reakcji i trzeba było przyznać, że wśród wszystkich bohaterów zebranych na I-Expo, to właśnie postać Shoto była tą najbardziej kontrowersyjną. Dlaczego więc zgodził się poinformować innych o otwieraniu agencji akurat teraz i tutaj?

Proste - organizatorzy potrzebowali zaskoczyć gości, a oni dobrego rozgłosu, choć dostaliby go nawet bez prezentowania się na I-Expo... Lecz Izuku nalegał, a Shoto go kochał, przez co zgodził się, mimo wielu obaw.

Jednak Izuku wciąż ściskał pewnie jego rękę, próbując go uspokoić, choć sam też czuł, jakby miał iść zaraz na ścięcie.

Nagle światła przygasły, a ze sceny rozległa się krótka i charakterystyczna melodia, którą reklamowało się I-Expo. Na podwyższeniu pojawili się najlepsi naukowcy zamieszkujący I-Island oraz najważniejsi organizatorzy tegorocznej edycji. Shoto niezbyt skupiał się na ich przemowie, ponieważ powtarzał ciągle w głowie własną utartą formułkę, którą miał wygłosić zebranym tu ludziom o tym, że otwierają niebawem wspólnie z Izuku w Tokio Agencję Bohaterską. Za to Midoriya przysłuchiwał się uważnie słowom naukowców i organizatorów, którzy z dumą mówili pokrótce o osiągnięciach oraz celach imprezy.

Później nastał moment, w którym serce Shoto niemal się zatrzymało, ponieważ na scenę został zaproszony Midoriya, by jako Symbol Pokoju oraz bohater numer jeden, oficjalnie rozpocząć trzydniowe I-Expo, które w rzeczywistości trwało w najlepsze już od samego rana.

Kiedy Izuku zakończył ze spokojem przemówienie wypowiedzeniem słów, na które czekali niecierpliwie wszyscy, czyli tradycyjnym 'I-Expo uważam za rozpoczęte!', po sali rozległy się głośne oklaski, które ucichły dopiero, gdy poprosił on jeszcze o dodatkową minutę, by przy okazji ogłosić coś ważnego.

Większość spodziewała się jakichś podziękowań czy nagrodzenia kilku z obecnych na scenie naukowców za jakieś wyjątkowe czyny, jednak nikt nie spodziewał się tego, że Symbol Pokoju zaprosi do siebie Shoto, który podniósł się z wymuszonym spokojem i ruszył niezachwianym krokiem na schody, prowadzące na scenę. Todoroki zatrzymał się obok wpatrzonego w niego Izuku i ogarnął zaskoczoną dość publiczność chłodnym spojrzeniem.

Nikt, patrząc na jego obojętny wyraz twarzy, nie powiedziałby, że jego serce bije o wiele za szybko, niż powinno, a obraz przed jego oczami niemal zamazuje się przez zżerający go stres.

Po sali przeszedł szmer ekscytacji, gdyż większość stawiała już na to, że potwierdzą oni plotkę o swoim ślubie, niestety równie szybko zaczynali w to wątpić, dostrzegając brak obrączek na dłoniach obu bohaterów. Jednak najważniejsze było to, że mogli być świadkami ich pierwszego wspólnego wystąpienia jako narzeczeni przed tak dużą publicznością.

- Chcielibyśmy ogłosić, że za miesiąc odbędzie się kolejne ważne wydarzenie, na które chcielibyśmy z tego miejsca zaprosić was wszystkich. Nie tylko siedzących tu bohaterów, polityków, kierowników wspaniałych Agencji Bohaterskich i dziennikarzy, ale też oglądających nas przed telewizorami widzów... - powiedział zielonowłosy płynnie wyuczoną na pamięć regułkę, uśmiechając się przy tym przez zbytnie podekscytowanie oraz wpatrując się z pewnością wprost w liczne kamery i oczy zaciekawionych wreszcie czymś gości.

- I nie... - westchnął, zwracając uwagę na napięta ciszę, którą wywołał - Nie zapraszamy was jeszcze na nasz ślub... - mruknął, wywołując tym rozbawienie i lekkie zawiedzenie wielu osób.

Najbardziej zadowolił się z tego, że udało mu się wywołać drobny uśmiech na ustach Shoto, który stojąc przy nim, trochę się rozluźnił, choć cały czas niepewnie błądził wzrokiem po zebranych gościach. Deku przekazał mu mikrofon z zapewniającym bezpieczeństwo spojrzeniem, a białowłosy pewnie go odebrał.

- Chcielibyśmy zaprosić was na uroczyste otwarcie naszej Agencji Bohaterskiej, która powstanie niebawem w Tokio... - zaczął równie spokojnym tonem, co Izuku, i uśmiechnął się nieznacznie, a tyle wystarczyło, by po sali rozległy się jeszcze głośniejsze, niż poprzednio oklaski i głosy podziwu oraz zaskoczenia.

Todoroki nie miał już nawet szansy na przekrzyczenie ich entuzjazmu, mimo trzymanego przy ustach mikrofonu, a poza tym sam zdziwił się nieco tym, że wszyscy z ich otoczenia przyjęli to tak radośnie, jakby właśnie na to czekali, a już na pewno na to, co zrobił Izuku i co wywołało jeszcze głośniejsze brawa oraz okrzyki.

Korzystając z zmieszania Shoto, odciągnął on sprzed jego twarzy mikrofon, by samemu go zabrać i złożył na jego ustach krótki pocałunek, przez który czerwonowłosy stracił już całkowitą świadomość tego, co się dzieje...

*

- Nie mogę w to uwierzyć... - westchnął ciężko Shoto, siadając pięć godzin później z wytchnieniem na podwójnym łóżku.

Po wielu godzinach wywiadów, wyjaśnień co do wizji ich Agencji Bohaterskiej i spełnianiu próśb o pozowanie do okładek magazynów, wydostali się wreszcie z tamtego zgiełku i wrócili do najwyższej klasy hotelu, w którym pokój otrzymali za darmo, by przygotować się tam na wieczorny zjazd absolwentów, który swoją drogą, również musieli jeszcze jakoś przeżyć. Jedyne pocieszenie stanowiło to, że było to już spotkanie bardziej kameralne, na który wstęp mieli tylko uczniowie i nauczyciele ze swoimi partnerami oraz zaufani członkowie personelu.

- W co? - zapytał z lekkim rozbawieniem Midoriya, zdejmując od razu po zamknięciu drzwi ze swoich rąk grube rękawice i maskę.

- Dobrze wiesz - mruknął jakby nadąsany bohater, uwalniając wreszcie szyję od podduszającego go krawatu.

- Chodzi o pocałunek? - zapytał piegowaty ze zdziwieniem, siadając z ulgą na miejscu obok narzeczonego.

Brak odpowiedzi tylko utwierdził Izuku, że trafił w dziesiątkę, więc oparł głowę na ramieniu białowłosego i ciężko westchnął.

- To nie było nic nieodpowiedniego. Przynajmniej nie będą już mówić, że udajemy... - wytłumaczył spokojnie, a przez dalszą ciszę dodał niepewnie - Jesteś zły? - westchnął, odsuwając się trochę, by spojrzeć na brak wyrazu w jego zimnym spojrzeniu, które wbijał w podłogę.

- Nie - odpowiedział cicho równie obojętnym tonem, co wyrazem twarzy, a zielonowłosy trochę się zmieszał, ponieważ nie brzmiało to zbyt szczerze. Nie miał jednak pojęcia, co było tak złego w zwykłym pocałunku.

- Przepraszam, nie zrobię tego więcej bez twojej zgody... - wyszeptał przepraszająco, wpatrując się wciąż w jego niewzruszoną twarz.

- Przecież nie masz za co przepraszać - przerwał mu narzeczony, spoglądając na niego wreszcie z subtelnym uśmiechem, dzięki którego Midoriyi niezwykle ulżyło.

Obawiał się już, że postąpił źle, jednak Todoroki nagle nie wydawał się być ani trochę zły. Zamiast tego sam obdarowywał teraz piegowatego wzrokiem pełnym spokoju i troski.

- Widziałeś minę mojego ojca? - dodał z jeszcze większym uśmiechem, a zielonowłosy zamarł.

- On... Tam był? - zapytał z nieukrywanym przerażeniem, a białowłosy zaśmiał się cicho w odpowiedzi.

- Tak, a po naszym pocałunku zrobił najlepszą minę, jaką mógłbym sobie wyobrazić. Pewnie liczył na to, że kiedyś jeszcze do niego wrócę i będę chciał prowadzić jego agencję - powiedział wyraźnie zadowolony, a Deku westchnął cicho.

- Mam tylko nadzieję, że nie będzie chciał się na mnie mścić... - wyszeptał niepewnie Izuku, odwracając wzrok na ziemię.

- Niech tylko spróbuje, to przez mój lód zgaśnie jak zapałka - mruknął już poważniejszy tonem Todoroki, który podniósł się niechętnie i wyciągnął rękę ku zielonowłosemu, a ten zerknął na nią z zapytaniem.

- Mamy jeszcze kilka godzin, chodźmy wziąć kąpiel i odpocząć, zanim trafimy do kolejnego piekła... - westchnął.

- Zjazd absolwentów to nie piekło. Akurat tam zamierzam się dobrze bawić i nie obchodzi mnie to, co powie Neito czy Bakugo - mężczyzna wywrócił swoimi zielonymi oczami, ale chwycił za dłoń Todorokiego, który pociągnął go ku górze, a następnie do siebie przytulił.

- A czy tam też będziesz chciał kogoś zaprosić? - zapytał szeptem czerwonowłosy, a Izuku, którego twarz znajdowała się tuż przed jego, uśmiechnął się niewinnie.

- Tak, ale już nie tylko na otwarcie Agencji...

***

Continue Reading

You'll Also Like

37.8K 2.2K 9
Shoto od kąt pamięta, prosi rodziców o jakiegoś przyjaciela. Jego marzenie spełnia się w pewną burzliwą noc, kiedy ojciec przyciąga do zamku na łańcu...
25.7K 1.6K 14
"-Ja..... Ja... -powiedział Bakugou. -Bez ciebie nie potrafię żyć. Gdy zobaczyłem cię pierwszy raz w lesie i poczułem twój zapach wiedziałem, że je...
52.6K 1.9K 114
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
10.5K 772 14
Druga część z trylogii ,,Już na zawsze...''. Levi'owi zostały 10 dni życia. Stara sobie jakoś radzić, ze wsparciem Hanji czy swojej dobrej znajomej o...