MESSAGE 2

GhelexiLenelox tarafından

14.1K 989 1.4K

Hoseok dostaje się na staż na komisariacie w Gimpo. Początkujący policjant oddziału detektywistycznego dzieli... Daha Fazla

bohaterowie
prolog
1 - Osoby, które znamy od lat mogą się zmienić
2 - Sprawa będąca ważniejsza ode mnie?
3 - Żałuję tak wiele, ale czasu nie mogę cofnąć
5 - Przypływ, po którym nastał odpływ
6 - Tylko nie ty...
7 - Być blisko siebie
8 - Lata praktyki nie gwarantują doskonałości
9 - Pozostawiane karteczki zawsze kojarzone były z dobrem
10 - Poszukiwanie miłości, a jednocześnie wskazówek
11 - Przeszłość trzymana w nieodpowiedniej dłoni
12 - Puzzle są po to, aby je ułożyć do końca
13 - Całość można ułożyć ze wszystkich puzzli, a jeden celowo zostaje zgubiony
14 - Puszczam cię wolno, lecz nie jesteś świadomy niewidzialnej smyczy
15 - Przez cały czas byłem winny...
16 - Listy spadające z nieba
epilog
pytania + dodatek
Nowe SOPE

4 - Odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu

726 61 65
GhelexiLenelox tarafından

~ Jiyong POV ~





     Siedzenie na tym samym, wygniecionym i śmierdzącym fotelu od lat powinno mnie już dawno znudzić. Nic z tych rzeczy. Dzisiejszego poranka, choć trudno było nazwać tę porę już dniem, skoro słońce nie zaczęło wschodzić ponad horyzont. Lekko zgarbiony siedziałem nad kolejnymi dokumentami opisującymi sprawę świeżej zbrodni. To już druga w ciągu ostatnich dwóch tygodni i byłem coraz bardziej przekonany, że każda z zamordowanych osób została zabita przez tego samego zabójcę. To było oczywiste! Ale musiałem przekonać o tym także nadinspektora z Gimpo... Choi Seunghyun zawsze musiał mieć niepodważalny dowód na każdą moją uwagę i podejrzenie. Tezę trzeba było potwierdzić argumentami. Na ten moment miałem ich zbyt mało. Musiało mi non stop coś umykać. Czyżbym się starzał? Już nie był tak dokładny jak w wieku 19 lat, gdy zrobiłem ogromne wrażenie na dawnym szefie? Rozwiązałem bowiem jedną z najbardziej zawiłych spraw przez głupi przypadek... Przypadek, dzięki któremu zyskałem nową pasję. Przerodziła się ona w moją pracę będącą całym moim życiem.

     Bycie detektywem, a zarazem policjantem to ogromna odpowiedzialność. Mój umysł musiał funkcjonować zawsze i o każdej porze, a w dodatku powinienem w każdej sprawie być trzy kroki przed zabójcą. Myśleć tak jak on, a nawet lepiej niż on.

     Nie inaczej powinno być także w tej sprawie.

     Dwa ciała... To już dwa ciała.

     Wszystko wskazuje na to, że sprawy są powiązane!!! Czemu Seunghyun hyung musi mi tak utrudniać życie! Jak mam mu wyjaśnić, że moje teorie są prawdziwe?!

     Ciągle te same problemy... Od lat już pracuje z tym facetem, ale on za każdym razem potrafi mnie zadziwić, zaskoczyć kolejnym zleceniem. Nie bez powodu jest najbardziej cenionym szefem. Mimo, że to ja byłem najbardziej znanym detektywem, a w dodatku najlepszym w swoim fachu to jednak nie nadawałbym się na stanowisko na jakim był Choi. Byłbym uwiązany na smyczy, jak pies, a ja preferowałem wolność oraz swobodę, dostępność do poszlak, a także do dokumentów. Nie zawsze grałem fair, moja pozycja w hierarchii detektywistycznej pozwalała mi na dostęp do danych, których nie posiadał żaden podrzędny policjant. Nie miałem jednak możliwości dotarcia do wszystkich danych, ale to tylko czysto teoretycznie. W praktyce byłem także włamywaczem.

     Minęły już trzy godziny odkąd analizowałem w głowie swoje przemyślenia na temat pozostawionych wiadomościach na miejscach zbrodni.

     Sprawca miał swój system, ale nic więcej się ze sobą nie łączyło... Jakby tylko jedna rzecz była stałym elementem zbrodni. Te głupie karteczki... Sądząc po sposobie zapisu zabójca jest leworęczny albo po prostu jest kaligraficzną fajtłapą, czego też nie mogłem wykluczyć. Lata spędzone na rozwiązywaniu spraw podobnych tej, ale ta się wyróżniała... Nie potrafiłem wpaść na trop toku myślenia tego szaleńca... Jakby... Ten gość sprawdzał na swoich ofiarach różne rodzaje śmierci. Lecz z drugiej strony czemu to robił skoro widać było, że znał się na rzeczy? Linie cięcia skóry, ułożenie ciała po dokonaniu zbrodni... Jedno z zabójstw się nie zgadzało z pewnego punktu widzenia. To było pierwsze odnalezione ciało. Pana Kim Sungwooka. Człowieka pochodzącego z dobrej rodziny, ale w w jego świecie nie było zbyt kolorowo, ponieważ kilka lat temu jego synowi odebrano nieumyślnie życie.

     Czy powinienem brać tę sprawę pod uwagę? Z raportów wynika, że winę ponosił wtedy nastolatek, przyjaciel Kima... Czyżby młodemu, białowłosemu chłopakowi spodobało się zabijanie? W dodatku tych członków rodziny?

     Gdzie jesteś Yoongi? Co teraz robisz?

     Postanowiłem szybko przeszukać akta młodego mężczyzny i zobaczyć gdzie się teraz podziewał. Nie mogłem przecież nie sprawdzić tej sprawy sprzed lat. Kilka elementów się zgadza, lecz ciągle coś mi tutaj nie pasuje... Potrzebne mi wszystko. Świadkowie, wspomnienia osób, które znały Min Yoongi'ego, jego obecne miejsce zamieszkania.

     Coś mi się wydaje, że znalazłem potencjalnego zabójcę.





***





     Po przeszukaniu archiwum wróciłem ponownie do swojego gabinetu zasypanego teczkami i różnymi dokumentami. Powinienem kiedyś zrobić tutaj porządek, ale... czasu miałem zbyt mało akurat dzisiejszego dnia.

     Uśmiechnąłem się sam do siebie trzymając między zębami drewnianą wykałaczkę. Spojrzałem na swój telefon i zobaczyłem trzy nieodebrane połączenia, które należały do mojego chłopaka. Czemu nie wziąłem komórki razem ze sobą? Mój skarb pewnie się martwi.

     Wybrałem numer do swojego chłopaka, ale nie zamierzałem rezygnować z pracy nawet na sekundę dlatego też położyłem telefon na swoim barku, a jego zaś docisnąłem lekko głową, aby nie upadł, a ja w tym momencie zacząłem przeglądać pliki dokumentów, chodząc z nimi po niewielkim metrażu pomieszczenia.

     Wreszcie usłyszałem jego mocny, seksowny głos.

     — Czemu nie odbierałeś, kochanie? — zapytał, a po moim ciele przeszedł dreszcz.

     Nie widziałem się z chłopakiem już jakiś czas, a rozłąka, choćby na chwilę była dla mnie udręką. Niby byłem twardym detektywem, którego trudno było wzruszyć i wywołać jakiekolwiek uczucia, ale ten facet robił ze mną co tylko zechciał.

     — Przepraszam, byłem bardzo zajęty, ale dziś ci to wynagrodzę — odparłem, mając w głowie przebieg naszego dzisiejszego wieczoru, na który nie mogłem się doczekać.

     — Właśnie chciałem ci powiedzieć, że nie wiem czy przyjadę dzisiaj czy jutro. Mam urwanie głowy w pracy.

     Stanąłem na środku pomieszczenia i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.

     — A myślałem, że to przez moją pracę będziemy się widywać sporadycznie — zaśmiałem się delikatnie. — To mówisz, że jutro albo dziś, tak?

     — Tak... Jeszcze dam znać, ale raczej jutro pojawię się w Seulu.

     — Dobrze, skarbie. Czekam na ciebie.

     — Już nie mogę się doczekać.

     — Coś mi się wydaje, że ja bardziej — ponownie chłopak mógł usłyszeć mój śmiech. — Zadzwoń jak będziesz wszystko wiedział.

     — Oczywiście, pa.

     Chłopak rozłączył się jako pierwszy, co mogło mi dać do zrozumienia jak bardzo był zajęty. Czy to możliwe, że miał mniej czasu ode mnie? Ktoś taki istnieje?

     Ponownie pomyślałem o jego uśmiechu oraz delikatnych ustach. Brakowało mi chwil takich jak siedzenie wspólnie przy kominku w moim drugim domu nad jeziorem. Zabrałem chłopaka tam tylko jeden raz i obiecuję sobie, że zrobię to ponownie, gdy tylko rozwiąże tę dziwną sprawę z tajemniczymi karteczkami...

     Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś się tak bardzo zakocham. To nie było na ten moment nic pewnego, ale... mój chłopak pojawił się w jednej chwili w moim życiu i został w nim na dłużej, co traktuje jako znak. Może rozgości się tutaj na dobre?

     Przestałem bujać w obłokach, ponieważ do mojego pokoju wbiegł niższej klasy detektyw, którego traktowałem trochę jak swoją sekretarkę. Mowa była tutaj o Youngbae.

     — Szefie! Mamy kolejną ofiarę! — krzyknął, po czym zaczął głośno oddychać.

     Biegł do mnie tutaj po schodach, aby mi o wszystkim powiedzieć? Chciało mu się?

     — Kolejne imię? — zapytałem ze stoickim spokojem.

     Dong kiwnął jedynie głową, a ja zmrużyłem swoje oczy.

     Każdy wpis zaczynał się tak samo, ale kończył innym imieniem.





~ Geongmin POV ~




Kilka dni wcześniej...


     Nerwowo zaciskałam swoje dłonie, ponieważ nastały dla mnie dni wielkiej straty, a także dni pozornego szczęścia. Powinnam się cieszyć, ale jak mogłam to robić skoro...

     Mój ojciec nie żyje...

     Trzęsłam się leżąc na własnym łóżku, dłonią chwyciłam za materiał pościeli i pomyślałem także o swoim bracie... Czemu się pojawił? Przecież pogodziłam się z jego śmiercią. To był tylko wypadek. Dlaczego te myśli wracają? I czemu mój tata popełnił samobójstwo? Przecież... pomimo straty jaką ponieśli moi rodzice byliśmy nadal szczęśliwi. Namjoon tego na pewno chciał, nawet wtedy, gdy zatracał się w narkotykach. Byliśmy dla niego najważniejsi...

     Chwyciłam się za swoje podbrzusze i zaczęłam się zastanawiać dlaczego takie rzeczy przytrafiły się właśnie mojej rodzinie? Czym zawiniliśmy? Czemu los nas tak karał?

     Drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a w ich progu stanął mój chłopak. Jin uniósł swoje brwi wysoko, gdy zobaczył w jakim byłam stanie. Leżałam na łóżku, będąc załamana. Płakałam nawet w momencie, gdy poczułem jego ciepło. Brązowowłosy przytulił mnie z całych sił i położył się tuż obok mnie. Jin jest moim największym szczęściem, jedyną osobą, która wie jak mnie uspokoić, jak dać mi szczęście. Nie wiem co bym bez niego zrobiła, a właśnie w tej chwili... mogę go stracić

     — Będzie dobrze, G. Poradzimy sobie, ochronię cię — powiedział, całując moje czoło, ramiona chłopaka dawały mi poczucie bezpieczeństwa, a jego głos ujarzmiał nawet najczarniejsze myśli.

     Brata pożegnałam, gdy miałam czternaście lat... Ojca teraz..., a mam zaledwie dziewiętnaście wiosen. Jina nie mogę stracić... Jednak jeśli miałby odejść to właśnie teraz.

     Odsunęłam się od chłopaka i usiadłam na brzegu łóżka poprawiając swoją białą sukienkę w kwiaty. Jin nie ukrywał, że zmartwił się moim stanem i od razu z pozycji leżącej usiadł tuż obok mnie. Chłopak chwycił mnie za dłoń, a ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Wolną ręką ocierałam łzy, a brązowowłosy zaczął się domyślać, że coś jeszcze mnie dręczyło.

     Miał rację...

     — Muszę ci o czym powiedzieć — słowa te z trudem przeszły mi przez gardło.






~ Hoseok POV ~





     Usiedliśmy przy stole jak za czasów liceum na szkolnej stołówce jednak można było zauważyć wiele różnic na tym obrazku. Kuchnia w mieszkaniu Jungkooka wcale nie była stołówką, natomiast młodszy ode mnie przyjaciel nie wyglądał już jak dziecko, nie był z wyglądu tym samym, słodkim Kookim do czego trudno było mi się przyzwyczaić.

     Pasemka chłopaka opadały delikatnie na twarz, a sam przykładał do czoła także mrożonkę, aby uśmierzyć ból głowy, który był wywołany przez nieuniknionego kaca.

     Taeyon siedziała obok Kooki'ego i miałem wrażenie, że swoim wzrokiem zaraz wywierci w jego głowie dziurę. Widziałem jaka była zdenerwowana, rozczarowana, a także smutna. Do tego także dochodziły uczucia związane z Mingyu. Miałem wrażenie, że między tą pozornie idealną parą zaczęły pojawiać się jakieś problemy... Nie wyobrażam sobie mojej przyjaciółki z kimś innym niż z panem pediatrą, ale... jeśli ich uczucie nie okaże się być tym na całe życie to... damy sobie z tym radę, wspólnie. Tak jak teraz.

     Przeniosłem swój wzrok na Jungkooka i jego wizualny wygląd znów sprawił, że poczułem się jak dziecko z podstawówki. Nie mogłem się nadziwić temu jak młodszy się zmienił. Stał się mężczyzną, który zachowywał się nieodpowiedzialnie...

     — Pierwsze pytanie — zaczęła mówić Taeyon. — Za każdym razem używaliście gumki, czy mam dzwonić do chłopaka i załatwić ci skierowanie na badania?

     Oboje unieśliśmy swoje brwi i spojrzeliśmy w stronę dziewczyny, która mówiła śmiertelnie poważnie.

     — Taeyon! — niemalże krzyknąłem z zaskoczenia.

     Kookie natomiast ciągle męczył się z bólem głowy, a słowa przyjaciółki z pewnością przyprawiły go o niemały zawrót.

     — Zabezpieczałem się, nie jestem idiotą — odparł z grymasem na twarzy.

     — Z tym bym polemizowała — dodała, prychając pod nosem.

     — Wiem, że zrobiłem głupio... Jestem tego świadomy, ale... Trudno mi to wyjaśnić.

     Oparłem swoje dłonie na blacie stołu i musiałem przecież zacząć z nim rozmawiać na spokojnie. Jungkook był jeszcze młody. Wiem, że między nami były tylko dwa lata różnicy, ale... One stawiały nasze życia przed głęboką przepaścią.

     Kookie się uczył, ja i Taeyon podjęliśmy się już pracy, która uczy życia. Okres studiów to tylko namiastka rzekomej dorosłości. Nic więcej.

     — Spróbuj, Kookie... Nie jesteśmy tutaj, aby cię oceniać. Wiemy, że miałeś jakiś powód.

     Młodszy nagle spiął każdy swój mięsień i delikatnie się skulił. Jego zachowanie sprawiło, że byłem gotów usłyszeć jego skrywane wyznanie. Miałem wrażenie, że się go bardzo wstydził, ale to nie miało znaczenia. Razem z przyjaciółką czujemy ogromną potrzebę, aby pomagać innym, nie tylko bliskim, choć to właśnie przyjaciele byli na pierwszym miejscu.

     — Powiem to, ale tylko tobie hyung — powiedział młodszy i już wiedziałem, że to było zdanie, które wkurzy naszą przyjaciółkę.

     Blondynka jednak przewróciła jedynie oczami i odparła:

     — Masz mnie za idiotkę? Przecież dobrze wiem, że chodzi tutaj o Taehyunga, racja?

     Jungkook popatrzył na Taeyon i zaniemówił. Trafiła w dziesiątkę, wiedziała, ale... Jak? Przecież to wcale nie było oczywiste.

     — Dlatego chciałeś, żebym wyszła?

     — Przepraszam... — powiedział, cichym tonem.

     — Słuchaj, Jungkooki. Tae jest moim kuzynem, którego szczerze nienawidzę i ty także powinieneś. Wyrządził ci najwięcej krzywdy i mam nadzieję, że kiedyś za to zapłaci — blondynka złapała za mrożonkę, którą Kookie robił sobie okład i po chwili to właśnie ona zaczęła mu w tym pomagać, a młodszy spuścił swoje ręce w dół.

     — Czuje się jak najgorszy debil... — wyznał.

     — Dlaczego? — zapytałem, patrząc na swoich przyjaciół, siedzących po sąsiedniej stronie stołu.

     — Bo ja wciąż... coś do niego czuje... Myślałem, że jeśli zacznę z kimś sypiać to o nim zapomnę, ale to wszystko wymknęło się spod kontroli... Chciałem więcej i więcej. Każdego dnia zacząłem tęsknić za tym uczuciem czyichś dłoni na moich biodrach. Wiem, że to żałosne!

     Chłopak pochylił się i złapał za głowę. Widziałem jak walczył z samym sobą, jak trudnym to było dla niego wyzwaniem.

     — Wy tego nie zrozumiecie... Oboje żyjecie w szczęśliwych związkach. W związkach, o które walczyliście...

     Spojrzałem Taeyon prosto w oczy, a ona w tym samym momencie zrobiła dokładnie to samo. Nie byliśmy świadomi, co chłopak chciał przez to powiedzieć...

     — Powiedz nam... — Taeyon wyraźnie zmieniła swoje podejście do sprawy, gdy zobaczyła jak nasz młodszy przyjaciel był załamany.

     Szatyn wyprostował swoje ciało i oparł się o krzesło. Widziałem w jego oczach zazdrość, ponieważ nie chciał na nas patrzeć... Gdy mówił... Też tego nie robił i zasłaniał się tą głupią mrożonką.

     — Na przykład ty Taeyon. Lata temu wzdychałaś do swojego sąsiada i dokładnie wiedziałaś jaki miał plan zajęć. Czekałaś na to wasze cześć, by potem schować się za drzwiami swojego mieszkania i uśmiechać do siebie. Połączyło was magiczne uczucie, natomiast ty hyung... Twoja historia i Yoongi'ego to scenariusz z jakiegoś filmu. Tak wiele poświęciłeś dla chłopaka, którego praktycznie wcale nie znałeś, walczyłeś o niego tyle lat i wreszcie twoje życie zmieniło się w bajkę — Jungkook spojrzał na mnie zeszklonymi oczyma, a ja niewiadomo dlaczego, ale poczułem się winny, choć przecież niczego złego nie zrobiłem. — Czemu moja bajka nie skończyła się szczęśliwie? — zapytał, a jego wargi zaczęły drżeć. — Bo ja zrezygnowałem — szepnął prawie niesłyszalnie.

     Taeyon była wyraźnie zaskoczona, tak samo jak ja, ale mimo wszystko zdołała zareagować. Przytuliła z całych sił naszego przyjaciela. Kookie położył swój podbródek na jej głowie, ponieważ nie chciał się z nami kłócić mimo tej okrutnej zazdrości.

     — Dobrze, że nam o tym powiedziałeś — wyznałem po chwili.

     Chłopak zamknął swoje oczy i objął ręką Taeyon. Dopiero w tej chwili zauważyłem jak bardzo brakowało mu drugiej osoby, lecz co ja mogłem zrobić w tym wypadku? Miłość nie pojawia się od razu, trzeba o nią dbać, pielęgnować, a gdy się ją już posiądzie to nie wolno jej zostawić choćby nie wiem co.

     — Ja nie jestem na was zły... — młodszy zaczął się tłumaczyć. — Cieszę się waszym szczęściem, ale...

     — Wiemy, Kookie — wtrąciła mu się w słowo jasnowłosa. — Nie musisz nam tego tłumaczyć. Znamy cię dobrze.

     — Ty aż za dobrze — wyznał i po raz pierwszy dzisiejszego poranka zobaczyłem uśmiechy na ich twarzach.

     Taeyon usiadła na swoim krześle, prostując plecy i zaczęła mówić:

     — To prawda... Ja i Hobi mieliśmy szczęście, ale to nie znaczy, że nie mamy problemów. Przynajmniej ja... Z Mingyu jestem od kilku lat, ale wciąż nie potrafię zaakceptować jego jednej wady. On jest o was zazdrosny — wyznała, a ja znów poczułem się jak winny. — To nie taka sama zazdrość jak u ciebie Jungkook. Ty zazdrościsz, bo nie posiadasz jeszcze drugiej połówki, ale potrafisz się cieszyć mimo wszystko. Mingyu taki nie jest... On wie, że mam was, wspaniałych przyjaciół jednak... czuje się gorszy i widzę, że czasem pragnie naszej kłótni. To dla mnie bardzo bolesne, bo nie chce wybierać pomiędzy waszą dwójką a chłopakiem, którego kocham.

     Taeyon powiedziała to, co leżało jej na sercu i poczułem, że to właśnie ten moment. Kolej na mnie, aby powiedzieć im o swoich obawach.

     — Dobrze wiecie jaki Yoongi jest dla mnie cenny. Wy oraz Suga jesteście dla mnie wszystkim, ale od samego początku naszego związku było mnóstwo problemów. Pomimo tak wielu lat spędzonych razem czuje, że Yoongi coś przede mną ukrywa... Nie mówi mi wszystkiego... A prawda może okazać się czymś bardzo istotnym.

     — Nie wiedziałam, że wam się w taki sposób nie układa... — powiedziała Taeyon, która wyraźnie się tym zmartwiła.

     — Taka jest prawda... Nigdy nie jest idealnie, Jungkook — zwróciłem się bezpośrednio do przyjaciela, który chyba wreszcie zaczął nas rozumieć. — Wiem, że Taehyung był dla ciebie ważny, ale musimy być przygotowani także na czyjeś odejście...

     — Myślałem, że udało mi się tego dokonać, ale gdy zacząłem widywać jego twarz w różnych reklamach to... Zacząłem mieć takie dziwne uczucie, jakbym nie zrobił wtedy wszystkiego, aby z nim być. Mam wrażenie, że coś zniszczyłem... Dokonałem złej decyzji, której nie jestem w stanie odwrócić. Klamka zapadła.

     — Dziwne... — Taeyon skrzyżowała swoje ręce na piersi. — Mnie jego widok przyprawia jedynie o mdłości.

     — No i się zaczęło — westchnąłem.

     — Nie ma to jak rodzinka, co? — Jungkook złapał Taeyon za dłoń, a ona uśmiechnęła się delikatnie.

     — Żebyś wiedział.










***

Zaczynamy akcje, ale będzie ona przemieszana także z codziennym życiem bohaterów. Będzie dużo wprowadzeń i mam nadzieję, że Was nie zanudzę...

Okumaya devam et

Bunları da Beğeneceksin

7.5K 848 12
Jimin, siedząc na huśtawce nie wie kiedy skoczyć. Za pierwszym, za drugim... Za rodziną czy za nim? Kiedy presja wlewa się w ciało od najmłodszych la...
19.7K 1K 12
Jimin kocha Yoongiego, a Yoongi szaleje za Jiminem.... Początek: 22.03.2019 Koniec: 23.05.2019
139K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
65.6K 3.7K 30
„Jak wiele nieprzespanych nocy mam jeszcze spędzić" jimin chce naprawić swoje błędy, więc pisze do jungkooka, który cierpi na bezsenność [ jikook; e...