zatańczysz, Shirley? | 𝐀𝐧𝐧...

By Awarko

157K 13.4K 13.6K

„Gilbercie, nie umiałam tańczyć i dobrze o tym wiesz. Myliłam się w krokach, zarówno na parkiecie, jak i w ży... More

вoнaтerowιe
1. Tęskno mi do wiosny!
2. Ja i Diana nie pijemy herbaty
3. Złoto, którego nie chciał Blythe
4. Herbata z nim każdego ranka
5. Młode damy umieją tańczyć
6. Dobrze, że my wszyscy wiemy
7. Karolu, nie denerwuj Gilberta
8. Im dalej jesteś
9. Zazdrość nie jest zdrowa
10. Są różne Otchłanie Rozpaczy
11. To będzie mój dom
12. Ty wstrętny chłopcze, pamiętasz?
13. Jej imię oznacza kamień szlachetny
14. Porozmawiajmy o czymś innym
15. Pocałować to cię może mama
16. Nocą po Avonlea spacerują dusze
18. Diano, jak ci się spało?
19. Och, moja bratnia duszo!
20. Zapomniałaś o akcji z tabliczką?
21. Będę ci towarzyszył do końca świata
22. Zbyt często przysięgasz, Aniu
23. Byłoby miło, gdybyś odpisał
24. Kto nie kocha Ruby, ten jest bałwanem
25. Romantyczność Mateusza i odbite spojrzenia
26. Ucieczka Diany Barry i list pisany głosem
27. Mroźne wyrzuty sumienia i Wzgórze Zegarmistrza
28. Gilbert Blythe znów z nią tańczył
29. Kiedy Diana wróci, papa?
30. Co za niemoralne zachowanie!
31. Poślub go tylko z miłości, Prissy
32. Ani słowa mamie, dobrze?
Epilog. Zatańczysz, Shirley?
Wiosna w objęciach Zimy (coliam one shot)
Słowo na koniec i podziękowania
królowa Pór Roku (shirbert po zakończeniu 3 sezonu)
"do wszystkich pór roku", czyli nowe fanfiction do AWAE
ballada Ruby Gillis
Wspaniały świat! (shirbert valentine's one shot)
módl się, Ka'Kwet (fanfik)
Wspomnienia są sztuką → kawałek 4 sezonu (fanmade)
Mateusz by tego chciał → fanmade 4 sezon
zatańczysz, Blythe? [one shot]
Piszę o Ani (tak jakby!)

17. O tym Avonlea nie powie nikomu

3.9K 328 791
By Awarko

      Tak nie można, Blythe  szepnęła drżącym z emocji głosem. Gilbert popatrzył na nią zdziwiony, odsuwając się lekko.  Co powiedziałaby Ruby, Diana... Nie, Gilbercie, nie mogę.  Cofnęła się w kierunku drzew. Dlaczego się tak bardzo bała? Co się z nią działo? Przypomniało jej się, jak pan Philips napisał na tablicy "Andzia Shirley ma bardzo brzydki charakter". Miała, to prawda, bo właśnie on wymieszał dumę z obawą, że straci przyjaciółkę. Bo przecież nigdy nie miała przyjaciółki. Zganiła się w duchu wielkimi słowami o rozpaczy i niemoralności, po czym przesunęła się w stronę śnieżnej koronki. Wiatr przemknął pomiędzy soplami lodu i zabrzdąkał nimi niczym ministrant dzwoneczkami na Mszy Świętej. Księżyc, podobny do białej hostii na Podniesieniu skrył się w chmurach. Niezwykłe sacrum tej chwili zatrzymało zimowy czas.

       A więc wolisz tragiczność od romansu  szepnął sam do siebie, po czym spuścił wzrok.  Aniu, a cóż można? Na cóż pozwala twoja wyobraźnia?  Przeczesał palcami włosy i zadygotał z zimna. Nocny chłód obejmował ich silniej, niż mogliby oni siebie. Jak gdyby noc chciała kochać za nich, tańczyć za nich po tafli morza gwiazd i topić się w nich, gdy spadały na ziemskie dno.  Wolisz krople walerianowe od wanilii?  Przypomniał jej sytuację z panią Allan, która w czerwcowy dzień zakrztusiła się aniowym ciastem. 

       Och, Gilbercie, jesteś okropny!  Obruszyła się.  Zaraz się pożegnamy i tyle będziesz miał ze swego tańca!

      Widzisz, życie składa się tylko z powitań i pożegnań. Czy za pamięć o tych słowach dostanę nagrodę?  Ujął jej dłoń i pociągnął lekko.  Aniu, naprawdę nie umiesz tańczyć, zaufaj mi.  Zaśmiał się, na co ona fuknęła i uniosła głowę. Wiedział, że wstąpił na jej ambicję i krok ten udał mu się lepiej od całej drogi życia. 

       Jestem pewna, że zatańczę na weselu Prissy lepiej niż ty.  Spojrzała na niego, a w jej oczach zapaliła się iskra wyzwania. Ach, Ania Shirley uwielbiała rywalizować z Gilbertem Blythe'em! 

      Udowodnij, Andziu — szepnął.

      To nie był walc. Ani angielski, ani niemiecki, ani żaden inny. Nie było muzyki, świateł i oklasków, sukien z bufkami i eleganckich garniturów. Była tylko niedawna sierota w burej sukience i chłopiec w wypłowiałej czapce i koszuli, z której tak trudno było sprać węgiel. Trzymał ją w ramionach delikatnie, lecz pewnie, jak trzyma się zerwaną różę. I choć kolce jej odmowy wbijały mu się w palce, ten ból w jakiś sposób go upajał i sprawiał, że miał ochotę schwycić mocniej. Tak, żeby wbiły się prosto w serce i poruszyły nim jakkolwiek. 

      Kołysali się pomiędzy drzewami, co raz zerkając na siebie. Ania przymknęła oczy i wyobraziła sobie wiosenny wieczór. Z okien szkoły widać było Jezioro Lśniących Wód. Wszyscy uczniowie patrzyli, jak urzeczeni na dwie postacie wirujące po jego tafli. Pan Philips aż zmarszczył czoło i podrapał się po wąsie, a Prissy westchnęła cicho. A oni, jak dwie krople deszczu, wpadli w chłodne tonie, zatapiając się w morzu takich samych jak oni. Tak tragicznie zakochanych. 

     Dziś, patrząc na ich historię, można by stwierdzić, że zarówno Ania jak i Gilbert uwielbiali tragiczne romanse. Ona, bo nie pozwalała mu się kochać, a on, bo kochał ją mimo wszystko.

      W pewnym momencie ich biały parkiet stał się tak śliski, że Blythe poślizgnął się i runął do tyłu. Gdy już wywinął orła i leżał w śniegu, Ania pochyliła się nad nim zwycięsko. Jej rude warkocze odbiły się od ramion, strząsając z nich śnieg.

      A to było za Andzię, doktorze Blythe  powiedziała z dumą, po czym popatrzyła na drzewa.  Dzięki ci, Królowo Śniegu, że pomogłaś utrzeć nosa temu... Ach!  Nie zdążyła dokończyć, bo pociągnął ją ku sobie, tak, że upadła na jego pierś, a następie wywróciła się w zaspę obok.  Blythe, ty nieznośny chłopaku!

      To za doktora Blythe'a. — Pstryknął jej białymi drobinkami w nos. Przykryły jej wyblakłe od braku słońca piegi; roześmiała się i rzuciła w niego śniegiem. Cóż za okropne zachowanie na sali balowej, państwo Blythe! Czy to przystoi? 

     Po chwili obrzucania się darami pani Zimy, opadli na zimną powierzchnię i oddychali ciężko, wypuszczając obłoczki pary z ust. Ania zamknęła oczy i pozwoliła swej wyobraźni ponieść się w ciepłe miejsce, za morze, gdzieś za Toronto, za Wyspę Księcia Edwarda. Leciała tak bez końca, obijając się o puszyste chmury i kąpiąc w europejskim deszczu. Tańczyła na szczycie kamienic i krzyczała do echa w ciemnych lasach, w których wcale nie było duchów. To wszystko było tak duże i piękne, tak nieznane i pociągające, że westchnęła cicho. 

     Gilbert uniósł się na łokciach i popatrzył w jej stronę. Upadła w ten śnieg, niczym strącony z nieba anioł i połamała skrzydła. Jak dobrze, że pozwolono jej stąpać po ziemi, zamieszkać w Avonlea. Zamieszkać w jego sercu. Pochylił się delikatnie ku jej ustom, lecz zaraz cofnął, speszony własną śmiałością i niepewny tego wszystkiego. Oczywiście, że chciał ją ucałować, lecz czy to nie grzech zdejmować niewinność z tej słodkiej dziewczyny? Odsunął się lekko i kaszlnął; leżenie na śniegu nie było dobrym pomysłem, jeśli chodzi o nadszarpnięte rejsem zdrowie, jednak wolał szarpać swoje nerki chorobami niż serce niepewnością. Brawo, doktorze Blythe. 

     — Posłuchaj tego, Blythe  szepnęła, nie otwierając oczu.  Słyszysz? Mateusz jedzie dwukółką, śnieg biegnie tuż przed nim. Pani Linde zamyka okiennice, Józia czesze włosy. Bell rży na drodze, Diana Barry pije herbatę z eleganckiej filiżanki. Ruby śpiewa z Susan, Cole rysuje, Liam ćwiczy nieudane takty. Avonlea mówi, Blythe. Avonlea szepcze...  powiedziała tak cicho, że przeszedł go dreszcz. 

Piąta wiadomość od kwiatów: Avonlea wyszeptało moją miłość do ciebie...

      ***

     Gdy Ania wsiadła do dwókółki Mateusza i odjechała w stronę Zielonego Wzgórza, Gilbert Blythe skierował się pustą drogą do swojego domu. Rumieniec oblekał mu twarz, a serce biło tak szybko, że musiał się kilka razy zatrzymać, by je jakoś uspokoić. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, miał ochotę wstąpić do ojca i opowiedzieć mu wszystko, opisać, jak bardzo ją kochał. Cmentarzysko jego nadziei zmartwychwstało, a dusze jego łez zamieniły się w krew napędzającą serce. 

     Już zbliżał się do ostatniego zakrętu, gdy usłyszał szelest i dźwięk łamanych gałęzi. Był niedaleko miejsca spotkań Klubu Powieściowego; zatrzymał się i postąpił krok w tamtą stronę. Powoli i cicho robił kolejne kroki, odgarniając kolejne gałęzie. Jego oddech zmieszał się ze świstem wiatru. Poczuł dziwną niepewność w swojej duszy; zdawała się ona drżeć z zimna i strachu.

      Ruby?  zapytał, przesuwając się w przód.  Diano? Cole, czy to ty?  Wszedł na maleńką polanę, gdzie znajdowała się chatka. Księżyc zaszedł za chmury i noc przeszła się po lesie, budząc wszystkie znane Ani duchy. Zdawały się przysiadać na miejscu liści i wołać przeraźliwie, deformując śpiew wiatru. Kusiły go, rodem z piekła, by wstąpił do nich, ten anielski chłopak o cierpliwej duszy. Aniu, gdzieś się zaplątała?  Podszedł do domku i dotknął jego dachu.  Jest tu kto?

      O jedną osobę za dużo, Blythe.  Usłyszał za sobą. Przeszedł go dreszcz, gdy odwrócił się i zobaczył Karola ze strzelbą w ręku. Sloane stał naprzeciw niego, a jego palce spoczywały na spuście. Czarnowłosy odruchowo się cofnął. Ręce zaczęły mu drżeć; zacisnął je mocno i wciągnął do płuc zimne powietrze, od którego aż zakłuło go w klatce piersiowej. 

      Co tu robisz, Sloane?  zapytał twardo, próbując opanować drżenie głosu. Zrobił krok w przód, ale wtedy chłopak uniósł strzelbę.  Lepiej oddaj to ojcu, to nie zabawka dla ciebie  syknął. 

       Doprawdy, Blythe? Ty uczysz mnie o braniu tego, co nie twoje?  Jego głos brzmiał tak ostro, że Gilbert nigdy nie posądziłby o to tego chłopaka bez poczucia humoru.  Akurat w tej kwestii powinieneś zamilknąć. Ale chyba potrzebujesz pomocy.  Uniósł nieco lufę. Syn Johna podniósł dłonie w geście obrony.  Powiedz, kto pozwolił ci tknąć Anię Shirley? No, powiedz!  W jego wybałuszonych oczach szalał obłęd.  Mów!  Nigdy nie słyszał go tak stanowczego.

      Karol, błagam cię, załatwmy do inaczej.  Blythe przełknął ślinę. Wokół nich nie było nikogo. Śnieg tłumił odgłos strzału, do najbliższego domu było tyle, że nikt by go nie usłyszał. Jego własny stał pusty. Był na przegranej pozycji, tamten mógł go załatwić w sekundę. Mieszkańcy spali i na pewno nie kłopotaliby się wychodzeniem w taką pogodę i porę do lasu. Karol, jesteśmy kolegami, pamiętasz, jak pomogłem ci z arytmetyką?  Cofnął się, tym samym wpadając na twardy pień. Syknął z bólu, rozcinając zgrabiałą rękę o ostre gałęzie.

      Tak. I widzisz, nauczyłeś mnie, że mogę liczyć tylko na siebie.  Ruszył w jego kierunku.

      Padł strzał, strzelba upadła na ziemię i utonęła w śniegu, jak topielec, o którym chce się zapomnieć. Skóra cierpła od bólu, gdy uderzały w nią ręce i nogi. Drzewa pochylały się nad nimi, jak troskliwe ciotki, jednak żadne z nich nie zaszumiało. Blythe zamknął oczy, upadając na obleczony lodem konar. Czuł tylko uderzenia; w klatkę piersiową, w twarz, w brzuch. Krew spłynęła na jego usta z poranionej głowy, a ręce stały się bezwładne, jak u marionetki. Karol na chwilę podniósł go w górę, po czym rzucił nim o ziemię tak mocno i gwałtownie, że czarnowłosy nawet nie miał jak się podnieść. Nie chciał go uderzyć, nie mógł. Był bezradny, całkowicie bezbronny pośród lodowych igieł i śnieżnej gwardii, która sypała na niego z nieba. Nagle księżyc zdał się być bardziej podobny do srogiego generała niżby do króla Ani Shirley. Królowa serca pękła tak samo, jak ono. 

      Już nie zatańczysz, Gilbercie Blythe'cie  syknął Karol, zabierając broń ojca. Ślepy nabój ugrzązł pomiędzy nogą czarnowłosego a korzeniem drzewa. Gilbert popatrzył na niego z trudem, po czym jego głowa opadła na śnieg. Z ust wydobył się ostatni kłębek powietrza, jak gdyby jego dusza wyzionęła ducha.

O tym Avonlea nie powie nikomu.

•♡•


Przecież on jest złotem, jeju, widzicie te zakochane oczy?
chcę, żeby ktoś tak na mnie kiedyś patrzył, dobra?
poza tym wyobraźcie sobie Lucasa w mundurze, hot jak cholera

(Tak, mam już zapas fajnych zdjęć!
Znalazłam nawet ciuchy na Ankę)

lecimy z Q&A 
#poznajdruhnęAwri
#czujęsięzażenowanasobąalewalić

Masz jakieś duże plany na przyszłość?
Oj, przejęcie drużyny to mój największy plan. Z moimi skarbami mogę zrobić wszystko, dają wielką siłę, więc kocham ten wielki plan!
A poza tym to chyba nie. Może kiedyś odważę się pójść do jakiegoś muzycznego talent show, tyle z wielkich rzeczy (czaicie, że jak miałam 12 lat, to w Mam Talent! mi powiedzieli, że mam głos jak chłopiec z mutacją? xd mała ja była w szoku)
A nie, wiem. W dalszym ciągu czekam na odpowiedź od Andrzeja Dudy, ok. Moim planem jest zająć miejsce Agatki XD (żart, to był żart)

Będziesz tęskniła za wakacjami?
Tak! Zawsze tęsknię za tym szczególnym czasem, gdy jadę na miesiąc do lasu i jestem blisko mojej największej miłości  harcerstwa. Brakować mi też będzie miejsc tak innych niż Warszawa, której coraz bardziej mam dość
no i tego czasu, gdy mogłam pisać do woli, dawać upust wyobraźni, oddychać leśnym powietrzem, tulić moje harcerki, patrzeć na hot harcerzy (byli rocznik niżej niż ja, ale i tak hot)

Twój ulubiony przedmiot?
Język polski, jedyna odwzajemniona miłość, ofc
oddałabym nerkę i duszę za jeszcze rok w liceum

Którą część Ani najbardziej lubisz? Chodzi o książki.
Pierwszą. To ona ma ten niesamowity klimat. Gdy czytam dalsze, czuję, jakby z Anią dorastała moja dusza, a to wcale nie jest takie fajne. Dobrze jest mieć oczy dziecka, serce dziecka.
No, ale Gilbert w dalszych częściach >>>>>> już legalny
awri stop
a jednak nie

Jakie państwo chciałabyś zwiedzić i jakiego języka się uczyć?
Zakochałam się w Kanadzie i w Szkocji, to wspaniałe państwa, ciągnie mnie do nich jakoś tak mocno. No i krajobrazy Irlandii >>>
A uczyć chciałabym się hiszpańskiego lub łaciny, tak, żeby biegle mówić. Wydają mi się one szalenie romantycznymi językami

Oceń w sklali 1-10 postaci. (boziu nie lubię oceniać ludzi, staram się tego wyzbyć)
Gilbert  tu brakuje mi skali
Ania  a czy są w ogóle takie liczby?
Maryla  9/10
Ruby  8/10
Karol  6/10 (jest hot, ale jednak nie)
Moody  7/10 (to taka buba)
Mateusz  10/10 (old krasz, mówiłam)
Małgorzata  7/10 (bo to dobra kobieta jednak)

Piszesz też wiersze?
kiedyś pisałam. Teraz nie potrafię, nie wychodzi mi to, przestałam się przyjaźnić z poezją. Czasem, gdy mam gorszy dzień to piszę, ale nigdy już nikomu nie pokazuję
podobno najlepiej się pisze wiersze, gdy ma się chore serce, a moje naprawił doktor Blythe, so
może kiedyś coś napiszę, obiecałam balladę pijanej Ruby

na widok diany odbiera mi mowę
upaja lepiej niż wino porzeczkowe
ciao

Będziesz drużynową?
remains to be seen
zrobię wszystko, by nią być i by robić to jak najlepiej
(czujecie obrzędowość Avonlea na obozie? ja tak. Moje dzieci będą mnie nienawidzić xd)

Lubisz swoje imię?
n i e n a w i d z ę
Weronika jest fatalnym imieniem, brzydkim jak nie wiem co
jedyne, co w nim lubię, to jego znaczenie

Lubisz mówić o swojej wierze?
kocham, naprawdę. Gdybym mogła, cały czas nawijałabym o Bogu. Zdziałał we mnie tak wiele dobra, że jestem Mu winna cieszenie buzi i gadano. A Jezus to najbardziej inspirujący facet na świecie. Myślicie, że kto podsyła mi te wszystkie metafory, hm?
Jeśli lubicie wiarę tłumaczoną tak po młodzieżowemu to here I am, zawsze z Wami pogadam, to naprawdę jest coś, co chciałabym dać moim rówieśnikom


to by było na tyle again

Awri  will come back soon

kocham Was w dalszym ciągu tak mocno, jak ciotka Józefina swoje kwiatowe party



Continue Reading

You'll Also Like

988 67 5
Opowieść o rodzinie Decker i Boris'ie Pavlikovsky'm. Theo ma siostrę, Chloé . Jak chcesz to możesz to być ty😏 XD
11.5K 1K 57
A co gdyby światem rządzili super - złoczyńcy? I księga (zamknięta) II księga (zamknięta) III księga (zamknięta) MissNoir&Ladynoir Okładkę zrobi...
21.4K 1K 20
Napisałam to ostatnio z nudów, ale musiałam usunąć z tamtego konta. Uznałam, że wstawię to co napisałam tutaj i będę pisać kontynuację xD
5.7K 456 10
Janette Vega, nastolatka zmagająca się z depresją i zaburzeniami odżywiania staje się kolejną ofiarą na celowniku sławnego mordercy Kayle'a Woodsa. C...