'' Miłość przetrwa... Wszystk...

By _YOI2512_

74K 6.2K 7.6K

Minęło wiele lat od ukończenia szkoły, a marzenia Deku się spełniają. Bycie bohaterem nie jest jednak tak pro... More

JEDEN
DWA
TRZY
CZTERY
PIĘĆ
SZEŚĆ
SIEDEM
OSIEM
DZIEWIĘĆ
DZIESIĘĆ
JEDENAŚCIE
DWANAŚCIE
TRZYNAŚCIE
PIĘTNAŚCIE
SZESNAŚCIE
SIEDEMNAŚCIE
OSIEMNAŚCIE
DZIEWIĘTNAŚCIE
DWADZIEŚCIA
DWADZIEŚCIA JEDEN
DWADZIEŚCIA DWA
DWADZIEŚCIA TRZY
DWADZIEŚCIA CZTERY
DODATEK 1
DODATEK 2 [18+]
DODATEK 3
DODATEK 4 [18+]

CZTERNAŚCIE

1.7K 167 143
By _YOI2512_

- Dziękuję... - mruknął słabo Midoriya, kończąc ponad godzinną rozmowę z Satoshim, która wypełniona była nieprzyjemnymi faktami, dotyczącymi napadu na dom Bakugo.

- Zaczekaj. Jeszcze jedno... - brunet zatrzymał mężczyznę tuż przez tym, jak zamierzał wyjść - Dzwonił do mnie Shinso. Todoroki... On... - powiedział, a zielonowłosy momentalnie wstrzymał oddech i niepewnie się do niego odwrócił - Operacja się udała. Okazało się, że w ostrzu Yano była trucizna, dlatego zajęło to tak długo - westchnął, a Izuku odetchnął z drobną ulgą, choć wzmianka o truciźnie niezbyt mu się spodobała.

Yano nigdy nie używała trucizny, ale przypomniał sobie natychmiast, kto bez problemu nią dysponował i również zbiegł kilka dni temu z więzienia...

- Dokusei? - prychnął z pogardą zielonowłosy - Mam rację? To jego sprawka?

- Tak... To znaczy, że ze sobą współpracowali - mruknął ponuro brunet - Przynajmniej lekarze szybko ją rozpoznali... Było blisko, ale dał radę. Miał szczęście, a poza tym, jest silny - jego kąciki ust uniosły się nieznacznie, co poprawiło w niewielkim stopniu nastrój drugiego mężczyzny.

- To dobrze... Czy mógłbym z nim porozmawiać? To znaczy... Pewnie Yano rozmawiała z nim wcześniej, więc prawdopodobnie wie coś przydatnego i... - Midoriya zaczął nerwowo się tłumaczyć.

- Spokojnie... - przerwał mu Satoshi - Zaprzyjaźniliście się, co? - spytał z subtelnym uśmiechem, a Deku niewyraźnie przytaknął - Wysłałem już do niego kilka osób. Jeśli faktycznie coś wie, to im to zgłosi... A ty nie powinieneś wreszcie zająć się trochę sobą? Kiedy ostatnio coś jadłeś? - zapytał, poważniejąc.

- Och, proszę cię. Nie zaczynaj znowu. Nie ma na to czasu - Izuku wywrócił swoimi zielonymi oczami.

- Chyba muszę, bo w końcu się zamęczysz. Wiem, że chcesz jak najszybciej ją odnaleźć i zaraz pewnie bez mojej zgody gdzieś wyjdziesz, ale zanim to zrobisz, to może tym razem z nim porozmawiaj...

- Z kim? - zdziwił się zielonowłosy.

- Jak to 'z kim'? Z Bakugo. To chyba oczywiste, że nie poszedłeś tego zrobić. Za szybko tu wróciłeś... - westchnął, podpierając głowę na ręce - To on wezwał pomoc, gdy znalazł w domu... Sam wiesz... Zanim tu wszedłeś był taki rozbity, a jego wzrok pusty, a mimo to... Tak szybko przybrał na twarz obojętną maskę, gdy tylko cię zobaczył. To zdumiewające i przykre zarazem... Postaraj się z nim porozmawiać, nim znowu gdzieś znikniesz. W końcu jutro wigilia - zauważył, przez co Midoriya poczuł się jeszcze gorzej.

No tak, zbliżał się tak ważny dzień, a on jak zwykle spędzał go daleko od rodzinnego domu. Znowu będzie musiał dzwonić do matki z przeprosinami... W dodatku wciągnięci zostali w to także inni bohaterowie, którzy też nie będą mieli w ten dzień odpoczynku. To trochę bolało, jednak nie tak bardzo, jak myśl o tym, że gdzieś niedaleko, w całkowitym mroku i strachu, więziona jest jego najlepsza przyjaciółka.

- Dobrze... Choćby miał zwyzywać mnie od góry do dołu, może przynajmniej to trochę mu pomoże - zmusił się na niewyraźny uśmiech, który Satoshi odwzajemnił.

- Jesteś dobrym człowiekiem, naprawdę... On też takim się stał, musisz to tylko zauważyć - powiedział, nadal ciepło się uśmiechając i chcąc tym choć trochę pocieszyć zagubionego już w tym wszystkim bohatera.

- Nigdy nie uważałem, że jest złym człowiekiem - odparł pewnie Izuku, wzdychając z lekkim smutkiem - Muszę się spieszyć, zobaczymy się później.

- Tak, do zobaczenia - pożegnał go Satoshi, a zielonowłosy zniknął na korytarzu - I powodzenia... - mruknął już do siebie, patrząc ze współczuciem na zamknięte drzwi.

*

Pierwszym miejscem, w które udał się Midoriya, było piętro z zamkniętymi biurami, gdzie natrafił z Kirishimą na Bakugo, jednak tam nikogo już nie zastał. Uznał więc, że w tym przypadku, mężczyźni muszą znajdować się w pokoju Eijiro lub tym, który został przydzielony Katsukiemu, lecz ostatecznie wpadł na nich po drodze, kiedy przechodził przez opustoszałą o tej porze stołówkę.

Przy stole postawionym pod ścianą, siedziała dwójka rozmawiających swobodnie mężczyzn i malutka blondwłosa dziewczynka, która ze skupieniem rysowała coś różową kredką w swoim zeszycie. To właśnie ona zauważyła zbliżającego się do nich bohatera jako pierwsza, a na jego widok, jej brązowe oczy zabłyszczały.

Pięciolatka spoglądała na niego z podekscytowaniem, a on, choć speszony jej zachowaniem, nadal zmierzał w stronę ich stołu.

- Tato! - krzyknęła nagle ożywiona blondynka, chwytając zajętego rozmową Bakugo za materiał od rękawa jego koszuli, a ten spojrzał na nią z zapytaniem - To wujek Deku! - pisnęła, wskazując z wielkim uśmiechem wprost na zielonowłosego, którego serce nagle coś ścisnęło - Widzisz?! Wujek Deku! - cieszyła się dalej, ustając na krześle i machając wolną ręką do zszokowanego mężczyzny.

Izuku nie sądził, że kiedykolwiek spotka go coś równie rozczulającego. Widocznie Ochaco musiała o nim trochę opowiadać, skoro jej córeczka tak szybko go rozpoznała, ale nadal nie mógł uwierzyć w to, że został właśnie nazwany 'wujkiem'.

- Cześć... - przywitał się dość zestresowany, gdy wszystkie pary oczu skierowały się na niego. Zatrzymał się zaraz za Bakugo i patrzącym na niego z szerokim uśmiechem dzieckiem, jednak nie dane było mu dokończyć.

- Wujku! Usiądziesz z nami? - zapytała od razu zachwycona dziewczynka.

- Mei... - westchnął spokojnie Katsuki, uspokajając dziecko - Usiądź, wujek nie ma czasu - powiedział sucho, posyłając ukradkiem zielonowłosemu ostrzegawcze spojrzenie.

- Tak... Niestety nie mogę. Może następnym razem, Mei? - uśmiechnął się, na co zawiedziona pięciolatka znowu się rozweseliła - Tak właściwie, to chciałem tylko porozmawiać... Z tobą, Bakugo. Możemy zamienić słowo? - powiedział niepewnie, na co blondyn wyraźnie się zmieszał.

- Idźcie, ja się nią zajmę - wtrącił się szybko Kirishima, posyłając blondynce przyjazny uśmiech - Prawda?

- Tak! - odparła zadowolona dziewczynka, a Midoriya skierował z nadzieją spojrzenie na zastanawiającego się nad czymś Katsukiego.

- Dobrze, ale bądź grzeczna - odezwał się po chwili niechętnie mężczyzna, podnosząc się, na co jego córka ponownie przytaknęła.

Później blondyn ruszył za Izuku, a gdy tylko zniknęli za drzwiami stołówki i znaleźli się na pustym korytarzu, Bakugo zatrzymał się i obdarzył mężczyznę zirytowanym spojrzeniem.

- Streszczaj się - powiedział ostro, pokazując tym samym, że nie ma najmniejszej ochoty na to spotkanie.

- Ja... - zawahał się zielonowłosy, nagle pojmując, że nie ma bladego pojęcia, co chciałby powiedzieć.

- Gadaj czego chcesz, Deku. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale nie mam czasu. Chodzi o coś związanego ze śledztwem? - spytał, jeszcze bardziej zdenerwowany.

- Nie... Chciałem tylko... Myślałem, że... - zaczął się mieszać, a Katsuki szybko mu przerwał.

- Że co? Że tak po prostu porozmawiamy sobie jak starzy przyjaciele? Wysłałeś mi już na głowę Kirishimę, naprawdę, daj mi spokój... - dokończył, kierując się z powrotem do drzwi stołówki.

- Bakugo, chciałem powiedzieć ci tylko jedną rzecz... - westchnął wreszcie Izuku, na co blondyn o dziwo się zatrzymał, jednak nie odwrócił w jego stronę - Wiem, że jesteś teraz w bardzo ciężkiej sytuacji, ale zaraz jadę do waszego mieszkania i może uda mi się coś ustalić, więc...

- Świetnie, ale nie potrzebuję pustych pocieszeń. Co mi chcesz powiedzieć? Że będzie dobrze? Nic mi nie dadzą takie słowa. Szczególnie nie od ciebie... - powiedział z wyczuwalną złością w głosie.

- Kacchan... Dlaczego znowu tak się zachowujesz? - westchnął wreszcie Midoriya, ponieważ słowa Bakugo mimowolnie go raniły. Wydawało mu się, że blondyn się zmienił, ale...

- A jak mam się zachowywać? I nie nazywaj mnie tak więcej... To... Kurwa - syknął, nagle odwracając się w jego stronę, a zaskoczony Midoriya dostrzegł w jego oczach zbierające się łzy - Powiedz, Deku... Czy to wszystko cię nie męczy? - zapytał, a między nimi na dłuższą chwilę zapadła cisza.

- Co masz na myśli? - spytał z zaniepokojeniem, a blondyn prychnął w odpowiedzi i odwrócił wzrok na bok.

- Gdziekolwiek nie spojrzę, widzę twoje imię i sztuczny uśmiech... Wszędzie mówią tylko o tobie, nieważne jakiej są płci czy w jakim wieku. Nie ma na tym świecie wielu osób, które by cię nie znały... Wszyscy widzą w tobie kogoś tak idealnego. Cieszą się, bo oglądają zdjęcie, na którym się uśmiechasz, ale nikt nie zastanawia się, co siedzi w twoich myślach... Jak spędzasz wolny czas? Masz w ogóle kogoś? Nadal nie przestajesz stawiać problemów innych, ponad te własne? Boże... Wydaję mi się, że to nie mi powinni wszyscy współczuć - powiedział przyciszonym głosem, lecz Deku usłyszał dokładnie każde słowo.

Zaczęły one powoli zbierać się w całość i coraz to boleśniej do niego docierać.

Znowu zrobiło się cicho, a Izuku nie mógł zaprzeczyć. Słowa Bakugo były trafne i szczere, tak bardzo, że sam uciekł wzrokiem na podłogę.

- Może i nie mam już mocy, ale dzięki temu mam przynajmniej życie... Czasami myślę nawet, że tamten wypadek był błogosławieństwem - na te słowa jednak zielonowłosy natychmiast obdarzył go oburzonym spojrzeniem.

- Jak możesz tak mówić? - zdziwił się.

- Nie rozumiesz?! - blondyn uniósł nagle głos - Gdyby nie tamten dzień, dziś pewnie nie miałbym nawet kontaktu z Ochaco... Spadłem na samo dno, z którego za cholerę bym się nie wygrzebał, gdyby nie ona. Spotkałem ją w najbardziej gównianym momencie swojego życia, a ona bezinteresownie mi pomogła. Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie tego, jak bardzo się teraz o nią martwię... Bez tego wypadku, byłaby dla mnie kimś zupełnie obcym, a ja? Siedziałbym samotnie na szczycie listy zawodowych bohaterów... Albo tuż pod tobą czy Todorokim, nadal próbując się nieudolnie wspiąć na pierwsze miejsce jak ostatni idiota... - prychnął z pogardą, zaciskając mocno pięści.

- Przecież byłeś numerem jeden - powiedział z bólem Midoriya, zauważając, że blondyn zaczyna drżeć.

- Nie... Nigdy nim się nie czułem... Ten numer nie miał dla mnie żadnego znaczenia. Zawsze miałeś o wiele więcej ode mnie, bo... Zawsze zasługiwałeś na o wiele więcej... Przecież to ciebie wybrał Wszechmocny, czyż nie?

Do głowy zielonowłosego nagle wróciło wspomnienie z nocy, w której pierwszy raz otwarcie rozmawiał z blondynem... Wtedy się pobili i dostali za to karę. Ich zachowanie było niezwykle głupie, ale obydwoje tego potrzebowali, a teraz... Bakugo nawet nie mógł się z nim mierzyć i pewnie musiał czuć się z tym okropnie.

- Zresztą... - westchnął Katsuki - Możesz robić sobie ze wszystkich debili. Zbywać ich fałszywym uśmiechem. Ciągle mówić o tym, że będzie dobrze... Ale mnie nie oszukasz. Ja też mam dostęp do wiadomości... - urwał na chwilę, spoglądając z ogromnym żalem w oczy zielonowłosego - I kurwa... - zaśmiał się przez łzy, próbując powstrzymać się przed kolejnymi - Płakałem jak głupi, gdy dowiedziałem się o tym, co stało się w Kyoto... Ale dlaczego? - szepnął łamiącym się głosem - Dlaczego, skoro zawsze go nienawidziłem... Dlaczego czułem się w jakiś sposób winny? Dlaczego on chciał to zrobić?! - warknął, a Izuku odniósł wrażenie, że w jego sercu coś się kruszy.

Deku nie znosił, gdy ktoś zadawał mu to pytanie, lecz kiedy padło ono z ust załamanego Bakugo, nie mógł go tak po prostu zignorować. Mimo to, nadal nie wiedział, co powinien odpowiedzieć, choć jednego był pewny. Nie potrafiłby teraz skłamać.

- Miałem porozmawiać z tym pieprzonym samobójcą, ale nawet nie mogę. Muszę tu siedzieć, czekać i ukrywać się przed jakimś skurwielem, który porwał mi żonę, bo sam nie mogę nic zrobić... Więc spytam o to ciebie...

W tym momencie Izuku poczuł, że cały stres i strach, który odczuwał przez przeszłe dni, zaczął się w nim kumulować.

- Ja... - nie mógł wydusić już z siebie więcej słów, a Bakugo wciąż czekał, irytując się coraz bardziej.

- Czy to nie ty znalazłeś go w tej pieprzonej łazience?! - krzyknął gwałtownie, na co Deku się wzdrygnął - Chcesz mi powiedzieć, że nic nie zauważyłeś?! Tego, że ktoś chce się zabić, tuż pod twoim nosem?! Ty?! Nie wierzę, że jesteś aż tak ślepy! - warknął, podchodząc do niego nagle i szarpiąc za kołnierz od jego kostiumu - Chciałeś tak bardzo porozmawiać, więc gadaj wreszcie, co tam się do cholery stało? - spytał zniecierpliwiony, jednak znowu odpowiedziała mu cisza.

Midoriya ani drgnął. Nie próbował się uwolnić, bo nie potrafił nawet podnieść wzroku na wściekłego i zranionego blondyna. Jak miał mu to niby wytłumaczyć?

- Wiesz, czemu rzuciłem robotę w U.A.? - zapytał nagle o wiele cichszym głosem, na co zielonowłosy niepewnie na niego zerknął - Bo nie mogłem patrzeć na te wszystkie ślepo biegnące przed siebie dzieciaki, które wierzą tak mocno w to, że bycie bohaterem jest cudowne... Zupełnie jak kiedyś my... Widać, do czego doprowadziło to Todorokiego i nie próbuj wciskać mi kitu, jak każdy inny wokół, że u niego jest już dobrze... Bo co? Uśmiecha się na jakichś pozowanych zdjęciach i w wywiadach? A kto mógłby z nim szczerze porozmawiać... Cholera, zrobiłem się taki słaby... - westchnął, robiąc przerwę na wyrównanie oddechu - Ale odpowiedz mi szczerze... Czy jest coś, poza twoją mocą, co jeszcze ukrywasz przed całym światem? Wiesz coś o nim? Niby dlaczego zostawił tamtą kobietę? I czemu tak nagle się z tobą zaprzyjaźnił, gdy przez trzynaście lat nawet na siebie nie spoglądaliście?

Te pytania i wbite w niego spojrzenie Bakugo, które wręcz błagało o jakiekolwiek wyjaśnienia, sprawiły, że Deku poczuł, jak głos znowu więźnie mu w gardle.

- Bo... - westchnął, przymykając oczy.

- Bo co?!

- Jesteśmy razem... - wydusił cicho, spuszczając zakłopotany wzrok na ziemię, a Bakugo po chwili spoglądania na niego z niedowierzaniem, wypuścił go i zrobił krok w tył.

- Razem? Masz na myśli... - szepnął niepewnie, wciąż patrząc na niego z zawahaniem.

- Tak... - przyznał, czując jak po jego policzkach spływają ciepłe łzy.

Nigdy nie przypuszczał, że pierwszą osobą, która dowie się o odnowieniu jego związku z Shoto, będzie Bakugo... Ale to już się stało. Nie mógł teraz cofnąć swoich słów. Pozostało mu tylko czekać na jakąś reakcję ze strony mężczyzny, który jednak milczał, będąc w ciągłym szoku.

- Kocham go... A wtedy w Kyoto... To ciężka historia, ale to już przeszłość... Nie chcę znowu do tego wracać... - dodał ledwo słyszalnie, a zmieszany blondyn odwrócił wzrok na ścianę.

Na korytarzu pojawiła się napięta atmosfera, a ciszę zagłuszało tylko nierówne bicie serca zielonowłosego.

- Rozumiem... - szepnął w końcu w odpowiedzi Bakugo, nie ruszając się ani o centymetr.

Mężczyźnie niezwykle ulżyło, jednak nadal czuł się dziwnie. Miał świadomość, że zadał Katsukiemu kolejny spory cios.

- Proszę, nie m...

- Przecież nie powiem - wyprzedził go z lekkim zdenerwowaniem blondyn - Ja też mam pewien sekret, a skoro ty zdradziłeś mi już drugi, to chyba jesteś godny zaufania... - westchnął z niechęcią, wyciągając prawą rękę na bok i odwracając dłoń ku sufitowi.

Zdezorientowany Midoriya chciał już spytać, o co chodzi, lecz nagle pomiędzy palcami dłoni blondyna zaczął pojawiać się szary dym i delikatne eksplozje.

- Lekarz się mylił... - powiedział obojętnym tonem, a Izuku opanował się nieznacznie i z niedowierzaniem patrzył na to, jak w powietrze zaczęły wnosić się drobne iskry - Gdybym trochę poćwiczył i znalazł jakąś dobrą klinikę, to mógłbym używać swojego daru z taką siłą, jak kiedyś - mruknął, patrząc jednak na iskrzącą się rękę z odrazą.

- Od kiedy to wiesz? - spytał nieśmiało Deku.

- Od niedawna... - prychnął Katsuki, szybko ukrywając dłoń w kieszeni - Nikomu jeszcze o tym nie mówiłem... Ale i tak nie mógłbym wrócić teraz do bycia bohaterem. Nie po tym, jak założyłem rodzinę. Te kilka lat wystarczyło, żebym narobił sobie wrogów, którzy chcą zatłuc mnie do dziś. Eido jest tego świetnym przykładem... - westchnął z obrzydzeniem.

- Więc zrezygnowałeś... Dla bezpieczeństwa rodziny? - szepnął Midoriya, pojmując w tej chwili, jak bardzo źle ocenił Katsukiego.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo męczące są myśli o tym, co byłoby, gdybym jednak zdecydował się na powrót... - powiedział, starając się opanować swój głos i emocje, lecz Izuku i tak dostrzegł w nim mnóstwo cierpienia. Nic dziwnego, skoro tytuł bohater od zawsze był marzeniem blondyna.

Midoriya także nie potrafił ukryć swojego smutku, ale świadomość tego, że Bakugo dusił w sobie tak wiele rzeczy przez tyle czasu, już całkowicie go dobijała. Znowu żałował, że nie zebrał się na rozmowę z nim wcześniej... O co najmniej kilka lat...

- Nieważne... Jest tylko jedna rzecz, jakiej od ciebie chcę... - odezwał się w końcu, podnosząc zdołowany wzrok na zielonowłosego, który również odważył się na niego spojrzeć - Wiem, że po tym wszystkim, co ci zrobiłem i powiedziałem, szczytem bezczelności jest prosić cię o cokolwiek, ale nie chodzi tu o mnie... - wytłumaczył, marszcząc brwi, choć słuchający go uważnie Izuku wcale się tym nie przejmował.

Mógłby zrobić każdą rzecz, o którą poprosiłby teraz Katsuki, ponieważ czuł się winny za to, że przez tyle lat zadawał mu nieświadomie mnóstwo bólu.

- Jestem teraz bezradny... Więc proszę cię... Nawet błagam... Znajdź Ochaco... Ocal ją i moje dziecko. Niczego więcej nie chcę - dokończył z trudem, szepcząc, a jego oczy znowu się zaszkliły.

- Zrobię to - odpowiedział natychmiast Midoriya, ścierając wierzchem dłoni spod swoich oczu mokre ślady - Obiecuję, uratuję ich... - uśmiechnął się słabo, lecz szczerze do blondyna.

Z kolei Katsuki nie dał rady powstrzymywać już dłużej słonych łez, które zaczęły wreszcie swobodnie ściekać po jego brodzie i rozpryskiwać się na butach oraz podłodze.

***


Mam nadzieję, że przestaliście już nienawidzić Bakugo... Chociaż troszkę ((':

Continue Reading

You'll Also Like

7.5K 807 24
~Shion, nie ważne co się stanie... zaufaj mi. Zaufaj mi jak nigdy nie ufałeś innym.~ Cichy szum drzew i promyki słońca przebijające się przez koron...
44.3K 1.7K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
2.5K 77 6
Przepraszam za napisanie tego gówna oraz proszę tego nie czytać jeśli jednak masz zamiar przemyśl to 16-letni Bakugo Katsuki dostaje się do prestiżow...
1.2K 58 16
Ja tylko tłumaczę Wolne tłumaczenie