Przystojny Ślizgon

By x_sunlight_x

134K 5.3K 1.8K

- Jesteś arogancki, egoistyczny, wredny... - I do tego przystojny. - skończył za ciebie. Spojrzałaś na niego... More

Ważne info
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29 (Ostatni)
Zaproszenie i pytanie
II CZĘŚĆ!
Instagram
Książka
!!!!!

Rozdział 17

5K 183 199
By x_sunlight_x

- Tara... - usłyszałaś szept koło ucha. Otworzyłaś powoli oczy, przyzwyczajając je do światła. Przypomniałaś sobie, że usnęłaś z głową opartą na ramieniu Draco. - Jesteśmy już prawie na miejscu. - przetarłaś zaspane powieki i spojrzałaś na blondyna, a on uśmiechnął się do ciebie.

- Jak długo spałam? - zapytałaś, przeciągając się.

- Trochę - odpowiedział i cały czas się w ciebie wpatrywał. - Uroczo wyglądasz jak śpisz.

Spojrzałaś na niego z rozbawieniem i poprawiłaś włosy.

- Idę po torbę, zaraz wrócę - mruknęłaś, wstałaś ze swojego miejsca i poszłaś do przedziału, gdzie siedzieli twoi przyjaciele.

- Gdzie byłaś? - spytał Eric, kiedy wparowałaś do środka.

- U Draco. Trochę mi się przysnęło. - uśmiechnęłaś się i chwyciłaś torbę, która znajdowała się na półce nad siedzeniami.

- Tara, czyli mamy być u ciebie o 16.00 w poniedziałek, tak? - zadał pytanie Carlos.

- Tak.

Przez okno zobaczyłaś już stację King's Cross i razem z resztą wyszliście z przedziału. Przecisnęłaś się przez tłum uczniów i poczułaś jak ktoś złapał cię za rękę. Uśmiechnęłaś się do Malfoya i razem ruszyliście do wyjścia z pociągu.

Kiedy udało wam się wydostać, pożegnałaś się z przyjaciółmi i zaczęłaś wypatrywać swojej cioci.

- To do poniedziałku. - odparł Malfoy, musnął twoje usta i odszedł. Ty nadal rozglądałaś się za starszą brunetką. Zobaczyłaś ją za tłumem uczniów, witającym się ze swoją rodziną. Tak zagrodzili ci drogę, że ledwo koło nich przeszłaś. Abigail rozciągnęła ramiona, a ty mocno się w nią wtuliłaś. Zauważyłaś, że na jeszcze nie dawno czekoladowych włosach zaczęły pojawiać się siwe pasma, a na twarzy miała więcej zmarszczek. Miała na sobie kwiecistą koszulę i niebieskie, idealnie dopasowane dżinsy. Włosy związała w luźny kok, a jej piegi idealnie się komponowały z oliwkową cerą. Na nosie miała czarne okulary.

- Tęskniłam za tobą, skarbie! - powiedziała i jeszcze raz cię przytuliła.

- Ja za tobą też, strasznie!

- Wypiękniałaś - przyznała Abigail, przyglądając ci się z góry do dołu. Uśmiechnęłaś się lekko i razem z ciotką wyszłaś ze stacji. Wsiadłyście do niebieskiego kabrioletu. Tak, mimo czystości krwi posiadałyście mugolskie wynalazki. Ciocia, podobnie jak pan Weasley, ojciec Rona, interesowała się mugolskimi przedmiotami, dlatego też wasz dom nie był wielkim dworem pełnym skrzatów domowych.

Wyjechałyście z miasta i znalazłyście się w dość dużym lesie. Mimo, że był ogromny, ty znałaś go praktycznie na pamięć. Wjechałyście w leśną dróżkę i po chwili znalazłyście się na sporym podwórku. Wysiadłyście z samochodu, a ty pozwoliłaś nacieszyć się widokiem, który znajdował się wokół domu. Miałyście z ciocią ogródek, w którym przesiadywałyście większość ciepłych dni. Zazwyczaj piłyście kawę przy stoliku lub bujałyście się na ogrodowej huśtawce. Dom był duży, ale może dlatego, że często odbywały się w nim spotkania Zakonu; oczywiście nie tak często jak przy Grimmauld Place. Weszłaś na niewielki taras przed wejściem i wskoczyłaś do środka, a za tobą ciocia. Przy drzwiach już powitał cię domownik.

- Cześć, Lucyfer! - odparłaś, głaskając szarego kota po grzbiecie. On zamruczał głośno i zaczął łasić się do twoich nóg.

- Tęsknił za tobą tak samo jak ja - zaśmiała się Abigail. - Codziennie wchodził do twojego pokoju i spał na twoim łóżku.

- Żartujesz? - odpowiedziałaś jej śmiechem i chwyciłaś kota, żeby go przytulić. - Ja też za tobą tęskniłam! - powiedziałaś do kota. Odstawiłaś go na ziemię. Na przeciwko miałaś ogromne schody na środku. Po lewej stronie znajdowało się wejście do salonu, a obok kuchnia. Weszłaś po schodach i twoim oczom ukazał się długi korytarz. Jak na złość, twój pokój znajdował się na samym końcu. Podążyłaś wzdłuż korytarza, a za tobą twój kot. Otworzyłaś drzwi i uśmiechnęłaś się do siebie. Lucyfer już zajął miejsce na twoim wiszącym fotelu, a ty rozejrzałaś się po pokoju. Piękne pastelowe ściany idealnie komponowały się z białymi meblami. Po prawej stronie znajdowała się duża półka na książki, mała toaletka, biurko, a nad nim okno. Na przeciwko stała szafka i dwuosobowe łóżko. Koło niego zawieszony był fotel, na którym spoczywał twój kot. Po lewej stronie miałaś szafę i kącik do czytania; mały stoliczek i dwie wygodne pufy. Odłożyłaś swoją torbę na łóżko i zeszłaś do kuchnii. Twoja ciotka już przyrządzała obiad. Usiadłaś przy niewielkim stole.

- Opowiadaj, jak tam w szkole? - zapytała Abigail, odwracając się do ciebie przodem.

- Nic ciekawego, chociaż w lutym mieliśmy lekcje teleportacji. Niestety nie mogłam jej zdawać, bo urodziny mam 20 lipca.

- Może będziecie mieć go jakoś pod koniec roku - mruknęła ciocia.

- Pewnie tak.

- A jak tam sprawy koleżeńskie? Przyjaźnisz się nadal z Ericiem?

- Tak, ale pokłóciłam się z bliźniakami. - zrobiłaś smutną minę.

- Jak to? Czemu? - zdziwiła się ciotka.

- No, bo ten... to dość długa historia - westchnęłaś. - Fred powiedział, że ja mu się podobam i... byłam z nim, bo nie chciałam go stracić, ale... Jeśli się od zawsze uważa kogoś za brata, to się to nie zmieni, dopiero po kilku dniach związku sobie to uświadomiłam. Zerwałam z nim, a on się wkurzył myśląc, że to przez Malfoya...

- ... Dracona Malfoya? Syna Lucjusza? - zapytała zakłopotana Abigail.

- Taa - zaczęłaś niepewnie. - Booo ja się z nim spotykam... - wypaliłaś, spuszczając wzrok na swoje dłonie.

- Naprawdę? Bardzo się cieszę. - uśmiechnęła się ciotka. - Super, że kogoś masz.

- Serio? Nie jesteś zła?

- Nie, dlaczego?

- Ty nienawidzisz Malfoyów. - odparłaś, ale momentalnie ci ulżyło.

- Ale skoro zaczęłaś się spotykać z Draco, to chyba znaczy, że jest znośny. - puściła ci oczko, a potem odwróciła się, żeby zamieszać zupę.

- Przy mnie jest inny. Bardziej opiekuńczy i miły. Potrafi być też romantyczny. Kiedyś zależało mu tylko na tym, żeby popisać się przed wszystkimi, ale teraz... stał się... lepszy.

Popatrzyłaś w okno i krajobraz za nim.

- To zaproś go tu. - powiedziała Abigail.

- Co?

- Zaproś go tu, chciałabym go poznać.

- Ty tak na serio? - spojrzałaś zdumiona na swoją ciocię.

- Pewnie, że tak. Jeśli ty mu ufasz, to ja też to zrobię. A z resztą zawsze marzyłam, żebyś przyprowadziła do domu swojego chłopaka.

- Skoro tak, to zaraz do niego napiszę, żeby przyjechał na przykład w niedzielę - mruknęłaś, wstając od stołu.

- Tak, to bardzo dobry pomysł. - uśmiechnęła się ciocia. - Ernold siedzi sobie w ogródku. - powiedziała, a ty pobiegłaś do pokoju po kawałek pergaminu, a potem do ogrodu, gdzie znajdował się wielki puchacz. Po drodze wzięłaś z miseczki w salonie dwa krakersy i wyszłaś na taras. Sowa siedziała na swojej huśtawce i spała. Zacmokałaś, a ta się obudziła i wylądowała na twoim ramieniu. Wręczyłaś jej jednego krakersa, a sama zjadłaś drugiego. Usiadłaś przy stoliczku kawowym i zaczęłaś pisać list:

Hej Draco,
pomyślałam, czybyś nie chciał wpaść wcześniej, w niedziele? Moja ciocia chciałaby cię poznać.

T.D

Zwinęłaś pergamin i wręczyłaś sowie do łapki.

- Wiesz gdzie - powiedziałaś do puchacza, a ten wzbił się w powietrze. Wróciłaś do domu i poszłaś pomóc cioci w obiedzie. Zanim się obejrzałyście, zrobiło się ciemno. Wróciłaś do swojej sypialni, już po kąpieli i rzuciłaś się na łóżko. Coś zastukało w szybę, więc podniosłaś się i otworzyłaś Ernoldowi okno. Usiadł na parapecie i wyciągnął w twoją stronę nóżkę. Odwiązałaś list, pogłaskałaś sowę po główce i rozwinęłaś kartkę.

Nie mogę się doczekać.

D.M

Uśmiechnęłaś się do siebie i napisałaś po drugiej stronie kartki swój adres. Zawiązałaś go Ernoldowi, a on wyleciał przez okno. Patrzyłaś chwilę jak znikał w ciemnościach, a potem poszłaś do łóżka.

W sobotę wzięłyście się z ciocią za porządki. Zajęło wam to bardzo dużo czasu, bo skończyłyście sprzątać późnym wieczorem.

Niedzielnego ranka wstałaś bardzo wcześnie. Poszłaś do łazienki, aby wziąć szybki prysznic i umyć głowę. Naszykowałaś sobie białą obcisłą sukienkę bardotkę z długimi rękawami i tradycyjnie czarne szpilki. Po wysuszeniu włosów postanowiłaś je lekko podkręcić. Zdecydowałaś na mocniejszy makijaż niż zwykle. Postawiłaś na ciemne cienie do oczu i bordową szminkę. Założyłaś sukienkę i buty. Zapięłaś na ręce ulubioną bransoletkę i gotowa już zeszłaś do salonu. Okazało się, że wyszykowanie się zajęło ci więcej czasu, niż sądziłaś. Było już grubo po 14.00.

Twoja ciocia zdecydowała się na granatową sukienkę do kolan i pudrowo różowe obcasy. Włosy miała tym razem rozpuszczone.

- Jak ty cudownie wyglądasz! - pochwaliła cię Abigail.

-- Ty także, ciociu! - uśmiechnęłaś się do niej.

Teraz tylko czekałyście do godziny 18.00, którą ustaliłaś za najlepszą godzinę odwiedzin.

Gdy tylko wybiła szósta wieczorem, usłyszałyście dzwonek do drzwi.

- Ja idę do kuchnii - szepnęła z uśmiechem ciotka. Kiwnęłaś głową i ruszyłaś do wejścia. Otworzyłaś drzwi, a w progu zobaczyłaś Draco ubranego w elegancką koszulę, a do tego czarny krawat i czarne spodnie. Na ramieniu miał założoną sporą torbę.

- Wyglądasz... - zaczął badając cię z góry do dołu. - ... lepiej niż świetnie.

- Ty także - uśmiechnęłaś się i wpuściłaś Malfoya do środka. Zamknęłaś drzwi, a chłopak od razu cię do nich przywarł. Wpił się w twoje usta, a ty zarzuciłaś swoje ręce na jego szyję. On objął cię w talii, przysuwając cię jeszcze bliżej niego.

- Ciocia jest obok - szepnęłaś między pocałunkami.

- Nie szkodzi - powiedział i ponownie zaczął cię całować, jednak ty wyrwałaś się z jego objęć, na co zrobił naburmuszoną minę. Zaśmiałaś się i splotłaś razem wasze dłonie. Pociągnęłaś go do schodów i weszliście, kierując się do twojego pokoju.

- Tu możesz zostawić torbę. - powiedziałaś, kiedy otworzyłaś drzwi.

- To twój pokój? - zapytał Malfoy, kładąc torbę przy twoim łóżku. Lucyfer ponownie leniuchował na wiszącym fotelu. - Uroczy. Kot również. - uśmiechnął się i podszedł do ciebie. Złapał cię za rękę i cmoknął w policzek. Zeszliście z powrotem do przedpokoju i udaliście się do kuchnii, gdzie czekała na was Abigail.

- Dzień dobry - odparł Malfoy.

- Dzień dobry, Draco. - uśmiechnęła się ciocia i podała chłopakowi rękę, którą objął. - Bardzo miło mi cię poznać.

- Mi panią również.

- Jak chcecie to idźcie teraz do pokoju lub ogrodu, bo jeszcze kolacja nie gotowa - zwróciła się do ciebie Abigail. Ty kiwnęłaś głową i pociągnęłaś za rękaw koszuli Malfoya w stronę bocznego wyjścia do ogrodu, które znajdowało się w kuchnii.

- Nie sądziłem, że twoja ciocia będzie chciała mnie poznać - mruknął Malfoy, kiedy przechadzaliście się po ogrodzie. - Z tego co wiem, to nie lubią się z moim ojcem.

- Zawsze marzyła, żebym przyprowadziła do domu swojego chłopaka - uśmiechnęłaś się i wtuliłaś do blondyna. - A z resztą ona wierzy, że nie jesteś taki sam jak ojciec. Ja też w to wierzę.

- I słusznie. Nie zamierzam podążać chorymi ideami ojca. Ma obsesję na punkcie Sama-Wiesz-Kogo, a teraz przez to siedzi w Azkabanie...

- Naprawdę? Jeny, nie wiedziałam...

Zerknęłaś na Draco. Minę miał obojętną, ale gdy tylko spojrzał na ciebie, na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech.

- Muszę ci się przyznać, że to nie jest coś o czym lubię informuję ludzi. Wstydzę się go. Wstydzę się tego kim jest, kim się stał.

- To jednak twój ojciec, Draco. Przynajmniej cię kocha, tylko po prostu źle wybrał. Moi rodzice - wymamrotałaś z niesmakiem. - Gdy tylko się urodziłam, porzucili mnie i oddali cioci, która jest siostrą mojej matki. Nigdy się ze sobą nie dogadywały, ale jak mi ciotka opowiadała: gdy tylko mnie zobaczyła, pokochała mnie jak własną córkę i obiecała sobie, że wychowa mnie na lepszego człowieka, żebym nie była taka jak rodzice. A od kiedy Voldemort zniknął na te dwanaście lat, przypomnieli sobie o mnie i za wszelką cenę próbowali mnie odzyskać, ale całe szczęście im się nie udało.

- Kojarzę Harveyów tylko z tego względu, że moi rodzice z nimi czasami korespondują.

- A nie wiesz czy rozmawiali kiedyś o córce?

- Nie wiem, nigdy z nimi nie siedziałem, kiedy u mnie byli.

- No okej, rozumiem.

Usiedliście na huśtawce i zaczęliście wpatrywać się w krajobraz jaki was otaczał.

- Twoi rodzice nie mieli problemu, żebyś tu przyjechał? - zapytałaś, opierając się o ramię Malfoya.

- O dziwo nie - zaśmiał się i skierował wzrok na twoje buty. - Nie powinnaś zakładać szpilek, przecież prawie skręciłaś kostkę.

- Już mnie nie boli - odpowiedziałaś, oglądając swoją nogę.

- Co nie zmienia faktu, że możesz ją sobie nadwyrężyć.

- Spokojnie, po kolacji je zdejmę. - mruknęłaś i cmoknęłaś chłopaka w policzek. - Ale... nie wyglądam w nich ładnie?

- Oczywiście, że wyglądasz ładnie, nawet lepiej niż ładnie.

Podniosłaś głowę i przeniosłaś się na kolana Malfoya, wplątując dłonie w jego włosy. Przygryzłaś lekko wargę, obserwując usta Draco. On nie czekając dłużej, złapał cię za pośladki, przyciągnął cię bliżej i wpił się namiętnie w twoje usta. Kochałaś zatapiać się w jego ciepłych wargach.

- Kolacja! - usłyszeliście głos cioci, więc szybko się od siebie oderwaliście. Wstałaś z kolan Draco i razem ruszyliście do środka.

***

- Jak sobie radzisz w szkole, Draco? - zapytała Abigail podczas kolacji.

- Myślę, że dobrze.

- Zdawałeś już egzamin na teleportacje?

- Nie, urodziny kończę dopiero w czerwcu.

- To pewnie będziesz zdawać z Tarą. - uśmiechnęła się do ciebie ciocia. - Tak w ogóle jak do tego doszło? - wskazała na waszą dwójkę. Spojrzeliście po sobie z zakłopotanymi minami.

- Nawet nie wiem. - przyznałaś, nadal patrząc na Malfoya. - To uczucie przyszło tak nagle.

- U ciebie może i nagle, u mnie od dłuższego czasu. - powiedział Draco, uśmiechając się do ciebie. Ty zrobiłaś zdziwioną minę, ale potem zakryłaś ją uśmiechem.

- Cieszę się, że sobie kogoś znalazłaś, Tara! - odparła Abigail. Spojrzała na zegarek, który wisiał nad drzwiami do kuchnii. - No pięknie, już późno! Muszę lecieć do pracy.

- Już? - zdumiona także spojrzałaś na zegarek. - Nie miałaś zaczynać rano?

- Bycie aurorem nie jest takie proste. - uśmiechnęła się Abigail. - No dobra, muszę się zbierać.

Ciocia wstała od stołu i zaniosła swój pusty talerz do kuchnii. Kiedy wróciła, złapała swoją torbę, a ty z Draco także wstaliście ze swoich miejsc. Odprowadziliście ją do drzwi.

- Miło było mi cię gościć w naszym domu. - powiedziała Abigail i podała Malfoyowi rękę.

- Dziękuję bardzo za zaproszenie - Draco objął rękę twojej cioci.

- Nie ma za co. Bawcie się dobrze, tylko niczego nie popsujcie. We wtorek odwiozę cię na pociąg. - odparła do ciebie ciocia. Kiwnęłaś głową, a ona wyszła, zamykając za sobą drzwi.

- Więc... - zaczął Draco, przyciągając cię bliżej do siebie. - ...mamy cały dom wolny. - powiedział, smyrając cię ustami po uchu, co wywołało u ciebie dreszcze.

- Najpierw to musimy posprzątać! - uśmiechnęłaś się do niego, złapałaś za jego policzki i cmoknęłaś go w usta. Poszłaś w stronę salonu, a Draco za tobą. Zaczęłaś zbierać brudne naczynia i wynosić do kuchnii, do zmywarki.

- Co to jest? - spytał Malfoy, obserwując cię jak wkładałaś naczynia.

- Zmywarka. - zaśmiałaś się. - Ten sprzęt zmywa naczynia.

- Pewnie mugolski - mruknął z obrzydzeniem Draco i oparł się o blat kuchenny.

- Nie przeżywaj. Nie zje cię.

- Skąd możesz to wiedzieć? - zapytał Malfoy i założył ręce na tors.

Ty w odpowiedzi tylko prychnęłaś i zaczęłaś dalej wkładać naczynia. Usłyszałś dzwonek telefonu stacjonarnego, więc podeszłaś do ściany, gdzie był zawieszony.

- Zapomniałam powiedzieć ci o cieście, wyłącz go za jakieś 5 minut. - odezwała się w słuchawce Abigail.

- Dobrze. Miłej pracy. - powiedziałaś i się rozłączyłaś.

- A to co? - Draco podszedł do telefonu. - Dlaczego z tym rozmawiałaś?

- To jest telefon, Draco. - zaśmiałaś się głośno i poszłaś dokończyć poprzednią czynność. Malfoy jednak cały czas przyglądał się telefonowi.

- Co nie zmienia faktu, że jesteś dziwna, bo z tym czymś rozmawiałaś. A to przecież nie jest żywe. - zaczął go dotykać, a ty nie mogłaś przestać się śmiać.

- Czekaj, spróbuję ci wytłumaczyć - podeszłaś do niego. - To jest słuchawka. A tutaj wpisujesz numer. - wskazałaś na małą klawiaturkę.

- Jaki numer?

- Kontaktowy.

- Każdy taki posiada? Ja też?

- Każdy kto ma telefon. - zaśmiałaś się po raz kolejny. - Wpisujesz ten numer tutaj, a druga osoba odbiera.

- I tak nie rozumiem - burknął Malfoy. Spojrzałaś na niego z rozbawieniem. - Jak druga osoba odbiera?

- Bierzę tą słuchawkę i przykłada do ucha. - odparłaś i zademonstrowałaś czynność.

- Dziwadło - prychnął Malfoy i odszedł od telefonu, a potem oparł się z powrotem o blat. Ty zamknęłaś zmywarkę i wyłączyłaś piekarnik. Zauważyłaś kota, który łaskawie zszedł na dół, więc wlałaś mu mleka i wsypałaś karmę. Lucyfer zaczął zajadać się jedzeniem, a ty usiadłaś na blacie, tam gdzie stał oparty Draco. Spojrzał na ciebie i przejechał dłonią po twoim udzie w stronę końca sukienki. Stanął na przeciw ciebie, a ty oplotłaś się nogami wokół jego bioder.

- Czy już skończyłaś? - szepnął ci do ucha, a potem zaczął całować po szyi.

- Prawie - powiedziałaś i sięgnęłaś ręką do zmywarki, żeby ją włączyć. - Już.

Draco złapał cię i podniósł do góry. Ty wtuliłaś się w jego szyję, a on zaczął kierować się do schodów. Wszedł po nich, a potem poszedł wzdłuż korytarza do twojego pokoju. Otworzył drzwi, a potem postawił cię na ziemi. Lekko schylił się, aby potem zdjąć z ciebie sukienkę. Zaczęłaś go namiętnie całować, przy okazji dobierając się do jego krawatu. Odwiązałaś go, a potem zaczęłaś odpinać guziki jego koszuli. Pozbyłaś się jej, a potem popchnęłaś Malfoya na łóżko i usiadłaś na nim okrakiem. On krążył dłońmi po twoich plecach, a potem dotarł do zapięcia stanika. Szybko się go pozbył, a ty zsunęłaś się z jego brzucha na nogi i zaczęłaś walczyć z jego paskiem od spodni. Zdjęłaś jego spodnie, a potem bokserki, a on szybko zrzucił cię z siebie i przygniótł własnym ciałem. Zdjął resztę twojej bielizny i rzucił na podłogę.

***

Obudziły cię promienie słoneczne, które wpadały przez okno twojego pokoju. Przeciągłaś się i spojrzałaś na śpiącego Malfoya. Uśmiechnęłaś się szeroko i zaczęłaś dokładnie przyglądać się rysom jego twarzy. Po głowie chodziło ci jedno pytanie: Od kiedy Malfoy zaczął inaczej zwracać na ciebie uwagę? Niby fakt, bo jakoś całkiem nie dawno przestał się z tobą droczyć czy patrzeć na ciebie z gniewem czy nawet nienawiścią. Ale nigdy nie pomyślałabyś, że się w tobie zakocha, a tym bardziej, że ty w nim. Gdyby ktoś jeszcze jakiś miesiąc temu powiedziałby ci, że będziesz spotykać się z Malfoyem, to byś go wyśmiała. Zastanawiałaś się, dlaczego chował uczucia pod swoją maską obojętności. Czyżby chciał udowodnić coś ojcu? Chociaż nie, przecież sam ci powiedział, że nie chce być taki jak on. Czułaś, że był dobry, tylko trzeba by było zabrać go z mrocznej ścieżki, którą przez te wszystkie lata podążał.

Posmyrałaś go delikatnie po nosie, przez co leniwie otworzył oczy i przetarł twarz dłonią.

- Dzień dobry - szepnęłaś z uśmiechem, obserwując jego piękne stalowe oczy.

- Dzień dobry. - odpowiedział ci Malfoy, patrząc na ciebie. - Wyspałaś się?

- O dziwo tak. - przyznałaś, wtulając się w pościel.

- Jak to ,,o dziwo"? - burknął, mrużąc oczy. Ty zaśmiałaś się cicho.

- Późno poszliśmy spać. - mruknęłaś i przygryzłaś wargę.

- To fakt - uśmiechnął się Draco i obróciwszy się na plecy, spojrzał w sufit. - Ale nie mów, że nie było przyjemnie? - odwrócił głowę w bok, aby na ciebie spojrzeć.

- Nie mogę zaprzeczyć - przybliżyłaś się do niego i położyłaś głowę na jego klatce piersiowej. - Mogłabym tak cały czas. - powiedziałaś i uśmiechnęłaś się do siebie.

- Gdyby nie ta impreza, to cały dzień byśmy mogli tu spędzić. - mruknął Draco, przeczesując palcami twoje włosy.

- Wiesz, impreza dopiero o 16.00. - odparłaś, a Malfoy parsknął śmiechem. Przez jakiś czas leżeliście w ciszy, słychać było tylko wasze oddechy i śpiew ptaków za oknem.

- Masz jakieś marzenia? - zapytał nagle Malfoy. Podniosłaś głowę, aby na niego spojrzeć.

- Skąd to pytanie? - zaśmiałaś się.

- Tak jakoś z ciekawości. - wzruszył ramionami. - Nigdy jakoś nie rozmawialiśmy o zainteresowaniach itp.

- W sumie racja. Mam jedno - zaczęłaś i z powrotem położyłaś się na chłopaku, kreśląc palcem wskazującym niezidentyfikowane wzorki na jego klatce piersiowej.  - Kiedyś jak miałam 6 lat, ciocia zabrała mnie do Los Angeles w Ameryce. Poszłyśmy na molo, na plaży, ponieważ chciałyśmy obejrzeć zachód słońca. Kiedy spacerowałyśmy po moście, zobaczyłam dwoje ludzi. Parę, która także postanowiła wybrać się, żeby pooglądać zachód. Potem  mężczyzna uklękł przed kobietą, a gdy kobieta rozpromieniowana kiwnęła głową, założył jej na palec pierścionek. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co oni robią, więc zapytałam się cioci. Powiedziała mi, że to były zaręczyny. I od tamtej pory, marzę, żeby i moje zaręczyny tak właśnie wyglądały. - skończyłaś i ponownie spojrzałaś na Draco. - Głupie, no nie? - zaśmiałaś się.

- Nie, dlaczego? - uśmiechnął się blondyn. - Ja zawsze marzyłem, żeby spotkać osobę, która zmieni mnie na lepszego człowieka.

Spojrzałaś chłopakowi w oczy. Mówił poważnie.

- Naprawdę? - spytałaś.

- Tak. Czuję, że już poznałem taką osobę. - uśmiechnął się ponownie. Ty zrobiłaś zdumioną minę. Czy naprawdę chodziło o ciebie?

- Kim jest ta osoba?

- Jest taka blondynka, która należy do Ravenclawu, ma super ciocię, jest inteligentna i uwielbia czytać książki.

Poczułaś jak robi ci się gorąco. Po raz kolejny spojrzałaś w oczy Draco, żeby sprawdzić czy na pewno mówił prawdę.

- Że... ja? - wydukałaś.

- Że ty - odpowiedział ze śmiechem.

- Ja... ja nie wiem co powiedzieć...

- Nic nie mów. - powiedział i namiętnie cię pocałował. Po dłuższej chwili usłyszeliście miauczenie i zobaczyliście jak Lucyfer wszedł na łóżko, kierując się w waszą stronę. Wcisnął się pomiędzy was, trzepnął puchatym ogonem w twarz Draco i położył się na pościeli.

- Twoje zwierzęta ewidentnie coś do mnie mają. - odparł Draco, a ty zaśmiałaś się, głaszcząc kota po grzbiecie.

- Są zazdrosne - odpowiedziałaś ze śmiechem. Malfoy tylko prychnął i  wstał z łóżka. Miał na sobie tylko bokserki, więc chwycił swoją torbę i wyjął z niej świeże ubrania. - Jeśli chcesz się umyć to łazienka jest na drugim końcu korytarza. A no i ręczniki masz w szafce obok prysznica. - powiedziałaś, a chłopak kiwnął głową i zniknął za drzwiami.

Twój kot, korzystając z tego, że Draco wyszedł, usadowił się na twoim brzuchu zakrytym pościelą i zaczął wtulać się w twoją szyję. Zaśmiałaś się cicho i przytuliłaś go, całując w jego małą, puchatą główkę.

- Zazdrośnik - mruknęłaś do Lucyfera, a ten w odpowiedzi miauknął.

Poleżałaś przez chwilę z kotem na brzuchu, a potem delikatnie go zdjęłaś z siebie, aby wstać. Zebrałaś z podłogi swoje ubrania i rzuciłaś je na wiszący fotel, a potem podeszłaś do szafki, by wyjąć czystą bieliznę. Kiedy zapinałaś stanik, poczułaś chłodny oddech na swoim karku i ciepłe ręce na swoich biodrach. Odwróciłaś się do Malfoya, który był już ubrany, a włosy miał mokre. Wplotłaś w nie swoje palce i musnęłaś lekko jego usta.

- Pasuje ci ta bielizna - przyznał Malfoy, badając cię wzrokiem. Uśmiechnęłaś się do niego i podeszłaś do szafy.

- Co mam ubrać? - zapytałaś go, patrząc na wszystkie sukienki, które miałaś w szafie. Jak na złość, dwie ulubione zostawiłaś w Hogwarcie.

- Najlepiej nic - powiedział z uśmiechem Draco, który bujał się z twoim kotem na wiszącym fotelu. Jednak, kiedy spiorunowałaś go wzrokiem, wstał i podszedł do ciebie, przewracając oczami.

- Może dla odmiany spódniczka? - zaproponowałaś, zerkając na niego. On chyba przystał na tą propozycję, bo wyjął z szafy czarną spódnicę, sięgającą do połowy ud.

- Do tego jakaś krótka bluzka i będzie idealnie. - pocałował cię w szyję i wrócił na swoje poprzednie miejsce.

Zaczęłaś grzebać w swoich bluzkach i znalazłaś w nich biały top na ramiączka. Założyłaś ją na siebie, a potem spódniczkę. Gdy to zrobiłaś wyciągnęłaś dżinsową kurtkę, którą także założyłaś. Buty postanowiłaś założyć na mniejszym obcasie. Zaprezentowałaś się Malfoyowi, a on szeroko się uśmiechnął.

Zeszliście do salonu i zaczęliście przygotowywać go do zbliżającej się imprezy. Jednym machnięciem różdżki odsunęłaś kanapę, która stała na środku, pod ścianę. Po chwili na stole pojawiły się też różne przekąski takie jak chipsy czy ciastka.

Draco zaczął przechadzać się po twoim domu. Zatrzymał się przy gitarze, która stała oparta o szafę.

- Grasz? - wskazał na instrument. Odwróciłaś się do niego i się uśmiechnęłaś się lekko. Podeszłaś do chłopaka, który stał obok gitary.

- Trochę - powiedziałaś, przyglądając się Malfoyowi, któremu wkradł się na twarz łobuzerski uśmieszek. Chwycił gitarę i podał ci ją.

- Zagraj coś dla mnie - odparł i podszedł do kanapy, aby na niej usiąść. Przewróciłaś oczami i także usiadłaś na kanapie obok Malfoya. Zaczęłaś nastrajać gitarę, a kiedy skończyłaś zagrałaś kilka pojedynczych dźwięków.

- Dawno tego nie robiłam - mruknęłaś, patrząc na Draco, który wpatrywał się z ciekawieniem to na ciebie, to na gitarę.

- Nie szkodzi - odpowiedział, a ty z powrotem spojrzałaś na instrument. W głowie zaczęłaś przypominać sobie tekst piosenki, którą zawsze śpiewała ci i grała ciocia. Złapałaś chwyt i szarpnęłaś struny. Piękny odgłos instrumentu rozległ się po salonie. *piosenka załączona na górze*

Did you lose what won't return?
Did you love but never learn?
The fire's out still it burns
And no one cares, there's no one there...

Did you find it hard to breathe?
Did you cry so much that you could burely see?
You're in the darkness all alone
And no one cares, there's no one there...

But did see the flares in the sky?
Were you blinded by the light?
Did you feel the smoke in your eyes?
Did you, did you?
Did you see the sparks filled with hope?
You are not alone
Cause someone's out there, sending out flares...

Did you break but never mend?
Did it hurt so much you thought it was the end?
Lose your heart but don't know when
And no one cares, there's no one there...

But did you see the flares in the sky?
Were you blinded by the light?
Did you feel the smoke in your eyes?
Did you, did you?
Did you see the sparks filled with hope?
You are not alone
Cause someone's out there, sending out flares...

Cause someone's out there, sending out flares...

Skończyłaś śpiewać i popatrzyłaś na Draco, który obserwował ciebie ze zdumieniem w oczach.

- Bardzo źle było? - zaśmiałaś się.

- Chyba żartujesz?! - burknął Malfoy i przybliżył się do ciebie. - Ślicznie śpiewasz.

Założył ci włosy na ucho i delikatnie przejechał dłonią po twoim policzku. Uśmiechnęłaś się lekko i poczułaś, że się rumienisz. Odłożyłaś gitarę i wskoczyłaś na jego kolana. Zawiesiłaś ręce na jego karku, przez cały czas patrząc mu w oczy. Pocałowałaś go namiętnie, a potem schowałaś głowę w jego szyi. On objął cię mocno, a ty uśmiechnęłaś się do siebie.

- Sowa - powiedział Draco, a ty odwróciłaś się zaskoczona. Zeszłaś z chłopaka, podeszłaś do okna i otworzyłaś je, a ptak wleciał do środka. Odwiązałaś kawałek pergaminu od jej nóżki, a ona jak szybko wleciała, tak samo wyleciała.

Będziemy z Carlosem trochę wcześniej.

Diana.

- Carlos będzie wcześniej z Dianą - odparłaś w stronę blondyna.

- Ile wcześniej? - zapytał. Chciałaś już odpowiedzieć, że nie masz pojęcia, ale rozległ się dzwonek do drzwi. Spojrzeliście na siebie i się zaśmialiście, a ty poszłaś otworzyć gościom. Zaprosiłaś Downeyów do środka i przywitałaś się z nimi. Potem dołączył do ciebie też Malfoy. Weszliście do salonu.

- Ale tu masz ładnie - powiedziała do ciebie Diana.

- Zgadzam się - dodał Carlos. Teraz zwrócił się do Draco. - Zaprosiłeś tylko Blaise'a czy kogoś jeszcze?

- Notta.

O godzinie 15.00 postanowiliście wyjść do ogrodu. Carlos pochłonął się w rozmowie z twoim chłopakiem, a ty z Dianą poszłyście usiąść na huśtawce.

- Kiedy przyjechał Malfoy? - zapytała Diana z uśmiechem.

- Wczoraj - odpowiedziałaś jej uśmiechem. - Ciocia zaprosiła go, żeby go bliżej poznać - spojrzałaś na nią, a ona wyszczerzyła do ciebie białe zęby.

- No to super! - odparła.

- A ty jak się trzymasz po rozstaniu z Elijahem?

- Wiesz, o dziwo dobrze. Zdałam sobie sprawę, że nie żywiłam do niego jakiegoś głębszego uczucia. - mruknęła, wpatrując się w drzewa za twoim ogrodem. - Ale teraz chyba nikt mi się nie podoba. Jak na razie.

- Masz jeszcze koniec tego roku i następny - uśmiechnęłaś się.

- Jak już o zauroczeniach mówimy - dodała Diana. - Carlos coś wspominał o Cho. Zapytał mnie czy może nie mówi o nim jak jesteśmy we czwórkę, z tobą i Jenn.

- No co ty? - spojrzałaś na nią ze zdziwieniem. - Serio?

- Tak - mruknęła. - Więc nasze przemyślenia idą do przodu. Pamiętasz? Powiedziałyśmy, że do siebie pasują.

Zaśmiałaś się i uśmiechnęłaś się szeroko.

- Ciekawe czy dzisiaj pójdzie coś do przodu - powiedziałaś.

- Musi - odparła Downey.

- O czym gadacie? - zapytał Carlos, który usiadł koło Diany, a Malfoy obok ciebie.

- Nie interesuj się - odgryzła się Diana, a Carlos spiorunował ją wzrokiem. - Po prostu Cho napisała nam, że jednak jej nie będzie. - spojrzałaś pytająco na rudą, ale potem zrozumiałaś o co chodzi i uśmiechnęłaś się, odwracając do Draco.

- Jak to jej nie będzie? - zapytał Carlos. Udało ci się usłyszeć w jego głosie smutek i rozczarowanie.

- Coś jej wypadło - odparła Diana, powstrzymując się od śmiechu. - Nie smuć się, braciszku.

- Nie smucę się - oburzył się Carlos, a Diana wybuchła śmiechem, a ty za nią.

- Nie no wkręcamy cię, Cho będzie - powiedziała rozbawiona. - Cała dla ciebie.

Carlos objął Dianę za szyję i poczochrał jej włosy. Dziewczyna próbowała wyrwać się, ale na darmo. Nie mogłaś powstrzymać śmiechu, kiedy obserwowałaś całą sytuację.

- Skandal, Tara - odparła Diana, kiedy Carlos postanowił ją puścić. - Z Draco nawet się nie ruszyłaś, żeby mi pomóc. Byś się wstydziła. - udawała obrażoną i przeczesała sobie palcami potargane włosy.

- Skończyłabym tak jak ty, a nie widziałoby mi się od nowa układać włosów. - zaśmiałaś się, a Downey zmierzyła cię wzrokiem.

- Taka z ciebie kochana przyjaciółka - także się zaśmiała.

- Jesteście szurnięci - powiedział Malfoy z rozbawioną miną.

- Przyzwyczajaj się - cmoknęłaś go w usta.

- Weźcie nie tu, fuj - odparła Diana, a ty poraz kolejny się zaśmiałaś. - No bo mi smutno jest.

- Spokojnie, będziesz miała jeszcze dwóch ogierów na imprezie - mruknął Carlos, na co dostał z łokcia w brzuch.

Następnymi gośćmi była Jennifer, Cho, Blaise i Nott. Brakowało tylko Erica. Trochę cię to zaniepokoiło, bo zawsze na takich imprezach był pierwszy i grubo przed czasem. Impreza już dawno się zaczęła, a O'Briena jak nie było tak nie ma. Zapytałaś Cho czy informował kogoś z nich, że będzie później, jednak nic takiego nie dostali.

- A co ty taka spięta? - zapytał cię Malfoy, kiedy stałaś w kuchnii przy blacie, obserwując przez okno ogród.

- Erica nadal nie ma. A nie mówił nic, że się spóźni. Sowy od niego też nie dostałam. - odpowiedziałaś i spojrzałaś w oczy blondyna.

- Skoro nie wysłał sowy, to znaczy, że będzie - uśmiechnął się Malfoy, ale ciebie to nie przekonało. Nadal patrzyłaś na ogród, ale poczułaś, że chłopak odwraca cię tyłem do okna. Złapał cię w talii i zaczął składać na twojej szyi pocałunki. Poczułaś przyjemne dreszcze i pozwalałaś Malfoyowi dalej cię całować. Kiedy dotarł ustami do twoich, wplotłaś dłonie w jego włosy. Kiedy się od siebie oderwaliście, Draco złapał cię za rękę i razem poszliście do reszty do salonu. Zauważyłaś, że Diana i Theodor Nott zacięcie ze sobą korenspondowali. Uśmiechnęłaś się do niej i poruszyłaś brwiami, a ona parsknęła cichym śmiechem. Usłyszałaś dzwonek. To musiał być Eric. Puściłaś rękę Malfoya i podążyłaś do przedpokoju. Otworzyłaś drzwi i ujrzałaś dobrze znanego ci blondyna. Wyglądał... inaczej. Włosy miał nieułożone, pod oczami świeciły się sińce, a same oczy były przekrwione. Nie zwarzając na to, uścisnęłaś mocno chłopaka.

- Co się stało? Nie pisałeś, że będziesz później. - odparłaś, kiedy wpuściłaś O'Briena do środka.

- Wybacz, nie miałem jak cię poinformować. Moja mama od wczoraj się źle poczuła, więc dzisiaj przemieszczaliśmy się z jednego szpitala do drugiego.

- I co się okazało z twoją mamą? - zapytałaś zmartwiona.

- Musiało jej coś zaskodzić. Uzdrowiciele mówią, że mogły to być objawy alergii. Wyjątkowo silne. Ale już jest okej. - uśmiechnął się smutno. Po raz drugi mocno go przytuliłaś i zaprowadziłaś do salonu.

- Kochani, zguba się znalazła - powiedziałaś, a wszyscy spojrzeli na ciebie i Erica. Po kolei witali się z O'Brienem, a ty odeszłaś na bok, po piwo kremowe.

- Już nie whisky? - usłyszałaś głos Erica.

- Dzisiaj jakoś nie mam ochoty. - uśmiechnęłaś się do niego. - Usiądziemy? - wskazałaś na kanapę, a Eric kiwnął głową. Usiedliście, a chłopak zabrał ci butelkę piwa. Spojrzałaś na niego gniewnie, ale potem się zaśmiałaś. Zauważyłaś, że zaczął przyglądać się Dianie i Theodorowi, który ją obejmował, a po chwili pocałował. O'Brien bez słowa wstał z kanapy i poszedł do wyjścia od ogrodu. Ty pod dłuższej chwili także wstałaś, zdziwiona jego zachowaniem, i wyszłaś do niego. On zdążył już usiąść na oparciu ławki, na tarasie. Widziałaś jak z jego ust ulatuje dym. Wspięłaś się na ławkę i usiadłaś koło niego. Zabrałaś mu papierosa i zaciągnęłaś się.

- No więc? - zaczęłaś, patrząc w zieleń drzew.

- Co więc?

- Podoba ci się Diana, prawda? - zapytałaś i popatrzyłaś na niego. On nic nie odpowiedział, tylko zabrał ci papierosa, zaciągnął się i wypuścił dym, patrząc przed siebie. - Widzę, jak na nią patrzysz.

- To nie ma znaczenia - odparł obojętnie Eric.

- Jak to nie ma? Powiedz jej to.

- Wyśmieje mnie - mruknął Eric i spojrzał na ciebie. Zobaczyłaś, że jego oczy się zaszkliły.

- Skąd wiesz?

- Błagam cię, widziałaś jak się bawi z Nottem.

- Jeśli jej tego nie powiesz, to się nie dowiesz. A może ona czuje to samo, tylko nie jest tego pewna.

Eric milczał, a po jego policzku spłynęła łza. Zrobiło ci się go szkoda. Zawsze miał powodzenie u dziewczyn, ale nigdy przez żadną nie płakał. Przysunęłaś się bliżej niego i objęłaś go za szyję, kładąc jego głowę na twoim ramieniu. Wypalonego papierosa położył na ławce i również cię objął.

- Eric - szepnęłaś do niego. - Obiecaj, że jej to powiesz.

Przez chwilę nic nie mówił, tylko nadal cię obejmując, wdychał twoje perfumy. Po chwili oderwał się od ciebie.

- Obiecuję.

Uśmiechnęłaś się do niego i wstałaś z ławki, a Eric za tobą.

- Jak to się stało, że jesteś z Malfoyem? - zapytał cię przyjaciel, kiedy szliście do środka.

- Sama nie wiem. Zakochałam się w nim. - mruknęłaś. Weszliście do środka, gdzie zastaliście przy drzwiach pochłaniających się Blaise'a i Jenn. Zaśmiałaś się cicho i poszliście dalej.

- Kiedy zdałaś sobie z tego sprawę?

- Po tym jak mnie pocałował.

- Czyli myślisz, że jak pocałuję Dianę, to się może we mnie zakochać?

- Nie mówię, że na pewno, ale jest taka możliwość.

Zauważyłaś Malfoya rozmawiającego z Dianą. Uśmiechnęłaś się i zaczęłaś iść w ich stronę.

- Gdzie ty idziesz? - zapytał Eric.

- Do Diany i Draco.

- No to idź sama.

- Eric, chyba żartujesz? - spojrzałaś na niego z rozbawieniem. - Chyba nie będziesz teraz unikał Diany.

Wzruszył ramionami, a ty pociągnęłaś go za rękaw koszuli i poszliście w stronę Malfoya i Downey.

- Hejka - krzyknęła do was rudowłosa. - Jak się bawisz, Eric? - widziałaś, że chłopak nie spodziewał się tego pytania.

- W porządku, a ty? - wydukał.

- Świetnie. - uśmiechnęła się do niego. Ty złapałaś Malfoya za rękę i odeszłaś z nim, posyłając Ericowi krótkie spojrzenie.

- Gdzie byłaś? - zapytał Draco.

- Z Ericiem. Sprawy miłosne. - wskazałaś lekko głową w stronę O'Briena i Downey.

- Ach, no to wszystko jasne - uśmiechnął się blondyn.

Pod koniec imprezy zaproponowałaś przyjaciołom wolne pokoje, na co się zgodzili. Tylko Eric poszedł wcześniej, pod pretekstem, że musi jeszcze zajrzeć rano do swojej mamy.

- Blaise'owi i Ryan to mogłaś zaproponować jedną sypialnie - powiedział Draco, kiedy leżeliście w łóżku w twoim pokoju. Zaśmiałaś się, mocniej wtulając się w jego klatkę piersiową.

- Spokojnie któreś z nich przyjdzie do drugiego. - odparłaś.

- Mam nadzieję, że nie będzie tego słychać, bo chciałbym zasnąć.

- Jak na razie cisza - ponownie się zaśmiałaś. - Więc korzystaj z okazji.

- Pośpiewaj mi - spojrzałaś na niego z rozbawieniem i zdziwieniem.

- Co ty? Trzeba ci jeszcze śpiewać kołysanki?

- Nie gadaj tylko śpiewaj, Davis. - mruknął i przymknął oczy. Ty zaczęłaś cicho nucić piosenkę, którą wcześniej Malfoyowi śpiewałaś. Kiedy skończyłaś, popatrzyłaś na Draco, który już smacznie spał. Uśmiechnęłaś się szeroko, pocałowałaś go w czoło, a potem sama zasnęłaś.

Continue Reading

You'll Also Like

67.7K 3.4K 9
Druga część dylogii ,,Racing" Życie Mili Taylor układało się wspaniale od 5 lat. Miała dobrą pracę, wspaniałych przyjaciół, a co najważniejsze miała...
80.5K 5.4K 43
CALUM HOOD FANFICTION death certain ~ pewna smierć Na jego temat każdy posiadał identyczne zdanie, które nawet trochę nie mijało się z prawdą - był a...
368K 1.2K 6
Lily wiedzie spokojne życie w Nowym Jorku, z dwójką przyjaciół u boku. Właśnie skończyła ostani rok liceum i za namową mamy, która twierdzi, że dziew...
44.7K 1.6K 96
Miriel Feanar to szesnastoletnia czarownica. Ale czy tylko czarownica? Zaczyna swój szósty rok w Hogwarcie, a jej życie staje pod znakiem zapytania...