[Imagine SeokJin]

Da AzjatyckaKluska

44.1K 3.5K 2.3K

Wczuwasz się w rolę głównej bohaterki - jesteś dziewczyną, która pędząc za marzeniami wylądowała na studiach... Altro

Part 1
Part 2
Part 3
Part 4
Part 5
Part 6
Part 7
Part 8
Part 9
Part 10
Part 11
Part 12
Part 13
Part 14
Part 15
Part 16 ☆
Part 17
Part 18
Part 19
Part 20
Part 21
Part 22
Part 23 ☆
Part 24
Part 25
Part 26
Part 27 🔞
Part 28
Part 30
Part 31
Part 32
Part 33
Part 34
Part 35
Part 36
Part 37 ☆
Part 38 ¹
Part 39 ²
Part 40
Part 41

Part 29

1.2K 79 67
Da AzjatyckaKluska

Wiele rzeczy sobie wyobrażamy na zupełnie iny sposób niż jet to w rzeczywistości. Często jest to zawód, albo wręcz przeciwnie - nasze oczekiwania były gorszej jakości niż to co się wydarzyło. Jednak nie w tej sytuacji. Nie tak wyobrażałaś sobie pierwsze spotkanie z rodzicami, a raczej matką, ukochanego. W dodatku w tym spotkaniu uczestniczyła jego była przyjaciółka, która próbowała Cię zastraszyć. Po tej chorej akcji SeokJin był trochę przybity tym wszystkim. Nie chciał, żebyś czuła się urażona, a tym bardziej w dzień przeprowadzki i po miło spędzonym czasie w łóżku. Bał się, że to Cię cholernie zraniło, chociaż Ty chciałaś po prostu o tym zapomnieć. Przecież nie każdy siebie lubi, prawda? Jeżeli jego matka Cię nie lubiła to nie mogłaś przecież nic zmienić. Też sporo osób nie lubiłaś, to normalne. Ale SeokJin był innego zdania. Nie chciał zostawić tej sprawy od tak. Chciał, żebyś dobrze się czuła przy jego boku, a jak na razie zaliczyłaś atak jego "prawie-żony", wyzwiska rodzicielki oraz falę niemiłych wiadomości od jego wielbicielek. Ty próbowałaś z tym żyć i zajmować myśli czymś innym, dużo przyjemniejszym. On natomiast robił to odwrotnie i przyjmował się wszystkim. Dlatego też nie powiedział Ci dlaczego masz spakować torbę na cały weekend i znów włączył swój tryb tajemniczego mężczyzny z kawiarni. Nie ważne ile pytałaś i na jaki sposób nie dostałaś żadnej odpowiedzi. Zaczynało Cię to lekko denerwować. Nie miałaś humoru akurat na tego rodzaju akcje.
- SeokJin, proszę cię. Każesz mi się spakować chociaż nie wiem po co. Jedziemy gdzieś? Jak tak to gdzie? Daleko? I nie mów, że to niespodzianka, bo zaraz wysiądę i nigdzie nie pojedziemy. Nawet nie wiem czy spakowałam dobre rzeczy - nadęłaś policzki, kiedy wieczorem w piątek byliście już oboje w samochodzie.
- Nie denerwuj się, kochanie. To jest niespodzianka i zostanie nią aż do samego końca. I nie martw się o swoje rzeczy, zadałem o wszystko - uśmiechnął się pod nosem. - Poza tym drzwi są zablokowane, nie masz jak otworzyć i mi uciec - zagryzł delikatnie wargę.
- Jesteś niemożliwy! Dlaczego jesteś taki tajemniczy, huh? Powoli przestaje mi się to podobać - mruknęłaś, poprawiając się w skórzanym fotelu.
- Obiecuję, że to akurat Ci się spodoba. Zaufaj mi tylko. Droga nam zajmie z dwie godziny, więc prześpij się. Musisz być zmęczona po pracy - powiedział z tą troską w głosie. Słychać było, że się martwił o Ciebie, jak nikt inny. A nie tylko słychać, ale też widać. Najwspanialszy mężczyzna pod słońcem, jak anioł, który miał zadbać o Ciebie, Twoje szczęście.
- No dobrze, obudź mnie, kiedy będziemy na miejscu. Jedź tylko bezpiecznie, też musisz być zmęczony... - westchnęłaś.
- O mnie się nie martw. W końcu zawsze dbam o przepisy, znam drogę, więc śpij słodko, najpiękniejsza - wykorzystał chwilę, gdzie było czerwone światło i pocałował Twój policzek. Momentalnie na pojawiły się różowe plamy na Twoich policzkach.
Zaraz wygodnie odchyliłaś fotel i ułożyłaś się do spania. Ukochany ściszył specjalnie radio, żebyś mogła spokojnie odpocząć po pracy. Mogliście jechać rano, ale po co marnować czas? Nie wiedziałaś o co chodziło, ale nie chciałaś być dłużej trzymana w niepewności. Dlatego też zgodziłaś się na wyjazd od razu po zajęciach i drobnym odpoczynku wraz z jedzeniem obiadu. Akurat tego dnia nie miałaś pracy. Dziwiłaś się, że dostawałaś tyle wolnych godzin, mimo że nie prosiłaś. Obawiałaś się, że szef planuje Cię po prostu zwolnić. A może była to po prostu sprawka SeokJina? W końcu to rodzina YoonGiego prowadziła lokal. A jako że byli najlepszymi przyjaciółmi to mógłby mieć przecież z tym coś do czynienia, prawda?

Byliście na miejscu, droga zajęła trochę więcej niż dwie godziny. Czas jednak się nie ciągnął, a Ty dalej byłaś pogrążona w śnie. Mężczyzna już wyciągał rękę by Cię obudzić, ale zaraz ją cofnął. Uśmiechnął się szeroko na widok swojego słodko śpiącego słoneczka. Nie miał serca przerywać Ci snu, więc wyszedł z auta i bezpiecznie wziął Cię na ręce. Ty nieświadomie wtuliłaś się w jego tors z mruknięciem. Wywołało to jeszcze szerszy uśmiech na twarzy mężczyzny.
Wniósł Cię do drewnianego, niedużego domku. Ostrożnie położył na niskim łóżku, spoglądając na Ciebie z rozczuleniem. Ostrożnie ściągnął z Ciebie kurtkę i rozpiął trzy guziczki od koszuli, którą miałaś na sobie. Zdjął też Twoje buty i postawił przy łóżku. Pogłaskał Cię po policzku i ucałował w czoło. Zamknął drzwi od domku, sam zdjął z siebie zbędne ubrania. Wiedział, że lubisz poranny widok jego nagiej klatki piersiowej, więc nie męczył się nawet z nakładaniem jej. Zgasił światło i położył się obok Ciebie. Mruczałaś coś niezrozumiale pod nosem, a SeokJin objął Cię, zamykając w uścisku. Szepnął cicho "Dobranoc najpiękniejsza, kocham Cię", składając krótki pocałunek na Twoich usteczkach. Ponownie się w niego wtuliłaś, bo chyba od czasu przeprowadzki przywyknęłaś do tulenia się do niego. I tak właśnie spędziliście pierwszą noc w nieznanym miejscu. Zmęczeni, Ty nieświadoma, a on szczęśliwy, że mógł zabrać Cię w te wyjątkowe miejsce.

Rano obudziłaś się sama w łóżku. Byłaś przyzwyczajona, że SeokJin często rano Ci uciekał, by zrobić śniadanie. Podniosłaś się i rozejrzałaś dookoła. To nie była wasza sypialnia, a Ty przypomniałaś sobie o jego wielkiej niespodziance. Leżałaś na niskim łóżku, chociaż nie wyglądało ono na zwykłe łóżko. Było zaścielone perłoworóżową pościelą, haftowaną białą nicią. Wszystko było wykonane z drewna, zaczynając od łóżka, przez meble aż do całego pokoju. Pomieszczenie raczej nie było bogatego urządzone, ani nie miało zbyt wielkiego wyposażenia. Jakieś niewielkie dekoracje na półkach, wazonem kwiatów przy łóżku, brak jakiś zdjęć czy czegokolwiek. Spojrzałaś się na SeokJina, którzy przyniósł na tacy jedzenie. Uśmiechnął się szeroko, tak jak zawsze to robił. Twoją uwagę jednak przykuł jego strój. Był ubrany w hanbok, tradycyjny strój koreański. Zmarszczyłaś delikatnie czoło. To miała być ta niespodzianka? Znaczy się... Nie miałaś nic do ukochanego w biało-niebieskim hanboku, bo wyglądał on obłędnie, ale zastanawiałaś się o co chodzi.
- Dzień dobry, kochanie! Mam nadzieję, że spałaś dobrze - postawił tackę na niskim stoliku, który stał po prawej stronie łóżka. Sam usiadł na brzegu i skradł pocałunek z Twoich ust. Zachłanny.
- Tak, spałam dobrze... Ale kiedy przybyliśmy na miejsce? Dlaczego mnie nie obudziłeś? I dlaczego jesteś w takim stroju? - zaczęłaś zadawać pytania.
- Nie miałem serca Cię budzić. Byłaś tak zmęczona, że nawet nie ruszyło Cię to, jak przeniosłem Cię z auta i położyłem tutaj. Poza tym było już późno, bez sensu bym Cię budził - pogłaskał Cię po policzku. - Zdążyłem się już przebrać, ale taki strój dla Ciebie również czeka. Jest z pewnością o wiele piękniejszy niż mój. Pani Lee pomoże Ci we wszystkim.
- Pani Lee? - zmarszczyłaś czoło. - Co my tutaj robimy? Dlaczego dalej nic mi nie mówisz? SeokJin! - mruknęłaś.
- Shhh, nie denerwuj się - zaśmiał się pod nosem. Pocałował Cię w czółko. - Jesteśmy w takiej wiosce, zazwyczaj jest to miejsce turystyczne, ale teraz jest zamknięte. W ten weekend odbywa się festiwal, na którym może być tylko wąska społeczność. Można przenieść się tysiąc lat wstecz, przebrać się w hanbok i zasmakować dawnego życia. Wieczorem będzie można potańczyć, posłuchać grajków na  instrumentach i puścić lampiony z własnymi prośbami i modlitwami. Ten domek jest właśnie jednym z elementów festiwalu. Można się tutaj zatrzymać i zobaczyć jak się kiedyś żyło, jak urządzany był dom. Prosto i wygodnie. Starsze panie, które na co dzień zajmują się wioską pomagają w przebieraniu się, opowiadają historie niczym babcie swoim wnukom - wyjaśnił, łapiąc Cię za dłoń. - Chciałbym spędzić tą wyjątkową noc z dala od miejskiego zgiełku, tych wszystkich ludzi i po prostu puścić w bezkres nieba lampion z naszą prośbą. Chciałbym zobaczyć Cię w tym stroju i móc zapomnieć o wszystkich złych emocjach, których ostatnio doznaliśmy.
Serce waliło Ci, jak oszalałe, bo nie miałaś pojęcia, że wymyślił dla was tak wspaniały czas. Nie miałaś pojęcia o organizowanych takich festiwalach. Jedynie w dramach historycznych mogłaś widzieć, jak dwoje zakochanych wypuszcza lampion w imię nieprawej miłości. Uśmiechnęłaś się, starając się nie popłakać na jego szaleńczo romantyczne pomysły. On kiedyś Cię wykończy... Ale przynajmniej w pozytywny sposób!
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem... Zaskoczona tym wszystkim. Nie miałam pojęcia, że jesteś aż tak szalony i kochany - zaśmiałaś się pod nosem. Wtuliłaś się w mężczyznę, przymykając oczy. - Jesteś najwspanialszy i nikt nie ma prawa powiedzieć inaczej. Spędzimy ten czas najlepiej, jak tylko się da. Bardzo chcę przeżyć ten dzień inaczej niż wszystkie dni. Chcę wyglądać tak samo dobrze w hanboku, jak te wszystkie Koreanki. Chcę posłuchać tradycyjnej muzyki, zjeść trochę jedzenia ze straganów i wieczorem puścić lampion z naszą prośbą do niebios - szeptałaś, pociągając nosem. - K-kocham cię, głupku... Mogłeś od razu powiedzieć - mruknęłaś.
- Wtedy nie byłoby tej niespodzianki... Tak bardzo się cieszę, że zrobimy to razem. Nigdy nie byłem na tym festiwalu. To mój pierwszy i cieszę się, że jest on z Tobą. Mam nadzieję, że nasze prośby zostaną wysłuchane.
- Na pewno zostaną - uśmiechnęłaś się i tym razem to Ty jego pocałowałaś.
Mężczyzna bez oporu oddał pocałunek, ale po tej chwili czułości zabraliście się za śniadanie. Jedzenie było przyrządzone według starokoreańskich przepisach, w metalowych ozdobnych miseczkach. Zabawne było też jeść siedząc na ziemi przy niskim stoliczku. Raczej byłaś przyzwyczajona do jedzenia przy normalnym stole, na krzesełku w sporej kuchni w waszym domu, albo jedzenia ramenu na kolanie w akademiku. Nie mniej wyglądało to cudownie i serce waliło Ci jak oszalałe. Szczególnie, kiedy spoglądałaś na SeokJina w hanboku. Wyglądał naprawdę zabójczo i nie obraziłabyś się, gdyby chodził tak na co dzień. Błękit to był jego kolor, zdecydowanie.

Po śniadaniu Ciebie również czekała mała metamorfoza. Wcześniej wspomniana pani Lee była kobietą przed sześćdziesiątką. Włosy miała siwe, upięte w elegancki koczek. Miała na sobie ciemny hanbok z fartuszkiem. Jak na straszą panią bardzo dobrze się trzymała i była przemiłą kobietą. Znała się na rzeczy, bo ubranie kilku warstw stroju zajęło jej naprawdę niewiele czasu. Krzyczała na SeokJina, który próbował was podejrzeć za specjalną kotarką. Musiał poczekać, aż zrobisz się do końca na prawdziwe koreańskie bóstwo. Kobieta nie tylko Cię przebrała, ale również uczesała i umalowała. Włosy miałaś spięte tak, jak w danych czasach z piękną posrebrzaną spinką. Przy kołnierzyku pani Lee dopięła Ci brożkę ze srebrną lilią do donjeong (kołnierzyk), która idealnie pasowała do różowego materiału hanboka. Usta miałaś delikatnie pomalowane, oczy podkreślone cieniutką kreską, a policzki były słodko przyozdobione różem. Spoglądając na siebie w lusterku nie mogłaś uwierzyć, że Ty to Ty. Wyglądałaś nieziemsko! Różowa chima (ta długa spódnica) w połączeniu z białym jeogori (górna część stroju) leżało na Tobie idealnie. Jeogori miało wyhaftowane wzorki, a rękawki były zwieńczone liliowym materiałem. 

- W-Wow... - usłyszałaś za sobą. Obróciłaś die, spoglądając na ukochanego, który stanął w miejscu z rozchylonymi ustami. - Wyglądasz... Cudownie. Jak księżniczka - stwierdził, podchodząc bliżej. Zaśmiałaś się cicho pod nosem.
- Nie przesadzaj. To nie jest akurat strój odpowiedni dla księżniczki. Jestem zwykłą mieszczanką, zakochaną w mężczyźnie z pałacu - uśmiechnęłaś się chytrze. Scena jak w dramach. Pamiętałaś swoje teorie co do aktorskiej profesji mężczyzny z początku waszej... "znajomości".
- Oh, muszę chyba zmartwić tę mieszczankę, ponieważ również jestem zwykłym mieszczanem tej wsi - zagryzł malinową wargę, stając przed Tobą.
- Oh, czyżby? Masz takie delikatne rysy, ręce, które jakby nie tknęły się ciężkiej pracy fizycznej. Nie oszukasz mnie. Ten strój to tylko zmyłka - objęłaś go na szyi.
- Zawstydzasz mnie, pani~ Nie mam nic do ukrycia - szepnął.
- To się okaże - zagryzłaś lekko wargę i puknęłaś ze śmiechem jego nosek. - Jeżeli nie będzie księcia na festiwalu to chyba będzie jednoznaczne, prawda?
- Rodzina królewska nie uczestniczy w takich rzeczach - zaśmiał się cicho. Puknął Cię w nosek przez co go zmarszczyłaś.
- Rodzina może nie, ale kto wie czy młody książę nie chce czasami zasmakować mieszczańskiego życia? - zachichotałaś. - Podoba mi się to - szepnęłaś, wtulając się w mężczyznę.
Naprawdę nawet ta mała scenka była czymś zupełnie innym niż za murami tego miasteczka. Byłaś tego wszystkiego ciekawa, nie miałaś okazji jeszcze zwiedzić Korei. W sumie, jakim cudem miałabyś to zrobić z tak napiętym grafikiem? Studia, praca, ukochany - nie dało się tego wszystkiego pogodzić, chociaż już za niedługo miałaś mieć ostatnie egzaminy i upragniony odpoczynek. SeokJin miał zdać pracę i zakończyć studia licencjackie. Z tego co wiedziałaś nie rezygnował ze studiów i chciał kontynuować dalej architekturę. Wam obojgu należał się w końcu wypoczynek. SeokJin toczył wojnę ze swoją rodziną, powoli miał wszystkiego dość, dopóki nie pojawiłaś się Ty. Ty natomiast musiałaś się zmagać z nowymi wyzwaniami w obcym kraju. Nie tylko studia, czy praca, ale również ludzie, którzy życia Ci tu nie umilali. Miałaś jednak nadzieję, że zaplanujecie te wakacje razem, bez żadnych niespodzianek. Co za dużo to niezdrowo, prawda?

Mężczyzna po śniadaniu, przebraniu się zaproponował spacer po miasteczku. Wasz domek był położony na lekkim wzniesieniu w otoczeniu wysokich drzew. Okolica była spokojna, ludzie życzliwi. Im dalej się szło było widać dekoracje w postaci uwiązanych wysoko na sznurkach lampionów, które będą oświetlać drogę w nocy. Ludzie rzeczywiście chodzili w strojach, były rozłożone stragany, niczym na planie dramy historycznej. Sprzedawcy próbujący zachęcić do kupna materiałów, biżuterii czy jedzenia. Byłaś oczarowana tym miejscem i tym co się tam działo. Nie mogłaś się na patrzyć na ludzi w pięknych hanbokach, na perfekcyjnie zrobioną oprawę miasteczka. Ukochany cały czas na Ciebie spoglądał i uśmiechał się szeroko. Był dumny ze swojego pomysłu na pozbycie się złych myśli i wynagrodzenie Ci tych przykrych sytuacji sprzed kilku dni.
- Czy można uwierzyć w to, że te miasteczko na co dzień jest martwe i nic się w nim praktycznie nie dzieje, oprócz odwiedzin turystów? To taki wyjątkowy czas, martwe miasto ożywa dając mnóstwo radości. Staje się miejscem, do którego chciałoby się wracać co jakiś czas, by odciąć się od świata. Od ludzi, którzy pędzą i nie zwracają uwagi na nic. Są ślepo zapatrzeni w pracę, w karierę, interesy. To taka oaza, gdzie można zatrzymać się w czasie, przenieść się do innej epoki i przemyśleć sobie wszystko. Czy to nie piękne? - uśmiechnął się, spoglądając w niebo. Słońce przyjemnie świeciło, wiał wiaterek, który przynosił drobne orzeźwienie.
- Widzę, że dobrze się tutaj czujesz, SeokJinnie. Od zawsze wiedziałam, że jesteś inny niż pozostali. Masz czas by zatrzymać się, zamknąć oczy i skupić się na otoczeniu. Zauważasz rzeczy, których nikt inny nie widzi. Masz dobre serce i czasami zastanawiam się czy nie jesteś jakim aniołem - uśmiechnęłaś się pod nosem, wtulając w jego ramię. - Cieszę się, że mogę przenieść się nie tylko w przyszłość, którą snujemy, ale też w przeszłość, mimo że jej nie znamy. Nigdy nie czułam się tak dobrze, jak tutaj. To takie piękne miejsce, aż chciałabym pożyć na dłużej w tych czasach. Wiem że były trudne. Pełno wojen między królestwami, częste spiskowanie, ale w jakim kraju tego nie było? Tutaj jest spokój, nikt nie zaatakuje miasteczka. Tutaj jest bezpiecznie - szepnęłaś.
Czułaś, że nie tylko szerokie ramiona ukochanego mogą Cię ochronić, ale również takie przeniesienie się do "innego" świata. Dzieci tutaj bawiły się drewnianymi zabawkami, mieczami i słuchały opowiadanych historii z książek. Ludzie byli uśmiechnięci, bo wiedzieli, że gdy zapadnie noc odbędzie się wielka uroczystość. Nie ważne, że było to wszystko na niby, taki teatr. Czułaś się szczęśliwa. Chciałaś, by te szczęście zagościło na dłuższy czas.
- Pójdziemy do świątyni oddać cześć bogom, do których będziemy wysyłać naszą prośbę. Pójdziemy do ogrodu i zjemy obiad, hm? - zaproponował ukochany. Uśmiechnęłaś się w odpowiedzi i skinęłaś głową.

Poszliście do świątyni, która była praktycznie w centrum. Niewielka świątynia, do której trzeba było wejść po schodkach. Śliczny dach, który zwijał się jakby do góry, kolumny, przytrzymujące całą konstrukcję. Wszystko położone w otoczeniu niezbyt wysokich drzewek i krzewów. Ludzie złożyli bukiety kwiatów, aby ich życzenia zostały spełnione. Kiedyś również składano ofiary ze zwierząt, albo pozostawiano kosze pełne owoców, zebranych młodych plonów (aby te były obfite). Jednak to było wszystko na niby, więc kwiaty były wystarczającym elementem oddawania czci bóstwom koreańskim. Później wybraliście się spacerem do ogrodu, gdzie znajdowały się prześliczne kwiaty, płynęła spokojnie rzeczka i była niewielka altanka.
- To nie jest, jak na razie pora na kwiaty, ale słyszałem, że w tym ogrodzie są rośliny, które zakwitają w różnych porach roku. Więc nie ważne, kiedy by się przyszło zawsze jakieś kwiaty czy inne rośliny będą witały swoim niezwykłym urokiem - wyjaśnił ukochany, prowadząc Cię pod ramię przez ogród.
Było tam spokojnie, zrobione ślicznie alejki, szumiący strumyk. Wszystko było zadbane, posprzątane. Kwiaty podlewane i podcinane, gdy tego potrzebowały. Małe zwierzątka również pracowały przy kwiatach zapylając je czy zbierając z nich nektar. Widziałaś, jak SeokJin przygląda się kwiatom, które uwielbiał. Nie tylko na nie patrzeć, ale również Cię nimi obdarowywać.
- Jeżeli kiedyś będziemy mieć własny dom to chcę, żeby był z ogródkiem. Widzę, jak uwielbiasz kwiaty - szepnęłaś mu do ucha.
- Jest ktoś kogo uwielbiam bardziej - uśmiechnął się i pocałował Cię czule.
Poczerwieniałaś automatycznie, spoglądając mu w oczy. Był strasznie niemożliwy i kochany. Jak mogłaś przy nim tak normalnie funkcjonować? Doprowadzał do obłędu!  Szczególnie, kiedy się uśmiechał i mówił o swojej miłości życia. Nigdy nie słyszałaś tylu komplementów w ciągu jednego tygodnia, jak od niego. Nie chciałaś, żeby ten czar, który między wami był zniknął z czasem. Wiadomo, że bywa czasami tak, że związek powoli się wypala. Pozostaje po prostu rutyna i przyzwyczajenie się do siebie. Chociaż mając takiego mężczyznę przy boku można byłoby popaść w rutynę...?
- Chodźmy zjeść obiad. Pani Lee obiecała, że przyszykuje jedzenie i zje z nami. Odpoczniemy trochę i ruszymy się zabawić. Festiwal powoli będzie się zaczynał po porze obiadowej - splótł ponownie wasze dłonie.
- Dobrze, mój książę - zachichotałaś pod nosem i nie spiesząc się wyszliście z pięknego ogrodu.

Pani Lee przywitała was na wejściu z szerokim uśmiechem. Od razu was pogoniła, żebyście umyli ręce i usiedli z nią do stołu. Zaśmialiście się pod nosem i wykonaliście wszystkie polecenia posłusznie. Stół w jadalni był zastawiony różnymi miseczkami, półmiskami. Wszystko robiło wrażenie, jakby było nakryte dla jakiejś pary królewskiej. A po kobiecie było widać, że cieszy się po prostu, że ma gości w te święto.
- Jedzcie, musicie mieć dużo siły na zabawę! - upomniała was, śmiejąc się pod nosem.
- Musiała się pani napracować, zjemy ile się da - uśmiechnęłaś się ciepło do starszej kobiety. Była jak taka babcia, która pilnuje by wnuki dobrze zjadły.
- Oh, to nic wielkiego - machnęła ręką i położyła trochę bulgogi (marynowana, grillowana wołowina) na ryż SeokJina. - Bardzo się cieszę, że zostaliście tutaj. Wyglądacie na bardzo zakochaną parę - uśmiechnęła się. - Długo już jesteście razem? - zapytała ciekawa.
- Już minęło pół roku - zaśmiał się SeokJin. - Ale to najlepsze pół roku w moim życiu, pani Lee.
- Gołym okiem widać wasze szczęście. Ludzie w mieście pewnie patrzą na was krzywo. Ale nie martwcie się tym. Miłość wszelkie trudności pokona. Musicie się tylko wspierać i być przy sobie w najcięższych momentach. Kochać się tak, jakby jutro miało nie nastać. Nie musicie być idealni, ani żyć w ciągłej zgodzie, bo to wręcz niemożliwe. Po prostu pielęgnujcie to co stworzyliście i będziecie tworzyć.
Spojrzeliście się po sobie z ukochanym, uśmiechając się. Kobieta miała racje. Nie było ideałów, ani idealnych związków. Ważne było wspieranie i uczenie się na błędach. A nie kłótnie czy wypominanie sobie jakiś rzeczy. Spojrzałaś się na kobietę i przytaknęłaś jej grzecznie. Oboje zabraliście się za jedzenie by okazać szacunek do gospodyni. Opowiedziała trochę o sobie, o zmarłym mężu, dzieciach za granicą oraz samym festiwalu. To jest jedyny czas, gdzie może porozmawiać z kimś innym niż swoje własne znajome. Dlatego też wypiliście z nią napar herbaciany i zjedliście ciastka ryżowe. A po tych obfitościach pani Lee przyniosła dla SeokJina gat z ozdobnymi koralikami (tradycyjny kapelusz) oraz durumagi (płaszcz zakładany na specjalne okazje) również w kolorze niebieskim z czerwonym sznurkiem do przepasania. I dopiero w tamtym momencie widziałaś w nim prawdziwego księcia, wyciągniętego rodem z jakiejś dramy.

Zagryzałaś delikatnie wargę, nie kontrolując tego. SeokJin w hanboku to było coś, czego brakowało Ci w życiu. Cieszyłaś się niezmiernie, że tylko Ty mogłaś go podziwiać w takiej wersji. Nie te dziewczyny ze studiów, jego fanki, czy inne niepożądane osoby. Mężczyzna to przyuważył i puknął Cię w wymęczone usteczka. Upomniał Cię, że masz tak nie robić, bo nie pocałuje Cię w skaleczone wargi. Nadęłaś delikatnie policzki i szłaś z nim pod rękę w stronę, gdzie już powoli zaczynał się festiwal. Słyszałaś już skoczną muzykę graną na instrumentach, których na co dzień się nie słyszy. Byli też tancerze, którzy w otoczeniu innych ludzi dawali występy. Niebo robiło się powoli ciemne, a lampiony zaczęły powoli oświetlać główną drogę. Rozglądałaś się dookoła, patrząc na wszystko. Na ludzi w dziwnych maskach, na bawiące się i tańczące dzieci. Nadszedł w końcu ten magiczny czas, o którym mówiła gospodyni. Coś czego nie przeżyje się nigdy tak samo. 
Spojrzałaś się zdziwiona na ukochanego, który nagle Cię pociągnął za sobą. Okazało się, że znaleźliście się w tłumie tańczących. 
- SeokJin, ja nie... - nie dał Ci do kończyć, przykładając palec do ust. 
Puścił Ci oczko i sam zaczął tańczyć, próbując Cię zachęcić. Westchnęłaś cicho i po prostu dałaś się ponieść muzyce. W końcu oboje mieliście spędzić dobrze czas, a SeokJin czasami tańczył. Miał jednego znajomego (trenera tańca), z którym ćwiczył i był w tym całkiem dobry. Chociaż wiedziałaś, że bardziej wolał skupiać się na śpiewaniu. Śmiałaś się, że dobierał sobie idealnie znajomych. YoonGi był raperem, kompozytorem i wytwórcą, Hoseok nauczycielem tańca, a on sam pisał i śpiewał. Tworzyliby całkiem niezłe trio! Ale ukochany nie miał czasu skupiać się na takich rzeczach, bo miał Ciebie i to Tobą musiał się zająć. Oczywiście, że nic nie musiał, ale chciał. I dokładnie to robił.

Uśmiechnęłaś się szeroko, dysząc ciężej, kiedy skończyliście tańczyć. Nie traciliście czasu i poszliście dalej. Popatrzeliście po stoiskach, gdzie ukochany kupił Ci prześliczną bransoletkę z symbolem szczęścia. Idealnie prezentowała się na Twoim nadgarstku~ Później poszliście kupić lampion. Chcieliście go puścić z waszą wspólną prośbą. Wzięliście czerwony, na znak prawdziwej miłości. Usiedliście razem i myśleliście czego sobie życzyć. Oboje długo myśleliście i siedzieliście w ciszy. W końcu napisaliście, aby nikt nie stanął wam na drodze do pełnego szczęścia. Podpisaliście lampion i odpalając, puściliście w niebo. Uśmiechnęłaś się szeroko, wtulając w ukochanego. Patrzeliście oboje, jak wasze czerwone światełko znajduje się coraz wyżej i wyżej. Na nocnym niebie widać było również pozostałe lampiony. Tworzyły one małe gwiazdy, które się przemieszczały wraz z wiatrem. Ucałowałaś czule ukochanego, oddając się tej romantycznej chwili. Mężczyzna odwzajemnił gest, obejmując Cię w talii. Zawiał chłodny wiaterek, ale to wam nie przeszkadzało. Drzewa szumiały, tworząc własną muzykę. Zamknęłaś oczy i nie myślałaś już o niczym innym.

Do domu (pani Lee) wróciliście po pokazie sztucznych ogni. Było już strasznie późno i zmęczenie po całym dniu jednak wzięło górę. Wróciliście szczęśliwi, opowiadając trochę gospodyni co się działo. Zapytała się czy na pewno nie jesteście głodni i dopiero wtedy was puściła do pokoju. Zjedliście kilka przekąsek na festiwalu plus kupiliście kilka opakowań słodkości. Specjalnie wzięłaś też dla Taehyunga, z którym miałaś niedługo się spotkać. Wtuliłaś się w ukochanego, kiedy przebraliście się w piżamy i leżeliście w łóżku.
- Czy jak pojedziemy razem do Polski to pokażesz mi tamtejsze tradycyjne stroje? - zapytał się z mruknięciem. Zaśmiałaś się pod nosem.
- Chcesz jechać ze mną do Polski? - uśmiechnęłaś się. - Co do strojów... To zależy też w jakim rejonie się mieszka. Stroje się od siebie różnią. Może nie jakoś znacznie, ale jednak są pewne elementy charakterystyczne dla danego regionu. Chociaż zazwyczaj jest to biała koszula z długą spódnicą w kwiaty. Korale, czerwone usta, wianki z kwiatów albo chusty. Mężczyźni w bufkowatych spodniach i długich sznurowanych butach. Na głowie kapelusz z piórkiem. Takie barwne, słowiańskie stroje. Kobiety często mają długie włosy splecione w warkocz, albo warkocze - zaśmiałaś się. - Ciekawie byś wyglądał, kochanie~
- Kiedyś byłem na festiwalu muzycznym w Busan. Była tam właśnie grupa z Polski tańcząca w tych strojach. Pięknie to wyglądało! Dlatego chciałbym Cię zobaczyć nie tylko w hanboku, ale takim stroju - uśmiechnął się szeroko.
- Głupek! - pstryknęłaś go w czoło. - Nie ma mowy, że mnie w tym zobaczysz - zaprotestowałaś.
- Tak? Jeszcze zobaczymy! - zaśmiał się i ucałował Cię. Namiętny gest, przez który przeszedł Cię miły dreszcz. Mruknęłaś w jego usta.
- Jesteś niemożliwy - szepnęłaś, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi. - Dziękuję ci za ten wspaniały czas tutaj. Czuję się, jakbym była po jakimś najlepszym spa, a zeszłam parę kilometrów, tańczyłam w tłumie. Nie mam pojęcia, jak ty to robisz, że czuję się właśnie tak, ale nie przeszkadza mi to. Wiesz, że nie lubię niespodzianek, ale... chyba je zacznę lubić. Nie mam innego wyjścia, prawda? - zachichotałaś. - Jesteś najwspanialszym mężczyzną na świecie. Nie obchodzi mnie twoja matka ani tamta wariatka. Wiem, jak bardzo się o to martwiłeś przez te kilka dni. Ale nie rób tak więcej, ja próbowałam po prostu o tym zapomnieć. Nie sprawię przecież, że ktoś mnie polubi, prawda? Ważne, że mam ciebie, SeokJinnie - uśmiechnęłaś się i musnęłaś szybko jego policzek, ponownie chowając głowę.
- To fakt, bardzo się martwiłem, że to mogło Cię zranić tak, jak wiadomości tamtych dziewczyn z uczelni. Ja naprawdę nie chciałem, żeby było Ci przykro. I z tym nielubieniem nie jestem pewien... - zaczął. - Jeszcze przed wyjściem mamy powiedziała, że jednak się myliła co do Ciebie i chciałaby zjeść w czwórkę obiad. Powiedziała, że wyśle Ci też jakiś prezent w ramach rekompensaty za tę akcję...
- Ale ja niczego od niej nie chcę - pokręciłaś głową. - Chcę, żeby ta cała pusta lalka sobie odpuściła. Zraniła nie tylko mnie, ale też niewinne zwierzę. Jeżeli chodzi o ten obiad... Nie wiem, może to jakaś pułapka, może znów coś knuje. Wydaje się być naprawdę dobrą kobietą. W końcu jesteś jej synem, a jesteś najwspanialszy - podniosłaś się delikatnie i zaczęłaś głaskać go po policzku. - Wiem, że ci się nie układa z rodzicami już od dawna. Dla ciebie ten obiad pewnie również byłby czymś ciężkim. Jeżeli będziesz chciał pójdę tam z tobą i bez żadnych ostrych zdań wytrzymam spotkanie. Jeżeli nie to ładnie odmówisz i będziemy żyć, jak do tej pory - uśmiechnęłaś się.
- Mam taką mądrą i wspaniałą ukochaną - stwierdził, szepcząc. - Nie psujmy sobie tej nocy na takie rozmowy. Nie po to tutaj przyjechaliśmy. Odpocznijmy trochę i jutro wrócimy do tej rzeczywistości. Teraz jesteśmy w innej epoce - zaśmiał się i przyciągnął Cię do siebie by ponownie skraść pocałunek z Twoich ust. 
Zasnęliście zmęczeni, wtuleni w siebie. I tym razem nie oddaliście się złym myślą, a wręcz przeciwnie. Wasze sny skupiały się na samych pozytywnych rzeczach. Nie tylko pozytywnych, ale też przyjemnych. Bez zmartwień, zbędnych trosk. Tego wam właśnie brakowało. Takiego relaksu, małego szaleństwa, inności. Mogliście spać spokojnie, we dwoje i bez obaw, że jego matka wparuje niezapowiedzianie niszcząc to wszystko. Tutaj nic wam nie groziło.

__________________________________
Kochane moje Kluseczki! Nie mam pojęcia czy taka wioska istnieje naprawdę czy też nie. Chciałabym wierzyć, że istnieje takie miejsce, gdzie można poznać historię i przenieść się do danej epoki. Nie mniej zawarłam ciekawostki na temat nazewnictwa przy hanboku, więc to już jest jakaś wiedzą, ha! Wiecie, że kocham Wam podrzucać jakieś informacje~ Mam nadzieję, że po tym ponad czterotysięcznym rozdziale wybaczcie mi tę sporą przerwę! Pisałam już wcześniej, że skupiam się na pisaniu fanfika, później nie miałam siły jakoś pisać. To pewnie bezez tę pogodę. Mam dość tych wysokich temperatur, ugh! Mam nadzieję, że dostanę wybaczenie ♡
Kocham Was mocno i o tym nie zapominajcie! Tak samo o piciu wody i odpowiednim jedzeniu! Ściskam Was mocno! ♡

Continua a leggere

Ti piacerà anche

296K 6.2K 35
21-letnia Veronica Smith rozpoczyna praktykę jako psycholog w więzieniu, w którym przebywa jeden z najniebezpieczniejszych przestępców w całym USA, L...
13.6K 2.4K 16
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
45.9K 3.1K 71
Gdzie ona zostaje mu podarowana jako prezent
35.1K 2.1K 35
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.