Pamiętnik Lucy

Galing kay ZulaChan

3.9K 233 68

Książka... a właściwie opowieść ta, opowiada o uczuciach, przygodach i wielu przykrościach, które przeżywa dz... Higit pa

Pamiętnik Lucy
Początek prawdziwej przygody.
Czas pożegnań i nowych doznań
Nocny wybawca
Pierwszy krok, i pierwsza znajomość.
Początek roku i nieprzyjemny początek nowej znajomości.
Pierwsze zadanie. Dlaczego z nim?!
Nic o mnie nie wiesz!
Poczucie winy.
Za blisko.
Tylko jedno.
Krew, kłótnia i przeprosiny.
Gdyby to było takie proste.
Miła staruszka.
A miało być tak pięknie...
Niczego nie żałuję.
Głos wilczego serca.
Wybierzesz sercem... ale nie zapominaj o rozumie.
Serce w garści.
Nigdy tego nie chciałam.
Trudny wybór.
Bez wybaczenia.
Wyjaśnienie!
Niespodzianka w najpiękniejszy dzień.
Moja wina.

Pamiątka po mamie.

115 6 0
Galing kay ZulaChan

Jest przed północą. Lucy jako jedyna z pokoju nie może jeszcze zasnąć, Hana usnęła zaraz po inspekcji StrasznejHelgi, Luna natomiast spała już dużo wcześniej w swojej szufladzie.

Natomiast nasza bohaterka wyszła na balkon, jak każdej niemalże nocy wpatrywała się w gwiazdy. Kochała to uczucie swobody, jednocześnie czuła się bardzo spięta. Co jeżeli będzie najsłabsza ze swojej grupy? Jak inni ją przyjmą? Czy pozna tam kogoś kto ją polubi? Jakie zagrywki wykona Madison? Świetnie - pomyślała. Kolejny natłok pytań kolejne braki odpowiedzi. Jednak jedną rzecz wiedziała na pewno. Wreszcie poznała prawdziwą przyjaciółkę. Spojrzała na jej spokojną twarz i po chwili usiadła na krześle, które stało na balkonie, poczym otworzyła swój pamiętnik.

1 września, przed północą

Dzisiejszy dzień był wspaniały! Świetnie się bawiłam chociaż jeszcze nawet nie ma lekcji. Poznałam nowego kolegę Tomaru, i jego młodszą siostrę Rin. Są bardzo mili i dość żywiołowi, szczególnie Rin. Trochę denerwuje mnie ten chłopak Grey. Na początku wydawał się miły (z wyglądu) ale już nie czuje do niego sympatii. Mimo to mam dziwne wrażenie, że chce wiedzieć o nim więcej, ale jeszcze mam na to czas.

Poza tym wraz z Haną postanowiłyśmy przez cały rok robić wiele zdjęć i potem stworzyć z nich album. Dzięki magicznemu aparatowi pójdzie nam szybko.

Magiczny aparat wywołuje zdjęcie w dowolnej ilości zaraz po jego zrobieniu, jest on powszechnie znany w świecie magii.

Na koniec, bo jednak jestem już trochę śpiąca chcę tylko powiedzieć, że… to będzie najlepszy rok w moim życiu!

Ranek…

- Bip, bip, bip… - Tym razem dziewczyny nie zapomniały nastawić budzika.  Jednak nastawić, a wyłączyć to dwie różne rzeczy.

- Hana… wyłącz. – Lucy mówiła pół przytomnym głosem, jakby zapomniała jak bardzo czekała na ten dzień. – Hana… Hana! Bip, bip, bip! HANA! – Nic, jej przyjaciółka śpi jak dziecko. – Ja nie mogę – Lucy ledwo wstała podeszła do szafki nocnej Hany, wyłączyła budzik i już chciała iść się myć, kiedy nagle przyszedł jej do głowy szatański plan. Po cichutku podeszła do łóżka Alberony, stanęła przy nim i nachyliła się nad jej prawym uchem.

- KUKURYKU!! – Wrzasnęła tak głośno, że aż Luna wyskoczyła z szuflady. Zresztą nie tylko ona. Hana poderwała się jak poparzona, niemal wyskoczyła, a raczej wypadła z łóżka i upadła na miękki dywan leżący po środku pokoju.

- Do jasnej ciasnej, Lucy! Chcesz żebym ja ci tu na zawał zeszła?! – Hana czuła, że zaraz serce jej trzaśnie.

- Hahaha, szkoda, że siebie nie widziałaś! Hahaha poza tym trzeba było się obudzić jak budzik dzwonił, ktoś już ci mówił, że masz sen twardy jak skała? – Lucy aż brzuch zaczął boleć ze śmiechu, jednak kiedy się opanowała zauważyła, że drzwi od łazienki są już zamknięte a w środku leje się już woda.

- Ej! Ja miałam być pierwsza! – Zbulwersowała się młoda McGarden.

- To zemsta za to, że mnie tak brutalnie obudziłaś. – Zza drzwi słychać było cienki głosik Hany.

- Dobra, dobra. – Lucy pościeliła swoje łóżko i naszykowała swoje ubranie. Słysząc, że woda w łazience jeszcze się leje, czyli Hana jeszcze się myje, usiadła na swoim łóżku. Przeszła wzrokiem po pokoju, gdy nagle zatrzymała się na pięknej lazurowej spince w kształcie motyla, którą dostała od matki prawie tuż przed jej śmiercią…

 

Szła w stronę sypialni matki, po cichutku, na paluszkach, bo nie mogła blisko niej zbyt długo przebywać ze względu na jej chorobę.

Puk, puk. Zapukała w ogromne dębowe drzwi, prowadzące do jej pokoju.

- Wejdź księżniczko. – jej mama zawsze tak ją nazywała, lubiła gdy tak mówiła, ale tylko ona miała prawo tak się do niej zwracać, bo w innym wypadku było to dla niej obraźliwe określenie, wolała żyć jak normalna dziewczynka, a nie jak księżniczka. Cóż w takiej rodzinie było to raczej nie możliwe.

Weszła do wielkiej sypialni. Jej matka siedziała na łożu z baldachimem, ubrana była w piękną fioletową suknię, ale nic nigdy nie przyćmiło jej nieziemskiej urody: długie blond włosy i soczyście zielone oczy czyniły ją piękną kobietą.

- Mamusiu, czy coś się stało? Wyglądasz na smutną – Lucy była zbyt mała, więc nic nie wiedziała na temat zbliżającej się śmierci matki. Jedyne co wiedziała, to to, że jest po prostu trochę chora.

- Nic mi nie jest kochanie. Chodź, usiądź obok mnie. – Powiedziała swoim niezwykle ciepłym głosem.

- Tak. – Lucy posłusznie i z uśmiechem na twarzy usiadła matce na kolanach.

- Wiesz, mam dla ciebie prezent, ale najpierw chcę z tobą o czymś porozmawiać.

- Mmm? – Lucy nie za bardzo rozumiała co się dzieje, ale opowieści mamy zawsze były bardzo ciekawe, więc zamieniła się w słuch.

- Wiesz już, że nikt nie żyje wiecznie, prawda? – Dziewczynka pomachała głową w geście zgody. – To teraz posłuchaj. Mnie kiedyś też zabraknie, tak samo jak i tatusia, ale ty nigdy nie będziesz sama. Chcę, żebyś poznała przyjaciół.

- Przyjaciół?

- Tak, to takie osoby, z którymi śmiejesz się, bawisz, wygłupiasz, ale też płaczesz, złościsz i akceptujesz ich wady i zalety. Nie musisz mieć ich dużo, wystarczy garstka, ale takich prawdziwych, za którymi wskoczysz w ogień. Chcę też żebyś wiedziała, że ten świat nie jest tak piękny na jaki wygląda. Na swojej drodze napotkasz wiele trudów, przykrości i wrogów, ale też i dobra, miłości i przyjaciół, którzy zawsze ci pomogą. Pamiętaj, że co kol wiek by się nie działo nigdy nie wolno ci stracić nadziei, nigdy, a ja nawet jeżeli będę bardzo, bardzo, daleko od ciebie to i tak zawsze ci pomogę, księżniczko. Będę cię chronić i pomogę ci gdy tylko będziesz mnie potrzebować. Jedyne czego od ciebie oczekuje, to, to żebyś kroczyła własną ścieżką i pamiętała, że w każdym z nas jest tyle samo dobra co zła, tylko niektórzy są zbyt słabi by stawić czoła swej złej połowie i ją pokonać przez swoją przeszłość, inni zaś boją się samych siebie przez co popadają w ciemność. Właśnie takim osobom trzeba pomagać, wystarczy wyciągnąć rękę, pokazać właściwą ścieżkę, to wystarczy by im pomóc. – W tym momencie matka Lucy położyła ma kolanach córeczki złotą szkatułkę.

- Co to? – Zapytała mała dziewczynka widząc owy pakunek na swoich kolanach.

- To jest moja brożka do włosów, którą dostałam od swojej matki, a ona od swojej, zawiera ona cząstkę ich, a teraz też mojej, magii, ale nie byle jakiej magii.

- To jakiej, jakiejś specjalnej?

- Pierwszej magii, Lucy, pierwszej magii. – odpowiedziała matka, jednocześnie wiedząc, że mała nadal nic nie rozumie. Wpięła ją we włosy dziewczynki i wtedy zauważyła, że blask spinki momentalnie stał się dużo jaśniejszy.

- Rozumiem… - wyszeptała tajemniczo.

- Co mówiłaś mamusiu?

- Nie, nic. Po prostu miej ją przy sobie, a ja zawsze ci pomogę. – Spojrzała ciepło na swoją córkę, która już po chwili wybiegła z jej sypialni z lazurową spinką w kształcie motyla we włosach, jednocześnie dziękując swojej mamie z całego serca.

Następnego dnia…

Mała Lucy szła beztrosko w stronę sypialni matki chcąc jeszcze raz podziękować jej za spinkę, która aktualnie zdobiła jej złociste włosy. Jednak kiedy podeszła do drzwi usłyszała w pokoju głos swojego ojca i lekarza mamy, postanowiła więc, że zaczeka chwilę pod drzwiami jednocześnie przysłuchując się ich rozmowie, nie był to jednak dobry pomysł…

- Tak mi przykro proszę pana… - lekarz mówił ze smutkiem w głosie.

- Nie dało się nic zrobić? – Teraz usłyszała swojego ojca.

- Niestety, tej nocy jej serce już nie wytrzymało, pańska żona zmarła koło północy…

Nie, nie, nie, nie. Nie mogła w to uwierzyć, z każdym ich kolejnym słowem w jej lazurowych oczach pojawiało się coraz więcej łez, już nie słuchała ich rozmowy, po prostu uciekła, pobiegła w stronę pokoju Mishel, w jednej chwili dziękowała mamie za piękny prezent, a w następnej, kilka dni później, stała nad jej grobem.

A łzy?

 Nie.

 Nie miała już siły płakać.

Dopiero po latach zaczęła rozumieć słowa matki, ale wciąż czuła w sobie żal, przecież obiecała jej, że będzie ją chronić, a teraz odeszła, jednak zawsze będzie nosiła ją w sercu. Zaczęła nowy rozdział w swoim życiu, rozdział, o którym mówiła jej matka, znalazła przyjaciół, a teraz szuka odpowiedzi na wiele pytań, między innymi na pytanie: Co to jest „Pierwsza Magia”?

- Lucy, ja skończyłam, możesz już iść. – Z zamyśleń wyrwał ją głos jej przyjaciółki.
Po pewnej chwili udała się do łazienki, by przygotować się na pierwszy dzień szkoły.   

Ipagpatuloy ang Pagbabasa

Magugustuhan mo rin

20.3K 845 35
Po tym gdy matka Hailie Gabriela i jej babcia giną w wypadku samochodowym, Hailie trafia do swoich braci, których znała lepiej niż ich ojciec. Gdy z...
65.1K 2.9K 33
Cześć! To moja kolejna praca o tej tematyce. Tym razem Hailie ma 12 lat. Na początku książki Shane i Tony mają 16 lat; Dylan 17 lat; Will 24 lata; V...
19.2K 1.2K 20
Co by się stało gdyby Hailie znów miała taką relację z braćmi?Jak by się potoczyło życie jej dzieci?I jakie niebezpieczeństwami sprowadzi ich nazwisk...
15.6K 590 39
A co gdyby Hailie pochodziła z patologicznej rodziny i nie umiała już nie komu za ufać ? Historia przedstawia perspektywy braci oraz Hailie po tym j...