Węże jednak śmieszkują • Fred...

By ChoJulieSsi

450K 51.8K 25K

🍊 Choć miłość Callie i Freda jest silniejsza niż kiedykolwiek, silniejszy niż kiedykolwiek jest też Voldemor... More

Najpierw przeczytaj!
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Epilog
DZIĘKUJĘ
Alternatywny epilog
Bonus
Bonus 2
Specjalny Bonus
Bonus 4
Bonus 5 cz. 1
Bonus 5 cz. 2
Bonus 6
Bonus 7
Bonus 8

Rozdział 13

16K 1.8K 2K
By ChoJulieSsi

Od urodzin Callie więź pomiędzy nią, a Fredem umocniła się jeszcze bardziej. Dziewczyna zupełnie nie wyobrażała sobie kiedykolwiek wymienić go na kogoś innego, bdz względu na to, co by się działo. George nigdy nie dowiedział się, co się wtedy stało, ale możliwe, że czegoś się domyślał, ponieważ zaczął wychodzić nieco częściej.

Któregoś słonecznego dnia w połowie kwietnia Callie od rana stała przy stole w salonie i przygotowywała eliksir, którego ani Fred, ani George nie potrafili rozpoznać. Zdali sobie sprawę, że Ślizgonka zajmowała się nim już od kilku miesięcy, ale nigdy nic o nim nie wspominała. Nie pytali jej jednak o to, bo sami już nie wiedzieli, czy to była ta sama mikstura, czy nie...

Bliźniacy siedzieli na kanapie przed nią i przygotowywali tekst specjlanej audycji Potterwarty. Fred nie mógł się jednak zbytnio skupić na swojej pracy, gdyż co moment zerkał na Callie, a ona, czując jego wzrok na sobie, robiła to samo i również się rozpraszała - obojgu od jej urodzin zdarzało się to coraz częściej. Dziewczyna pokręciła w końcu głową i ogarnęła się szybciej.

- George! - zawołała Callie głównie po to, żeby zrobić Fredowi na złość, a jej chłopak spojrzał na nią z niedowierzaniem.

- Tak? - zapytał George, unosząc głowę znad pergaminu.

- Chodź tu, dawno nie smarowałam ci rany - odparła Callie, otrzepując swoje ręce, co oznaczało, że skończyła pracę.

- Już się przecież zagoiła - argumentował George, wskazując na dużą ranę na jego głowie, tam, gdzie kiedyś znajdowało się ucho.

- I co z tego? - zapytała Callie, przechodząc przed stół z założonymi rękoma. - Nadal ją trzeba smarować od czasu do czasu, to wreszcie zniknie - dodała, naciągając nieco swoją zieloną bluzkę na wszelki wypadek, bo znowu czuła na sobie spojrzenie Freda.

- Nie! - zaprotestował George. - I co z moimi opowieściami o tym, jak ją zdobyłem? W walce z tygrysem bengalskim?

Callie przewróciła oczami, po czym nagle zasłoniła sobie usta. Poczuła się, jakby jej śniadanie chciało wrócić tam, skąd przyszło - przytrafiło jej się to już kolejny raz w przeciągu ostatnich kilkunastu dni.

- Ale mi niedobrze... - wymamrotała, przymykając oczy.

- O widzisz, odpocznij sobie, smarowanie poczeka - powiedział George, chcąc za wszelką cenę utrzymać swoją bliznę (uważał, że te Billa wyglądały świetnie, więc nie chciał być gorszy).

- Naprawdę źle się czuję, trochę kręci mi się w głowie... - mruknęła Callie i powoli usiadła na kanapie. - Chyba za dużo się nawdychałam tego... - dodała, wskazując głową na kocioł, z którego wciąż się dymiło.

- Połóż się - powiedział Fred, od razu wstając, by zrobić jej więcej miejsca na kanapie. - A to nie może być... Znaczy, nie wiem, jak to działa?

- Co? - zapytała skołowana Callie, podczas gdy George również wstał, by zrobić jej miejsce.

- Nie wiem, czy możesz, ale to nie są te... No... Twoje dni czy coś? - dodał wyraźnie zażenowany Fred, co skonsternowało też George'a, a Callie parsknęła śmiechem.

- Wiesz, to nawet powinno być to - stwierdziła po chwili, łapiąc się za brzuch. - Już od paru dni mnie to trzyma...

- Dlaczego nic nie mówiłaś? - zapytał zdumiony Fred, któremu Callie zazwyczaj mówiła o wszystkich dolegliwościach.

- Bo myślałam, że mi przejdzie. Ale rzeczywiście, to pewnie te dni... - odparła dziewczyna takim tonem, jakby sama siebie nie potrafiła przekonać.

Callie tak naprawdę zapomniała o tym, że w ogóle powinna dostać już okres, bo dawno go nie miała. Zrozumiała jednak, że to pewnie z tego pochodziły te wszystkie dolegliwości i ustaną, gdy ten w końcu nadejdzie... A przynajmniej w to chciała wierzyć.

- Zrobiłbyś mi herbaty? - zapytała Callie, na co Fred pokiwał głową i ruszył do kuchni.

- Ciężko jest mieć te dni? - zapytał George, siadając połowicznie na stole, a to pytanie jeszcze bardziej rozbawiło dziewczynę.

- Zależy, czasem bardzo - wyjaśniła Callie. - Najgorzej jest, gdy... - i tu przerwały jej głośne odgłosy czegoś spadającego na podłogę, najwyraźniej rozsypującego się. Przestraszona dziewczyna automatycznie wstała i pomimo mdłości ruszyła do kuchni, by zobaczyć, co się stało, a George poszedł zaraz za nią.

Jej oczom ukazały się dziesiątki, o ile nie setki galeonów rozsypane na podłodze, a także kilka kopert i otwarta szuflada, zawierająca jeszcze więcej podobnych papierów. Callie dopiero wtedy przypomniała sobie, że już dawno miała z nim o nich porozmawiać. Choć wciąż walczyła z mdłościami, postanowiła go skonfrontować tu i teraz.

- Fred, co to są za pieniądze? Co to za koperty? Powiedz mi! - zawołała na tyle stanowczo, na ile potrafiła.

Fred patrzył na wszystkie galeony tak, jakby nigdy wcześniej ich nie widział. Nie ruszając się po ani jednego, zaczął się niepewnie drapać po szyi, po czym spojrzał na George'a z przerażeniem.

- Słucham, co to za pieniądze? - dopytywała Callie. - Przecież to są setki galeonów!

- To są... Oszczędności - wydusił Fred po chwili, ku uldze jego brata.

- Na co? - drążyła Callie, opierając się o framugę drzwi, bo znowu poczuła się gorzej.

- Na czarną godzinę - odparł od razu.

- I czemu ja o nich nic nie wiedziałam, w takim razie? - kontynuowała dziewczyna, trzymając się za brzuch.

- Bo nie było czarnej godziny - wyjaśnił Fred, po czym wyjął swoją różdżkę, by pozbierać rozsypane monety.

- Ta, jas... - zaczęła Callie, ale nie skończyła, bo bała się, że już nie wytrzyma i pobiegła do łazienki.

- Cholera, musisz być bardziej ostrożny - szepnął George, podchodząc do bliźniaka, który przewrócił oczami.

- Co ty nie powiesz? - odgryzł się Fred. - Pomóż mi to lepiej zbierać.

Dolegliwości Callie nie ustawały przez kilkanaście kolejnych dni, a ona starała się na nie nie skarżyć, by Fred nie zaczął panikować. Martwił ją jednak fakt, że nadal nie dostała miesiączki.

Pierwszego maja wiedziała, że nie może już czekać. Minęły już dwa miesiące, więc Callie po prostu zaczęła podejrzewać, że... Była w ciąży.

Nie myślała o tym wcześniej, bo najzwyczajniej nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli. Bała się. Nie tyle posiadania dziecka, co tego, że żyła w czasach wojennych i nie była gotowa na danie mu takiego losu. Zaczynała naprawdę żałować tego, co stało się pomiędzy nią, a Fredem, nawet jeśli była wtedy taka szczęśliwa...

Z ciężkim sercem odnalazła w jednej z książek przepis na eliksir, dzięki któremu mogła sprawdzić swoje przypuszczenia. Na szczęście bliźniacy nie znali się na tym za dobrze, więc w spokoju przygotowała miksturę i wieczorem poszła do łazienki.

Tam użyła go według instrukcji zawartych w książce. Robiła to wszystko drżącymi rękoma, sama nie wiedząc, jakiego wyniku by chciała. Gdy minął wyznaczony czas, Callie wzięła głęboki wdech.

- Będzie dobrze - powiedziała sama do siebie, spojrzała na miksturę i... Wynik był pozytywny.

Dziewczyna o mało nie upuściła kubka z eliksirem, który trzymała. Patrzyła przez chwilę na niego z niedowierzaniem, a następnie sprawdziła drugą próbkę, którą zrobiła dla potwierdzenia - ona również wykazywała ten sam wynik.

Dziewczyna ukryła twarz w dłoniach. Zupełnie nie wiedziała, co miała teraz zrobić. Nie wiedziała też, czy bardziej była przerażona perspektywą posiadania dziecka samą w sobie, czy posiadania go w czasie wojny, czy powiedzeniem tego Fredowi.

Postanowiła, że jeszcze mu nie powie, dopóki sama się z tym nie oswoi i nie sprawdzi tego jeszcze kilka razy. Na razie nie potrafiła tego ogarnąć, nie potrafiła w to uwierzyć... Chciała płakać i śmiać się jednocześnie, czuła się zupełnie zagubiona i zaczęła rozważać, czy nie porozmawiać o tym jakoś ze swoją mamą - choć ta pewnie nie byłaby dumna...

Z tych wszystkich myśli dziewczynę wyrwało pukanie do łazienki. Callie szybko wrzuciła wykorzystane eliksiry do śmieci i otworzyła drzwi, przed którymi zobaczyła Freda - wyglądał na przestraszonego.

- Callie, musimy iść - powiedział, patrząc na nią z lekkim przerażeniem.

- Co się stało...? - zapytała roztrzęsiona dziewczyna, której dłonie od razu wylądowały na brzuchu. Miała z jakiegoś powodu wrażenie, że Fred o wszystkim wiedział, choć nie było takiej opcji. On jednak chciał przekazać jej znacznie gorsze wieści.

- Dostaliśmy wiadomość od Zakonu. Harry jest w Hogwarcie i chyba szykuje się prawdziwa wojna.

~

2 rozdziały do wiecie czego.

Continue Reading

You'll Also Like

6.7K 962 5
🧁 Llian i Cedrik przeżyli już, zdawałoby się, najgrosze, a także spełnili swoje marzenia, więc czy istnieje coś, co mogłoby ich jeszcze w ogóle zask...
72.1K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
21.8K 1.7K 12
Leanne zdecydowanie nie chciała mieszać się w nieswoje sprawy. Zamierzała uciec tak daleko, jak tylko się dało i zapomnieć o tym, że kiedykolwiek nal...
86.2K 3K 48
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...