Zanim umrę za młodu || Maciej...

By LittlePsychopath2104

83.1K 4K 2K

Zakończona ✔✅ " -Zosieńko, ale czym ty się tak martwisz? Szkopy jeszcze nie chodzą. - Wyprzedziłam lekko Tadk... More

Prolog - Dwa zamordowane ciała
Przegra wojnę głupi malarz. (1)
Apolonia w sidłach diabła (2)
Jestem Polką! (3)
Serce gra mi Krakowiaka (4)
Krew wszędzie, strzały wszędzie! Co to będzie? (5)
Pocałunek, jak łapanka. (6)
Zastrzelili pannę, choć była młodą. (7)
Zaułek śmierci. (8)
"Czy to serce pękło?" (9)
Rodzaje nieśmiertelności (10)
Od piekła do nieba (11)
Wojny Sylwestrowe (13)
Styczniowa Wisła za sprawą Irki (14)
Twardzi jak kamienie. (15)
Akcja Arsenał. Koniec gry życia. (16)
Epilog. Wojna zażegnana.
Dodatek z listami (+)
Rozdział dodatkowy. Początek i koniec miłości.
Kolejna książka!

Krwawe Święta (12)

3.2K 190 100
By LittlePsychopath2104

Grudzień, 1942, Warszawa

-Zwolnij! Bo się zabijesz! - Zaśmiałam się, gdy goniłam Emilię po chodniku.

Kurtkę miałam rozpiętą, torbę na ramieniu co chwila poprawiałam, a na głowie trzymałam beret, by mi nie spadł.

-Ale ja chcę zobaczyć Mikołaja! Obiecał prezenty! - Naburmuszyła się i zatrzymała.

Kucnęłam przed nią i uniosłam brew.

-Kto ci tak powiedział?

-Aluś! Powiedział, że dostanę prezenty, gdy zobaczę Mikołaja! - Założyła rękę na rękę.

Westchnęłam i się zaśmiałam.

Cały Alek. Wiecznie dziecinny.

-Ale niespodzianki dostają tylko grzeczne dzieci. - Poprawiłam torbę i puknęłam ją w nos.

-A ty dostaniesz coś? Jesteś grzeczna. - Spuściła wzrok, bawiąc się palcami.

-Nie wiem, raczej nie. Podarunki dostają dzieci. - Złapałam ją za dłoń i dałam się pociągnąć.

Niespodziewanie zatrzymała się i wbiła swój wzrok w szybę sklepową.

Podążyłam za nią i się uśmiechnęłam.

-Chcę to! Chcę to! Proszę! - Poczęła wesoło skakać i wskazywać palcem na wielki domek dla lalek z drewna.

Zamyśliłam się.

Dlaczego nie? Muszę jej coś kupić, w końcu zostałam jej tylko ja.

Alka nie chcę niczym obciążać.

-Jeśli poprosisz Mikołaja, to jestem pewna, że ci to podaruje. - Otworzyłam jej drzwi i przepuściłam, by mogła swobodnie pląsać między regałami.

Oparłam się o ladę.

-Dzień dobry, ile za domek? - Uniosłam brew i zacisnęłam zęby.

Nie lubię tej kasjerki.

Żuje gumę, okropnie mlaszcząc, kręci włosy na palcu i patrzy na mnie wścibskim spojrzeniem.

-Dwa górale. Dziewczyno, poszukaj czegoś tańszego, bo nie będzie cię stać! Chyba, że rozłożysz nogi przed kilkoma Niemcami. - Wywróciła oczami, a ja znieruchomiałam.

Jak mogła to powiedzieć? Za kogo ona mnie ma?

Uśmiechnęłam się kącikiem ust i położyłam pieniądze na blacie.

-Zamawiam go. Przyjdę po niego jutro, o 12. - Cmoknęłam do niej w powietrzu i wyciągnęłam Emilię za rękę.

~*~

-Alek, jesteśmy! - Weszłam do domu i zaczęłam się rozbierać.

Ściągnęłam siostrze czapkę i kurtkę, wieszając je na wieszaku.

Wtenczas w progu stanął Maciej, opierając się o framugę.

-Moją jesteś? Odpowiedz! - Wyszczerzył się i podszedł do mnie.

-Jestem swoją i niczyją! - Wystawiłam mu język i ominęłam, idąc do kuchni.

Złapałam w dłoń pomarańczę i usiadłam na blacie.

Pomarańcza. Kiedy ją w Polsce ostatnio było widać? Chyba w 1938!

-Moją i niczyją. Ja tak mówię i tak jest! - Tupnął nogą i ze śmiechem wziął Emilię na ręce.

Dmuchnął w jej kark, a ona z piskiem zaczęła się wyrywać.

Parsknęłam śmiechem i zjadłam kawałek.

-Skąd masz? - Zmarszczyłam brwi i rzuciłam mu cząstkę.

-Niemcy dali. - Spojrzał na mnie znacząco, a ja pokiwałam głową.

Znów okradli szkopów!

-Jak tak dalej pójdzie, to w końcu i ciebie zabiorą. A co ja bym wtedy zrobiła? Sama umarła! Jeśli coś ci się stanie... - westchnęłam i zeskoczyłam na ziemię.

Stanęłam przed lustrem i poprawiłam sukienkę.

-Uważaj, bo lustro pęknie. - Zerknął na mnie i podrzucił dziewczynkę.

-Pękło, jak ty przed stanąłeś. - Zachichotałam i odwiązałam pasek od sukni.

-Wolniej! Dziecko tu jest! - Zamknął dłonią Emilii oczy.

Przewróciłam oczami i rzuciłam mu materiałowy pas.

-Spędzimy świeta w trójkę. Zgadzasz się, kochanie? - Zawiązał go sobie wokół głowy i zrobił śmieszną minę do blondynki.

-A Zocha i Rudy nie raczą się zjawić? - Wyciągnęłam garnek i zaczęłam roztapiać gorzką czekoladę.

Wesoły to złoto.

-Oni swoje rodziny mają, co ich będziemy trzymali na smyczy. Tylko ty, ja i nasza pociecha. - Uśmiechnął się i mocno pocałował 4-latkę w policzek.

Ale Aleksy to prawdziwy skarb.

Jaki był rodzaj naszej miłości?

Toksyczna? Nie!

Erotyczna? Absolutnie!

Dla korzyści? Skądże!

Z przymusu? Bój się Boga!

Prawdziwa?

I tu się zatrzymamy.

Miłość prawdziwa. Łatwa do opisania, trudna do znalezienia.

-Poleczko, mówię do ciebie od 5 minut, a ty ni drgniesz, ni się odezwiesz! Co gra w twej duszy?

-Prawdziwy oberek! - Złapałam mleko i powoli wlałam do masy.

-Wolę walca. - Wziął Emilię w ramiona i zaczął z nią tańczyć na środku salonu.

Zaśmiałam się i machnęłam łyżką, przez co resztki czekolady wylądowały na twarzy Maćka.

Zacisnął oczy i nie ruszał się przez chwilę.

Zatkałam sobie ręką buzię, żeby się nie roześmiać.

-Poleczko, kochanie. Chyba mnie czymś ubrudziłaś. - Wskazał na swoją przystojną buźkę i mlasnął.

Wzruszyłam ramionami ze śmiechem i zaczęłam przyrządzać ciasto.

Niespodziewanie pisnęłam i upuściłam szpatułkę.

-Aleksy! - Warknęłam i go od siebie odsunęłam.

Szybko wytarłam swoją twarz, która została ubrudzona przez mojego Alka.

-Ty możesz, a ja nie? - Uniósł brew i zarechotał.

Wywróciłam oczami i rzuciłam w niego łyżką.

Oberwał we włosy i zacisnął oczy.

Zaśmiałam się i zakryłam rękoma, gdy szybko do mnie podszedł.

-Poleczko, igrasz z diabłem. - Zacmokał i pogroził mi palcem. - Nie zadzieraj ze starszymi, silniejszymi i wyższymi. - Uśmiechnął się i zagryzł język.

-Skrzywdzisz mnie? - Wydęłam wargę i zadarłam głowę.

-Jeszcze czego! - Burknął i wysmarował mi resztę twarzy czekoladą.

Jęknęłam i się odsunęłam.

Zapowiadają się piękne święta.

~*~

Grudzień, 1942, Warszawa. Wigilia.

Emilia pisnęła, gdy Alek porwał ją w swoje ramiona.

-No dalej! Posadź gwiazdę na choince! - Wziął ją na barana, by mogła dosięgnąć, a ta wsadziła ozdobę na czubek drzewka.

Uśmiechnęłam się i skończyłam stroić drzwi.

Tyle jeszcze przed nami.

-Poleczko, skarbie moje! Zabierzesz tego potwora, który ciągnie moją czuprynę? - Skrzywił się Dawidowski.

Uśmiechnęłam się i do nich podeszłam.

Nagle Maciej przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował.

Zaskoczona odsunęłam się, a Emilia i Alek przybili sobie piątki.

-Wy! - Zaczęłam ich gonić, gdy niespodziewanie zniknęli mi z pola widzenia. - Halo? - Rozglądnęłam się i zagryzłam wargę.

Zmarszczyłam brwi i ruszyłam w kierunku pokoju mojej siostry.

Gdzie oni mogli się schować?

-Emi? Glizda? - Schyliłam się, by zobaczyć pod łóżkiem, gdy coś mnie pociągnęło za nogi i wywaliło.

Pisnęłam i upadłam na plecy, podpierając się o łokcie.

Po drugiej stronie znajdowali się zaginieni, którzy śmiali się wniebogłosy.

A może to już mój czas spokoju? Może wreszcie znalazłam swoje miejsce?

Zaśmiałam się i wstałam.

Wesołych, ostatnich świąt, Alek.

~*~

LittlePsychopath2104

Continue Reading

You'll Also Like

51.3K 1.9K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
32K 1K 19
Nic innego jak imagify z naszymi cudownymi chłopakami ❤ Okładkę wykonała: Elza554
71.2K 3.9K 23
Zakochiwanie się w nim, było jak podpisanie paktu z diabłem. Zgubiłam się w jego oczach, które kolorem przypominały księżyc w pełni. Zgubiłam się w...
15.5K 872 20
Córka wodza żyje spokojnie swoim życiem, gdy nagle zjawia się chłopak, który wywraca jej życie do góry nogami. Przecież powinna poślubić kogoś z jej...