Trzynastka

By czarownicaxxl

1.2K 138 22

Zamordowano jej rodzinę. Straciła mężczyznę, którego kochała. Jedyne co jej pozostało, to zabijanie. ~Praca b... More

Zabójczyni
Uciekinierzy
Droga donikąd
Kapitan Davids wreszcie zabija
Zwątpienie
W punkcie bez wyjścia
Krwawy szlak

Charlie prosi o śmierć

216 25 3
By czarownicaxxl


Zamknęła za sobą drzwi wejściowe najciszej jak potrafiła, nie chcąc zwracać na siebie niczyjej uwagi. We własnym domu czuła się jak obca, która musi ukrywać swoją obecność. Zazwyczaj jej się udawało, ale tym razem panowała tu nienaturalna cisza, w której usłyszała pospieszne kroki. Po chwili w holu pojawiła się Pierwsza, blondwłosa dziewczyna, z miną wyrażającą złość. Nic nowego.

– Gdzie byłaś do cholery? – zapytała blondynka.

– Miałam zlecenie – odpowiedziała tamta, ściągając szary, długi płaszcz. Zauważyła ślady krwi na materiale, znowu będzie musiała oddać go do pralni. Dlaczego za każdym razem muszą bryzgać na wszystkie strony? Rzuciła odzienie na bok i spojrzała na stojącą przed nią dziewczynę.

– Charlie nas wzywa, czekamy tylko na ciebie – powiedziała oskarżycielsko.

– Muszę się przebrać.

– Pospiesz się, Trzynastka. To pilne.

Po tych słowach Pierwsza odeszła w głąb domu, zostawiając ją samą. Po głosach jakie doszły jej uszu zrozumiała, że rzeczywiście wszyscy czekali. Próbowała sobie przypomnieć, kiedy ostatnio Charlie wzywał ich wszystkich i nie potrafiła wskazać takiej sytuacji. Mimo, że mieszkali pod jednym dachem, ich ścieżki raczej się rozchodziły, chociaż może to ona unikała pozostałych. W końcu była Trzynastką. Niechcianą.

Powlekła się na po schodach na piętro, a potem długim korytarzem. Jej pokój znajdował się na samym końcu, tuż obok jednej z łazienek. Najpierw umyła twarz nad umywalką, pozbywając się ostatnich, widocznych gołym okiem śladów, swojej zbrodni, a następnie przeszła do sypialni. Rozebrała się do naga i włożyła nowe ubranie. Poprzednie włożyła do foliowego worka i rzuciła w kąt.

Jeśli Charlie ich wzywał nie będzie kazała mu czekać. Wystarczy, że pozostali już się niecierpliwili. Gdy schodziła na dół usłyszała przed domem uruchamiany silnik samochodu. Zbiegła pospiesznie na dół, narzuciła na siebie płaszcz i wypadła na zewnątrz. Chłopak siedzący za kierownicą ponaglał ją warczeniem silnika. Wsiadła z tyłu.

– Ileż można na ciebie czekać? – prychnęła Pierwsza, siedząca obok kierowcy. – Jesteśmy ostatni.

Trzynastka nie odpowiedziała, nauczyła się już, że nie przynosi do niczego dobrego. Od zawsze traktowali ją jak kulę u nogi, coś, co niezmiernie przeszkadza i wadzi. Ruszyli z piskiem opon, wzbijając w powietrze kłęby dymu z rury wydechowej i żwir z podjazdu. Spojrzała na zegarek samochodowy, który wskazywał niemal północ. Co pilnego mógł mieć dla nich Charlie o tej porze.

– Dokąd jedziemy? – odważyła się zapytać.

– Dostaliśmy współrzędne za miastem, wydaje się, że nic tam nie ma – odpowiedział Piątka, wrzucając wyższy bieg. Wyjechali na główną drogę, gdzie kompletnie zignorował sygnalizację świetlną i przepisową prędkość. Nie była pewna, czy powinni rzucać się w oczy tak brawurową jazdą szczególnie, że okoliczności nie były codzienne. Współrzędne za miastem? To nie brzmiało dobrze. Nawet Piątka, słynący z niedomyślności, musiał zdawać sobie z tego sprawę.

Jechali w ciszy przez resztę drogi. Po jakimś czasie wyjechali poza teren zabudowany, droga prowadziła przez puste pola i małe, zalesione tereny. Trzynastka rzadko opuszczała miasto, dlatego okolica była dla niej obca. Kierowca zerkał na nawigację, jakby również nie wiedział, dokąd dokładnie zmierzają. Skręcili w wyboistą drogę, na której musiał znacznie zwolnić. Po chwili spomiędzy drzew wyłonił się duży, blaszany hangar. Wyglądał na opuszczony, ale wejście było uchylone, a z wnętrza wydostawało się słabe światło.

– Nie podoba mi się to – mruknęła Pierwsza.

Trzynastka poczuła ulgę wiedząc, że nie tylko dla niej to miejsce było podejrzane. Wysiedli z samochodu zamykając drzwi najciszej jak się dało i ruszyli w stronę hangaru. Okazało się, że wnętrze zapełnione było najróżniejszymi gratami, tworzącymi swego rodzaju labirynt. Bez słowa ruszyli drogą utworzoną między starymi, rozpadającymi się meblami, pordzewiałymi kontenerami i częściami metalowych konstrukcji. Ktoś urządził tutaj magazyn rupieci każdego rodzaju.

Za spalonym wrakiem mini ciężarówki znajdowała się wolna przestrzeń, gdzie wszyscy na nich czekali. Po jednej stronie znajdował się Charlie, półsiedząc na blacie starego stołu, na którego blacie leżały dwie czarne torby. Nikt nie miał wątpliwości, co znajdowało się wewnątrz. Pozostali siedzieli lub opierali się o stare meble. Nowoprzybyli dołączyli do nich bez słowa. Charlie przenosił wzrok na każdego z osobna, na całą , zanim w końcu się odezwał.

– Dziękuję, że przyjechaliście – jego głos zdradzał zmęczenie. Był już po pięćdziesiątce, minione lata odcisnęły się na jego twarzy zmarszczkami i przyozdobiły jego głowę siwizną. – Niestety nie mam dla was dobrych wieści. Nasza wspólna droga kończy się w tym miejscu.

Ponownie zapadła cisza, która tym razem ciążyła na barkach wszystkich zebranych. Trzynastka poczuła ogromny niepokój, wiedziała, że święci się coś złego, coś czego nie będzie można już odwrócić, ani cofnąć. Mechanizm ruszył, nie dało się go już zatrzymać.

– Charlie, co masz na myśli? – zapytała Pierwsza z obawą w głosie.

– Jest tak wiele rzeczy, które chciałbym wam wytłumaczyć, ale niestety nie mamy na to czasu. Każda minuta się liczy. Musicie mnie wysłuchać bardzo uważnie, dlatego proszę, skupcie się.

Wstrzymali oddechy, zaczęli niespokojnie przestępować z nogi na nogę lub wiercić się na swoich miejscach. Trzynastka wręcz przeciwnie, znieruchomiała, wstrzymała oddech, nie śmiała nawet odgarnąć z twarzy kosmyka czarnych włosów, który zsunął jej się na oczy.

– Dostałem rozkaz, aby was wszystkich zabić – wyznał.

Ta wiadomość uderzyła w nich niczym fala po wybuchu bomby atomowej. Piąty zerwał się z miejsca i przybrał pozycję obronną, jakby spodziewał się ataku. Mierzył Charliego ostrzegawczym spojrzeniem, ale Pierwsza położyła mu dłoń na ramieniu i pokręciła głową odwodząc go od bezsensownych pomysłów, które zapewne rodziły się teraz w jego głowie. Jako jedyny nie zrozumiał, że Charlie nie chciał ich skrzywdzić.

– Nie zrobię tego – kontynuował mężczyzna. – Szkoliłem was, wychowywałem, traktowałem jak własne dzieci. Nie mogę wykonać tego rozkazu. Zatankujcie samochody do pełna i uciekajcie. Jedźcie całą noc i cały dzień, zmieniajcie się za kierownicą, nie róbcie postojów. Kiedy zorientują się, że uciekliście, będą ścigać was po całym kraju, nigdzie nie będziecie całkowicie bezpieczni. Mam dla was fałszywe dokumenty i trochę gotówki.

Odwrócił się tyłem i wziął ze stołu trzynaście ponumerowanych, brązowych kopert.

– Rozdaj je, Anastazjo – zwrócił się do Pierwszej używając jej prawdziwego imienia. Nigdy tego nie robił, zawsze zwracał się do nich numerami, które nadał im po pierwszym teście. Dziewczynę to zaskoczyło, dlatego chwilę trwało zanim podeszła i wzięła od niego koperty. Pierwsza zawsze była jego prawą ręką.

Trzynasta wzięła wręczoną jej kopertę, ale nie otworzyła jej, podczas gdy reszta zdążyła już zajrzeć do swoich. Patrzyła na Charliego nie wierząc w to, co słyszy. Miała nadzieję, że to kolejny test, sprawdzający ich umiejętności dedukcji i rozpoznania, ale w głębi duszy wiedziała, że to niemożliwe. Sytuacja była poważna i okrutnie prawdziwa.

– Nie ufajcie nikomu. Będą ścigać was wszelkimi możliwymi sposobami. Nie będą chcieli was złapać, tylko zabić.

– Dlaczego? – Nie rozumiał Piąty. – Przecież zawsze wykonywaliśmy rozkazy, nigdy nie zawiedliśmy. Dlaczego chcą się nas pozbyć.

– To nie pierwszy raz – przyznał Charlie ze smutkiem. Zwerbowałem was dziesięć lat temu, tuż po śmierci waszych poprzedników. Dostałem rozkaz, aby znaleźć nowych, a was zlikwidować. Nie mogę tego zrobić po raz kolejny – pokręcił głową z miną, wyrażającą determinację.

– Zabiją cię – powiedziała cicho Trzynastka. Wszyscy spojrzeli na nią z zaskoczeniem, a po chwili zdali sobie sprawę, że Charliego czeka śmierć po niewykonaniu rozkazu i zdradzie. Ucieczka trzynastu będzie dla Organizacji oczywista, nikt nie uwierzy, że Charlie ich nie ostrzegł.

– Tak – mężczyzna skinął głową ze spokojem. Nie bał się tego, co go czekało. – Nie będę was okłamywać, macie niewielkie szanse. Większość z was zapewne zginie w ciągu pierwszej doby od wszczęcia pościgu. Weźcie broń – obszedł stół i rozsunął zamki obu czarnych toreb spoczywających na blacie. Z ich wnętrza wyłoniły się fragmenty zimnej, czarnej broni.

Podeszli niepewnie, zaczęli podawać sobie pistolety najróżniejszego kalibru i noże o zabójczych kształtach. Narzędzia niosące śmierć nie były dla nich niczym nowym, nie budziły w nich strachu. Wiedzieli, jak je trzymać, w jaki sposób odbezpieczać i celować, aby trafić. Od dziecka poznawali najlepsze metody i miejsca, w których należało ciąć, aby zadać szybką i cichą śmierć.

Charlie znalazł ich na ulicy, w domach dziecka, czy innych miejscach, w jakich nie powinno znaleźć się żadne dziecko. Byli sierotami, nikt nie przejmował się ich losem, nie czekała ich żadna przyszłość. On dał im dom, obdarzył uczuciami, był dla nich jak ojciec. Organizacja nie szczędziła pieniędzy na ich szkolenie i utrzymanie, wiele zainwestowała w żołnierzy od brudnej roboty. Większość z nich miała na sumieniu morderstwo już przed ukończeniem piętnastego roku życia.

Przez lata uczono ich wyzbywania się takich emocji, jak współczucie, strach, żal i litość. Walczyli ze sobą nawzajem, trenowali posługiwanie się broniami różnego typu, szkolili się w przetrwaniu najcięższych warunków i zabijaniu gołymi rękami. Organizacja potrzebowała ich do pozbywania się ludzi chronionych prawem lub po prostu takich, którzy przeszkadzali. Pozbawili dzieci poczucia winy, zmienili je w maszyny do zabijania.

– Nie traćcie czasu – ponaglił Charlie, wyrywając ich z odrętwienia. – Uciekajcie.

Przez chwilę patrzyli na niego niepewnie, zastanawiając się co powiedzieć i czy na pewno powinni odejść. Chcieli się pożegnać, ale nie istniały słowa potrafiące opisać ich odczucia. Nic nie zdawało się właściwe.

Trzeci jako pierwszy skierował się do wyjścia dając Czwartej i Siódmemu znak, żeby poszli za nim. Reszta po krótkiej chwili zrobiła to samo i hangar zaczął pustoszeć. Charlie odprowadzał ich smutnym wzrokiem, kiwając głową i życząc im w duchu powodzenia.

– A ty? – zapytał cicho.

Trzynastka drgnęła słysząc jego głos. Nie potrafiła odejść. Charlie był dla niej jak ojciec, którego nigdy tak naprawdę nie miała. Był jedyną osobą żyjącą na świecie, którą kochała. Nie miała pojęcia, jak sobie bez niego poradzi. Nie chciała, żeby umierał.

– Chodź z nami – poprosiła.

Uśmiechnął się. Spokój nie znikał z jego twarzy. Podszedł do niej obracając w dłoniach pistolet, ostatnią broń, która dla niej została.

– Jestem już stary – powiedział. – Byłbym dla was kulą u nogi. Nie, mój czas już dobiegł końca.

– Nie chcę, żebyś umierał. – Szloch wyrwał się z jej gardła, a powstrzymywane od dłuższego czasu łzy teraz spłynęły po jej policzkach niemal parząc skórę.

– Cicho – szepnął, obejmując ją w uścisku. Przylgnęła do niego ze świadomością, że już nigdy więcej go nie zobaczy. Rozpacz targała jej ciałem, ledwo trzymała się na nogach. Z całych sił pragnęła obudzić się z koszmaru, w którym się znalazła. – Skoro jeszcze tutaj jesteś, chciałbym cię o coś prosić.

Opanowała płacz i odsunęła się od niego. Niedbale otarła mokrą twarz i spojrzała na niego błyszczącymi oczami. Odgarnął jej ciemne włosy za ucho, gestem przepełnionym troską. Podał jej pistolet.

– Nie chcę, żeby to byli oni. Ty to zrób – poprosił.

Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.

– Nie! – zawołała stanowczo. – Nie zrobię tego!

Uśmiechnął się do niej uspokajająco. Patrzyła w oczy mężczyzny, zawsze wymagały i oceniały, ale także kochające. Tyle lat była jego podopieczną. Przyszedł po nią, gdy straciła wszystko i całe jej życie straciło sens, chociaż miała zaledwie dwanaście lat. Dziesięć lat temu dał jej nową nadzieję i szansę na lepsze życie.

– Będę spokojniejszy, jeśli to będziesz ty – wyznał.

Wzięła broń przełykając z trudem ślinę. Gardło miała ściśnięte, wnętrzności skręcały ze strachu. Nigdy tak potwornie się nie bała. Od dziesięciu lat nie miała nic do stracenia, zabijała z zimną krwią, bezlitośnie, a teraz zimna stal budziła w niej lęk i wywoływała mdłości.

Charlie wziął w swoje dłonie jej dłoń, w której ściskała rączkę pistoletu i uniósł ją najpierw na wysokość swojego serca, a później twarzy. Przycisnął lufę do własnej skroni, odbezpieczył i położył jej palec na spuście. Zaczęła się trząść, całą sobą pragnęła go powstrzymać, ale skoro była to jego ostatnia prośba, nie śmiała mu się sprzeciwić.

– Nie sądziłam, że jeszcze mam sumienie – powiedziała słabym głosem. – Nie dasz mi spokoju do końca życia.

– Obiecuję, że tak nie będzie. Matyldo, pamiętaj, że byłaś dla mnie jak córka. Bardziej niż tamci.

– Kocham cię, Charlie – zapłakała.

To on nacisnął spust. Zawyła z rozpaczy, nowe łzy zalały jej policzki. Nie chciała patrzeć na ciało, ostatnie jej wspomnienie, będzie o Chalie'm, który żył. Zamknęła oczy i pozwoliła, żeby smutek wypełnił całe jej ciało, a potem przeszła pomiędzy rupieciami do wyjścia. Wciąż ściskała w dłoni pistolet. Kiedy znalazła się na zewnątrz poczuła silne szturchnięcie w ramię.

– Co z Charliem!? – wrzasnęła Pierwsza. – Co ty zrobiłaś?!

Trzynasta nie potrafiła odpowiedzieć, dławiła się od płaczu. Blondynka uderzyła ją w pierś, potem w ramię, po chwili płakały obie. Piątka patrzył na hangar z miną wyrażającą ogromną stratę. Reszty już nie było, odjechali zanim rozległ się strzał.

– Ruszajmy – odezwał sięchłopak głosem wypranym z emocji. – Niech śmierć Charliego nie będzie daremna.

Continue Reading

You'll Also Like

464K 16.1K 125
── ❗ :。❝ komiks nie jest mojego autorstwa, to jedynie moje tłumaczenie ❞. * :❗ ─ ❝ Ashlyn w liceum jest samotniczką bez przyjaciół. Ale kiedy wizyt...
5.6K 646 30
Sophie życie z pozoru mogłoby się wydawać idealne. Młoda dziennikarka, która ma zaplanowane całe życie ze swoim narzeczonym. Jej praca, mieszkanie, a...
Córka mafii By VANEA

Mystery / Thriller

130K 3.1K 51
Dziewczyna szukająca szczecią w życiu trafia do dość szalonej i tajemniczej rodziny.
Klub Fotograficzny By werka

Mystery / Thriller

331 52 3
Kiedy Liliana zostaje zmuszona do wybrania zajęć pozalekcyjnych, nie ma pojęcia, że Klub Fotograficzny to miejsce inne niż wszystkie, a jego członkow...