ɴɪᴇ ᴡʏᴅᴀᴊ ᴍɴɪᴇ

By -Radium-

456 69 554

Leonard musi poprawić swoje oceny z matematyki do końca roku, aby otrzymać motocykl, o który tak długo prosił... More

Wstęp
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XII

Rozdział XI

35 3 31
By -Radium-

 Nerwowo bawiłem się palcami, siedząc na przednim siedzeniu samochodu. Przeklinałem teraz w myślach ten moment, kiedy postanowiłem śpiewać podczas gry na gitarze. Już wyobrażałem sobie nauczycielkę zatykającą uszy...

Mama wesoło pośpiewywała i byłem pewny, że gdyby nie prowadziła, to zacierałaby w tym momencie ręce. Grało mi to na nerwach, ale się nie odezwałem. Przy kłótni kobieta posługiwała się nader logicznymi i uniwersalnymi argumentami o treści „nie pyskuj", „w moim wieku to" oraz „dla mnie rodzice by tego nie zrobili".

Nie minął nawet kwadrans, a pojawiliśmy się przed małym, kolorowym budynkiem, który w jakiś sposób przypadł mi do gustu. Prywatna szkółka pani Lidii Gaik wyglądała tak... zachęcająco.

Weszliśmy do korytarzyku, w którym wszędzie stały kwiaty i instrumenty oraz inne elementy związane z muzyką. Chociaż był tu nieład, to zdawało się, że wszystko znajduje się na swoim miejscu.

— Dzień dobry, dzień dobry! — przywitała nas nauczycielka.

Kobieta przedstawiała się... interesująco. Zbiegła po schodach z zarumienionymi policzkami i czerwonym, nieco dużym, orlim nosem. Miała rude włosy, sterczące na wszystkie strony, twarz całą pokrytą piegami. Była strasznie chuda i blada, nogi wyglądały jak szczudła. Mimo że nie zachwycała urodą, to w jakiś sposób sprawiała, że na jej widok chciało się uśmiechnąć, bynajmniej nie z politowania. Z miejsca poczułem do niej sympatię.

— Dzień dobry pani Lidio — odpowiedziałem równocześnie z mamą.

— Jakie pani? — Machnęła dłonią. — Lidka jestem. A teraz weźmiemy panicza na przesłuchanie i zobaczymy czy się nadaje!

Bezpośrednie.

Po chwili nauczycielka wzięła mnie w swoje obroty. Nim się obejrzałem, wykonywałem ćwiczenia mające na celu rozgrzać moje struny głosowe. Po chwili musiałem śpiewać jakieś teksty piosenek. Zdziwiłem się, że w ogóle się nie zestresowałem. Widocznie taki był urok pani Lidii, człowiek się przed nią nie krępował.

Słuchała każdego pojedynczego dźwięku ze szczerym zainteresowaniem i skupieniem wyrysowanym na twarzy. Kiedy skończyłem, oznajmiła:

— Nie ukrywam, w niektórych miejscach odrobinę wyjesz, ale to się jeszcze naprawi. Reszta przyzwoicie.

Gdyby powiedziałaby to jakaś inna osoba, pewnie bym się już nie odezwał w jej obecności, ale widocznie nie dotyczyło to pani Gaik. Po prostu skinąłem głową i podziękowałem, a reszty dowiedziała się jak zwykle ciekawa mama. Była niezwykle zadowolona z siebie po usłyszeniu werdyktu i zawołała tylko:

— Wiedziałam!

Natasza natomiast nie mogła uwierzyć, że ktoś uznał, iż mój głos się do czegoś nadaje. Zaczęła twierdzić, że albo śpiewałem z playbacku, bo nikt nie byłby na tyle głupi, aby mnie przyjąć, albo mama opłaciła sowicie nauczycielkę. Zmieniłem prędko temat, pytając się o lokalne ploteczki, o których dziewczyna z chęcią mi opowiedziała.

Część starych znajomych poznajdowała drugie połówki, inni zaręczyli się, a jeszcze jedni ze sobą zerwali. Typowe. Nat wciąż pozostawała wolna, z czego była niezmiernie zadowolona. W jej opinii chłopcy wciąż nie grzeszyli rozumem (to uwłaszczające).

Rozmowę przerwało nam dopiero moje wyjście na zewnątrz. Szczególnie wyjątkowe, bo na polanę w środku lasu, czyli „Łąkę Chabrową", na której byłem wcale nie dawno — nie wiadomo było dokładnie, dlaczego tam powstała — aby zostać tam na noc i oglądać deszcz kwadrantyd, czyli, prościej mówiąc, spadających gwiazd. Przygotowaliśmy mnóstwo ciepłych koców, jedzenia i oczywiście termosów z kawą i herbatą. Niebo nieprzesłonięte chmurami zawsze oznaczało mróz. Zapakowaliśmy tony rzeczy na sanki, ubraliśmy się w najgrubsze rzeczy, po czym spotkaliśmy się z panią Agatą i Catherine.

Dobry wieczór Różo, Rafale! Z miejsca zawołała do mamy i taty. — Cześć Leo!

Dobry wieczór — odpowiedziałem uprzejmie. — Witaj Catherine.

Hej! — Uśmiechnęła się, pokazując swoje białe ząbki. — Naprawdę nie mogę się doczekać! W Londynie nie było za wielu okazji do oglądania spadających gwiazd, a już na pewno nie w mroźną noc!

Jeden z uroków Polski, niestety już coraz rzadszy, ale jednak. Nasz klimat tutaj pomaga.

Szkoda, że się tutaj nie wychowałam. — Westchnęła nieco smutno. — Dużo bardziej mi się podoba. A twój język to coś, czym można się szczycić, jest piekielnie trudny.

Czemu twoja mama cię go nie nauczyła?

Catherine na chwilkę przystanęła, po czym znów ruszyła i wyszeptała, widocznie nie chcąc, żeby ktoś inny niż ja to usłyszał:

Może nikt inny by o tym nie pomyślał, ale stereotypy o Polakach w Anglii nie powodują, że odnoszą się do ciebie z sympatią. Prawdopodobnie mój tata uznał, iż będzie mi łatwiej, ale tak oczywiście nie było. Zaraz wszyscy zaczęli pilnować swoich rzeczy, a dzieci w klasie były dość... okrutne. Znaczy, niby odnosiły się do mnie przyjaźnie, ale często wytykały mi moje pochodzenie i żartowały sobie ze mnie.

O-och... przykro mi to słyszeć — zająknąłem się, gdyż nawet przez myśl by mi nie przeszło, że dziewczyna nie miała prawdziwych przyjaciół. Była zbyt... pogodna.

E tam. To już za mną. — Machnęła ręką na te słowa.

Nim się obejrzałem, znaleźliśmy się na miejscu. W mgnieniu oka urządziliśmy się na polanie. Po chwili jednak pojawił się problem.

O nie! Aparat! — Mama złapała się za głowę. Bez słowa wstałem i poszedłem go poszukać, nawet nie czekając na żadne pozwolenie.

Minęło trochę czasu, zanim odnalazłem zgubę. Oddaliłem się o niezły kawałek...

Nie wiedzieć czemu, przedmiot leżał za jakimiś krzakami. Może jakieś zwierzę to tam zaciągnęło...

Przecisnąłem się przez rośliny, po czym (oczywiście) poślizgnąłem się na lodzie i wywróciłem. To najprawdopodobniej uratowało mi życie.

Najpierw usłyszałem kroki, a potem cichy głos. Nie rozumiałem słów, byłem zbyt oszołomiony, bo w ziemię walnąłem mocno.

Powoli do mojego umysłu dotarło, kto znajdował się blisko mnie w tym momencie. Filip Karczmarczyk.

W ręce trzymał skręta, którym wymachiwał, co chwila zbliżając go do ust i wypuszczając chmurę dymu. Wyrzucił z siebie wiązankę przekleństw.

— Nie żartuj sobie ze mnie — tu wykrzyknął jakąś obelgę — to, że przypadłeś Sabinie do gustu, to nie znaczy, że możesz sobie przywłaszczyć kasę. Mój pomysł, twoje wykonanie. Albo się zgadzasz, albo jutro rano się nie obudzisz.

Ucichł na chwilę, aby wysłuchać odpowiedzi, po czym mruknął coś, widocznie usatysfakcjonowany. Ruszył w głąb lasu.

Moje myśli gnały jak szalone. Słyszałem zaledwie mały fragment rozmowy, lecz próbowałem jak najprędzej połączyć fakty. Sabina, Filip, obcy. Czy to była ta Sabina, którą znałem? Nie miałem pojęcia, o jaką kasę chodziło. Jeśli to ta Sabina, to do gustu nie mógł jej przypaść kto inny jak Tomasz.

Czemu tego nie nagrałem? Mógłbym wymyślić coś więcej.

Wiedziałem, że teraz sprawa z Filipem przedstawiała się jeszcze gorzej, bo chodziło tu już nie tylko o mnie, ale i dziewczynę. Co więcej, o jakiś spisek.

Witam kochanych czytelników! :D

Znowu mnie trochę nie było :v Staram się, ale czas i wena nie do końca chcą mi się przypodobać :<
Ale rozdzialik jest, teraz chwila na inne powieści :F

Pytanka:
1. Ciekawi Was, o co chodzi z Filipem?
2. Jak myślicie... czy Leo zdoła udaremnić spisek?
3. Macie jakieś teorie spiskowe? Chętnie je zobaczę!

Czytelniku, widzę, że to czytasz. Odpowiedz chociaż na pytania XD

Swoją drogą, teraz czas na pożegnanie! Do zobaczenia!

Życzę miłego dnia/wieczoru/nocy <3

Continue Reading

You'll Also Like

149K 4.6K 35
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...
47.9K 2K 33
Szesnastoletnia Flora Davis, po śmierci ojca, musi zakasać rękawy i poradzić sobie z trudną rzeczywistością. Sama utrzymuję dom, pracuję i zarabia na...
368K 1.2K 6
Lily wiedzie spokojne życie w Nowym Jorku, z dwójką przyjaciół u boku. Właśnie skończyła ostani rok liceum i za namową mamy, która twierdzi, że dziew...
24.9K 769 22
Elizabeth była tylko dzieckiem, była dzieckiem które musiało za szybko dorosnąć No bo jak ma zachować się osoba która jako dziecko przeżyła piekło st...