Powoli otworzyłam oczy, ale jedyne co byłam w stanie zobaczyć, to drażniące czerwone światło, które zdawało się na przemian oddalać i przybliżać.
Całą sobą czułam zmęczenie, a moją głowę co chwilę przeszywał promieniejący ból.
Skrzywiłam się, dotykając miejsca, które najbardziej bolało i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że leżę.
Odczekałam chwilę, ignorując zawroty głowy i już po chwili siedziałam, opierając się plecami o zimną powierzchnię. Zauważyłam, że miejsce, w którym przed chwilą oparłam dłonie było nienaturalnie śliskie. Zmarszczyłam nos, kiedy chwilę później dotarł do mnie mdlący, metaliczny zapach i od razu w mojej głowie pojawiła się myśl, że właśnie siedziałam w kałuży jeszcze ciepłej krwi.
Zaklęłam siarczyście, starając się odgonić czarne plamy przed oczami i szybko mrugając, rozejrzałam się po niewielkim pomieszczeniu.
Wszystko co mogłam tutaj zobaczyć, to tylko sterta poukładanych pudeł i brud, którym zdąrzyłam już doszczętnie przesiąknąć.
Skuliłam się jeszcze bardziej, coraz szybciej oddychając, ale przecież nie mogło być tak źle, prawda?
Jedyne co mi nie pasowało w tej chorej sytuacji, to fakt, że nic nie pamiętałam, siedziałam zamknięta w jakiejś klatce, która w dodatku się poruszała, miałam mdłości z powodu urazu głowy i w żadnym miejscu nie widziałam wyjścia.
Kurwa.
Przyłożyłam drżące dłonie do czoła, opierając głowę o stalową powierzchnię. Przez chwile próbowałam unormować oddech, ale bardzo szybko dałam sobie z tym spokój i po prostu siedziałam, drżąc z zimna i wsłuchując się w okropne dźwięki poruszającej się klatki.
Nie mam pojęcia ile czasu tak zmarnowałam, próbując wygrzebać ze swojej głowy strzępki wspomnień.
Jedyne co udało mi się przypomnieć, to moje imię i ogólny zarys świata.
Znałam zapach róż, pamiętałam dotyk piasku, wygląd zeszytów, ale za nic nie mogłam doszukać się w swojej pamięci nazwiska czy też imion rodziców.
Poczułam jak winda gwałtowanie zwalnia, a migoczące światła gasną.
Momentalnie oderwałam się od wszystkich myśli. Oparłam się na jednym z dużych pudeł i na chwiejących się nogach wstałam, starając się nie hałasować.
Wstrzymywane w płucach powietrze zaczynało mnie już powoli drażnić, ale nie chciałam wydać z siebie najmniejszego dźwięku. Czułam jak z każdą sekundą serce przyspiesza swoje bicie, ale mimo to nie oddychałam.
Przez chwile panowała całkowita ciemność, którą chwilę później zastąpiło rażące światło, wydobywające się z otwartego sufitu.
~~~
Rozdział poprawiony!
24.07.19
Jeżeli ktoś jakimś cudem przeczytał, to bardzo Cię proszę o zostawienie swojej opini w komentarzach.
Do zobaczenia!