ɴɪᴇ ᴡʏᴅᴀᴊ ᴍɴɪᴇ

Par -Radium-

456 69 554

Leonard musi poprawić swoje oceny z matematyki do końca roku, aby otrzymać motocykl, o który tak długo prosił... Plus

Wstęp
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII

Rozdział IX

38 6 74
Par -Radium-

 — Wiesz... — Zaśmiałem się nerwowo. — To nic ciekawego, naprawdę...

— Och, no weź! To z pewnością jest interesujące! — powiedział przesłodzonym tonem Tomasz, spoglądając na mnie ze złowieszczym błyskiem w oku.

— Proszę, Leo! — Sabina uśmiechnęła się przymilnie.

Wtem usłyszałem wyjątkowo zadowolony, kobiecy głos, który śpiewnie zawołał:

— Leo, kochanie, nie każ na siebie czekać swojej dziewczynie i nie sprawiaj jej przykrości gadając ze swoją byłą!

Mamo... kocham cię.

— Ups, wybaczcie! — zawołałem, niezmiernie zadowolony. — Nie mogę robić tego moim pięknym paniom! Do widzenia!

Chyba zasugerowałem, że Sab jest brzydka.

Usunąłem się z pola widzenia zakochanych, gruchających gołąbków, które za chwilę miały się zmienić w parę wściekłych, wyjących chartów.

Me przypuszczenia spełniły się, kiedy usłyszałem wściekły głos mężczyzny:

— Czekaj... ty z nim chodziłaś?!

Już nie zwracałem uwagi na dalsze krzyki, tylko spokojnie skierowałem się do stolika zajętego przez naszą grupę. Pani Agata śmiała się, patrząc to na mnie, to na Catherine, która, widocznie nieświadoma zaistniałej sytuacji, z zastanowieniem przeglądała anglojęzyczne menu.

Nie pozostał mi inny wybór, jak usiąść na jedynym wolnym miejscu, co niekoniecznie mi odpowiadało, bo było usytuowane naprzeciw dziewczyny. Mimo wszystko, zdanie, które wypowiedziała mama, wydawało się nieco zawstydzające.

Spojrzałem na moją rodzicielkę i ujrzałem podejrzany uśmiech na jej twarzy. Ciekawe, czego chciała w zamian za pomoc...

Udając, iż nie zrozumiałem tego sygnału, wziąłem w rękę menu i zacząłem je przeglądać. Tak dużo pysznych rzeczy, tak mało miejsca w żołądku...

Przypominając sobie, jak pani Agata wychwalała krówki królewskie, które figurowały jako pierwsze na bogato zdobionej karcie, poprosiłem o nie gdy tylko kelner podszedł do naszego stolika.

Po przyjęciu zamówienia bawiłem się serwetką, nudząc się niemiłosiernie. Żółte płomienie świeczek wydawały mi się mnie zachęcać, żeby dmuchnąć w nie z całej siły.

Kiedy położono przede mną jedzenie, to omal nie spadłem z krzesła z wrażenia. To była kopa słodyczy! Pachniały prawdziwym kajmakiem, takim, jaki robiła moja mama do tradycyjnego, wielkanocnego mazurka... Ach, wspaniały smak wspomnień!

Każdy z nas zjadł swój deser z zapałem, po czym, po obowiązkowej kawie — jedyną osobą, która wybrała coś innego, była Catherine, popijająca bawarkę, co wyglądało jak grzech w moich oczach — ruszyliśmy na dalszy spacer po Liryków-Zdroju.

Po posiłku stałem się nieco bardziej przychylny na pogawędki. Nie wiedziałem jednak, jaki temat obrać, więc milczałem, idąc obok dziewczyny. Ona również się nie odzywała, chociaż nie wydawała się na złą, a raczej zamyśloną.

Tak czy inaczej, pomiędzy nami panowała cisza.

Nim się zorientowałem, dotarliśmy na lodowisko, ku mojej uciesze. Szczęśliwie, ostatnio wyszlifowałem sobie styl jazdy, więc chociaż tutaj nie musiałem okazać się ofermą. Co prawda, nie byłem jakiś wybitny...

Wygrzebałem zagubione drobniaki z kieszeni i wypożyczyłem parę białych, wiązanych łyżew, z których korzystałem od początku mojej przygody w tym sporcie. Ach, te sentymenty...

Chciałem już wkroczyć na lód, kiedy mama złapała mnie za kurtkę i szeptem, nie kryjąc lekkiego zadowolenia, powiedziała:

— W zamian za przysługę, poprowadzisz Cathy.

No dobrze, to wydawało się raczej oczywiste i przewidywalne, ale i tak zagryzłem wargi. Bałem się, że z moimi zdolnościami złamię sobie nogi i przy okazji zabiję dziewczynę, ale zgodziłem się, wiedząc, iż tak czy inaczej rodzicielka mnie do tego zmusi.

Pierwszą rzeczą jaką zatem zrobiłem, było podejście do Catherine i powiedzenie prostego „mogę prosić?" szarmanckim tonem.

Niestety się zgodziła... i okazała się niezwykłą gapą w jeździe.

Tak jakbyś ty nie wywalał się parę razy dziennie.

Podtrzymywałem ją co moment, bo leciała w dół. Na szczęście, nie wydawała się tym faktem załamana, tylko śmiała mi się jak gdyby w twarz, na złość... ale, chociaż irytowała nieco, to trzeba przyznać, wdzięcznie przybierała wyraz pozornej skruchy.

Zeszliśmy po jakimś czasie z lodu, żeby się zagrzać przy — zagwarantowanej promocją dla grup — darmowej, gorącej czekoladzie z pianką. Catherine zaczęła gadać, jaka to zima w Polsce jest piękna — i tym razem się z nią zgodziłem.

Wróciliśmy na lodowisko, pogrążeni w rozmowie na temat różnic między Anglią a moją ojczyzną. Jak chyba każdemu człowiekowi, słyszącemu cudzoziemca mówiącego same dobre rzeczy o jego kraju, zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy w powietrzu wybrzmiały pochwały dziewczyny.

Miłą atmosferę polepszył deszcz ogromnych, pięknych płatków śniegu, skrzących się w świetle latarni oraz jakiś przyjemna, spokojna melodia. Idealna do jazdy.

Wtem, ujrzałem Filipa. Filipa Karczmarczyka.

Stał w cieniu drzew, w niewielkiej odległości od lodowiska i wpatrywał się we mnie z nienawiścią, paląc papierosa i robiąc kółka z dymu. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, wyszeptał coś. Nie potrafiłem odczytać nic z jego ruchu ust, ale miałem pewność, iż powiedział:

— Zabiję cię.

Zaskoczony i przestraszony, straciłem równowagę i poleciałem w dół, jednocześnie podcinając nogi Catherine. Upadła na mą klatkę piersiową z takim impetem, że brakło mi tchu, którego w tym momencie bardzo potrzebowałem, gdyż krew zaczęła mi płynąć żywiej w żyłach.

Uniosłem się natychmiast po tym, jak wstała moja towarzyszka w jeździe. Przeprosiłem ją i ponownie przeniosłem wzrok na miejsce, gdzie przed chwilą widziałem mężczyznę.

Chciałbym sobie wmówić, że tylko mi się przywidziało... ale niepodważalnym, przeczącym temu argumentem były pozostałe ślady na śniegu.

Potem jeszcze kontynuowaliśmy wywijasy na lodzie, lecz już nie myślałem o niczym innym, jak o tamtej sytuacji.

 Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem po dotarciu do domu, było powiedzenie tego rodzicom. Nie zamierzałem bawić się w ukrywanie tak poważnych rzeczy przed jedynymi ludźmi, którym mogłem w pełni ufać. Oczywiście, skończyło się to zadzwonieniem na policję, ale, wbrew naszym oczekiwaniom, po prostu oświadczono, iż nawet nie mają kogoś takiego w bazie danych, zatem nie zaczną śledztwa w sprawie Filipa.

Moja mama kompletnie sfiksowała. Kiedy usłyszała tę informację, to od razu zamówiła przez internet zapas gazu pieprzowego. Już tylko krok dzielił ją od wyszukania numeru telefonu do prywatnego ochroniarza, ale na szczęście tacie udało się opanować sytuację.

— Daj spokój, Różyczko, nie możemy dać się zwariować! Leo będzie po prostu uważał.

— Rafał, ty chyba nie rozumiesz... jakiś przestępca czyha na naszego syna!!! Co więcej, bogaty przestępca! Przekupił policję! — wykrzykiwała kobieta, mocno gestykulując.

— Zdążyłaś już kupić gaz pieprzowy... — ojciec próbował ją przekonać.

— To i tak za mało!

— Dobrze, zapiszemy go na lekcje samoobrony. Może być, skarbie?

Mężczyzna przytulił mamę mocno i pocałował ją w czoło, wiedząc, że ulegnie pod jego naciskiem.

— No... zgadzam się — odparła niechętnie, po dłuższej chwili milczenia.

Chcę być taki jak mój tata — pomyślałem, patrząc na tę scenę z małym uśmieszkiem.

Witam kochanych czytelników! <3

No, nareszcie macie tego swojego ukochanego Filipka 😂 Wiedzieliście, że wróci, co? To pewnie niezbyt wielkie zaskoczenie, pojawił się na lodowisku... jestem przewidywalna 😑
I tak, już niedługo te korepetycje z Alicją xD

Pytanka ^^
1. Czy podobał Wam się ten rozdział?
2. Największa wada tej książki?
3. Czy to już czas zmienić okładkę? 😐
4. Zaczynacie lubić Cathy? xD
5. Może podacie jakieś ,,shipy", do których czujecie sympatię? 😂

No nic, mam nadzieję, że następna część pojawi się szybciej 😒

Życzę miłego dnia/wieczoru/nocy <3

Continuer la Lecture

Vous Aimerez Aussi

24.9K 767 22
Elizabeth była tylko dzieckiem, była dzieckiem które musiało za szybko dorosnąć No bo jak ma zachować się osoba która jako dziecko przeżyła piekło st...
Córka Mafii Par OliwiaAutorka

Roman pour Adolescents

63.2K 1.8K 24
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...
38.4K 1.3K 50
( uwaga w książce mogą pojawić się błędy ortograficzne bo jestem dyslektykiem i czasem i się to zdarza ) A co gdyby Hailie pochodziła z patologiczne...
We Found Love Par melouloute

Roman pour Adolescents

149K 4.6K 35
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...