MPU - SCOROSE

By Hunulv

3.1K 153 22

Rose i Scorpius kwalifikują się do Magicznego Pokazu Umiejętności. Wykażą się swoimi zdolnościami, czy pokażą... More

PROLOG
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 11

Rozdział 10

201 11 2
By Hunulv


Nie potrzebowali żadnego magicznego zaklęcia wiążącego. Rose podejrzewała, że jedynie takie pozwoli im na polepszenie współpracy, jednak się myliła. To Malfoy zaproponował wspólne treningi i bardziej rygorystyczną naukę, która pozwoliłaby im zakwalifikować się do głównej części zawodów.

Mieli świadomość tego, by wziąć udział w finale, musieli wypaść najlepiej ze wszystkich, co podniosłoby ich stanowisko z jedenastego, do piątego miejsca.

Przesiadywali więc razem w pokoju znaczną część wolnego czasu. Raz czy dwa wpadli na pływalnię, przećwiczyć i odświeżyć swoje zdolności pływackie. Rose czuła się w niej wyzwolona, nie chciała wręcz stamtąd wychodzić. Malfoyowi jednak nie szło najlepiej. Zdarzało mu się tracić synchroniczność ruchów, przez co zaczynał się podtapiać.

- Musisz umieć to perfekcyjnie – marudziła Rose, patrząc ze zmartwieniem jak trenuje. Nie przychodzili jednak w środku dnia, gdy większość uczestników trenowała swoje umiejętności, a nocami.

Zakradali się do środka i zamykali zaklęciem drzwi, jednocześnie chroniąc się przed podsłuchem. Nadawało to ich treningom niepowtarzalnego klimatu. Zapalone świece zawieszone na murach pomieszczenia migotały delikatnie, odbijając blask swoich płomieni w zmarszczonej tafli wody.

Rose cieszyła się z każdej chwili spędzonej w basenie. Nawet zmarszczone dłonie i sine usta nie potrafiły odciągnąć jej od ciągłego nurkowania. Scorpius nie czuł się już tak cudownie, jak jego towarzyszka. Choć potrafił się utrzymać na powierzchni, pływał dość pokracznie.

- Wujek opowiadał mi, jak brał udział w Turnieju Trójmagicznym – powiedziała Rose, patrząc na kolegę z lekkim uśmiechem. – Jako drugie zadanie musiał nurkować w jeziorze przy Hogwarcie.

- A jako trzecie walczyć z Voldemortem – parsknął. To zdecydowanie odróżniało go od ojca. Bez cienia strachu wypowiadał jego imię. Może to przez epokę, w jakiej żył, może przez wiarę w zło, jakie ta postać siała. Rose nie wiedziała.

- Z tym na szczęście zmierzyć się nie będziemy musieli – odparła. Podpłynął do brzegu i wsparł się na dłoniach, patrząc na nią ukradkiem. Spięła włosy do pływania i teraz mokre, rude kosmyki otaczały ściśle jej twarz. Zanurzyła się po raz kolejny i pod wodą przepłynęła wzdłuż cały basen. Obserwował ją uważnie, goniąc się z myślami. Próbował przed nimi uciec, jednak podstępnie i pełne werwy wkradały się do głowy.

- A nawiązałaś do tego, ponieważ...? – dopytał, kiedy w końcu podpłynęła do niego. Nie chciał zabrzmieć nieuprzejmie, choć Rose najpewniej właśnie tego doszukała się w jego słowach, bo łypnęła nań niechętnie.

- Ah, okej, mogę się nie odzywać, panie nadęty – burknęła, marszcząc czoło.

- Nie to miałem na myśli – uśmiechnął się lekko, wciąż nieprzyzwyczajony, by robić to w jej towarzystwie i to nie w sposób chamski, czy sarkastyczny.

- Chodzi mi o powiązanie. My również musimy zmierzyć się z jeziorem. Jestem w stu procentach pewna, że zawody będą odbywały się pod wodą. A ty ćwiczysz pływanie jedynie na powierzchni – zauważyła, przekrzywiając lekko głowę. Westchnął, siadając na chłodnych kafelkach. Czuł wszechogarniające zmęczenie po dobrej godzinie pływania i nie miał ochoty podwajać tego czasu. Mina Rose mówiła mu jednak, że jest to koniecznością i choćby ze wszystkich sił starał się uniknąć, dopadnie go i przemówi do rozumu. Poddał się więc bez walki.

- Wydaje mi się, że najpierw powinienem nauczyć się poruszania na powierzchni... - rzucił na swoje usprawiedliwienie.

- Bzdura – zbagatelizowała i zanurkowała, ochlapując go wodą. Widział, jak prędko dopływa do przeciwległego brzegu i wynurza się, łapczywie nabierając powietrza. – Twoja kolej.

- Tak po prostu? – spytał z niedowierzaniem, ponownie zsuwając się do wody.

- Bo cię zmuszę – zagroziła, mierząc go ostrzegawczym wzrokiem. Nabrał więc powietrze do płuc i zanurzył się, czując jak chłodna woda obmywa mu skronie. Najpewniej poruszał się nieporadnie. Z wielkim wysiłkiem starał się przepłynąć jak największy dystans. Wynurzając się jednak zobaczył rozbawioną Rose i mógł się jedynie domyślać, jak chaotycznie wyglądały jego ruchy.

- Nie ma koszmaru – stwierdziła, podpływając bliżej. Dokładnie śledził każdy jej gest. Ciekawiła go ta niesamowita pewność ruchów, jaką dysponowała w wodzie, a której jemu było zdecydowanie brak. Gdy tak patrzył, wydawała się być wręcz stworzona do pływania, zupełnie jakby wychowały ją trytony. Uśmiechnęła się nieśmiało pod wpływem jego badawczego spojrzenia, a on sam niewiedząc, gdzie podziać wzrok, uśmiech odwzajemnił.

- Mieszkamy nad jeziorem, z daleka od jakichkolwiek cywilizacji. Magiczne miejsce – powiedziała, jakby czytając mu w myślach. – Od dzieciństwa w nim pływałam.

- Mój ojciec nie był zbyt przekonany, czy aby na pewno jest mi to w życiu potrzebne i nigdy mnie nie nauczył – przyznał niechętnie Scorpius. Patrząc jak dziewczyna odgarnia do tyłu mokre, zlepione włosy, zastanawiał się, czy istnieje coś, czego ona nie potrafi, a on ma to opanowane do perfekcji.

- Mylił się. Pojutrze przyda ci się to bardziej niż cokolwiek innego, jeśli chcesz zakwalifikować się do finału. Ja chcę, więc automatycznie ty musisz – stwierdziła zuchwale, wysuwając podbródek do przodu. Chciała pokazać tym swoją władczość, ale w odczuciach Scorpiusa wydała się jedynie małą, zadziorną dziewczynką.

- I tak nie wygrasz – rzucił prowokująco, unosząc jedną brew w górę. Uśmiechnął się z satysfakcją, widząc jak jej twarz wykrzywiła niezadowolona mina. – Nie masz ze mną szans.

- Oho, znalazł się pan „Wszystko-Wiem-Wszystko-Umiem-Najlepiej" – prychnęła, ochlapując go lekko wodą.

- Wiem, że jestem bogiem tego świata, niemniej jednak miło usłyszeć to z twoich słodkich ust, niewinna Rose – droczył się, patrząc z zadowoleniem, jak uśmiecha się i wkurza na przemian.

- Jakie to płytkie – stwierdziła, kręcąc lekko głową, ale on dopiero wyciągał asa z kieszeni.

- Rose! Czyżbyś nie pamiętała najpiękniejszych walentynek twojego życia? – spytał, obserwując jak prędko czerwienieje.

- Ani mi się waż...

- Jak to szło?

- Scorpius!

- W twoich oczach widzę swe marzenia. Różo piękna! Choć kolców ci nie brak i kolor kiedyś zblednie, chciałbym wąchać cię do świata schyłku.

- Malfoy! – żachnęła się, podpływając w przód. Całym ciałem oparła się na chłopaku, zanurzając go całkowicie pod wodą. Okazał się być jednak sprytniejszy i przytrzymując jej nogi ramionami, prędko odbił się od dna.

- Za próbę zabójstwa zasługujesz na karę – stwierdził niskim, drapieżnym głosem.

- Faktycznie już się boję – odparła lekceważąco, ale pisnęła ze strachu, kiedy na jednej ręce oparł jej zgięte kolana, a na drugiej resztę jej ciała, kładąc dłoń na talii.

- Aż taki groźny jestem? – spytał z rozbawieniem.

- Koszmarnie. Ah, nie wiedziałam, że jesteśmy już po ślubie, wydajesz się przymierzać do przeniesienia mnie przez próg.

- Rosie słonko, to nie twój sen na jawie – odparł, jednak spojrzał na nią z lekką zadumą. Patrzyła na niego, jakby wyczekująco, takie przynajmniej odniósł wrażenie. Musiał się jednak mylić, bo przecież czego mogłaby oczekiwać.

- To chyba dobrze – stwierdziła powoli, jakby nieśmiało. – Moje sny nie są jakoś szczególnie cudowne.

- Sugerujesz więc, że teraz jest cudownie? – spytał pół żartem, ale Rose nic nie odpowiedziała, milczał więc wraz z nią.

- Puścisz mnie? – spytała po dłuższej chwili ciszy. Uśmiechnął się jednak cwanie, ani myśląc zastosować się do jej prośby.

- Jest taka opcja – przyznał, choć niechętnie.

- W takim razie ją wykorzystam – sapnęła, próbując się uwolnić z jego więzów. Trzymał jednak mocno, z zadowolonym uśmiechem przyglądając się tym próbom. – Czemu cię to bawi?

- Wyglądasz bardzo nieporadnie. Aż się zastanawiam, w jaki sposób chciałaś ze mną konkurować w tym konkursie – odparł rozbawiony.

- Jestem od ciebie lepsza! – fuknęła, wykręcając głowę tak, by patrzeć mu prosto w oczy. – I dalej chcę konkurować i będę, żeby ci to pokazać!

- Nie możesz być we wszystkim najlepsza – prychnął, kręcąc lekko głową.

- Nie mówię najlepsza – odparła, a na jej twarz wkradła się nutka kpiny – tylko, że lepsza od ciebie.

- Cwaniara. Będziemy się teraz licytować? – spytał.

- Czyżbyś proponował coś innego? – zaśmiała się, ale prędko ucichła, bo zauważyła drobną zmianę w jego oczach. Choć po jego twarzy błąkał się delikatny cień radości, one wydawały się być poważne, jakby nad wyraz spokojne. Zahipnotyzowana nie mogła choćby i zerknąć w drugą stronę.

- Propozycje brzmią ciekawie – stwierdził, a jego głos wydał się Rose głęboki, jakby lekko zachrypnięty. Zdecydowanie działał na zmysły, których ona wolałaby nie pobudzać.

- Z twoich ust raczej groźnie – skłamała prędko, chociaż jej słowa spotkały się jedynie z ironicznym uśmiechem.

- Nie bądź już taką mądralą – odparł, puszczając ją wolno. Niespodziewając się tego, Rose zanurzyła się w wodzie po czubek głowy i prędko wypłynęła na powierzchnię, krztusząc się i przecierając oczy. – Skoro jesteś tak niesamowicie mądra, to powinnaś to przewidzieć.

- Jest różnica między mądrością a wróżbiarstwem! – prychnęła, stukając go palcem w pierś. Zmrużył oczy i zbliżył się do niej, drastycznie zmniejszając dzielącą ich odległość.

- Ah tak? – spytał, pochylając delikatnie głowę. Rose czuła się tak nieswojo, że chętnie uciekłaby tam, gdzie Merlin pieprz sadzi, jednak nie była zdolna do ruchu.

- Co to za gierka, Malfoy? – spytała nieco rozeźlona.

- Ktoś nas podgląda, a my utrzemy mu nosa, co ty na to? – szepnął tak cicho, że ledwo dosłyszała. Założył jej tym samym kosmyk włosów za ucho.

- Co? Skąd wiesz? – odszeptała, ledwo mogąc się wstrzymać przed rozglądnięciem wkoło. – Kto to? Po co miałby to robić? Ej, co robisz!

Zaplątana w chaotyczny słowotok wyciekający jej z ust, wpierw nie zauważyła, że znacznie się do niej przybliżył.

- Zaśmiej się – nakazał i zmusiła się do delikatnego chichotu, choć w oczach czaił jej się głównie strach.

- Kto to i czemu odstawiamy jakiś teatrzyk? – spytała ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Malfoy ochlapał ją wodą, rzucając w jej stronę głośne, sarkastyczne imperatywy. Zrobiła obrażoną minę i odpłynęła od niego na bezpieczną odległość, ukradkiem rozglądając się po pomieszczeniu.

Nie dostrzegła jednak niczego niepokojącego i odwróciła się na powrót do towarzysza, chcąc mu już zwrócić uwagę, że jest przewrażliwiony i niepotrzebnie ją stresuje.

Chciała to zrobić.

Na brzegu basenu stał jednak Aben. Delikatnie unosił kąciki ust ku górze, choć nie wyglądało to na przyjazny uśmiech. Po jego mokrych, czarnych włosach wciąż ściekały kropelki wody, opadając mu na twarz. Wyglądał nieco komicznie. Jakby pomimo uśmiechu na twarzy płakał, choć oczy zastygły mu w chłodnym spojrzeniu.

- No proszę, proszę – mruknął, ledwo dosłyszalnie przez szum wody w basenie.

Rose poczuła, jak włoski na karku stają jej dęba, choć nie wyczuła żadnych sygnałów do zbliżającego się zagrożenia. Podpłynęła do Scorpiusa i przytrzymując się drabinki, zastygła w bezruchu, po brodę zanurzona w wodzie.

- Nie możesz spać, Seville? – spytał złośliwie Malfoy, siadając na brzegu i patrząc przeciwnikowi w oczy.

- Twój sztuczny śmiech nie jest tak piękny, jak prawdziwy, droga Rose – powiedział Aben, ignorując zaczepkę kolegi. Zbliżył się jeszcze na krok i kucnął tuż na brzegu tak, że jego oczy znajdowały się niemal na wysokości oczu dziewczyny. Odpłynęła trochę do tyłu, choć i tak był za daleko, by jakkolwiek ją dosięgnąć.

- A twoje słowa zdają się być zawsze przesycone jadem – odparła, unosząc w górę brodę. Uśmiechnął się całkiem szczerze i powoli wsunął nogi do wody, obserwowany uważnie przez parę przeciwników.

- Nie żebym miał coś przeciwko wspólnej kąpieli, ale my już tutaj ćwiczymy – prychnął Malfoy, ale jego słowa zostały prędko zbagatelizowane przez pełne pobłażania spojrzenie Abena.

- Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek dostawał basen na wyłączność. A już z pewnością nie do romantycznych uniesień, więc darujcie sobie – odparł, patrząc z ciekawością, jak Rose rumieni się na te słowa, a Scorpius pochmurnieje.

- Wiem, że to ty zamknąłeś nas w tej klitce, żebyśmy nie dotarli na drugie zadanie – fuknął Malfoy, celując w niego oskarżycielsko palcem – więc teraz zmiataj stąd, z łaski swojej, bo zrobi się nieciekawie.

- Masz dowody? – spytał znudzony Seville, a widząc minę rozmówcy przewrócił oczami i podpłynął do przeciwnego brzegu. – W takim razie nie wiesz.

- Gnojek – burknęła Rose i wygramoliła się w końcu na powierzchnię. Pewnym krokiem ruszyła w stronę swoich leżących w kącie rzeczy, odprowadzona ciekawskim spojrzeniem Abena. Przyuważywszy to Malfoy rzucił mu spojrzenie pełne gromów.

- Obsunęło ci się nieco ramiączko, Rosanno – rzucił niby od niechcenia, z zadowoleniem patrząc na na narastającą wściekłość na twarzy rywala.

- Obsunął ci się mózg – warknęła, prędko wycierając się ręcznikiem. Malfoy wyszedł w końcu z wody, starając się zapanować nad emocjami.

- Warto było was stąd przegonić dla takich widoków. Chyba nie jesteś zły, co Malfoy? Pięknem trzeba się dzielić – zaśmiał się Aben, szczerząc radośnie zęby.

- Jak ty w ogóle śmiesz... - sapnął Scorpius, dopadając różdżkę i celując nią w zadowolonego z siebie chłopaka. – Odszczekaj to, ty parszywy...

- Daj spokój – mruknęła Rose, klepiąc kolegę w ramię. – Nie warto.

Odpuścił, w myślach jednak obiecując sobie, że to ostatni raz.

~***~

(wybaczcie te przerwy :( )

na IG pod nazwą hunulv produkuję radośnie twórczość zwartą w postaci pseudowierszy, zapraszam pseudochętnych :)

https://www.instagram.com/hunulv/

Continue Reading

You'll Also Like

53.2K 1.9K 37
Historia dwójki osobliwych osób. Michała Matczaka, który skupia się na muzyce i często przekracza granice oraz Natalii Budzyńskiej, do niedawna stude...
56.6K 1.3K 42
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
94.8K 7.3K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
4.1K 455 27
Miał to być tylko urodzinowy wyjazd - niespodzianka na tydzień, a pobyt wydłuża się 3-krotnie ze względu na powikłania podczas jednego z wypadów na s...