Sztuka podrywu || Miraculous ✔

By maiaren

113K 9.2K 24.6K

Tam, gdzie niemal każda absurdalna sytuacja jest na porządku dziennym, jest również Alix Kubdel ciskająca w K... More

Początek katastrofy
Teksty na podryw
Etapy miłości
Randka z camembertem
Intruz w jej sypialni
Kisiel w majtkach
Apokalipsa rurkomanów
Napad na wróżkowe kino
Pojedynek między głupcami
O krok od wyznania
Porażka ma krótkie nogi
Gore gwiazda Gabrielowi
Trauma Ojca Ciem
Wszystko dobre, co się dobrze kończy
Epilog
Nowa dawka

Koci zamach stanu

6.2K 505 1.4K
By maiaren

Gabriel Agreste: Nathalie.

16:48

Gabriel Agreste: NATHALIE.

Asystentka: Tak, panie Agreste?

Gabriel Agreste: W trybie natychmiastowym sprowadź tutaj Adriena.
Gabriel Agreste: Raz odwrócę wzrok, a to dziecko już coś wyczynia.
Gabriel Agreste: Na Boga, na cóż ja się zgodziłem, by wysłać go do tej przeklętej szkoły...

Asystentka: Czy mogę poznać powód pańskiej furii?

Gabriel Agreste: ADRIEN JEST TYM POWODEM!
Gabriel Agreste: Cholera by to. Muszę się napić.
Gabriel Agreste: Wina. Chcę wina. Po drodze kup mi z dziesięć butelek tego najdroższego.
Gabriel Agreste: I koniaku.

Asystentka: Panie Agreste... Ja nie jestem pana służącą. Nie chodzę na zakupy.

Gabriel Agreste: TO TERAZ BĘDZIESZ NA NIE CHODZIĆ! CHCĘ WINA! Muszę się napić. To co wyprawia mój syn jest po prostu...

Asystentka: Po prostu?

Gabriel Agreste: Jestem wzruszony.

Asystentka: wtf

Gabriel Agreste: Słucham?

Asystentka: Przepraszam, moja autokorekta w telefonie nadto się ostatnimi czasy buntuje.

Gabriel Agreste: W porządku.
Gabriel Agreste: A teraz... Idź! Ha ha.
Gabriel Agreste: Adrien wreszcie postępuje. Ciekawe co uczyni... Gdy odrobinę popsuję jego plany.

Asystentka: the heck
Asystentka: Miałam na myśli, tak, proszę pana*
Asystentka: Już za chwilę zobaczy się pan z synem.

Gabriel Agreste: To będzie tylko smaczek.
Gabriel Agreste: A ZRESZTĄ, SZYBKO, WYNOCHA, WINO!

Nathalie Sancoeur wylogował(a) się.

Gabriel Agreste: Już niedługo... Mój plan się powiedzie.
Gabriel Agreste: Już niedługo...

Nathalie Sancoeur zalogował(a) się.

Asystentka: Panie Agreste.

Gabriel Agreste: Czego?!

Asystentka: Jest pewien problem.

Gabriel Agreste: Co znowu?

Asystentka: Adrien zostawił telefon u Luki Couffaine, przez co nie możemy go teraz namierzyć.
Asystentka: Jakie podejmować kroki?

Gabriel Agreste: Co za fatum.
Gabriel Agreste: Dobra, ty idź po to wino. 
Gabriel Agreste: A ja... Wyślę akumę. Coś czuję, że teraz jest wiele Paryżan, którzy posiadają negatywne emocje. Hmm... Może by tak... Jakąś kobietę?

***

Marinette była na tyle zszokowana, że nie umiała wypowiedzieć choćby jednego słowa, czy też zadać jakiekolwiek sensowne pytanie. Pozwalała jedynie ciągnąć się za rękę i bezwiednie podążać wzrokiem za prowadzącym ją w zaciszne miejsce Adrienem. Ten natomiast pewny siebie czekał na bliski mu moment, w jakim zdradzi jej wszystko: swoją tajemnicę dotyczącą tożsamości, jak i to, że ją kocha.

Nadal jednak nie dowierzał, że wreszcie nastąpi ta wiekopomna chwila. W końcu wyzna uczucia swojej pani. W końcu będą mogli po tym wziąć ślub. W końcu kupią sobie wielki dom, a w nim posiadać dwójkę, ach, niech będzie, trójkę dzieci i chomika Stefana.

W końcu będzie mieć spokój od widoku czerwonych rurek.
I w końcu zobaczy minę swojej Biedronsi na wieść, że to on, sławny na całą Francję model jest także przystojnym superbohaterem Czarnym Kotem reklamującym swoimi lśniącymi białymi zębami pastę Colgate.

To właśnie go czeka.

Sekunda.

Wyłupił oczy i stanął jak wryty, niczym Franciszek z Asyżu, gdy dotknął swej łysiny.

Przecież nie był pewny co do tego, że Marinette pałała do niego tym samym co on do niej.

— Szybko hokej? — wypaplała. — Mydło hokej! — zebrała się w sobie i zgaiła w duszy swój język, który uwielbiał się plątać podczas rozmowy z Adrienem. — Znaczy, wszystko okej?!

Blondyn otoczył ją nieśmiałym spojrzeniem. Nie pozostało nic w jego głosie poza nutą niepewności. Gdybym tylko wcześniej zrozumiał, jak świetną ona jest dziewczyną...

— Dziękuję, ale jest w porządku — zapewniał. — Ogólnie przepraszam, że tak zwyczajnie zmusiłem cię do ucieczki, ale trzeba było to zrobić. Nie mogę dłużej czekać i obawiać się najgorszego. Chcę rozwiać swoje wątpliwości.

— Wątpliwości? Czy masz mi coś do powiedzenia?

— Marinette — rzekł, patrząc na jej delikatną dłoń, którą właśnie trzymał. — ... Nie, powinienem powiedzieć... Księżniczko.

Dziewczyna miała mętlik w głowie. Nie obyło się bez skomplikowanych teorii i prób wykurzenia tego chaosu zlagowanych gdzieniegdzie myśli. Jeszcze chwila i będzie error.

— Jesteś dla mnie bardzo ważna... i odgrywasz w moim życiu naprawdę ważną rolę — kontynuował. — Prawda jest taka, że...

— Ż-Że?

Nagle znieruchomiał, jego źrenice nieco się zwęziły, coś było nie tak.

— PRAWDA JEST TAKA, ŻE NIENAWIDZĘ CIĘ, MARINETTE DUPAIN-CHENG! — wykrzyczał.

Chwila, co? Co ja właśnie powiedziałem?, pomyślał spanikowany.

— Słucham? — wyglądała na dotkniętą.

— Nie to miałem na myśli, wierz mi! — bronił się. — Ja... Chcę ci powiedzieć... ŻE JESTEŚ GRUBA I BRZYDKA.

— Co? — zmarszczyła brwi. — O co ci właśnie chodzi, co, Adrien? Masz może jakiś problem co do mojego wyglądu?

— TAK, MAM, TWOJA TWARZ SSIE — wyznał. Miotały nim dziwne uczucia, próbował z nimi walczyć, jednak jego język miał co do tego inne plany.  — Nie!

Wyrwała swoją dłoń spod tego mocnego uścisku. Nie wierzyła własnym oczom i uszom.

— MARINEEEEETTE — przedłużył ostatnią literę, wyglądając na coraz bardziej przerażającego. — WCALE NIE WIEM O TYM, ŻE JESTEŚ MSZYCOŻERNYM OWADEM!

Wtem zapaliła jej się żarówka. Kazała pozostać w ukryciu chłopakowi, jednocześnie wychodząc na światło dzienne. Przypuszczenia jej się sprawdziły, albowiem nie dość, że dochodziły do niej krzyki, to jeszcze każdy obsypywał drugą osobę pogardą, to dodatkowo nie obyło się bez krzywych spojrzeń. A wśród tych wszelakich przechodniów znalazła się pewna postać wyłaniająca głowę z otwartej pokrywy różowego czołgu oblepionego naklejkami z twarzami  One Direction oraz Gabriela Agreste.

— JESZCZE RAZ MI KTOŚ POWIE, ŻE MÓJ KOMPOCIK JEST NIEDOBRY, TO MU NOGI Z DUPY POWYRYWAM! — zagroziła istota.

I wyskoczyła na lufę pojazdu. Jej zamiary były nieznane, ubranie za to odwrotnie. (Chyba kobieta), ubrana została w strój nieco odstający od tych wcześniejszych, a mianowicie... Nosiła ona kostium przypominający wielkiego kebaba, a w ręce trzymała wielgachny bidon z kompotem, z którego strzelała intrygującym promieniem w przypadkowych ludzi.

Skryła się znów za murem i włączyła konwersację na messengerze dla dziewczyn. Znajdujące się tam wiadomości potwierdziły jej obawy.

WeNiePierdol: JA PITOLE ALE AKCJA
WeNiePierdol: BABKE MI DORWAŁ PAN KIBEL
WeNiePierdol: ZNACZY, WC
WeNiePierdol: ZNACZY, WŁADCA CIEM

Pupcia: No domyślam się. Nino właśnie mi pod uchem piszczy, że jest biednym księdzem, który potrzebuje łaski i składki na naprawę swoich tanich majtasów z przeceny, bo mu się właśnie rozpruły. To podejrzane.

WeNiePierdol: DZIADEK BABCI PODOBNO POWIEDZIAŁ, ŻE JEJ KOMPOT JEST SŁABY I CHCE ROZWODU

Pupcia: Twoja rodzina jest... Nie, dobra...

Adrien zrozpaczony położył na jej ramieniu głowę, obserwując tamtejszą wymianę zdań między koleżankami z klasy. Ta podskoczyła raz kolejny, jednak pozwoliła mu ostatecznie pozostać w takiej pozycji.

Pupcia: OCH, HEJ MARI, JAK TAM  RANDKA Z ADRIENEM, PODOBNO GOŚCIU CIĘ PORWAŁ W SWE OBJĘCIA

WeNiePierdol:  Moja nazwa.

Pupcia: die

Kwiatuszek: Co tu się dzieje?

Pupcia: Mari?? Czemu nie odpisujesz
Pupcia: Siema Rose

Kwiatuszek: Hej, Alya^^

Pupcia: Podobno jesteś z Juleką w domu. Wiesz może co z Luką?

Kwiatuszek: uderza gitarą w telewizor i śpiewa kolędy
Kwiatuszek: żartowałam
Kwiatuszek: gra w sudoku.

Pupcia: Czyli nie jest dobrze. Od kiedy Luka gra w sudoku?!

Kwiatuszek: Od kiedy miał stan hiperwentylacji po przyjściu do domu z pierwszej lekcji taty Adriena
Kwiatuszek: A potem przeglądał allegro i wykupił sobie maskę gazową za dwadzieścia euro
Kwiatuszek: I zaczął grać w sudoku
Kwiatuszek: Podobno już się uzależnił
Kwiatuszek: A kolejka do psychiatry ostatnio się wydłużyła

WeNiePierdol: Wiem coś o tym

Pupcia: Tak, Alix, wiemy, że chodzisz do psychiatry

Kwiatuszek: Raczej do spożywczaka napadać na stoisko z kiełbasą swojską

WeNiePierdol: skąd wiedziałaś

Pupcia: dobra gerls
Pupcia: Musimy działać! Coś sie musiało stać Marinette! A twoja babcia jeździ czołgiem po całym Paryżu i atakuje każdego tym no...
Pupcia: tą rurką
Pupcia: Nie, nie rurką
Pupcia: Przechowywalnią

WeNiePierdol: To sie nazywa BIDON geniuszu

Pupcia: Bidon?

WeNiePierdol: Exactly
WeNiePierdol: Nino to potwierdzi, bo to znawca bidonów i mistrz pseudonimów

Użytkownik Alix Kubdek dodał(a) Nino Lahiffe do konwersacji.

Nino Lahiffe: Bóg pobłogosławił was i tą grupę, albowiem serca wasze są czyste niczym zasmarkana chusteczka bezdomnego człowieka. Miłujcie się nawzajem, bracia i siostry, a dostąpicie życia wiecznego.
Nino Lahiffe: Od dobrych i chwalebnych uczynków miłosierdzia poproszę o datek dla biednego dziecka bożego, którego nie stać na ponowne zszycie swej bielizny.
Nino Lahiffe: Miłujmy się!

WeNiePierdol: o kurwa ja pierdole mada faka biegam sobie na bosaka

Nino Lahiffe: Panie dobry jak chleb bądź uwielbiony od swego kościoła

Użytkownik Alix Kubdel usunął Nino Lahiffe z konwersacji.

WeNiePierdol: co to było

Pupcia: Mówiłam

WeNiePierdol: DUPA JAŚ, DOBRA MAM DOŚĆ. MARTWIE SIĘ O BABKE
WeNiePierdol: DZWONIE PO KIMA
WeNiePierdol: I WRACAM DO DOMU, BO CHATA JULEKI ŚMIERDZI PIZZĄ

Pupcia: Po co? Nie jesteście przecież pogodzeni

WeNiePierdol: No nie jesteśmy lol
WeNiePierdol: Ale jak do niego zadzwonie to już będziemy
WeNiePierdol: Tylko najpierw będe musiała przytaszczyć z dziadkiem armate z piwnicy 

Pupcia: Armatę?!

WeNiePierdol: tak, tylko nie mamy kul armatnich

Pupcia: To po co ci Kim?

WeNiePierdol: hehe jeszcze sie pytasz
WeNiePierdol: to kim będzie tą kulą armatnią

Pupcia: ... Idę szukać schronu
Pupcia: I niech wreszcie się pojawi Ladybug i Chat Noir! Przecież wy sfajczycie cały Paryż

WeNiePierdol: człowiek chce być dobry i pomocny a inni jak zwykle myślą na odwrót :((( KOŃCZE Z UPRZEJMOŚCIĄ, NADCHODZE MAFIO NARA PACANY

Marinette przerażona postacią rzeczy wyłączyła telefon i schowała go do kieszeni spodni. Adrien podniósł głowę z jej ramienia, po czym wymienił się z nią wzrokiem błagającym o pomstę do nieba. Przynajmniej był pewny, że dziewczyna wie o tym, iż dostał pociskiem od złoczyńcy i jest obecnie w połowie pod władaniem akumy. Poprzysiągł zemstę. Najpierw Alya z Nino przerywali mu wyznanie tożsamości, potem Luka wymyślił sobie przyczajanie się na miłość swojego życia, a teraz ta durna ćma z ADHD odważyła się z dupy nad kimś zapanować. A jak już mają kogoś atakować, to niech zapłacą czynsz. Inaczej każdy Paryżanin pod pachą nosić będzie miotacz ognia.

— Słuchaj, Adrien. Wiem, że jesteś teraz w złym stanie, ale... ee... Muszę iść do toalety! Tak! Do toalety! — gotowała się z wymówką, ale wreszcie coś wymyśliła. — Ale no, nie zrozum mnie źle: Może i jesteś w okropnym stanie, ale to nie odejmuje ci urody, bo tak, ten, jesteś przystojny i w ogóle. Masz piękne złote włosy, ale nie tak, że obsypane brokatem, znaczy, są super blond! Jakbyś nałożył na nie farbę i-

Zrobił totalnego mindfucka, co niestety w żaden sposób nie dodało jej odwagi.

— WŁAŚNIE, TOALETA. MUSZĘ DO TOALETY. NIE IDŹ ZA MNĄ, SCHOWAJ SIĘ ZA JAKIMŚ KRZAKIEM CZY COŚ, OKEJ? TO PA. 

I nim zdołał na to w jakiś sposób odpowiedzieć... jej już nie było. 

— No, dzieciaku — zaczął Plagg rozbawiony. — Zserowałeś po całości. W dwóch minutach i sześciu sekundach zmieściłeś to, że jej nienawidzisz, że jest gruba i brzydka, no i że jest owadem, który lubi wcinać mszyce. Kosteczka cukru za pewne uważa tak samo: Jesteś skończony. 

— Nie jestem skończony, a mądry i zdeterminowany!

— Młody — uniósł brwi kocur. — Ten złoczyńca ma moc taką, że jak w kogoś strzeli promieniem, to osoba poszkodowana mówi słowa odwrotne od prawdy. Zamiast niej palnąłeś same kłamstwa, ach, jak mi cię szkoda. — poklepał go po ramieniu ze współczuciem. — Ale wiesz co? Jedno się ze sobą zgadza. Ty i Marinette jesteście sobie przeznaczeni, naprawdę! Kropka w kropkę, blondi!

— Wiem, ale dlaczego tak uważasz?

— BO OBOJE JESTEŚCIE KRETYNAMI!

***

— MARINETTE, WEŹ SIĘ W GARŚĆ. JESTEM ŚWIADOMA TEGO, ŻE NAJLEPIEJ WYJECHAŁABYŚ NA KARAIBY Z DALA OD TYCH DURNYCH PROBLEMÓW I LEŻAKOWAŁA W SŁOŃCU WCINAJĄC KEBABY I ZAPIEKANKI, ALE NIE PRZYJMĘ TWOJEJ POSTAWY, W JAKIEJ W CHWILI OBECNEJ WPATRUJESZ SIĘ Z MORDEM W OCZACH W TEN BIEDNY RÓŻOWY KLOZET. CO ON CI ZROBIŁ? — wybuchnęła Tikki. — NATYCHMIAST SIĘ PRZEMIENIAJ, BO ZACZYNAM SIĘ MARTWIĆ O POZIOM TWOJEJ INTELIGENCJI. 

— Ale ja nie wiem co robić! Nie ogarniam w ogóle co się wokół mnie dzieje! — marudziła.

— Mari! Uspokój się! — upomniała ją. — Zdaje sobie z tego sprawę, ale Paryż cię potrzebuje! Cywile błagają o pomoc, wyczekują pomocy superbohaterów! Nie możesz teraz tego ignorować. Musisz na razie odstawić Adriena na boczny tor i zmienić się w Ladybug. To od ciebie zależy jak potoczą się dalsze losy tego państwa.

— Ale-

— RUSZ DUPĘ, BO INACZEJ WŁADYSŁAWA KUBDEL WALNIE POCISKIEM W TEN DURNY WYCHODEK. CYCKI DO PRZODU, TYŁEK DO TYŁU I POSZŁA, A BAJLANDO I PIZZE ZOSTAWIMY SOBIE NA POTEM. 

Ostatecznie (po długich przekonywaniach), przemieniła się w kropkowatą ladacznicę-

Wróć.

W kropkowatą lasencję, po czym wylazła z toalety z gracją trzymając w dłoni swe cudowne jo-jo. I ruszyła w pogoń za złoczyńcą. 

Stojąc na jednym z dachów paryskich budowli doszukiwała się swojego partnera Chata Noira. Nie minęła chwila, a kocur stanął u jej boku, rozgrzewając się przy pomocy koci kija.

— To co, Mar — przerwał, wyłupiając oczy. Zapomniał, że ona o niczym nie wiedziała. — Maaarku! Nocny marku, zgaduje, że nim jesteś, Moja Pani? 

— Cześć, minou — westchnęła. — Co ma nocny marek do misji? Proszę cię, weźmy się za to szybko. Jestem zmęczona.

— Czyli jednak jesteś nocnym markiem — podsumował. Nagle zorientował się, że transformacja usunęła z niego czar rzucony przez zaakumanizowaną panią Kubdel. Ucieszył się z deka, albowiem nie chciał się poniżać na oczach czarnowłosej, nawet jeśli to zrobił przy niej bez maski. — W porządku, Bugaboo, twoje słowo jest dla mnie rozkazem. — ukłonił się nonszalancko i skoczył na pobliski budynek. 

Ich oczy natychmiastowo namierzyły źródło zła, a więc bez zwłoki ruszyli na kebabową kobietę. Ta od razu odparowała ich atak i zanurkowała pod bronią blondyna. Jak na babcie, którą w tamtym momencie kierowała akuma... była świetną atletką. Nie bez powodu należała ona do najgroźniejszych osób we Francji. 

— Po co przejmować się oszczerstwami ze strony rodziny, pani Władysławo? Jest pani silna i niezwyciężona! Proszę walczyć z negatywnymi emocjami! Wiem, że się pani to uda! — kibicowała jej Ladybug. 

— Nie jestem Władysława! Jestem KEBABcia! 

— Ten Władca Ciem to musi być jakiś nawiedzony wymyślając dla złoczyńców nazwy — stwierdził Chat i zamachnął się. — Jak go spotkam to poproszę go o nick na stronie zapytaj.pl. Z pewnością ma tam szereg pytań jak kogoś nazwać. 

— Nie obrażaj Władcy Ciem, kapucynie — oburzyła się. — WIDZĘ, ŻE POTRZEBUJESZ OCHŁODY. MÓJ KOMPOCIK Z PEWNOŚCIĄ CI W TYM WSZYSTKIM POMOŻE!

Wykonując parę koziołków, fikołków i innych dupereli, fiołkowooka wiedząc, iż nie podoła temu bez jakiegoś planu, użyła szczęśliwego trafu. 

— Garnek? — zaniepokoiła się po złapaniu owego przedmiotu, który spadł z nieba. — Co ja mam z tym zrobić? To jakiś żart!

— Będziemy gotować rosół, moja pani —  odpowiedział niewzruszony chłopak i schylił się przed ciosem z bidonu staruszki. — JAK NA BABUNIE MA PANI RUCHY KOCICY.

— A ty jak na słabeusza jesteś jeszcze większym słabiakiem! — warknęła i kopnęła go w miejsce bliskie krocza.

Bohater z ulgą, że nie dostał gdzie indziej cofnął się o krok i szturchnął ciemnowłosą w bok, oczekując tego,  aż ta mu opisze swój plan i to co ma zrobić.

Niedługo po tym szepnęła mu parę słów do ucha, a ten pokiwał głową ze zrozumieniem. Posłusznie pobiegł ku czołgowi, który sam strzelał pociskami w przeszkody stojące mu na drodze. Chat wykrzyczał "Kotaklizm" i dotknął drogi dłonią, w jakiej znajdowała się przebudzona moc. Ta stała się niebawem czarna i pod wpływem blondyna się rozpadła. Do szczeliny wpadł także owy wóz pancerny należący do Władysławy Kubdel.

Kobieta zrozpaczona nie zauważyła podstępu ze strony superbohaterów. Przerażona wpatrywała się jak to różowe cacko znika z jej oczu.
Ladybug nałożyła migiem na jej kebabową głowę garnek, przez co ta straciła pole widzenia.

Dziewczyna szybkim ruchem ręki wyrwała bidon złoczyńcy i przerwała go na pół. Na szczęście spod jego części wyleciał czarny, wkurwiony, znaczy, wściekły motyl.

— Już dosyć szkód wyrządziłaś, mała akumo — powiedziała rutynowo. — Pora wypędzić złe moce!

I przemieniła go w białego, niewinnego owada, zupełnie nieszkodliwego.

— Niezwykła biedronka! — podskoczyła i wyrzuciła w powietrze garnek, który znajdował się wcześniej na głowie Władysławy.

I nagle poczuła nie tylko wszechogarniającą ją moc, a kroplę deszczu na policzku.

— Ło ja pitole, co ja tu robię? — rozejrzała się po bokach staruszka.

— Wszystko dobrze, proszę pani? — podała jej dłoń, aby pomóc jej wstać.

— Bywało lepiej, ale nie jest źle, młoda damo — przyjęła ofertę pomocy i zrobiła minę zabójcy. — A teraz idę wpierdolić Stefanowi. Mądrala się znalazł, żeby komentować jak smakuje mój cudowny kompot z brokułami, ha tfu! — rozumiejąc, że była pod władaniem akumy, podziękowała i wsiadła do czołgu, jakby kompletnie nieprzejęta, że przed chwilą miała zamiar zapanować nad światem.

— Pełna energii kobieta — rzucił Chat. Po minucie jego włosy pokryte były wilgocią z deszczu, który z każdą kolejną sekundą jeszcze bardziej się nasilał. — I zanosi się na burzę, świetnie!

— Skoro już pokonaliśmy trylionowego złoczyńcę, to żegnam, kotku — uśmiechnęła się usatysfakcjonowana. — Marzę tylko by zakończyć te wszystkie nieskrajności i się położyć...

— Nieskrajności? — dopytywał.

Znajdowali się oni na tyłach collegu, szkoły, do jakiej chodzili jako zwykli cywile. Wokół niej nie było żywej duszy, wszyscy skryci byli w domach, ewentualnie niektórzy chowali się pod parasolkami, aby nie zmoknąć.

— Tak — przytaknęła i spojrzała na niego. Po chwili jej kolczyki wydały dźwięk. — Wybacz, muszę już lecieć. Chciałabym sprawdzić co się dzieje u pewnego chłopaka...

Wykonała krok i zahaczyła jo-jem o latarnię stojącą parenaście metrów stąd.

— LADYBUG! — złapał ją za rękę.

Kolczyki znów zapikały. Pozostała jedynie minuta do niechcianej detransformacji w najbardziej niezdarną dziewczynę Paryża.

— Nie pozwolę ci odejść — odrzekł pewnie. — Jeżeli nie teraz.. to kiedy? Ile mam czekać i patrzeć w bólu, jak ktoś mi cię zabiera?

— O co ci chodzi? Chat, puść mnie! Zaraz się przemienię!

Woda leciała strumykiem po jego blond włosach, policzki miał mokre, a wargi posiadły posmak deszczówki. 

— Nie musisz sprawdzać co się dzieje z tamtym chłopakiem — odparł. — Bo on jest tutaj... Marinette.

Nim zdołała zrozumieć co się dzieje przed jej oczyma, została przyparta do jego torsu. Po sekundzie poczuła jedynie słodki pocałunek, który został złożony na jej ustach. 

Pocałunek... Jaki miał podsycić ogień w ich zagubionych sercach.

I will protect your sweet secret from the whole world. You're my lady after all, Marinette.

___________________________________________________________

Naprawdę długo czekałam na ten moment: moment, w którym Adiś weźmie się w garść i zrobi ten krok w stronę Marinette. I'm so proud of my son

ALE

Teraz czekam na teorie z waszej strony. Jak myślicie, co wydarzy się później? I czy podobał się rozdział?

Oraz najważniejsza informacja! MÓJ NAJWIĘKSZY IDOL I KRASZ DAŁ MI AUTOGRAF I DOWIEDZIAŁAM SIĘ, ŻE CZEKA RÓWNIEŻ NA NOWY ROZDZIAŁ SZTUKI PODRYWU, O M G.


Gabriel my dream boy

TAK, WIEM, ŻE MI ZAZDROŚCICIE

GABRYSIU, JEŚLI TO CZYTASZ, TO WIEDZ, ŻE JESTEM TWOJĄ FANKĄ I TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ TOBIE

🐬

A już zbaczając z tematu o najseksowniejszym rurkomanie, podziękuje wam jeszcze za szybko rosnące wyświetlenia, gwiazdki i komentarze. Cudowny prezencik
Jak wiecie, lubię komentarze, więc pod tym nextem również nimi nie pogardzę. Moim hobby jest picie herbaty i uśmiechanie się jak głupia do telefonu, ups

I OGÓLNIE CHWAŁA LUDZIOM, KTÓRZY WSTAWILI NA YT SOUNDTRACK Z CESARZOWEJ KI. BEZ NIEJ NIE DAŁABYM RADY NIC NAPISAĆ. DALEJ RYCZE JAK DEBIL, JAK SOBIE PRZYPOMINAM, ŻE SKOŃCZYŁAM TĄ DRAMĘ, NIE POLECAM. 
mój biedny boy Tal Tal i cesarz kluseczka :((

JAK CI SIĘ PODOBAŁO, TO MOŻESZ DAĆ GWIAZDKĘ I KOMENTARZ.
JEŻELI CHCESZ BYĆ Z TYM FF NA BIEŻĄCO, TO DODAJ JE DO BIBLIOTEKI, A WATTPAD POINFORMUJE CIĘ O NOWYM ROZDZIALE.

Enjoy,

Maiaren

Continue Reading

You'll Also Like

32.8K 2.1K 6
Po przygodzie z Mrożownikiem Czarny Kot wręcza pewną różę Biedronce. Czy ktoś zastanawiał się kiedyś, co mogło wydarzyć się potem? Uwaga - spoilery :...
1.4K 246 22
✎ W tym roku kalendarz adwentowy w całkiem horrorowej odsłonie, a udział bierzecie w nim wy! ╰┈➤ ❝ [ inspiracja od @ambroszia ] ❞ ☆ Estera, 2023
64.9K 3.5K 121
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
87.9K 6.3K 17
Historia zaczyna się zaraz po wydarzeniach z odcinka „Zombuziara", gdzie Biedronka obiecała Czarnemu Kotu całusa. Czarny Kot decyduje się zrobić coś...