Sto tysięcy książek || Taco H...

De szprycerek

34.6K 2.1K 226

Zmęczony karierą muzyczną Filip Szcześniak postanawia kontynuować przerwane niegdyś studia na Uniwersytecie W... Mais

1. Raper z głową
2. Złote włosy
3. Browar przy Wiśle
4. Martwy piksel
6. Na pętli
7. Sto tysięcy książek
8. Bardzo proszę!
9. Trójkąt warszawski
10. Kiedy wieczór zmienia się w świt
11. Mentole fajki
12. Wszystko na niby
13. Ja tu tylko tańczę
14. Milczenie jest złotem
15. Marsz, marsz
16. Życie jest bajką
17. Zakochani ludzie
18. Wzięła mnie za rękę
19. Gdybyś nie istniała
20. A mówiłem ci
21. Następna stacja
22. Takich historii znam wiele
23. Jeszcze minut pięć
24. Nasze romanse
25. To nie tak
26. Wątpliwości we mnie
27. Tylko jedno spotkanie
28. Obudź te myśli
29. Szczerze
30. Koleżanki
31. Za daleko
32. Tylko tańce
33. W końcu sami
34. Zaskoczyłaś mnie
35. Głupi byt
36. Miłości na szybko
37. Niemożliwe
38. Deszcz na betonie
39. Lato 2k19

5. Czarna kawa

1.1K 67 6
De szprycerek

- Nieźle, Fifi - Adam położył na ławce, przy której siedział Filip, kartkę z napisaną kilka dni temu przez rapera wejściówką z historii średniowiecznej Polski. Tuż przy jego nazwisku widniała napisana czerwonym długopisem ocena 4+.

- O kurde - Filip uniósł brwi. W ogóle się tego nie spodziewał. Wejściówka, którą zrobiła we wtorek doktor Rogucka, wcale nie należała do najłatwiejszych.

- Muszę przyznać, że trochę mnie zaskoczyliście - powiedziała po chwili prowadząca. - Na trzynaście osób w grupie były tylko cztery oceny pozytywne. A przecież egzamin na pierwszym roku poszedł wam bardzo dobrze.

- Co masz? - siedząca z tyłu Maja wychyliła się do przodu. Filip pokazał jej kartkę. - E, słabo.

- Słabo? - odwrócił się. Na kartce Mai widniała piątka.

- Żartuję - zaśmiała się i zabrała mu jego wejściówkę. - Pokaż, co ci tam napisała.

Maja zaczęła czytać komentarze doktor Roguckiej, raz po raz marszcząc brwi. Filip przyjrzał się jej. Z jakiegoś powodu podobał mu się jej skupiony wyraz twarzy. Uważał, że to dodaje jej dużo więcej atrakcyjności.

Jezu, Filip, ogarnij się. Przecież to tylko twoja kumpela.

- Serio, napisałeś, że rozbicie dzielnicowe trwało do koronacji Kazimierza III Wielkiego? - Maja uderzyła się otwartą dłonią w czoło.

- Coś mi się popieprzyło - westchnął Filip.

- Gdyby nie to, miałbyś piątkę - stwierdziła.

- Dobijaj mnie bardziej - prychnął.

- Ale i tak dobie dobrze poradziłeś - Maja starała się jakoś go udobruchać.

- Wszystko dzięki twoim notatkom - uśmiechnął się. Doktor Rogucka zaczęła zbierać wejściówki. Filip zwrócił się jeszcze raz do koleżanki: - To jak z jutrzejszą imprezą? Przyjdziesz?

Maja już szykowała się do odpowiedzi, jednak prowadząca uciszyła całą grupę, chcąc przejść do kolejnego tematu. Filip niechętnie odwrócił się z powrotem. Doktor Rogucka prowadziła zajęcia z historii średniowiecznej Polski i dziś zdecydowała się poruszyć temat krucjat. Rozdała studentom kilka tekstów źródłowych do przeczytania i przez większość czasu bazowali tylko na tym. Dyskusja rozwinęła się pod koniec zajęć, ale początkowo brały w niej udział tylko osoby wskazane przez prowadzącą.

- Dobrze, to teraz pytanie do wszystkich - powiedziała w pewnym momencie. - Jak sądzicie, jak duchowieństwo argumentowało potrzebę wyprawy krzyżowej prostym ludziom oraz rycerstwu?

- Nie musieli używać licznych argumentów aby przekonać ludzi do wojny - odezwała się Magda. Filip popatrzył na nią - do tej pory rzadko udzielała się na zajęciach i wykładach. - Po prostu mówili, że tamta ziemia jest w rękach wrogów Jezusa i trzeba ją odbić. Tyle.

- Strasznie to uprościłaś - odezwała się Maja. - Zorganizowanie krucjat nie było wcale takie łatwe.

- Czyżby? - Magda zmierzyła ją wzrokiem. - Dawniej ludzie nie potrzebowali zbyt wielu powodów do pójścia na wojnę. Każdy chciał zdobywać bogactwo, a do tego mieli dostać jeszcze prezent w postaci odpuszczenia grzechów.

- Skoro ludzie byli chętni do wojny, nie potrzebowali argumentów do zabijania, to czemu poszedł na krucjaty tak mały procent ludności Europy? - dociekała Maja.

- Jest wiele przyczyn - odparła Magda. - Nie każdy miał na to odwagę, bywały lepsze możliwości zarobku, a wszystkich ludzi nie można było wysłać na krucjatę, bo ktoś musiał pracować i bronić kraju.

- Drodzy państwo - wtrąciła doktor Rogucka. - Nie zapominajmy o tym, że nawet jeśli ludzie byli przekonani co do słuszności krucjat, to nie zawsze byli przekonani do ruszenia w bój. Zajmijmy się jednak ważniejszą rzeczą. Niedawno dane mi było przeczytać publikację, w której autor zakładał, że rycerstwo europejskie miało jakieś ukryte cele w prowadzeniu Krucjat. Jak było waszym zdaniem? Macie swoje własne teorie?

- Cele krucjat przedstawił papież Urban II na soborze w Clermont - powiedziała Maja. - Pomoc Bizancjum, odbicie miejsc świętych z rąk niewiernych, przerwanie ekspansji Turków na ziemie europejskie...

- Zapomniałaś o tym, że każda krucjata miała inne cele - wtrąciła Magda. - Celem pierwszej było odbicie Jerozolimy z rąk muzułmanów, druga i trzecia miały charakter ekonomiczny, a czwarta miała cele religijne, militarne i ekonomiczne. Niestety, ta ostatnia nie opuściła nawet Europy.

- Chyba na szczęście - stwierdziła Maja. - Po co komu więcej przelewu krwi?

- Jakiego przelewu krwi?

- Wymordowano całą ludność Konstantynopola, Magda, nie mów, że nie wiesz...

- Na pewno nie całą, historycy szacują, że było to około dwóch tysięcy, a i tak to jest zawyżona liczba. Swoją drogą, część tej wymordowanej ludności nieźle się wcześniej obłowiła...

- Skąd ty w ogóle masz takie informacje? - spokojna do tej pory Maja zaczęła się denerwować. Uznała, że to, co mówi jej koleżanka, to tylko i wyłącznie bzdury.

- A ty? Będziemy teraz przerzucać się źródłami? - obruszyła się Magda. Wkrótce jednak zajęcia dobiegły końca. Doktor Rogucka obiecała wysłać grupie listę zagadnień dotyczących bieżącego tematu, z których mieli wybrać jedno i napisać esej na przyszły tydzień.

Filip przyglądał się poruszonej Mai, która drżącymi rękoma pakowała swoje rzeczy do torby i jak oparzona wybiegła z sali. Dlaczego aż tak ją to oburzyło? Do tej pory prowadziła raczej spokojne, wyważone dyskusje. Potrafiła się pokłócić, jednak emocje ani trochę jej nie ponosiły. Filipa zdziwiło też, że spytała Magdę o źródła jej teorii - Maja sama kiedyś mówiła, że żądanie źródeł jest oznaką braku argumentów.

- Co ona się tak wkurwiła? - zdziwił się Igor, kiedy wychodzili z sali.

- Normalne dziewczyny kłócą się o facetów albo o to, że jedna założyła taką samą bluzkę jak druga - stwierdził Jacek. - A laski na historii kłócą się o Konstantynopol.

Znaleźli się na zewnątrz. Filip wyciągnął papierosy i poczęstował kolegów, jednak odmówili.

- Za pięć minut mamy ZTMa - powiedział Igor. - Widzimy się jutro, Fifi!

- Jasne, na razie - pożegnał się, a jego koledzy przyspieszyli kroku. Raper zauważył wśród idącego naprzeciw tłumu studentów Maję.

Z jakiegoś powodu czuł się źle z tym, że nie stanął w jej obronie w czasie zajęć i nie zabrał głosu w dyskusji. Ale prawda była taka, że temat krucjat nie był mu bliski - znał podstawowe fakty, lecz nigdy się w nie nie zagłębiał. Dlatego też nie chciał wypowiadać się na tematy, o których nie miał pojęcia. Mimo wszystko, nie chciał pozwolić Mai iść do domu w złym humorze. Odkąd ją poznał, dużo czasu spędzali razem i mógł śmiało powiedzieć, że powoli ich relacja przeradza się w przyjaźń. Już miał ją zawołać, kiedy usłyszał głos Magdy:

- Fifi, idziesz z nami do biblioteki?

Odwrócił się. Stała przed nim uśmiechnięta blondynka, a gdzieś za nią w tłumie szły Kata wraz z Anką. Filip ponownie przeniósł wzrok na oddalającą się Maję.

- Nie, mam coś do załatwienia - powiedział. - Na razie.

Szybkim krokiem ruszył przed siebie, zostawiając rozczarowaną Magdę na schodach. Zastanawiał się, co powiedzieć koleżance - szczerze mówiąc, trochę się obawiał jej reakcji.

- Maja! Maja, poczekaj - w końcu ją dogonił. Spojrzała na niego zaskoczona.

- Co? - zapytała. No właśnie, pomyślał Filip. Co dalej?

- W porządku? - spytał zatroskany.

- Tak - odparła, kiwając głową. Po chwili rozejrzała się na boki. - Nie... nie wiem.

Filip wyciągnął z tylnej kieszeni dżinsów papierosy i wyciągnął paczkę w jej kierunku. Maja bez słowa sięgnęła po używkę, a Filip podał jej ogień.

- Wkurzyłam się po prostu - stwierdziła, wypuszczając dym z płuc. - Nieważne, nie przejmuj się.

- Zaskoczyłaś mnie - powiedział Filip. - Zazwyczaj inaczej prowadzisz dyskusję.

- Nie tym razem - ucięła, zapinając guziki szarego swetra. Słońce schowało się za chmurami, wiatr mocniej zawiał i zrobiło się chłodno. - Dobra, idę do domu. Dzięki za fajkę.

- Podwieźć cię? - zaproponował Filip i zerknął ku górze. Ciemne chmury zwiastowały zbliżający się deszcz.

- Nie, wolę się przejść - ledwo co Maja wypowiedziała te słowa i zaczęło padać. Filip zaczął się śmiać.

- Chyba jednak zrobimy sobie przejażdżkę - powiedział, wskazując na parking.

- Nie, Filip, przeczekam ten...

- Nie dyskutuj - złapał ją za rękę i zaczęli biec w stronę jego samochodu. Maja była nieco zaskoczona tym gestem, jednak nie stawiała oporu. Mimo wszystko cieszyła się, że raper zatrzymał ją po zajęciach, spytał o powód jej wzburzenia i zaproponował, że ją podwiezie. To było miłe.

Otworzył jej drzwi od strony pasażera i pospiesznie sam wsiadł do auta. Na szczęście, oboje nie zdążyli za bardzo zmoknąć. Maja rozejrzała się po wnętrzu samochodu.

- Fajna fura - powiedziała, dysząc po krótkim, aczkolwiek intensywnym biegu.

- Dzięki - posłał jej uśmiech. Deszcz zaczął padać jeszcze mocniej, mocno bębniąc w dach jaguara, toteż ledwie słyszeli swoje słowa. Filip odpalił silnik.

- Pamiętasz, gdzie mieszkam? - zapytała Maja.

- Na Suchodolskiej, pamiętam - odparł i włączył wycieraczki. Wyjechał z parkingu i znaleźli się na drodze. Dziewczyna bez słowa wpatrywała się w krople deszczu spływające po szybie.

- Jakiś czas temu czytałam książkę o krucjatach - powiedziała po dłuższym milczeniu.

- Tak? - Filip zachęcił ją, by kontynuowała.

- I... - urwała na chwilę. - I szczególnie w pamięć zapadł mi rozdział o zdobyciu Konstantynopola.

- W jakim sensie?

- To było straszne, co się tam działo - mówiła wzburzona. - Nawet ci nie powtórzę, bo chyba wyszłabym z siebie. Dlatego niesamowicie zirytowało mnie to, co powiedziała Magda. Wiem, może za bardzo się uniosłam, jako historyk powinnam zachować zimną krew, ale... - urwała, nie wiedząc, co ma dalej mówić.

- Wydaje mi się, że ciebie rozumiem - powiedział Filip. Akurat stali na światłach, więc mógł na nią spojrzeć. Zamrugała dużymi, zielonymi oczami, pytając:

- Serio?

- Serio - odparł. - Kiedyś sam kłóciłem się z ziomkiem o coś, co dotyczyło PRLu. Twierdził, że wtedy ludziom żyło się lepiej, a wszystko dlatego, że jego dziadkowie pracowali w służbach bezpieczeństwa, więc od małego wkładali mu głupoty do głowy. Tak się wkurzyłem, że musieli mnie trzymać, żebym mu nie przywalił.

- Ojej - Maja ściągnęła brwi. - To ze mną jeszcze nie było tak źle.

- Podejrzewam, że jeszcze nieraz będziemy w takiej sytuacji, że ktoś będzie próbował narzucić nam swój punkt widzenia - Filip westchnął. W pewnym momencie za oknem mignął mu billboard Starbucksa. - Jedziemy na kawę?

- Tak, a potem ktoś nas zobaczy i zrobi nam zdjęcia, które sprzeda do jakiegoś brukowca - powiedziała sarkastycznie Maja.

- Dobra, nie to nie.

Widząc jego pochmurną minę, dodała bez wahania:

- Oj, no dobra, no... ale na wynos, ok? Naprawdę nie chcę, żeby ktoś...

- Czy kiedykolwiek widziałaś moje zdjęcia na portalach plotkarskich? - przerwał jej Filip.

- Skąd mam wiedzieć, nie wchodzę na nie.

- To mogę ci tylko powiedzieć, że nie jestem na tyle interesującą osobą, żeby łazili za mną paparazzi. Uwierz mi.

- Mhm - mruknęła bez przekonania.

- Na Andersa jest fajna kawiarnia - powiedział, poprawiając lusterko. - Mało ludzi tam przychodzi, często tam zaglądam i - zaskoczę cię - ani razu nikt nie poprosił mnie nawet o autograf.

- Na Andersa, mówisz? - Maja spojrzała na niego podejrzliwie. - Przecież to jedna z głównych ulic. Jakim cudem mają mały ruch?

- Sam nie wiem - wzruszył ramionami. - Może ze względu na ceny.

Maja westchnęła.

- To może lepiej sobie darujmy i jedźmy do Maca - zaproponowała. - Nie widzi mi się płacić dwudziestu złotych za filiżankę kawy.

- Cicho, ja stawiam - uciął Filip.

- No chyba nie.

- No chyba tak - raper zatrzymał samochód na parkingu nieopodal kawiarni. - To był mój pomysł, więc ja płacę. A teraz uwaga - otworzył drzwi i dźwięk padającego deszczu był teraz dużo wyraźniejszy. - Musimy biec!

Niecałą minutę później znaleźli się w kawiarni. Maja przekonała się, że Filip mówił prawdę - dochodziła szesnasta, godzina szczytu, a na dziesięć stolików w kawiarni zajęte były tylko dwa. Z czego oni się utrzymują, pomyślała zdziwiona dziewczyna.

- Czego się napijesz? - spytał, gdy stanęli przed długą, białą ladą.

- Flat white - odparła i ruszyła w kierunku drewnianego, trójkątnego stolika w rogu kawiarni. Usiadła na krześle obitym szarym materiałem, a wkrótce naprzeciw niej usiadł Filip. Zachwycona Maja przyglądała się znajdującemu się tuż obok nich regałowi z książkami. Znalazła tu same klasyki literatury, a raper zaczął się zastanawiać, czy znajduje się tu coś, czego nie czytała.

- Wow - wzięła do ręki Zbrodnię i karę i zaczęła delikatnie obracać w dłoniach. - To jest dopiero wydanie. Skóra naturalna, złocenia... - otworzyła książkę. - I papier kredowy. Musiało kosztować fortunę.

- Jaka jest twoja ulubiona książka? - zapytał w pewnym momencie Filip.

- Zapytaj matkę, które dziecko jest jej ulubionym - roześmiała się, odkładając lekturę na miejsce. - No ale skoro już muszę wybierać... uwielbiam Mistrza i Małgorzatę. Tak, wiem, może mało oryginalne, ale to serio jest ponadczasowa lektura. Portret Doriana Grey'a też jest świetny, bardzo podoba mi język, jakim został napisany. A z polskich lektur... - zaczęła się zastanawiać, zupełnie ignorując kelnerkę, która przyniosła im kawę. - Uwielbiam Przedwiośnie i Solaris Lema. Ta druga to prawdziwy kosmos.

- Nie czytałem - Filip wsypał saszetkę cukru do swojego espresso. - Ale ktoś już mi kiedyś mówił, że to dobra książka.

- Rewelacyjna - poprawiła Maja. - Niby nie jestem fanką science fiction, ale to łyknęłam jednym tchem.

Przez chwilę skupili się na piciu kawy. Dziewczyna musiała przyznać, że jej flat white była warta dużej ilości pieniędzy - ledwo się powstrzymywała, by wypić całość naraz. W pewnym momencie w torbie Mai zawibrował telefon.

- Sorry - rzuciła do Filipa i odstawiła wysoką szklankę. Wyciągnęła z torby telefon. Raper zauważył na wyświetlaczu napis Mama. - Halo? No średnio, a co tam? A możemy... ok, ok, mów - spojrzała zniecierpliwiona na Filipa, wywracając oczami. - W czwartek? Dobra, to przyjadę w piątek... Jak wrócę do domu, sprawdzę pociągi i dam znać, ok? No fajnie. Mamo, bateria mi pada. Pozdrów tatę, pa.

Rozłączyła się i wrzuciła telefon z powrotem do torby.

- Wszystko gra? - spytał Filip.

- Tak, tak, w porządku - odpowiedziała. - Za dwa tygodnie jadę do domu, siostra przyjeżdża z Wrocławia.

- Czekaj, skąd ty jesteś? Mówiłaś mi, ale zapomniałem - zapytał Filip.

- Z Ełku. Na Mazurach.

- A, wiem, gdzie. Byłem tam kiedyś - przyznał. - Ale o siostrze mi chyba nie mówiłaś?

- Ma na imię Zośka, mieszka we Wrocławiu z mężem i córką, Zuzią - wyjaśniła Maja. - Rzadko przyjeżdżają, mają własną firmę i praktycznie cały czas pracują.

- A robią twoi rodzice? - dopytywał Filip.

- Hej, co to za przesłuchanie? - Maja uniosła brew. -Książkę piszesz?

- Nie, choć podsunęłaś mi świetny pomysł - podniósł filiżankę do ust.

- Mama jest recepcjonistką w przychodni, a tata uczy WOSu w liceum - odparła po chwili. - Zaraził mnie pasją do historii.

- To dlaczego jej nie uczy? - dociekał Filip.

- Nauczycieli historii jest u nas na pęczki - odpowiedziała Maja. - WOSu niekoniecznie. A twoi rodzice?

Filip westchnął ciężko i Maja wyczuła, że chyba poruszyła drażliwy temat.

- Wybacz - dodała po chwili zmieszana. - Jeśli nie chcesz, nie musisz...

- Nie, nie - uśmiechnął się. - Mama mieszka za granicą, tata w Warszawie, ale często wyjeżdża i rzadko się widujemy. Są po rozwodzie.

Pokiwała głową ze zrozumieniem. Nie bardzo wiedziała, co powiedzieć - rozwód rodziców to ciężka sprawa. Choć nie dane jej było odczuć tego na własnej skórze, domyślała się, jak Filipowi musiało być ciężko.

- Przykro mi - powiedziała po chwili niezręcznej ciszy.

- Niepotrzebnie - odparł, przeczesując włosy palcami. - Rozwiedli się, kiedy miałem czternaście lat, ale już wcześniej widziałem, że się nie kochają i to tylko kwestia czasu aż się rozstaną.

- Rozumiem - kiwnęła głową. Po chwili Filip zmienił temat. Porozmawiali chwilę o tym, co w najbliższych dniach będzie się działo w Warszawie, a gdy dopili kawę, Maja poprosiła, by odwiózł ją do domu.

- Gdzie dokładnie mieszka Igor? - spytała, kiedy zbliżali się do bloku, gdzie wynajmowała pokój.

- Czyli jednak przychodzisz jutro? - spojrzał na nią z uśmiechem. Starał się zbytnio nie okazywać radości, choć w głębi duszy naprawdę się cieszył, że zmieniła zdanie.

- Nic nie obiecuję - powiedziała. - Pytam na wszelki wypadek.

- Na Domaniewskiej 14, mieszkanie 5 - odparł. - Niedaleko Orlenu. 

Patrzyła na niego wyczekująco. Filip domyślił się, że niewiele jej do mówi, więc odchrząknął i zaczął udzielać jej dalszych wskazówek:

- Jak masz przystanek Domaniewska 06, skręcasz zaraz w prawo, idziesz, idziesz, idziesz, mijasz tą taką starą kamienicę z czerwonej cegły, później w lewo... albo w prawo, nie wiem, w każdym razie, tam chyba będzie Żabka, albo jakiś taki mały sklepik i za tą Żabką...

- Czekaj, zwolnij, bo nie nadążam - Maja zatrzymała go. Wyciągnęła telefon i weszła w mapy Google. - Jak ten przystanek się nazywał?

Filip zatrzymał samochód pod jej blokiem.

- Wiesz co, po prostu dam ci mój numer i zadzwonisz do mnie, jak będziesz w pobliżu. Dasz telefon?

Maja już miała spełnić jego prośbę, kiedy ekran telefonu zrobił się całkiem czarny.

- Cholera - mruknęła. - Padła mi bateria.

- No to wracamy do starych, dobrych metod - Filip wyciągnął ze schowka długopis i złapał Maję za przedramię. Patrzyła na niego zdziwiona, kiedy odkrywał rękaw jej swetra. Tam zapisał jej swój numer telefonu, zaczynający się od 515.

- No i fajnie - odparła, zaginając z powrotem rękaw: - Dzięki za kawę.

- Mam nadzieję, że poprawiłem ci humor - uśmiechnął się.

- Poprawiłeś - kiwnęła głową.

- Ale... - sięgnął do schowka w samochodzie. Zaskoczona Maja zauważyła, jak wyciąga z niej jakąś płytę. - Gdybyś kiedyś chciała sobie go popsuć, to masz tutaj mój ostatni album.

- Wozisz w samochodzie swoje własne płyty? - Maja zaczęła oglądać zafoliowaną płytę o tytule Cafe Belga. - To już wyższy poziom samouwielbienia.

- Jak ty zabawnie wypowiadasz dziękuję - posłał jej krzywy uśmiech.

- Dziękuję - złapała za klamkę w samochodzie.

- Do jutra - pożegnał się Filip.

- Zobaczymy - odparła, wychodząc z auta. Raper odprowadził ją wzrokiem i z uśmiechem ruszył w drogę. Do końca dnia myślał o wspólnie spędzonym popołudniu i coraz bardziej nie mógł doczekać się jutra. Mimo że Maja powiedziała, że nie obiecuje, że przyjdzie na imprezę do Igora, Filip w głębi duszy wiedział, że jednak się na niej pojawi. Tylko że tym razem miał nadzieję, że nie będą rozmawiać tylko o książkach i studiach.

Continue lendo

Você também vai gostar

670K 41K 105
Kira Kokoa was a completely normal girl... At least that's what she wants you to believe. A brilliant mind-reader that's been masquerading as quirkle...
609K 13.7K 41
In wich a one night stand turns out to be a lot more than that.
12.3K 279 11
"𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭 𝐰𝐨𝐤𝐞 𝐦𝐞 𝐜𝐫𝐲𝐢𝐧𝐠 𝐥𝐚𝐬𝐭 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭 𝐡𝐨𝐰 𝐜𝐚𝐧 𝐢 𝐡𝐞𝐥𝐩 𝐢 𝐛𝐞𝐠𝐠𝐞𝐝 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭 𝐬𝐚𝐢𝐝 𝐰𝐫𝐢𝐭𝐞 𝐭𝐡𝐞...
34.6K 2.1K 39
Zmęczony karierą muzyczną Filip Szcześniak postanawia kontynuować przerwane niegdyś studia na Uniwersytecie Warszawskim. Powrót do życia studenckiego...