22. Takich historii znam wiele

868 50 3
                                    


    Styczeń dwa tysiące dziewiętnastego roku był prawdopodobnie najbardziej pracowitym miesiącem w życiu Mai. Nie dość, że nałożyły się na siebie wszystkie zaliczenia, zbliżała się sesja, to nowo rozpoczęta praca pochłaniała jej praktycznie cały wolny czas. Nie mogła chyba trafić lepiej - udało jej się otrzymać pół etatu w Księgarni Historycznej na ulicy Czerwonego Krzyża. Całkiem niedaleko uczelni, na czym bardzo jej zależało. Rozmowę kwalifikacyjną miała niedługo po sylwestrze - właścicielce bardzo zaimponowała swoją pasją do książek i wiedzą historyczną, zatem wybór nowego pracownika nie był trudny.

Maja sądziła, że to będzie praca jak praca - pomoc klientom w wyborze książek, obsługa kasy, rozkładanie towaru na półki. Tymczasem okazało się, że owa księgarnia to dość częste miejsce spotkań dla historycznych freaków, raz w tygodniu były organizowane tam panele dyskusyjne, a raz w miesiącu zapraszano autorów książek poświęconych historii tudzież wykładowców z najróżniejszych uniwersytetów w Polsce. Mai zależało na tej pracy, toteż często zostawała po godzinach, by pomóc w organizacji owych wydarzeń.

Naturalnie, Filipowi nie podobał się taki obrót spraw, choć starał się zrozumieć, że Maja chce pracować. Mimo iż widywali się codziennie na uczelni, zazwyczaj rozmawiali o pracach domowych lub zaliczeniach. Dziewczyna pracowała co drugą sobotę po kilka godzin rano, toteż przynajmniej popołudnia i wieczory mieli dla siebie. O spotykaniu się po zajęciach nie było mowy - jeśli akurat nie pracowała, wracała prosto do domu, by zająć się nauką. Filip pocieszał się, że to tylko taki zwariowany miesiąc - miną zaliczenia, miną egzaminy i wszystko wróci do normy.

Kilka dni przed sesją, w czwartek, w księgarni panował wyjątkowo mały ruch. Maja stała za ladą i popijając kawę przeglądała notatki z historii powszechnej. Miała wrażenie, że zna je już na pamięć, ale cichy głos z tyłu głowy mówił, że jeszcze się nie nauczyła. Powoli zaczęły boleć ją oczy, a że zbliżała się pora przerwy, postanowiła wykorzystać ją na papierosa. Już miała iść po kurtkę, kiedy usłyszała dzwonek, sygnalizujący, że ktoś wszedł do środka.

- O, witam - wysoki brunet w okularach w ciemnych oprawkach, których szkła zaparowały przez zmianę temperatury, właśnie przekroczył próg księgarni. Maja skinęła niepewnie głową - wszelkie znaki wskazywały na to, iż jest to klient, jednak czuł się tutaj chyba zbyt swobodnie jak na klienta.

- Cześć - kąciki jej ust uniosły się lekko do góry. Brunet powoli szedł w jej stronę, rozglądając się na boki. - Mogę w czymś pomóc?

- Nie było mnie tylko miesiąc, a tu już takie zmiany - chłopak znalazł się przy ladzie. - Ewa nie mówiła, że szukają kogoś nowego.

- Hej, ty jesteś Rafał, prawda? - Maja uniosła brwi. Przypomniała sobie, że właścicielka wspominała o chłopaku, który jakiś czas temu był na zwolnieniu, ponieważ miał mały wypadek, w którym złamał nogę.

- Tak, to ja - wyciągnął dłoń w jej stronę. Uścisnęła ją.

- Maja, miło mi - przedstawiła się.

- Jak ci się pracuje? - opadł się o ladę. - Trochę zapierdol, nie?

- Nie jest tak źle - wzruszyła ramionami. - Jak twoja noga?

- A wiesz, już całkiem spoko - poklepał się po udzie. - Wyrąbałem się na rowerze, nie polecam. Zaśmiał się, a Maja mu zawtórowała. Po chwili zadała mu pytanie:- Wracasz do pracy?

- Tak, jutro - odparł, wskazując na plecak. - Przywiozłem tylko parę rzeczy, co by się jutro ze wszystkim nie ciągać. Jest Ewa w ogóle?

- Nie, wyszła z jakąś godzinę temu - odpowiedziała Maja, zamykając zeszyt od historii powszechnej. - Dzisiaj ja zamykam.

Sto tysięcy książek || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now