21. Następna stacja

896 51 6
                                    

  Przez całe liceum Kata powtarzała, że nie może doczekać się pójścia na studia, aż rodzice wynajmą jej stancję, na której będzie mogła robić, co jej się żywnie podoba. Jednak gdy pan Katana zmienił pracę na lepiej płatną i postanowili sprzedać niewielkie mieszkanie na Chomiczówce, by kupić piękny dom na Powiślu, Kata stwierdziła, że jakoś z tymi swoimi starszymi jeszcze wytrzyma. Tym bardziej, że dostała dużo większy od poprzedniego pokój, no i miała bliżej na uczelnię. A najbardziej lubiła, kiedy rodzice zostawiali jej wolną chatę, co zdarzało się niestety rzadko. Prawie miesiąc błagała ich, by przyjęli zaproszenie na sylwestra od wujka Katy, brata jej matki. Marzyła o tym, by zorganizować imprezę u siebie. W końcu się udało, rodzice obiecali, że wrócą dopiero pierwszego stycznia po południu, ale zapowiedzieli też, że zadzwonią po północy z życzeniami i jeśli coś wzbudzi ich podejrzenia, od razu wrócą do domu.

 Maja wybierała się na imprezę wraz z Adą i Marysią. Dziewczyny spotkały się parę godzin wcześniej, by się przyszykować i wspólnie przygotować jakieś jedzenie. Filip przed imprezą miał jeszcze spotkać się z Maćkiem i Łukaszem, toteż z Mają mieli zobaczyć się dopiero u Katy.

- Dobrze się stało, że się rozstaliście - komentowała Marysia rozstanie Ady z jej byłym już chłopakiem, Marcinem. Od prawie dwóch miesięcy Marcin zbywał Adę, oszukiwał ją i możliwe, że nawet zdradzał z koleżanką z roku. W końcu powiedziała dość.

- Było, minęło - Ada zgasiła papierosa w popielniczce i zamknęła okno w kuchni. - Kto wie, może poznam kogoś na tej imprezie u Katy?

- Faceci na historii to sami nudziarze! - zawołała ze swojego pokoju Maja, która przymierzała już chyba dziesiątą bluzkę. Kompletnie nie wiedziała, w co się ubrać.

- Łącznie z twoim? - odkrzyknęła Marysia, upewniając się, że jej czarne włosy grzecznie siedzą w starannie upiętym koku. Maja weszła do kuchni, ubrana w dżinsową kurtkę, narzuconą na czarny, bawełniany stanik.

- Mój facet to zupełnie inna para kaloszy - stwierdziła. Koleżanki zlustrowały ją wzrokiem.

- Wow, masz zamiar tak iść? - Ada uniosła brwi. - Bo jeśli tak, to przez ciebie na bank nie wyrwę żadnego faceta.

- Idiotko, nie - pokręciła głową i wróciła do pokoju. Ada i Marysia zaczęły chichotać i żartować w niezbyt przyzwoity sposób, jednak Maja zupełnie się tym nie przejmowała. Zdjęła kurtkę i zaczęła szukać kolejnego zestawu do przymiarki. Obie jej koleżanki założyły cekinowe bluzki i zrobiły mocny makijaż, ale żadna z tych rzeczy nie była w stylu Mai. Nawet nic takiego nie posiadała i nie miała zamiaru pożyczać nic od współlokatorki, bo czułaby się nieswojo. 

- Ta-daam! - wreszcie pojawiła się w kuchni, ubrana w czarne rurki i bardzo obcisły, czerwony longsleeve, odsłaniający brzuch. Ada i Marysia zlustrowały ją wzrokiem, zatrzymując oczy w okolicach pępka.

- A tobie przypadkiem pory roku się nie pojebały? - zapytała zdumiona Ada. Maja wywróciła oczami. 

- Jest sylwester, halo! - zawołała, lekko obciągając materiał bluzki. Wskazała na piekarnik, gdzie właśnie piekły się zapiekanki na imprezę. - Idę się malować, a wy pilnujcie zapiekanek. 

 Mniej więcej dwie godziny później, w świetnych humorach, jechały tramwajem na ulicę Królewską, gdzie mieszkała Kata. Zeszłoby im krócej, gdyby nie okazało się, że przygotowały za mało jedzenia i wypadałoby zrobić coś więcej. Marysia wpadła na świetny pomysł, by zrobić drinki, co by im się lepiej przygotowywało przekąski, w efekcie czego dotarły na imprezę spóźnione o pół godziny.

- Witam, szanowne koleżanki! - drzwi otworzyła im Kata, ubrana dość nietypowo - miała na sobie grzeczną, białą koszulę z długim rękawem, ale do tego mikroskopijną mini pokrytą niebieskimi cekinami. W dłoni trzymała wysoki kieliszek do martini. - Zapraszam! 

Sto tysięcy książek || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now