Be your own anchor || One-sho...

By lupinpoesy

182K 1.9K 2K

Prompty oraz one-shoty, zapraszam do czytania. More

drarry - "amortentia"
drarry - "his little wolfie"
larry - "kiss cam"
yoonmin - "chic cafee"
larry - "wedding day"
johnlock - "i'm nothing without you, sherlock"
johnlock - "he needs you"
larry - "christmas time"
larry - "christmas wish"
larry - "good boy"
taekook - "porn star"

drarry - "library"

6.5K 260 53
By lupinpoesy

Harry od dobrych kilku godzin siedział w bibliotece, a na jego stoliku znajdowało się mnóstwo książek.

Chłopak uczył się. Nienawidził tego, lecz jeśli chciał zdać owutemy i zostać aurorem, musiał dostać przynajmniej “powyżej oczekiwań”. Ron śmiał się, że zachowuje się jak druga Hermiona, ale on, w przeciwieństwie do rudowłosego, chciał spełnić swoje marzenia. A do tego potrzebne mu były, czy mu się to podobało czy nie, dobre oceny.

Do egzaminów zostały dwa tygodnie, a Potter był, łagodnie mówiąc, w dupie. Hermiona oczywiście pomagała mu jak tylko mogła, ale, cóż, Harry był mało pojętnym uczniem.

— Cholera jasna! — Krzyknął, kolejny raz czytając to samo zdanie i nic z niego nie rozumiejąc. Na szczęście dzisiaj nie było pani Pince. Od dyrektor McGonagall dowiedział się, że musiała ona pilne wyjechać do rodziny i wróci za dwa dni. Opiekę nad biblioteką przejął Filch, który praktycznie wcale tam nie zaglądał.

Było jakoś po dwudziestej, Harry był sam. Do ciszy nocnej zostało jeszcze trochę czasu, więc nie musiał się o to martwić. A nawet jeśli zostałby nieco dłużej, miał przy sobie pelerynę-niewidkę.

Jęknął niezadowolony, kiedy usłyszał jak drzwi biblioteki otwierają się, a chwilę później zamykają. Oparł podbródek na dłoni i starał się skupić na tym, co czyta.

Eliksiry. Jak on ich nienawidził.

— A więc to tu się chowasz? — Usłyszał nagle tak dobrze znany mu głos. Uśmiechnął się i odwrócił. Za jego plecami, z lekkim uśmiechem na ustach, stał Draco.

— Uczę się — westchnął, ruchem głowy pokazując na leżące przed nim podręczniki.

— Widzę — odparł tamten, podchodząc bliżej. Zerknął przez jego ramię. — Eliksiry.

— Nic z tego nie rozumiem — jęknął cicho, sięgając po książkę i ciskając nią przed siebie. Malfoy cicho się zaśmiał, po czym usiadł obok chłopaka.

— Zrób sobie przerwę. Nie możesz cały czas się uczyć. Z tego co wiem, nie nazywasz się Hermiona Granger — powiedział z lekkim rozbawieniem, na co Gryfon przewrócił oczami. — Mówię poważnie. Odpocznij.

— Muszę to zdać, Draco.

— Zdasz. Bez problemu.

— Niby jak? Nic nie umiem! — Zawołał. Dracon pokręcił głową i położył dłoń na jego kolanie.

— Po prostu daj sobie trochę odpocząć. Przez to wszystko nie mamy czasu dla siebie. Powiedz mi, kochanie, kiedy ostatnio się widzieliśmy?

— Dzisiaj, na zajęciach z eliksirów.

Draco westchnął, kręcąc głową.

— Nie o to mi chodzi. Kiedy ostatnio spotkaliśmy się tylko we dwójkę? — Uniósł brwi, a kiedy Harry nie odpowiedział, dodał. — No właśnie. Nie pamiętasz. I ja również nie. Bo ciągle się uczysz, Harry. Ja rozumiem, że chcesz zdać owutemy i zostać aurorem. Rozumiem. Ale nie możesz poświęcać całego swojego wolnego czasu nauce. Masz przyjaciół. Masz mnie. Zostaw to wszystko i zrób sobie wolne. Ze mną. Tęsknię za tobą, Harry — wymruczał, przysuwając się bliżej bruneta. Uśmiechnął się i musnął jego wargi.

Potter westchnął cicho, lecz kiedy poczuł usta chłopaka na swoich, od razu odwzajemnił pocałunek, przymykając powieki.

Nie przerywając pieszczoty, Draco wstał, po czym usadowił się okrakiem na kolanach swojego chłopaka. Wsunął palce w jego włosy, które zawsze, mimo jego wielkich starań, były w totalnym nieładzie. Gryfon zamruczał, układając dłonie na pośladkach blondyna.

— Dobra — wymamrotał Potter, na chwilę przerywając pocałunek. Spojrzał chłopakowi w oczy, uśmiechając się pod nosem. — Przekonałeś mnie.

Malfoy zaśmiał się głośno.

— Jesteś taki łatwy, Potter — mruknął z rozbawieniem, przesuwając dłońmi po jego torsie.

— Po prostu też się za tobą stęskniłem — odparł, wzruszając ramionami. Draco pokręcił głową, podnosząc się. Złapał za dłonie bruneta, ciągnąc go w swoją stronę, po czym zamienił ich miejscami, wcześniej zrzucając wszystkie książki ze stolika. — Draco, co... — Sapnął, kiedy Ślizgon posadził go na nim. — Ktoś w każdej chwili może tu wejść.

Colloportus — mruknął, machając różdżką w stronę drzwi, przy okazji rzucając również zaklęcie wyciszające.

— To nikogo nie powstrzyma przed wejściem tutaj.

— Skarbie, dochodzi dwudziesta pierwsza. Nikt nie zapuści się tutaj o tej godzinie. A po drugie, skoro drzwi są zamknięte, to biblioteka także — powiedział, jednocześnie ściągając bluzę Harry'ego i rzucając ją gdzieś na ziemię.

— Jesteś napalony —  zauważył Gryfon, śmiejąc się cicho.

— Dziwisz mi się? Nie pamiętam kiedy ostatnio udało mi się zaciągnąć cię do łóżka — zaśmiał się cicho, pozbywając się również koszulki chłopaka. Od razu zaczął składać mokre pocałunki na jego szyi oraz ramionach, na co Harry zamruczał zadowolony, wsuwając palce w idealnie ułożone włosy Dracona.

— Widzisz tu gdzieś łóżko? — Uniósł brew z głupkowatym uśmieszkiem.

— Och, nie łap mnie za słówka, Potter — mruknął i kiedy wyssał na jego szyi pokaźnych rozmiarów malinkę, spojrzał na jego twarz. — Możesz mnie złapać za coś innego — dodał, poruszając znacząco brwiami, na co zielonooki parsknął śmiechem.

— Zboczeniec.

— Przepraszam, ale właśnie zgodziłeś się na seks w bibliotece. Sam jesteś zboczony — odparł z zadowolonym uśmiechem, przesuwając nosem po jego policzku.

— Zmusiłeś mnie.

— Oczywiście.

Malfoy ściągnął przez głowę swoją bluzę, rzucając ją gdzieś za siebie. Harry uśmiechnął się, skanując wzrokiem bladą, lecz dobrze zbudowaną klatkę piersiową chłopaka. Sapnął cicho, kiedy poczuł dłoń blondyna na swoim kroczu. Spojrzał mu w oczy, kiedy ten zaczął je delikatnie masować przez materiał spodni i bokserek.

Draco uśmiechnął się zadziornie, muskając krótko jego wargi. Uwielbiał droczyć się z Gryfonem i naprawdę robił to aż nazbyt często. Kilka razy Harry obraził się na dłużej niż kilka godzin, lecz za każdym razem mu wybaczał. Za bardzo kochał tego blondyna, żeby móc się na niego gniewać o jakąś głupotę.

Harry, będąc niezbyt cierpliwym człowiekiem, zwłaszcza, jeśli chodziło o sprawy łóżkowe, sięgnął dłońmi do spodni Ślizgona i szybkim ruchem rozpiął je.

— Powoli, kochanie. Mamy czas — zaśmiał się cicho Malfoy, zauważając szybkie, wręcz niecierpliwe ruchy swojego chłopaka.

— Zamknij się — burknął, zsuwając jego spodnie lekko w dół, po czym, układając dłonie na jego karku, przyciągnął go do mocnego pocałunku.

Draco zaśmiał się wdzięcznie, odwracając głowę w bok. Potter spojrzał na niego z wyrzutem, mrużąc oczy.

— Powiedziałem, mamy czas. — Wyszczerzył się i kiedy rozpiął spodnie Gryfona, ten uniósł biodra do góry, dzięki czemu blondyn mógł się ich pozbyć, razem z bokserkami. To samo zrobił z resztą swojej garderoby.

— Gdyby pani Pince teraz tu weszła...

— Możemy nie rozmawiać o pani Pince, kiedy jesteśmy nadzy, w jej bibliotece i mamy zamiar się pieprzyć? — Zapytał ze śmiechem, a Potter przewrócił oczami.

— Tak tylko mówię.

— Ty już lepiej nic nie mów, Potter. — Pokręcił głową, a kiedy Harry chciał się odezwać, Draco zakrył mu usta dłonią. — Chociaż, powiedz mi jedno, skarbie. Dlaczego ja jeszcze się z tobą zadaję? — Zadał pytanie, na co zielonooki prychnął.

— Bo mnie kochasz — odpowiedział, zabierając dłoń chłopaka ze swoich ust. — Jestem przystojny i inteligentny. Miły, uprzejmy, cudowny... — Zaczął wymieniać, a Malfoy nie potrafił powstrzymać czułego uśmiechu, cisnącego mu się na usta.

— Tak, tak. Jesteś idealny — powiedział, kładąc dłoń na jego policzku i delikatnie gładząc go kciukiem.

— Dokładnie. — Chłopak uśmiechnął się, wtulając policzek w dłoń Ślizgona. — Nie tak bardzo jak ty, ale również — dodał, pocierając swoim nosem o ten Dracona, na co blondyn zareagował cichym chichotem. — Ale teraz... Mniej gadania, więcej działania — mruknął, przesuwając palcami po nagiej klatce piersiowej swojego chłopaka.

Draco zaśmiał się pod nosem, po czym sięgnął po różdżkę, która leżała na stoliku obok Harry'ego. Ta Pottera, niewiadomo w jaki sposób, znalazła się na podłodze.

Accio lubrykant — mruknął, a chwilę później w jego ręce pojawiła się mała buteleczka.

— Czy ty przyszedłeś tutaj z zamiarem przelecenia mnie czy po prostu zawsze nosisz ze sobą lubrykant? — Zapytał, nie mogąc ukryć rozbawienia w głosie.

— Jeśli powiem, że to drugie, to mi nie uwierzysz, więc tak. Przyszedłem tutaj z zamiarem przelecenia cię i jak na razie dobrze mi idzie, huh?

— Nie najgorzej.

Malfoy uśmiechnął się, otwierając buteleczkę, po czym wylał trochę jej zawartości na palce. Położył wolną dłoń na klatce bruneta i pchnął go do tyłu, a ten, rozumiejąc o co chodzi Ślizgonowi, położył się.

Draco mrugnął do niego, po czym przesunął opuszkami palców po dziurce chłopaka, zaraz potem wsuwając w nią jeden. Odczekał tylko chwilę, zanim zaczął nim powoli poruszać. Harry sapnął cicho na to uczucie, ponieważ tak, oni naprawdę dawno tego nie robili i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak potrzebujący był.

Jęknął głośno, kiedy poczuł jak Draco wsuwa w niego drugi palec, jednocześnie zasysając jeden z jego sutków. Jedna z jego dłoni automatycznie powędrowała w kierunku jego włosów, za które mocno pociągnął. 

Draco szybko i sprawnie poruszał dwoma palcami w wnętrzu chłopaka, dzięki czemu z ust Gryfona wydobywały się coraz to głośniejsze dźwięki.

Potter nigdy nie potrafił być cicho w łóżku i zawsze musieli rzucać zaklęcia wyciszające w pomieszczeniu, gdzie akurat się znajdowali. Oczywiście, na początku nawet nie zdawali sobie z tego sprawy. Pewnego razu uświadomił ich o tym Blaise.

— Chłopaki, ja bardzo was lubię i w ogóle, ale proszę was, następnym razem trochę ciszej. Ewentualnie rzućcie pieprzone zaklęcie wyciszające. To nie jest takie trudne. Jęki Pottera słychać chyba w całych lochach.

Obaj wtedy spalili buraka. Harry zrobił się niemal tak czerwony, jak włosy Rona, a Draco przez kilka dni nie odzywał się do swojego czarnoskórego przyjaciela. Wzięli sobie jednak jego radę do serca i teraz za każdym razem o tym pamiętali.

— Draco, więcej, proszę — wysapał cicho Potter, patrząc na swojego chłopaka błagalnym wzrokiem.

Blondyn uniósł głowę, uśmiechając się zadziornie.

— Co za to dostanę?

— Zrobię ci najlepszego loda jakiegokolwiek, ktokolwiek ci zrobił — odparł, co wywołało cichy śmiech Malfoy'a.

— Dobrze, może być. Ale... Masz mi coś obiecać — powiedział, na chwilę zaprzestając swoich ruchów, co też spotkało się z niezadowolonym jękiem Gryfona.

— Cokolwiek.

— Nie będziesz całymi dniami ślęczeć nad książkami i wrócisz do spotykania się z przyjaciółmi. I ze mną, rzecz jasna.

Harry przewrócił oczami, widząc jak Draco wykorzystuje to, że jest on w tym momencie okropnie potrzebujący. Mimo wszystko, pokiwał głową. Niech mu będzie.

Ślizgon uśmiechnął się zadowolony.

— Grzeczny chłopiec — wymruczał i z powrotem zaczął poruszać palcami, po chwili dodając. — I jeśli złamiesz obietnicę, jedyną rzeczą, którą w najbliższym czasie będziesz dosiadać, będzie twoja ukochana Błyskawica. — Wyszczerzył się w zadowolonym uśmiechu, widząc mordercze spojrzenie swojego chłopaka. — Rozumiemy się?

— Jak najbardziej — wycedził i pokręcił niecierpliwie biodrami.

— Cieszę się.

Pochylił się, żeby złączyć ich usta w delikatnym pocałunku, równocześnie wsuwając w niego trzeci palec. Harry jęknął zadowolony, wyginając plecy w łuk. Objął ramionami szyję chłopaka, przylegając niemal całym swoim ciałem do ciała Dracona. Czuł się w tej chwili naprawdę dobrze, blondyn doskonale wiedział co zrobić, żeby doprowadzić go do szaleństwa.

 — Chyba już wystarczy, huh? — Wymruczał nagle Ślizgon, gwałtownie wyciągając palce z chłopaka, który sapnął zaskoczony. Malfoy zaśmiał się i ostatni raz musnął jego wargi, zanim wyprostował się, jednocześnie łapiąc za biodra bruneta i przesuwając go na skraj stolika. — Ja wiem, że mógłbyś dojść od samych moich cudownych palców, ale ja również chcę mieć z tego jakąś przyjemność, skarbie.

Gryfon pokiwał energicznie głową, oblizując wargi. On naprawdę potrzebował poczuć Draco w sobie i w tej chwili nie myślał o niczym innym.

Ślizgon jednak robił wszystko, ociągając się niemiłosiernie. Ponownie sięgnął po buteleczkę, wylewając jej zawartość na palce, po czym kilka razy przesunął nią po swoim twardym penisie. Harry sapnął cicho na ten widok i podparł się na łokciach. Blondyn zaśmiał się, widząc zniecierpliwienie wymalowane na twarzy jego chłopaka.

 — No już, kochanie, już — zachichotał, ujmując jego twarz w dłonie i cmokając jego wargi, po czym jednym, sprawnym ruchem wsunął się w niego niemal całą długością. Potter na pewno rzuciłby jakimś głupim komentarzem, gdyby nie to, że chciał teraz skupić się na przyjemności jaką dawał mu Draco.

Blondwłosy dał chłopakowi chwilę na przyzwyczajenie się, po czym, od razu nadając sobie dość szybkiego tempa, zaczął poruszać biodrami. Oddech bruneta znacznie przyspieszył, a z pomiędzy jego delikatnie rozchylonych warg zaczęły wydobywać się zadowolone jęki.

Kiedy Draco nieznaczne przyspieszył, ten odruchowo owinął nogi wokół jego szczupłych bioder. Ślizgon uśmiechnął się i pochylił, opierając swoje czoło o te chłopaka. Patrzyli sobie prosto w oczy, a na ustach obu chłopców igrały delikatne uśmiechy.

Harry naprawdę nie mógł uwierzyć, że zgodził się na seks w bibliotece do której w każdej chwili mógł ktoś wejść. Jednak tym razem pragnienie wygrało z rozsądkiem.

Stęknął zadowolony, kiedy poczuł jak palce Dracona mocno zaciskają się na jego biodrach.

— Och, Draco. Myślałem, że przyszedłeś tu z zamiarem przelecenia mnie, a co za tym idzie, myślałem o dobrym, porządnym seksie. Mógłbyś wziąć się do roboty? — Mruknął, oczywiście chcąc trochę połechtać ego chłopaka, a przede wszystkim zmusić go do wzmocnienia i przyspieszenia swoich ruchów.

Blondyn mruknął coś pod nosem, posyłając Harry'emu mordercze spojrzenie. Wyszedł z chłopaka, żeby po chwili z impetem się w niego wbić. Wykonywał ten ruch raz za razem, a Gryfon zaczął głośno pojękiwać.

Plecy bruneta wygięły się w łuk, kiedy poczuł jak Draco trafia w jego czuły punkt.

— Draco — wysapał, mocniej owijając nogami jego biodra, ponieważ chciał czuć chłopaka w sobie jak najbardziej tylko mógł. — T-Tam. Jeszcze raz, proszę.

— Uwielbiam, kiedy mnie prosisz, Potter — mruknął, mocno wbijając palce w skórę na jego biodrach. Z całą pewnością pozostaną tam ślady, jednak żaden z nich specjalnie się tym nie przejmował.

— Proszę — powtórzył, spoglądając w szare, piękne oczy Dracona.

— Co tylko sobie życzysz, skarbie — powiedział, chwilę później kolejny raz trafiając w jego prostatę. Potem kolejny raz. Kolejny. I kolejny.

Harry pojękiwał głośno imię swojego chłopaka, oddychając szybko. Do odgłosów bruneta dołączyły również ciche jęki i sapnięcia Dracona, który, podobnie jak Harry, czuł, że jest już na skraju.

Blondyn sięgnął między ich ciała do penisa Harry'ego i chwycił go w dłoń, kciukiem drażniąc główkę. Chłopak, czując to, krzyknął głośno, wypychając biodra do góry. Odchylił głowę do tyłu, lecz nie odrywał wzroku od oczu Malfoy'a. Uśmiechnął się jedynie, czując jak Ślizgon zaczyna obciągać mu w rytm swoich pchnięć. Czuł się w tej chwili cudownie i naprawdę żałował, że ostatni miesiąc cały swój wolny czas poświęcił nauce. Zdecydowanie brakowało mu Draco i ich dobrego seksu.

— Och, boże. Draco... — wyjęczał głośno, układając dłonie na karku chłopaka, po czym sam zaczął pchać swoimi biodrami, wykonując nieco niechlujne ruchy. Ten uśmiechnął się zadowolony i, nie czekając długo, złączył ich usta w pocałunku.

Kiedy Malfoy poczuł jak brunet zaciska się wokół jego penisa, wiedział iż ten jest już blisko. I nie mylił się. Chwilę później Harry doszedł na ich brzuchy, krzycząc cicho i zaciskając mocno powieki.

Ślizgon, czując to wszystko i widząc twarz Harry'ego, która w tej chwili wyrażała ogromną przyjemność, schował twarz w zagłębieniu jego szyi, jednocześnie mocno dochodząc oraz jęcząc cicho imię swojego ukochanego. Chwilę później zaprzestał swoich ruchów, a w pomieszczeniu było słychać jedynie ich ciężkie, urywane oddechy.

Kiedy Draco uniósł głowę do góry, zauważył jak Harry wpatruje się w niego z delikatnym uśmiechem na ustach.

— Chyba mnie przekonałeś — odezwał się, śmiejąc się cicho.

— Huh?

 — Mniej nauki, więcej czasu z wami. Zwłaszcza z tobą. Tęskniłem — szepnął, opuszkami palców gładząc kark blondyna, czym też wywołał jego szeroki uśmiech.

— Dobry wybór. — Skinął głową. — Naprawdę nie musisz obawiać się owutemów. Zdasz je bez problemu. Wierz mi — dodał, przysuwając swoją twarz do tej bruneta i muskając ustami jego nos. Zielonooki uroczo go zmarszczył, kiwając powoli głową.

— W porządku. Ale jeśli nie zdam, to będzie twoja wina, Malfoy — powiedział, uderzając go dwoma palcami w policzek, co też wywołało śmiech Dracona.

— W porządku, Wybrańcu — mruknął, specjalnie używając tego przezwiska, ponieważ wiedział, że Harry tego nie lubi. — Jeśli nie zdasz, będziesz mógł mnie ukarać na każdy sposób, jaki przyjdzie ci do głowy — dodał, uśmiechając się głupkowato. Potter przewrócił oczami.

— Odsuń się, zboczeńcu. Trzeba tu trochę posprzątać — odezwał się po chwili. Draco jęknął niezadowolony, ostatni raz muskając wargi Gryfona, po czym wysunął się z niego.

 — Tergeo  — mruknął cicho, dzięki czemu ich ciała po chwili były czyste.

Harry zeskoczył ze stolika i zaczął się ubierać. Blondyn poszedł w jego ślady, a kiedy naciągnął bluzę przez głowę, sięgnął po swoją różdżkę i delikatnie machnął nią, dzięki czemu książki, które zrzucił wcześniej na podłogę, z powrotem znalazły się na stoliku.

— Jeśli chcesz, możesz wrócić do nauki. — Wyszczerzył się, jednocześnie ściągając zaklęcie wyciszające.

— Myślę, że na dzisiaj mi wystarczy — odparł Gryfon, sięgając po swoją różdżkę i wsuwając ją do tylnej kieszeni spodni. Wziął plecak, który leżał pod jednym z regałów i zarzucił go na ramię. — Idziemy?

— Do mnie czy do ciebie? —  Zapytał ze śmiechem, sięgając po dłoń chłopaka i ciągnąc go w stronę wyjścia. — Alohomora — szepnął, dzięki czemu drzwi otworzyły się. Dwójka chłopaków wyszła na zewnątrz, wcześniej rozglądając się, chcąc mieć pewność, że w pobliżu nie ma Filcha.

— Każdy do siebie — odparł, kiedy ruszyli środkiem korytarza. Draco wydął lekko wargę, na co Gryfon pokręcił głową. — Jest już późno. Prawdopodobnie zaczęła się cisza nocna, więc w każdej chwili możemy wpaść na Filcha — powiedział, na chwilę zatrzymując się i zarzucając na ich dwójkę pelerynę-niewidkę, którą wcześniej wyciągnął z plecaka. — Ale jutro po zajęciach jestem cały twój — wymruczał, stając na palcach i muskając wargi blondyna.

Ślizgon był o głowę wyższy od Pottera i chłopakowi zdecydowanie się to nie podobało. Draco, wręcz przeciwnie. Uwielbiał tę ich małą różnicę wzrostu.

— Trzymam cię za słowo — powiedział, obejmując chłopaka w pasie. — Bo nie dostałem dzisiaj obiecanego loda — dodał ze śmiechem.

— W porządku. Jutro dostaniesz co tylko będziesz chciał.

— Podoba mi się — wymruczał, całując go w czoło, następnie w nos i usta. Potter chciał coś powiedzieć, lecz w tym samym momencie usłyszeli kroki, a chwilę później zza zakrętu wyszedł Filch wraz z tą przeklętą kotką.

— Słyszałaś coś? — Zapytał, podejrzliwie rozglądając się po korytarzu, świecąc latarką w każdy możliwy kąt. — To pewnie znowu ten przeklęty Potter. Myśli, że wszystko mu wolno, po tym jak zabił Sam-Wiesz-Kogo.

Harry przygryzł mocno wargę i schował twarz w ramieniu Draco, z całej siły starając się nie roześmiać.

— I ten Malfoy. Zanim nie zaczął zadawać się z Potterem, był porządnym chłopcem. A teraz? Szkoda gadać.

Draco ledwo co powstrzymał się od głośnego prychnięcia. Jedynie przewrócił oczami, mocniej obejmując swojego chłopaka w pasie.

— Chodź, kochaniutka — mruknął, spoglądając na swoją kotkę. — Jeszcze ich dorwiemy, a wtedy wlepie im taki szlaban, że do końca życia mnie popamiętają.

Mężczyzna, nadal podejrzliwie rozglądając się po całym korytarzu, przeszedł tuż obok nich, na co dwójka chłopaków na chwilę wstrzymała oddechy. Na szczęście jedynie pani Norris spojrzała w ich stronę, miałknęła głośno i szybko pobiegła za swoim właścicielem.

Harry sięgnął po dłoń Dracona i pociągnął go za sobą. Kilka minut później obaj znaleźli się w lochach, przed portretem Salazara Slytherina.

— Wkurza mnie ten stary dziad — mruknął rozdrażniony Ślizgon. Brunet stanął tuż przed nim, obejmując go w pasie i układając głowę na jego ramieniu.

— Wiem, Draco. Ale pomyśl, że za miesiąc prawdopodobnie nigdy go już nie zobaczysz — powiedział z lekkim uśmiechem.

— Jak to nie? — Blondyn spojrzał w dół, a Harry uniósł głowę lekko do góry, aby móc spojrzeć na jego twarz. — Wyślemy nasze dziecko do Hogwartu, które z całą pewnością będzie miało taki sam dar do wpakowywania się w kłopoty, jak ty. Więc z całą pewnością jeszcze nie raz zobaczę przeklętą twarz Filcha. — Uśmiechnął się szeroko, a Harry nie mógł nie powtórzyć tego gestu.

Czy Draco naprawdę wiązał z nim swoją przyszłość? Cóż, na to właśnie wyglądało.

— Już myślisz o dzieciach? — zapytał, cicho się śmiejąc. Ślizgon wzruszył ramionami.

— To nie zależy tylko ode mnie, nie?

Harry nic nie odpowiedział. Pokiwał głową i przyciągnął blondyna do czułego pocałunku.

— Propozycja nadal aktualna?

— Oczywiście, że tak. — Zachichotał brunet. — Kończymy jutro eliksirami, więc ci nie ucieknę.

Malfoy zaśmiał się. Ujął twarz Pottera w swoje dłonie i spojrzał mu w oczy, uśmiechając się czule.

— Kocham cię, Potter.

Serce Harry'ego zabiło kilka razy mocniej, mimo iż nie słyszał tych słów pierwszy raz. Zawsze tak na niego działały.

 — Też cię kocham, Malfoy.

Continue Reading

You'll Also Like

1.3K 100 11
๐‘พ ๐’˜๐’Š๐’†๐’Œ๐’– ๐’๐’”ฬ๐’Ž๐’Š๐’– ๐’๐’‚๐’• ๐’›๐’๐’‚๐’•๐’‚๐’‹๐’† ๐’‚๐’…๐’๐’‘๐’•๐’๐’˜๐’‚๐’๐’š ๐’ƒ๐’š ๐’˜ ๐’„๐’›๐’‚๐’”๐’Š๐’† ๐’›๐’…๐’๐’ƒ๐’š๐’„๐’Š๐’‚ ๐’‘๐’†๐’๐’๐’๐’๐’†๐’•๐’๐’๐’”ฬ๐’„๐’Š ๐’…๐’๐’”๐’•๐’„ฬ๐’๏ฟฝ...
47.6K 2K 128
To nie jest moja manhwa bฤ™dฤ™ jฤ… i wyล‚ฤ…cznie tล‚umaczyฤ‡. Xu ChengYan byล‚ razem z najstarszym mล‚odym mistrzem rodziny He przez piฤ™ฤ‡ lat, zawsze na zawo...
101K 5.7K 158
Ja tylko tล‚umacze Jako najbardziej poลผฤ…dana dama wล›rรณd wyลผszych sfer, Sierra Fernein robiล‚a wszystko, by zadowoliฤ‡ swojฤ… rodzinฤ™, pomimo ลผe lekcewaลผy...
13.7K 304 16
17-letnia Olivia Wilde przeprowadza siฤ™ do nowego miasta, gdyลผ firma jej taty siฤ™ rozkrฤ™ciล‚a co pozwoliล‚o im na dostateczne ลผycie. Trafiล‚a teraz do s...