ɴɪᴇ ᴡʏᴅᴀᴊ ᴍɴɪᴇ

Bởi -Radium-

456 69 554

Leonard musi poprawić swoje oceny z matematyki do końca roku, aby otrzymać motocykl, o który tak długo prosił... Xem Thêm

Wstęp
Rozdział I
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII

Rozdział II

47 6 65
Bởi -Radium-

 „Dla mnie to jest podejrzane. Dziwne, że tak się nagle Tobą zainteresowała z powodu... ratunku jeża? Musi chodzić o coś więcej!"

Westchnąłem. Powątpiewałem w słowa Nataszy. Nie wierzyłem własnym oczom, że, nawet nie znając Sabiny, mogła ją podejrzewać o niecne zamiary.

Nie jesteś przypadkiem zazdrosna? :F"

„Ja? Zazdrosna o Ciebie? HA HA HA HA! DUSZĘ SIĘ! A tak serio... kto by z Tobą chciał być?"

Przegryw.

„Miło :')"

„Bez urazy, ale jesteś moim „bro" czy jak to tam ludzie mówią. Nie widzę tu żadnej opcji na „miłość"."

Nie zdążyłem odpowiedzieć tak, aby poszło jej w pięty, ponieważ otrzymałem inną wiadomość. To Sab...

„Nasze spotkanie było wspaniałe <3 Chcę to jak najszybciej powtórzyć!"

Czym prędzej poinformowałem o SMS-ie dziewczynę.

„Dałeś jej swój numer? Czy napisała przez jakąś aplikację?"

„Nie dałem... i właśnie TO jest podejrzane... Co mam zrobić?! Radź, o pani!"

„Pytaj się o to czym prędzej! Ale owiń jakoś w bawełnę, cokolwiek!"

Nie byłem pewien, więc myślałem dłuższą chwilę, trzy razy wpisując i usuwając tekst. W końcu, po paru minutach, wysłałem coś sensownego...

„Też uważam, że świetnie się bawiliśmy... Co do tego drugiego, nie wiem, kiedy, ale kiedyś na pewno. Swoją drogą, skąd wzięłaś do mnie telefon?"

Czekałem... czekałem... i czekałem. Minęło pół godziny... i nic. Nie odpowiedziała. Poinformowałem o tym Nat, wiedząc doskonale, co ona na to...

Oczywiście nie mogła tego przeboleć.

„Żadnej wymówki, tak? Znam takie ziółka. Chcą wszystkich wykorzystywać na około!"

„Czemu osądzasz ją tak surowo i powierzchownie? Może nie jest w stanie teraz odpisać?"

„Ta, na pewno. Raczej myśli o Twoim majątku".

Szczerze się zdziwiłem. Niby posiadaliśmy duży, rozchwytywany pensjonat, ale pochłaniał on również mnóstwo pieniędzy!

„Jakim moim majątku? Dobrze wiesz, że „Willa Rafaela" jest kosztowna w utrzymaniu! Zresztą, ojciec wziął kredyt..."

„Jeden szczegół... i stwierdził, że dofinansuje Cię w sprawie motocyklu? Wolne żarty! Pewnie nie mówi całej prawdy!"

Parsknąłem śmiechem. Co jak co, ale tata zawsze liczył się ze mną i matką. Nigdy niczego nie ukrywał, zawsze wykładał kawę na ławę. Zresztą, Natasza wszędzie szukała sensacji i często ponosiła ją wyobraźnia. Póki nie istnieją żadne twarde dowody, nie będę się przejmował!

Usłyszałem dźwięk powiadomienia. Uśmiechnąłem się.

„Wybacz, że dopiero teraz piszę, ale pomagałam siostrze w zadaniu. Tak szczerze? Poprosiłam Monikę, by pomogła mi go „ukraść" :D Przestraszyłeś się? Wybacz :c"

Monika to jej koleżanka od czasów przedszkolnych. Skąd o tym wiem? Obie często to podkreślały!

„Przerażająca jest ta Twoja szczerość... Nie, nie przestraszyłem się, po prostu byłem ciekawy. A teraz życzę dobrej nocy"

Z triumfalnym dopiskiem „A nie mówiłem?" wysłałem Nat zrzut ekranu, po czym rzeczywiście położyłem się spać.

 Kiedy wstałem, nie myślałem o niczym. Jak zombie powlokłem się do toalety i powoli wykonałem wszelkie czynności, aby doprowadzić się do normalnego stanu.

Zimny prysznic obudził we mnie człowieka. Zastanawiałem się czy aby Natasza nie mogła mieć odrobiny racji... zachowanie ostrożności przecież nic nie szkodzi. Zresztą, nie chciałem być typem zakochanego kolesia, patrzącego na świat przez różowe okulary.

Tak nawiasem mówiąc, kiedyś założyłem sobie takie szkła. Tu mówię stanowcze nie. Wszystko wygląda jak magiczna kraina jednorożców z jakiejś bajki z cyklu „Barbie". Bez urazy dla jednorożców.

Nakarmiłem kolejno Tuptusia i siebie. Oboje zadowoliliśmy się jakimś prostym posiłkiem. Niestety, musiałem czyścić jego kącik... a pachniało nie najlepiej.

Dopiero po wywietrzeniu pokoju zrobiło się całkiem znośnie... i zimno, więc jeż zakopał się w jakichś szpargałach, a następnie zwinął się w kulkę.

Poszedłem do Bazyla. Oczywiście nie spał i merdał ogonem. Połasił się chwilę, po czym zachęcająco szczeknął. Uciszyłem go i wypuściłem na ulicę. Poczekał, aż zamknę drzwi i tym razem spokojnie ruszyliśmy do parku, w zupełnie inne miejsce. Przecież wciąż pamiętałem o narkomanach...

Nie przydarzyła nam się żadna przygoda, ale na koniec uganiałem się nieźle za psem, który widocznie stwierdził, że w sobotę należy mu się więcej ruchu...

Już go prawie miałem... ale wtedy moje sieroctwo dało o sobie znać i wyrąbałem się efektownie w wielką zaspę śniegu. Potem wkurzony wstałem i... wyrżnąłem się jeszcze raz.

Ostatecznie psisko uznało, że mu wystarczy mu biegania i skomląc, skulone przybliżyło się do mnie. Prychnąłem i rzuciłem w niego śnieżką, zaczynając ogromną bitwę. Pupil złapał ją w locie, aby po chwili tylnymi nogami władować w swojego pana całą zaspę...

Odpowiedziałem w podobnym tonie — salwą pocisków...

Po paru partiach w poddałem się. Byłem cały w białym puchu... zimnym puchu w dodatku.

— Dobra, Bazyl, rozejm! — zawołałem, po czym kichnąłem. Miałem nadzieję, że nie zachoruję.

Zagwizdałem na kundla. Szczeknął i strzepał z siebie cały śnieg — oczywiście wylądował na mnie. Szkoda, że ja nie mogłem tego zrobić...

Wróciliśmy dość szybko. Zaniosłem do przybudówki domu — stajenki (w której poprzedni właściciel hodował kury) — jedzenie psinie, a następnie skierowałem się do mieszkania.

Ściągnąłem przemoczone ubrania i wysuszyłem się. Potem założyłem na siebie dres i zrobiłem kubek kawy — mojego ulubionego napoju.

— Dzień dobry... — Do kuchni weszła zaspana mama.

— Cześć, mamo. Zrobić ci herbaty? — Dobrze wiedziałem, że w przeciwieństwie do mnie wolała akurat to.

— Tak, tak — mruknęła. — Tacie też... — Ziewnęła szeroko.

Uczyniłem tak, jak powiedziała. Zaledwie zaparzyłem, a ojciec również przybył i usiadł przy stole.

— Proszę. — Postawiłem dwie szklanki i zająłem miejsce.

— Leo... — zaczął mężczyzna, nieco niepewnie. — Chciałem cię przeprosić za to, że ciągle porównuję cię do Michała...

— Nic nie szkodzi — przerwałem. Przecież miał powody do złości, a poza tym go poniosło. Nie czułem już do niego nawet żalu.

— Szkodzi — powiedział twardo. — Wiem, że to trudne... ale, mimo wszystko, chciałbym, żebyś dostał tę czwórkę...

Spojrzał mi w oczy. Widziałem w nich prawdziwą prośbę o przebaczenie i jednocześnie troskę.

— Ja też tego pragnę... — szepnąłem z lekkim poczuciem winy.

— I... pytam się; czy znasz jakąś osobę, która mogłaby ci pomóc?

Pokiwałem z zapałem głową.

— Tak, ale niestety nie za darmo. Chodzi o tę najlepszą dziewczynę w zeszłym roku, pamiętasz?

— Alicja? — zapytała ożywiona mama. — Ta, co czasem pomaga Renacie w kwiaciarni?

W gwoli ścisłości, kobieta, o której wspomniała, była jej koleżanką z liceum. Tak więc doskonale się znały... ale ja i jej córka już nie do końca. Czasem widywałem ją w szkole i tyle.

— Dokładnie.

— Oczywiście, mogę ci zafundować lekcje...

— Nie, dziękuję. Wolę sam na to zarobić — przerwałem. — Swoją drogą, obiecałem sąsiadce, więc idę odśnieżyć podjazd, zanim zacznie padać.

  No dobra, przyznaję, w tej sprawie skłamałem. Wcale niczego nie przyrzekłem pani Malinowskiej — sześćdziesięcioletniej kobiecie, właścicielce kawiarni „Cukrowej" — ale chętnie przyjęła moją propozycję. Teraz pracowałem w pocie czoła, zasuwając tą małą, czerwoną łopatą. Gdyby tylko była większa...

Niestety, musiałem także uważać na lód, który znajdował się pod warstwami puchu. Istna szklanka... ślizgałem się co chwilę.

Odgarniałem już ostatnią zaspę, kiedy usłyszałem za swoimi plecami melodyjny głos:

— Cześć, Leo!

Uśmiechnąłem się do Sabiny i już chciałem odpowiedzieć... ale właśnie wtedy zaliczyłem glebę po raz trzeci tego samego dnia.

Witam kochanych czytelników! ^-^
Jak widzicie, piszę niczym burza xD To taki przejściowy rozdział, w następnym stanie się coś dość kluczowego dla fabuły ^^ Dziękuję serdecznie za wszelkie opinie pod tamtą częścią, jesteście wspaniali

Pytanka ^^:
Czy szybkość pisania nie odbiła się na jakości?
Uważacie, że jest za mało opisów?
Czy trzeba coś poprawić?
Nie przynudzałam zbytnio?
Co sądzicie o zachowaniach bohaterów?
Czy coś Was ciekawi?

To na razie tyle :* Serdecznie dziękuję za odpowiedzi <3

Żegnam i życzę miłego dnia! ^-^

Đọc tiếp

Bạn Cũng Sẽ Thích

33.3K 1K 31
Bo byliśmy tylko dziećmi, które nie zasłużyły na życie w takim świecie. Ty wolałabyś mnie nigdy nie spotkać, a ja wolałbym nigdy cię nie skrzywdzić. ...
15.2K 298 17
Osiemnastoletnia Aurora ma na głowie zdecydowanie więcej trosk niż przeciętna nastolatka. Dziewczyna aby zapomnieć o złych duchach przeszłości, które...
20.7K 1K 39
Płakałam, wołałam, krzyczałam, aż przestałam. Nie było dla mnie już szans. Zostałam z tym sama zamknięta w swoim ciele. Chaos odgrywający się tam był...
691K 24.4K 73
ONA dwa lata temu skończyła studia prawnicze, ale nie może znaleźć pracy w zawodzie. Pewnego dnia trafia na tajemnicze ogłoszenie w internecie, dosta...