Sztuka podrywu || Miraculous ✔

By maiaren

113K 9.2K 24.6K

Tam, gdzie niemal każda absurdalna sytuacja jest na porządku dziennym, jest również Alix Kubdel ciskająca w K... More

Początek katastrofy
Teksty na podryw
Etapy miłości
Intruz w jej sypialni
Kisiel w majtkach
Apokalipsa rurkomanów
Napad na wróżkowe kino
Pojedynek między głupcami
O krok od wyznania
Koci zamach stanu
Porażka ma krótkie nogi
Gore gwiazda Gabrielowi
Trauma Ojca Ciem
Wszystko dobre, co się dobrze kończy
Epilog
Nowa dawka

Randka z camembertem

6.8K 625 1.2K
By maiaren

Poniedziałek, ach, poniedziałki, najlepszy dzień tygodnia dla urlopowiczów, najgorszy dla uczniów, którzy mieliby się użerać z upierdliwymi nauczycielami. Połowa dzieciaków nawet cieszyła się ogromnie faktem, iż do wakacji pozostało im dwa miesiące nauki. Nic ino się cieszyć i myśleć nad tym, jaki przypał zrobić pod koniec roku szkolnego.

Podczas gdy Ivan wymyślał taktykę, by bezgłośnie zaczaić się na budkę z kebabem, Max wpisywał w google frazy "Jak się zakochać?", czy też "Ile lat siedzi się w więzieniu za zdobycie serca kobiety?". Ostateczne pytanie, które tam wypisał brzmiało "Czy można zapłodnić osobę płci żeńskiej poprzez grę w league of legends?". Kim wyraźnie zażenowany zachowaniem swojego (nie)inteligentnego przyjaciela, udawał, że go nie zna, strzelając sobie miliardowe zdjęcie z filtrem kota na głowie.

— Kim, jesteś żenua. — stwierdziła Mylène zakładając ręce na piersi. — Na każdej przerwie robisz sobie fotki jak uzależniona małpa od bananów. 

— Milcz, niska dziewko — odparł nawet na nią nie spoglądając. — Moje zachowanie to stan umysłu. Nim się obejrzysz i zostanę prezydentem!

— Ta, prędzej to ciebie zamkną w zoo — wystawiła mu język. — A zresztą, z głupim się człowiek nie dogada.

Ignorując dyskusję między wysokim a niską, Adrien dumał nad ostatnio udzieloną lekcją przez własnego ojca.  Słowa jego często zbijały go z pantałyku, tudzież dawały mu sporego kopa w dupę, by pomyśleć sobie nad ich głębszym sensem.

— ... Rien.

A może by tak w końcu wyznać miłość pani niedostępnej o czarnych kropkach na prawie płaskim (no, trochę wytrenowanym przez misje) tyłku?

— ... Drien.

Ach, ile by dał za niewinny pocałunek, chociażby w policzek.

— ADRIEN, TĘPA DZIDO.

Podniósł się, jak opatrzony, po czym skupił swe zdezorientowane spojrzenie na niskiego wzrostu dziewczynę od wpierdolu. Przełknął głośno ślinę, gdy w jednej z jej dłoni ujrzał pewien niepokojący przedmiot.

— Super, że zareagowałeś — parsknęła. — A już cię miałam powalić paralizatorem mojej babci. Przynajmniej twoje włosy stanęłyby dęba, a ja bym miała niezłą satysfakcję.

— Ahahaha...

Uderzyła pięścią w jego ławkę, patrząc na niego z ukosa i uśmiechając się kpiąco na jego zabawną reakcję. Uwielbiała wyglądać na niewinną dziewczynę z pozoru,  a następnie doprowadzać ludzi do zawału poprzez swoje czyny. To się nazywa dziedziczenie charakteru po swojej świętobliwej babce Władysławie Kubdel. Chociaż kto by tam wiedział, że narodzi się na tymże świecie osoba, która zdolna by była go zniszczyć? Już nawet Sherlock Holmes nie potrafiłby pobić ich swoją inteligencją. 

— GOŚCIU.

— T-TAK?! — podskoczył raz kolejny. Był o krok od palpitacji serca.

— Ołówek.

— Co?

— Pożycz ołówek, no. — machnęła ręką gotowa do ataku. — Jebany pomidor Nath mi na moim usiadł i teraz nie dość, że jest złamany, to i zainfekowany.

— Daj spokój mojemu kumplowi. — wdał się w rozmowę Nino, zajmując miejsce obok niego. — Nie widzisz, że jest przez ciebie cały blady? Jeszcze chwila i byłby zgon.

Nagle mięśnie jej twarzy przybrały grymas zniesmaczenia, jakby moment temu omyłkowo napiła się octu.

— Zero zabawy z tobą, Nino. — westchnęła, po czym wyciągnęła z piórnika Adriena swój cel. — Dzięki, blondi! Do następnego! 

Zadzwonił przedostatni dzisiejszego dnia dzwonek na lekcje, oznajmiając wszystkim, aby każdy przyszedł do swojej zamierzonej klasy. Pani Bustier wyszła na środek przywdziewając jednocześnie szeroki, tudzież szczery uśmiech, którym mogłaby rozweselić wszelakiego człowieka. Nawet takiego ponurego pierdołę, jak rurkomana Gabriela Agreste.

— Dzień dobry, dzieci! — przywitała się śpiewająco, a następnie nakazała wszystkim usiąść. Otoczyła podopiecznych bacznym wzrokiem, a gdy dostrzegła dwa puste miejsca, posłała im spojrzenie tak bezsilne, że aż skręcało niektórych w środku. — Gdzie jest Nathanael? On zawsze jest punktualny... w porównaniu do Marinette. 

— Poszedł do wychodka. — poinformowała ją Alix. — Pewnie mu to ostre zakończenie utknęło nie tam gdzie trzeba.

— Ostre zakończenie...? — rudowłosa uniosła brwi ze zdziwienia. Gdy przypomniała sobie, kim dokładnie była Alix, zrozumiała słowa swojej wychowanki. — Nieważne. Wiecie może gdzie jest Marinette? Przecież rano stawiła się na lekcje. 

— Pewnie przejmuje się swoją zewnętrzną brzydotą w samotności! — stwierdziła Chloe, zarzucając swoimi włosami. 

— Raczej twoją, bo do brzydoty Marinette ma za daleko. — warknęła Alya, strzelając w nią laserem z oczu. 

— PRZEPRASZAM ZA SPÓŹNIENIE! — w drzwiach pojawiła się średniego wzrostu dziewczyna. — Ktoś zaklinował drzwi w łazience i nie mogłam ich otworzyć. — wysapała brunetka, ledwie łapiąc oddech. 

— Jaki agresor z Natha — zarechotała Alix. — Tak mu się ten ołówek do dupy wbił, że włączając turbo bieg pomylił sobie łazienki, bahaha! 

Rose fuknęła pod nosem zdegustowana tymi brzydkimi słowami, które jej koleżanka wykrzykiwała na prawo i lewo. Juleka ostatkiem sił utrzymała ją w ławce, albowiem blondynka chciała się rzucić na Kubdel z pięściami. 

— Rose, spokojnie — uspokajała ją. — Potem naślemy na nią bombardowce, teraz jest lekcja...

— Nic na to nie poradzimy — zabrała głos Caline. — Kim, idź sprawdzić co się dzieje z Nathanaelem. A wy otwórzcie podręczniki na stronie osiemdziesiątej piątej, mamy do omówienia pewien bardzo ważny temat.

— Ale prze pani, dlaczego ja? — marudził chłopak, leniwie idąc ku drzwiom wyjściowym. 

— A masz duporyjcu — parsknęła Alix, wystawiając mu dwa środkowe palce. — To za "Bolało jak spadłaś z nieba? Już wiem dlaczego masz zgniecione cycki"

Wszyscy chłopcy przenieśli wzrok na Kima, zasłaniając dłońmi swoje usta z wprawionego wrażenia i szoku.

— TY NAPRAWDĘ TO POWIEDZIAŁEŚ? O MÓJ BOŻE. 

— A ZAMKNIJCIE SIĘ, IDIOCI. NIE MIAŁEM WYJŚCIA. 

— JAK TO NIE MIAŁEŚ?! 

— POWIEDZIAŁA, ŻE MOJE BRWI SĄ UPOŚLEDZONE.

— Bo to prawda.

— Dzięki, Max. — zapłakał fałszywie. — Dobra, adieu. Idę czynić swą powinność.

— Bycia debilem?

Kobieta westchnęła głośno, po czym kazała wszystkim skupić się na lekcji. 

***

Nino znudzony nieobecnością duchową Adriena, szatkował dłońmi powietrze przed jego twarzą. Brak reakcji. Choćby najmniejszej, żadnego mrugnięcia... prócz wzdychania i wpatrywania się w śmiejącą się w oddali Marinette, która rozmawiała z Luką Couffaine. 

— SAILOR MOON NA TRZECIEJ!

Nic a nic.

— O, PATRZ, GABRIEL AGRESTE W BOKSACH W JEDNOROŻCE!

Cóż... liczą się chęci. 

— WOW, BIEDRONKA STOI W OKNIE!

— Gdzie? — zerwał się z miejsca model, rozglądając na wszystkie możliwe strony. 

— Już nigdzie — odrzekł mulat z deka zmęczony dziwotą przyjaciela. — Umów się z nią.

Adrien uniósł brwi ze zdziwieniem. 

— W sensie... z kim?

— Jeszcze się pytasz? Wpatrujesz się w Marinette przez ponad dziesięć minut. Przywróciłem cię do porządku dopiero wtedy, kiedy powiedziałem, że jest tutaj Biedronka. Gołym okiem widać, że do obu czujesz miętę. 

Chłopak sprawiał wrażenie, jakby totalnie nie wiedział co ma na myśli mówiąc takie rzeczy.

— Nie rozumiem... Marinette to tylko przyjaciółka, nic więcej. Przecież dobrze wiesz w kim jestem zakochany. 

— Co nie wyklucza tego, że możesz się bujać w dwóch osobach. — wzruszył ramionami. — Zróbmy sobie z dziewczynami wypad, tak, żeby nikt o nic nas nie podejrzewał. My z Alyą już odkryjemy, jakie prawdziwe uczucia w sobie kryjesz. Tylko się zgódź!

Agreste zagryzł dolną wargę, pozwalając toczyć srogą walkę między swoim roztargnionym sercem a obecnie małym jak orzeszek mózgiem. 

— No weź! Nic ci nie zaszkodzi na jakiś czas poprawić relacje ze swoimi przyjaciółmi! To tylko pretekst, ale dobra. 

Nagle atmosfera uległa zmianie, albowiem podeszła do nich Alya, jakby zbita okropnie z tropu. Nie ukazywała więcej emocji na twarzy, prócz zdezorientowania i chęci przywalenia komuś pięścią w nos. 

— Co się stało? — zapytał Nino, choć wewnętrznie krzyczał, błagając o ratunek z czyjejś strony. 

— Denerwuje mnie to, że za każdym razem, jak gadam z Mari, to ta jest oblężana przez tysiące jakiś pieprzonych gości z jęzorem na wierzchu, rany. — przeniosła wzrok na przyjaciółkę rozmawiającą ze znajomym gitarzystą. — Jedyny normalny, który prostym sposobem potrafi ją rozśmieszyć. — uśmiechnęła się z ulgą. — Och, Nino, właśnie, może dalibyście się dzisiaj umówić na jakiś mały wypad do kawiarni? Ja, Marinette, ty i Adrien? Więcej debili nie chcę dzisiaj na oczy widzieć, alleluja, że już będzie koniec lekcji. Psychicznie bym już nie wysiedziała przy walczącej Alix z Kimem na pistoleciki na wodę.

— Skąd mieli pistoleciki na wodę?

— Podrąbali sprzątaczce. Podobno wieczorami przychodzi ona z woźnym i się kłócą, kto jest w tym lepszy. — burknęła niezadowolona. — To co, idziecie, czy będziecie znowu marnować czas na siedzeniu w domu i zbijaniu bąków?

— Oczywiście, że idziemy. Sami mieliśmy to zaproponować. 

Alya klasnęła w dłonie, ciesząc się, że wszystko idzie po jej myśli. 

— MARINETTE, SŁONKO, CHODŹ TUTAJ! 

Fiołkowooka pożegnała się z przyjacielem, po czym podeszła do owej trójki żwawym krokiem. Adrien zerknął na nią z zaintrygowaniem, gdy ta spaliła buraka, widząc go obok siebie. 

— Za godzinę idziemy do kawiarni. 

— Ach... no to świetnie, miłego spotkania. 

— Idziesz z nami.

— Co?! Nie, nie! — panikowała, a blondyn czuł coraz to większą satysfakcję, widząc jej zawstydzenie. Na moment zapatrzył się na rozmieszczenie jej piegów, które z czasem zaczął uznawać za urocze. 

Mówiąc szczerze, dziewczyna nie miała szczególnej ochoty na towarzystwo, lecz nie wypadało ignorować potencjalnej rozmówczyni, którą okazała się średniego wzrostu szatynka o oczach w kolorze dojrzałej oliwki. Model spojrzał na jej twarz. Brunetka wyglądała jak wzburzone fale podczas sztormu. Odwrócił wolno głowę, starając się w międzyczasie przybrać nieco przyjemniejszy wyraz twarzy, jaki zamaskowałby wszechogarniającą go obojętność. Albo można by to nazwać obojętnością, albowiem... nastolatek próbował sobie wmawiać, że nie darzy jej uczuciem głębszym, niż przyjaźń.

***

Ladybug: CHAT, JESTEŚ.?
Ladybug: MAYDAY, BŁAGAM
Ladybug: ZIEMIA DO CHATA NOIRA
Ladybug: pomocy. 

Chat Noir: Wowow, księżniczko, co się dzieje? 
Chat Noir: Wreszcie zrozumiałaś, że jesteśmy sobie przeznaczeni?
Chat Noir: Jak nie, to wybacz, ale muszę zaraz iść

Ladybug: NIE, DEKLU, TO NIE TO.
Ladybug: Przyjaciółka mnie wciągnęła w jakiś wypad...

Chat Noir: No to świetnie! W czym problem?

Ladybug: Chodzi o to, że... uh. 
Ladybug: Na tym wypadzie... będzie... no.

Chat Noir: No?

Ladybug: CHŁOPAK, KTÓRY MI SIĘ CHOLERNIE PODOBA I ROZPALA MNIE BARDZIEJ NIŻ DAMON SALVATORE Z PAMIĘTNIKI WAMPIRÓW.
Ladybug: JESTEM W DUPIE, OKEJ. 

Chat Noir: Podoba ci się jakiś... chłopak?

Ladybug: TAK, ALE ON MNIE NIGDY NIE ZAUWAŻA I MAM DUPĘ W STREFIE FRIENDZONE. 

Chat Noir: ...
Chat Noir: Wybacz, ale nie chce mi się gadać o chłopakach, w któryś się podkochujesz.
Chat Noir: Spadam stąd, nara.

Chat Noir wylogował się.

Ladybug: a jemu co się stało?

***

W kawiarni Adrien był więcej niż ponury. Wyglądał, jakby zaraz miało nadejść tsunami, ba, koniec świata. Nino tymczasem poprawiał humor Alyi, rzucając w jej stronę falę słodkich słówek. A Marinette? Cóż... Marinette była o krok od zawału. 

— Co... państwo chcą zamówić? — zagadnęła jedna z kelnerek, obficie zarumieniona po spoglądaniu na swojego idola.

— Lody dla dwojga raz, prosimy — ozwał się ciemnoskóry. — A wy co chcecie?

— J-Ja... może latte — wydusiła dziewczyna. 

— A ja-

— Camembert. — cichy głosik dobiegł z koszuli Adriena, przerywając mu składanie prawidłowego zamówienia. 

— Camembert? — zapytali wszyscy chórem. 

A niech piorun trzaśnie to wygłodniałe kocisko, przeklął go w duchu, co ja mam teraz zrobić?

— Haha! A no tak mnie jakoś naszła ochota na ser! — pot spływał mu po skroni, ten dzień był dla niego zdecydowanie bezlitosny. — Ale jednak zamówię co innego, haha! 

— Camembert. 

— A może jednak nie, ahaha! — jego fałszywy śmiech rozbrzmiewał po całej kawiarni. — Poproszę jakiekolwiek ciasto z tym durnym... znaczy się, pysznym serem! 

Kelnerka miała totalnego mindfucka na twarzy razem z całą trójką jego towarzyszy. Model przewrócił oczami, dumając nad tym, jak po powrocie do domu zabić Plagga bez jakichkolwiek konsekwencji. 

— No, to ten — poczuł suchość w gardle. — Kontynuujcie, to co zaczęliście. 

Po otrzymaniu zamówień, do ich stolika podeszła niskiej postury młoda kobieta, która poprosiła o rozmowę z Adrienem na osobności. Z deka zmordowany doznawaniem tylu emocji na jedną dobę, niechętnie odszedł z nią pod ladę. Ta wyciągnęła naprzeciw niego jakiś liścik, nieśmiało się uśmiechając. 

— Znowu to samo? — sapnął niemrawo Nino, biorąc do buzi truskawkowy lód. 

— Co masz na myśli? — spytała dociekliwie Marinette. W jej głosie można było wyczuć rosnący niepokój. 

— Laska — zaczęła Alya. — Ta dziewczyna właśnie wyznaje mu miłość. 

Brunetka patrzyła, jak ukochany przyjmuje owy liścik z niekrytą radością. Niewątpliwie, dobita była tymże widokiem. Mulat zmrużył oczy, po czym zaczął wywijać łyżeczką przed jej twarzą. Z pewnością pod pewnym względem byli do siebie podobni. Nie reagowali na otoczenie, jeżeli przyglądali się osobom, w których byli zakochani. 

— Hmm — wydał z siebie westchnienie. — A więc takie buty. — stwierdził, odkładając sztuciec na miejsce. — Hej, Alya? Co ty na to, żeby ich trochę podreperować?

— Jeszcze się pytasz?! — ożywiła się znagla. — I właśnie za to cię kocham, Nino!

________________________________________________________________________

HELLO THERE

Nowy rozdzialik, nowe doznania, ja się czuję wypoczęta, nie wiem jak wy.
Niestety przyszłam do was z pewną smutną wiadomością.

Te wakacje nie będą dla mnie łatwe, albowiem moja mama, no... coś sobie zrobiła w nogę i będę musiała zajmować się domem przez większość czasu, co oznacza, że będzie problem z pisaniem rozdziałów. Ciągle coś robię i jestem w biegu i mi smutno i ogólnie, wrr. 

A teraz koniec smutków, bo może się oczywiście nadarzyć okazja (JAK DZISIAJ) żebym napisała rozdział! Po krótkiej przerwie mam wiele weny i chęci do pisania, dziękuję za waszą cierpliwość.

Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy, niż pod poprzednim. Serio, motywują mnie komentarze bardziej od gwiazdek, dlatego proszę, jeśli masz chwilkę, to napisz konstruktywną opinię. Nic mnie bardziej nie cieszy, tylko to. 

A WIĘC.

JAK SIĘ PODOBAŁO, TO MOŻESZ NAPISAĆ KOMENTARZ I DAĆ GWIAZDKĘ. JEŚLI CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO Z TYM FF, TO DODAJ JE DO BIBLIOTEKI, A WATTPAD CIE POINFORMUJE O NOWYM ROZDZIALE.

Do następnego, enjoy!

Maiaren

Continue Reading

You'll Also Like

1.4K 246 22
✎ W tym roku kalendarz adwentowy w całkiem horrorowej odsłonie, a udział bierzecie w nim wy! ╰┈➤ ❝ [ inspiracja od @ambroszia ] ❞ ☆ Estera, 2023
22.8K 1.3K 169
[RECENZOWNIA] Zaplątałeś się w swojej historii? Twoi bohaterowie są, jakby ich smok ogonem machnął? Cóż, trafiłeś w dobre miejsce. Smocze Bractwo, a...
124K 3.6K 99
Zodiaki z kwadratowej maskary
16K 1.4K 21
Od wydarzeń opisanych w książce pt. „Tamten Dzień" minęły trzy lata. Przez ten czas Marinette i Adrien uczyli się żyć normalnym życiem. Tęsknota za k...