Sztuka podrywu || Miraculous ✔

By maiaren

113K 9.2K 24.6K

Tam, gdzie niemal każda absurdalna sytuacja jest na porządku dziennym, jest również Alix Kubdel ciskająca w K... More

Początek katastrofy
Teksty na podryw
Randka z camembertem
Intruz w jej sypialni
Kisiel w majtkach
Apokalipsa rurkomanów
Napad na wróżkowe kino
Pojedynek między głupcami
O krok od wyznania
Koci zamach stanu
Porażka ma krótkie nogi
Gore gwiazda Gabrielowi
Trauma Ojca Ciem
Wszystko dobre, co się dobrze kończy
Epilog
Nowa dawka

Etapy miłości

7.2K 678 1.3K
By maiaren

Gabriel zabijał wzrokiem przysypiającego na ławce Nathanaela, który pod oczyma posiadał wyraźne sińce z braku snu. Siedzący obok niego Luka co chwila próbował go ocucić, lecz na marne, albowiem chłopak nie ukazywał w tę stronę żadnej znaczącej reakcji. Dwójka ta posiadała wnet świeżą przyjaźń, wszakże po ostatniej lekcji dowiedzieli się, iż oboje lubią Marinette. A więc byli kumplami, jak i rywalami o jej biedne serce. 

Adrien z deka skonsternowany obecną sytuacją (czyli jak to zwykle bywało, gdy myślał, jaka to popularna jest Cheng), oparł swą twarz o leżącą na ławce rękę i mruczał coś niezrozumiałego pod nosem. Nino uśmiechnął się na ten widok, wiedząc właśnie, co takiego się tu święci. 

— Skoro uznajecie moje nauki za nudnawe, udam się z tą informacją do dyrekcji. Jeśli odwołają te lekcje, będę niemalże wniebowzięty, dzieciarnio. DZIĘ-KU-JĘ! — klasnął w dłonie mężczyzna. — Tymczasem ponudzę was jeszcze odrobinę i was doedukuję. 

Podszedł do tablicy i kruchą kredą napisał słowami: ETAPY MIŁOŚCI, czyli jak bardzo się w niej pogrążyliście

— Co ma pan przez to na myśli? — dopytywał dociekliwie Kim.

— Wiecie, jak to jest, kiedy jesteście zakochani... — obdarzył wzrokiem każdego obecnego tam chłopaka. Jednak zamiast ujrzenia pewności w ich spojrzeniach, widział tylko głupotę i nieziemską niekumatość. — A może i nie...

Wszyscy zmarszczyli nosy na jego słowa. Projektant westchnął głęboko, a następnie zacisnął pięści i kaszlnął w sposób dziwny. 
Adrien uważał to za niecodzienny widok, albowiem nigdy jego oczy nie miały przed sobą ojca w takiej, chociażby podobnej sytuacji.
Każdego dnia było to samo; albo Gabriel siedział za biurkiem, albo chodził do łazienki, by wyprać swoje seksowne czerwone rurki.

Wprawdzie, zawsze mogła to zrobić służba, ale odzież do niego należąca, no... Po prostu nie miała możliwości być dotykana przez nikogo innego. Spodnie te były niemalże tak cenne, jak miraculum.

— Dobra, cioty, może zabierzmy się za ten temat nieco inaczej. — przymknął na chwilę bodaj powieki. — Jest coś takiego... jak zauroczenie. To początek, albo koniec tego problemu. Wiecie dlaczego? Początek, bo może się to przerodzić w głębsze uczucie zwane miłością. Zaś koniec oznacza zwykłą stratę zainteresowania wcześniej intrygującą nas osobą. 

— Ooo — strzelił wspaniały (już nie żula) uśmiech Kim, zakładając luzacko ręce na piersi. — To będzie dobre. Niech pan kontynuuje. Sprawdzimy, w jakim stopniu Nino zakochany jest w Alyi albo Ivan w Mylène. 

— Albo ty w Alix. — zagwizdał Max. 

No nie, kiedy tylko Max wspomina o Alix, w jego umyśle zaczyna się siać terror. Ile razy by o niej nie powiedział, zawsze jest to samo.

— Daj mi z nią spokój, stary. Ona nie jest w moim typie.

Okularnik zarechorał pod nosem, przypominając sobie pewną sytuację z przeszłości z Kimem i Alix w roli głównej. Sprzedał mu kuksa w bok, nakazując mu nastawić ucho. 

— A tamten pocałunek... w przedszkolu? — wyszeptał, na co Kim wyłupił oczy na te słowa i zakrył mu buzię ręką. — CA-ŁO-WA-LIŚ-CIE SI-

— MORDA W KUBEŁ, DEBILU!

— Chyba chciałeś powiedzieć "Morda w KUBDEL", nieprawdaż?

W sumie nie był to pocałunek, a bardziej próba pocałunku. Dzieci, jak to dzieci zawsze chcą próbować czegoś nowego, świeżego. Na widok rodziców dzielących się swą bliskością, postanowił sam tego dokonać. Tylko z kim, jak żadna dziewczynka się nim nie interesowała? Można powiedzieć, że, gdy Alix była dopiero co zapoznawana z owym miejscem, Kim obrał sobie ją za cel, by po raz pierwszy posmakować jej ust. No, a potem jakoś wyszło, że zaczęli ze sobą rywalizować. Ona chciała go zabić, on miał zamiar ją pokonać niezliczone razy.

— Trzecia ławka, nie za dobrze się bawicie? — syknął Gabriel, z deka podirytowany. Nienawidził, kiedy ktoś mu wchodził w drogę i go dekoncentrował.

— Nie, prze pana, ależ skąd. Jakbym śmiał — tłumaczył się jeden z nich. — Max tylko się naćpał przeterminowanymi pierożkami babci Alix.

— Ja? Ja w porównaniu do ciebie nigdy nie spotkałem jej babci, natomiast ty, TY, brachu, widzisz się z nią w poniedziałki każdego tygodnia  w spa i na basenie, nie tak jest?

Kim wyglądał, jakby miał zamiar go udusić. Na daremno, bo jak tylko Gabriel dostrzegł jego mordercze spojrzenie, nakazał im usiąść w osobnych ławkach.

Adrien na chwilę oniemiał na wyobrażenie sobie pomarszczonej babci w stroju kąpielowym o morderczym spojrzeniu. Jedna zła decyzja i zginąłby od samego oddychania.
Gdy wystarczająco się ogarnął, spojrzał na swojego ojca, który w tamtym momencie wyglądał na okropnie znużonego. Wyraźnie pokazana była jego irytacja oraz pogrążenie się w codziennej rutynie, nuda, nuda i jeszcze raz nuda. 

— Jak macie się pozabijać, to nie tutaj. Jestem wrażliwy jeśli chodzi o krew. — odrzekł szorstko. — No, to teraz weźmy się w sposób właściwy za główny temat tej lekcji. Naprawdę musi być wam smutno z tego względu, że będzie to już przedostatnia nauka z mojej strony, ale nie bójcie się — szczerze wam życzę niepowodzenia z kobietami. A teraz wracając, etapy miłości. Tak, etapy.

Stuknął długopisem razów parę w biurko, drugą dłonią trzymał nadgryzioną wcześniej przez kogoś kartkę, a gdy z nosa zaczęły spadać mu okulary, położył przyrząd do pisania na miejsce i nałogowo je poprawił. Szczerze mówiąc, w tamtej chwili wyglądał jak prawdziwy nauczyciel, nie jak pokryty lateksem bad boy z obsesją na punkcie owianych grozą czarnych motylków.

— No to tak. Pierwszym etapem jest tak naprawdę przyjaźń. Może ona się nie zmieniać, jak i ma prawo (stety lub niestety) ruszyć w zupełnie innym kierunku, ale to później. — tłumaczył. — Na przykład, na początku jakiś tam głąb płci męskiej, czy też żeńskiej do ciebie podchodzi i pyta, czy lubisz się przebierać w damskie ubranka, a następnie się do ciebie dosiada i każdego dnia za tobą łazi, jak zawodowy prześladowca.

Wcale nie opisywał sytuacji ze swoją żoną, wcale.  To był tylko prosty zbieg okoliczności.

— Przez przypadek zaczynasz rozmawiać z tym dziwolągiem, po czym sam się przeobrażasz w idiotę i...

Chwila, czy ja właśnie przyznałem, że jestem idiotą?, pomyślał niepewnie.

— Dobra, może coś innego. — wydukał zawstydzony, choć nikt tak naprawdę nie wiedział, co kryje się za jego fałszywym wyrazem twarzy. — Na początku chcemy poznać drugiego człowieka ze względu na jego wygląd, nie na charakter. Stopniowo odkrywamy skryte wewnątrz niego tajniki, wady i zalety, i tak dalej, blah, blah. — machnął ręką. — I to jest przyjaźń. Chyba. Mniejsza z tym.

Ivan podrapał się niesfornie po głowie przypominając sobie chwilę odwagi, kiedy odważył się zagadać do Mylene. Było to ciężkie i pamiętne zdarzenie, które do teraz powodowało u niego ciarki, no, może także pewne zażenowanie. Kto normalny zamiast ułożyć dla kogoś poemat, drze się na cały głos, jaką wielką miłością pała do danej osoby? 
Na wspomnienie tegoż ewenementu naszła go ochota na pizze z sosem słodko-kwaśnym. Jedynie miłość może doprowadzić do takiego stanu. No, przynajmniej jego. W końcu był to nie kto inny, jak Ivan.

—  Szczerze mówiąc, mam w nosie waszą orientację, ale wiedzcie dobrze, że te lekcje mogą was czegoś nauczyć...

Nathanael nieco rozkojarzony, pod wpływem impulsu stanął w ławce z werwą i wykrzyczał:

— ALE JA MAM DOBRĄ ORIENTACJĘ W TERENIE, PRZE PANA! 

Luka zmarszczył czoło, nie wierząc właśnie, co zrobił jego kumpel. Jeszcze parę sekund temu rudowłosy pogrążony był w głębokim śnie, a tu nagle BAM! Rzucił się na powietrze, jak pies na kość.

— No to świetnie — klasnął w dłonie Gabriel, po czym spojrzał na niego spode łba. — Co mnie to?

— Nath, jesteś zbyt niewinny. ZBYT. — naburmuszył się Nino. 

— Cnotka, mówię wam. — odparł Kim.

— Mówi to ten, którego podniecają jakieś nie ten teges laski. 

— Tak, przyznam, że z Alix jest coś definitywnie nie tak, aczkolwiek-

— O CHOLERA, ADRIEN, ZAPISZ TO W KALENDARZU! KIM PRZYZNAŁ, ŻE KUBDEL GO KRĘCI! 

Le Chien nagle spoważniał. Z jego twarzy zniknął grymas jakim był zawadiacki uśmiech.  Niezadowolony z takiego obrotu sprawy, wymruczał coś niezrozumiałego pod nosem.

— No dobra, m-może jednak jest fajna — mówił, unikając przy tym spojrzenia całej klasy. — Trochę. Tyci tyci.

Dłoń projektanta lekko drgnęła, chcąc zacisnąć się w pięść. 

W jakiś sposób ten pyrtek przypominał mu siebie. Kiedyś on sam nie potrafił przyznać, że Emilie go w sobie rozkochała do szaleństwa. 

— CHŁOPAKI, DZISIAJ ROBIMY IMPREZĘ. WRESZCIE NASZ PRZYJACIEL PRZESTAŁ SIĘ OKŁAMYWAĆ!

— Koniec pogaduszek — mężczyzna podwinął rękawy swojej idealnie wyprasowanej koszuli, po czym oparł łokcie na biurku nauczycielskim. — Skoro jesteście tacy gadatliwi, to opiszcie mi etap miłości, na którym obecnie się znajdujecie. 

I nagle cisza, jak makiem zasiał.

Jeszcze przed kontynuacją tego wykładu, ściąga dotycząca podrywania kobiet wyfrunęła mu z kieszeni spodni. Gabriel fuknął na złośliwość rzeczy nieżywych, po czym zmusił się do schylenia po świstek papieru.

— Ładne boksy, panie Agreste — ozwał się Nino, ledwo powstrzymując śmiech.

— NI-NO — próbował go uspokoić Adrien, choć on także nie krył swojej reakcji na widok bokserek własnego ojca w uśmiechnięte i różowe jednorożce.

— NI-YES — mulat nie mogąc już w sobie dusić wewnętrznych emocji, wybuchnął donośnym śmiechem na całą klasę.

— Mmm, panie Agreste, gdzie je pan kupił? — dopytywał Luka. — Też takie chcę.

Ivan jedynie się uśmiechnął, albowiem on także skrywał jakiś sekret. Nathanael zaś był czerwony po uszy bardziej niż pomidor, Max cykał fotki, a Kim poprawił sobie koszulę i spodnie, aby z niego także się nie śmiali.

Gabriel czuł się nie dość, że zażenowany, to miał wrażenie także, jakby ziemia osuwała mu się spod nóg. Pierwszy raz znajdował się w takiej zawstydzającej sytuacji. Po części była to jego wina, w końcu to on założył tą dolną odzież. Pytania go dotyczące, zwięzłe i proste zdawały się przeszywać całe jego ciało, od głowy aż po czubki palców. A to wszystko przez to, że ciężko mu było nie ubierać tych durnych bokserek, które uszyła mu je w przeszłości jego żona.

— Naprawdę bardzo cieszę się z tego, że... spodobał wam się wygląd i krój mojej bielizny — przekrzywił odrobinę głowę w bok. — Ale nie zapomnijcie, że znajdujecie się obecnie w klasie. Na lekcji. Którą prowadzę JA. 

— Luzik, panie starszy — odrzekł Nino, rozluźniając się na swoim krześle. — Już nie będę. Może.

— Jak jesteś taki mądry, to za karę zrobię wam na następnej lekcji kartkówkę ze wszystkich tematów, które dotychczas poruszałem. — arogancko wytknął go palcem. 

— No nie! — klasa wydała głośny jęk wynikający z niezadowolenia. — Nie dość, że od poniedziałku do piątku nauczyciele nas terroryzują, to i pan nas chce pogrążyć!

— Tak. Tak jak mówicie — wzruszył ramionami siwowłosy. — Koniec lekcji. Przez was nie wyrobiłem się z materiałem, więc dokończę go na następnej, albo raczej się postaram. No chyba, że mi się poszczęści i na waszą szkołę spadną bombardowce. 

Pogrążeni w smutku wstali, zakładając torby na swe ramiona, po czym wyszli z głowami w chmurach. 

Gabriel westchnął ciężko, przypominając sobie, że za piętnaście minut będzie się męczyć następną debilną grupą dzieciaków. A mógł po prostu to olać i zostać w domu...

— Dupa, dupa, dupa — warknął w pomieszczenie, jednocześnie przysiadując na skórzanym fotelu. — Jak tak dalej będzie, to sam na siebie naślę tą durną ćmę.

Och...?

Chociaż w sumie... To nie taki głupi pomysł.

***

12:05

Ladybug: CHAT
Ladybug: CHAT, IDIOTO
Ladybug: GDZIE JESTEŚ, HALO

Chat Noir: POCZEKAJ, BUGABOO
Chat Noir: Nah, co to za ważna sprawa, żeby przerywać mi coś tak istotnego do roboty?

Ladybug: Ha? Istotnego?
Ladybug: Zbijasz bąki?

Chat Noir: NIE.
Chat Noir: właśnie topię ojca

Ladybug: ?
Ladybug: ??
Ladybug: ?????????????????????????
Ladybug: WHAT THE HELL, GOŚCIU, PRZESTAŃ SOBIE JAJA ROBIĆ, MAMY MISJĘ

Chat Noir: no poczekaj nahhhhhhh
Chat Noir: Próbuję ogrodzić ten durny basen, może by tak żywopłotem? 
Chat Noir: Jak myślisz?

Ladybug: Grasz w simsy.

Chat Noir: Tak, skąd wiedziałaś?

Ladybug: PRZYSIĘGAM, ŻE JEŻELI NIE PRZYJDZIESZ NA PONT DE LA TOURNELLE W CIĄGU DWUDZIESTU SEKUND, TO ZNAJDĘ CIĘ, ZMIELĘ CI JAJA (O ILE JE MASZ) I ZROBIĘ Z NICH CIASTECZKA, KTÓRE WEPCHNĘ CI PÓŹNIEJ DO GĘBY.

Chat Noir: Hooooola, Biedronsiu, co tak agrest-ywnie? 
Chat Noir: T_T 

Ladybug: JEDEN

Chat Noir: daj mi chociaż zapisać te simsy, długo pracowałem nad naszym ślubem T_T

Ladybug: DWA

Chat Noir: DOBRA, IDE, WAHHH

Chat Noir wylogował się.

_______________________________________________________________________

Hello, hello, hello,
IT'S ME 

Jak wam podoba się rozdział? Mi średnio, ale może to dlatego, że mam okropnego lenia i wszystko robi się tak wolnooo. 
Dodatkowo ta pogoda mnie zabija wewnętrznie. Czuję się jak pasztet rozsmarowany na pszennym chlebie, który ma zostać zjedzony przez jakiegoś darmozjada, sad.
Jak dalej będzie tak źle, to ja nie wiem jak napiszą się te nexty, rly. 

W następnym rozdziale nie będzie Gabrysia, tylko ukazane zdarzenie, w którym chłopaki będą korzystać z jego rad. MAM NADZIEJĘ, ŻE WYJDZIE TO ZABAWNIE

JAK SIĘ PODOBAŁO, TO MOŻESZ NAPISAĆ KOMENTARZ I DAĆ GWIAZDKĘ 

 JEŚLI CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO Z TYM FF, TO DODAJ JE DO BIBLIOTEKI, A WATTPAD CIE POINFORMUJE O NOWYM ROZDZIALE.

Maiaren

Continue Reading

You'll Also Like

1.4K 246 22
✎ W tym roku kalendarz adwentowy w całkiem horrorowej odsłonie, a udział bierzecie w nim wy! ╰┈➤ ❝ [ inspiracja od @ambroszia ] ❞ ☆ Estera, 2023
16.1K 972 11
Zaczynasz pisać? Piszesz od dłuższego czasu, ale wciąż idzie to opornie? Masz problem z dokończeniem swoich książek i opowiadań? W połowie pisania hi...
5.7K 456 10
Janette Vega, nastolatka zmagająca się z depresją i zaburzeniami odżywiania staje się kolejną ofiarą na celowniku sławnego mordercy Kayle'a Woodsa. C...
124K 3.6K 99
Zodiaki z kwadratowej maskary