/ KAWA Z MLEKIEM /

By letsgetoutofhere

60.6K 4.1K 461

luke pracuje w kawiarni, kawiarnia to świetne miejsce, prawda? | hemmings; © 2014 letsgetoutofhere More

#1 ➡ latte
#2 ➡ mocaccino
#3 ➡ frappucino
#4 ➡ vanilla flavoured ice coffee
#5 ➡ espresso
#6 ➡ caramel apple cider
#7 ➡ white chocolate mocha
#9 ➡ cocoa
#10 ➡ hot chocolate
#11 ➡ orange juice
#12 ➡ hot water
[ wypełniacz ]
PRZEPROSINY + UZUPEŁNIENIE.

#8 ➡ frappe

3.7K 303 46
By letsgetoutofhere

Luke smętnie wycierał czwarty z kolei stolik, nie próbując nawet podrywać przechodzącej obok dziewczyny, która wyraźnie usiłowała blondyna jakoś sobą zainteresować. Jednak Lucas miał ważniejsze sprawy na głowie.

Po tym, jak zostawili Chloe przy jej szafce, poprosili Ally, żeby coś poradziła, bo przecież plan Caluma był idealny (w opinii jego twórcy, rzecz jasna) i nie mógł skończyć się fiaskiem tylko dlatego, że sam obiekt zainteresowania nieświadomie go zniszczył. Dlatego też Ally pospieszyła z odsieczą i wsadziła nieszczęsny liścik Luke’a, gdy Chloe próbowała z siebie zmyć sos czosnkowy, który „ktoś” „przypadkiem” na nią wylał.

I teraz zaczynała się najgorsza część szalonego planu Caluma – czekanie. I szykowanie kolejnych etapów przedsięwzięcia, a niech to wszystko…

- Hemmings! – krzyknął Victor, lawirując między stolikami. – Ten twój koncert jazzowy się odbędzie, tak?

- Jazzowy? – Chłopak uniósł wysoko brwi, jakby nie rozumiejąc pytania. – Jazzowy? Victor, mówiłem ci dokładnie cztery razy, że nie gramy jazzu. Punk rock, szefie.

Victor zmrużył oczy w geście absolutnego oburzenia.

- Punk rock? Ten… jazgot?

- No widzi szef – uśmiechnął się Luke, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. – Jednak coś z jazzem mamy wspólnego. Dwie pierwsze litery to zawsze coś – dodał chłopak, po czym, z nieco lepszym humorem, wrócił do wycierania stolików. Cappy obserwowała całą sytuację zza lady, gdzie przygotowywała talerz z babeczkami i gdy tylko Victor zniknął z pola widzenia, dziewczyna wybuchnęła gromkim śmiechem.

- Luke, czyś ty się czasem nie zakochał? – rzuciła, ocierając łzy z policzków. Blondyn parsknął i pokręcił głową, mamrocząc coś pod nosem. Całe szczęście, że mało kto wchodził do kawiarni, bo pewnie stwierdziłby że obsługa jest niespełna rozumu – szaleńczo śmiejąca się baristka i mamroczący kelner, to nie wróży nic dobrego.

Jednak ktoś się jednak odważył na wejście do środka, bo dzwonek zawieszony nad drzwiami wydał z siebie ten irytujący dźwięk i do pomieszczenia wślizgnęła się niewysoka blondynka z dość widocznym skonfundowaniem wypisanym na twarzy.

- Luke?

- Chloe! – Luke odłożył ścierkę do kieszeni fartucha i szybko wytarł ręce w spodnie. – Co podać?

- Macie może… muffiny z jagodami? – Chloe wydawała się być silnie podekscytowana perspektywą jagodowych babeczek, które w ciągu kilku chwil znalazły się przed nią, wraz z mrożoną kawą. Cappy skinęła na Luke’a, by ten zajął się – jakby nie patrząc - gościem, a sama zabrała się za przygotowanie zamówień na wynos. Chłopak jęknął w głębi duszy, bo nie bardzo wiedział, jak ma się zabrać – jeśli tak to można nazwać – za rozmowę z Chloe.

- Wpadłam pogadać o tej historii – rzuciła Chloe, gdy ciastka zniknęły z talerzyka. – Bo niedługo jest poprawka i fajnie byłoby jakoś się umówić czy coś.

- No… Tak. Tak, jasne – wydukał Luke, drapiąc się po karku. Rany, koleś, weź się ogarnij!, wrzasnął zdrowy rozsądek Lucasa, gdy jego właściciel gwałtownie zamilkł. Chloe uśmiechnęła się, widząc zmieszanie blondyna i postanowiła go jakoś przywrócić do stanu używalności.

- A jak tam twoja randka? Poznam ją w końcu? – spytała niewinnie, upijając łyk kawy. – Fajnie by było, no wiesz. Się poznać.

- Uhm, tak, jasne. A twój, uhm, chłopak? Co u niego?

- Świetnie – rzuciła automatycznie Chloe, prostując się na krześle jak struna.

Co za farsa, pomyślał Luke, przewracając oczami – mentalnie, rzecz jasna.

Między nastolatkami zapadła cisza i tylko sączące się gdzieś w tle piosenki ze zdezelowanego radia Victora ją zakłócały – no, i oczywiście szum rozmów ludzi, dla których główny nurt był zbyt… główny oraz syk pary z ekspresów. Nagle, niemal równocześnie, i Luke i Chloe wyjęli swoje telefony i wyciągnęli w stronę swojego rozmówcy.

- Pomyślałem, że dobrze byłoby mieć twój numer i…

- Wiesz, chyba dobrze by było, gdybyśmy mogli pogadać, znaczy, umówić się jakoś na te korki z historii i…

- Ty pierwsza.

- Ty zacząłeś!

- Dobra, i tak chodzi o to samo – zarechotał Luke, wpisując swój numer telefonu na klawiaturze. – Teraz wiesz, możesz dzwonić o każdej porze dnia i nocy.

- Och, tak, jasne – bąknęła Chloe, oddając chłopakowi telefon. – Czemu nie.

- To znaczy, wiesz. – Luke niemal natychmiastowo się zmieszał, podświadomie czując, że palnął głupstwo. – Jakby twój chłopak nie miał czasu czy coś, służę, uhm, męskim punktem widzenia.

- To brzmi jak nazwa jakiegoś programu publicystycznego – roześmiała się Chloe, odrzucając głowę do tyłu, po czym chwyciła telefon i przyłożyła do ust jak mikrofon.  – Dzień dobry, tutaj Lucas Hemmings, dzisiejszym problemem będą babcinie ciuchy: jeszcze in, czy już out?

- Wcale nie mam takiego głosu!

- To twoja wersja – rzuciła Chloe, uśmiechając się półgębkiem. Luke pokręcił głową, jednocześnie kątem oka dostrzegając Victora wchodzącego na salę. Niemal automatycznie wstał i zrobił przepraszającą minę, patrząc na nadal uśmiechniętą dziewczynę.

- Pogadamy o tym później, wracam do służenia ojczyźnie najlepszym cappuccino. Zdzwonimy się, tak? – rzucił na odchodnym, a gdy Chloe skinęła głową, Luke dosłownie potruchtał za ladę, gdzie Cappy prawie wychodziła z siebie, żeby usłyszeć chociaż fragment rozmowy.

- I co, i co, i co – mruknęła pod nosem, wręczając klientowi jakieś frappucino na wynos. – Zakład odwołany?

- Ona chyba trochę zapomniała o zakładzie – odparł Luke, starając się przekrzyczeć syczący ekspres. – Ale tylko trochę.

- To chyba dobrze, nie? – Cappy oparła się biodrem o ladę, zarzucając ścierkę na ramię. – Bo ominie cię ta parada żałości i zdeptanego ego.

- Taa… - Luke przewrócił oczami.

„Ominie”. To się jeszcze okaże.

/ ~ /

Chloe wyszła z kawiarni i natychmiast wyciągnęła liścik, który ktoś wsadził do jej szkolnej szafki. Nosiła się z zamiarem zapytania Luke’a, czy to jego sprawka, ale nie umiała się na to zdobyć – chociaż taki był cel jej pójścia na kawę.

Teraz, obracając kartkę w dłoniach, miała ochotę strzelić sobie w głowę – co ona sobie myślała? Po co wyskoczyła z tym zakładem? Jak się wymiga z randki z Lukiem, do której dojdzie, skoro ten patałach znalazł jakąś dziewczynę? Cholera, cholera, po co to wszystko jest takie skomplikowane, Chloe się na takie bagno nie pisała.

Cześć,

Staram się pisać czytelnie, więc powinno być to wzięte za dobrą kartę, no nie? Bo ogólnie, to ja jestem czytelnym człowiekiem. Podobno.

Tak czy owak, chciałem się przywitać.

Dzień dobry, tutaj X. Miłego dnia, Chloe.

X

A co, jeśli ten liścik jest od jakiegoś psychola? Albo gorzej, co jeśli to żart? A ona głupia sobie ten żart weźmie do serca? Ugh, liceum jest idiotyczne, dlaczego Chloe nie poszła na indywidualne, domowe nauczanie, po co jej ten bal i – co najważniejsze – po co skłamała, że ma kogoś na studniówkę. Jeśliby nie miała i przyznałaby się wcześniej, to może Luke poszedłby z nią, a każda dziewczyna która mu odmówiła, pozieleniałaby z zazdrości.

- Dlaczego ja się w ogóle z nim założyłam – wymamrotała Chloe, wzdychając nad własnym kretynizmem.

/ ~ /

Po co ja jej w ogóle mówiłem o tej mojej randce.

- Zaczniesz jeszcze raz obłazić po całym garażu, a przysięgam, rozwalę pałeczki Ashtona na twojej głowie – rzucił Michael, gdy po raz czwarty zaczynali jedną i tą samą piosenkę. Luke tylko wzruszył ramionami i odłożył gitarę, która dość skutecznie ograniczała mu zdolność wykonywania kolejnych kółek w jego osobistym Tour de Garage.

- Daj mu spokój, chłopak myśli – zarechotał Calum. – Ale mógłby to robić szybciej, w sumie.

- Sam mnie w to wpakowałeś!

- Ta, ja wpakowałem – parsknął Hood, kręcąc głową. – Ja ci kazałem się założyć o, i czy to ja skłamałem o mojej wydumanej dziewczynie? Chwila, czy to ja w ogóle chcę iść na studniówkę i czy to ja…

- OKEJ, załapałem. – Luke przewrócił oczami. – Ja to jakoś rozwiążę. Plus, mam numer Chloe.

- Skąd? – Ally podniosła się ze zdezelowanej kanapy żeby spojrzeć na Lucasa. – Poprosiłeś ją czy jak?

- Sama zaproponowała, ja jej dałem swój i…

- I zjebałeś – dokończył Ashton, skupiając na sobie uwagę towarzystwa. – Bo mogłeś nie dawać, albo dać zły, i miałbyś drugi kanał informacji, zaraz po tym genialnym karteczkowo-szafkowym – tutaj Ash przybrał dość pokpiwający ton – i tym mniej genialnym, czyli robie z siebie idioty.

- Ja mam pomysł! – pisnęła Monica, podrywając się z siedzenia. – Umów się z nią na sobotę.

- W sobotę gramy! – zawyła cała czwórka przyszłych królów muzyki. – Nie ma soboty!

- Dajcie mi skończyć. W sobotę, do południa, bo i tak nie będziecie ćwiczyć – Monica spojrzała ze zmrużonymi oczami na Caluma, który natychmiast potaknął – żeby się odprężyć. Ale Lukey może zająć się wtedy historią.

- I w zamian za pomoc zaprosisz ją na koncert! – dokończył Calum, szczerząc zęby. – Plan idealny.

- Chwila – Luke usiadł na podwyższeniu przy perkusji. – To wygląda tak, jakbym ją chciał poderwać.

- A nie chcesz?  - spytała Ally, unosząc jedną brew. – Bo takie odniosłam wrażenie, odkąd tylko ta cała afera się zaczęła.

- Ja chcę z nią iść na bal.

- Ale wiesz, że zazwyczaj po balu…

- Ale ja nie wiem!

- LUCAS! – wrzasnęła Monica całą siłą swoich młodzieńczych płuc. – UMÓWISZ SIĘ Z NIĄ, CZY TEGO KURNA CHCESZ, CZY NIE, BO NIE PO TO JA SIĘ STARAM, ŻEBYŚ TY MARUDZIŁ JAK CALUM NAD SZPINAKIEM.

- Ej – mruknął Calum, nie bardzo wiedząc, dlaczego został wciągnięty do konwersacji. – Ej.

- Okej – wymamrotał Hemmings, a pozostali odetchnęli z ulgą i wrócili do normalnego planu próby.

Continue Reading

You'll Also Like

116K 8.6K 54
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
68.7K 2.2K 39
Opowieść o zwykłej dziewczynie która poznaję Harrego Stylesa. Jak potoczy się ich hiatoria ? ||START 13.02.2017|| ||KONIEC 26.03.2017||
640K 1.9K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
151K 4.8K 157
☆Nie wiedziałem, że masz siostrę, Potter. Oryginal by @Seselina Translation by @zadupiacz