Żałuję || Miraculous

Cathy2417

37.6K 2.4K 1.3K

Marzenie Marinette zostało zrealizowane, stała się dziewczyną znanego modela. Jak długo potrwa jej szczęście... Еще

|| Prolog ||
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Heej! Zostałam nominowana!
Rozdział 21
Epilog

Rozdział 10

1.3K 99 51
Cathy2417

  Nagle poczułam na drugim ramieniu czyjąś rękę. Przez niemalże sekundę myślałam, iż to mój szatyn, jednak moment później stwierdziłam, że uścisk był zbyt kurczowy. Poczułam jak ktoś zasłania mi oczy i zatyka agresywnie usta. Usłyszałam jeszcze paniczne wołanie Nicholasa, po czym poczułam jak jestem przez kogoś mocno popychana w jakąś stronę. Wszystko działo się niesamowicie szybko, nawet nie zdążyłam jakkolwiek zareagować. Przerażona i roztrzęsiona próbowałam wyrwać się z silnych rąk, które popychały mnie gdzieś w bok, a wręcz szarpały mną. W tle zdołałam dosłyszeć jeszcze sprzeciw Nicholasa. Coś jednak sprawiło, że nie skończył tego zdania. Przeraziło mnie to. Później już go nie usłyszałam.

Nagle wrzucono mnie na jakieś siedzenie, chyba było to tylne miejsce samochodu, bo okazało się nie za miękkie, sztywne. Gdy usłyszałam dźwięk odpalanego silnika, byłam już co do tego pewna. Miałam na oczach ciemną opaskę przez co nie mogłam nic zobaczyć. Panicznie starałam się jej pozbyć, aczkolwiek bez skutecznie. Byłam także czymś związana, z trudnością poruszałam rękami czy nogami, zdaje się mocną taśmą klejącą. Nerwowo wierciłam się po siedzeniu, na leżąco. Moje usta również pozostały teraz bezużyteczne, gdyż przykleili mi na nie taśmę.

Strasznie się bałam.

Spod moich zasłoniętych powiek wydobyła się łza przerażenia.

Podróż ta potrwała może jakieś pół godziny lub mniej. Uczułam jak samochód staje w miejscu. Następnie słyszałam trzaśnięcie samochodowymi drzwiami. Zaraz potem kolejna osoba je otworzyła. I znów trzaśnięcie. A kolejnym razem miałam przeczucia, że otworzyli drzwi tuż przy mnie. Poczułam jak jestem siłą wyciągana z samochodu przez niejedną osobę.

- Wiecie gdzie ich zanosimy? - usłyszałam męski, ale nieprzyjemny głos. Twardy i lekko zachrypnięty. I chłodny.

Ich? To ktoś ze mną jest?...

Nicholas...

Zostałam położona na jakimś materacu. Nadal jednak miałam zawiniętą na oczy czarną i grubą chustę. Zabrali mi jednak z rąk taśmę. Z panicznego strachu pojawiły się u mnie nieprzyjemne dreszcze.

Na chwilę wyszli chyba z pomieszczenia, bo nie słyszałam nikogo ani niczego.

Minęła chwila, a usłyszałam rozmawiających ponurych facetów. Szli tutaj. Moje serce mocno załomotało. 

Poczułam jak ktoś ląduje przy mnie na materacu. To na pewno Nicholas. Ktoś dotknął naprawdę zimną dłonią mojego policzka, przez co zadrżałam. Następnie była zrywana z mojej buzi wcześniej przyklejona taśma. Krótko zabolało. Później rozwiązywali też pasek na oczach. 

Mojemu rówieśnikowi chyba robiono właśnie to samo.

Kiedy w końcu opaska została mi odebrana, spojrzałam na rówieśnika obok, pewna, że to szatyn, którego poznałam zaledwie kilkanaście dni temu.

Ale to nie był Nicholas.

Oczy zaokrągliły mi się ze zdziwienia. Prawie pisnęłam z wrażenia. Obok mnie znajdował się...

... Adrien Agreste.

To niemożliwe, to podstęp, jak!!

Zdumiona i niemal przerażona patrzyłam na niego. 

Rozejrzałam się wokół. 

Wcale nie była to jakaś stara piwnica czy całkowicie opustoszałe miejsce. 

Był to maleńki pokoik, co prawda meble, które tu stały wyglądały na bardzo stare. Zobaczyłam też białe drzwi. Prowadziły pewnie do łazienki.

Może ci bandyci nie są aż tak bezlitośni i mają jakiekolwiek ludzkie uczucia?

Siedzieliśmy na większym materacu, leżącym przy samej ziemi. Był trochę zakurzony, ale nakryty przez jedną cienką białą pościel. No chociaż tyle.

Naprawdę nie spodziewałam się, że zobaczę Adriena. Nie chciałam go widzieć. No dobra... chciałam. Ale nie chciałam.

Ochh.

- Siedźcie tu grzecznie.- odezwał się jeden z trzech wzbudzających strach, panów.- Okna są szczelnie zamknięte, o ucieczce zapomnijcie. Wypuścimy was dopiero gdy wasi rodzice zapłacą odpowiednią sumkę. A tam jest wasza toaleta.- wskazał na białe drzwi.

Opuścili to miejsce. Zamknęli za sobą drzwi na klucz. Zostałam sam na sam z Adrienem. Na początku oboje milczeliśmy, było bardzo niezręcznie. Wolałabym jednak być zamknięta z Nicholasem, nie z nim. Pomyślałam, że wyrażę swoje szczere zdanie. Po tych ostatnich sytuacjach zasłużył sobie. Głupol. Jak ja go nienawidzę. Nie wiem w jak dużym stopniu, doprawdy, mój umysł musiał się zepsuć, żeby... żeby spodobał mi się taki skończony drań.

Ale już mi się nie podoba.

Wcale fuj.

I kto ci uwierzy Marinette. 

Patrzył tępo w podłogę, również się nie poruszał. Zdecydowałam się odezwać. Nie mam zamiaru być takim fałszywym, tchórzem jak on. W końcu wzięłam się za siebie i odważyłam odezwać.

- Wolałabym być zamknięta tu razem z Nicholasem.- prychnęłam oburzona, nie patrząc nawet na niego. Czułam na sobie jego zaskoczone spojrzenie. W mój głos wplątany był jednak lęk, drżałam, bałam się tutaj.

- Co ty w nim w ogóle widzisz? - burknął zdenerwowany.

Ooo, nie spodobało mu się.

Nie no, wiadomo, że zależy mu jedynie na tym by mi dogryźć. Pewnie zaraz to zrobi.

- Widzę w nim naprawdę atrakcyjnego chłopaka.- odpowiedziałam. - Wartościowego człowieka.

Adrien zaśmiał się, czułam kpinę.

- I z czego się cieszysz dupku? - syknęłam nienawistnie.

- Bo pewnie zależy mu tylko na jednym.- stwierdził, nadal zdobywając się na złośliwy, drażniący mnie śmiech.

Wzdrygnęłam się wkurzona tym co powiedział. I oburzona.

- On nie jest tobą.- fuknęłam, posyłając mu w między czasie mordercze spojrzenie.

- Cha, cha, nie byłbym tego taki pewny.

- A co ty możesz wiedzieć? Jesteś niedojrzałym matołem.

- Zobaczysz, niedługo z tobą skończy.- powiedział tak po prostu.

Nie wiem po co Adrien mi to robił. Obrzuciłam go nienawistnym spojrzeniem.

- Coś ty się tak mnie uczepił? - syknęłam zdenerwowana.- Zrobiłam ci coś? 

Nie odpowiadał. Zrobił to dopiero po chwili namysłu. Wiedziałam, że musi wymyślić coś jak najbardziej dotykającego.

- Ty pierwsza uczepiłaś się jak rzep. Moje koleżanki były lepsze od ciebie.

- Nie potrafisz wymyślić nic sensownego? Ty wstrętna gnido! Nawet nie wiesz jak mi wstyd, że nazywali mnie "twoją dziewczyną"! Jak mogłam nie zauważyć tej pychy wypisanej na twarzy, tego nadętego podejścia!

- Cóż, sama tego chciałaś. Pewnie nadal śnię ci się co noc. - zadrwił.

Wściekła wręcz rzuciłam się na niego. Wzięłam w dłonie garść jego  jego blond włosów, były gęste, więc było za co złapać, za co szarpać, by bolało. Celowo zerwałam się na nogi, nie wypuszczając z rąk blond czupryny. Krzyknął z bólu.

- Łał, jesteś jeszcze zdolny odczuwać ból fizyczny! Bo uczucia wewnętrzne już dawno z ciebie wyparowały!

Gdy złapał za moje i z agresją pociągnął w dół, puściłam go natychmiast. On też od razu po tym, mnie puścił.

Spojrzeliśmy sobie dziwnie dłużej w oczy. Starałam się trzymać łzy na wodzy. Nie mogłam też minąć się na drodze z przekonaniem, że jego oczy koloru natury pokrywała wilgoć.

- Poproszę bandziorów, aby zmienili mi pokój! Wolę spać nawet w zimnej piwnicy niż być tu z tobą! - krzyknęłam w furii. Mocne kłamstwo poszło.

Patrzył tylko na mnie nie odzywając się.

Wściekłość wciąż miała nade mną władzę, dlatego pchnęłam go dłońmi, właściwie uderzyłam w jego klatkę piersiową.

- A ja wcale nie wolę.- palnął.

Niebywale zaskoczona jego wypowiedzią spojrzałam mu w oczy z namalowanym na twarzy wyraźnie, zdziwieniem. Nawet nie sama treść, co spokojny ton, wzbudził zdziwienie. Już sam fakt, że nie włożył w te slowa tyle igieł i agresji był  szokujący. Byłam raczej przygotowana na to, że obrzuciła mnie garścią gorzkich słów. Skoro woli bym nie spała gdzie indziej... tylko była tu razem z nim... to znaczy, tak to właśnie zabrzmiało.

- Co? - zapytałam nieprzytomnie, chcąc sprawdzić czy się przypadkiem nie przesłyszałam. Adrien wyglądał na bardzo speszonego. Nie odpowiadał, unikał mojego wzroku, kręcił się niespokojnie na boki.

Skrzywiłam się tylko i nie odpowiedziałam. Nie ma najmniejszego sensu prowadzić dyskusję z tym głupolem.

Prychnęłam tylko nerwowym śmiechem, z myślą jak bardzo jest żałosny. Choć tak naprawdę to miałam ochotę płakać. Ale tuszowałam zaś mocne zdenerwowanie w śmiechu.

Nagle usłyszeliśmy przekręcany w zamku klucz. Jeden z porywaczy wtargnął do środka. 

- Macie wodę.- postawił butelkę wody, na maleńkim stoliku, stojącym przy ścianie. Następnie od razu wyszedł zamykając oczywiście stare pomieszczenie na klucz.

Wstałam i postanowiłam z ciekawości sprawdzić zawartość starych szaf, które tu się znajdowały. Okazały się zupełnie puste. Jedyne co można było w nich znaleźć to pajęczynę oraz kurz.

* * * 

- Och, nadal nie rozumiem czemu musiałam tu zostać uwięziona akurat z takim idiotą jak ty.

Nasze kłótnie nie przestawały rozbrzmiewać po pomieszczeniu.

- Też nie rozumiem jak mogli wpakować mnie z taką francą jak ty.

- Francą? Dlaczego francą? No powiedz, co ci zrobiłam?! - syknęłam z głosem pełnym jadu w jego stronę.

- Nie dawałaś świętego spokoju.- prychnął śmiechem.- Współczuję Nicholasowi teraz.

- Nie dawałam spokoju? A ty byś chciał by twoja dziewczyna podrywała się z piętnastoma innymi przystojniakami?

- Jak zwykle przesadzasz.

- Jak zwykle masz jedną, jedyną, wiecznie tą samą, żałosną odpowiedź! 

- Ja pierdziele, to że byłem z tobą to nie oznacza, że mam nie gadać z innymi laskami.

- Ale ty jesteś bezczelny. To ja kryję wyrazy głębokiego współczucia do tej twojej nowej, wytapetowanej "laski"! To ty mnie oszukałeś i upokorzyłeś! Tacy zasługują już tylko na piekło.

- No żebyś wiedziała, że jest lepsza od ciebie.

Zbierało mi się na łzy. Spuściłam smutny wzrok. Po moim policzku spłynęła kryształowa kropla. Potem następna. Miałam dość, dość jego. A teraz... och, błagam, żeby tylko nic nie stało się rodzicom!

Miałam tego wszystkiego dość na dzisiaj. Tyle strachu, a teraz jeszcze dogryzający mi Adrien. To mnie naprawdę bolało.

Usiadłam bezsilna na zimnym materacu. Czułam się jak wypruta lalka, pozbawiona jakiejkolwiek energii, którą ktoś rzucił o ścianę, nie wiedząc, że posiada uczucia. I zostawił w szarym kącie samą. Łzy strumieniami płynęły po moich policzkach, czułam się totalnie bezradna. Bałam się o rodziców. I o to co ci podli ludzie mogą z nami zrobić. Łkałam coraz głośniej.

Byłam już obojętna wobec tego czy okazaniem słabości stwarzam Adrienowi pole do satysfakcji i dobicia mnie. I tak już gorzej być nie może.

Powoli wstałam i ruszyłam mozolnym krokiem w stronę białych drzwi łazienki. Chciałam się w takim stanie schować, bojąc się, że Adrien znowu zadrapie mi serce kolejnym słowem.

- Ej... weź nie płacz.- odezwał się, a w jego wypowiedzi wyczułam dziwny strach.

Przystanęłam na chwilę.

Wytarłam łzy nieświadomie wykonując jego polecenie. 

Podszedł bliżej.

- Zostaw mnie.- syknęłam, odskakując jak najdalej od niego.- Mam ciebie dosyć na dziś palancie. Nienawidzę cię.

Zamknęłam się w łazience.

* * *

Kiedy gęsta czerń wypełniła już całą przestrzeń na zewnątrz, strasznie markotna położyłam się na materacu i obróciłam w stronę ściany.

Za oknem było już ciemno, pozapalaliśmy światło w pomieszczeniu. Udawałam, że już twardo śpię, bowiem leżałam sztywno przejęta dzisiejszymi wydarzeniami. Bardzo boję się tych porywaczy. Mam nadzieję, że nie posiedzimy tu za długo i co więcej, że nie zrobią krzywdy moim rodzicom...

Kurczę nie wiem jak moi rodzice sobie z nimi poradzą. Powinni mimo wszystko zawiadomić o tym policję, myślę, że zawsze jest to najlepszym wyjściem i najszybszym, bez względu na to, co mówią porywacze.

Adrien zgasił światło, po czym ułożył się koło mnie. Ani drgnęłam, udałam, że twardo śpię. Nie wiem czy to mi się zaczęło śnić czy co, ale poczułam jak Adrien się do mnie przysuwa. Jego klatka piersiowa dotykała moich pleców. Poczułam też jak jego ręka obejmuje mój brzuch, i także jak zatapia nos w moje włosy. Oblała mnie fala gorąca. Tak bardzo mi tego brakowało. Chłonęłam tę chwilę calutką sobą. Pragnienie zdecydowanie wygrywało z rozsądkiem. Rozsądek wydzierał się, żebym się odsunęła, lecz to uczucie w zupełności mną zawładnęło i nie pozwoliło oddalać się ani na krok. Zwłaszcza, że pomieszczenie nie cieszyło się zbyt wysoką temperaturą. Oddałam się chwili.

A więc to na sto procent był sen.

Tak, przecież Adrien, ten zimny drań, raczej najchętniej zepchnął by mnie z materaca na zimną podłogę. 

Ale zaraz, czy w śnie z kolei myślałabym tak logicznie? Czy to nie dzieje się naprawdę?...

Było mi przyjemnie gdy tak mnie obejmował. Jejku, tęskniłam za tym. Pragnęła się do niego mocno przytulić. Czułam jak ciepło jego ciala mnie ogrzewa. Dzieliło się ze mną swoim ciepłem.

Tak... czuję go, styka swój tors o moje plecy. Lecz z pewnością tylko w śnie, bo to nierealne. Szkoda, że tylko sny mamy takie piękne.

A jeżeli naprawdę mnie objął?

Nie no, weź przestań, on? Może mam już jakieś omamy. To sen... 

Wyraźnie mówię: to był sen.

Mhm, a może ten sen miał jakieś znaczenie? 

_____________________________________________________
____________________________________________________

Hej moi kochani 💋💋

Miałam już gotowy rozdział, więc szybko wstawiam, bo ogólnie mam naprawdę sporo nauki, więc zdradzę Wam, że zazwyczaj mam w zapasie do przodu rozdział gotowy 😉 Ewentualnie go nieco poprawiam 📝📝

Ajj biedna Mari... Ale ją załatwiłam🤣 😈 no i Adriena... xD

Przekonacie się w kolejnych rozdziałach czy ci bandyci aby na pewno są tacy litościwi😄 

Miejmy nadzieję, że bandziory ich nie skrzywdzą... ani ich rodziców xD choć no nie wiadomo😂😂 😉 

Jak będę widzieć trochę gwiazdek i komentarze

To rozdział kolejny szybko się pokaże! 🎀 

(lubię rymować ♥ 😜)

Продолжить чтение

Вам также понравится

1.8M 49.2K 71
𝐅𝐑𝐎𝐙𝐄𝐍 | ❝Ye a cute little thin', aren't ya? I think ye will be mine now...❞ ❆❅❄❆❅ ʙᴏʀɴ ᴏғ ᴄᴏʟᴅ ᴀɴᴅ ᴡɪɴᴛᴇʀ ᴀɪʀ ᴀɴᴅ ᴍᴏᴜɴᴛᴀɪɴ ʀᴀɪɴ ᴄᴏᴍʙɪɴɪɴɢ...
436K 10.9K 60
𝐋𝐚𝐝𝐲 𝐅𝐥𝐨𝐫𝐞𝐧𝐜𝐞 𝐇𝐮𝐧𝐭𝐢𝐧𝐠𝐝𝐨𝐧, 𝐝𝐚𝐮𝐠𝐡𝐭𝐞𝐫 𝐨𝐟 𝐭𝐡𝐞 𝐰𝐞𝐥𝐥-𝐤𝐧𝐨𝐰𝐧 𝐚𝐧𝐝, 𝐦𝐨𝐫𝐞 𝐢𝐦𝐩𝐨𝐫𝐭𝐚𝐧𝐭𝐥𝐲, 𝐰𝐞𝐥𝐥-𝐫...
196K 6.9K 96
Ahsoka Velaryon. Unlike her brothers Jacaerys, Lucaerys, and Joffery. Ahsoka was born with stark white hair that was incredibly thick and coarse, eye...
1.3M 56.5K 103
Maddison Sloan starts her residency at Seattle Grace Hospital and runs into old faces and new friends. "Ugh, men are idiots." OC x OC