Żałuję || Miraculous

By Cathy2417

37.6K 2.4K 1.3K

Marzenie Marinette zostało zrealizowane, stała się dziewczyną znanego modela. Jak długo potrwa jej szczęście... More

|| Prolog ||
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Heej! Zostałam nominowana!
Rozdział 21
Epilog

Rozdział 7

1.4K 106 62
By Cathy2417

Adrien rzucił Nicholasowi spojrzenie pełne złości. Na jego twarzy malowała się wściekłość. Objechał mojego nowego kolegę nienawistnym wzrokiem. Nie rozumiem za co on go tak nienawidził.

Ach tak, pewnie za to, że mnie obronił przed nim i jego pustą lalą. Chciał zapewne bym czuła się jak najgorzej, bo w końcu cała wina rozpadu naszego związku leży po mojej stronie. Oczywiście.

Adrien skrzywił się, na jego twarzy oprócz gniewu, zagościła też niepewność. Mierzył Nicholasa wzrokiem. Twarzy bruneta nie widziałam.

Nicholas dużo dla mnie zrobił broniąc mnie przed wredną małpą, a także byłym. Wobec tego może i ja powinnam coś zrobić dla niego? Odwięczyć mu się jakoś...

Podeszłam do chłopców.

- Adrien przestań! - krzyknęłam do blondyna.

Rzucił mi dziwne, bardzo krótkie spojrzenie. A następnie wrócił do zabijania wzrokiem Nicholasa.

Milczał.

Chyba zastanawiał się co ma powiedzieć.

- Marinette... - zwrócił się do mnie.- Idź...

- Co? - skrzywiłam się. Nie zupełnie wiedziałam o co mu chodzi. Dlaczego mam iść?

- Nigdzie sobie nie pójdę.- powiedziałam.- Powaliło Cię coś. Jesteś zimnym dupkiem! - zmieniłam jakby temat. Chciałam wyrzucić to z siebie, wydrzeć się na niego, miałam ochotę go za moje cierpienie porządnie okrzyczeć.

- Dobra. Zostawiam was.- warknął z nienawiścią odsuwając się od Nicholasa.

Szczerze nadal nie byłam do końca pewna skąd zagotowało się w nim tyle złości.

- I t-tak na pewno długo to nie potrwa Marinette! - uśmiechnął się do mnie z kpiną.

Był jakiś... Bardzo dziwny. Nie wiadomo o co mu chodziło.

- Tracisz tylko na nią czas! - dodał po chwili chamsko, patrząc na Nicholasa. Te słowa zakuły mnie w serce.

- To chyba ona straciła czas będąc z takim draniem jak ty! - wykrzyknął mu w twarz równie oburzony.- Odwal się od nas.- warknął, a kolejno objął mnie ramieniem.

Adrien przez chwilę patrzył na nas wkurzony, nie odzywając się.

- Marinette to dobra i szlachetna dziewczyna, nie zasłużyła sobie na takiego kogoś jak ty. Nie masz za grosz wstydu i empatii w sobie.

- Jeszcze zobaczymy.- mruknął Adrien, a w jego głosie było mnóstwo jadu. Zdobył się nawet na chytry uśmieszek.

Cofnął się o kilka kroków do tyłu i obrócił na pięcie. W końcu sobie poszedł. Patrzeliśmy jak się oddala.

- Nie przejmuj się nim.- od razu powiedział, jakby znów dobrze odczytał moje myśli. Właściwie mógł odczuć, że się denerwuję.

- Wiem... - mruknęłam.

- Chodź, kontynuujemy spacer? - zaproponował z uśmiechem, chcąc jak najszybciej wymazać z pamięci chociaż na chwilę niezręczną scenę, która miała miejsce przed chwilą.

- Pewnie.- odwzajemniłam uśmiech.

Poczułam jak łapie mnie niepewnie za rękę, jednak chwilę potem, widocznie speszony, puścił moją dłoń. Szliśmy wzdłuż mostu, znaleźliśmy się już prawie przy jego końcu.

Wtem usłyszałam swój dzwoniący telefon. Zatrzymałam się i wyjęłam go z jasnoróżowego plecaka. Okazało się, że telefonowała do mnie mama.

- Halo?

- Marinette, gdzie jesteś? Masz dziś dodatkowe zajęcia?

- Niee, ja... Spaceruję z kolegą.

- Pogodziliście się z Adrienem?

- Nie... Nowy chłopak doszedł do mojej klasy i oprowadzam go po Paryżu.- wytłumaczyłam.

- Aa no dobra, rozumiem. Tylko przyjdź niedługo, bo miałaś mi dziś pomóc w porządkach, pamiętasz?

- Aa, no trochę zapomniałam.- zaśmiałam się z własnej odpowiedzi.

- Okej, to ja nie przeszkadzam, ale wracaj zaraz.

- Jasne.

Rozłączyłam się.

- Mama? - spytał.

- Tak, och miałam z nią dzisiaj robić większe porządki, wyszło mi z głowy.

- Wybacz, to chyba przeze mnie. - uśmiechnął się zalotnie.

- Tak.- zachichotałam.- Co, znaczy nie! - zaśmiałam się.

- Pierwsze słowo do dziennika! - stuknął mnie lekko łokciem.

- Aajj tam.- prychnęłam. - Nicholas wybacz, ale muszę już wracać do domu. - stwierdziłam ze smutkiem.

- Odprowadzę cię. - powiedział od razu.

- No jak chcesz...

- Oczywiście, że chcę. Przebywać z taką dziewczyną jak ty, to sama przyjemność. - uśmiechnął się słodko w moją stronę.

- Ejj, bo się zarumienię.- zawstydzona spuściłam głowę i chichotałam pod nosem.

Zadowoleni szliśmy przez miasto, dyskutując sobie na przeróżne tematy. Na temat szkoły, miasta, ulubionej muzyki, filmów... Muszę powiedzieć, że miło się z nim rozmawia, dobrze się dogadywaliśmy, co chwila razem śmialiśmy. Cieszę się, że zyskałam takiego kolegę.

Idąc roześmiana w pewnej chwili upadłam na chodnik, nie zauważając nierówności na nim, przez którą źle postawiłam krok.

- Nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony Nicholas, natychmiast kucając przy mnie.

- Nie.- mruknęłam tylko i bez jego pomocy wstałam na równe nogi. Gdy jednak to zrobiłam poczułam bardzo mocny ból w prawej stopie. Bolało w okolicach kostki. Na mojej twarzy pojawił się grymas bólu.

- Co się dzieje? Boli cię noga? - spytał przejęty.

- Tak, bardzo.- powiedziałam z goryczą.

I poczułam, że ledwo mogę ustanąć. Nicholas widząc to podtrzymał mnie mocno. Nadal miałam na sobie jego czarną, ciepłą bluzę. Oparłam ręce na jego ramionach, żeby nie upaść.

- Chyba jest skręcona.- stwierdziłam smutna.

Do domu był z jakiś dobry kilometr. Jak nie więcej. Cholera, jak ja to przejdę?

I tak się ogromnie cieszę, że jest ze mną Nicholas, bo gdyby nie jego silne ramiona to nie ruszyłabym się pewnie z miejsca.

Zrozpaczona utykałam, co chwilę stękając z bólu pod nosem.

- Przepraszam.- powiedziałam bliska płaczu.- Najpierw zabrałam ci bluzę, a teraz jeszcze musisz mi pomagać iść.

Byłam zawiedziona prawdopodobnie skręconą nogą, której ból stale i wyraźnie dawał o sobie znać.

- Mari, przestań! Jakie "przepraszam"?! To nie twoja wina! - stwierdził, mając jak zwykle dobre poczucie humoru.- Wiesz co będziesz miała za te swoje przeprosiny?

- Coo? - nie wiedziałam do czego zmierza ta jego wypowiedź.

- Wezmę cię na ręce i już nie będziesz przepraszać za to, że muszę ci pomagać iść!

Zaniemówiłam, byłam trochę onieśmielona jego propozycją. Chwilę później kazał mi się objąć wokół jego szyi. Zaprzeczyłam, mówiąc, że z pewnością nie będzie mnie nosił i że zbyt wiele już tego. Ale on się uparł.

Wykonałam polecenie dopiero po dłuższej chwili, nie miałam w sobie tyle odwagi. Nicholas wziął mnie na ręcę. Zawstydzona spuściłam wzrok. Niósł mnie.

- Mów mi, w którą stronę iść.

- W prawo teraz...

- Słuchaj no, nie bądź zła, że się uparłem, ale zostawić tak koleżankę ze skręconą nogą, kilometr od domu to chyba nie wypada, nie?

Wzruszyłam ramionami.

Byłam speszona w jego ramionach, czułam się tak niezręcznie. Zwłaszcza, że znam go od zaledwie tygodnia...

Dlatego przez całą drogę będąc trzymana przez niego milczałam. I jedyny temat na jaki się odzywałam to wskazywanie mu drogi do mojego domu.

- Od razu zapamiętam sobie gdzie mieszkasz... - posłał mi uśmiech, ale ja sztywno patrzyłam w bok.- Mari? - wymusił moje spojrzenie. - Co ci jest? Kostka się przecież wyleczy, nie martw się! Parę dni i po sprawie!

Nerwowo się uśmiechnęłam.

- Ym, a niic... Tylko no... Trochę mi tak dziwnie w twoich ramionach, no bo znam cię dopiero od kilku dni... - wydukałam speszona, unikając jego niebiesko-zielonych oczu.

Prychnął śmiechem.

- Ach tam, mówią, że jest przecież miłość od pierwszego wejrzenia.- palnął.

- Co do ma do rzeczy? - zaczęłam się śmiać, ale nie ukrywam, że byłam bardzo zaskoczona jego wypowiedzią. Ja nie wnikam nawet o czym on tam myśli.

- Oj, coś tam może ma.- uśmiechnął się nieśmiało pod nosem.- A tak poważnie to mam nadzieję, że nic ci nie będzie.- dodał i spojrzał na mnie.

- Echh... Niezdara ze mnie... Ale dzięki.

- Nie mów tak, każdemu się to zdarza.

- Teraz tutaj, na lewo. Zaraz zobaczysz mój dom. Wiesz co, może pójdę już sama.- puściłam jego szyję, aczkolwiek on nadal uparcie mnie trzymał i nie zamierzał odstawiać.

- O nie moja droga, dotrzemy pod twój dom to dopiero cię odstawię. Mm, a może nawet do pokoju cię wniosę...

- Nie! - pisnęłam z lekkim przerażeniem, śmiejąc się.

- Spokojnie, żartuję.

Dotarliśmy już pod moje białe mieszkanie.

- To tutaj, puść mnie.

- A co jeżeli cię nie puszczę? - postanowił się droczyć.

- Nie no, weź!

Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że dzięki niemu zapomniałam o bolącej zawzięcie kostce. Byłam mu bardzo wdzięczna za cały dzisiejszy dzień pełen wrażeń.

W końcu delikatnie mnie odstawił.

- Bardzo dziękuję Ci za wszystko.- powiedziałam radosna, jednak z grymasem bólu na twarzy, który stwarzała mi mocno pulsująca kostka u nogi.

- Nie ma za co, ja dziękuję za oprowadzenie po tym uroczym miejscu. Zdrowiej szybko i daj mi znać co z twoją nogą.

- Okej dzięki. Poprawiłeś mi humor... - powiedziałam na koniec zadowolona, patrząc mu w oczy. Tak, to był niebiesko-zielono-szary kolor oczu. Były piękne, niezwykłe.

Weszłam do środka. Tam czekała na mnie mama. Widząc mnie ledwie utrzymującą się na nogach poczęła zadawać pytania. Opowiedziałam jej o zdarzeniu.

_____________________________________________

_________________________________

Witam ponownie💎😄

Mam nadzieję, że rozdzialik nie był nudny😀 raczej taki spokojniejszy🍀😜

Macie jakieś może konkretne zdanie o Nicholasie? ;) Mam pisać dalej? O;) 

A i szykuję brutalną akcję, także przygotujcie się........ XD 

Widzimy się w kolejnym😎🔥😂

Wiedzcie, że jak gwiazdkę się zostawi

To następny rozdział prędko się pojawi! 






Continue Reading

You'll Also Like

666K 14.8K 42
In wich a one night stand turns out to be a lot more than that.
734K 44.9K 109
Kira Kokoa was a completely normal girl... At least that's what she wants you to believe. A brilliant mind-reader that's been masquerading as quirkle...
152K 5.5K 90
Ahsoka Velaryon. Unlike her brothers Jacaerys, Lucaerys, and Joffery. Ahsoka was born with stark white hair that was incredibly thick and coarse, eye...
987K 37.2K 88
𝗟𝗼𝘃𝗶𝗻𝗴 𝗵𝗲𝗿 𝘄𝗮𝘀 𝗹𝗶𝗸𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 𝗳𝗶𝗿𝗲, 𝗹𝘂𝗰𝗸𝗶𝗹𝘆 𝗳𝗼𝗿 𝗵𝗲𝗿, 𝗔𝗻𝘁𝗮𝗿𝗲𝘀 𝗹𝗼𝘃𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 �...