Wsparcie dla autorów: porady...

By LaylaWheldon

85K 8.2K 3.6K

Ta "książka" powstała z myślą o osobach, które piszą opowiadanie/książkę, chcą ją dokończyć... ale siadają do... More

Wstęp
"Mam mało czytelników, więc rzucam to w cholerę" Że co proszę?
Idealny przepis na.... WYBICIE SIĘ NA WATTPAD, CZYLI NA SPOSÓB NA REKLAMĘ
Odpowiedzi dotyczące pytań o pisanie i wydanie książki ;)
W jakim wydawnictwie wydać?
Te nieszczęsne pytania o opisy do opowiadań widmo
Przestańcie tylko marzyć. Po prostu piszcie.
Sposób na wenę według mnie ;)
Internet + pisanie = 0 stron
Czy 500 słów to dużo?
Ważny jest cel!
"Kiedyś" będę pisać, bo teraz nie mam czasu
Jak NIE wydawać swojej pierwszej książki
Nikt nie rodzi się"kimś"
Od jak dawna piszesz?
Przerwa. Jakie są jej skutki i jak znowu zacząć pisać?
Gra "Co dalej?"
Wybór należy do Ciebie
Fanfiction... Pisać, czy nie pisać. Oto jest pytanie!
Co z tymi schematami?
Samoocena autora, jego styl pisania i hejterzy
Research, czyli czego oczy nie widziały... To czy można o tym pisać?
"Jak zjeść słonia?" czyli nie napiszesz książki w jeden dzień
Nie skupiaj się na napisaniu dobrej książki. Po prostu ją napisz.

Moje stare wypociny, czyli ćwiczenie czyni mistrza :D

3.8K 256 164
By LaylaWheldon

Dobra, jak zapowiadałam pokażę Wam kilka fragmentów moich starych opowiadań, co udowodni Wam, że naprawdę z czasem człowiek pisze coraz lepiej :D 

Radzę nic nie pić ani nie jeść podczas czytania xD

Robię kopiuj-wklej, nic nie poprawiam, więc są błędy ;)

Gotowi, no to lecimy...

Może od najstarszego?  ;)

Żebyście mogli sami oceniać postępy :D

1. "W świetle reflektorów"  (Pochodzi z 2006 roku. O słynnych nastolatkach xD  W całości pisane w zeszycie, jak wszystkie opowiadania z tego okresu. Nie miałam stałego dostępu do komputera, jak wspomniałam w poprzednim poście ;) )


Koniec fragmentu :D

To teraz kolejne opowiadanie:


2. "Jocelyn" (z 2007, opowiada o córce Amerykanina i Polki, którzy mieszkali w USA. Po ich śmierci w wypadku samochodowym zostaje wysłana do domu dziecka w Polsce. Mało oryginalne :D Dam Wam troszkę dłuższy fragment, a co xD   Imię bohaterki pochodzi z serii Dary Anioła ;) )

ROZDZIAŁ 1

Jocelyn

-Znowu trzeba iść do szkoły...- To była moja pierwsza myśl. Był wtorek drugi września. Szybko wstałam razem z dziewczynami z mojego pokoju. Mieszkałam w nim razem z Eleną i z Jeanette Amelie. Co prawda Jeanette wolała, kiedy mówiło się na nią Amelia. Poza tym to imię jest dla wszystkich prostsze do wymówienia. Mnie wszyscy w grupie nazywają zwyczajnie Jocelyn. Panie czasami mówią do Jeanette "Amelka". Jest ona francuzką. Wraz z koleżankami z pokoju Eleną i Amelką oraz z innymi dziewczynami z grupy mieszkamy w Domu Dziecka. Ten Dom Dziecka przyjmuje dzieci, które nie zawsze mają polskie obywatelstwo. Dlatego ja w nim jestem. Jestem amerykanką. Każda z nas trafiła tam z różnych powodów.

-Alex! Wyłaź z łazienki! Czemu się tam ubierasz!? Nie masz pokoju?!- Usłyszałam krzyk z pierwszego piętra. Wrzeszczała jak zwykle Sylwia. Mieszkała razem w jednym z dwóch pokoi na pierwszym piętrze z sześcioletnią Pauliną i z Angeliką. W drugim mieszkała Alexandra z Agatą.

-Nie będę ubierała się przy Agacie! Muszę się jeszcze umyć! Idź sobie!- Odkrzyknęła Alex.

-Po pierwsze Agata jest już ubrana i siedzi w bibliotece z panią Gosią! Po drugie mam autobus za pół godziny!- Warknęła zła jak osa Sylwia.

Nasza grupa nie jest duża, ale też nie jest mała. Mamy trzy sypialnie. Dwie trzyosobowe i jedna dwuosobowa. Dwie są na piętrze wraz z jedną łazienką i pokojem. Ten pokój był kiedyś pokojem mieszkalnym dla sióstr zakonnych tzw.klauzura teraz urzędują tam panie i s.Łucja. Na parterze jest jeden pokój, druga łazienka, składzik, kuchenka, jadalnia i biblioteka. Ale zazwyczaj to tam, to znaczy w bibliotece, najwięcej czasu spędzają wychowawcy. Mają tam swoje biurko i komputer. My też mamy tam dla siebie dwa komputery. Tak naprawdę to nie jest biblioteka. Wszyscy ją tak nazywają, ponieważ są tam półki z książkami i takie miało być przeznaczenie tego największego w całej grupie pomieszczenia. Spojrzałam na zegarek, jest 6:40. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki, tej na dole. Korzystamy z niej tylko ja, Elena i Amelka. Czyli dziewczyny z "dołu". Amelia zazwyczaj wstaje wcześniej niż my dwie i bierze prysznic przez kwadrans. Potem zazwyczaj idzie Elena, bo ja leżę sobie jeszcze jakieś pięć minut odkąd pani nas budzi o 6:30. Kiedy skończyłam się myć i ubierać, zobaczyłam Angelikę, stanęła przy schodach. Miała krótkie do szyi brązowe włosy i piwne oczy. Założyła czarne ogrodniczki. Chodziła do piątej klasy.

-Śniadanie!- Krzyknęła i poszła. Miała dyżur kuchenny. Każda z nas miała jakiś obowiązek. Inny, co tydzień. Ja w tym tygodniu sprzątam schody rano i wieczorem. Poszłam do jadalni. Musiałam przejść przez korytarz przy drzwiach wejściowych, szłam koło łazienki, przez salę telewizyjną. Jadalnia była niewielka. Mieściły się w niej trzy czteroosobowe stoły. Ja siedziałam z Amelią i Pauliną. Alex właśnie skończyła jeść.

-Cześć Jocelyn! Mam zaraz autobus. Życzę ci miłego dnia w nowej szkole!- Zmarszczyła śmiesznie brwi.-Raczej miły nie będzie... Jak szkoła może być miła?! Chcę wakacje!- Jęknęła.

-Oj nie marudź.-Odparłam, kiedy zaczęła wstawać.-Ty masz same piątki! A ja? Nie koniecznie, do tego jestem w D.D.(tak mówiłyśmy na Dom Dziecka)

-Ale ja idę teraz do pierwszej gimnazjum!- Powiedziała i podniosła swój talerz i kubek.

-Ta... Jasne. A ja to co? Nowy kraj, nowe obyczaje!- Powiedziałam i zaczęłam jeść swoją kanapkę z szynką i pomidorem.

-Lecę. Sayonara! Mam autobus 7:09.-Wyszła.

-Bye!- Krzyknełam za nią. Babcia Alex była japonką, przyjechała do Polski w czasie drugiej wojny światowe a potem wyszła za mąż za polaka. Powinna mieć polskie nazwisko po ślubie, ale się nie zgodziła. Ich syn, tata Alex, ma po niej nazwisko, a moja koleżanka ma po nim. Co prawda w żyłach dziewczyny płynie japońska krew, to jednak ma rysy europejskie. No, może, jeśli chce się być tak bardzo dokładnym, to Alex ma ciemnobrązowe włosy i oczy, nie ma też kłopotów z trądzikiem, ale jest dość wysoka ma 170 cm. Ja mam 168. Niewielka różnica.

-Jocelyn! Mamy zaraz autobus! Spakowałaś się do szkoły?- Elena wparowała do jadalni.

-Tak.

- To bierz torbę i chodź.-Poszłam. A co innego miałam zrobić?

Jestem w autobusie. Jadę do mojej nowej szkoły, gimnazjum na Choszczówce. Nie wiem, jak tam będzie, ale wiem jedno. Będę tam obca. Obecnie chodzę do trzeciej klasy, mam 16 lat. Pozostali uczniowie znają się od trzech lat a może nawet i dłużej... Nie byłam wczoraj na rozpoczęciu roku szkolnego. Nie chciałam. Pani Gosia miała wtedy dyżur z nami i zgodziła się na to. Kazała Elenie, chodzi do drugiej klasy, aby wzięła mój plan lekcji. Nikt oprócz wychowawców nie wie, dlaczego znalazłam się w D.D. Nikomu nie powiedziałam, dlaczego mieszkam w polskim mieście, Warszawie zamiast w USA. Mój dziadek Jan (ojciec mojego taty) , prawny opiekun, był polakiem. Znam polski od urodzenia. Rodzice zatrudnili polską nianię, kiedy byłam mała, dziadek się uparł bym znała jego ojczysty język. Kiedy rodzice zginęli w katastrofie lotniczej, zamieszkałam u niego. Miałam wtedy 15 lat. Mieszkałam z nim rok w Chicago. Potem zmarł... W testamencie napisał, że chce abym zamieszkała w Polsce. Ale skąd miał wiedzieć, że nie mam tutaj, ani nawet w Stanach żadnej rodziny, która chciałaby zająć się mną? Dlatego przyjechałam po pogrzebie dziadka w czerwcu do warszawskiego domu dziecka w dzielnicy Białołęka. To właśnie po córce dziadka a mojej mamie odziedziczyłam rude włosy i zielone oczy. A po tacie? Papa zawsze mówił, że mam po nim "wybuchowy temperamencik". Mam jeszcze starszego brata, nazywa się się Shane, ma 19 lat. Mieszka w Nowym Jorku. Obiecał zabrać mnie do siebie na Święto Dziękczynienia. Wątpię tylko, czy s. Dyrektor się na to zgodzi...

-Co się tak zamyśliłaś, co?- Spytała się mnie w pewnym momencie Elena. Wyjęłam słuchawki z uszu.

-Nic takiego. Kiedy wychodzimy? -Spytałam się.

- Na następnym przystanku.

-Tak krótko? Pięć minut?- Zdziwiłam się. W Chicago do szkoły miałam daleko.

- Tak. Cztery przystanki. Można też dojść na piechotę w jakieś dwadzieściapięć minut.-Odpowiedziała mi. Autobus się zatrzymał. Wyszliśmy na chodnik. Szliśmy razem z masą uczniów również wychodzących z pojazdu. Wspomniałam, że był okropny tłok? Idąc rozglądałam się. Za trzy minuty byliśmy w szkolnej szatni.

-Jesteś w klasie 3b. Masz teraz polski w sali 12 z panią Muszyńską. Trafisz sama do D.D. po lekcjach?

-Raczej nie mam zbyt dużej orientacji w terenie, ale chyba tak. Najwyżej zadzwonię. Ile masz dzisiaj lekcji?

-Ja mam sześć. Masz swój plan.- Podała mi kartkę papieru. Mam osiem lekcji. No pięknie. W Stanach prawie wszyscy kończymy o tej samej porze. A tutaj?! Codziennie inne lekcje! Zaraz, czy ja jako język obcy mam angielski? Spojrzałam dokładniej na plan.

-To pa!- Usłyszałam Elenę. Podniosłam głowę i już jej nie było. Wspaniale.

-Witaj w nowym rozdziale swego życia Jocelyn Rossen. -Wymamrotałam cicho. Nagle usłyszałam jakiś dźwięk. Dzwonek na lekcje, a ja nadal stoję w szatni! Szybko weszłam po schodkach na parter. Sala 18, pokój nauczycielski...o jest. Sala 10. Pod drzwiami stało może z dwadzieścia osób. Rozmawiali. Chwileczkę, powinnam była powiedzieć: śmiali się i krzyczeli do siebie. Gadali slangiem. Rozumiałam co piąte słowo. Niania nie uczyła mnie tak mówić! Wspaniale! Już pierwszego dnia zrobię z siebie totalną idiotkę! Jakaś kobieta przeszła koło nich do drzwi i je otworzyła. To chyba pani Muszyńska. Wszyscy zaczęli wchodzić do klasy. Stałam w jakiejś wnęce w ścianie, więc nikt mnie na razie nie zauważył. Teraz weszłam ostatnia. Rozejrzałam się szybko po sali lekcyjnej. Na ścianie, tej gdzie znajdowały sie drzwi, wisiały portrety ludzi. Kobiet i mężczyzn. Może to jacyś poloniści czy coś? W sali znajdowały się trzy rzędy podwójnych ławek. W każdym rzędzie było ich po cztery. Rząd pod oknem, po środku i pod ścianą. Usiadłam w ostatniej ławce pod ścianą. Może jednak jakoś przeżyję ten rok szkolny? Pomyślałam z nadzieją.

-Proszę o ciszę! Dawid usiądź na swoje miejsce!- Powiedziała bardzo głośno polonistka.

-Ale ja siedzę, proszę pani!- Odpowiedział chłopak. Siedział przede mną. Widziałam jego czarne włosy. Były dość długie jak na fryzurę dla chłopaka. Z tyłu sięgały za szyję. Miał miły głos.

-W tym roku nie usiądziesz z Franciszkiem!- Powiedziała pani. Wyglądała na trzydzieści parę lat. Miała blond włosy. Wyglądała na miłą, ale wymagającą. Chłopak o imieniu Dawid zaczął szeptać do kolegi z ławki, nazywał się chyba Franciszek. Zaczęli się śmiać.

-Dawid Filoński usiądź w pierwszej ławce, koło okna, natychmiast!

-Już, już...ech!- Zaczął się podnosić. Był wysoki, na pewno wyższy ode mnie. Nie mogłam powiedzieć dokładnie, bo przecież siedziałam. Nagle się odwrócił. Spojrzał na mnie. Miał fioletowe oczy. Naprawdę. Były jak fiołki. To jest w ogóle możliwe? Dziwiłam się. Odwrócił głowę i przesiadł się. Cała ta scena trwała zaledwie z pięć sekund.

-Dziękuję Dawidzie. Proszę o ciszę! Grzegorz przestań gadać z Sebastianem. Zaraz was też rozdzielę! Dobrze więc. Witam was po wakacjach. Pewnie stęskniliście się za szkołą, co?

- Jasne! Szczególnie za polskim!- Powiedział jakiś blondyn z środkowego rzędu.

-Rozumiem. Może zostaniesz w tej szkole jeszcze przez następny rok, jeśli się postarasz. Jestem ciekawa, co powiedziałbyś za dwanaście miesięcy ponownie w tej klasie.-Kilka osób zaczęło chichotać. Blondyn uśmiechał się.

-Bardzo ciekawa propozycja, ale niestety muszę pani odmówić. Mam w planach zupełnie coś innego.- Odpowiedział nadal szczerząc zęby.

-Cóż, zobaczymy za rok Grzegorzu. Teraz sprawdzę listę obecności.- Zaczęła wyczytywać nazwiska.

- Damian

-Jestem!

-Franciszek.

-Jestem!- Pani wyczytała Elizę, Macieja, Annę, Dawida (spojrzałam na niego, gdy odpowiadał, wiem, że to głupie, ale nie mogłam się powstrzymać!), Paulinę i tak dalej. Zatrzymała się na mnie.

-Jocelyn Rossen.- Prawie wszyscy rozejrzeli się po sali, patrzyli na mnie. A tak chciałam tego uniknąć!

-Jestem...-Odpowiedziałam cicho. Miałam zamiar odpowiedzieć po angielsku, ale w porę przypomniałam sobie gdzie jestem.

-Jesteś nowa w klasie, prawda?- Pytanie retoryczne, jak powiedziałaby moja niania Agnieszka. Wolałam nazywać ją Agnes.- Jak się czyta twoje nazwisko, ponieważ jak sądzę źle je wymówiłam.-Powiedziała.

-Może być tak jak pani powiedziała...-Wymamrotałam patrząc na zeszyt, który trzymałam przed sobą.

-Dobrze. Witaj w naszej szkole. Piszemy temat lekcji: "Zapoznanie się z wymaganiami edukacyjnymi oraz z programem nauczania języka polskiego w klasie trzeciej gimnazjum". Na następnej lekcji będę pytała z dłuższych form wypowiedzi...- Tak minęła cała lekcja. Klasa rozmawiała z polonistką o literaturze. Nie znam żadnego Baczyńskiego! "Był znakomitym poetą" itd. Dziewczyna, która, z tego, co słyszałam, miała na imię Natalia, opowiedziała całą biografię Mickiewicza! Akurat o nim słyszałam, ponieważ dziadek wiele opowiadał mi o jego dziełach m.in. o "Panu Tadeuszu". Co prawda, osobiście nie czytałam tego "eposu". Nie znam tych starych polskich słów, jakie znajdują się w tym dziele. Kiedyś, jak miałam lat trzynaście, spróbowałam przeczytać i powiedzmy sobie szczerze, nic nie zrozumiałam, oprócz paru zdań i pojedyńczych wyrazów. Teraz mieszkam w Polsce parę tygodni, ale nadal się uczę języka polskiego. Dzwonek. Nareszcie! Uch... Dlaczego pani Muszyńska musiała nam tyle zadawać na jutro? Pierwszy dzień szkoły i muszę na jutro umieć wszystkie dłuższe formy wypowiedzi! Widząc miny pozostałych raczej byli zadowoleni, dlaczego? Aha, ponieważ musieli sobie tylko je przypomnieć a nie nauczyć się na pamięć w parę godzin jak ja... Masakra.


ROZDZIAŁ 2

Dawid

Nowy rok szkolny. Przed szkołą zagadali mnie Franek i Grzesiek. Karolina jak zwykle chciała spytać mnie o Bal klas trzecich. Matko, przecież jest on dopiero w czerwcu, a ona już od maja truje mi, z kim ja MOGĘ, a z kim mi nie wypada iść. Z tego, co mi gada, wywnioskowałem, że MOGĘ iść tylko z nią! Szczerze powiedziawszy, nie kręcą mnie niebieskookie blondyny ze wzrostem 175cm. Idiotyczne. Nie to, żebym miał coś przeciwko osób z blond włosami! Niech mnie kara boska broni! Moja młodsza piętnastoletnia siostra, Laura, jest blondynką. To musi coś znaczyć, nie?

Podobieństwo między nami jest małe, mamy tylko taki sam kolor oczu. Jaki to kolor? Bo ja wiem? Niektórzy mówią, że fioletowy (patrz:faceci) a inni, że fiołkowy (patrz:dziewczyny) kto ma rację, tego nie wiem i nic mnie to nie obchodzi. Mam lat siedemnaście. Do szkoły poszedłem rok później, mama tak chciała. Za rok na dowodzie napiszę: "kolor oczu-ciemnoniebieskie". To powinno wystarczyć.

Dzisiaj na polskim pojawiła się nowa dziewczyna. Zagadałbym do niej wcześniej, ale z Sebkiem byliśmy w szatni witając brać uczniowską, więc przyszliśmy pod salę równo z dzwonkiem. Po prostu jej nie zauważyłem. Kto o zdrowych zmysłach rozgląda się za dziewczynami, gdy pani od polaka wchodzi właśnie do klasy!? Przepraszam bardzo, ale nie miałem zamiaru zarobić uwagi pierwszego dnia szkoły.

Zobaczyłem Jocelyn, gdy pani kazała mi sie przesiąść. Podnosiłem plecak, gdy poczułem jakieś perfumy. Były chyba kwiatowe...Odwróciłem głowę i ją zobaczyłem. Miała długie rozpuszczone rudawokasztanowe falujące włosy, duże szmaragdowe oczy, i pełne usta. No, co, jestem tylko facetem! Była ubrana w czarne jeansy i zieloną bluzkę. Nic super modnego. Jak to zapamiętałem, nie mam pojęcia? Na przerwie nie mogłem jej znaleźć na korytarzu. Pojawiała się pod salą po dzwonku. Była cicha. Na lekcji odpowiadała na pytania nauczycieli, m.in. o to jak się czyta jej nazwisko. Zawsze odpowiadała, że może być tak, jak było przeczytane. Kiedy wchodziła do sali od matematyki minęła mnie, sięgała mi do ramion. Mam 180 cm. A ona coś około 170. Teraz jestem w swoim pokoju. Odrabiam matematykę, banał. Jest już późno, idę spać. Przez cały dzień na przerwach ludzie chcieli ze mną porozmawiać o wakacjach itd.

Wstałem pół godziny wcześniej, postanowiłem pojechać wcześniejszym autobusem. Już wiem, czemu nie mogłem znaleźć Jocelyn na przerwach: siedziała w damskiej toalecie. Natalia mi powiedziała. Wysłałem do niej Sasa o 6:00 rano. Obudziłem ją. Trudno. Odpisała mi po pięciu minutach.:" Chcesz wiedzieć, gdzie była panna Rossen na przerwach? Siedziała w łazience. Nic ci nie jest, Fil:)? Nata." Odpisałem jej, że nic mi nie jest. Trochę się poduczę polskiego, jest w końcu środa i nowy rok szkolny, pani będzie pytała. Zawsze pyta. Minimum jedną osobę na każdej lekcji. Mamy z nią zajęcia cztery razy w tygodniu, oprócz czwartków, ale za to w poniedziałek mamy dwie lekcje pod rząd. Wziąłem książkę od przedmiotu i zszedłem na parter do jadalni. Zrobiłem sobie śniadanie. Jadłem i czytałem jednocześnie.

***

I koniec xD

Jak tam, nie umarliście ze śmiechu? :D


3. "Łzy księżyca" (opowiadanie z 2008 o hybrydzie, inspirowałam się "Zmierzchem", łatwo się domyślić xD )

Prolog

Chodząc do szkoły lub pracy, prędzej czy później usłyszy się pytanie dotyczące życia prywatnego i rodziny. Co jakiś czas wymyślam nową historię mojego życia. Prawdy nigdy nie wyjawiam. Mogę to zrobić, naturalnie, ale dopiero wtedy, gdy pogodzę się z tym, że potem zamkną mnie w psychiatryku. Moje życie nigdy nie było łatwe. Jestem...nie wiem, kim jestem. Moją matką jest dhampir a ojcem wilkołak. Obydwoje zapłacili życiem, abym mogła przeżyć. Historia mojej matki jest tak samo pogmatwana jak moja. Jest, to znaczy była, córką wampira i ludzkiej kobiety, więc moja rodzicielka była hybrydą-dhampirzycą. Wampiry i wilkołaki nie żyją w przyjaznych stosunkach. Moja mama nie piła ludzkiej krwi, tylko zwierzęcą lub jadała ludzkie jedzenie. Była nieśmiertelna. Więc oczywistym faktem jest, skoro nieżyje, że została zamordowana. Przysięgłam zemstę dla tych, którzy zabrali mi rodziców i rodzeństwo. Miałam starszego brata i siostrę. Nie wiem, czy żyją. Tak naprawdę to widziałam śmierć tylko (albo "aż") swoich rodziców. Kazali uciekać mi, Kristy i Kitowi. Widząc palących się mamę i tatę i słysząc ostatnią prośbę z ich ust, zrobiliśmy, co nam kazali. W biegu rozdzieliliśmy się. Nigdy więcej ich nie widziałam. Próbowałam ich szukać. Nadaremno. Czas leci, ale ja się nie starzeję. Najwyraźniej odziedziczyłam po matce nieśmiertelność. Minęło 80 lat. Nazywam się Estera Moon i właśnie zaczynam kolejny raz naukę w liceum.


Rozdział 1

Czasami mam ochotę biec. Tak długo dopóki cały mój ból i smutek nie znikną. Nawet, jeśli biegam, nie męczę się. Mogę biec parę dni a i tak czułabym się jakbym przeszła dwa kilometry. Szkoda, że nie mogę tego powiedzieć o zmęczeniu psychicznym. Siedzę na matmie i umieram z nudów. Nauczyciel rozwiązuje na tablicy jakieś przykłady, kilka osób przepisuje a pozostali, jak ja, nudzą się. Z zamyślenia wyrwał mnie głos profesora

-Estero, jak jest wynik?

Cholera. Szybko zerknęłam na tablicę i rozwiązałam zadanie w pamięci. Powiedziałam na głos wynik. Zadzwonił dzwonek. Nareszcie! Prawie wybiegłam z klasy. Koniec szkoły na dzisiaj. Matma była moją ostatnią lekcją. Wsiadłam do mojego samochodu. Była to czarna Toyota Supra. No cóż, skoro udaję nastolatkę z dobrej rodziny, to taki wóz nie jest niespodzianką dla innych. I dobrze. Jedną z nie wielu rzeczy, które lubię jest bardzo szybka jazda. Mam kilka motocykli i samochodów. Co prawda, w Polsce można mieć prawko i jeździć samochodem dopiero jak się ma 18 lat. Więc oficjalnie jestem w drugiej liceum i udaję, że raz nie zdałam. Tak naprawdę, to nie byłam w pierwszej liceum od paru dobrych lat. Nie lubię być pierwszakiem. Z mojej szkoły do centrum Warszawy jest z 10 minut. Moim stylem jazdy-4 minuty. Włączyłam radio. Leciała piosenka Kevina Rudolfa - In The City. Zaczęłam śpiewać z piosenkarzem.

Dojechałam do mojego domu na Białołęce. Jest to jedna z dzielnic Warszawy. Wysiadłam z samochodu i wyszłam na podjazd. Mieszkam w dwupiętrowym domku jednorodzinnym. Ma on sześć pokoi, kuchnię, dwie łazienki, jadalnię. Po co mi taki wielki dom? Tysięczny raz zadaję sobie to pytanie. Nie było innego w tej okolicy. Wszędzie drzewa, najbliższy sąsiad 500 metrów z stąd. Taka oaza spokoju w wielkim mieście. Dokładniej na obrzeżach miasta. Zdjęłam buty w przed pokoju i skierowałam się do pokoju. Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie. Elektryczny. Nie lubię tradycyjnych. Te ciągłe tik tak tik tak doprowadza mnie szału. Mam bardzo dobry słuch. Była 16:05. Może wrócę do USA. Pomyślałam. Tam się w końcu urodziłam. Tęskniłam za Chicago, Nowym Jorkiem. Na początku mieszkałam kilka lat w Chicago, ale mijały lata, ja się nie starzałam i ludzie mieli podejrzenia. Musiałam wyjechać. Zamieszkałam więc w Nowym Jorku. Potem przeniosłam się do Europy. Mieszkałam już w Monachium w Niemczech, w Londynie w Anglii. We Włoszech, Francji, Czechach. W każdym mieście byłam maksymalnie cztery lata. Akurat na dwa lata liceum. Resztę czasu spędzałam na studiach. Ukończyłam tylko psychologię( W USA), filologię polską( w Berlinie zaczęłam a kończyłam w Monachium ) oraz angielską( w Poznaniu i Krakowie).

***


No, tyle starczy xD

Brzuchy ze śmiechu bolą?  xD

Continue Reading

You'll Also Like

17.4K 248 19
kontynuacja opowieści rodzina monet- diament moja wymyślona wersja
154K 9.5K 53
cytat na każdy dzień wszystkie pochodzą z książki: No Longer Human (Zatracenie), Dazai Osamu, tłum. H. Lipszyc Drobna uwaga: Rozumiem, że możecie się...
72.5K 5.8K 108
Znajdziesz tu fakty i ciekawostki o Melanie Martinez.
39.4K 1K 71
Fa - fat admirer to osoba, której ,,wyjątkowo" podobają się puszyści ludzie. Niestety, to środowisko spotyka się w Polsce z wielką falą krytyki i nie...