Love Generation || H.S

By xxDuskTillDawn

15.2K 956 191

Delilah po śmierci babci przeprowadziła się wraz z rodzicami z Londynu do Cardiff w Walii. Już pierwszego dni... More

~ Prolog ~
~ 1 ~
~ 2 ~
~ 3 ~
~ 4 ~
~ 5 ~
~ 6 ~
~ 7 ~
~ 8 ~
~ 9 ~
~ 10 ~
~ 11 ~
~ 12 ~
~ 13 ~
~ 14 ~
~ 15 ~
~ 16 ~
~ 17 ~
~ 18 ~
~ 19 ~
~ 20 ~
~ 21 ~
~ 22 ~
~ 23 ~
~ 24 ~
~ 25 ~
~ 26 ~
~ 27 ~
~ 28 ~
~ 29 ~
~ 30 ~
~ 31 ~
~ 32 ~

~ Epilog ~

613 35 11
By xxDuskTillDawn


- Kochanie masz już wszystko? - zapytała moja mama pomagając mi wsadzić ostatnią torbę do bagażnika samochodu.

Pokiwałam głową.

Mama uśmiechnęła się lekko, choć w jej oczach widziałam troskę.

- Nie chcę żebyś jechała, wiesz? - powiedziała.

- Wiem - uniosłam kącik ust. - Ale muszę się...- westchnęłam - od tego wszystkiego odseparować na jakiś czas. Rozumiesz?

- Jasne słońce - pomasowała mnie po ramieniu, lecz ja szybko się odsunęłam. - Przepraszam - odchrząknęła.

Widziałam jak posmutniała. Wiem, że mnie kocha i każde z moich zachowań wzbudza w niej ból. Jednakże nie jestem jeszcze gotowa na jakikolwiek dotyk. Było dla mnie za wcześnie.

Minął rok. Długi, pieprzony rok, odkąd go ze mną nie ma. Co noc śnią mi się koszmary. Najczęściej są to takie, w których Harry obwinia mnie za swoją śmierć. Przez pewien okres nawet zaczęłam w to wierzyć. Później na szczęście Alex z Elleną wybili mi to z głowy. Wytłumaczyli, że szanse Harry'ego stanowiły pięćdziesiąt procent. Cholernie za nim tęsknię. Czasem przyłapuję się na tym, że gadam do pierścienia, którego kiedyś podarował mojej babce. Mam cichą nadzieję, że i tym razem mnie usłyszy i nawiążemy więź. Niestety nadal się tak nie stało...

Skończyłam szkołę i postanowiłam wyjechać na studia do Londynu. Tam będę miała czas na zebranie się do kupy i zaprzestaniu robienia kłopotu moim bliskim. Nie powiedziałam rodzicom całej prawdy. Wiedzą tylko, że mój chłopak zginął w pożarze w budynku, który się pod nim zawalił. Przez tą sytuację odsunęłam się od wszystkich. Zbudowałam wokół siebie mur, przez który nie pozwalam nikomu przejść.

- Nie mogę uwierzyć, że moja córeczka będzie już studentką - w oczach mojej mamy pojawiły się łzy.

- Tak ja też - mruknęłam.

- No cóż, to nie będę cię zatrzymywała. Twoi przyjaciele też tam będą?

- Tak.

Darcy i Noah zerwali ze mną kontakt. Próbowałam być wobec nich szczera, opowiadając im całą historię ze szczegółami. Niestety później oboje uznali, że albo za dużo ćpam z Alexem i Elleną, albo śmierć ukochanego sprawiła, że stałam się niespełna rozumu. Dlatego też moimi nowymi przyjaciółmi stali się Alex z Elleną. Kiedy tylko im powiedziałam, że chcę wyjechać do Londynu na studia postanowili pojechać ze mną.

- W takim razie będę o ciebie spokojna - uniosła kącik ust. - Do zobaczenia myszko.

- Do widzenia mamo - uśmięchnęłam się lekko i wsiadłam do samochodu.

Jechałam prawie przez całe Cardiff, aż wreszcie zajechałam pod wskazany wcześniej adres przez moich przyjaciół. Oczywiście to musiała być jedna z bogatszych dzielnic z willami. Jakżeby inaczej.

- Dłużej się nie dało? - zapytała Ellena wsiadając na tylnie siedzenie.

- Na samą myśl o tym, że będę musiała wieźć twój puszczalski zad zrobiło mi się niedobrze. Dlatego po drodze rzygałam co najmniej sześć razy - uśmiechnęłam się.

- Żebyś ty była taka wcześniej dziewczyno. Uwielbiam cię! - krzyknęła rudowłosa.

- Nawet nie wsiadłem do samochodu, a wy już mi ulegacie. Eh nie łatwo być tak seksownym demonem jak ja - odparł Alex zajmując miejsce obok mnie.

- Ktoś chyba jest zbyt pewny siebie - powiedziałam.

- Mówisz o mnie?

- Pewnie, że o tobie egoistyczny dupku - mruknęła Ellena.

- Radzę ci się zamknąć, bo...

- Zamknijcie się oboje, dobrze? Normalnie jak z dziećmi - pokręciłam w rozbawieniu głową i ruszyłam w dalszą podróż.

○○○

Droga do Londynu zajęła nam trzy godziny i była cholernie monotonna. Jazda autostradą wcale nie jest taka ciekawa. I przysięgam, że zazdrościłam Ellenie tego, że mogła rozłożyć się na całym tylnim siedzeniu i przespać te kilka godzin.

Po otrzymaniu wszelkich informacji w administracji, odebraliśmy klucze do swoich pokoi w akademiku. Całe szczęście (a może i nie)  swój pokój dzieliłam z Elleną. Następnie udaliśmy się na spotkanie pierwszoroczniaków by dowiedzieć się to i owo o uniwersytecie.

- Stójcie! - krzyknęła do nas Ellena wymachując rękami.

- Myślałem, że właśnie umawiasz się na nadprzyrodzone bzykanko - powiedział Alex.

- To później, ale najpierw inny news.

- Twój test na nosicielkę wirusa HIV wyszedł negatywnie? W takim razie gratuluję - powiedziałam z sarkazmem.

- Bardzo zabawne - upadła zmarszczyła brwi. - Co się z wami do cholery dzieje? Nie mogę przez was dojść do słowa.

Alex cicho zachichotał. Jak mniemam rozśmieszyło go słowo "dojść".  Ellena od razu zorientowała się o co chodzi i posłała demonowi mordercze spojrzenie, na które ten jedyne lekko się uśmiechnął i wzruszył ramionami.

- Nie ważne - dziewczyna machnęła ręką. - Kojarzycie tego gościa, który się do mnie dostawiał i w ostateczności chwilę z nim pogadałam?

- Mhm - mruknęłam. - I co z nim?

- Jest członkiem bratctwa. I dziś... - zrobiła pauzę, by później ruszać biodrami w rytm nie istniejącej muzyki - idziemy na imprezkę! - krzyknęła radośnie.

- Co?! - zdziwiłam się z Alexem.

- Właśnie tak! Dziś wieczorem bractwo organizuje imprezę powitalną dla nowych studentów.

- Będą piękne panie? - zapytał chłopak.

- Alex! - uderzyłam go w ramię.

- No co?!

- Oczywiście, że będą gamoniu. Fajni panowie też będą - rudowłosa puściła w moją stronę oczko.

- To przyjdę - Alex uśmiechnął się i zaczął zacierać ręce.

- W takim razie życzę miłej zabawy - rzekłam.

- Co to ma znaczyć? - zapytała Ellena.

- To, że nigdzie nie idę. Zostaję w domu.

- Chyba żartujesz?! - oburzli się moi przyjaciele.

- A wyglądam?

- Oh Delilah nie daj się prosić.

- Ale kiedy ja nawet nie chcę byście to robili. Nigdzie nie idę i tyle.

- Dlaczego? - zapytał Alex.

- Nie mam ochoty na żadne zabawy. Jestem zmęczona i chciałabym odpocząć.

- A czym ty jesteś zmęczona? - zdziwiła się Ellena.

- Mówi to osoba, która przespała całą podróż - prychnęłam.

Ellena wywróciła oczami.

- Powinnaś pójść.

- Ale nie chcę.

- Tylko dlatego, bo opłakujesz śmierć Harry'ego? Minął rok. Pora zacząć żyć własnym życiem - powiedział Alex.

Wiedział co robi. Wiedział gdzie uderzyć.

Odwróciłam się gwałtownie i szłam pospiesznie poprawiając torbę, która spadała mi z ramienia.

- Del przepraszam! - krzyknął Alex.

○○○

Jakiś czas temu obiecałam sobie, że już nie będę za nim płakać. Do dziś. Znowu wrócił ten koszmar. Czuły, pełen miłości, szmaragdowy wzrok Harry'ego wpatrzony we mnie i jego cudowny uśmiech z dołeczkami. Tak wyglądał gdy się ze mną żegnał. Smak jego miękkich ust nadal czuję na swoich wargach.

Nie wiedziałam gdzie idę. Właściwie to szłam przed siebie. Idąc tak dotarłam do małego lasku. Po drodze po moich policzkach spływały ciepłe łzy. Było już ciemno, a dodatkowo upiornej aury nadawały wysokie drzewa z rozłożystymi parasolami z liści.

Niedaleko wielkiego dębu stała drewniana ławeczka. Postanowiłam na niej usiąść. Gdy tak odpoczywałam miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.

- Halo jest tu kto? - zawołałam.

Mój głos odbił się echem. Nagle usłyszałam szelest liści.

- Alex? Ellena? To wcale nie jest zabawne! - krzyknęłam. - Wyłaźcie i to już!

- Skoro nalegasz - powiedział obcy głos.

Zza krzaków wyłoniła się ciemna postać. Był to szczupły, wysoki mężczyzna w czarnej czapce i bluzie, która ewidentnie na nim wisiała. Ręce miał schowane w kieszenie. Jego twarz była pociągła i zniszczona, a cera szara. Cholera jeszcze tego mi brakowało by natknąć się na jakiegoś ćpuna.

- Oh przepraszam, nie chciałam panu przeszkadzać. Już idę - powiedziałam.

- Czekaj - mężczyzna złapał mnie mocno za nadgarstek. - Jak masz na imię?

- Czy to takie ważne i tak już idę - odparłam próbując wyrwać się z uścisku.

- Ważne. Muszę wiedzieć z kim dzisiaj miło spędzę czas - mrugnął.

Na ten obrzydliwy gest przeszły mnie ciarki. Byłam przerażona.

- Boisz się mnie ślicznotko? Słyszę jak bije serce.

- Proszę puść mnie - jęknęłam.

- Później na razie...

- Zostaw mnie - zaczęłam się wyrywać.

- To nic nie da. Oprócz nas nikogo tu nie ma - powiedział.

Poczułam jak pod moją bluzką rozpływa się ciepło. Dokładnie w miejscu gdzie zwisał mi pierścień. Czułam jak w całym moim ciele narasta moc. Postanowiłam ją wykorzystać.

- Masz mnie puścić! - krzyknęłam i z całej siły odepchnęłam mężczyznę. Facet odbił się od drzewa i stracił przytomność.

Co się właśnie do kurwy stało!? Skąd ja mam tyle siły?!

Natychmiast uciekłam dróżką, którą przyszłam do akademika i nie wspominałam o tym Ellenie i Alexowi.

○○○

- Cieszę się, że w końcu zdecydowałaś się z nami pójść - odparła Ellena.

- Tak ja też - uśmiechnęłam się lekko.

Po tym incydencie w lasku musiałam jakoś odreagować.

Byłam już przy piciu kolejnego drinka i czułam jak powoli kręci mi się w głowie.

- Idę do toalety - powiedziałam do dziewczyny.

- Co? - zawołała.

- Idę do kibla!

- A okej - powiedziała i machnęła ręką, dalej ocierając się o nowo poznane dziewczyny.

Gdy byłam już na piętrze zaczęłam otwierać po kolei drzwi do pokoi. W dwóch z nich pary uprawiały seks. Zrezygnowana otworzyłam trzecie drzwi. W końcu do trzech razy sztuka. Na całe szczęscie pokój był pusty a jedyne światło jakie padało to te z blasku księżyca odbijające się w oknie.

Znalazłam drzwi do łazienki i weszłam do niej. Po skorzystaniu z toalety i umyciu twarzy, wyszłam z niej. Niestety coś a raczej ktoś na mnie wpadł.

- Ej uważaj jak chodzisz! - mruknęłam.
Podniosłam głowę i zamarłam.

Z uśmiechem wpatrywały się te same szmaragdowe oczy, które tak bardzo kochałam.

- Harry...? - szepnęłam.

- Przecież obiecałem, że sie tobą zaopiekuję - powiedział łagodnym głosem. - A teraz ta opieka będzie ci naprawdę potrzebna. Bo nawet nie masz pojęcia ile siły w tobie drzemie.

- Co masz na myśli? - zapytałam.

- To, że jesteś teraz nieśmiertelna, a ja znowu mogę być twoim aniołem stróżem.

- Ale jak? To znaczy przecież ty...

- Najwyraźniej komuś spodobało się to kim jesteśmy dla siebie - mrugnął.

- To znaczy, że teraz już zawsze będziemy...

- I jeden dzień dłużej - zaśmiał się.

- Kocham cię! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. - Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłam.

- Wiem kochanie, wiem - powiedział i złączył nasze usta w utęsknionym pocałunku.

"Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy do niej strzelać z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie, jak przeżyć." - Jonathan Carroll  

KONIEC

Dziękuję wszystkim osobom, które gwiazkowały, komentowały i oczywiście czytały moją opowieść💖
Jesteście wspaniałe❤❤
Jeżeli polubiłyście mój styl pisania to zapraszam was na moje drugie ff o Harrym "Tata potrzebny od zaraz".

Dziękuję jeszcze raz za wszystko♡

Continue Reading

You'll Also Like

63.1K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
69.1K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
24.3K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
171K 8.9K 27
- Dlaczego chcieliście bić się kijem bejsbolowym? - Bo to suka. - Bo to dupek.