******Meghan******
-Zabiję was!!-krzyknął Michael przybiegając do nas kiedy weszliśmy do domu.
-Trzeba było nas zabrać ze sobą od razu.-Isa skrzyżowała ręce na piersi.
-Ciesz się, że twoja siostra ma w miarę dobre wymówki i twoje ziomki mają dość przekonywującą gadkę.-Blondynka uśmiechnęła się i uniosła brwi.
******Następnego dnia******
Nowy termin wyścigu był ustalony na dzisiaj. Tym razem, chłopacy mieli nas zabrać ze sobą. Ale rano kazali nam iść do szkoły. Stety, lub niestety musiałyśmy u nich mieszkać do póki sprawa z Jackiem nie zostanie wyjaśniona.
Niechętnie zwlekłam się z łóżka i wyszłam z sypialni Liama.
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Przeszłam przez salon w którym spał Li i Lou po czym cicho udałam się do lodówki. Wyciągnęłam z niej mleko i zrobiłam kawę dla siebie i dla Isy. Chwilę później blondynka również zjawiła się w kuchni i po cichu zaczęłyśmy rozmowy, tak żeby nie obudzić chłopaków. To było nie fer, że my musiałyśmy chodzić do szkoły kiedy oni też powinni do niej teraz chodzić.
Była 7.30 ubrałam się i zeszłam do przedpokoju żeby poczekać na Ise która zawsze przebierała się dwa razy dłużej niż ja. Kiedy blondynka już była gotowa do wyjścia wolnym krokiem ruszyłyśmy w stronę szkoły.
Ja wyglądałam tak:
A Isa tak:
-Meg...?-zaczęła, wyrywając mnie z zamyślenia.
-Co?-spytałam spoglądając na nią.
-Przecież pierwszą mamy histe...-kiedy to powiedziała krew zastygła mi w żyłach.
-Damy radę.-powiedziałam według mnie dość przekonująco ale dziewczyna zbyt dobrze mnie znała, żeby nie wyczuć kłamstwa.
-Oby było zastępstwo..-westchnęła.
Doszłyśmy do szkoły i odłożyłyśmy nasze kurtki do szatni, po czym zadzwonił dzwonek.
Udałyśmy się do klasy w której miała być "historia".
A jednak nasz łaskawy "pan" Jack pojawił się.
Kiedy usiadł za biurkiem i zaczął coś pieprzyć o jakiś pierdołach wyciągnęłam telefon i napisałam do Liama.
Ja:Pogratuluj Harremu kolejnego świetnego pomysłu. Właśnie mamy histe z Jackiem -_-
Li:Matko...współczuję. Jak coś to pisz.
Ja:Gapi się na mnie, za chwilę mu przywalę.
Li:A Isa gdzie?
Ja:No siedzi niby obok mnie ale znając ją grała w simsy do późna i teraz odsypia XD
Li:Aa ok XD
-Panna Black to się chyba nudzi, nie wspominając już o pannie Goldenrose...-Jack zmierzył nas wzrokiem.
-Że co, że ja?-Isa podniosła się totalnie zdezorientowana.
-No ty. Proszę do odpowiedzi.-Jack udawał poważnego nauczyciela którym w rzeczywistości nie był.
-Nigdzie nie idę...-powiedziała blondynka i położyła głowę na ławce. Jack wstał i podszedł do nas.
-Słyszałaś co powiedziałem?-powiedział groźnie, ale ona go olała.
-Wal się Jack!-warknęłam. Wszystkie spojrzenia zatrzymały się na mnie.
Fuckk miałam być dyskretna, kiedy ja nie potrafię być dyskretna.
-Coś jeszcze chcesz dodać?-chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął bliżej siebie.
W tym momencie drzwi się otworzyły i do klasy wszedł dyrektor. Jack miał szczęście i my z Bellą też. Bo gdyby nie Jons to Jack dostałaby od nas po ryju lub my dostałybyśmy od niego.
-A co tu się dzieję?!-krzyknął Jons podbiegając do mnie.-Co pan robi?! Do mojego gabinetu!!Teraz!!!-wrzasnął wyraźnie wkurzony.
Jack był nieźle zły, puścił mnie i wyszedł z sali trzaskając drzwiami.
-W porządku Meghan?-spytał Jons.
-Tak, wszystko ok.-Jack teraz miał już zagwarantowane to, że wyleci.
Dyrek wyszedł i przyszła do nas jakaś babka.
-Jack wyleciał!!-szepnęłam do Belli która zaspana leżała głową na ławce.
-Serio!!??-blondynka gwałtownie się podniosła.
-No raczej nie na niby.-Isa jak była zaspana to prawie w ogóle nie kontaktowała.
******Liam******
Jak dziewczyny wróciły ze szkoły i dowiedziałem się, co zrobił Jack, miałem ochotę jeszcze bardziej zabić gnoja.
-Znowu cię chciał pytać?-Lou spojrzał na Ise.
-No...-rzuciła totalnie zamulona.
-Dłużej trzeba było grać.-zaśmiałem się.
-O której wyścig?-spytała Meg, tym razem braliśmy je ze sobą.
-O 00.30.-powiedział Lou. Mieliśmy jeszcze kilka godzin.-Wy będziecie z Niallem, on was przypilnuje wrazie czego.-powiedział.
-Matko serio. Niall? Niall i pilnowanie?-spytała zirytowana Meg.
-No fakt, nie najlepszy wybór ale Zayn jest potrzebny Harremu.-dodałem. Dziewczyny westchnęły.
******Isabella******
Była północ. Razem z chłopakami byłyśmy już na torze. Derek coś tłumaczył chłopakom przy samochodzie a my siedziałyśmy z Niallem, który jadł żelki.
-Dajj!-powiedziała Meg, ale blondyn odsunął się.
-Spadaj.-rzucił po czym wsadził kolejnego żelka do buzi. Widziałam minę Meg która po prostu wzrokiem zabijała blondyna dlatego stwierdziłam, że poświęcę się.
-Noo Niall dajjj-zaczęłam, robiąc słodkie oczka. Chłopak popatrzył na mnie z ukosa.-Prooooooszę-uśmiechnęłam się jak dziecko.
Chłopak przysunął w moją stronę paczkę z żelkami. Wzięłam kilka i dałam Meg.
-Ham-rzuciła w jego stronę wpychając żelki do buzi.
-Pfff!-Niall wyrzucił puste opakowanie za siebie. Udawał obrażonego ale wiedziałam jak go rozkruszyć. Wyciągnęłam z kieszeni parę cukierków i razem z brunetką zaczęłyśmy jeść. Blondyn spojrzał na nas z ukosa z błyskiem w oku. W końcu nie wytrzymał.
-Bella mogeeee?-spytał robiąc słodkie oczka co przyznam całkiem mu wychodziło.
-No nie wiem...-zaczęłam się z nim droczyć. Po jakiś 5 minutach droczenia się z Niallem dałam mu te cukierki.
Usłyszeliśmy strzał, nawet nie wiem kiedy minęło to 30 minut.
Louis i Liam wystartowali i ktoś z gangu Jacka również. Śledziłyśmy każde okrążenie dokładnie przyglądając się czerwonemu ferrari którym jechał Li i Lou.
5 okrążenie, na prowadzeniu było czarne bmw. Jednak chłopacy ciągle siedzieli mu na ogonie.
Przy 9 okrążeniu byli na równi, ale Lou ostro przygazował i wyszedł na pierwsze miejsce. Jednak nie przemyślał tego, że przy takiej prędkości na zakręcie może wpaść w poślizg. Ja, Niall i Meg siedzieliśmy z szeroko otwartymi oczami. Niall miał prawie zawał, musiałam go poratować kolejną garścią cukierków.
Nadszedł długo wyczekiwany zakręt, co najgorsze? Lou nie zwolnił, zrobił takiego drifta że o mało nie znaleźli się w grupce ludzi Jacka. Jechali teraz ostatnie okrążenie.
Po chwili usłyszeliśmy okrzyki ludzi.
-Panie i panowie!!!Mamy zwycięzców!!!-krzyknął gościu z głośników. Zdążyłam tylko zauważyć Harrego który przykucnął i schował twarz w rękach. Mhm,super...
-Kto wygrał??!!-spytała zdezorientowana Meg.
-Nie wiem...-rozglądnęłam się. Po chwili ujrzeliśmy ucieszonego Louisa i Liama którzy podeszli do Hazzy który zaczął się cieszyć. Debil, my już mieliśmy zawał, że chłopacy przegrali a ten tylko nie mógł uwierzyć.
Podbiegłyśmy do nich i kiedy skończyli już przytulać naszych braci przytuliłyśmy ich.
*******************************
Hejkaaaa :D Jesteście ciekawi co zrobi Jack?
MiamI <3