******Isabella******
Wyrwałam mu bandaż z ręki i chwyciłam go za nadgarstek po czym siłą wyciągłam go do Edwarda.
-Isa! Przestań!-powiedział chłopak szarpiąc się ze mną.-Puść mnie!
-Oooo Lou, chodź.-Edward pokazał chłopakowi gestem ręki, żeby do niego podszedł. Louis niechętnie podszedł do bruneta. Edward opatrzył mu ranę, zaszył i zabandażował. Pewnie gdyby kto kolwiek to zobaczył od razu poleciał by na policję. Dużo ryzykowali, ale lubili to.
******Meghan******
Obudziłam się, uniosłam głowę i rozejrzałam się. Nie byłam w moim pokoju, co gorsze w żadnym znanym mi pokoju. Trochę kręciło mi się w głowie ale wstałam. Chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi i wyszłam na długi korytarz. Udałam się w stronę schodów. Ostrożnie po nich zeszłam i wchodząc do kuchni, która była połączona z salonem, zobaczyłam Liama który śpi na jednej kanapie a na drugiej spał Lou. Miałam ochotę zacząć się śmiać ale nie chciałam ich obudzić.
-O hej Meghan!-powiedział głośno Niall mijając mnie w drzwiach.-Chcesz jajecznice?-spytał biorąc jajka z lodówki.
-Ee...nie dzięki Niall.-Byłam coraz bliżej tego żeby wybuchnąć śmiechem.-Wiesz gdzie Isa?
-Pewnie jeszcze śpi...Lou!!-krzyknął blondyn i odwrócił się w stronę śpiących chłopaków.-Louis!!
-Zamknij się Niall, nikt nie chcę twojej jajecznicy...-mruknął Liam odwracając się na drugą stronę. Zbulwersowany blondyn wziął jedno jajko i podszedł do Louisa.
-Niall!!!!!!!-krzyknął wkurzony szatyn kiedy chłopak rozbił mu jajko na głowie.
-Po dobroci nie chciałeś, to musiałem cie inaczej obudzić. Chciałem ci powiedzieć, że trzeba jechać na zakupy.-Niall uśmiechnął się i wrócił do robienia jajecznicy.
Stałam przy drzwiach i zwijałam się ze śmiechu.
-Hejka...co się tak drzecie?-spytała zaspana Isa, po czym spojrzała na Lousia i wybuchła śmiechem. Zażenowany Lou, wstał i poszedł na górę.
-Matko Niall, daj ludziom spać...-powiedział Liam i położył się twarzą w poduszkę.
-Jestem głodny, chcę zjeść jajecznice, ale nie ma pomidorów!!!!-krzyknął blondyn i oparł się o blat.
Razem z Isą usiadłyśmy przy stole.
-To se kurde idź do sklepu i kup pomidory!!!-wrzasnął Lou schodząc po schodach z mokrymi włosami.
-Niall...?-powiedziała Isa.
-Nie teraz Bella, Louis dzisiaj twoja kolej pójścia na zakupy!! Dlatego ty się ubierzesz i pójdziesz mi po pomidory!!!-powiedział blondyn.
-No chyba śnisz!!-krzyknął Lou.
-Niall!!!!!!-wrzasnęła blondynka.-Chyba ci się coś przypala.-powiedziała i zaczęłyśmy się śmiać.
-O mój boże!!! Nie!!!! Moja jajecznica!!!-krzyknął i szybko wsadził patelnię ze spaloną jajecznicą pod kran.
-Brawo, teraz to se tą jajecznicę w dupe wsadź!!-krzyknął Liam. Niall westchnął i opadł na krzesło. Razem z Isą umierałyśmy se śmiechu.
-Chłopaki!!!!-krzyknął zdyszany Zayn wlatując do kuchni.
-Co tym razem? Kran ci wybuchł, czy lustro spadło?-spytał znudzony Louis.
-Ani to, ani to...-przerwał bo przyszedł Harry.-Jack...
-Co Jack...?-spytał Hazz, spoglądając na niego.
-No bo ja byłem w sklepie...i...i..był tam Mark, i on powiedział, że Jack ma dla nas wyzwanie...-Zayn usiadł obok mnie.
-Jakie wyzwanie?-spytał Hazz. Wyszyscy milczeliśmy, patrzyliśmy tylko na Zayna.
-Nie wiem, powiedział, że masz do niego zadzwonić.-chłopak westchnął..
Harry i Louis spojrzeli po sobie, po czym Hazz wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer do Jacka.
-Daj na głośnik!-powiedział Li. Harry dał rozmowę na głośnik.
-No, widzę, że wasz Zayn przekazał wiadomość od Marka.-powiedział złośliwym głosem Jack.
-Do rzeczy.-ponaglił go Harry.
-No spokojnie, spokojnie Styles. Mam dla was dość ciekawą propozycje.-Jack droczył się z Harrym. Widać było, że brunet jest już wystarczająco wkurzony.
-Dalej, Jack.-powiedział podniesionym tonem.
-Otóż, myślę, że ta propozycja rozwiąże nasz konflikt raz, na zawszę.
A brzmi ona tak. Dzisiaj o północy odbędziemy wyścig. Jeśli któryś z moich ludzi przegra, zabijecie mnie i historia naszego gangu dobiegnie końca. A jeśli przegracie wy...-tu zrobił pałzę i zaśmiał się.-Zabijemy ciebie, i twój żałosny gang się rozpadnie. To jak? Przyjmujesz?-Hazz nerwowo rozglądnął się po nas.-Przyjmuję.-Odpowiedział stanowczo.
-No to świetnie! Widzimy się wieczorem!-Jack zaśmiał się, po czym się rozłączył. Harry i westchnął.
Spojrzałam na Ise która siedziała jak wryta.
-Hej, co mnie ominęło?-spytał Cameron patrząc na nas wszystkich.
******Liam******
Od rana wszyscy byliśmy zdenerwowani. Harry zaryzykował bardzo dużo godząc się na ten wyścig. Jeszcze nie wiemy, kogo wybierze.
Siedziałem z Louisem, Isą i Meg w pokoju szatyna.
-Po cholere on się zgodził!!-krzyknęła Meg.-Oni napewno będą sabotować!!
-Uspokój się Meg, damy radę.-powiedział Lou.
-Louis, Liam. Harry was woła.-powiedział Zayn wchodząc do pokoju. Razem z Lou wyszliśmy z jego pokoju a Zayn przysiadł się do dziewczyn. Weszliśmy do gabinetu Harrego.
-Co chciałeś?-spytał Lou podchodząc do biurka bruneta.
-Pojedziecie z Liamem jednym autem. -Hazz zwrócił się do niego.-Ty za kółkiem, a ty Liam będziesz cały czas na kontakcie ze mną. Musimy to wygrać!-powiedział Harry.-Samochód będzie cały czas pod opieką Dereka w razie gdyby, któryś z ludzi Jacka chciał sabotować.
-Ok-powiedzieliśmy churkiem.
******Wieczorem******
Wsiedliśmy do mojego granatowego audi. Samochód którym mieliśmy się ścigać miał przywieźć Derek już na tor. Odpaliłem silnik, Louis wsiadł do przodu a na tył poszedł Cameron i Michael. Harry, Zayn i Niall pojechali czarnym bmw Zayna. Denerwowałem się, Lou chyba też no ale kto by się nie denerwował skoro to jest wyścig o praktycznie nasz los.
******Isabella******
Oczywiście nam znowu kazali zostać. Mam tego dość, gdzie kolwiek nie pojadą to my musimy siedzieć i się nudzić.
-Nie będziemy tu siedzieć..-powiedziałam zastanawiając się do kogo zadzwonić żeby nas zgarnął.
-Zadzwonię do Willa.-powiedziała Meg i wyciągła telefon z kieszeni.
-Nie!!Ja z nim nigdzie nie jadę!!-krzyknęłam.-Mam lepszy pomysł.-odblokowałam telefon i zadzwoniłam do Sofii.
-No hej, słyszałaś o tym dzisiejszym wyścigu Jacka i Harrego?-spytałam.
-No za chwilę tam jadę, a co?
-Mogłabyś przyjechać po mnie i Meg? Błagam cie bo oni kazali nam zostać w domu, ale nam się nudzi.-powiedziałam.
-Ok, spoko będę za 20 minut.
-Dzięki!-rozłączyłam się i zwróciłam w strone Meghan.-Załatwiłam nam podwózkę, zbieraj się.-Meghan spojrzała na mnie zmieszana.
-Dlaczego nie mogłyśmy jechać z Willem?-spytała.
-Bo nie.-odpowiedziałam i poszłyśmy się przygotować.
20 minut później siedziałyśmy w aucie razem z Sofii. Po kilku minutach dojechałyśmy na miejsce. Wysiadłyśmy z samochodu i całą 3 udałyśmy się na tor.
************************************
Hejka, dzisiaj znowu ja piszę bo MiAml nie ma neta xd ale jutro raczej ona będzie pisać :*
Lounialle <3