Trzynasta Władczyni

By Potterwarta

1.5K 126 40

Gemma Jones jest typową, amerykańską nastolatką. Dobrze się uczy, jest popularna w szkole, jej chłopak jest k... More

Prolog
Rozdział 1 - Najgorsze urodziny w życiu
Rozdział 2 - Rozłąka
Rozdział 3 - Dolina Dwunastu
Rozdział 4 - Dwunastu Władców
Rozdział 5 - Opowieść Profesora
Rozdział 6 - Pierwszy dzień
Rozdział 7 - Opowieść Drake'a
Rozdział 8 - Śniadanie z Władcami
Rozdział 9 - Słowa przepowiedni
Rozdział 10 - Pierwszy trening
Rozdział 11 - Kolejna dawka informacji
Rozdział 12 - Czyżby znajoma twarz?
Rozdział 13
Rozdział 14 - A jednak Gemma coś potrafi!
Rozdział 15 - Ktoś gorszy od Jasona
Rozdział 17 - Bolesne wspomnienia
Rozdział 18 - W Północnej Stronie
Rozdział 19 - Nowy Profesor
Rozdział 20 - Władca Śmierci

Rozdział 16 - Porozumienie

53 4 2
By Potterwarta




- Profesor powiedział, że potrafisz otwierać portale, więc teraz to poćwiczymy - powiedział Jason, kiedy wraz z Gemmą, Drakiem, Atryą i Martinem weszli do sali treningowej.

Gemma czuła się okropnie z wiedzą, że przez kolejne kilka godzin będzie musiała słuchać Władcy ognia. Wolałaby, aby to Drake lub ktokolwiek inny jej pomógł w opanowaniu otwierania portali. Jednak Profesor stwierdził, że Jason będzie najlepszym nauczycielem.

- Hej, Jae, nie bądź dla niej taki ostry - powiedział Martin, wkładając sobie do ust cukierka.

- Po pierwsze: nie mów do mnie "Jae" - warknął chłopak. - A po drugie: jeśli nie będę ostry, to ona niczego się nie nauczy.

- Wow, ale ty jesteś przemyślny - prychnęła, przewracając oczami. Atrya parsknęła.

- Hej, hej, przestańcie, proszę - przerwał im Drake. - Nie przyszliśmy tu, aby się kłócić, prawda?

- Nieważne - mruknął Jason. - Pokaż więc, co potrafisz.

Drake, Martin i Atrya usiedli na podłodze pod lustrami. Gemma stanęła naprzeciwko Władcy ognia i wzięła głęboki oddech. Wyciągnęła ręce przed siebie i wykonała ruch, jakby otwierała drzwi.

Portal jednak się nie pojawił. Gemma poczuła, że się czerwieni ze wstydu. Spojrzała na Jasona, który uśmiechnął się kpiąco.

- Nie przejmuj się, Gem - powiedział uspokajająco Drake. - Spróbuj jeszcze raz.

Gemma kiwnęła głową i zrobiła to ponownie. Wyobraziła sobie swoją sypialnię tak bardzo, że aż czuła dotyk swojej pościeli pod palcami. Portal jednak wciąż się nie pojawił.

- Co jest? - przeraziła się.

- Dlatego mówię, że należy być surowym wobec siebie - powiedział Jason, krzyżując ręce na piersi.

- O czym ty gadasz?! - krzyknęła Gemma. - Myślisz, że ja robię to specjalnie?! Staram się, jak mogę! Ale ty ciągle tylko negujesz i krzyczysz na mnie, jakbym była jakimś śmieciem.

- Jakbyś się starała, to byłoby widać jakieś efekty! Ale to ty ciągle jesteś niezadowolona i zachowujesz się jak księżniczka! To, że jesteś córką Stelli Jones, nie oznacza, że mamy cię jakoś specjalnie traktować! 

Słowa Jasona trafiły w czuły punkt. Na wspomnienie matki Gemma poczuła, że łzy wezbrały się w jej oczach. Miała wrażenie, jakby ktoś dał jej z liścia.

- Rozumiem - powiedziała ledwie słyszalnie, po czym ominęła Jasona i wyszła przez taras do ogrodu.

- Jason. - Drake wstał i spojrzał na przyjaciela zszokowany. - Przesadziłeś teraz.

- Musisz ją przeprosić - powiedziała Atrya, kręcąc głową.

- Co to miało być, stary? - zapytał Martin. - O co ci chodzi?

- Nie muszę się wam z niczego tłumaczyć - warknął Jason i wybiegł z pomieszczenia.


Gemma wyszła do ogrodu. Potrzebowała świeżego powietrza. Szła wzdłuż żywopłotu. Przeszła obok ogródka z ziołami, różanki i małego stawu. Rezydencja Władców ciągnęła się jakieś dwieście metrów. Przy tylnych drzwiach stały dwie małe palmy kokosowe, jednak nie były one tak efektowne jak kolumny przy głównym wejściu.

Na przeciwko drzew żywopłot zwiększył się do jakiś trzech-czterech metrów, a wyjście z terenu rezydencji oznaczało przejście przez niewielki labirynt. Przynajmniej tak sądziła, że jest niewielki.

Weszła do pierwszego korytarza. Nagle zrobiło jej się zimniej, a żywopłot wydał jej się jakiś inny. To było to samo uczucie, które poczuła, kiedy spojrzała na las pierwszego dnia w Dolinie Dwunastu.

Wzięła głęboki oddech i szła dalej. Jednak nie potrzebnie się bała. Droga była tak naprawdę prosta, nie było żadnych rozgałęzień czy ślepych uliczek.

Nagle usłyszała jakiś dziwny szum. Coś jakby... morze? Ale tu przecież nie było...

Wyszła z labiryntu i nie mogła uwierzyć. Przed nią rozprzestrzeniała się kilkumetrowa murawa, która sięgała aż do granic lasu, po jednej i po drugiej stronie. Trawnik jednak kończył się ostrym białym klifem, co przypominało trochę Dover. Ściana klifu była wysoka na jakieś sto metrów i kończyła się wąską linią brzegową.

Jednak to nie klif tak oszołomił Gemmę.

Morze było w kolorze błękitu, a jego tafla była gładka jak lustro. Za horyzontem stykało się z jasnym niebem.

Gemma usiadła na trawie i przyciągnęła kolana pod brodę. Zamknęła oczy. Wreszcie mogła chwilę sama pomyśleć.

Ten dzień był jedną wielką katastrofą. Najpierw nocny koszmar, później spotkanie z Megarą, a teraz słowa Jasona. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie nadaje się na Trzynastą Władczynię. Nie dorasta swojej matce nawet do pięt. A oni wymagają od niej, aby pokonała Władcę Śmierci.

- Tak sądziłem, że cię tu zastanę - usłyszała za sobą głos Jasona. Nie odwróciła się jednak. Nie chciała na niego patrzeć.

Chłopak usiadł obok niej, zachowując lekki dystans.

- Wiesz, byłem pierwszym Władcą z nowego pokolenia, który tutaj przybył. Profesor wtedy ćwiczył ze mną godzinami, zachęcał, abym się nie poddawał. Przez trzy pierwsze miesiące nie potrafiłem opanować ognia. Za każdym razem, kiedy próbowałem, parzył mnie. Pomimo tego, że czytałem masę ksiąg o władaniu ogniem i ćwiczyłem bez wytchnienia... nie wychodziło mi. Czułem się okropnie, a wtedy przychodziłem tutaj i rozmyślałem, co robię nie tak. Po pięciu miesiącach po raz pierwszy udało mi się nie sparzyć. W tym czasie do Doliny Dwunastu przybyła Lila. Ona jako jedyna widziała mnie w stanie, gdy nie potrafiłem w pełni kontrolować ognia.

Gemma spojrzała na Jasona. Chłopak wpatrywał się w dal z nieobecnym wyrazem twarzy. Wyglądał zupełnie jak nie on - miał szerzej otwarte oczy i rozluźnione mięśnie twarzy. W jego głosie słyszała melancholię i nutkę żalu.

- Rok po moim przybyciu potrafiłem już przyzywać ogień ot tak - pstryknął i na końcówkach palców pojawił się mały płomyk. - Następnie zaczęli przybywać inni Władcy. Oni wtedy widzieli we mnie mistrza, zapewne nadal uważają mnie za ich przywódcę.

Jason zaśmiał się gorzko.

- Ale, będąc szczerym, nie nadaję się na przywódcę - westchnął i spojrzał na nią ze skruchą w oczach. - Przepraszam cię za to, co powiedziałem wcześniej. Zachowałem się jak świnia.

Gemma przysunęła się do niego, że prawie stykali się ramionami.

- Nie mogę powiedzieć, że twoje słowa mnie nie zraniły - zaczęła - ale wybaczam ci. Pewnie sama bym się nieźle wkurzyła, gdyby trafiła mi się tak beznadziejna uczennica. - zaśmiała się.

Jason nie odpowiedział. Wpatrywał się w morze, jakby wyczekiwał, że zobaczy coś za horyzontem.

- Zazdroszczę ci - powiedział cicho.

- Niby czego? - zdziwiła się.

- Ty masz swojego ojca, może nie pamiętasz matki, ale na pewno miałaś masę jej zdjęć. A ja nie znam swoich rodziców. Żadnych zdjęć czy pamiątek po nich. W rezydencji jest jedynie obraz mojej matki, gdyż ojciec nie był Władcą.

Gemma zauważyła, że oczy Jasona zaszkliły się.

- Hej, może ich nie pamiętasz, może nie masz ich zdjęć, ale oni zawsze będą przy tobie. O, tutaj - odrzekła i wskazała na jego serce. - Zawsze będą nad tobą czuwać.

- Dzięki. - otarł oczy i uśmiechnął się. - Jesteś pierwszą osobą, której to powiedziałem.

Gemma szturchnęła go przyjacielsko.

- Nie martw się, nikomu tego nie powiem - odrzekła ze śmiechem.


***

- Spóźniliście się! - krzyknął Martin, kiedy Gemma i Jason weszli do salki kinowej.

- Wyluzuj, stary - powiedział Jason, przedrzeźniając przyjaciela. - Jest dopiero pięć po siódmej.

- Ej, uważaj...

- To co oglądamy? - przerwała mu Gemma, siadając między Atryą i Mayą na kanapie. - Głosujemy, czy co? - Miała nadzieję, że to odwróci uwagę Martina od ich "spóźnienia".

- Tak, tak - chłopak odskoczył od przyjaciela i stanął przed telewizorem. W dłoniach trzymał metalową miskę, w której znajdowały się małe karteczki. - Każdy z was dostanie kartkę, na której napisze tytuł filmu, który chce dzisiaj obejrzeć. Potem Profesor wylosuje jeden.

Profesor siedzący na fotelu przy okrągłym stole nie wyglądał na zadowolonego ze swojej nowej roli. Martin najwyraźniej ma świetne sposoby do wymuszania obietnic od innych.

- Wszystko w porządku? - zapytała cicho Atrya Gemmę. - Rozmawiałaś z Jasonem?

Gemma kiwnęła głową i uśmiechnęła się.

- Tak, między nami jest okej.

Martin rozdał karteczki i długopisy.

Gemma nie wiedziała, co chciała oglądać. Wpisała Piękną i Bestię Disneya, czyli pierwszy film, jaki jej wpadł do głowy. Wrzuciła kartkę do miski.

Po chwili wszyscy już skończyli, a Martin oddał naczynie Profesorowi.

- Dzisiaj oglądamy... Shreka - mruknął i spojrzał na Władców.

Drake wybuchnął śmiechem i prawie spadł z krzesła. Martin wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać.

- Kto to napisał? - zapytała rozbawiona Agnes. Nikt się nie odezwał, ale Gemma zauważyła, że Sebastian powstrzymuje się od uśmiechu.

- No, Martin, tak nalegałeś na ten seans, włączaj film - parsknęła Lila. Chłopak posłał jej mordercze spojrzenie, ale podszedł do telewizora i nastawił właściwy film.

Zanim jeszcze Gemma usłyszała piosenkę "All Star", wstała z miejsca, mówiąc, że musi do toalety.

Stanęła w wejściu i spojrzała na Władców. Wszyscy wpatrywali się w ekran telewizora z wielkim zaciekawieniem. Atrya nuciła piosenkę, a Agnes i Drake śmiali się z zabawnych scen. April i Keith siedzieli pod oknem, pochłaniając popcorn. Sebastian i August usadowili się na fotelach obok siebie i... trzymali się za ręce. Władca elektryczności delikatnie złapał palce Augusta, który lekko się zarumienił.

Gemma uśmiechnęła się pod nosem. Najwyraźniej jeszcze nikomu o tym nie powiedzieli. Jednak wiedziała, że nikt ich tutaj nie odtrąci.


Stanęła w głównych holu. Wyciągnęła ręce do przodu i spróbowała ponownie otworzyć portal do swojego pokoju. Zamknęła oczy i wyobraziła sobie sypialnię.

Otworzyła oczy, a przed nią pojawił się niebieski portal.

- Udało mi się - odetchnęła z ulgą. Przekroczyła przejście.


Kiedy odzyskała ostrość widzenia, przeraziła się. To nie był jej pokój, to nawet nie była rezydencja. Znalazła się w jakimś lochu. Pachniało tutaj zgnilizną i odchodami. Kamienna posadzka była wilgotna i śliska. Kraty od cel był zardzewiałe i zarośnięte mchem.

Jej serce przyspieszyło. Chciała uciec z tego miejsca, ale portal zniknął.

Nagle z ostatniej celi usłyszała cichy jęk, co spowodowało, że podskoczyła ze strachu. Podeszła do źródła odgłosu. Otworzyła szerzej oczy i o mało co się nie zakrztusiła.

- Tato?! - krzyknęła i przykucnęła przy kracie. - Tato?!

Albert Jones siedział skulony w kącie celi. Miał brudne i potargane włosy, a jego oczy były szeroko otwarte z przerażenia. Miał mnóstwo siniaków i ran na twarzy oraz szyi.

- Gem...ma? - spojrzał na nią zszokowany. - Co ty...? Jak...?

- Kto ci to zrobił? Czekaj, uwolnię cię! - krzyknęła i zaczęła się szarpać z zamkiem. Spróbowała przyzwać ogień, ale jej się nie udało. Później spróbowała z portalem. To również nie wypaliło.

- Uciekaj stąd - mamrotał Albert. - Nie powinnaś tutaj... uważaj!

Gemma poczuła tak mocne uderzenie w tył głowy, że aż zobaczyła gwiazdki. Szybko jednak wstała i rozejrzała się. Przed nią stała zamaskowana postać w długiej czarnej pelerynie z kapturem, a przy boku z zawieszonym mieczem z czerwonym trzonem. Maska nieznajomego przypominała gołą czaszkę, była jednak w czarnym kolorze.

- Kim jesteś? - zapytała przerażona Gemma, ale osoba zaszarżowała i uderzyła Jones w brzuch, a później kopnęła w piszczel. Gemma opadła na ziemię, rozbijając sobie nos o posadzkę.

- Gemma! - usłyszała krzyk ojca. - Zostaw ją. Masz przecież mnie!

Ktoś uniósł ją za włosy i wyrzucił przez portal. Ostatnie, co usłyszała to przerażający, lodowaty śmiech.


Ciąg dalszy nastąpi

Continue Reading

You'll Also Like

87.4K 5.7K 20
Pierwsza wersja Śmierci Motyla z 2018 roku. Aktualnie pisany jest remake. W 2045 roku spokój zwykłych szarych ludzi został zakłócony. Nieznana dotąd...
34.8K 2.4K 60
Od dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna, że zdołała pokonać krwiopijców. Króles...
36.2K 2K 168
Tłumacze to manhwe na discordzie jeśli ktoś chciałby przeczytać zapraszam Demoniczny kultywator, Xie Tian, uważa się za jedynego słusznego kandydata...