Rozdział 4 - Dwunastu Władców

74 6 2
                                    

- Wszyscy już czekają w Czerwonym Pokoju - powiedział Martin. - Lepiej się pospieszmy. Jason tak się przejął, że prawie wysadził dom w powietrze - zachichotał. 

Gemma otworzyła szerzej oczy z niedowierzania. 

- A co z Profesorem? - zapytała Aria.

- Ostatnio czuje się lepiej, ale ostatnia wiadomość niestety zepsuła mu humor - westchnął i wzruszył ramionami. - Ale lepiej już chodźmy, pewnie się denerwują. 

Weszli do środka. Gemma zaniemówiła z wrażenia. Wewnątrz dom wydawał się jeszcze większy i piękniejszy. Znalazła się w ogromnym holu. Na suficie wisiały brylantowe żyrandole, a na ścianach było mnóstwo obrazów i gobelinów. Na drewnianej podłodze leżał czerwony dywan ze złotymi frędzlami. Cały wystrój wnętrza skojarzył jej się z jakąś prywatną szkołą czy akademią. 

- Chodź Gemmo,  bo się zgubisz - powiedziała Agnes, ponaglając ją ręką. 

- Jasne, jasne - mruknęła Jones i ruszyła powoli za przyjaciółką, rozglądając się na boki, aby nie ominąć niczego. 

Skręcili w prawy korytarz. Na ścianach wisiały portrety różnych ludzi. Niektórzy wyglądali na bardzo przyjaznych, inni - wręcz przeciwnie. Nagle Gemma zatrzymała się przed jednym. Poczuła zbierające się w jej oczach łzy. Portret przedstawiał jej ojca, mógł mieć niewiele więcej lat, niż ona teraz. 

- Nie martw się, Gem, uratujemy twojego tatę - pocieszyła ją Agnes, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu. 

- Dlaczego tu wisi jego portret? - zapytała Jones, wycierając łzy rękawem bluzy. 

- No cóż, zrozumiesz wszystko, kiedy znajdziemy się u Profesora. Ale powiem ci, że nie tylko podobizna twojego taty tutaj się znajduje. Zobacz. 

Przeszły kilka kroków dalej i Gemma doznała kolejnego szoku. I to zdziwiło ją najbardziej z tego całego zamieszania. 

- M-mama? - jęknęła cicho. 

W rzeczy samej, portret przedstawiał Stellę Jones w młodym wieku. Miała burzę rudych loków, pełno piegów na twarzy, duże błękitne oczy oraz zawadiacki uśmiech. 

Gemma nigdy nie poznała swojej matki. Zmarła kilka tygodni po urodzeniu córki, a ojciec niewiele mówi o przyczynach jej śmierci. Jednak często opowiadał jej o przygodach, jakie razem przeżyli, co Gemmę bardzo fascynowało. Zawsze kiedy Albert Jones mówił o swojej żonie, na jego twarzy pojawiały się rumieńce i szeroki uśmiech. Kochał ją ponad swoje życie. 

- Dziewczyny, chodźcie wreszcie! - krzyknął Martin, zatrzymując się na końcu korytarza. 

Agnes pociągnęła Gemmę za rękę i szybkim krokiem podeszły do chłopaka i Arii. 

- Kiedy tam wejdziemy, dowiesz się, kim tak naprawdę jesteś - powiedziała Agnes z tajemniczym wyrazem twarzy. 

- Kim jestem? - zdziwiła się. - Nie rozumiem... 

Agnes, Aria i Martin wymienili spojrzenia i kiwnęli zgodnie głowami. 

- Zapraszam. - Aria otworzyła drzwi i wpuściła przyjaciółkę do środka. 


W pomieszczeniu, przy okrągłym stole, siedziało już dziewięć osób. Kiedy tylko weszli, wszyscy spojrzeli w ich stronę. Każdy patrzył na Gemmę - zaciekawianie, strach, obojętność. A może wszystko na raz? 

Martin usiadł na wolnym krześle, między białowłosą dziewczyną a chłopakiem z przepaską na oku. 

- Witamy w Krainie Dwunastu, Gemmo Jones - usłyszała. Odwróciła się i zobaczyła wysokiego mężczyznę. Mógł mieć około pięćdziesięciu lat, ale jego brązowe włosy miały kilka szarych kosmyków, a wokół oczu miał kilka zmarszczek. - Nazywam się Matthew Harrison, ale możesz mnie znać jako "Profesora". - zaśmiał się, jakby opowiedział najlepszy żart na świecie. Po chwili jednak się uspokoił i chrząknął. 

- No nareszcie - mruknęła. - Może wreszcie się dowiem, o co tutaj chodzi? Gdzie jest mój tata? Co to jest za miejsce? Czemu Agnes i Aria nic mi nie mogą powiedzieć? Dlaczego na korytarzu wisi portret mojej mamy? I o co chodzi z tymi Władcami? 

- Ojej, widzę, że masz mnóstwo pytań - Profesor zaśmiał się nerwowo. - Wyjaśnienia trochę potrwają, więc może usiądziemy. 

- Jasne, spoko. - wzruszyła ramionami i podeszła do stołu. Czuła na sobie spojrzenia wszystkich zgromadzonych, ale nie mogła uciec. Skoro zaszła tak daleko, to czemu miałaby teraz stchórzyć? W szkole wielokrotnie spotykały ją sytuacje, kiedy była w centrum wydarzeń i wtedy zawsze dawała sobie radę.  

Usiadła na krześle i spojrzała śmiało na Profesora. 

- A więc słucham. 

CDN

Trzynasta WładczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz