Niepokorna

Galing kay mleczarkaGerda

740K 25.4K 1.8K

Czy warto zadzierać z mafią? Giovanna zostaje wplątana w sprawy mediolańskiej mafii, której Ojciec Chrzestny... Higit pa

Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Rozdział dwudziesty drugi
Rozdział dwudziesty trzeci
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty piąty
Rozdział dwudziesty szósty
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział dwudziesty ósmy
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Rozdział trzydziesty
Rozdział trzydziesty pierwszy
Rozdział trzydziesty drugi
Rozdział trzydziesty trzeci
Rozdział trzydziesty czwarty
Rozdział trzydziesty piąty
Rozdział trzydziesty szósty
Rozdział trzydziesty siódmy
Rozdział trzydziesty ósmy
Rozdział trzydziesty dziewiąty
Rozdział czterdziesty
Rozdział czterdziesty pierwszy
Rozdział czterdziesty drugi
Rozdział czterdziesty trzeci
Rozdział czterdziesty czwarty
Rozdział czterdziesty piąty
Rozdział czterdziesty szósty
Rozdział czterdziesty siódmy
Rozdział czterdziesty ósmy
Nowa książka

Rozdział trzynasty

17.1K 661 59
Galing kay mleczarkaGerda

Chciała wyjść, ale Vinz zagrodził jej ręką drogę, przykładając dłoń do ściany. Giovanna nie podnosiła głowy, nie powinna pić przy nim. Była zażenowana, choć nie pamiętała wielu rzeczy i tylko niektóre wydarzenia przez mgłę. Wiedziała jednak, że po pijaku robi różne rzeczy. O mój boże ma nadzieję, że nie rozbierała się przy nim! Striptiz? O nie błagała, żeby tego nie zrobiła. Po staniu tak przez minutę i biciu z myślami podniosła głowę i spojrzała zdenerwowana na swojego wybawcę, który uśmiechnął się tym swoim uśmieszkiem. Opuścił rękę i gestem przepuścił dziewczynę.

- Już skończyłem – zaczął wychodzić. - Możesz się umyć.

Brunetka spojrzała na jego umięśnione plecy zdezorientowana i chciała zrobić krok, ale się zachwiała i oparła o ścianę. Białooki odwrócił się i westchnął, podchodząc do Giovanny, chwycił ją i posadził na stołeczku pod prysznicem, puścił zimną wodę. Giov cicho pisnęła, woda była lodowata, przykleiła się do jego nogi. Po chwili szybko odsunęła, zdając sobie sprawę, z tego, co uczyniła. Kącik ust mężczyzny uniósł się do góry i zamknął wodę.

- Może mam cię jeszcze rozebrać? – zaśmiał się.

Dziewczyna szybko zaprzeczyła głową, po czym pożałowała tego, zaczęła wymiotować. Vincenzo szybko podszedł do niej, chwytając miskę. Trzymając jej włosy, objął od boku. Dziewczyna zakaszlała, a Białooki delikatnie pogłaskał jej plecy. Po chwili wstał i posprzątał, podszedł i ukucnął przed nią.

- Już lepiej? – zapytał zmartwiony i zniżył głowę, żeby spojrzeć od dołu w oczy dziewczyny.

- Mhm... – powiedziała. – Znacznie.

Wyszedł do siebie i zostawił Giovannę, aby się wykąpała. Dziewczyna czuła się teraz znacznie lepiej, po umyciu weszła do pokoju Vincenza. Spojrzała na niego i nic nie mówiąc podeszła do jego łóżka i położyła na brzegu. Szybko odleciała, mężczyzna patrzył na nią trochę zdziwiony, a trochę rozbawiony. Wstał, przykrył ją kołdrą i wyszedł po chwili siedzenia z nią. Zszedł na dół i zaczął wkładać buty. Beatrice podeszła do niego i oparła plecami o białą szafę w holu.

- Idziesz do niej?

Vincenzo przytaknął głową i podniósł się, sięgając płaszcz i zakładając go na siebie.

- Nie zjesz śniadania? – zapytała zatroskana i skrzyżowała ręce.

- Jak wrócę – odpowiedział.

Tak naprawdę, chciał je zjeść z Giov. Ponadto chciał jej dotrzymać towarzystwa, żeby nie jadła go sama.

- Rób, jak chcesz – powiedziała i odepchnęła od drzwiczek. – Powodzenia, załatw to, jak należy – poklepała go po plecach.

Vincenzo wyszedł i otworzył drzwi od Hammera. Przekręcił klucz i wyjechał, jazda nie zajęła mu długu, nie było raczej większych korków. Ojciec Chrzestny zaparkował i wysiadł, męskim krokiem znalazł się przy drzwiach, które otworzył. Kiwnął głową do sekretarki, a ta na chwilę zatrzymała kamery, Vinz wszedł do pokoju Sofi. Starsza pani stała przy oknie i patrzyła na bazylikę. Odwróciła się i promiennie uśmiechając, zaczęła kierować kroki w jego stronę.

- Spodziewałam się ciebie, bambino – usiadła w fotelu.

Vincenzo z pokerową twarzą podszedł do niej, ta skinęła, a on usiadł na kanapie. Podała mu filiżankę. Upiła łyk i kontynuowała:

- Domyślam się, po co tu przyszedłeś, ale mów.

Białooki poprawił się na siedzeniu i skierował ciało w jej kierunku, aby patrzeć na kobietę.

- Myślę, że wie pani, że ja wiem, że Inquinatori wpłaciło pani sporą sumę. I myślę, że wie pani też, iż mnie to zaniepokoiło.

- I słusznie – odezwała się Sofia i poprawiła siwego koka. – To twoje zadanie, wiesz przecież, że byłam ukochaną twojego dziadka. To dobrze, że się martwisz w takich sprawach, tak jak on.

Mężczyzna pokiwał głową.

- W takim razie powiem prosto z mostu. Co pani knuje?

Kobieta poprawiła fałdki na spódnicy i podniosła wzrok.

- Nic. W sumie pomagam wam, jakby nie patrzeć – splotła swoje ręce i patrzyła w przenikliwe oczy Ojca Chrzestnego. – Będą mi płacić za najlepszy towar, który idzie w całości do was, a dostaną ten drugiego sortu, myśląc, że to tamten i będą w błędzie, myśląc, że zabierają wam działkę.

Mężczyzna przez chwilę analizował fakty, po czym jeszcze raz przenikliwie zbadał postać staruszki.

- Spokojnie, nie wycyckam was – powiedziała poważnie i unosząc się, dodała. – Mimo wszystko jesteś wnukiem, osoby, którą kochałam i który kochał mnie, po śmierci swojej żony.

Podeszła do biureczka. I wyjęła wąską karteczkę, którą po chwili podała mężczyźnie do ręki.

- Potwierdzenie zgodności towaru, w rogu masz wagę, ale myślę, że to wiesz – pokiwała głową i wzięła kolejny łyk zielonej herbaty. – Mam nadzieje, że zdajesz sobie sprawę, że nigdy nikomu tego nie daję, zresztą prawie nikt z mojej branży tego nie robi, bo to by było nietaktem skierowanym w naszą stronę, ale tobie dam, żebyś się upewnił. Wszystko co do grama.

Białooki podziękował i wychodząc, kobieta zwróciła się do niego tyłem, patrząc przez okno:

- Benedictto wrócił, bądź uważny.

Vincenzo spojrzał na plecy kobiety i po cichu zamknął drzwi. Wychodziwszy, dał znać Jinie, włączyła z powrotem kamery, kiedy Vinz wsiadł już do samochodu. Przez chwilę, patrzył na papierek w swojej dłoni, otworzył szufladkę w aucie i położył tam kartkę. Wrzucił bieg i przeczytał wiadomość, po tym, jak jego telefon zawirował. Treść mówiła o tym, że Paolo wyszedł na spacer z rudowłosą, a Pierro z Roberto pojechali naprawić samochód kogoś z mafii oraz wymieniać w autach szyby na nowe kuloodporne mocniejsze. Wzięli ze sobą Franca, który chciał sprawdzić, czy nie brakuje czegoś w składzie broni. Dodał gazu i znalazł się pod bramą rezydencji, zaparkował na ceglanym podjeździe. Wyjął potwierdzenie, które dostał od staruszki i otworzył drzwi, wchodząc, powiesił płaszcz i odstawił buty. Zajrzał do salonów, wszystko w porządku, otworzył drzwi od ogródka na oścież i do pokoju wleciał przyjemny świeży powiew powietrza. Wszedł cicho po kręconych schodach, mijając rzeźby i obrazy na piętrze, znalazł się przy swoim pokoju. Otworzył drzwi i ujrzał wciąż śpiącą Giovannę. Przebrał koszulę na świeżą i bardzo luźną, w tym czasie umył też twarz i kark, mocząc przy tym białe włosy. Usiadł na skraju mebla, na którym drzemała dziewczyna. Wpatrywał się w nią przez chwilę i nawet nie zauważył, kiedy zaczął się uśmiechać. Brunetka uniosła powoli powieki, a mężczyzna przybrał zdenerwowany wyraz twarzy.

- Padało? – zapytała zaspana i nie podniosła się.

Białooki ocknął się ze zmieszania.

- Co? – powiedział. – Nie.

Giovanna leżąc, wyciągnęła rękę:

- Bo masz mokrą głowę.

Vinz zaśmiał się i złapał za jasną czuprynę, dziewczyna uśmiechała się delikatnie.

- Myłem twarz i musiałem się pochlapać – odpowiedział. – Głodna jesteś?

Dziewczyna schowała twarz w pierzynę mężczyzny i pokręciła.

- Trochę, ale nie chcę znowu wymiotować.

Białooki podniósł się i wyjął Giovannę, biorąc na ręce.

- Nie przesadzaj księżniczko, sądzę, że możesz coś zjeść – powiedział. – Ja muszę po tobie sprzątać, a się o to nie martwię, więc chodź coś zjeść.

Wyszedł z nią z pokoju i odstawił na ziemię, schodząc, szedł w ciszy. Dziewczyna usiadła na swoim miejscu i oparła łokciami, wyglądając, co robi Vinz.

- A mówiłaś, że nie chcesz jeść bella – zaśmiał się i wlał jogurt do musli dziewczyny.

Brunetka wyszczerzyła się i usiadła w siadzie skrzyżnym, popiła łyka herbaty z kubka mężczyzny. Położywszy miskę z jedzeniem Giovannny i talerza ze swoimi kanapkami, Vinz usiadł w szczycie stołu, obok brunetki.

- Jeszcze nie jadłeś? – mówiła brunetka z łyżką już w buzi.

- Ehh... nie jakoś nie byłem głodny.

Dziewczyna pokiwała głową i zgięła kolano, które teraz znajdowało się przy klatce piersiowej Giov. Vinz wziął kawałek chleba do ręki, nagle zaburczało mu w brzuchu. Dziewczyna spojrzała się na niego i zaczęła śmiać.

- Ta jasne – chichotała. – Nie byłeś głodny?

Nachyliła się w jego stronę, uśmiechając i trzęsąc luźnym koczkiem.

- Czekałeś na mnie?

Mężczyzna wywrócił oczyma i wziął gryza rozbawiony.

- Ale to kochane – ciągnęła i znów popiła herbaty mężczyzny, patrząc na niego.

Skończyła i podparła głowę na dłoniach, patrzyła na Ojca Chrzestnego. Miał taką śliczną buzię. Jego białe kosmyki spadały delikatnie na ciemne brwi, miał idealny nos i pełne usta. Zostały małe blizny, ledwo widoczne na jego twarzy, ale to dodawało czegoś interesującego do jego wyglądu. Dziewczyna spuściła nogi na dół i położyła górną cześć ciała na blacie. Vincenzo skończył jeść i włożył talerze do zmywarki. Poszli do ogrodu, gdzie Giovanna szybko wlazła do hamaka, a mężczyzna usiadł w krześle ogrodowym, obok. Słońce lekko zaszło, ale wiał ciepły, przyjemny wiatr. Białooki dawno nie musiał nic nie robić, w końcu mógł odpocząć.

- Kurduplu, jesteś tak mała, że ciebie nawet nie widzę – zaśmiał się.

Nagle ukazała mu się drobna dłoń, a po chwili Vinz zobaczył środkowy palec i usłyszał, jak dziewczyna się śmieje i wychyla zza hamaka.

- Ja przynajmniej się mieszczę.

Białooki prychnął, a brunetka wyszła z huśtawki i podeszła do niego. Zastanawiała się nad czymś, ale nie odezwała się, tylko zaczęła włazić na drzewo. Vinz patrzył, jak dziewczyna nieporadnie pnie się ku górze, uśmiechnął się i wstał. Chwycił odgałęźzienie rośliny i na silnych ramionach podciągnął, szybko doganiając Giovannę. Giov spojrzała się na niego, a on wzruszył ramionami. Wszedł na wyższą gałąź i podał jej rękę, pomógł wejść i usiedli. Patrzyli na Mediolan, dziewczyna machała lekko nogami, a wiatr ruszał jej krótką, czarną czupryną. Vinz oparł się plecami o drzewo i spuścił jedną nogę i przymknął oczy. Tu im nikt nie przeszkadzał.

- Vinz?

- Co bella? – rzekł, nie otwierając oczu.

- Nic – powiedziała. – Chciałam tylko usłyszeć twój głos.

Mężczyzna uniósł powieki i uśmiechnął się.

Ipagpatuloy ang Pagbabasa

Magugustuhan mo rin

102K 3.2K 34
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
77.8K 3.2K 88
A co gdyby Hailie wyprowadziła się w wieku 17 lat od braci pod wpływem konfliktu? I wróciła do swojej grupy przyjaciół z Anglii którzy przeprowadzili...
959K 37K 38
W języku greckim wyróżnia się cztery rodzaje miłości: - Epithymia to miłość zmysłowa, fizyczna, oparta na pożądaniu cielesnym. - Eros to...
240K 31.5K 35
Lana Lexington to cicha, nieco nudna księgowa, która pragnie jedynie spokojnego życia. Unika mężczyzn, a zwłaszcza swojego sąsiada, potężnego, dobrze...