Lisa wyszła w nocy przez okno. Podążała wyciem wilka, który usłyszała.
W parku zgubiła głos i starała się podążać za węchem. To też zgubiła.
Że też jestem taką ciotą, co nie potrafi ogarnąć -skarciła się w myślach Lisa.
Nagle poczuła uderzenie ciała z boku , co spowodowało przewrócenie.
-Niezłe włosy -skomentowała Jennie.
-Dzięki.
Tak, włosy Lisy były teraz krótkie do ramion oraz przefarbowane na blond.
Chae również przefarbowała się na rudo.
-Co Cię tu sprowadza? -spytała Jennie schodząc z Lisy.
-Słyszałam coś, kiedy zaczniesz mnie uczyć?
-Ale co słyszałaś? Powiedz mi, to ważne.
-Wycie wilka słyszałam to se wyskoczyłam przez okno i pobiegłam w tą stronę, ale jak to ja, ciota, przestałam to słyszeć i czuć jego zapach.
-Czas na trochę teorii -Jennie pstryknęła palcami -osoba, którą słyszałaś to był twój alfa lub członek stada. Wybiegłaś, ponieważ to jest odruch. Nawołujemy siebie, gdy potrzebujemy pomocy i tym podobne.
-Czemu przestałam go słyszeć?
-Zapewne tego chciał. Alfa na początku Cię sprawdza. Koniec teorii czas na praktykę. Wstań i chodź za mną.
Doszły do wysokiego budynku, który mimo wszystko nie wyglądał na normalnie zamieszkały.
-Witam, w naszym świecie.
Lisa podążała za Jennie. Pojechały windą na 9 piętro i poszły do drzwi na samym końcu korytarza.
Za drzwiami była sala ćwiczeń. W jednym roku zawieszone były dwa worki bokserskie. W innej części sali były przyrządy do ćwiczeń sztuk walki. Nunczako, kije i takie tam. Podłoga była zrobiona z miękkiego materiału który pokrywał panele.
-I co teraz? -spytała Lisa rozglądając się i zatrzymując wzrok na Jennie.
Tamta zamachnęła się i uderzyła blondynkę w twarz.
-Czemu to zrobiłaś?! -krzyknęła Lisa.
-Wkurzyłaś się, co?
-No trochę słabo -Lisa wstała i rzuciła się na blondynkę, lecz znów została powalona na ziemię.
Po kilku kolejnych nie udanych próbach pokonania Jennie Lisa czuła jak jej wściekłość wzrasta prawie do maksimum.
-Wściekłość to jeden z powodów przemiany. Jesteś wściekła i pewnie chcesz poszarpać moją skórę na kawałki -mówiła pewnie Jennie.
-Chcę poszarpać twoje kości.
-No to też. To naturalne u wilkołaków. Walczymy z tym, ale taka jest nasza natura. Jesteśmy jak księżyc. Z początku jesteśmy ciemni, nie umiejący wiele. Z czasem uczymy się nowych umiejętności i możemy w pełni nimi świecić. Tam masz worek wyżyj się. Trening zakończony -powiedziała Jennie i wyszła z sali.
*
Lisa szła wolno do szkoły z Chae.
-No i wtedy tamten gościu powiedział do mojego taty, że jest gejem i ma nadzieję, że on też, bo go cholernie pociąga -opowiadała rudowłosa -A co u Ciebie?
-Po za tym, że czuję się dziwnie to ok.
-Idziemy po szkole na lody?
-Muszę iść do domu, posprzątać cały dom.
-Aish... Kurde Lisa tylko nie rób nic głupiego.
-Przecież nie spuszczę jakiegoś chomika w kiblu, tak jak ty to zrobiłaś.
-Ale on chciał popływać! Po za tym miałam wtedy 5 lat. A po za tym miałam na myśli samobójstwo debilu -Chae przewróciła oczami.
-Teraz jest inaczej -mruknęła Lisa -Nie chcę o tym gadać teraz!
-Tylko się martwię. Twoja mama znowu...
-Ah.. cicho już. Jestem wykończona nocnym treningiem.
-Jiwooon kupisz mi zwierzątko -Jinhwan uwiesił się na szyi większego -takie małe słodkie?
-Przecież masz raka -odpowiedział tamten.
-Chciałbyś -Jinhwan prychnął.
-Hej chłopaki co tam? -podszedł do nich Hanbin.
-Chcę zwierzątko -powiedział Jinhwan.
-Przecież masz raka -zaśmiał się Hanbin.
-No co?! Kolejny! -Jinhwan zrobił obrażoną minę.
-Stan na dziś -powiedział Jiwon -Jennie zajmuję się moją ślicznotką, do pełni 20 dni, Jinhwan ma raka, a Hanbin krótkiego ptaka.
-No i gitara -powiedział Jinhwan - widzimy się później.
-Sam masz krótkiego ptaka Bobby -Hanbin go popchnął.
-Nawet jeśli, to i tak jest dłuższy od twojego -Jiwon odwzajemnij popchnięcie.
-Tak w ogóle to Jiyong ma dla nas zadanie -powiedział Hanbin.
-To fajnie, że mówisz to, gdy Jinhwaniego już tu nie ma.
-Właściwie to mi powierzył tę misję, ale za bardzo was kocham by pozwolić wam grzać siedzenia przed telewizorami.
-No mów już.
-Cały czas mówię. Musimy zgarnąć Junhoe z policji.
-Co ten śledź znowu zrobił? -spytał z zażenowaniem Bobby.
-Założył się z kolegą o to, że ukradnie batona ze sklepu.
-Odważny.
*
Lisa po posprzątaniu całego domu postanowiła wyjść pojeździć. Założyła strój i udała się do garażu.
Kochała ten sprzęt. Założyła kask i wsiadła na motor. Szybko przemieściła się na obrzeża miasta.
Wcale nie przejeżdżała na czerwonym świetle i wcale to nie tak, że jeździ bez prawka.
Gdy była już na ulicy, po której rzadko co, przejeżdżał jakiś środek transportu, a tuż obok znajdował się las.
Lisa rozpędziła się do prędkości 170km/h. Obraz przed oczami był jeszcze piękniejszy, niż wcześniej. Mogła spokojnie pomyśleć o wszystkim. Przyspieszyła.
Nagle usłyszała pisk, przez co automatycznie zwolniła i zawróciła.
Do jej nozdrzy doleciał zapach krwi, a w uszach odbijało się spowalniające bicie serca.
Mam być jak każdy w tych filmach, co potem zdychają? -pomyślała kpiąco Lisa -no właśnie taka będę.
Postawiła motor na poboczu. Schowała kluczyki do kieszeni i weszła w głąb lasu. Zapach nie dobiegał z daleka więc nie musiała się martwić o motor.
Zauważyła ciało poplamione krwią. Podbiegła i ukucnęła. Rudowłosa dziewczyna patrzyła pusto w niebo. Jej nadgarstek poplamiony był krwią. Bluzka była podziurawiona. Brzuch dziewczyny pokrywały liczne, głębokie zadrapania.
-Lisa? Co ty tu robisz? -usłyszała znajomy głos.
W tym momencie też serce dziewczyny zatrzymało się.
-Czy możecie mi powiedzieć, co ta dziewczyna tu robi? -spytała Lisa.
-Leży?
-Oh, Sherlock.
-A w ogóle to niezłe włosy -Jiwon dotknął kosmyka Lisy.
-Dzięki.
-My się tym zajmiemy -powiedział Jinhwan.
-Jadę se motorem, a tu pisk i dziewczyna umiera. Lol.
-Lisa może Cię odwiozę? -spytał Jiwon.
-Dobroduszny się znalazł -prychnęła Lisa -dobra chodź.
-Odezwę się -rzucił Jiwon do chłopaków i ruszył za dziewczyną.
-Polecam zadzwonić do Chae! Jej tata policjant, pewnie się tym zajmie! -krzyknęła do Jinhwana i Hanbina, którzy zostali na miejscu zbrodni.
-Em.. Jiwon?
-Tak?
-Bo ja tu przyjechałam właśnie po to, by nie przebywać w domu.
-Czyli... jedziemy gdzieś się wyrwać?
-Kto powiedział, że chcę Cię zabrać ze sobą?
-Mogę Ci wiele zaoferować -Jiwon poruszył sugestywnie brwiami.
-Lubię Cię Jiwon, wiesz?
Tak bardzo -pomyślała Lisa, gdy złączyła ich usta w pocałunku.