Uczucie w nienawiści | Rose&S...

By _Mary-Kate_

10.9K 452 85

Rodziny Weasley oraz Malfoy nigdy nie darzyły siebie sympatią. Jedni uważani za zdrajców krwi, a drudzy za sł... More

Początek przygody w Hogwarcie.
Być lepsza...
Plan
Wstyd i pośmiewisko, ale się udało
"Nie bądźcie wrogami"
Kartka papieru
Przyjaciele?
Wiersz... miłosny?
Jak Sherlock!
Niemożliwe
Mieszanka wybuchowa!
Dobić czy ratować?
(Nie)znajomy
"Na przekór przeznaczeniu"
Wakacyjne problemy
Spotkanie
ZAWIESZONE

Artykuł

576 24 1
By _Mary-Kate_

Zadowolona McGonagall przyglądała się z uśmiechem swojemu dziełu. Poprawiła okulary na nosie i otworzyła drzwi prowadzące do środka. Zdziwieni uczniowie zaczęli powoli wchodzić do Wielkiej Sali, która przeszła gruntowne przemeblowanie.

Zamiast czterech stołów każdego domu był jeden duży w kształcie półksiężyca na środku sali. Drewniane ławki zastąpiły krzesła obite czerwonym aksamitem. Jedzenie czekało na wszystkich. Pachnące naleśniki z syropem klonowym, świeże pieczywo i zdrowe owoce. Każdy mógł znaleźć coś pysznego dla siebie.

-Co tu się stało?-spytała sama siebie Rose z lekkim strachem w głosie.

-Fajnie prawda!-podskoczyła obok niej Lisa.- Będziemy siedzieć wszyscy razem przy jednym stole. Dyrektor McGonagall bardzo dobrze to wymyśliła.-mówiła dalej nie zwracając uwagi na kwaśną minę przyjaciółki.-To dopiero zabawa!-zaśmiała się i w podskokach zajęła miejsce przed którym widniała karteczka z jej imieniem.

-"No to super. Dyrektorka wyznaczyła nam specjalne miejsca. Obym nie usiadła obok..."-przerwała swoją myśl i zaczęła się gorączkowo rozglądać po sali.

'"Ani śladu platynowych włosów."-odetchnęła z ulgą.

Ognistowłosa zaczęła szukać wzrokiem swojej kartki z imieniem. Znalazła ją prawie na końcu stołu. Usiadła i czekała w spokoju, aż wszystkie miejsca będą zajęte. Znudzona popatrzyła na jakiegoś Ślizgona z trzeciego roku po drugiej stronie stołu, który postanowił pójść na łatwiznę i zamienić swoją kartkę z inną. Gdy tylko miał ją podnieść ta ugryzła go w palec. Chłopak zaczął krzyczeć i się wyrywać. Zęby zaczęły mocniej się zaciskać gdy kawałek papieru był coraz dalej od swojego pierwotnego miejsca. Żadne zaklęcia, ani eliksiry nie podziałały. Rose z zaciekawieniem wzięła widelec z sałatki do ręki i delikatnie szturchnęła kartkę ze swoim imieniem, która zareagowała natychmiastowo szczerząc swoje ostre ząbki i warknęła na nią groźnie

Inny chłopak tym razem Gryfon z prawdopodobnie szóstego roku bez skrupułów usiadł na krześle pod nazwiskiem jednej dziewczyny za co krzesło popieściło go prądem w siedzenie. Odskoczył momentalnie masując obolałe miejsce i popatrzył z wyrzutem na śmiejących się z niech rówieśników.

Do Wielkiej Sali ponownie weszła Dyrektor McGonagall i rozejrzała się z zadowoleniem jak wszyscy uczniowie pośpiesznie zajmują swoje miejsca. Rose z uśmiechem popatrzyła na swoją przyjaciółkę od której dzieliło ją zaledwie jedno puste miejsce.

-Witam wam Drodzy uczniowie. Jak już zdążyliście zauważyć Wielka Sala przeszła małą aranżację i będzie w takim stanie, aż do końca ferii Świątecznych. Widzę, że już koledzy wiedzą.-popatrzyła znacząco na dwóch uczniów, którzy zawstydzeni spłonęli rumieńcem.- Nie możecie się zamieniać, ani siadać na miejscu innej osoby. Chciałam powiedzieć, że to nie ja wybierałam wam miejsca, lecz potężne zaklęcie, które rzuciłam na wasze kartki z imionami. To już od nich zależało gdzie i obok kogo będziecie musieli siedzieć oraz spędzić jutrzejszą uroczystość.-kilka uczniów jęknęło, a Rose odetchnęła z ulgą kiedy spostrzegła, że miejsca obok niej nadal są puste.

-"Pewnie pomyliło jej się w liczeniu."-stwierdził głos w jej głowie, gdyż nie zauważyła żadnych kartek z imionami.

-Życzę wam smacznego!-McGonagall klasnęła w dłonie, a tuż przed każdym pojawił się zestaw sztućców i talerzy.

W pewnym momencie drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wbiegło dwóch uczniów, którzy wiązali swoje krawaty w biegu. Zastygli w połowie drogi widząc zmiany w wystroju.

-Widzę, że panowie spóźnialscy zaszczycili nas swoją obecnością.-pomimo surowego tonu Dyrektorka uśmiechnęła się.

-My przepraszamy Pani Profesor, zaspaliśmy.-rzekł przeskakując z nogi na nogę Albus.

-Nic się nie stało, ale jutro nawet nie ważcie myśleć o spóźnieniu i to się tyczy wszystkich.-rozejrzała się po sali na co uczniowie posłusznie pokiwali głowami.-Znajdźcie swoje nazwiska na kartkach i zajmijcie miejsca.-wskazała na stół i ponownie usiadła w kręgu innych nauczycieli.

Scorpius popatrzył na równie skołowanego przyjaciela i zaczął rozglądać się za swoją karteczką. Rose widząc go skrzyżowała dwa place pod stołem, aby tylko nie usiadł obok niej. Dziewczyna czuła się dość niezręcznie w jego towarzystwie odkąd jak twierdziła "zbłaźniła się". Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy kiedy będzie się z niej naśmiewał. Ona tak się stara, robi wszystko czego chciał od niej ojciec i była zawsze posłuszna wszystkim jego radą. Pierwsza i podstawowa z nich: Nigdy nie ufaj komuś kto nosi nazwisko Malfoy. Tę zasadę przyjęła do serca i traktuje ja coś wyjątkowo cennego.

Przełknęła ślinę kiedy usłyszała tuż przy uchu dźwięk odsuwanego krzesła. Zerknęła w prawą stronę, a na jej twarzy zagościła ulga gdy zamiast Malfoya zobaczyła twarz swojego kuzyna. Nie było to jednak zbyt pocieszające, ale mogło być gorzej... o wiele gorzej.

Co prawda ze swoim kuzynem nie rozmawiała już cztery lata, czyli od kiedy został przydzielony do Slytherinu i wybrał Malfoya zamiast niej. Jej kuzyn, najlepszy przyjaciel tak po prostu ją zostawił, więc ona nie była mu dłużna i również go unikała, a przy rodzicach i najbliższej rodzinie udawali, że nadal wszystko jest w porządku, tak jak za czasów gdy mieli po jedenaście lat. Takie chwile już minęły.

Odwróciła wzrok w druga stronę z daleka od zdradzieckiego Albusa, a jej oddech zamarł na chwilę, bowiem ze spuszczoną głową obok niej siedział Malfoy... właśnie Malfoy! Z niemałym zdziwieniem popatrzyła na kartkę, która miała na środku napis "Scorpius Malfoy" i skakała wesoło po talerzu chłopaka, a gdy tylko wyczuła wzrok dziewczyny wystawiła do niej język. Blondyn widząc nietypowe zachowanie papierka spojrzał w stronę Rose, która w tej samej chwili również podniosła na niego wzrok.

Przez chwilę siedzieli tak w bezruchu tylko patrząc na siebie.

Po Sali rozniósł się pisk Lisy, więc Rose oprzytomniała w spojrzała na dziewczynę. Blondynka pokazywała wszystkim nowe wydanie Proroka Codziennego.

-Tylko spójrz na ten artykuł.-zwróciła się tym razem do Albusa.-Widzisz?!

Brunet uniósł jedną brew do góry kiedy spojrzał na dziewczynę, lecz posłusznie zaczął czytać. Z każdym kolejnym słowem jego twarz bladła, a przerażenie w oczach rosło.

-Co się stało?-spytała Rose widząc swojego zaniepokojonego kuzyna.

-Albus wszystko dobrze, stary?-dołączył się Scorpius.

Chłopak tylko zaprzeczył szybko głową i podał mu gazetę. Ognistowłosa chcąc dowiedzieć się o co chodzi przybliżyła się do blondyna, który natychmiast o,blał się rumieńcem kiedy prawi stykali się policzkami.

-O Merlinie!-dziewczyna zakryła ręką usta i rozejrzała się po sali.

Pozostali uczniowie jak i nauczyciele jedli w spokoju, tylko ich czwórka nie mogła nic przełknąć.

-Oni już wiedzą?-spytał niespodziewanie Albus spoglądając na nauczycieli.

-Nie wyglądają na przerażonych, a to jest nowe wydanie.-zastanowiła się Lisa.- Chyba, że mają inne źródła informacji.

-Bardzo możliwe, ale w takim razie dlaczego nam nie mówią.-Rose niespodziewanie wstała.-Trzeba to zgłosić.

-Oszalałaś?!-krzyknął szeptem jej kuzyn.-Nie możemy im powiedzieć.

-Niby dlaczego?-zmierzyła go zimnym spojrzeniem.-Boisz się? Prawdziwy Gryfon niczego się nie boi, a ja jestem jedną z nich!-rzekła stanowczo, lecz odchodząc poczuła jak ktoś ciągnie ją z powrotem. Delikatnie, ale stanowczo.

-Rose... lepiej zachowajmy to w tajemnicy.-powiedział niepewnie Scorpius patrząc jej w oczy.

Dziewczyna otworzyła usta, lecz nic nie powiedziała. Odwróciła wzrok i prychnęła z irytacją, ale wróciła na miejsce. Usiadła z założonymi rękami patrząc na swój pusty talerz.

-Rose, nie obrażaj się.-poprosiła Lisa patrząc na przyjaciółkę.

-Jesteście zwykłymi tchórzami.-spojrzała na nią groźnie.-Niebezpieczeństwo czyha za rogiem, a wy boicie się komuś o tym powiedzieć. Żałosne.-prychnęła i oparła się wygodnie.

-Wcale się nie boimy!-rzekł poważnie Albus zdenerwowany zachowaniem swojej kuzynki.

-Właśnie widzę.-mruknęła pod nosem.

-Musimy to po prostu dobrze rozegrać, aby nie wzbudzić paniki.-wtrącił się ze spokojem Scorpius.-Do tej sprawy trzeba podejść z rozwagą. Myślę, że nasi rodzice już wiedzą. Trzeba z nimi o tym porozmawiać.

-Tak tylko szkoda, że akurat wyjechali.-burknęła ognistowłosa patrząc z nienawiścią na blondyna.

-Moi nie...-rzekł niepewnie.

-Scorpius dobrze myśli. Nie możesz się tak unosić Rose.-Albus popatrzył znacząco na kuzynkę.

-No tak! Przecież on jest taki genialny.-wskazała ręką na Malfoy'a i wstała szybko odsuwając krzesło przez co wzrok wszystkich skierował się w jej stronę. Nie mała siły już dłużej tego w sobie trzymać.-Taki mądry, zaradny, pomysłowy! Nic dziwnego, że wybrałeś jego, a nie mnie. Przyjaźń z nim jest pewnie o wiele ciekawsza!-zmroziła ich wzorkiem i wybiegła z zali trzaskając drzwiami.

Z wielkiego zdziwienia pierwsza ocknęła się Lisa i wstała powoli ze swojego miejsca.

-Porozmawiam z nią.-rzekła cicho do chłopaków i pobiegła za przyjaciółką.

Scorpius siedział jak skamieniały i patrzył na drzwi, którymi wybiegła Rose. Wiedział... Już wiedział wszystko...Dlaczego? Z jakiego powodu? Od kiedy?

Dowiedział się z jakiej przyczyny ognistowłosa tak go nienawidziła. Był zdziwiony tym, że po prostu była zazdrosna o to, że Albus spędza z nim więcej czasu odkąd zaczęli chodzić do Hogwartu. Jedno wciąż zaprzątało mu głowę.

Co powinien zrobić, aby bo polubiła i zmieniała o nim zdanie?

Continue Reading

You'll Also Like

109K 10.7K 69
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
4.8K 494 28
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...
23.6K 960 24
„ink brought us together"
10.6K 790 24
𝐎𝐊𝐎 𝐙𝐀 𝐎𝐊𝐎, 𝐊𝐑𝐄𝐖 𝐙𝐀 𝐊𝐑𝐄𝐖 "𝐃𝐑𝐄𝐀𝐌𝐒 𝐃𝐈𝐃𝐍'𝐓 𝐌𝐀𝐊𝐄 𝐔𝐒 𝐊𝐈𝐍𝐆𝐒, 𝐃𝐑𝐀𝐆𝐎𝐍𝐒 𝐃𝐈𝐃" ➡︎ 𝐎 𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚𝐧𝐤𝐚𝐜𝐡 𝐩𝐨...