Jak Sherlock!

485 25 3
                                    

Wszystko wróciło do normy. Święta dobiegły końca i trzeba było wznowić naukę w Hogwarcie. Wielka Sala znów wyglądała jak przed świątecznym remontem. Uczniowie zgromadzili się jak zwykle o tej porze na kolacji. Zajadali najróżniejsze smakołyki, ciasta, lody i pierniki. Wszyscy pozwolili sobie na trochę przyjemności pod koniec wyczerpującego dnia.
-Rose, zjedz coś w końcu, bo za chwilę koniec.-Lisa nie patrząc, szturchnęła przyjaciółkę, ponieważ był zbyt pochłonięta pochłanianiem lodów truskawkowych z jej ulubionymi rodzynkami w czekoladzie.
-Tak, tak, jasne.-mruknęła, wciąż utrzymując spojrzenie na niewielkim kawałku papieru.
-Na serio się wciągnęłaś.-zaśmiała się Lisa.-Nie do pomyślenia, żebyś ty... Rose Weasley oszalała na punkcie jakiegoś chłopaka.-pokręciła głową.
Gryfonka posłała przyjaciółce groźny wzrok, lecz szybko wróciła z nim na kartkę i od razu złagodniał.
-Nie jestem zauroczona autorem listu, ale jego dziełem.-wskazała z podziwem na wiersz.- Poza tym nawet nie wiem, kto mi go przysłał.
-Przydałoby odkryć rozwiązanie tej zagadki.
-Proszę.-westchnęła Rose.-Nie mów, że znów będziesz udawać Sherlocka.
-Wypraszam sobie.- blondynka nałożyła czapkę identyczną, do książkowego detektywa, a w jej dłoni pojawiła się fajka.-Ja nim będę, mój drogi Watsonie.
Tymczasem na drugim końcu sali, na końcu stołu Ślizgonów, dwóch przyjaciół intensywnie przyglądali się ognistowłosej Gryfonce. Brunet z ciekawością. Miał nieodgadniony wyraz twarzy. Myślał o czymś intensywnie, patrząc na swoją kuzynkę. Blondyn był ucieszony, że mógł się jej jawnie przyglądać, nie wzbudzając tym zainteresowania przyjaciela.
-Zachowuje się strasznie dziwnie...-zaczął Potter po dłuższych obserwacjach. -W sumie, jakby się tak zastanowić, to ty też jesteś jakiś...- zamilkł, przyglądając się przyjacielowi.
Scorpius odwrócił wzrok i zastukał palcami o blat stołu. Jednak coś podejrzewał...
-Wydaje ci się.
-Ah tak?-Albus uniósł brew. -Więc dlaczego unikasz mojego wzroku? Tylko kłamcy tak robią.-założył ręce na piersi.
-Nieprawda.-odrzekł niby beztrosko.
W środku jednak wrzeszczał na całe gardło, że jego ciało drżało ze zdenerwowania. Chciał zniknąć. Tak po prostu rozpłynąć się w powietrzu, choćby nawet na pięć minut, ale jednak nie mógł. Cóż za potworny los.
-Scorpius?
-Ja nic nie...
-To ty wysłałeś Rose paczkę!-uniósł się brunet, łącząc fakty.
Blondyn zbladł natychmiast i odruchowo spojrzał na ognistowłosą, która nie zwróciła uwagi na głośne zachowanie kuzyna. Dziewczyna nadal była pochylona nad kartką i z rozmarzeniem śledziła pochyłe, lekko niestaranne pismo. Przeczytała już każde słowo tysiąc razy, a i tak nie było jej mało i mogła to robić bez końca. Malfoy uśmiechnął się do siebie, ale szybko przypomniał sobie o przyjacielu. Popatrzył niepewnie na Albusa, który miał wypisany mord w oczach. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, lecz blondyn w porę je zakrył i wyprowadził Ślizgona z sali.
-Ty... i... i ona... i wy.... fuj!.-Albus.
-Daj spokój.-warknął Scorpius, czerwieniąc się.-To nie tak...
-A jak?! Flirtujesz z moją kuzynką.-zaczął chodzić w kółko, chcąc się uspokoić.
-Nie otwarcie.-zmieszał się blondyn, drapiąc się po karku.
-To ty wysłałeś jej tę paczkę i napisałeś wiersz, w który wpatruje się godzinami!
-Na prawdę jej się tak podoba?-spytał z radością, ale szybko się opamiętał.

-Miała być tylko przyjaźń!-przypomniał mu Albus.
-Ciszej...

Ślizgon starał się uciszyć bruneta, choć na darmo. Albus był zdenerwowany wiadomością, że jego najlepszy przyjaciel stara się o względy Rose, dziewczyny, która go nienawidzi, a przynajmniej bardzo jawnie to okazuje.
Potter wziął kilka głębszych wdechów i przyjrzał się blondynowi krytycznym wzrokiem.
Był smutny, lecz gdy wspominał o dziewczynie, coś w jego oczach świeciło, jakiś dziwny blask.
-Ty...
-No wiem.-Scorpius wszedł mu w słowo.-Nie powinienem nawet na nią patrzeć.
-Bez przesady.-skomentował Potter.
-Mam się trzymać od niej z daleka, ale... ja chyba nie potrafię. Złamałem obietnicę ojcu. Żadnego spoufalania się z Weasleyami. Nasze rodziny się nienawidzą, wiem. Ty też mówiłeś, że lepiej się do niej nie zbliżać, bo nienawidzi mojej rodziny, całego Slytherinu, no i... mnie.-spuścił głowę w załamaniu. -Szkoda, że nie urodziłem się kimś innym...
Ten obraz był mizerny i okrutny, jakby Dementorzy wyssali całe szczęście z tego młodego chłopaka.
-Skończę z tym, zanim wyjdę na błazna.-westchnął i zaczął odchodzić w kierunku dormitorium.
Albus zastanowił się chwilę. Czuł się źle, widząc smutek przyjaciela. Nie chciał, aby ten chodził przygnębiony. Czy warto było tak ryzykować? Przecież Rose go nienawidziła, a próbując skłonić ją do polubienia Ślizgona, mógł przez pomyłkę wywołać piekło. Złość jego kuzynki nie znała granic. Nie bez przyczyny jej ognistowłosą. Kolor do czegoś zobowiązuje, a czerwień to barwa wściekłości. Może udałoby mu się jakoś zmienić jej spojrzenie na Malfoya. Rose na pewno polubiłaby jego prawdziwą stronę. Co dziwniejsze w tym roku ich stosunki nie były takie napięte i oziębłe, stały się raczej... umiarkowane. Może to znak? Podpowiedź, że to dobry moment na pojednanie Przykre jest to, że blondyn stara się o niemożliwe, ale spróbować nie zaszkodzi nikomu. Albus ruszył w pogoni za przyjacielem.

-Poczekaj! Scorpius!

-Skończyłaś już?-burknęła zniecierpliwiona Rose, gdy Krukonka po raz setny robiła dokładną analizę prezentu od tajemniczego nadawcy.-Chciałabym...

-Jeszcze chwila.-mruknęła, patrząc na kartkę przez lupę. -Tu musi coś być.

-Ale nic nie ma. -Weasley przewróciła oczami. -Daj spokój!

-Aha! Mam!-z uśmiechem na ustach przybliżyła kartkę pod nos przyjaciółki. -Widzisz?

-Niby co?

-Jak to co? Tutaj, przyjrzyj się.-wskazała na punkt w rogu kartki.

Rose wytężyła wzrok, ale niczego ciekawego nie zauważyła.

-Przecież to tylko kropka atramentu.

-Nie, to ślad.-pokręciła głowa Krukonka.

-Zwykły wypadek przy pracy.

-Nie to nie.-burknęła Lisa i przeszłą dalej. -Widać, że jest to papier na specjalne okazje. Ma ozdobne wzroki po bokach.

-Zauważyłam.-mruknęła Rose.

-Na dodatek ma zapach...

-Cynamonu...-dokończyła za Lisę Gryfonka z nikłym uśmiechem.

-Tak.- odchrząknęła z rozbawieniem blondynka. -Przeanalizowałam całość i zauważyłam wiele ciekawych szczegółów w piśmie.

-Tak?-ognistowłosa uniosła brew.-Kontynuuj.

-O ktoś tu się zainteresował.-poruszała brwiami. -Ten ktoś pisał bardzo powoli i dokładnie, a przynajmniej bardzo się starał.-dziewczyna przytaknęła powoli głową. -Poza tym wiele liter jest pisanych bardzo charakterystycznie, no wiesz, każdy ma coś takiego z przyzwyczajenia. Przykładowo to y jest bardzo proste i cienkie, ale R jest już fikuśne, widzisz?

-Tak... ale co to ma do rzeczy.-Lisa westchnęła załamana.

-Po prostu musimy znaleźć osobę, do której należy to pismo i już.

-Jak chcesz to zrobić? Ustawisz wszystkich w kolejce i karzesz pisać.-Gryfonka uniosła brew.

-Rose, Rose, Rose. -blondynka pokręciła głową. -Trzeba to zrobić z wyczuciem, obserwować innych, działać jak Sherlock!-wyprostowała się dumnie.

-O ile wiem to on...

-Przeprowadziły ciche obserwacje.-weszła jej w słowo. -Najprościej będzie to sprawdzić podczas lekcji, wtedy wszyscy piszą.

-No dobrze.-westchnęła Weasley.

-Zrobię listę i będziemy wykreślać sprawdzonych.- zabrała kartkę z biurka i zaczęła szybko pisać.- Ale to będzie zabawa!-podskoczyła ze swoim entuzjazmem.

Rose spojrzała na nią niepewnie. Widać było, że Lisę bardzo cieszy ta sprawa, ale czy ona chciała wiedzieć prawdę? Czy nie łatwiej mieć świadomość, że ktoś cię lubi, lecz nie znać jego nazwiska? Po co angażować się niepotrzebnie? Choć już dawno wykluczyła z opcji to, że prezent mógł okazać się żartem, ale osoba pisząca mogła całkowicie inaczej odczuwać napisane słowa, a ona zbyt się tym przejęła. Jednak nie było odwrotu, gdy Lisa tak się wkręciła w sprawę. Może nikogo nie znajdą i będzie spokój, taka opcja była z pewnością najkorzystniejsza do dziewczyny.

-Tak, będzie zabawa...


Dziękuję za uwagę i zapraszam ponownie.

Pozdrawiam!

Uczucie w nienawiści | Rose&Scorpius -ZAWIESZONEМесто, где живут истории. Откройте их для себя