Przyjaciółka Biebera || Jelen...

By Belieber_Jelena94

26.1K 1.5K 199

W TRAKCIE POPRAWEK! NIESPRAWDZONE, NIEPOPRAWIONE ROZDZIAŁY SĄ NIEOPUBLIKOWANE. ZA WSZELKIE UTRUDNIENIA W CZYT... More

Prolog
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Rozdział dwudziesty drugi
Rozdział dwudziesty trzeci
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty szósty
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział dwudziesty ósmy
Rozdział dwudziesty dziewiąty

Rozdział dwudziesty piąty

677 39 12
By Belieber_Jelena94

PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM :)

*Selena*

     Budzę się o ósmej rano, przez... refren piosenki "Be Alright", czyli dzwonek mojego telefonu. Zaspana, sięgam po dzwoniące ustrojstwo. Nie zerkając uprzednio na to, czyi numer wyświetla się na ekranie, po prostu odbieram.

- Halo? - pytam, ziewając.

- Selena, skarbie, w końcu odebrałaś telefon. Nawet nie wiesz, jak bardzo się o ciebie martwiłam! - mówi moja "mama". I to jest właśnie ten moment, w którym żałuję, że nie spojrzałam na to, kto dzwoni. Gdybym to zrobiła, nie odebrałabym telefonu od mojej "mamusi" i uniknęłabym rozmowy z nią, tak, jak to robię od momentu przeczytania listu. Z "tatą" też nie rozmawiam. Po co mam rozmawiać z ludźmi, którzy oszukiwali mnie całe życie...? Eh... Ale skoro teraz już odebrałam, nie wypada się tak od razu rozłączyć... Przynajmniej trochę wygarnę mojej "mamusi".

- Em... hej - odpowiadam zimnym tonem.

- Sel... od czego by tu zacząć... Eh... może od przeprosin... Przepraszam za to, że tak bardzo cię zraniłam... To nie miało tak wyjść... 

- Nie miało, ale jednak wyszło. Czy gdybym nie trafiła do tego szpitala, w ogóle w ogóle bym się o tym wszystkim dowiedziała?! - pytam wściekła.

- Tak... kiedyś tak - odpowiada rozmówca po chwili milczenia.

- Ciekawe kiedy... 

- W urodziny albo w jakieś święta. Nie wiem... 

- Pff, nie wiesz - powtarzam sarkastycznie.

- Oj Sel, zostawmy już to. Dzwonię, żeby się pogodzić. Mam dosyć tego, że dowiaduję się, co u ciebie słychać, od Justina albo od prasy... 

- Od Justina?!?! - pytam z niedowierzaniem.

- Tak... Wiesz, kiedy obudziłaś się ze śpiączki, zadzwonił do mnie lekarz. Od razu pojechałam do szpitala. Na miejscu spotkałam Justina. Powiedział, że już przeczytałaś list oraz że aktualnie śpisz. Zapytałam, czy mogę cię odwiedzić następnego dnia. Twój chłopak powiedział, że raczej nie będziesz chciała mnie widzieć i dosłownie zakazał mi do ciebie przychodzić. Powiedziałam wtedy, że skoro nie mogę cię zobaczyć i z tobą porozmawiać, to chcę chociaż wiedzieć, czy wszystko u ciebie dobrze i co zrobisz po wyjściu ze szpitala. Justin oznajmił, że kiedy opuścisz szpital, zabiera cię do siebie, do Los Angeles. Nie byłam zachwycona tym pomysłem... Przez chwilę się o to sprzeczaliśmy, aż w końcu zaproponowałam, iż nie będę utrudniać tego wyjazdu pod warunkiem, że Justin będzie do mnie dzwonił co najmniej dwa razy w tygodniu i informował, co u ciebie słychać... Twój chłopak zgodził się - wyjaśnia "matka".

- Aha... po prostu super... Nie mam siły i ochoty na dalszą rozmowę... Cześć - szybko się rozłączam. Zaczynam płakać. Są to łzy złości i smutku. Jestem wściekła na Jusa, bo nie powiedział mi o wizycie "mamy" i o tej pieprzonej propozycji... Z drugiej strony jest mi strasznie przykro, że Justin, czyli jedyna osoba, której bezgranicznie ufam, tak bardzo mnie zawiódł. A właśnie: gdzie on w ogóle jest? Rozglądam się po sypialni. Pewnie już dawno wstał. Zatem, także postanawiam się ogarnąć. Wstaję z łóżka i podchodzę do walizki. Wyjmuję z niej czystą bieliznę, niebieską, średniej długości sukienkę i białe szpilki. Z tym całym ekwipunkiem, wychodzę z sypialni. Przechodzę przez salon, w którym, na kanapie, śpi Jus. A więc tutaj jest... Przez chwilę zastanawiam się, czy powinnam go obudzić i na niego nawrzeszczeć. Nie - krzyczenie i awanturowanie się to zły pomysł. Bardziej go zaboli cisza. Tak, właśnie cisza. Nie będę się dzisiaj do niego odzywać - postanawiam i udaję się do łazienki. Biorę długi, ciepły prysznic, używając żelu o zapachu truskawki. Po wyjściu z kabiny, dokładnie wycieram całe ciało. Zakładam przygotowane ubrania. Myję zęby. Nakładam na twarz tylko krem nawilżający - makijaż w takim cieple i tak na wiele by się nie zdał. Rozczesuję włosy. Pryskam się moim ulubionym perfumem i wychodzę z łazienki. Idę do salonu. Justin już nie śpi. Siedzi na kanapie i ogląda wiadomości. Siadam obok niego. Chłopak uśmiecha się i próbuje objąć mnie ramieniem, które odtrącam. Następnie dziewiętnastolatek stara się mnie pocałować. To także mu uniemożliwiam.

- Księżniczko, co jest? Zrobiłem coś nie tak? - pyta zdziwiony Jus. Nie odpowiadam na jego pytanie, tylko posyłam mu mordercze spojrzenie.

- Księżniczko, co jest? - pyta ponownie Justin. Nadal milczę, ale chłopak nie poddaje się. Przez następne pół godziny, zadaje mi to samo pytanie. W jego pięknych, karmelowych oczach dostrzegam zmartwienie. W końcu, postanawiam odpowiedzieć...

- Dzwoniła do mnie moja "mama". Powiedziała mi o wizycie w szpitalu, o waszej rozmowie i o propozycji. Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Dlaczego ustaliłeś coś z nią za moimi plecami? - pytam ze łzami w oczach.

- Przepraszam... Nie chciałem, żeby twoja "mama" utrudniała nasz wyjazd do LA. Poza tym wiedziałem, że nie będziesz chciała z nią rozmawiać, a bądź co bądź, ta kobieta cię wychowała, Selena, i martwi się o ciebie... - odpowiada Jus, patrząc mi prosto w oczy.

- I co z tego? Oszukiwała mnie przez całe moje życie! Nie ufam jej... A na tobie bardzo się zawiodłam. Myślałam, że mogę ci ufać, a ty... też mnie oszukałeś... - mówię, płacząc i jednocześnie zastanawiając się nad tym, czy Jus nie ma trochę racji, jeśli chodzi o moją "mamę". Może ona rzeczywiście się o mnie martwi? Justin zaś mocno mnie przytula. Próbuję się wyrwać z jego objęć, ale on jest silniejszy.

- Selly, tak bardzo cię przepraszam. Masz rację: zawiodłem cię. Powinienem był ci powiedzieć... Bardzo przepraszam. Obiecuję, że już nigdy cię nie zawiodę... Tylko błagam, nie płacz przeze mnie. Nie zniosę tego... - szepcze.

- Ehh... Wiesz, myślałam, że na tobie nigdy się nie zawiodę... Myślałam, że ty zawsze będziesz stał po mojej stronie i będziesz mnie wspierać... - wyznaję cicho.

- Skarbie, zawsze będę przy tobie. Zawsze będę cię wspierać i stać po twojej stronie. Już nigdy cię nie zawiodę, obiecuję... Nie chciałem cię zranić... Naprawdę... 

- Wiem, Justin...

- Wybaczysz mi? - pyta Jus z nadzieją w głosie.

- Tak, wybaczę. Tylko obiecaj, że już nigdy nie będziesz miał przede mną żadnych tajemnic i że na razie nie będziesz rozmawiał z moją "mamą". Wiem, że mnie wychowała i masz rację - pewnie się o mnie martwi, ale chcę sama z nią porozmawiać i wszystko wyjaśnić... Tylko jeszcze nie teraz... Jeszcze nie jestem gotowa... Muszę najpierw przemyśleć i zrozumieć parę spraw... Jak będę gotowa, to sama do niej zadzwonię...

- Dobrze, skarbie. Obiecuję, że już nie będę miał przed tobą żadnych tajemnic i nie będę dzwonił do twojej "mamy". 

- No mam nadzieję...

- Czyli zgoda? 

- Tak, zgoda. Ale to, że ci wybaczam, wcale nie oznacza, że nadal ci ufam... Musisz odzyskać moje zaufanie...

- Odzyskam je, obiecuję. Kocham cię. 

- Ja ciebie też - mówię, a Justin składa na mych ustach czuły pocałunek.

- Kotek, to ja pójdę się teraz ogarnąć, a potem zejdziemy na dół na śniadanie, dobrze? - pyta chłopak.


- Dobrze.

- A i ubierz strój kąpielowy, bo po nagraniu teledysku, zabieram cię na plażę - mówi Jus, puszczając do mnie oczko.

- Oki - odpowiadam, uśmiechając się. Justin idzie do łazienki, a ja udaję się do sypialni. Wyciągam z walizki moje bikini. Ściągam sukienkę, bieliznę i szpilki. Zakładam bikini. Ponownie ubieram sukienkę. Szpilki odkładam do walizki. Wyciągam z niej białe baletki i jakąś torbę. Wrzucam do niej ręcznik, okulary przeciwsłoneczne, krem do opalania, bieliznę, klapki i telefon. Następnie zakładam baletki. Wtedy do pokoju wchodzi Jus. Gdyby nie to, że ma dolną część ciała owiniętą ręcznikiem, byłby całkowicie nagi. Ugh, znowu mam na niego ochotę. Przygryzam dolną wargę. Justin zauważa to i uśmiecha się do mnie zawiadiacko.

- Widzę, że ktoś tu ma na mnie ochotę - oznajmia seksownym głosem, jednocześnie zbliżając się do mnie.

- Oj ma, ma - potwierdzam. Jus wpija się w moje usta. Oddaję namiętny pocałunek. Justin przerywa go na chwilę, ściągając ze mnie sukienkę. W tym czasie zrzucam ze stóp baletki. Zdejmuję z Jusa ręcznik, za którym schowany był do tej pory Justinek. Bieber szybko ściąga ze mnie całe bikini. Robi mi malinki na szyi, a ja w tym czasie nieco drażnię dłonią Justinka...

- Selly, igrasz z ogniem - szepcze Justin.

- Pokaż, na co cię stać - odpyskowuję. Jus podnosi mnie do góry. Instynktownie oplatam nogi wokół jego ciała. Chłopak podchodzi do ściany i przyciska mnie do niej. Namiętnie całuje moją szyję, jednocześnie mocno wchodząc we mnie. Jęczę z zachwytu... Justin porusza swoim członkiem coraz szybciej i mocniej. Ohhh... Przerywam to, odpychając od siebie Jusa. Chłopak patrzy na mnie ze zdziwiniem. Popycham go mocniej, tak, że upada prosto na łóżko. A wtedy, siadam idealnie na Justinku. Ruszam biodrami najszybciej, jak umiem. Jus jęczy zadowolony. Po jakichś dziesięciu minutach trwania tej pozycji, zdejmuje mnie z siebie.

- Kochanie, bądź jak piesek na czterech łapkach - prosi Justin. Klękam więc na kolana, jednocześnie podpierając się z przodu rękoma. Jus wchodzi we mnie od tyłu, na co aż krzyczę z zachwytu. Schodzimy tak coraz niżej i niżej, aż w końcu leżę na łóżku, a Justin na mnie. Chłopak pcha ostatni raz tak mocno, jak jeszcze nigdy. Oboje dochodzimy, doznając przy tym orgazmu.

- Byłaś niesamowita, kotku - oznajmia Jus, wstając ze mnie. Delikatnie muska moje usta.

- Jesteś bogiem seksu, Bieber - przyznaję, na co oboje parskamy śmiechem.

     
     Pół godziny później, jesteśmy już w hotelowej restauracji. Tam zamawiamy gofry z bitą śmietaną i owocami oraz sok pomarańczowy. Z apetytem zajadamy jakże słodkie śniadanie.

- Zobacz, jakie tu pustki. Nie ma nikogo oprócz nas i obsługi. Nawet twoje fanki gdzieś wywiało - oznajmiam, kończąc ostatniego gofra.

- Na szczęście. Mam ich dość... - przyznaje Justin. I właśnie wtedy, słychać sygnał przychodzącego sms'a. Jus wyciąga z kieszeni telefon. Przez chwilę coś czyta, po czym oznajmia:

- To Scooter. Nagrywamy dzisiaj dwa teledyski. Jeden w tutejszym studio, a drugi na plaży.

- Oki. 

- To co, jedziemy już do studia? 

- Jasne. 

Wstajemy od stołu i wychodzimy z restauracji. Trzymając się za ręce, kierujemy się do podziemnego parkingu. Tam zatrzymujemy się przy jakimś motocyklu.

- Chcesz jechać motocyklem, królewno? - pyta Justin.

- Jasne! - odpowiadam z uśmiechem na ustach.

- To ubierz ten kask i kamizelkę - mówi chłopak, podając mi wspomniane przedmioty.

- Um... Czy to jest kamizelka kuloodporna?

- Em... tak. 

- Po co mi ona? - pytam podejrzliwie.

- Dla bezpieczeństwa. Nie chcę, żeby coś ci się stało...

- Czy coś mi grozi?

- Nie, ale wolę dmuchać na zimne.

- Niczego przede mną nie ukrywasz?

- Niczego nie ukrywam. Po prostu bardzo mocno cię kocham i się o ciebie martwię. Nigdy nie wiadomo, czy jakiemuś Kubańczykowi nie odbije i nie zacznie biegać z pistoletem po ulicy... To ubierzesz tę kamizelkę, skarbie? - pyta Jus.

- Ja też cię kocham. Dobrze, założę tę kamizelkę, ale pod warunkiem, że ty też taką ubierzesz - stanowczo oznajmiam.

- No dobrze - zgadza się Justin, po czym oboje zakładamy kaski i kamizelki. Wsiadamy na motocykl. Jus kładzie ręce na kierownicy, a ja wtulam się w plecy mojego chłopaka.

- Gotowa? - pyta.

- Tak! - potwierdzam.

- To jedziemy! - oznajmia chłopak, po czym wyjeżdżamy z parkingu i kierujemy się do studia.

     Po jakichś dziesięciu minutach jazdy, jesteśmy już na miejscu. Justin parkuje motocykl na strzeżonym parkingu. Zsiadamy z pojazdu i zdejmujemy kaski oraz kamizelki. Odkładamy je na motocykl.

- I jak, skarbie, podobało ci się? - pyta Jus.

- Było super, misiu - odpowiadam, składając na ustach Justina soczysty pocałunek. Chłopak uśmiecha się. Odwzajemniam gest. Wtedy, trzymając się za ręce, udajemy się do studia. Wchodzimy do odpowiedniej sali. Tam witamy się ze wszystkimi i dowiadujemy się, co mamy robić. Idziemy do garderoby i przebieramy się w przygotowane dla nas ubrania. Justin ma teraz na sobie szary top i czarne, sportowe spodenki oraz białe adidasy. Mój strój zaś składa się z dżinsowych, krótkich spodenek, różowej bluzki na ramiączkach, białej, cienkiej kurtki i białych trampek. Przebrani, wracamy do sali. Udajemy się na miejsca wskazane nam przez reżysera. Kiedy wszyscy są już gotowi, mężczyzna krzyczy:

- Trzy, dwa, jeden... zaczynamy!

Scenografia: boisko do koszykówki przy skate parku. Wygląda jak prawdziwe.

Jus gra z kumplami w koszykówkę. W trakcie meczu, na boisko wchodzę ja. Siadam na trybunach i przyglądam się grającym w kosza chłopakom. Kiedy Justin zdobywa kolejne 2 punkty, zauważa mnie. Przerywa więc grę, chwyta leżącą na ziemi gitarę, podchodzi do mnie i mówi:

- Hej, śliczna. Posłuchaj:

(Tutaj Jus zaczyna śpiewać i grać na gitarze):

If I was your boyfriend, I'd never let you go
I can take you places you ain't never been before
Baby take a chance or you'll never ever know
I got money in my hands that I'd really like to blow
Swag swag swag, on you
Chillin by the fire while we eatin' fondue
I know bout me but I know bout you
So say hello to falsetto in three, two, swag
I'd like to be everything you want
Hey girl, let me talk to you
If I was your boyfriend, never let you go
Keep you on my arm girl, you'd never be alone
I can be a gentleman, anything you want
If I was your boyfriend, I'd never let you go, I'd never let you go
Tell me what you like yeah tell me what you don't
I could be your Buzz Lightyear fly across the globe
I don't never wanna fight yeah, you already know
I am 'ma a make you shine bright like you're laying in the snow
Burr
Girlfriend, girlfriend, you could be my girlfriend
You could be my girlfriend until the —- world ends
Make you dance do a spin and a twirl and
Voice is going crazy on this hook like a whirl wind
Swagy
I'd like to be everything you want
Hey girl, let me talk to you
If I was your boyfriend, never let you go
Keep you on my arm girl you'd never be alone
I can be a gentleman, anything you want
If I was your boyfriend, I'd never let you go, I'd never let you go
So give me a chance, 'cause you're all I need girl
Spend a week with your boy I'll be calling you my girlfriend
If I was your man, I'd never leave you girl
I just want to love you, and treat you right
If I was your boyfriend, never let you go
Keep you on my arm girl you'd never be alone
I can be a gentleman, anything you want
If I was your boyfriend, I'd never let you go, never let you go
Na na na, na na na, na na na
Ya girl
Na na na, na na na ey
If I was your boyfrend
Na na na, na na na, na na na ey
Na na na, na na na ey
If I was your boyfrend.*

(Tu tłumaczenie na język polski)

Gdybym był Twoim chłopakiem, nigdy bym Cię nie opuścił
Mogę zabrać Cię w miejsca, w których nigdy wcześniej nie byłaś.
Kochanie zaryzykuj, lub nigdy się nie dowiesz.
Mam pieniądze w swoich rękach, które naprawdę chciałbym wydać
Lans, lans, lans z Tobą.
Odpoczywamy przy ognisku jedząc fondue.
Nie znam siebie, ale znam Ciebie,
więc przywitaj się z falsetem za trzy, dwa...
Chciałbym być spełnieniem Twoich marzeń.
Hej dziewczyno, pozwól mi z Tobą porozmawiać...
Gdybym był twoim chłopakiem, nigdy bym Cię nie opuścił.
Trzymałbym Cię w moich ramionach, dziewczyno. Nigdy nie byłabyś samotna.
Mogę być gentlemanem, kimkolwiek chcesz.
Gdybym był twoim chłopakiem, nigdy bym Cię nie opuścił.
Powiedz mi, co lubisz (yeah), powiedz, czego nie [lubisz]
Mógłbym byc Twoim Buzzy Astralem latającym po całym świecie.
Nie zamierzam nigdy walczyc, ale to już wiesz.
Sprawię, że będziesz świeciła tak jasno, jakbyś leżała na śniegu. (brr)
Dziewczyno, dziewczyno, mogłabyś być moją dziewczyną.
Mogłabyś być moją dziewczyną do końca świata.
Sprawię, że będziesz tańczyć, zrobisz piruet i zakręcisz się.
Głos zaczyna wariować w tej zwrotce jak szalejący wiatr, Ślicznotko.
Chciałbym być wszystkim czego Ty pragniesz.
Hej dziewczyno, pozwól mi z Tobą porozmawiać...
Gdybym był twoim chłopakiem, nigdy nie pozwoliłbym ci odejść.
Trzymałbym cię w ramionach, dziewczyno. Nigdy nie byłabyś samotna.
Mogę być gentlemanem, kimkolwiek chcesz.
Gdybym był twoim chłopakiem, nigdy bym Cię nie opuścił.
Więc daj mi szansę, bo jesteś wszystkim, czego potrzebuje.
Spędź tydzień ze swoim chłopakiem, a ja będę nazywał cię moją dziewczyną.
Gdybym był twoim facetem, nigdy bym Cię nie opuścił dziewczyno.
Po prostu chcę cię kochać i dobrze traktować.
Gdybym był twoim chłopakiem, nigdy nie pozwoliłbym ci odejść.
Trzymałbym cię w ramionach, dziewczyno. Nigdy nie byłabyś samotna.
Mogę być dżentelmenem, kimkolwiek chcesz..
Gdybym był twoim chłopakiem, nigdy bym Cię nie opuścił.
Na na na, na na na, na na na
Yeah dziewczyno
Na na na, na na na, na na na
Na na na, na na na, na na na
Na na na, na na na, na na na
Gdybym był twoim chłopakiem.

- Przejdziemy się? - pyta Jus po zakończeniu utworu.

- Jasne - odpowiadam. Chłopak wstaje i wyciąga do mnie dłoń. Chwytam ją i również wstaję z trybun. Następnie, trzymając się za ręce, odchodzimy w nieznane.

Kiedy reżyser krzyczy: cięcie!, wszyscy zaczynają bić brawa i gratulują nam teledysku. Dziękujemy im. Justin jednak szybko odciąga mnie na bok. 

- Podoba ci się ta piosenka? - pyta, patrząc mi prosto w oczy.

- Oczywiście, że tak! Jest super! Od dzisiaj, to jedna z moich ulubionych piosenek - przyznaję, uśmiechając się.

- Cieszę się. To teraz jedziemy na plażę, nagrywamy drugi teledysk, a potem... popływamy, poopalamy się i może pójdziemy na jakiś spacer. Co ty na to? - pyta chłopak. A ja w tym momencie uderzam się dłonią w czoło.

- Co się stało? - pyta Jus.

- Zostawiłam w hotelu torbę, w której był ręcznik, krem i inne rzeczy potrzebne na plażę - odpowiadam nieco zażenowana.

- Haha, zaraz skombinuję jakieś ręczniki. 

- Oh, dziękuję i przepraszam.

- Nie ma za co, no co ty! Selly? 

- Tak? 

- Mogłabyś się przebrać w tę niebieską sukienkę, w której tutaj przyjechałaś? Ślicznie w niej wyglądasz, a poza tym pasuje do teledysku, który będziemy nagrywać.

- Jasne. A właśnie: do jakiej piosenki będziemy nagrywać teledysk?

- "All That Matters". Napisałem ją tego dnia, w którym wybudziłaś się ze śpiączki. Jest o tobie - wyznaje Jus, patrząc mi prosto w oczy.

- Ooo, już nie mogę się doczekać, kiedy ją usłyszę - mówię.

- Mam nadzieję, że ci się spodoba. To pójdę już po te ręczniki - oznajmia Justin, po czym daje mi buziaka w czoło. Uśmiecham się do chłopaka. Następnie, udaję się do garderoby. Tam przebieram się. Kiedy mam już na sobie niebieską sukienkę, do pomieszczenia wchodzi Jus. Ubrany jest w białe spodnie, bluzkę i rozpiętą koszulę.

- Załatwiłem ręczniki i okulary przeciwsłoneczne - oznajmia.

- Ooo, super - odpowiadam z uśmiechem na ustach. Justin także się uśmiecha. Podchodzi do mnie i bierze mię na ręce w stylu panny młodej.

- Co ty robisz? - pytam zdziwiona.

- Spełniam słowa piosenki: noszę moją dziewczynę na rękach - odpowiada Jus, uśmiechając się. Kręcę głową z politowaniem i także się uśmiecham. Justin, cały czas trzymając mnie na rękach, wychodzi z garderoby. W ten sam sposób udaje się na parking, gdzie wsadza mnie do białej limuzyny. Następnie sam do niej wsiada.

- A co z motocyklem? - pytam, kiedy samochód odjeżdża z parkingu.

- Em Scoot go weźmie... Chyba... - odpowiada Jus.

- Haha, oki.

Dalsza droga mija nam na robieniu sobie zdjęć i żartowaniu.

     Po piętnastu minutach, jesteśmy już na miejscu. Justin wysiada z limuzyny. Wyciąga do mnie dłoń. Chwytam ją i także wysiadam z auta, po czym Jus zamyka za mną drzwi.

- Zależy mi na tym, aby ten teledysk był jak najbardziej prawdziwy, naturalny. Dlatego będzie się nieco różnił od poprzednich. Reżyser nie powie nam, kiedy i jak zacząć, ani kiedy dokładnie skończyć. Ekipa będzie nas filmować cały czas. Z fragmentów ich filmu, powstanie teledysk - oznajmia Justin.

- Ooo, brzmi świetnie - odpowiadam. 

Jus i ja, trzymając się za ręce, wchodzimy na plażę. Zdejmujemy buty. Rozglądając się dookoła, stwierdzamy, że nie ma tu zbyt wielu ludzi, a ci, co są, o dziwo, nie zwracają na nas uwagi. 
Chwilę spacerujemy po piasku i rozmawiamy. Po chwili podchodzimy do jakiegoś pięknie nakrytego stolika, przy którym siadamy. Pijemy szampana, jemy truskawki w czekoladzie i uśmiechamy się do siebie nawzajem.
Nagle Justin wstaje, włącza radio, z którego leci melodia jakiejś nieznanej mi piosenki. Chłopak kuca przy moim krześle i patrząc mi prosto w oczy, zaczyna śpiewać:

Oh oh, just as sure as the stars in the sky
I need you to shine in my life
Not just for the meanwhile, for a long long time, better believe it
Oh oh, whenever you're not in my presence
It feels like I'm missin' my blessings, yeah
So I sleep through the daylight, stay awake all night
Till you're back again, oh yeah, yeah
You think I'm biased
To my significant other
You hit it right on the head
Only been missin' my lover
Got a whole lot of texts on my phone and I don't reply
The next eight bars tell you why
You're all that matters to me
Yeah, yeah ain't worried about nobody else
If it ain't you, I ain't myself
You make me complete
You're all that matters to me
Yeah, yeah what's a king bed without the queen
There ain't no "I" in team
To make me complete
You're all that matters to me
Take the gas out the car it won't drive
That's how I feel when you're not by my side
When I wake up in the morning up under you, and only you
Oh oh, grateful for your existence
Faithful no matter the distance
You're the only girl I see
From the bottom of my heart please believe
You're all that matters to me
Yeah, yeah ain't worried about nobody else
If it ain't you, I ain't myself
You make me complete
You're all that matters to me
Yeah, yeah what's a king bed without the queen
There ain't no "I" in team
To make me complete
You're all that matters to me
Yeah, yeah, yeah, yeah
You're all that matters to me
Yeah, yeah, yeah, yeah
You're all that matters to me**

(Tu tłumaczenie na język polski):

Och och, to jasne jak gwiazdy na niebie.
Potrzebuję Cię byś błyszczała w moim życiu.
Nie tylko na chwilę, ale na długi, długi czas lepiej w to uwierz.
Kiedykolwiek cię nie ma w mojej obecności.
Czuję, jakbym tracił moje szczęście,
więc w śpię świetle dziennym i czuwam całą noc
dopóki znowu nie wrócisz och tak, tak.
Sądzisz, że jestem stronniczy.
Tak bardzo, że nie mam innej.
Wpajasz tę prawdę w moją głowę.
Tylko brakuje mi mojej kochanki.
Mam mnóstwo smsów w swoim telefonie, na które nie odpowiadam,
ale następne osiem linijek powie Ci dlaczego.
Jesteś wszystkim, co się dla mnie liczy.
Nie martwię o nikogo innego.
Jeśli nie ma ciebie, nie jestem sobą.
Sprawiasz, że jestem spełniony.
Jesteś wszystkim, co się dla mnie liczy.
Czym jest królewskie łóżko bez królowej?
Nie ma "ja" w zespole.
To ty mnie dopełniasz.
Jesteś wszystkim, co się dla mnie liczy.
Wylej paliwo z auta, ono nie pojedzie.
To właśnie czuję, kiedy nie jesteś przy mnie.
Kiedy budzę się rankiem nad tobą i tylko tobą.
Jestem wdzięczny za to, że jesteś.
Wierny bez względu na odległość.
Jesteś jedyną dziewczyną, którą widzę.
Z całego mojego serca proszę, abyś uwierzyła.
Jesteś wszystkim, co się dla mnie liczy.
Nie martwię o nikogo innego.
Jeśli nie ma ciebie, nie jestem sobą.
Sprawiasz, że jestem spełniony.
Jesteś wszystkim, co się dla mnie liczy.
Czym jest królewskie łóżko bez królowej?
Nie ma "ja" w zespole.
To ty mnie dopełniasz.
Jesteś wszystkim, co się dla mnie liczy.
Tak, tak, tak, tak
Jesteś wszystkim, co się dla mnie liczy.
Tak, tak, tak, tak
Jesteś wszystkim, co się dla mnie liczy.

- Kocham cię - wyszeptuje Jus, kiedy kończy wykonywać utwór.

- Ja ciebie też - odpowiadam, a Justin składa na moich ustach czuły pocałunek.

- Podoba ci się ta piosenka? - pyta Jus z nadzieją w głosie.

- Jest przepiękna, naprawdę. Dziękuję za te wszystkie słowa. Dzięki tobie czuję się wyjątkowa... - przyznaję z uśmiechem na ustach.

- Ty jesteś wyjątkowa. Jesteś moją niesamowitą księżniczką. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz się ze mną pokąpać? - pyta chłopak.

- Haha, z przyjemnością - odpowiadam, a Jus zaczyna ściągać z siebie spodnie, koszulę i bluzkę. Również zdejmuję z siebie ubrania. Kiedy jestem już na samym bikini, związuję włosy w niedbałego koka. Zakładam podane mi przez Justina okulary przeciwsłoneczne. Chłopak uważnie mi się przygląda i uśmiecha się pod nosem. W końcu podchodzi do mnie.

- Dopiero teraz widzę, jak ślicznie wyglądasz w tym bikini, kochanie. Szybciej miałaś je na sobie troszkę krótko - szepcze mi do ucha. Rumienię  się na wspomnienie dzisiejszego poranka. Jus zaś łapie mnie w talii i delikatnie podnosi do góry. Instynktownie oplatam nogi wokół jego tułowia. A Justin... wbiega ze mną do wody. Oczywiście piszczę i krzyczę wniebogłosy. Nagle, Jus zatrzymuje się i wpija się w moje usta. Odwzajemniam pocałunek. Kiedy braknie nam tchu, odrywamy się od siebie, a Justin... wrzuca mnie do wody.

- Ty wariacie! - krzyczę, po wynurzeniu się. Chłopak w odpowiedzi tylko się śmieje.

Przez jakieś następne pół godziny pływamy i wygłupiamy się w oceanie. Potem Jus obejmuje mnie w talii i wynosi na brzeg, czym doprowadza mnie do śmiechu.

     Kiedy jesteśmy już na piasku, ochroniarz Justina podaje nam ręczniki. Opatulamy się nimi. Jus widząc, że cała trzęsę się z zimna, mocno mnie przytula. I kiedy stoimy tak, przytuleni do siebie, ni stąd, ni zowąd, podchodzi do nas... Ariana Grande.

- O, hej Justin. Dawno się nie widzieliśmy - wita się radośnie.

- Cześć. Co ty tu robisz w ogóle? - pyta oschle chłopak, posyłając Grande złowrogie spojrzenie.

- Mógłbyś być ciut milszy, wiesz? Jestem tu na urlopie. Wypoczywam przed trasą koncertową. O, a ty pewnie jesteś nową dziewczyną Justina? Miło mi cię poznać - mówi Ariana, kierując ostatnie słowa do mnie.

- Hej. Em, tak. Jestem Selena - odpowiadam niepewnie.

- Ładne imię. Słuchajcie, ogólnie to nie mam teraz zbytnio czasu na pogaduszki, bo muszę załatwić jeszcze parę spraw związanych z... No właśnie! Organizuję dzisiaj imprezę w klubie Cubolica, na którą serdecznie was zapraszam! Wpadniecie, tak o dziewiętnastej? - pyta Ari.

- Mamy inne plany - odpowiada chłodno Jus.

- Ym, no okey. Ale gdybyście jednak zmienili te plany, to zapraszam. A teraz będę już lecieć, cześć - żegna się Grande i idzie w swoją stronę.

- Skarbie, wszystko okej? - pytam, kiedy tylko Ariana znika z pola widzenia.

- Tak, tak... Wiesz... ja... po prostu nie cierpię tej suki i zawsze tak reaguję na jej widok, od kiedy przyłapałem ją w łóżku z Stylesem... Z resztą, mniejsza. Ten babsztyl nie zepsuje nam wyjazdu. Pójdziemy na jakiś spacer? - pyta chłopak.

- Jas... ała! - krzyczę, czując silny ból, kłucie w tylnej części głowy.

- Co się stało, skarbie? - pyta zmartwiony Justin.

- Głowa mnie strasznie zakuła. Ała, jak to boli!

- To wracamy do hotelu. Jest pięć minut drogi stąd, więc cię tam zaniosę - mówi Jus i bierze mnie na ręce w stylu panny młodej. Wychodzi z plaży i udaje się do hotelu. 

     Kilka minut później, jesteśmy już w naszej tymczasowej sypialni. Dopiero tam Justin stawia mnie na ziemię.

- Zdejmij z siebie ten mokry strój kąpielowy i przebierz się w jakieś suche ciuchy. A ja lecę po tabletkę przeciwbólową - oznajmia chłopak, po czym wybiega z pokoju. Szybko zrzucam z siebie bikini. Wyjmuję z walizki czyste majtki. Z szuflady wyciągam jakąś bluzkę Jusa. Zakładam te ubrania i kładę się na łóżko. Przykrywam się kołdrą. Po chwili, do sypialni wraca Justin. Trzyma w ręku szklankę z wodą i tabletkę. Podaje mi te przedmioty. Połykam lek i biorę łyk wody. Oddaje chłopakowi szklankę.

- Mam nadzieję, że ból zaraz minie. Odpoczywaj, śpij, skarbie - mówi chłopak. Po usłyszeniu tych słów, zasypiam.

-----------
Hej

Dziękuję za ponad 1,5 tys. wyświetleń ❤ Jesteście kochani ❤ Dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz ❤ Chciałabym wiedzieć, co sądzicie o opowiadaniu? Co myślicie o Justinie? A co o Selenie, jej rodzicach? I Arianie? Chcę poznać Wasze zdanie.

Następny rozdział postaram się dodać jak najszybciej. Teraz będę miała kilka luźniejszych dni, więc powinnam mieć czas na pisanie. Mam nadzieję, że wena mnie nie opuści :)

A i jak Wam się rozdział podoba? :)

JESTEŚCIE NAJLEPSI ❤

*Justin Bieber ~ "Boyfriend"
**Justin Bieber ~ "All That Matters"

Continue Reading

You'll Also Like

14.4K 880 38
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
36.5K 1.5K 96
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
9.5K 510 18
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...
6.4K 331 17
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...