Rozdział dwudziesty piąty

677 39 12
                                    

PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM :)

*Selena*

     Budzę się o ósmej rano, przez... refren piosenki "Be Alright", czyli dzwonek mojego telefonu. Zaspana, sięgam po dzwoniące ustrojstwo. Nie zerkając uprzednio na to, czyi numer wyświetla się na ekranie, po prostu odbieram.

- Halo? - pytam, ziewając.

- Selena, skarbie, w końcu odebrałaś telefon. Nawet nie wiesz, jak bardzo się o ciebie martwiłam! - mówi moja "mama". I to jest właśnie ten moment, w którym żałuję, że nie spojrzałam na to, kto dzwoni. Gdybym to zrobiła, nie odebrałabym telefonu od mojej "mamusi" i uniknęłabym rozmowy z nią, tak, jak to robię od momentu przeczytania listu. Z "tatą" też nie rozmawiam. Po co mam rozmawiać z ludźmi, którzy oszukiwali mnie całe życie...? Eh... Ale skoro teraz już odebrałam, nie wypada się tak od razu rozłączyć... Przynajmniej trochę wygarnę mojej "mamusi".

- Em... hej - odpowiadam zimnym tonem.

- Sel... od czego by tu zacząć... Eh... może od przeprosin... Przepraszam za to, że tak bardzo cię zraniłam... To nie miało tak wyjść... 

- Nie miało, ale jednak wyszło. Czy gdybym nie trafiła do tego szpitala, w ogóle w ogóle bym się o tym wszystkim dowiedziała?! - pytam wściekła.

- Tak... kiedyś tak - odpowiada rozmówca po chwili milczenia.

- Ciekawe kiedy... 

- W urodziny albo w jakieś święta. Nie wiem... 

- Pff, nie wiesz - powtarzam sarkastycznie.

- Oj Sel, zostawmy już to. Dzwonię, żeby się pogodzić. Mam dosyć tego, że dowiaduję się, co u ciebie słychać, od Justina albo od prasy... 

- Od Justina?!?! - pytam z niedowierzaniem.

- Tak... Wiesz, kiedy obudziłaś się ze śpiączki, zadzwonił do mnie lekarz. Od razu pojechałam do szpitala. Na miejscu spotkałam Justina. Powiedział, że już przeczytałaś list oraz że aktualnie śpisz. Zapytałam, czy mogę cię odwiedzić następnego dnia. Twój chłopak powiedział, że raczej nie będziesz chciała mnie widzieć i dosłownie zakazał mi do ciebie przychodzić. Powiedziałam wtedy, że skoro nie mogę cię zobaczyć i z tobą porozmawiać, to chcę chociaż wiedzieć, czy wszystko u ciebie dobrze i co zrobisz po wyjściu ze szpitala. Justin oznajmił, że kiedy opuścisz szpital, zabiera cię do siebie, do Los Angeles. Nie byłam zachwycona tym pomysłem... Przez chwilę się o to sprzeczaliśmy, aż w końcu zaproponowałam, iż nie będę utrudniać tego wyjazdu pod warunkiem, że Justin będzie do mnie dzwonił co najmniej dwa razy w tygodniu i informował, co u ciebie słychać... Twój chłopak zgodził się - wyjaśnia "matka".

- Aha... po prostu super... Nie mam siły i ochoty na dalszą rozmowę... Cześć - szybko się rozłączam. Zaczynam płakać. Są to łzy złości i smutku. Jestem wściekła na Jusa, bo nie powiedział mi o wizycie "mamy" i o tej pieprzonej propozycji... Z drugiej strony jest mi strasznie przykro, że Justin, czyli jedyna osoba, której bezgranicznie ufam, tak bardzo mnie zawiódł. A właśnie: gdzie on w ogóle jest? Rozglądam się po sypialni. Pewnie już dawno wstał. Zatem, także postanawiam się ogarnąć. Wstaję z łóżka i podchodzę do walizki. Wyjmuję z niej czystą bieliznę, niebieską, średniej długości sukienkę i białe szpilki. Z tym całym ekwipunkiem, wychodzę z sypialni. Przechodzę przez salon, w którym, na kanapie, śpi Jus. A więc tutaj jest... Przez chwilę zastanawiam się, czy powinnam go obudzić i na niego nawrzeszczeć. Nie - krzyczenie i awanturowanie się to zły pomysł. Bardziej go zaboli cisza. Tak, właśnie cisza. Nie będę się dzisiaj do niego odzywać - postanawiam i udaję się do łazienki. Biorę długi, ciepły prysznic, używając żelu o zapachu truskawki. Po wyjściu z kabiny, dokładnie wycieram całe ciało. Zakładam przygotowane ubrania. Myję zęby. Nakładam na twarz tylko krem nawilżający - makijaż w takim cieple i tak na wiele by się nie zdał. Rozczesuję włosy. Pryskam się moim ulubionym perfumem i wychodzę z łazienki. Idę do salonu. Justin już nie śpi. Siedzi na kanapie i ogląda wiadomości. Siadam obok niego. Chłopak uśmiecha się i próbuje objąć mnie ramieniem, które odtrącam. Następnie dziewiętnastolatek stara się mnie pocałować. To także mu uniemożliwiam.

Przyjaciółka Biebera || Jelena ❤ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz