Nie zakochaj się we mnie...

By JustBou

247K 12.8K 523

Mary Stone uwielbia wakacje! Może całymi dniami przesiadywać z przyjaciółmi w ulubionej lodziarni, śmiać się... More

01. Nicholas
02. "Najlepiej wydane pieniądze w życiu"
03. Obietnica
Informacja
Informacja nr 2
04. "Chcę, żebyś była moja."
05. Wszystko będzie dobrze.
07. Niespodzianka
08. Kocham cię.
09. I wciąż ją kocham.
10. Pożegnanie
11. Epilog
II Część :)

06. Impreza

15.4K 978 20
By JustBou

            Kolejne dni mijały jak w jakimś pieprzonym filmie, a ja starałam się nie myśleć o niczym innym jak o dobrej zabawie. Prawda była jednak taka, że lipiec dobiegał końca, a tym samym pożegnanie z Nickiem stawało się coraz bardziej realne. Nie rozmawiałam z nikim na ten temat. Ani z Cass, ani z mamą. Z tą ostatnią prawie w ogóle się nie widywałam, co obu nam pasowało. Ona wychodziła zanim wstałam, ja wracałam kiedy ona już spała. Nie wchodziłyśmy sobie w drogę, niepewne na czym stoją nasze relacje.

            Impreza u Brada była wydarzeniem miesiąca i w środowisku młodzieży nie mówiło się o niczym innym. Dlatego kiedy nareszcie nadszedł ten dzień, mój telefon nie miał ani chwili spokoju. Dziewczyny przygotowywały się od samego rana, chcąc wyglądać jak najlepiej i jak najbardziej kusząco. Cheerliderki od niepamiętnych czasów przyznawały miano „Królowej Ladacznic” po każdej imprezie i choć może wydawać się do dziwne, było mnóstwo dziewczyn marzących o tym tytule. Plotka głosiła, że starszy brat Brada przyjeżdża z college’u i ma mu towarzyszyć kilkoro przyjaciół. W tak małym mieście jak Branwell piątka studentów mogła wywołać ogromny szum.

            Ja jednak miałam ich gdzieś, ciesząc się towarzystwem Nicka.

            Cassie wpadła do mnie na dwie godziny przed, abyśmy mogły się wyszykować.  To był nasz rytuał, złota zasada i jeśli nie została ona spełniona, wiedziałyśmy, że impreza była by kiepska.

- To będzie epickie! – westchnęła moja przyjaciółka, nakładając jaskraworóżowy błyszczyk. – Najlepsza impreza roku!

- Na pewno będzie inna niż zawsze – skinęłam lekko głową, uważając by nie włożyć eyelinera do oka.

- To znaczy?

- Po pierwsze: będą studenci – udałam, że nie zauważyłam rozanielonego uśmiechu Cass. – Po drugie: nie ma aktualnej „Królowej Ladacznic” – Alex Hopes wyprowadziła się na początku wakacji. – A po trzecie: będzie Nick – teraz to ja uśmiechnęłam się idiotycznie.

- Tak czy inaczej będzie epicko! – wzruszyła ramionami dziewczyna. – Mam ochotę się upić i zrobić coś nieprzyzwoitego! – zawołała, radośnie wyrzucając ramiona do góry.

- Już zrobiłaś…Włożyłaś tą sukienkę – zaśmiałam się, patrząc na jej skąpe odzienie. Pokazała mi język.

- Nie zasłaniasz więcej niż ja.

            To niestety była prawda. Moja sukienka stanowczo przekraczała granicę przyzwoitości. Przygryzłam lekko wargę, niepewna czy to dobry pomysł, kiedy przyjaciółka objęła mnie ramieniem.

- Daj spokój! Nicholas będzie zachwycony.

            A przecież tylko o to mi chodziło.

            Pojawił się punktualnie na umówioną godzinę, kulturalnie komplementując nasze stroje. Objął mnie ramieniem, i przyciągnął mocno do siebie. Pachniał jeszcze lepiej niż zazwyczaj. Nie tylko słońcem, fajkami i kawą, ale również jakimś drogim zapachem, co razem dawało niesamowitą mieszankę, mącącą w głowie.

- Wyglądasz tak seksownie, że nie będę mógł cię stracić z oczu choćby na pięć minut – westchnął mi do ucha. Nie mogłam powstrzymać rumieńców. Przy tym chłopaku całkowicie się nie kontrolowałam.

            Zważywszy jak małe było nasze miasteczko, do Brada udaliśmy się pieszo. W ten sposób każdy mógł pić i dobrze się bawić. Cass nalegała na „modne spóźnienie” i kiedy znaleźliśmy się na miejscu, impreza zdążyła się już rozkręcić.

- Mary! – Cass w przypływie nagłej paniki złapała mnie za rękę. – Zobacz, to ci studenci! – machnęła ręką w stronę grupki chłopaków, których nigdy nie widziałam. – Jak wyglądam?

- Jak zwykle oszałamiająco i cudownie – uśmiechnęłam się. – Leć, zobaczysz, że nie będą w stanie oderwać od ciebie wzroku.

            Zamknęła oczy i wzięła kilka głębokich oddechów.

- No to idę! – powiedziała w przypływie nagłej determinacji. Odwróciła się na pięcie i pewnym siebie krokiem podeszła w stronę chłopaków.

- Cass jest niereformowalna – zaśmiał się Nick, również odprowadzając ją wzrokiem. – Chodź, zatańczymy!

            Pociągnął mnie na prowizoryczny parkiet zrobiony na środku salonu. Przywitałam się z kilkoma znajomymi postaciami i udawałam, że nie dostrzegam ich zaciekawionych spojrzeń. Nicholas był świetnym tancerzem, co nie powinno mnie zresztą dziwić. Wszystko co robił było idealne. Zabawiał mnie anegdotkami i wspomnieniami z nowojorskich imprez, na których bywał. Będąc przy nim nie potrzebowałam towarzystwa nikogo innego.

- Przepraszam, że przeszkodzę…- Celcie Drew z równoległej klasy podeszła do nas tanecznym krokiem. – Odstąpisz mi na chwilę swojego uroczego partnera?

            Poczułam ucisk w żołądku, ale uśmiechnęłam się radośnie.

- Pewnie, tylko oddaj w całości.

            Puściła mi oczko i pociągnęła Nicka na drugi koniec parkietu. Co za zdzira. Nigdy jej nie lubiłam.

- Wyluzuj, słoneczko! Nie trać humoru z powodu takiej szmaty! – Melissa Wright objęła mnie swoim chudym, opalonym na złoto ramieniem. – Nick i tak patrzy tylko na ciebie.

            To stwierdzenie mimowolnie polepszyło mi nastrój.

- Przyjdzie taka jędza i myśli, że wszyscy są jej – Bianca Bowen, najlepsza przyjaciółka Melissy, pokiwała z dezaprobatą głową. – Podobno chciałaby dostać tytuł. Prędzej zjadłabym cheeseburgera niż do tego dopuściła! – dziewczyna była zatwardziałą wegetarianką. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością, ale nie zdążyłam nic powiedzieć.

- Jak tam zabawa, piękne panie? – Brad Shell we własnej osobie stanął przed nami, w obu rękach trzymając kufle z piwem.

- Super, Brad! – Melissa nerwowym ruchem poprawiła swoje lśniące, blond włosy. – To będzie legendarne, serio! – seksownie przeciągnęła ostatnią literę. Usilnie próbowałam powstrzymać śmiech, widząc jej próby.

- Ej, Mary! James cię szukał, wiesz – rzucił Brad, nie odrywając jednak wzroku od Wright. Ta dwójka miała skończyć dzisiaj w którejś z sypialni do góry, to było pewne.

- Serio? – niemal zachłysnęłam się napojem. Shell skinął głową, po czym nagle się ożywił.

- O! Ej, frajerze! Zobacz kto tu jest! – zawołał głośno, machając do kogoś za moimi plecami. Obejrzałam się delikatnie, a moje tęczówki spotkały się z jego szmaragdowo zielonymi.

- Hej, Stone – uśmiechnął się zabójczo. – Wyglądasz…niesamowicie.

            Nerwowo przełknęłam ślinę. Zauważyłam znaczące spojrzenie Bianki i Melissy. Czy James Caine na mnie leciał?

- Dzięki…Ty też – faktycznie tak było. Miał na sobie dopasowane dżinsy i śnieżnobiałą koszulę, z modnie podwiniętymi rękawami, idealnie podkreślającą muskulaturę.

- Masz ochotę zatańczyć?

            Tak. Tak. Tak. Przyjęłam jego dłoń i uśmiechnęłam się uroczo. Musiałam być w tej chwili okropnie czerwona, ale na całe szczęście w pomieszczeniu panował półmrok. Chwycił mnie w tali, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Za jego plecami Bianca pokazywała mi uniesione do góry kciuki. Melissy i Brada już nie było. Zapewne zniknęli gdzieś w poszukiwaniu prywatności.

            Wszystko było dokładnie tak jak zawsze marzyłam. Nieskończenie wiele nocy spędziłam wyobrażając sobie ten moment, kiedy znajduję się w objęciach Jamesa, a on patrzy na mnie jakbym była jedyną dziewczyną na świecie. Tyle na to czekałam. A teraz, kiedy to w końcu się stało…Czułam się pusta. Uciekałam wzrokiem, byle nie patrzeć mu w oczy. Nie czułam motyli w brzuchu, ani gęsiej skórki w miejscach gdzie mnie dotykał.

            Czy to tak powinno być?

            Nagle ktoś dość mocno szturchnął Jamesa w ramię, sprawiając, że oboje się zachwialiśmy.

- Co?! Masz jakiś problem?! – mój partner gwałtownie się odwrócił. Zerknęłam zza jego ramienia i poczułam ucisk w żołądku. Naprzeciwko Caine’a stał wściekły Nicholas. Z jego czekoladowych oczu ciskały błyskawice.

- Odbijany – powiedział z kamienną twarzą. Stojąc naprzeciwko siebie, wyglądali dość zabawnie. Tego samego wzrostu, przedstawiali jednak zupełnie inne światy. Całkowity kontrast. James jaśniał. Słabe światło błyszczało w jego jasnych włosach niczym aureola i odbijało się od śnieżnobiałej koszuli. Szmaragdowe tęczówki lśniły w półmroku. Nicholas, cały na czarno, z ciemnymi włosami i czekoladowymi oczami, wyglądał jak wysłannik piekieł. Niebezpiecznie i pociągająco.

            Mierzyli się spojrzeniami, jakby próbowali przewidzieć ruch przeciwnika. Miałam wrażenie, że moje serce stanęło na parę sekund. Mój wzrok przechodził z jednego na drugiego, jakbym oglądała zawody w tenisie.

- Mary tańczy teraz ze mną – mruknął James. Objął mnie władczo ramieniem. Zauważyłam, że ludzie dookoła nas przestali tańczyć i z ciekawością przyglądają się całej sytuacji.

- Może powinniśmy zapytać się jej kogo woli – Nicholas uśmiechnął się niebezpiecznie.

- Chłopaki, dajcie spokój – jęknęłam. Nie chciałam przez następne kilka tygodni wysłuchiwać plotek.

- Słyszałeś, daj jej spokój – James uśmiechnął się i mocniej przycisnął mnie do siebie. – Grzecznie poczekaj na swoją kolej - chyba nie powinien tego mówić. Ręce Nicka zacisnęły się w pięści, ale Caine kontynuował. – Nawet nie jesteś stąd. Więc się nie wpieprzaj. Po wakacjach sobie wyjedziesz, więc po co robić z tego taki dramat?

            Nikt nie zauważył kiedy Nicholas się poruszył, ale chwilę później dociskał Jamesa do ściany, trzymając za kołnierzyk jego koszuli. Z ust obserwatorów wydobył się zbiorowy okrzyk.

- Dopóki tu jestem, trzymaj się od niej z daleka, słyszysz! – syknął ciemnowłosy. Pociągnęłam go za materiał koszulki, spanikowana i niepewna co robić.

- Nick! Zostaw go! Zostaw!

            Nie wiadomo kiedy pojawił się Brad, który unieruchomił chłopaka jakimś zapaśniczym manewrem. James odetchnął głęboko, a jego twarz powoli odzyskiwała normalny kolor.

- Opanuj się chłopie!- jęknął Brad, a Nick w końcu znieruchomiał.

- Dzięki, Brad – uśmiechnęłam się z wdzięcznością i chwyciłam Nicholasa za dłoń. – Lepiej chyba jak już pójdziemy…

- Mary, wiesz…- zaczął Shell, ale machnęłam ręką.

- Idziemy. Świetna impreza…No, a przynajmniej część – pocałowałam chłopaka w policzek, a on odprowadził mnie do drzwi. Za rękę ciągnęłam Nicholasa, który był dziwnie milczący. Nie spojrzałam na Jamesa. Tak było łatwiej.

            Kiedy tylko zeszliśmy z podjazdu Brada, puściłam Nicka i nie oglądając się za nim, ruszyłam w stronę domu. Przeszłam nie więcej niż dziesięć metrów, kiedy mnie dogonił. Chwycił za nadgarstek i obrócił w swoją stronę przyciskając mocno do swojego ciała.

- Przepraszam…Przepraszam, Mała – szepnął, całując mnie we włosy. Przez chwilę próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dało. Trzymał mnie mocno i nie zwracał uwagi na moje uderzenia. Poczekał spokojnie, aż opadłam z sił.

- Ty totalny kretynie – westchnęłam, opierając czoło o jego klatkę piersiową.

- Wiem…

            Staliśmy przez chwilę w ciszy, nadal przytuleni na środku ulicy. Przypomniała mi się scena z „Pamiętnika”, mojego ukochanego filmu.

            „-Co się stanie, jak nadjedzie samochód? –Zginiemy.”

            Znajdywaliśmy się w dokładnie takiej sytuacji. Leżeliśmy na tej metaforycznej pieprzonej jezdni i po prostu czekaliśmy, aż samochód, w naszym przypadku koniec lata wszystko zakończy. A my nie powinniśmy na to czekać. Nie powinniśmy dać się rozjechać. Powinniśmy przed samym końcem wstać i szybko uciec. I tak zamierzałam zrobić.

- Nigdy więcej nie rób czegoś takiego – mruknęłam i wyplątałam się z jego objęć. Ruszyłam w stronę domu, zostawiając go samego. 

No i jest! Ferie działają stymulująco na moją wenę :) Przykro mi to pisać, ale zrobiłam sobie dzisiaj małe notatki i naprawdopodobniej czeka nas jeszcze tylko 4-5 rozdziałów :< Choć zdradzę wam, że bardzo przywiązałam się do Nicka i Mary...i myślę nad kontynuacją. Co wy na to? Jesteście na tak czy wolelibyście coś nowego (pomysł też już jest ;p)?

Continue Reading