𝐔𝐧𝐰𝐚𝐧𝐭𝐞𝐝 𝐒𝐰𝐞𝐞𝐭𝐢...

By yoonGe

29.9K 3.7K 327

Gdzie Baekhyun usychał miłością do Chanyeola, a Luhan chciał rozkwitnąć uczuciem do Sehuna. More

prolog
I
II
III
IV
V
VI
VII
IX
X
XI
XII
XIII
XIV
XV
XVI
XVII
XVIII
XIX
XX
epilog

VIII

1.2K 174 9
By yoonGe

Jasne światła oświetlały jego łagodną, anielską twarz. Opuszki palców delikatnie dotykały śnieżnobiałych klawiszy, jakby w obawie, że niechcący mogą zrobić im krzywdę. Ciche dźwięki wydobywające się z czarnego pianina, echem odbijały się w ogromnej, przestrzennej sali. Tłum elegancko ubranych ludzi pochłaniał tą piękną melodię, uważnie przysłuchując się każdej najmniejszej nucie. Wśród nich, w pierwszym rzędzie siedział widocznie wyróżniający się od wszystkich chłopak. Jego czerwone, jak ogień włosy widoczne były na znaczną odległość, czarne conversy niczym nie przypominały gustownych lakierków, a zwykłe, obcisłe rurki nie były dobranymi garniturowymi spodniami. Chłopak wiedział, że nie było to miejsce dla niego. Pomimo tego, że muzyka klasyczna nie należała do jego ulubionych, uwielbiał słuchać, jak grana jest przez jego ulubionego muzyka. Jasnowłosy chłopak, który właśnie zakończył swój ostatni tego wieczora utwór, uśmiechnął się lekko, kłaniając się w stronę wiwatującej widowni. Jednak jego wzrok natrafił na szczególną osobę, która wpatrywała się na niego jednym z najbardziej intensywniejszych spojrzeń na sali. Goście powoli zaczynali się rozchodzić. Niektórzy podchodzili do niego z bukietami kwiatów i gratulacjami, za które niezmiernie dziękował. Sala spustoszała już kompletnie, a on nadal czuł na sobie to konkretne spojrzenie, które sprawiało, że w gardle robiło mu się niesamowicie sucho, ręce zaczynały się niekontrolowanie trząść, a nogi niespodziewanie uginały mu się w kolanach. Nie musiał długo czekać, aby poczuć, jak chłopak obejmuje go od tyłu i szepcze cicho, jak bardzo jest wspaniały i jak bardzo go kocha. Nie potrzebował nic więcej. Mógłby trwać tak do końca swojego życia i wiedziałby, że to w zupełności mu wystarczy. Wiedział też, że to samo czuje chłopak, który złożył motyli pocałunek na jego szyi, scałowując po kolei każdy kawałek jego bladej skóry. Był świadomy tego, że czerwonowłosy przyszedł tu tylko i wyłącznie dla niego, pomimo tego, że nie do końca podobała mu się ta muzyka. Jednak wspierał go i dodawał mu otuchy, jak najlepiej potrafił. Gdyby nie on, jasnowłosy już dawno by się poddał, tym samym rezygnując z pasji, która od wielu lat wypełniała jego życie. Jednak chłopak był tuż obok, z tym swoim pięknym, zaraźliwym uśmiechem i blaskiem w oczach, który blondyn tak bardzo uwielbiał. Chciał, aby został na zawsze. Lecz jego prośby nie zostały w żaden sposób wysłuchane. Nigdy nie zapomni tego dnia, miękkiego koca, zapachu wilgotnego lasu, a nawet tego, co miał wtedy na sobie. Od tamtej pory nie zagrał już nigdy. Przez kolejne sześć lat ani razu nie dotknął klawiszy, nie stworzył żadnej pięknej melodii, ani nie słuchał muzyki klasycznej. I do końca życia nie miał zamiaru tego zmieniać. Część jego umarła, tak samo, jak to, co kochał.

****

- Baekhyun, to miało być gotowe na wczoraj, do cholery! - zdenerwowany Chanyeol rzucił stosem kartek na biurko jasnowłosego, zdezorientowanego chłopca.

Blondyn nie miał zupełnie na nic siły. Przez ostatnie tygodnie w redakcji było coraz ciężej, a on powoli zaczął nie dawać sobie z tym wszystkim rady. Luhan cały czas pocieszał go, że to tylko sytuacja kryzysowa, która na pewno zaraz minie, lecz jasnowłosy niezbyt wierzył w jego słowa. Nagle sprzedaż artykułów znacznie spadła, tak samo jak jego chęci do życia. Wszyscy dziennikarze dawali z siebie niemal wszystko, lecz to nadal nie dawało żadnych rezultatów. A Baekhyun czuł się jak najbardziej bezsilny człowiek na świecie. Zaczął myśleć, że kompletnie nie nadaje się do tej pracy i codziennie zadawał sobie pytanie, co on tu w ogóle robi. Powoli wątpił z siebie, był zawiedziony tym, że najprostsze polecenie wydawało mu się wręcz niemożliwe do zrealizowania, a z każdej strony czuł naciskającą na niego presję, przez co ciężko było mu się na czymkolwiek skupić.

- Baekhyun, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - spytał zirytowany brunet, podchodząc bliżej blondyna, który w tamtym momencie miał niesamowitą ochotę zapaść się pod ziemię. - Ostatnio w ogóle nie wykonujesz tego, co do ciebie należy. Nie wspominając nawet o głupim zredagowaniu tekstu, czy nawet edycji strony końcowej! Wydajesz się jakiś nieobecny i naprawdę nie wiem, co się z tobą dzieje. Spotykasz się z kimś, czy...

- Przepraszam? - przerwał mu nagle ożywiony blondyn, z kpiną patrząc prosto w jego oczy. - Czy ty zawsze myślisz tylko o jednym? Tak bardzo interesuje cię to z kim się spotykam?

- Nie, Baekhyun, naprawdę nie. Nawet wolałbym tego nie wiedzieć, ale po prostu już nie mam pojęcia, co z tobą zrobić. - powiedział szybkim tonem, unikając wzroku niższego chłopaka. - Masz jakiś problem, o którym powinienem wiedzieć?

- Nie powinieneś wiedzieć o żadnym moim problemie, Chanyeol. - mruknął zażenowany Baekhyun, patrząc na niego obojętnym wzrokiem. - Nie wiem, czy wiesz, ale istnieje coś takiego, jak sprawy osobiste.

- Tak się składa, że jestem twoim szefem, więc radziłbym ci uważać na słowa. - odparł brunet, opierając się o jego biurko, w tym samym czasie zakładając ręce na swojej klatce piersiowej. - Albo powiesz mi, o co chodzi, albo będę musiał podjąć drastyczniejsze środki.

Podirytowany blondyn głośno westchnął, wbijając się w fotel, chowając twarz w swoje drobne dłonie. Naprawdę miał dość Chanyeola i tego, że musi koniecznie wiedzieć wszystko, co dotyczy jego osoby, wmawiając mu, że jest jego szefem, a on nie ma innego wyjścia. Jedyne, czego w tamtym momencie pragnął, to święty spokój i przestrzeń osobista.

- Po prostu nie daje rady. - warknął w końcu rozżalony blondyn, sprawiając ze twarz Parka momentalnie posmutniała. - Cały czas czuję presję na dosłownie wszystkim, co robię, a na dodatek zawsze robię to źle! Momentami mam wrażenie jakby ktoś wręcz dusił mnie tym, przez co nie mogę spać po nocach. I szczerze mam już tego dość. Mam nadzieję, że teraz jesteś usatysfakcjonowany i zostawisz mnie w spokoju.

Chanyeol przez kilka dłuższych minut wpatrywał się w niższego chłopaka, próbując przyswoić wszystko, co przed chwilą powiedział. Był w szoku. Naprawdę nie wiedział, że Baekhyun czuje się aż tak źle. Nigdy nie chciał, aby ktokolwiek go skrzywdził albo zrobił cokolwiek, co sprawiłoby mu ból. Czuł się okropnie, zupełnie jakby ktoś go uderzył, wyzywając od najgorszych ludzi na świecie. Najbardziej pragnął jego bezpieczeństwa i gdyby mógł, zrobiłby wszystko, aby jasnowłosy chociaż na chwilę się uśmiechnął.

- Przepraszam. - powiedział cichym, zachrypniętym głosem, na co Baekhyun w zdezorientowaniu zmarszczył brwi. - Nie powinienem na ciebie tak naskakiwać. Nie chciałem, abyś czuł się jeszcze gorzej przeze mnie.

- Jakoś ci to nie wyszło. - powiedział szybko blondyn, kierując się w stronę wyjścia z pokoju, lecz zatrzymał go lekki ucisk w jego prawym nadgarstku.

- Poczekaj. - niemal szepnął wyższy od niego chłopak, powoli gładząc delikatną skórę jasnowłosego, w obawie, że mogłoby mu to zadać ból. - Jeśli chcesz, możesz przyjść dzisiaj do mnie po pracy. Mógłbym dać ci trochę rad lub wskazówek dotyczących rzeczy, z którymi średnio sobie radzisz. Mógłbyś przynieść parę swoich artykułów, czy notatek, a ja mogę podpowiedzieć ci parę rzeczy lub najzwyczajniej w świecie pomóc.

Gdy Baekhyun zamierzał natychmiast odpowiedzieć, Chanyeol jakby od razu wiedząc, co chce powiedzieć, przerwał mu, mocniej ściskając jego dłoń.

- Proszę cię, Baek.

I blondyn wiedział, że nie będzie w stanie mu odmówić.

****

Baekhyun nie miał bladego pojęcia, co robi. Nie wiedział, co robi przed potężnymi, drewnianymi drzwiami, które widział pierwszy raz w swoim życiu. Nie wiedział, dlaczego bez zająknięcia zgodził się na wszystko, nawet nie zastanawiając się nad konsekwencjami swojego czynu. A teraz od dobrych pięciu minut wpatrywał się w strukturę kawałka drewna, jakby była najbardziej interesującą rzeczą na świecie. Gdy już zebrał się na odwagę i wyciągnął dłoń, aby niepewnie zapukać, ktoś gwałtownie otworzył drzwi, przez co ręka blondyna zamiast z drzwiami, zetknęła się z czyjąś klatką piersiową.

- Już myślałem, że się zgubiłeś. - odezwał się wyższy, ciemnowłosy, stojący w wejściu chłopak, przez co zarumieniony Baekhyun natychmiastowo zabrał swoją dłoń z jego ciała. - Wejdź.

Po chwili blondyn znalazł się w środku ciepłego mieszkania, od razu oddychając z ulgą. Musiał przyznać, że było bardzo ładnie urządzone. Przeważały w nim zimne, ciemne kolory, które wyjątkowo spodobały się jasnowłosemu. Większość mebli była w stylu nowoczesnym, a przynajmniej takie miał wrażenie. Utrzymywane były w bieli, co idealnie komponowało się z ciemnymi dodatkami. Oczarowany blondyn podążał za wyższym od siebie chłopakiem, kompletnie zatracając się w niezwykłości tego miejsca.

- Napijesz się czegoś? - spytał Chanyeol, gdy znaleźli się w największym pomieszczeniu, jakim okazała się być kuchnia.

- Zależy, co proponujesz. - odparł wzruszając ramionami, siadając na niedaleko znajdującej się kanapie.

- Mam earl grey, herbatę jaśminową, z owoców leśnych, z cytrusów, z truskawkami w szampanie i z rumiankiem. - powiedział głośno z oddali, gdyż kuchnio-salon był na tyle ogromny, że Baekhyun z trudem mógł go widzieć, a co dopiero słyszeć. - Mogę zaoferować ci również kawę, lecz nie wiem czy picie kofeiny o dziewiętnastej to dobry pomysł.

Baekhyun uśmiechnął się. Brunet od zawsze miał obsesje na punkcie herbat, potrafił pić je dziesięć razy dziennie i wciąż byłoby mu mało. Przypomniało mu się, jak kiedyś kłócił się z nim, że to niezdrowe i powinien się ograniczać, lecz on nigdy go nie słuchał. Zawsze stawiał na swoim i zbywał blondyna mówiąc mu, że po prostu je lubi. Potem Baekhyun tylko śmiał się z jego słów, za każdym razem przewracając w rozbawieniu oczami. Chanyeol nie mogąc się powstrzymać po nie długiej chwili do niego dołączał i oboje śmiali się, leżąc na wielkim łóżku w jego w małym pokoju, trzymając się za ręce i będąc po prostu szczęśliwym.

A teraz Baekhyun nie pragnął niczego więcej, niż być teraz tak szczęśliwy, jak wtedy.

- Baekhyun? - z zamyślenia wyrwała go postać bruneta, która z zainteresowaniem, uważnie mu się przyglądała.

- Truskawki w szampanie brzmią nieźle. - mruknął zawstydzony, czując jak jego policzki przybierają nienaturalny, szkarłatny kolor.

Po chwili wysoki chłopak zniknął mu z pola widzenia, aby za moment wrócić z gorącym w swoich dłoniach napojem, który od razu podał blondynowi. Jasnowłosy cicho mu podziękował, po czym wyjął ze swojej torby pojedyncze notatki, które wcześniej starannie przygotował, aby móc pokazać je brunetowi, który usiadł na kanapie blisko obok niego. Przez następną godzinę herbata zdążyła już wystygnąć, a oni zanurzeni w wir latających białych kartek, kompletnie zatracili się w pracy, zapominając na chwilę o rzeczywistości. Wszystko szło im tak sprawnie i płynnie, że nie zwrócili uwagi na to, jak bardzo byli już zmęczeni. Przynajmniej do czasu, aż Baekhyun głośno ziewnął, zwracając tym uwagę chłopaka siedzącego obok niego.

- Myślę, że na dziś wystarczy. - powiedział rozbawiony Chanyeol, widząc, jak blondyn śmiesznie marszczy nos, w tym samym czasie próbując zasłonić twarz swoją małą dłonią.

Gdy Baekhyun chciał mu odpowiedzieć, nagle w kącie pokoju, w którym przebywali, zauważył coś, co znacznie przykuło jego uwagę. Nie rozumiał, jak wcześniej mógł nie zauważyć czegoś tak dużego, a tym bardziej nie wiedział, co robi to w domu bruneta. Będąc w kompletnym szoku wpatrywał się w róg pokoju, nie wiedząc, co powiedzieć.

- Chanyeol, czy to... fortepian? - spytał cicho, wskazując miejsce, które uważnie obserwował, tym samym sprawiając, że zdezorientowany brunet automatycznie przeniósł wzrok w tamtą stronę.

- Tak. - odpowiedział po chwili ciszy, która między nimi zawisła, będąc zdziwionym niepokojącą reakcją blondyna.

- Od kiedy grasz? - dopytywał Baekhyun, nadal będąc w szoku, jakby nie wierząc w to, co widzi.

- Od jakiegoś czasu. - odparł wymijająco Chanyeol, nie chcąc udzielać żadnych szczegółowych informacji, a zwłaszcza jasnowłosemu.

- Od sześciu lat, prawda? - spytał blondyn, podnosząc nieobecny wzrok prosto na świecące oczy ciemnowłosego.

- Tak... - powiedział cicho brunet, uważnie skanując każdy kawałek chłopaka, wpatrującego się w niego z nieodgadnionym spojrzeniem.

Baekhyun poczuł jak całe jego kruche ciało przechodzą ciarki, a oczy momentalnie zachodzą mgłą. Wszystko uderzyło w niego ze zdwojoną siłą, a on nie mógł kompletnie nic z tym zrobić. Nie mógł uwierzyć, że Chanyeol zrobił dla niego coś takiego. Pokochał coś, co on niepowrotnie odrzucił, jakby dając temu drugie życie. Podczas gdy blondyn unikał tego, jak ognia, brunet przyciągnął to do siebie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jest to dla niego ważne. Wiedział, że po jego wyjeździe blondyn już nigdy nie zagra. Więc on zrobił to za niego.

- Mógłbyś mi... zagrać? - powiedział łamiącym się głosem Baekhyun, patrząc się prosto w twarz bruneta.

- Baekhyun, nie wiem.. - zaczął Chanyeol, lecz nie dane było mu skończyć.

- Proszę. - odparł jasnowłosy, nie próbując dłużej utrzymywać swoich emocji, które po prostu wypłynęły z jego ciała w postaci pojedynczych łez na jego policzkach.

Chanyeol powoli wstał ze swojego miejsca, po czym ruszył w stronę czarnego instrumentu, po chwili przy nim zasiadając. Położył swoje wielkie, szorstkie dłonie na porcelanowych klawiszach, odwrócił głowę w stronę Baekhyuna i grał. Po chwili do delikatnych dźwięków, wydobywających się z fortepianu dołączył cichy, zachrypnięty głos ciemnowłosego chłopaka.

A Baekhyun nie mógł oderwać od niego wzroku.

****

Mieście gwiazd
Czy świecisz tylko dla mnie
Mieście gwiazd
Tak wiele nie potrafię dostrzec
Któż by wiedział
Że jest to początek czegoś cudownego
Lub kolejnego marzenia, którego nie potrafię spełnić*

****

*Ryan Gosling - City of Stars

Continue Reading

You'll Also Like

586 92 30
One shoty czyli pojedyncze rozdziały o Marku i Haechanie. Równo 30 rozdziałów 😺
44.7K 4K 36
San jako sierota zostaje przygarnięty z ulicy przez organizację przestępczą, która robi z niego chłopca na posyłki. Mimo wdzięczności w miarę dorasta...
2.5K 120 5
Wooyoung i San są parą odkąd w liceum jako przyjaciele wyznali sobie miłość. Koniec szkoły nie oznaczał u nich końca relacji, a początek czegoś długi...
16.5K 2.1K 101
Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki wyobraźni, która malowała jakieś nierealn...