𝐔𝐧𝐰𝐚𝐧𝐭𝐞𝐝 𝐒𝐰𝐞𝐞𝐭𝐢...

By yoonGe

29.9K 3.7K 327

Gdzie Baekhyun usychał miłością do Chanyeola, a Luhan chciał rozkwitnąć uczuciem do Sehuna. More

prolog
I
II
III
IV
V
VII
VIII
IX
X
XI
XII
XIII
XIV
XV
XVI
XVII
XVIII
XIX
XX
epilog

VI

1.4K 179 23
By yoonGe

Jasnowłosy nie miał pojęcia, co się dzieje. Czuł pod plecami miękkie płatki czarnych róż, które otaczały go z niemal każdej strony. Uchylając lekko oczy, od razu poczuł, jak promienie słoneczne ograniczają mu widoczność. Z impetem podniósł się do pozycji siedzącej, gorączkowo rozglądając się dookoła. Przed oczami ukazała mu się wielka łąka pełna kwiatów tylko jednego rodzaju, które kojarzyły mu się z wyłącznie jedną osobą. Róże były wszędzie. Czuł, jak przyciągają go do siebie, łapią za gardło, przytwierdzają jego nogi do podłoża. Nie mógł się ruszyć, a jego oddech staje się coraz bardziej równy. Wiedział, że to koniec. Dane było mu ujrzeć tylko oślepiające światło, wychodzące zza zbłąkanych chmur. Poczuł, jak swoim blaskiem pali jego niemalże bladą skórę. Bezradnie wyciągnął dłoń ku niebu, chcąc jak najszybciej zakończyć to, co czuł w tym momencie. Ból, niesamowite cierpienie, strach przed własnym losem i poczucie winy jakby zamieniając się w osoby kopały go, wyśmiewały, a nawet znęcały się nad nim. Uczucie bezradności, jakie mu wtedy towarzyszyło, sprawiało, że chciał zniknąć i nigdy więcej nie pojawić się ponownie. Kolor róż z wyblakłego czarnego zmienił się w czarną otchłań. Czuł, jak powoli pochłaniały jego kruche ciało, wciągając je do środka. Nagle oślepiające światło przysłoniła mu wysoka, znajoma sylwetka. Wszędzie poznałby te świecące, ciemne oczy, rozczochrane we wszystkie strony włosy, śmiesznie odstające uszy i spokojny wyraz twarzy. Niespodziewanie poczuł, jak para silnych ramion przyciąga go do niego, tym samym wyrywając jasnowłosego z objęć kolczastych róż. Nie do końca wiedząc, co się dzieje spojrzał na wyższego od siebie chłopaka. Brunet tylko uśmiechnął się do niego tym swoim pięknym, tajemniczym uśmiechem i złożył krótki pocałunek na zaróżowionych wargach blondyna. Przyjemne ciepło rozprzestrzeniło się między ich ciałami, dając im iluzję bezpieczeństwa, którego w tym momencie tak bardzo potrzebowali. Stanowili jedność i mieli pewność, że już nic ich nie rozłączy. Może poza jedną rzeczą, której jasnowłosy chłopak obawiał się najbardziej. Rzeczą, która sprawiła, że jak oparzony oderwał się od bruneta, ze strachem patrząc w jego zdezorientowaną twarz. Z ust niższego chłopaka zaczęły sączyć się płatki róż zmieszane z czarną farbą, jednak to nie powstrzymało bruneta przed zbliżeniem się do niego. Jasnowłosy jednak jednoznacznie go odepchnął, nie chcąc, żeby chłopak był świadkiem tego, co miało się za chwilę wydarzyć. Do oczu blondyna napłynęły słone łzy, lekko rozmazując mu obraz na znajdującego się przed nim chłopaka. Jasnowłosy zaczął dławić się kwiatami, które ponownie otoczyły go ze zdwojoną siłą. Brunet nie zastanawiając się długo, zbliżył się do niego jeszcze bardziej i opiekuńczo otoczył go ramieniem. Chciał w ten sposób zapewnić mu ochronę przed natarczywymi kolcami, wbijającymi się w ich skórę. Te posunięcie niestety nie okazało się trafne, gdyż wyższy chłopak usłyszał głośny strzał skierowany w jego stronę, a już po chwili zauważył ciemną ciecz na jego nieskazitelnie białej bluzce. Jego uścisk stawał się coraz luźniejszy, aż w końcu puścił trzymającego w objęciach blondyna i wsiąkł w czarne, jak otchłań róże. A jasnowłosy nie mogąc się już dłużej powstrzymać, rzucił się z krzykiem w tą samą stronę, czując, jak kwiaty przejmują kontrolę nad jego ciałem, a łzy marznął na jego mokrych policzkach. Ostatnie, co czuł to intensywny zapach czarnej, akrylowej farby, rozpływającej się po całym jego ciele.

****

Baekhyun od samego rana wiedział, że dziś nie jest jego dzień. Budząc się z krzykiem, który zapewne wyrwał ze snu wszystkich jego sąsiadów, był pewny, że dzisiaj zupełnie z niczym sobie nie poradzi. Od zredagowania jakiegoś bezsensownego, banalnego tekstu do napisania idealnej ilości słów w dwóch kolumnach strony, co ledwie graniczyło z cudem. Jak myślał, tak się stało. W redakcji panowała nad wyraz dziwna, sztywna, a momentami nawet straszna atmosfera, przez którą nie mógł się kompletnie skupić. W porównaniu z całym miesiącem pracy tutaj, było to naprawdę dziwne zjawisko. Wszyscy byli jeszcze bardziej zestresowani niż zazwyczaj, biegali za artykułami z większą werwą i odbierali telefony z coraz bardziej widocznym poirytowaniem. Wszystkiego było dziś nadzwyczaj więcej, co niesamowicie denerwowało jasnowłosego. Zdenerwował się jeszcze bardziej, kiedy jego pracownicy wysłali go w celu zrobienia im kawy, a że na ich wydziale ekspres był zepsuty od bodajże dwóch tygodni, Baekhyun musiał biec do kompletnie mu nieznanej części budynku. A do tego wszystkiego, schodząc po stromych schodach, potknął się i całą zawartość gorącego napoju wylał na nieznajomego mężczyznę.

- Bardzo pana przepraszam, naprawdę nie chciałem! - wręcz krzyknął, gdy zobaczył niezadowolony wzrok mężczyzny, który ze zdenerwowaniem pocierał o wielką plamę na swojej nie do końca już białej koszuli.

- Czy ty jesteś niepoważny? - warknął oburzony w jego stronę. - Ta koszula kosztowała zapewne więcej niż twoje mieszkanie, chłopcze roznoszący kawę.

- Tak się składa, że pracuję na wydziale adiustacji. - powiedział ze złością blondyn. - A ta koszula wcale nie wygląda mi na tak drogą.

- A tak się składa, że jestem zastępcą redaktora naczelnego. - nieznajomy spojrzał na niego z politowaniem. - A ty i twój dział adiustacji jesteście dla mnie niczym.

Baekhyun już miał mu odpowiedzieć, lecz poczuł parę rąk obejmujących jego ramiona i śmiech jego przyjaciela rozchodzący się echem po pomieszczeniu.

- Jongin, jak miło cię widzieć! - krzyknął Luhan, z widocznie udawanym uśmiechem. - Widzę, że już poznałeś naszego nowego pracownika. I bardzo przykro mi za koszulę, jeśli się nie spierze to Baekhyun na pewno odda ci za nią pieniądze, prawda?

Jasnowłosy spojrzał na szatyna ze zrezygnowaniem i niechętnie pokręcił głową. Luhan wymienił jeszcze kilka zdań z, jak się okazało Jonginem, aż w końcu ten przeprosił ich i, widocznie mniej zdenerwowany, odszedł w swoją stronę.

- Czy ty wiesz z kim przed chwilą rozmawiałeś? - spytał z niedowierzaniem, niemal natychmiast odsuwając się od blondyna na bezpieczną odległość.

- Nie. I naprawdę nie chcę wiedzieć. - odparł od razu Baekhyun, schodząc ze schodów i kierując się w stronę najbliższego śmietnika, aby wyrzucić puste już kubeczki po kawie.

- Powinieneś być bardziej otwarty. Znajomość większej ilości ludzi to zawsze więcej korzyści. Mam nadzieję, że poznasz choć trochę osób na dzisiejszym bankiecie. - westchnął szatyn, który pożądał za nim przez całą drogę, aż pod same drzwi ich pokoju.

- O czym ty mówisz? - blondyn z oszołomienia stanął w miejscu, momentalnie odwracając się w jego stronę. - Jakim bankiecie?

- To ty nic nie wiesz? - spytał równie zdziwiony Luhan, otwierając drzwi i przekraczając próg ich wspólnego biura. - W naszej firmie co miesiąc odbywa się jakiś bankiet z przeróżnych okazji. Na dzisiejszej imprezie zawitają do nas dziennikarze z The Times, przez co wszyscy są albo bardzo podekscytowani, albo zdenerwowani. Ale to chyba już zauważyłeś.

- Nie dało się przeoczyć. - powiedział Baekhyun, powoli wszystko rozumiejąc. - To o której jest ten bankiet?

- O dwudziestej, bezpośrednio w redakcji, na piątym piętrze. Godzina i miejsce są niezmienne, więc lepiej je zapamiętaj. - odpowiedział mechanicznie Luhan, po czym dodał. - Nie wierzę, że naprawdę nic o tym nie wiedziałeś.

- Ja również. - zaśmiał się lekko blondyn, na co szatyn od razu odpowiedział mu uśmiechem. - A teraz powiedz mi, co się robi...

Nie dane było mu skończyć, gdyż drzwi ich pokoju nagle się otworzyły, a w nich stanęła wysoka sylwetka farbowanego blondyna. Z nieznanych Baekhyunowi przyczyn, Luhan automatycznie się spiął, a wyraz jego twarzy zmienił się na poważny.

- Co ty tutaj robisz? - odparł Luhan z widoczną niechęcią, przez co Baekhyun zupełnie nie rozumiał zaistniałej sytuacji.

- Przyszedłem po swoje rzeczy. - odpowiedział chłodnym, nieprzyjemnym tonem, przez co blondyn w niezrozumieniu zmarszczył brwi i obserwował poczynania chłopaka.

Sehun podszedł w stronę swojego biurka, zwinnymi ruchami pakując najwidoczniej potrzebne mu rzeczy do wielkiego, kartonowego pudła. Gdy skończył, nie zaszczycając ich ani jednym spojrzeniem, bez słowa opuścił pokój, mocno trzaskając drzwiami. Luhan przez chwilę stał w bezruchu, wpatrując się w pustą przestrzeń, po czym głośno westchnął i usiadł przy swoim stanowisku.

- Gdzie on poszedł? - spytał cicho Baekhyun, widząc niezadowoloną minę szatyna, nie chcąc go niczym denerwować.

- Nie wiem. - odparł Luhan, kręcąc ze zrezygnowania głową, po czym wziął głęboki oddech i dodał. - Ale to nie jest istotne w tym momencie. Teraz ważne jest to, abyś wiedział, jak masz zachowywać się na dzisiejszym bankiecie.

****

Wchodząc do ogromnego pomieszczenia, Baekhyun stwierdził, że w całym swoim życiu nie wdział tak pięknie ozdobionej sali. Kompletnie się tego nie spodziewał. Po jednej stronie znajdowały się stoliki przykryte nieskazitelnie białymi obrusami, zastawione mnóstwem smakowitych przekąsek, a po drugiej orkiestra, która grała przyjemną, spokojną muzykę, która naprawdę przypadła mu do gustu. Widoczny był również tłum ludzi, którzy głośno śmiali się, cicho rozmawiali na poważne dla nich tematy, bądź zatracali się w rytmie muzyki. Jasnowłosy od razu wiedział, że nie jest to zwykły bankiet, na jakich przeważnie bywał. Tutaj było to po prostu oderwanie się od momentami monotonnej pracy, przepełnione dobrą zabawą i poznawaniem różnych, ważnych i mniej ważnych ludzi. Baekhyun delikatnie pogładził materiał jego eleganckiego garnituru, który kupił specjalnie na tą okazję. Wydał na niego całą swoją miesięczną wypłatę, lecz w ogóle się tym nie przejął. W końcu jest to najważniejsza impreza miesiąca, na której musiał dobrze wyglądać. Rozejrzał się lekko zdenerwowany, chcąc wyłapać wzrokiem znajomą sylwetkę swojego przyjaciela. Na samą myśl, o tym, że nie zna tu praktycznie nikogo, momentalnie robił się strasznie nerwowy. Idąc przed siebie, zupełnie nie zwrócił uwagi na przechodzących ludzi i ponownie tego dnia, o mało przypadkiem nie przewrócił nieznanej mu osoby.

- Nic ci nie jest? - spytał nieznajomy chłopak, przez co Baekhyun spojrzał na niego zdziwiony.

- Raczej ja powinienem spytać o to samo. W końcu to ja sprawiłem, że się prawie przewróciłeś. - przyznał blondyn ze śmiechem, po czym uważniej się mu przyjrzał.

Musiał przyznać, że był naprawdę przystojny. Miał ciemne, pozostawione w nieładzie włosy, które najwyraźniej próbował wcześniej postawić do góry, co niestety nie przyniosło mu upragnionego efektu. Przydługa grzywka lekko opadała mu na czoło, lecz widocznie zbytnio mu to nie przeszkadzało. Był podobnego wzrostu, co blondyn, może trochę wyższy. Baekhyun nie zwracał na to szczególnej uwagi. Bardziej interesowały go jego oczy, które patrzyły na niego intensywnym, lecz niekrępującym spojrzeniem. W rękach trzymał kilka kubków kawy, a blondyn zastanawiał się, jak duże muszą być jego dłonie, aby pomieścić to wszystko za jednym razem. Chłopak miał w sobie coś, co sprawiało, że jasnowłosy mógł poczuć się nadzwyczaj komfortowo w jego towarzystwie. I bardzo mu się to podobało.

- Kwon Hyuk. - przedstawił się z uśmiechem, nieschodzącym ani na sekundę z jego twarzy.

- Byun Baekhyun. - odpowiedział, posyłając mu, jego zdaniem, jeden ze swoich najładniejszych uśmiechów. - Niesiesz tyle kubków kawy dla samego siebie, czy może dla kogoś konkretniejszego?

- Jestem tylko dostawcą. - brunet zaśmiał się lekko, mocniej zaciskając swoje ręce na papierowych kubkach. - A ty stoisz tutaj bez konkretnego powodu, czy może na kogoś czekasz?

- Czekam na przyjaciela. - odpowiedział z rozbawieniem jasnowłosy, biorąc z jego rąk dwa kubki gorącego napoju. - Pomogę ci. Masz zanieść to w jakieś szczególne miejsce?

Hyuk był naprawdę zdziwiony jego gestem, lecz tylko kiwnął głową w odpowiednią stronę i ruszył przed siebie, wcześniej dziękując blondynowi za bezinteresowną pomoc. Po dostarczeniu kawy w odpowiednie miejsce, zaczęli zacięcie rozmawiać na wszystkie tematy, jakie wpadły im do głowy. Jasnowłosy całkowicie zapomniał o swoim przyjacielu, który miał być tu od jakiś dobrych trzydziestu minut, lecz zbytnio się tym nie przejął. Czuł się mniej samotny i zagubiony wśród panującego tu tłumu, a brunet, który był u jego boku, cieszył się, że ktokolwiek zwrócił na niego uwagę.

- Po za dostarczaniem dużej ilości kubków kawy, robisz coś jeszcze? - spytał Baekhyun, naprawdę zaintrygowany całą postacią bruneta.

- Tworzę, a przynajmniej próbuję tworzyć muzykę. W skrócie piszę teksty, komponuję, a później łączę to w całość i staram się w miarę czysto to zaśpiewać i zagrać. - opowiedział nieśmiało Hyuk ze słyszalną determinacją w głosie, sprawiającą wrażenie, że naprawdę kochał to, co robił.

- Obiecuję, że będę pierwszym, który kupi twoją płytę. - powiedział z przekonaniem Baekhyun, skanując każdy kawałek jego twarzy.

- Najpierw przydałoby się ją nagrać. - odpowiedział, cicho śmiejąc się z pewności jasnowłosego.

Tę niezmiernie miłą rozmowę przerwało im nagłe poruszenie na sali i cisza, która niespodziewanie na niej zapadła. Nagle z głównego wyjścia wyszła młoda kobieta, ubrana w naprawdę piękną, drogą sukienkę, a za nią tłum dziennikarzy i paparazzi, fotografujących każdy jej najmniejszy ruch. Wszyscy zebrani zaczęli wiwatować i składać gromkie, skierowane do niej brawa. Uroczyście ukłoniła się w ich stronę, posyłając wszystkim zapewne jeden ze swoich firmowych uśmiechów. Baekhyun naprawdę nie miał pojęcia, kim była, ale szczerze mógł przyznać, że postać Kwon Hyuka interesowała go zdecydowanie bardziej niż ona. A przynajmniej do czasu, aż ujrzał doskonale znajomą mu wysoką sylwetkę chłopaka, na którą dziewczyna wręcz się rzuciła, niemal go przewracając.

Baekhyun poczuł, jak jego serce z niewiadomych mu powodów przyspiesza swój wcześniejszy rytm.

Z oddali mógł zauważyć, jego uśmiech, to jak był szczęśliwy i jak cieszył się na jej widok. Jasnowłosy poczuł, jak na jego ciele pojawiają się nieprzyjemne ciarki i robi się mu niesamowicie gorąco. Nie wiedział, dlaczego tak reaguje. Chanyeol ma prawo być szczęśliwy bez niego. A przynajmniej tak sobie wmawiał, z bólem patrząc na dwójkę, która w oczach nieznajomego mogła wyglądać na naprawdę szczęśliwą parę. Znowu to znienawidzone przez niego uczucie ponownie, zupełnie niespodziewanie zawitało w jego sercu.

Zazdrość.

****

„Odległość sprawia, że serce staje się bardziej czułe"
Powiedział ktoś silniejszy ode mnie
Więc co mam teraz robić?
Nie zatrzymuję swojej miłości wokół siebie.*

****
*Troye Sivan - DKLA

Continue Reading

You'll Also Like

16.1K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
1.7K 127 18
Siedemnastoletni chłopak jako młoda Omega przechodzi trudny okres w swoim życiu. Jego tajemnica wychodzi na jaw z czym się równają konsekwencje. O je...
19.7K 4.3K 26
- historia pewnej miłości, której narratorami są kwiaty ships: yuwin, winkun; w tle johnten, luwoo; tags: flower shop!au, angst with a happy ending...
173K 9.9K 127
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, rozdziały tworzą his...