Beta: koneko12 bardzo jej dziękuję za pomoc :)
Narracja pierwszoosobowa z perspektywy Draco
Każdy z nas ma przyjaciół, co oznacza, że doświadczamy takich momentów, kiedy denerwują nas tak bardzo, że chcemy odciąć im głowy i nakarmić nimi potwora z Loch Ness.
Tak. Właśnie doświadczam tego na własnej skórze. Już widzę pierwszą stronę Proroka Codziennego i ten tytuł Draco Malfoy odciął głowę Blaise'a Zabiniego i nakarmił nią Nessie.
— Blaise, kumplu, proszę cię, przestań. To trwa już tydzień i robi się nudne — mówię do mojego, wkrótce zjedzonego, przyjaciela.
On uśmiecha się i kręci głową.
— Nic z tego, Draco. Nawet po tygodniu wciąż mnie to bawi. — Śmieje się. — „Dotknęła mojego nosa, Zabini. Dotknęła mojego nosa".
Jęczę, kiedy Blaise niemrawo mnie parodiuje, miliardowy raz tego dnia.
Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałem. Sennym głosem, uśmiechając się szeroko. Jakie zaklęcie rzuciła na mnie ta dziewczyna?
— Dotknęła mojego NOSA — krzyczy Zabini, przyciągając uwagę innych Ślizgonów.
Wymierzam mu cios w tył głowy, ale nadal się śmieje.
Pocieram skronie i patrzę na niego z wyrzutem.
— Blaise, jesteś moim przyjacielem. Dlaczego ciągle mnie zawstydzasz?
Uśmiecha się do mnie.
— Jestem najlepszym przyjacielem — poprawia mnie. — A to zazwyczaj należy do ich zadań.
Posyłam mu rozdrażnione spojrzenie.
— Cóż, jeśli nadal będziesz taki irytujący, to możesz zapomnieć o tytułowaniu się moim „najlepszym przyjacielem".
Przewracam oczami, kiedy on się dąsa. Potem wzrusza ramionami i odgryza kawałek jabłka.
— Okay, mam propozycję — zaczyna, a ja unoszę brwi z zainteresowaniem. — Przestanę wiercić ci dziurę w brzuchu, jeśli powiesz „Blaise Zabini jest najfajniejszym najlepszym przyjacielem. Jest niesamowity i o wiele lepszy ode mnie".
Wzdycham z irytacją, a on uśmiecha się bezczelnie.
— Nienawidzę cię — mówię, co komentuje wzruszeniem ramionami. — Ale... jeśli to zatrzyma to uciążliwe „Dotknęła mojego nosa", powiem to, Zabini.
Blaise odchrząka.
— Podnieś mały palec u ręki i powtarzaj za mną. Bl...
— Dlaczego mam podnieść mały palec? — pytam, zupełnie zbity z tropu.
Wzrusza ramionami.
— Bo tego chcę, więc podnieś go i powtarzaj. Blaise Zabini.
— Blaise Zabini.
— To najfajniejsza osoba na całej planecie.
— Dlaczego zmieniłeś sło...
— Powiedziałem, powtarzaj!
— To najfajniejsza osoba na całej planecie.
— To niesamowity najlepszy przyjaciel i najprzystojniejszy facet w Hogwarcie...
— To niesamowity, bla, bla — OKAY! Przepraszam, niesamowity przyjaciel, najprzystojniejszy facet w szkole, mów dalej...
— I ja, Draco Malfoy, jestem zakochany w Hermionie Granger.
— I ja, Draco Malfoy, jestem zakochany w Herm... WOAH, Blaise!
Patrzę na niego, a on uśmiecha się niewinnie.
— No dalej, Draco. Na pewno ją lubisz — mówi, kończąc jeść jabłko i rzucając ogryzek za siebie.
— Nie lubię jej, Blaise. — Mój przyjaciel prycha. — Nigdy tego nie zrobię, nawet gdyby była pięknie ubrana i wyglądałaby wspaniale i za każdym razem gdybym ją widział, miałbym motyle w brzuchu... nawet wtedy, Zabini.
Patrzy na mnie jak na wariata.
— Jesteś w niej zakochany.
Zerkam na niego.
— Ja jej nie kocham! Może po prostu... to nie miłość! Ja nigdy się nie zakochuję.
Posyła mi rozbawione spojrzenie.
— Tak, kochasz ją.
— Nie!
— O tak!
— Zabini, w mojej ręce znajduje się jabłko.
— I co z tego?
— Mocno rzucam.
— Cóż, ja po prostu ch... OW! Cholera jasna, Draco!
— Ostrzegałem cię i nie kocham Granger. Ja tylko czuję się tak śmiesznie i wszystko we mnie wiruje, kiedy jestem w jej pobliżu. I to nie jest miłość! Miłość to jednorożce, tęcze i wielkie milusie misie.
Blaise patrzy na mnie z zaskoczeniem.
— Co?
Przewracam oczami i wstaję.
— Muszę iść. Zaraz mam patrol z Granger. Cześć.
Zostawiam go wpatrującego się w przestrzeń i mruczącego: „Miłość to jednorożce?"
Zbliża się godzina patrolu i czekam na Granger przy wejściu pod portretem. Czekam w ciszy, a potem patrzę w górę, gdy słyszę zbliżające się kroki. Widzę ją z daleka, idącą dość szybko i mruczącą pod nosem jakieś słowa. Chyba brzmią jak „walka", „Ronald", „głupi", „zacofany emocjonalnie".
— Granger? — wołam podniesionym głosem, a ona zerka na mnie ze zdziwieniem.
— Malfoy! A tak, patrol. Err, no to chodźmy.
Narracja pierwszoosobowa z perspektywy Hermiony
Patrol był nudny. Nie złapaliśmy nikogo i teraz w ciszy wracamy do dormitorium, oboje zatraceni we własnym świecie.
Ukradkiem zerkam na Malfoya i widzę, że uśmiecha się sam do siebie, ale nagle robi przerażoną minę, a potem zdziwioną.
Czasem zachowuje się bardzo dziwnie. Uśmiecham się lekko, kiedy znowu zatraca się w swoich myślach. Nigdy go takiego nie widziałam. Czyżby coś go martwiło?
Cóż, zapewne jego problem nie jest większy od mojego. Ron i ja znowu się pokłóciliśmy i to chyba dziesiąty raz w tym tygodniu. Czasami nie możemy się dogadać i nie jest zbyt wspaniałym chłopakiem. Ostatnio ciągle odwołuje nasze randki i zazwyczaj nic nie mówi, kiedy jesteśmy sam na sam. I za każdym razem, kiedy jemy w Wielkiej Sali, ignoruje mnie, albo skarży się na wiele głupich rzeczy, albo je z otwartymi ustami. Często jest także niewrażliwy. Wszystko zmieniło się od tego incydentu w Hogsmeade. Wróć, to zmieniło się, kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić! Gdy byliśmy przyjaciółmi, nic takiego nie miało miejsca. I podobało mi się to.
Może powinniśmy być tylko przyjaciółmi?
Narracja pierwszoosobowa z perspektywy Draco
Podczas wieczornego patrolu jest niesamowicie cicho. Wygląda na to, że Granger utonęła we własnych myślach.
Patrzę na nią i zauważam, że jej włosy są bardziej gęste i bardzo urosła od ostatnich wakacji. Uśmiecham się, gdy przypominam sobie jej duże, brązowe oczy wpatrzone w moje w ostatnią sobotę.
I mój nos, dotknęła go.
Czekaj — gaaaah!
Ej, ty czytelniku. Tylko ani słowa Zabiniemu, jasne?
Moja uśmiechnięta twarz zamienia się w przerażoną, kiedy przypominam sobie tamtą sytuację. Dlaczego na miłość Merlina, to powiedziałem?
Jestem taki zdezorientowany! Wiesz, myślę, że to ma związek z oczami Granger. To przez nią mówiłem te rzeczy. Ach i tak, obwiniam Granger.
— Malfoy — woła mnie, a ja powoli patrzę na nią i widzę jej oczy.
W tym momencie czuję te zabawne uczucia, moje kolana zaczynają się chwiać i trudno mi oddychać.
— Malfoy! — znów mnie woła, a jej oczy błyszczą.
Ja po prostu na nie patrzę. Mógłbym już zawsze tonąć w tych pięknych oczy.
— MALFOY!
Dlaczego ona tak krzy... OW!
Cudownie. Właśnie nieświadomie wpadłem prosto na ścianę.
To przez te cholerne oczy Granger! Muszę jej powiedzieć, żeby nigdy nie nawiązywała ze mną kontaktu wzrokowego.
— Malfoy?
Przykucnęła obok mnie i pomogła mi usiąść. Próbuję ułożyć w głowie swoją przemowę do niej i powiedzieć, że to jej wina i że nie powinna na mnie patrzeć. Jestem taki wściekły na nią.
— POPATRZ, GRANGER — mówię, podnosząc wzrok.
Potem nasze oczy spotykają się po raz kolejny.
— Dobrze się czujesz? — pyta, a jej brązowe oczy prześwietlają mnie na wylot.
Uśmiecham się z rozmarzeniem.
— Nigdy nie czułem się lepiej.
________
Witajcie :) W ten niedzielny wieczór publikuję trzeci rozdział opowiadania. Wiem, że miał być jeden w ciągu tygodnia, ale po napisaniu długiego rozdziału LML miałam wiele energii do tłumaczeń i wzięłam się za "Fretkę" (Merlinie, to brzmi bardzo źle). Jestem ciekawa Waszych wrażeń. Mnie osobiście najbardziej ubawił dialog Blaise'a i Draco, chociaż końcowy rozmarzony uśmiech blondasa też ma w sobie coś wyjątkowego <3
Kolejny rozdział dodam w następnym tygodniu. Zapewne w międzyczasie pojawi się 13 rozdział Live Again, ale wszystko zależy od ilości wolnego czasu ;)
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!