Zniewolona przez fiolet

By mikune28

509K 27.3K 2.4K

Kolor ich oczu tom 1 *fragment* -Ten szczeniak to Louis Sander, mój beta.- Bardziej stwierdził ni... More

-1-
-2-
-3-
-4-
-5-
-6-
-7-
-8-
-9-
-10-
-11-
-12-
-12.5-
-13-
-14-
-15-
-16-
-17-
-18-
POPRAWKA-19-
-20-
-21-
CHCECIE ROZDZIAŁ?+coś
-22-
-23-
-24-
-25-
-27-
-28-
-Epilog-
-Next books-
Kolor ich oczu 2
Kolor ich oczu 3

-26-

13.1K 767 31
By mikune28

Mam kilka rzeczy/spraw do powiedzenia.
Między innymi -przepraszam za nieobecność brak weny boli, a do tego czytałam super książki i zajęły mi cały wolny czas.
Drugie- BARDZO BARDZO DZIĘKUJĘ za tyle odwiedzin i gwiazdek. Byłam w TOP10!
OMFG! BARDZO WAM DZIĘKUJĘ!
Ostatnia uwaga- będzie dość nudno. Więc soreczka, ale to już prawie, że koniec książki.
P. S. Na dole są jeszcze ważne informacje!

-Trojaczki-

Aiden POV

Camille brała prysznic, do którego pozwoliła mi dołączyć, ale dostałem wiadomość, że Złote miasto już przyjechało. Szybko uciekłem, ubrałem się i w kilka sekund znalazłem pod gabinetem.  W sam raz, żeby usłyszeć słowa alfy.

-Osiemnaście lat temu zabrano nam nasze dzieci. - Powiedział, zapewne alfa. -Słyszeliśmy, że jest tutaj ktoś podobny do mojej żony. Dziewczyna- wczoraj ukończyła osiemnastkę, ma bardzo blade, blond włosy, niemal białe. Tak jak nasza córka, która nazywała się Camille.

Serce mi stanęło.

Camillle? Moja słodka Camille jest zaginionym dzieciakiem ze Złotego miasta? Przełknąłem ślinę. Ten odgłos był dla mnie jak wystrzał z armaty. 

Odsunąłem się od drewnianej powłoki i stałem tak oniemiały z trzęsącą się ręką wyciągniętą w stronę klamki.

-Aiden?

Drgnąłem jak oparzony. Dźwięk jej głosu sprawił, że moje serce weszło na nadbieg. Odwróciłem się do niej powoli. Miała roztrzepane blond włosy i patrzyła na mnie z troską w stalowych oczach.

-Coś się stało? -Spytała i dotknęła mojego ramienia. Jej palce delikatnie i nieświadomie dotknęły znamienia. Serce zabiło mi mocniej, a w głowie odezwał się mój wilk.

~Ukryj ją! Nie mogą jej zabrać!-To był paniczny krzyk. Był przerażony. Ja zresztą też.

Warknąłem. Przez ciało Camie przebiegł, dreszcz, ale nie cofnęła się. Zacisnęła tylko drobną dłoń.

-O co chodzi, wilczku?-Spytała łagodnie. Mój wilk zamruczał na jej słodkie, czułe słówko. Nie powiem, mi też się podobało.

Muszę się uspokoić inaczej te skrajne emocje mnie wykończą.

Odetchnąłem, aby się uspokić. Wciągnął powietrze głęboko do płuc, aż odczułem je w przeponie. 

-Wszystko jest...-Zacząłem, ale ktoś wdarł się w moje słowa.

~Aiden! -Głos Louisa odezwał się w mojej głowie, był krzyk i to przepełniony paniką.

Nie odpowiedziałem, próbując go ignorować. A wpatrywanie się w Camie  pomagało nie  myśleć o wielu rzeczach.

~Aiden! Ty cholerny gnomie, bez duszy! Jak się tu zaraz nie pojawisz to w życiu nie poślubisz Camille!

Warknąłem i odwróciłem się szybko. Szarpnięciem otworzyłem te pieprzone drzwi, o mało nie wyrywając ich z zawiasów. Wszystkie spojrzenia skierowały się w moją stronę.

Ujrzałem wysokiego  blondyna o włosach w kolorze miodu. Miał blade zielone oczy, które wpatrywały się we mnie obojętnie. Bez jakiegokolwiek wyrazu. Obok niego był też inny mężczyzna o ciemnych brązowych włosach i przenikliwym spojrzeniu w ciemnym kolorze. 

Usłyszałem krzyk za sobą. Zareagowałem błyskawicznie, rozpoznając w nim głos Camie. Szybko spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem Camille naprzeciwko kobiety, która była jej bardzo wierną kopią.
Obie miały blade włosy, ale Cam miała jaśniejsze. Cechowała je jednak ta sama twarz i te same stalowo-szare oczy. Choć uważałem Camie za chudą to ta kobieta naprzeciw była wręcz koścista.

Kobiety mierzyły się wzrokiem. W oczach Camille było zaskoczenie i niepewność, a w tej drugiej radość. Piekielna radość i szczęście.

-Camille!-Krzyknęła i rzuciła się na mojego Kotka.

Warknąłem, a mój wilk zawył. Jednak kobieta nic sobie z tego nie zrobiła. Dalej tuliła do siebie moją kobietę. Już zrobiłem krok do przodu, aby ich rozdzielić, ale poczułem dłoń na ramieniu.

-Zostaw je. Nie widzisz jakie są szczęśliwe?-Zapytał blondyn.

Chyba był ślepy na umyśle.

Camille była wystraszona i nie wiedziała co zrobić. Stała jak skamieniała, a jej serce przyspieszało z każdą chwilą. Zaraz dostanie zawału serca!

-Mam w dupie kim jesteście, ale odczepicie się od mojej Camie.

Jednym ruchem wyciągnąłem ją z ramion tej kobiety i schroniłem w swoich. Wtuliła się we mnie ufnie, wciskając głowę w moją klatkę.

Spojrzałem na tamtą parę. Blondyn otaczał blondynkę ramieniem, a obok nich stał szatyn.

Po chwili obok nas stanął Louis.

-Powinniśmy się przedstawić-Odezwał się zielonooki.-Jestem alfą, Derek Sarascu, a to moja żona Cassandra. A to-wskazał na mężczyznę o ciemnych włosach- To jest Kasper Cordiello mój beta.

Skinąłem głową.

-Aiden Collins, alfa. Mój beta Louis Sanders. A... -Zaciąłem się, ale musiałem to zrobić.-To jest Camille Sonest.

-Nie...-Szepnęła Cassandra- To jest Camille Sarascu. Moja zaginiona córeczka.

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤
-Camille-

Byłam bardzo zestresowana. No bo hej! Nie często do stada wpadają obce wilki, a do tego uważające mnie za swoją córkę! Aiden dał mi bardzo dużo wsparcia, przytulał i głaskał po włosach. Wystarczył sam jego uścisk i już byłam spokojna. Jednak gdzieś w głowie czaiła się jego obecność. Czułam się tak jakby był w mojej skórze. Wyczuwałam delikatny  męski zapach na swoim ciele.

Chociaż teraz nie powinnam o tym myśleć. Wróćmy do tej sytuacji.

A ta sytuacja była... Jednym słowem? Dziwna.

Co ja gadam? To było kompletne szaleństwo! Przecież ja...

Jestem adoptowana. Fakt.  Co znaczy, że mam rodziców, ale nie spodziewałabym się, że będę wilkami.

Właściwie to nawet nie chciałam ich znać odkąd dowiedziałam się, że mnie porzucili.

Teraz natomiast wyczuwałam zaciekawienie. Skoro tu przyjechali to chyba dla mnie, tak? Więc może... Nie chcieli mnie zostawić? Jeśli oni są moimi rodzicami, to nasuwa się jedno ważne pytanie.

Czemu ja się nie przemieniłam skoro oni są wilkami? Czemu nie mam bardziej wyczulonych zmysłów? Czemu nie umiem rozmawiać przez wilczy kanał?

Jednak nie dało się zaprzeczyć podobieństwa. Cassandra i ja mieliśmy tą samą twarz, co było trochę niepokojące, prawie jakbym patrzyła w odbicie.

-Jeśli jestem waszą córką to... Czemu ja...? Wy...? -Próbowałam sklecić jakieś zdanie. Zadać pytania, ale nie potrafiłam.

Między innymi- czemu się nie przemieniam skoro-według was-jestem waszą córką.

Kobieta uśmiechnęła się do mnie promiennie.

-Wszystko ci wyjaśnię, ale potem! Teraz muszę Cię przytulić!

W mgnieniu oka znalazła się obok mnie i próbowała wyrwać z ramion Aidena. Mój słodki, zaborczy wilczek warknął.

-Spokojnie-Szepnęłam do jego ucha. Dziwne, ale poczułam się jakbym sama odczuła reakcje na dotyk. Wydawało mi się, że ktoś dmuchnął na moje ucho powietrzem.

Odsunął ramiona, a ja zbliżyłam się do kobiety ostrożnie, a ona porwała mnie. Czułościom nie było końca. Przytylałam się do Cassandry i Dereka, a nawet raz do Kaspera. Aiden znosił to ze spokojem, choć bałam się, że zaraz połamie sobie zęby.

Po czułościach usiedliśmy w biurze Aidena. Mój wilczek za biurkiem, a ja na jego kolanach. Louis stał obok nas, trzymając dłoń na oparciu fotela. Cassie i Derek siedzieli na kanapie.

-Więc zacznijmy od początku-Odezwał się Ai.

-Cassie była w ciąży, ale nigdy nie umiała usiedzieć na miejscu. Akurat byliśmy w mieście, kiedy zaczęła rodzić. Nie zdążylibyśmy dotrzeć do watahy, dlatego najbliższym nam miejscem, w którym  mogła urodzić, był szpital. Cassandra urodziła trzy zdrowe, śliczne dziewczynki. Trojaczki- Charlotte, Caroline i Camille.

Uśmiechnął się tutaj i pogłaskał żonę po dłoni.

- Kiedy Cassie odpoczęła poszliśmy do naszych pociech. Nie mogliśmy się doczekać. Tak bardzo was oczekiwaliśmy. Jednak was tam nie było- W tym momencie zaczerpnął głęboko tchu, jakby chciał się uspokoić i odpędzić wspomnienia.- Byliśmy zrozpaczeni. Szukaliśmy was, wręcz fanatycznie. Doszły do nas informacje, że porwali was jacyś ludzcy naukowcy- Wzdrygnął się-Do badań.

W tym miejscu, Cassandra jęknęła i przycisnęła się do Dereka, a partner nieświadomie zaczął głaskać jej włosy.

-Udało nam się ich wyśledzić. Wtedy zdarzył się wypadek. Brałem udział w akcji waszego ratunku. Przewożono was czterema wielkimi samochodami. Udało nam się dostać w ręce ostatni wóz, ale zaczęli do nas strzelać. Było to srebro razem z platyną.  Dostałem. Nie wiem jak, ale bolało gorzej od zwykłego srebra. Stado zajęło się mną. Byłem wykończony. Mdlałem, ale zanim straciłem przytomność zobaczyłem wybuch. Jeden samochód spłonął. Wysłałem tam wilki, ale znaleźli tylko martwych ludzi. To było jakieś osiem kilometrów stąd- Tym razem zielone spojrzenie przeszło Aidena na wskroś.-To wciąż twój teren.

Niezbyt subtelna aluzja dotarła do wszystkich. Wilki Srebrnej Rzeki zabrały mnie z samochodu.
___________________________________
Około 1200 słów. Specjalnie, abyście nie marudzili ;)
Co ja gadam? Uwielbiam was. Dziękuję za wszystkie komentarze, w których prosiliście o next i zawieraliście opinię. Takie komentarze kocham. Postaram się dodawać rozdziały systematycznie i obiecuję, że zakończę książkę przed świętami.

Do tego jeszcze raz dziękuję, że dzięki wam mogłam być w TOP10 (OMFG!!!!!!)

Na koniec ogłoszeń oświadczam, że będzie druga część i ujawni się niebawem :)

Papatki, trzymajcie się ciepło!

Continue Reading

You'll Also Like

1.4M 62.6K 61
Siedemnastoletnia Kate ukrywa swoje wilcze wcielenie. Czy można uciec przeznaczeniu? A może znajdzie się ktoś, kto przebije się przez jej uczuciową...
193K 6.9K 58
Ona, zwyczajna dziewczyna. On, zwyczajny wilkołak z obsesją na jej punkcie
745K 29.5K 73
Mówią, że to tylko legenda, jednak ja jestem jej częścią. (poprzedni tytuł - "W czasie pełni") #1 fantasy - 13.03.2020 #8 owilkołakach - 25.01.2020 #...
136K 4.3K 26
Kilkaset lat temu ujawnione zostało istnienie istot nadnaturalnych na świecie. Dzięki zmobilizowaniu i wielu rozmową obyło się bez bitwy i każdy żył...