Tak jak myślałam , spałam tej nocy może z dwie godziny. Przez Leandera , który swoją drogą bardzo się wiercił, nie mogłam zasnąć. Patrzę na zegar, szósta dwadzieścia. Mam nadzieję, że Alfa nie ma zamiaru długo spać.
Po raz setny próbuję zrzucić z siebie jego cielsko , ale to nic nie daje. Wzdycham i opadam na poduszkę.
- Kath, daj mi spać.- słyszę głos Leandera.
- Ja tobie mam dać spać?!? To ja spałam dwie godziny , nie ty!- warczę.
- Sama się o to prosiłaś.
- Zejdź ze mnie. Leander .- mówię , a on niechętnie się podnosi.
Również wstaję i towarzyszy temu głośne strzykanie moich kości.
- Słyszysz ? To wszystko przez ciebie. - mówię z udawaną powagą.
- Jak byłabyś posłuszna , to nie było by problemu...
- Słucham? POSŁUSZNA?!? Posłuszny to może być twój pies.- syczę i wychodzę z pokoju.
-Katherine Johnson w tej chwili masz tutaj wrócić!
~Przecież dobrze wiesz , że tego nie zrobię . To po co drzesz ryja?~warczę.
Udaję się do kuchni . Mam wielką ochotę na omlet. Biorę potrzebne składniki i zaczynam przygotowywać śniadanie.
Po chwili w pomieszczeniu zjawia się Leander. Jest wściekły , ale to nic nowego.
- Do gotowania są omegi. -mówi po chwili milczenia.
- Ale ja to lubię , uspokaja mnie to.- odpowiadam i nakładam jednego omleta na talerz. Wyjmuję z szafki widelec i podaję wszystko Alfie.
- Nie patrz się tak , bierz.- mówię , a on niechętnie przyjmuje śniadanie.
Przyglądam mu się i czekam na werdykt.
- Jest całkiem dobre.- oznajmia beznamiętnie.
A co ja sobie głupia myślałam? Kręcę głową i nakładam następnego omleta na talerz. Słyszę kroki , a po chwili widzę brata wbiegającego do kuchni.
On podchodzi i bierze swoje śniadanie. Nie mija nawet pięć minut , a cały omlet został pochłonięty przez Bena.
- Kath , daj mi jeszcze jednego. One są takie pyszne! - mówi młody , a ja uśmiecham się złośliwie i patrzę na Leandera .
- Widzę , że ktoś tu potrafi docenić starania innych.- mówię i po chwili duszę się ze śmiechu.Nakładam kolejną porcję dla brata , a potem sama zaczynam napełnić swój brzuch.
-Kath masz pół godziny , żeby się spakować. - mówi Leander i wychodzi z pomieszczenia.
Szybko wrzucam naczynia do zlewu i idę do sypialni. Zaczynam pakować swoje rzeczy. W sumie nie ma tego dużo. Zmieściłam wszystko w małej torbie. Teraz idę do pokoju brata.
- Ben , spakowałeś wszystko?
- Tak , jedźmy już.- odpowiada malec. Nie mówię już więcej , tylko wychodzę z sypialni. Schodzę po schodach i ruszam w stronę drzwi. Staję koło samochodu i czekam na Leandera i Bena. Młodszy po chwili dociera na miejsce . Na Alfę też nie muszę długo czekać.
Mój mate otwiera samochód i wsiada na miejsce kierowcy. Ja wkładam nasze rzeczy do bagażnika i wsiadam do pojazdu.
Po chwili samochód rusza. Mijamy domy, plac, sklepy. Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Wyjeżdżam z obozu 4 , z wilkołakiem, który jest Alfą Głównym i moim mate. To chore.
Spoglądam do tyłu i widzę Bena bawiącego się jakąś zabawką.
- Ile będziemy jechać?-pytam .
- Około ośmiu godzin.- odpowiada Leander i chyba ciągle jest na mnie zły.
Układam się wygodnie i próbuję zasnąć. Jestem zestresowana , ale zmęczenie bierze górę i moje powieki stają się coraz cięższe.
~
Budzi mnie trąbienie samochodu. Otwieram oczy i widzę wściekłego Leandera.
Hmm to dziwne , jeszcze nie zdążyłam go teraz wkurzyć.
- Co się stało? -pytam.
- Ten debil jedzie czterdzieści na godzinę na pieprzonej autostradzie.- warczy . Podnoszę się i rzeczywiście auto przed nami jedzie bardzo wolno.
Nie możemy też go wyprzedzić.
- Może samochód mu się zepsuł?
- I tak mnie wkurza.- odpowiada , a ja uśmiecham się delikatnie. Mój tata też się tak zachowywał podczas jazdy samochodem.
- No, nie złość się już. Nie warto.- mówię spokojnie , a on patrzy się na mnie i unosi brew.
- Czy ty byłaś dla mnie miła? - pyta.
- Tak , zapisz sobie tę datę w kalendarzu. - śmieję się.
- Za dwie godziny będziemy na miejscu, a za piętnaście minut będzie postój. -zmienia temat.
- No dobra. Leander , nudzi mi się . Zabaw mnie rozmową.- mówię i szczerze się do niego.
- Niech Ci będzie. Ile masz dokładnie lat?
- Szesnaście , za dwa tygodnie siedemnaście. A ty?
- Dwadzieścia , od miesiąca.- odpowiada , a potem dodaje.- Miałaś kiedyś jakieś zwierzę ? Ostrzegam , że w Domu Głównym jest ich dużo.
- To fajnie. Jak byłam mała miałam Golden Retrievera i kota rasy Szkocki Zwisłouchy.- odpowiadam .
- Okey, co lubisz?- pyta i wydaje się być naprawdę zaciekawiony rozmową.
- Lubie muzykę , ale raczej nie śpiewam i nie tańczę, po prostu lubię jej słuchać. Lubię zwierzęta , oprócz robali, one są obleśne. Kocham czytać, ale to raczej już wiesz . Chętnie też obejrzę dobry film. No dobra , teraz ty.-patrzę na niego z wyczekiwaniem.
- Lubię box, karate i tak dalej. Taniec też jest całkiem okey. Czasem śpiewam . To wszystko. - odpowiada i widzę, że go to stresuje.
~ On otwiera się przed nami!~cieszy się wilczyca.
- Wow , zaśpiewasz mi kiedyś?
- Nie. - odpowiada oschle. Po chwili zjeżdża na stację benzynową i zatrzymuje samochód.
- Idź do toalety i kup sobie coś , jeśli chcesz.- mówi Leander , ciągle jest spięty.
Wychodzę z samochodu i idę do toalety. Załatwiam swoje potrzeby i zaczynam szukać jakiejś przekąski.
Mój wybór pada na prażone, solone orzeszki i sok pomarańczowy. Wyjmuję portfel i staję w kolejce do kasy.
Za mną staje chłopak w moim wieku , po zapachu czuję , że jest Alfą.
- Mała, co robisz na moim terenie?- pyta , i widzę jak jego oczy ciemnieją , chyba z pożądania.
- Nic, tylko to kupię i już znikam.- odpowiadam szybko , chcąc zakończyć tę głupią rozmowę.
- A jesteś pewna , że nie chcesz zostać?- szepcze mi do ucha.
- Daj mi spokój !- podnoszę głos ,szybko płacę za zakupy i ruszam w stronę auta. Nienawidzę takich męskich dziwek.
Wsiadam do auta , trzaskając drzwiami. Zakładam ręce na piersi i zaciska usta.
- Kath ,śmierdzisz innym facetem.- syczy Alfa.
- Wiem , czuję.- odpowiadam równie przyjaźnie.
- Co to ma być? Nawet w pieprzonym sklepie nie umiesz trzymać łap przy sobie?!?!?- krzyczy, dobrze , że Ben jest teraz w toalecie.
- Jak śmiesz?!? Wsadź sobie tę swoje domysły w dupę! - wrzeszczę i odpinam pasy. Jednak nie mogę wyjść z auta , bo Alfa zablokował drzwi. Po chwili widzę tego dupka , z którym rozmawiałam w sklepie. Bezczelnie się na mnie gapi i posyła mi całusa.
- Leander do jasnej cholery! Wypuść mnie !Widzisz tego dupka?!?! Zaraz go zatłukę ! Oderwę mu ten pieprzony łeb!- krzyczę .
- Co się dokładnie stało w tym sklepie?- pyta Leander, a ja biorę głęboki wdech.
- Stałam w kolejce , a ten debil zaczął do mnie gadać, a raczej ze mną flirtował.- mówię .
- Czyli to nie ty zaczęłaś z nim gadać?
- No przecież ci mówię , że nie!
- Zatłukę gnoja.-warczy .
Po chwili do samochodu wsiada Ben. Widzę, że boi się Leandera , więc dotykam ramienia Alfy i patrzę na niego znacząco. On powoli uspokaja się i ruszamy w dalszą drogę.
~
Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy.
Teraz jesteśmy już na parkingu przed Domem Głównym. Dom jest ogromny. Z zewnątrz jest szary i ma chyba pięć pięter. Przed nim widzę siłownię na wolnym powietrzu .
Biorę swoją torbę z bagażnika i idę za Leanderem w stronę wejścia.
Już z zewnątrz słyszę krzyki , znajome, damskie krzyki.
~
1136 słów💪
Dziękuję za 1,500 tysiąca wyświetleń. Jesteście najlepsi❤
Jestem ciekawa czy domyśliscie się kogo Kath spotka w Domu Głównym.😆
Przypominam o tym , że w komentarzach możecie zadawać pytania do bohaterów. Najlepiej by było gdyby było ich co najmniej dziesięć 😂
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania 😉
zegartyka