We Could Be Fire

By beatxx

40.5K 1.4K 50

❝Nie zrozum mnie źle. Wiesz, że to jest w porządku, nie bądź taka oziębła, moglibyśmy być jak ogień. Jutro ru... More

Prologue
One: I won't work with her !
Two: What do you want, Bieber ?
Three: What'd you call me ?!
Five: Don't be like that.
Six: Just, I can't...
Seven: I... Justin... I... I'm Sorry...
Eight: Leave Me
Nine: What happened ?
Ten: Justin... ?
Eleven: I Love You
Twelve: The baby's kicking!
Thirteen: Just Breath.
Fourteen: I have job for you
Fifteen: Callan ambulance !
Sixteen: I'm Paul
Seventeen: I have your wife
Eihgteen: Come on, let's go home...
Nineteen: Don't go
Twenty: He, sweatheart
Twenty-One: Where is Paul ?
Twenty-two: We will be fine.
Twenty-three: You're so beautiful
Twenty-four: We have mission
Twenty-five: David is in the hospital !
Twenty-Six: Kiss me for goodbye.
Twenty-Seven: I can't do without her advice.
Twenty-eight: But mom !
Twenty-nine: And so a lot of people leaving.
Epilog

Four: You are in my dreams.

1.5K 54 0
By beatxx

Nasze twarze dzieliły milimetry. Prawie stykaliśmy się nosami.

-Um-odwróciłam wzrok i ścisnęłam usta w jedną linie-Ok, już umiem-lekko zachichotałam z nerwów.

-Oh... No tak-podrapał się po karku, po czym odsunął się, opuszczając ręce po moich biodrach, a nastepnie odszedł.

Zmarszczyłam brwi próbując ogarnąć co się właśnie stało. 

-To... Miley... Jakaś misja się szykuje?-spytał, strzelając do celów.

-Um... Nie wiem... Pewno się coś szykuje-zmieniłam naboje i położyłam broń na ziemię.

Przytaknął i zrobił z wiatrówką to samo co ja. 

-Justin?-spytałam, uśmiechając się.

-Hmm?

-Umiesz strzelać z dwóch pistoletów?

-Raczej nie-zaśmiał się.

Uśmiechnęłam się dumnie. Czas mu coś pokazać.

-Ja za to tak-oznajmiłam.

-Taa? To chodź tu i mi pokaż.

-Okej.

Podeszłam, przy czym wzięłam dwa pistolety. Pokazałam mu je, po czym zaczęłam strzelać do celów. Po chwili skończyłam, a gdy na niego spojrzałam, spoglądał w dolną część mojego ciała.

-Serio Bieber? Aż taka depresja, że cieszysz się widokiem mojego tyłka?-wywróciłam oczami.

-Co?-spytał, wracając na ziemie.

-No właśnie-oznajmiłam i schowałam broń, po czym podeszłam do drzwi i wyszłam z strzelnicy.

-Gdzie idziesz?-spytał.

-Jadę do szefa. 

-Znowu mamy jakieś zadanie?-wymamrotał.

-Tak, chodź i nie marudź. 

-Ok...

Poszedł za mną, następnie skierowaliśmy się do mojego auta.

-Jedziesz ze mną, czy...?-spytałam.

-Mogę z tobą.

-Dobra, wsiadaj.

Wsiadł na miejsce pasażera i czekał na mnie. Po czasie i ja byłam w samochodzie, odpaliłam silnik i wjechałam na drogę. Justin zaczął kręcić się na siedzeniu, po czym sięgnął do skrytki przed nim.

-A ty co?-spytałam.

-Trzymasz broń w schowku?

-Co w tym złego?

-Nie no nic...

Zamknął skrytkę i rozsiadł się na siedzeniu.

-Słuchaj, ta Vanessa. To ona nie pracuje w gangu?

-Nie. Znaczy chciała ostatnio ale się rozmyśliła. Ja już ją przekonam-zachichotałam.

-Chcesz żeby pracowała?

-No tak. A ten David cały, co on się tak nie odzywa?

-Nie wiem. Coś ci powiem. Ale nie mów nic Vanessie.

-Dobra?-zaśmiałam się.

-David leci na Vanesse.

-Chrzanisz?-podniosłam brwi.

-No nie. Cały czas o niej nadaje.

Kopara jej opadnie jak sie dowie i mam w nosie, że mi zakazał. 

-No to spoko-zachichotałam.

Po chwili dojechaliśmy do domu Van. Weszliśmy do środka, po chwili weszliśmy do biura George'a.

-Hej George-uśmiechnęłam się.

-Witaj, usiądźcie-powiedział.

-Jakie zadanie dzisiaj?-spytał Justin.

-Wiecie... Niedawno ukradziono mi mój diament. A miał on być oszlifowany i podarowany Vanessie. A moja córeczka jest najważniejsza. Macie go odzyskać. Macie tu adres-podał nam kartkę-Pojedziecie tam jako osoby, które sprzątają w domach.

Już widzę sie w tej sukience sprzątaczki. O nie.

-W tej torbie macie stroje. Powodzenia-uśmiechnął się.

-Dziękujemy-odwzajemniliśmy gest.

Po chwili wyszliśmy z biura i skierowaliśmy się do kabin, w których się przebierano. Każdy wszedł do swojej. 

-I ja mam w tym sie pokazać?-wymamrotał.

-A co? Pomyliły się stroje i masz kiecke?-zaśmiałam się.

-Nie, ale to nie jest w ogóle w moim stylu. Wyglądam jak jakiś...

-Woźny?-zaśmiałam się głośno.

-Zobaczymy jaki ty masz strój.

Ja akurat mam sukienkę, więc będę sie czuła bardziej komfortowo od niego. Po chwili wyszłam, z kabiny, a po mnie on.

-No masz rację. Wyglądasz jak woźny-zaśmiałam się.

-A ty jak...

-Jak?

-Um, idziemy?

On jest idiotą. A ta sukienka jest za krótka.

-Dobra. Jedziemy tym samochodem-wskazałam na auto za oknem.

Przytaknął, a po chwili wyszliśmy z pomieszczenia. Na drodze spotkałam Van.

-Miley? Co ty masz na sobie? Nie żeby coś, ale co ty z nim tam robiłaś?-spytała, uśmiechając się złośliwie.

-Vanessa!-krzyknęłam ze śmiechem.

-No co? Wiesz, muszę przyznać. Wyglądasz w tym uwodzicielsko.

-Potwierdzam-powiedział Justin.

-A co? Zmieniałaś orientację?-zachichotałam.

-Dobra nie ważne. Leć na misję-pocałowała mnie w policzek i popchnęła do drzwi.

-No ok, pa-zachichotałam.

Wyszłam z domu i poszłam do samochodu, w którym mieliśmy jechać. Po chwili wsiadł Justin.

-Gotowa?-spytał.

-Taa... Więc uważasz, że wyglądam w tym uwodzicielsko?-spytalam śmiejąc się.

-Noo, tak jakby-zachichotał i odpalił silnik, po czym wjechał na drogę.

Parsknęłam śmiechem i zaczęłam skupiać się na widoku przez okno.

***

  Po paru minutach byliśmy na miejscu.

-Wow, ale chata-powiedział.

-No-uśmiechnęłam się ze zdziwienia.

-No to czas na akcje.

-Mhm.

Wysiedliśmy z auta i poszliśmy pod drzwi i zadzwoniliśmy dzwonkiem do domu. Po paru chwilach otworzył nam jakiś mężczyzna około lat 50.

-Słucham?-spytał.

-Jesteśmy z ekipy sprzątającej. Zadzwoniono do nas, z tego domu-powiedział Justin.

-Mhm, tak. Może moja sprzątaczka zadzwoniła, bo zachorowała.

-Tak, właśnie zadzwoniła kobieta.

-Dobrze, róbcie swoje-pokazał nam wnętrze domu, a my weszliśmy.

Uśmiechneliśmy się i poszliśmy do jego, chyba biura i zaczęliśmy "sprzątać". Ja coś tam robiłam przy meblach a Justin zaczął szukać w szufladach diamentu. 

-Cholera. Nic tu nie ma-szepnął.

-Może ma drugie dno-powiedziałam cicho.

Przytaknął i zaczął szukać drugiego dna w szufladzie.

-Bingo-wyszeptał i uśmiechnął się.

-Dobra, schowaj to i zacznij "sprzątać"-powiedziałam.

Po paru minutach skończyliśmy "pracę, a następnie pożegnaliśmy się i wyszliśmy z domu, a potem weszliśmy do auta.

-Nieźle poszło-uśmiechnęłam się.

-No. Każdy by chciał taką sprzątaczke-zaśmiał się złośliwie.

Parsknęłam śmiechem i pokręciłam głową na boki.

-Na mnie nie działają takie teksty.

-W końcu zadziałają.

-W twoich snach-zaśmiałam się.

-W moich snach jesteś ty.

-Taa, fascynujące. Skup się na drodze.

Zaśmiał się i zrobił tak jak powiedziałam. Jego teksty nie działają na mnie. A jeżeli myśli, że mnie zdobędzie to się grubo myli. 

***

  Po paru minutach byliśmy u szefa. Daliśmy mu diament, a on podziękował. 

-Do jutra, Cyrus-powiedział wsiadając do swojego auta.

-Narazie, Bieber-odpowiedziałam i wsiadłam do mojego samochodu.

Wjechałam na ulicę i pojechałam do domu. Po paru minutach byłam w domu. Umyłam się i poszłam spać. Byłam strasznie zmęczona tym dniem.

Continue Reading

You'll Also Like

6.4K 331 17
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
86.4K 5.7K 20
Pierwsza wersja Śmierci Motyla z 2018 roku. Aktualnie pisany jest remake. W 2045 roku spokój zwykłych szarych ludzi został zakłócony. Nieznana dotąd...
88.8K 8.3K 16
Po pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodziejów. Dumbledore podejmuje kontrowersyjną...
50.3K 2.7K 102
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...